Prawdopodobnie jest to najdroższy cukier świata. Jeden gram wart jest 60 złotych. Co jest powodem aż tak wysokiej ceny? Powiększa piersi! Bez skalpela, bez bólu i pełnej narkozy. A biust, po zastosowaniu tego specyfiku, wygląda naturalnie - tak przynajmniej twierdzą wykonujący go specjaliści, również w Polsce.
Nowoczesna metoda powiększania piersi bez użycia implantów reklamowana jest jako bezpieczna i prawie bezbolesna. Polega na wstrzyknięciu pod każdy gruczoł piersiowy cukru o nazwie kwas hialuronowy, który jest naturalną substancją występującą w skórze, tkance podskórnej i łącznej oraz w płynie stawowym. Preparat ma konsystencję żelu, stosowany jest w znieczuleniu miejscowym.
Specjaliści zapewniają, że zaraz po zabiegu wracasz do domu i nie musisz brać urlopu. Poza niewielkim obrzękiem nie będziesz odczuwała innych przykrych dolegliwości. Efekt, czyli zgrabne i wyglądające naturalnie piersi, nie stracą swoich walorów nawet przez 2 lat. A teraz sprawa najważniejsza: ile trzeba zapłacić za poprawienie samopoczucia? Drożej niż za flakon modnych perfum lub luksusowe wakacje w Egipcie, bo ponad 6 tys. zł. Czy warto? Nic tu po naszych pięciu groszach.Zdeterminowana kobieta nie będzie się zastanawiała... źródło: dziennik.pl
Bujda na resorach z tym telefonem. Proponuje zeby autorzy patentu zapoznali sie z podstawami NPR. Rozumiem, ze temperatura bedzie mierzona w uchu (a to ci pomysl!) dajmy na to podczas telefonicznych ploteczek przy lanczu. Juz widze skutecznosc tego ustrojstwa! Ale gdyby np. zainstalowali czujnik goraczki to by sie moglo sprawdzic
"dzwoń ile chcesz na stacjonarne z całej polski za 11zł":http://tech.wp.pl/kat,1009785,title,Skype-w-abonamencie-11zl-na-stacjonarne-w-Polsce,wid,9879355,wiadomosc.html?rfbawp=1208855089.716
9-letnia dziewczynka z greckiego miasta Larissa została przewieziona do szpitala z ostrym bólem brzucha. Na miejscu lekarze odkryli, że ma ona w brzuchu nierozwinięty płód własnego bliźniaka - pisze "The Daily Telegraph". Chirurdzy z Grecji stwierdzili, że płód miał 6 centymetrów długości.
- Mogli dostrzec, że po prawej stronie żołądek dziewczynki jest spuchnięty, ale nie mogli przypuszczać, że ten guz ukrywa ludzki embrion - powiedział "The Daily Telegraph" Iakovos Brouskelis, dyrektor ośrodka zdrowia. Lekarze usunęli powód wybrzuszenia: po dokładniejszych oględzinach okazało się, że płód posiadał głowę, włosy i oczy. Brakowało natomiast mózgu i pępowiny. Po operacji 9-latka wróciła do domu.
W 2003 roku lekarze w Kazachstanie zbadali 7-letniego chłopca o imieniu Alamjan Nematilae. Narzekał on na to, że coś się w nim ruszało. Po operacji okazało się, że miał w brzuchu bliźniaka z wykształconą głową, włosami i genitaliami - jego twarz była jednak tylko częściowo uformowana - pisze "The Daily Telegraph".
Oglądałam program o tym - szokujące ale jednak coś w tym jest. Szokujące dla mnie było to że osoby leworęczne są w większości "bliźniakami" które przejęły część cech wchłoniętego bliźniaka
brr, aż ciarki po plecach przechodzą ale szczerze mówiąc to może jest jakiś sposób na palaczy, bo teksty jakie są na papierosach teraz, nikogo palącego nie wzruszają swoją drogą to mam w ciąży jakiegoś agresora w sobie na palaczy i mam często ochotę takiego co pali na przystanku i wszystkim naokoło smrodzi coś niemiłego powiedzieć
znam ciezarna ,ktora przez cala ciaze palila paczke dziennie + zdarzal sie alkocholo,teraz karmi i tez to robi... jak na ironie dziecko urodzilo sie zdorwe jak ryba...
Przed ciążą miałam jakoś większą tolerancję na palaczy, może dlatego że węchu nie miałam aż tak wyczulonego. Teraz to "wyniucham" dym papierosowy albo inny smród na 5 metrów albo i więcej, a podobno przeciętny zasięg ludzkiego węchu to 2-3 metry.
Mnie kiedyś zszokowało, jak długo oczyszczają się płuca po rzuceniu palenia- po krótkim okresie palenia i mało intensywnym minimum 10 lat, a po długim albo jak się dużo paliło przynajmniej 15 lat. Kiedyś tata to wyczytał i stwierdził, że już mu się płuca oczyściły- rzucił trzy tygodnie przed moim urodzeniem, więc ma taki chodzący licznik w mojej osobie, ile już nie pali. Ale nie ja jedna byłam przyczyną rzucenia, bo lekarz mu powiedział, że ma mu więcej głowy nie zawracać problemami z płucami póki nie rzuci palenia.
Mocne zdjęcia. Szkoda, że u nas takiej kampanii nie ma :( Ja mam dużego agresora na palaczy, nie chodzę do lokali, gdzie można palić - a nie ma strefy dla niepalących ( nie mówię tu o zasłonce oddzielającej stoliki). Najbardziej są denerwujący palacze na przystankach i w tłumie ludzi, kiedy nie bardzo można odejść na kilka metrów, żeby nie wdychać dymu. Kiedyś ktoś mi wypalił dziurę w płaszczu, nawet nie wiem kiedy, po prostu przechodziłam obok... :/ Jestem za całkowitym zakazem palenia w miejscach publicznych.
Ja natomiast bym chciała, żeby to się wiązało z wzajemnym zrozumieniem, moje życie - moja sprawa. Oczywiście jestem zdania, że palacze leczeni z ubezpieczenia niepalących to porażka, leczeni z podatków z papierosów - inna sprawa.
Uważam, że bezwzględnie powinny obowiązywać dwukierunkowe ustalenia: w knajpach dla niepalących, na przystankach, w miejscach nieoznaczonych się NIE PALI i koniec (i innych tego typu miejscach, kinach, szpitalach, urzędach, korytarzach). Idąc do knajp dla palących (bądź dopuszczających palenie) - postępujesz wg. swojego wyboru. Wybieraj sale dla niepalących i knajpy dla niepalących, jeśli to Ci przeszkadza. Ja palę tam, gdzie jest przestrzeń dla palących: w wyznaczonych miejscach na palarnie, w knajpach, na swoim balkonie. Tylko nie przesadzajmy, zakaz palenia w miejscu publicznym (czytaj pubie) to już przesada jest poważna.
Natomiast nie szalejmy - zakaz palenia w miejscach publicznych to jest problem dla mnie jako osoby palącej powazny. nie utrudniam niepalącym życia - nigdy nie palę, jeśli to komuś przeszkadza. Znajomych też pytam, czy mogę zapalić przy nich, jeśli nie wiem jakie jest ich zdanie. Osoba, która dmucha komuś na przystanku dymem w twarz to zwykły prostak, a nie osoba paląca w miejscu publicznym. To, że gimnazjalista w autobusie wklei Wam gumę do życia we włosy ma być powodem do zakazu żucia gumy w miejscach publicznych?
Oczywiście, palenie jest obrzydliwe i mam zamiar je rzucić w najbliższym czasie. Jednak jeśli chodzi o miejsca publiczne, to drogą raczej jest edukacja "do kultury" niż zakaz palenia dla wszystkich.
wlodeczek jesteś chlubnym wyjątkiem wśród palaczy w takim razie Nie zauważyłam dotąd, żeby palacze szczególnie się przejmowali, że są w pobliżu osoby niepalące. Wśród przyjaciół akurat nie mam palaczy, więc może dlatego. Oczywiście nie chodzę do lokali tylko dla palących - chociaż np. do Sfinxa więcej nie pójdę, bo w rozumieniu tej restauracji wystarczy postawić na stoliku plakietkę "dla palących" a obok na stoliku "dla niepalących" i to wszystko Mieszkałam w Gdańsku ładnych parę lat - tam jest zakaz palenia na przystankach - nigdy nie widziałam straży miejskiej egzekwującej ten zakaz, palacze zazwyczaj nic sobie z tego nie robili. Nie lubię spacerować dajmy na to po wrocławskim rynku i wdychać dym papierosowy, bo akurat przechodzi kilku palaczy. Przeszkadza mi to tak samo, jak dopalający papierosy w pośpiechu pasażerowie tramwajów, chuchający jeszcze tym dymem na współpasażerów. Albo palacze na korytarzach w pociągach Chciałabym, żeby wszyscy palący tak się przejmowali niepalącymi tak jak Ty. Bo póki co nadal jestem za zakazem palenia w miejscach publicznych.