Dr Denis Walsh - powinien sam doświadczyć takiego bólu, potem się wypowiadać, niestety nie będzie mu to dane, zna ten ból z teorii... a kleszcze porodowe stosuje sie często w normalnych "nieznieczulonych" porodach, eh.... teoretycy... nie ma to jak straszyć pacjentki osobiście jestem za znieczuleniem
Ja bardzo chciałam urodzić naturalnie, ale mi się nie udało i też miałam CC :) Ale pierwszą córkę urodziłam bez znieczulenia i nie było tak źle ;) Bol jest, ale szybko mija i po kilku dniach już się go nie pamięta.
Hmm.. Ja myślę że wiele zależy od podejścia do tego tematu - jeśli ktoś idzie na porodówkę z przeświadczeniem, że będzie bolało nie do wytrzymania nie zdając sobie sprawy po co boli - no to faktycznie zzo jest dla niego jedynym wyjściem. Co innego jeśli kobieta świadomie decyduje się na poród naturalny bez znieczuleń. Ja rodziłam bez i uważam, że to nie jest nic czego się nie da przeżyć. Poza tym maleństwo też boli - to co - dzidziusia też będziemy znieczulać? To wszystko ma dwie strony - obecnie kobiety często w trakcie porodu nie myślą o dziecku, a o sobie. Gdzieś z resztą wypowiadałam się na podobny temat kiedyś. Ja na porodówkę szłam z misją do spełnienia - żeby jak najszybciej zobaczyć maleństwo - i ani przez moment nie myślałam, że boli. Z resztą dziś nawet nie pamiętam tego wszystkiego. I kolejne dziecko też będę rodzic bez znieczulenia.
A ja rodziłam bez znieczulenia i kolejne dziecko też chcę urodzić bez, ból jest dla mnie w życiu bardzo ważny, bo traktuję go jako sygnał od organizmu, z którym od pewnego czasu potrafię się całkiem nieźle dogadać. Natomiast nikomu nie odmawiam prawa do znieczulenia. W moim przypadku zalety braku znieczulenia stanowczo przeważyły nad wadami. Przez cały poród (18 godzin!) nie miałam ani razu poczucia, że jest to ból, którego nie zniosę albo który mnie osłabia.
Ja rodziłam trzy razy i nie wyobrażam sobie porodu ze znieczuleniem. najważniejsze jest dobre przygotowanie, rozluźnienie psychiczne i podejście do porodu jak do zadania, anie katorgi. Nie trawię tych opowieści o koszmarnym bólu. Choć przy trzecim porodzie skurcze odczuwałam głównie jako łamanie w kręgosłupie, i tak nie zamieniłam bym tych doświadczeń na żadne inne. Wolę trzy naturalne porody niż jedna wizytę u dentysty.
każdy ma pewnie inny próg wytrzymałości na ból - chociaż kobiety powinny pamiętać że są silniejsze w tym przypadku od facetów ;) Ważne jest to co piszecie - aby myśleć o dziecku a nie o sobie.
Niekoniecznie, Skorpionko, to jest zupełnie inny rodzaj bólu i każdy na inny ból jest odporny. Przy porodzie do głowy mi nie przyszło znieczulenie, przy bólu głowy biegam po domu w poszukiwaniu paracetamolu, jutro mam wizję dentysty bez znieczulenia i już trzęsę portkami.
Skąd możesz wiedzieć co wolisz skoro nigdy nie rodziłaś? To tak jakbyś mówiła, że wolisz ciastka od czekolady nigdy jej wcześniej nie próbując :) Wyobrażasz sobie Bóg wie jaki ból na zapas:)
Uwielbiam te rady typu : najwazniejsze to sie przygotowac, nie myslec o sobie, podejsc jak do zadania itp... Na Boga porod to nie egzamin, jak mialyscie caly czas kontrole nad swoim bolem to mialyscie szczescie i tyle. Porodu nie przewidzisz, reakcji na tego typ bolu nie przewidzisz, tu nawet jak pisze Fiufiu poziom bolu nie jest wazny , wydawalo sie ze mam bardzo wysoka odpornosc; dentysta bez znieczulenia to standard, 2 dni chodzilam z zapaleniem wyrostka az sie rozlal i po dobie znalazlam sie w szpitalu-zgadza sie chodzilam wtedy z bolu na kolanach ale wole 10 takich wyrostkow niz moj jeden porod. Nie wiem taka karma ze najbardziej dokuczliwe bole to te zwiazane z plciowoscia ale nigdy w najgorszych zalozeniach nie spodziewalam sie tego co przeszlam przez te 40 godzin. A szlachetna rada nie myslec o sobie tak..przy takim bolu sie nie mysli w ogole, taki bol nie jest dobrodziejstwem dla dziecka , przez taki bol urodzilam niedotlenione dziecko. Nie zycze i nigdy nikomu nie bede zyczyc zeby kiedykolwiek cos go tak kiedys bolalo, ale jak czytam ze musi bolec, znieczulenia niepotrzebne itp to mnie szlag trafia. Niech kobieta decyduje o tym czy wytrzyma czy nie i co jest dla niej dobre.
-- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
Tiramisu, współczuję Ci serdecznie. Jak już napisałam: wolny wybór, nikogo nie musi boleć.
Miałaś KTG podłączone non stop? Dlaczego "przez taki bol urodziłaś niedotlenione dziecko", co miał wspólnego ból z niedotlenieniem? Raczej bym tu się doszukiwała błędu lekarza albo położnej. Przecież niedotlenienie ma bezpośredni wpływ na tętno dziecka, więc takie rzeczy się wychwytuje i wtedy działa!
Każda z nas jest inna, jedna rodzi w 30 minut i dwa skurcze, a inna tak jak Ty.
No widzisz ptysiu a teraz ja Ci powiem ze u dentysty najwazniejsze to sie przygotowac ,nie myslec o sobie ,-tylko o zabkach:P podejsc do tego jak do zadania i jak? juz jestes gotowa nie brac znieczulenia?
-- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
twarde jesteście laski... ja tam wolę znieczulenie z pozytywnym nastawieniem... z resztą czym ja się przejmuję, mam CC w pełnym znieczuleniu, wiec prześpię największe "atrakcje"
Skorpionko mam nadzieję, że po cięciu nie będziesz miec atrakcji czego Ci z całego serca życzę :)
A co do ząbków - jeśli biorę znieczulenie to szkodzę co najwyżej sobie - nie dziecku. Z resztą to zupełnie inny ból. Jeśli zaś chodzi o cięcie - jestem przeciwniczką cięć na życzenie - ale jeśli zagrażałoby coś życiu dziecka - to jestem jak najbardziej za.
Tiramisu, bardzo Ci dziękuję za ciekawą dyskusję na priva. Myślę, że nie pogniewasz się, jeśli napiszę tu to, co mnie najbardziej zaskoczyło, pod rozwagę: faktycznie, jeśli ból jest tak silny, że uniemożliwia matce podczas porodu głębokie oddychanie, może dojść do niedotlenienia dziecka. Nie pomyślałam o tym, przepraszam, jeśli Cię uraziłam.
Niemniej jednak uważam, że KTG w dzisiejszych czasach powinno byc normą podczas całego porodu, a przynajmniej w równych odstępach czasu.
Fiufiu, pozwolę się niezgodzić, KTG podłączone non-stop też może powodować nieprzyjemne problemy - właśnie typu niedotlenienie dziecka, większe odczuwanie bólu - bo niestety w dzisiejszych realiach polega na uziemnieniu matki na łóżku..
Też jestem zdania, że wolę rodzić niż chodzić do dentysty ;) Przy pierwszym porodzie ból mnie troche zaskoczył, nie byłam na to przygotowana, ale poród trwał stosunkowo krótko, dopiero przy partych pojawiły się problemy, nie czułam ich, nie potrafiłam wyprzeć, więc synek był trochę niedotleniony. Przy drugim się "przygotowałam" )upraszczam sprawę) przede wszystkim psychicznie, ale i pod względem anatomii i fizjologii porodu, i chociaż rodziłam dłuzej i w pewnym momencie ból mnie również zaskoczył swoją siłą.. ale już odbierałam to inaczej. Szło to przeżyć. Najważniejsze to znaleźć na to swój sposób - czy będzie on naturalny, np prysznic, masaż, określona pozycja, czy chemiczny, czyli znieczulenie.. tego już nie mnie oceniać. Ja wybrałam naturalnie i nie żałuję.
Z tym KTG nie mogę się zgodzić. Ja miałam bardzo często podłączane KTG - średnio co pół godziny i tylko raz na łóżku. A tak to na krzesełku na którym przesiedziałam sobie cały poród :) W takiej pozycji było mi najlepiej :)
Co do odporności na ból, to ja mam bardzo niską. Co niestety odbiło się unikaniem wizyt dentystycznych w czasach, gdy znieczulenia były przewidziane tylko przy rwaniu, a gabinety prywatne były daleko poza moim zasięgiem.
Po prostu nigdy nie zakwalifikowałabym tego co czułam podczas porodów jako ból. Raczej jako mocne zaciskanie obręczy, któremu starałam się przeciwdziałać wyuczonym w szkole rodzenia oddychaniem. A poza skurczami maksymalnie relaksować. Przy drugim porodzie doszłam do szpitala na piechotę, przy każdym skurczu opierając się plecami o plecy szwagierki. Urodziłam po 40 minutach od dojścia tam.
Po prostu wkurzają mnie te opowieści o koszmarnym bólu i przedstawianiu porodu jak horroru, albo przekleństwa dla kobiety. Towarzyszą temu naprawdę wyjątkowe uczucia. A uczucie przechodzenia przez drogi rodne ciepłego miłego ciałeczka, nie zamieniłam bym na nic w świecie.
Nie dla każdej kobiety poród to cudowne przeżycie nie mieszczące się w kategorii bólu. Ja nie czułam się "kosmicznie", "metafizycznie" itd... Szłam do porodu z pozytywnym nastawienie a czułam się jak zarzynane prosię. Nie rozumiem, dlaczego nie mam prawa niemiło wspominac swojego porodu, bo kogoś tym wkurzam... Kobiety są różne, jak różne są bóle. Ból porodowy u każdej kobiety może byc inny, więc prosze mnie nie oceniać - nikt nie był w tym momencie w mojej skórze. Dlaczego mam pisac, że było pięknie, skoro nie było?
Mówię przecież o histerycznych scenach na filmach. nie zdarzyło mi się chyba widzieć filmu na którym matka rodzi wykorzystując wyuczone oddychanie podczas skurczów, relaksując się w przerwach i prąc umiejętnie dzięki ćwiczeniom ze szkoły rodzenia. Zawsze jest krzyk i histeria. jedynym wyjątkiem są filmy popularnonaukowe
tak sobie zajrzałam, w sumie pierwszy raz tutaj i doczytałam temat porodu i bólu..hmm
dorah..gratuluję tak fajnych porodów i szczerze zazdroszczę.
tiramisu..nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem..
ja nastawiona do porodu byłam od początku bardzo pozytywnie..nie mówiłam,że nie chce znieczulenia ale też nie mówiłam że chcę..próg mojego bólu jest niesamowicie wysoki, ALE..niestety poród wspominam tragicznie..niemiłosierny-wręcz tagiczny ból ok 30 godzin,miałam wrażenie że rozrywa mi wszystko, mimo tego, że nie prosiłam o żadne znieczulenie, zaczęli mi je podawać i to bardzo zwiększone dawki, bo mdlałam z bólu, traciłam świadomość..córka urodziła się w zamartwicy (apgar 1, niedotlenienie, stan krytyczny, ranimacja itd itd itd)..ale to bardzo dużo by o tym pisać, a to nie wątek na to..rodziłam niecałe 30 godzin, nigdy nie rozmyślalam o porodzie, o znieczuleniu, nie panikowałam, nastawiłam się na zasadzie, pójdę urodzę i będzie oki, ja nie z tych co panikują:) no niestety nie było..porodu nie chcę wspominać nawet przez chwilę, ból pamiętam do tej pory, jakby to było wczoraj..codziennie dziękuję Bogu, że moja córka żyje..i codziennie zastanawiam się jak można idealizować poród i wciskać że to taka przyjemność, nic nie boli, to inny ból itd..owszem tak mówią osoby ktore urodzily bezproblemowo, bez kolosalnego bólu i problemów..
ja rodziłam tak, moja sąsiadka, panikara, która całą ciążę użalała się jak to będzie boleć że ona chce takie i takie znieczulenie, urodziła dosłownie w 10 minut..bez wielkiego bólu i twierdzi, że porod to pikuś, nie można wszystkiego "wrzucać do jednego worka"..osoby rodzące bez problemów, bólu będą zawsze mówiły, że to nie żaden wielki ból, noramalne przeżycie itd..
jak to dorah nazwała "ciepłe ciałeczko" które wychodziło ze mnie nie oddychało..a ja się modliłam, żeby przeżyła..
Fiu, wydaje mi się że straszny ból, męczący kobietą ma jednak wpływ na niedotlenienie płodu..obserwowałam jak Hani tętno zanikało do 0 przez dobre kilkanaście godzin im mnie bardziej bolało tym jej bardziej zanikało tętno..i nic nie mogli zrobić bo na cc było za późno..
Beatko, bardzo Ci współczuję koszmarnych przeżyć. Jak myślę, że nie tyle ból ma wpływ na niedotlenienie (choć w pewnym stopniu może i tak, bo w ataku bólu instynktownie przestajemy oddychać, w ciąży czy nie), co ból jest sygnałem, że coś jest nie tak. Są różne rodzaje bólu, nie wiem, jak Wy, ale ja się od lat z uwagi na wiele bóli różnych nauczyłam je rozróżniać, te "dobre" (np. rozciąganie mięśni podczas ćwiczeń) od "złych" (np. przeciążenie, naderwanie mięśnia). Niestety, często w sytuacji porodu lekarze ignorują sygnały od matki, że to jest bardzo zły ból. 30 godzin bólu o takim to nie jest coś normalnego i powinno było postawić wszystkich w stan gotowości. Ja szłam do porodu z przygotowaniem "książkowym" i wiedziałam, że ból powinien stopniowo narastać, żebym się mogła do niego przyzwyczaić, tak też było - do czasu podania oksytocyny.
Czy poznałaś przyczynę tak długiego i groźnego porodu? Jakieś nieprawidłowości w budowie miednicy, krótka pępowina, złe ułożenie Hani, bo ja wiem?...
Fiu zgadzam się z Tobą jak najbardziej, ja im od początku mówiła,że coś jest nie tak, bo to nie był normalny ból..błagałam, żeby coś zrobili, chociażby głupie cc
najśmieszniejsze jest to,że wg wszystkich niewiadomo czemu ten poród taki był..nie palę, nie piję, nic nigdy nie brała, nie nadużywam i nie biorę leków, miednica budowa ok, pępowina niby oki( chociaż dusiła mi Hanię, szyję, zmiażdżona główka, rączki oplątane i wywiniete do tyłu), Hani ułożenie jak nabardziej prawidłowe..nie mam pojęcia czemu tak było;( rodziłam 5 tyg wcześniej..i tu chyba powinnam powiedzieć, że dzięki Bogu, że rodziłam wcześniej..
Wszyscy lekarze ginekolodzy i położne, anestezjolodzy, neonatolodzy,baa nawet ratownicy medyczni i lekarze z karetki u mnei byli..i nie mieli pojęcia co ze mną robić, każdy nie taki ruch mógł zabić i mnie i dziecko..wiedziałam, że z małą jest tragicznie, widziałam to na wszelkim możliwym sprzęcie który próbowli mi zasłaniać..
nie mam pojęcia czemu tak było..jedno co wiem, że u mnie poród nie przebiegł super, a ból neistety będę pamiętać do końca życia..ale co najważniejsze i przyćmiewa wszsytko to to, że mam córeczkę, która mimo tak wstrętnego startu, dzięki Bogu walczyła i przezyła;)
P.S ja ponad 15 godzin nie wiedziala,czy moje dziecko tak naprawdę przeżyło ten poród i pierwszą noc..została odrazu zabrana
Najstarszy znany szkielet hominida-kobiety, liczący ponad 4 miliony lat, dostarcza nowych informacji na temat ewolucji człowieka – informuje serwis CNN. Naukowcy uważają, że szczątki, odnalezione w 1992 r. w Etiopii, świadczą o tym, że człowiek i szympans ewoluowali oddzielnie od siebie, ale mieli wspólnego przodka.
- To nie są zwykłe szczątki. To nie jest szympans. To nie jest człowiek. Szczątki te pokazują jednak, czym kiedyś byliśmy – mówi Tim White, paleontolog z Uniwersytetu Kalifornii w Berkeley.
Zobacz zdjęcia Ardi w galerii w Onet.pl
Ardipithecus ramidus, zwana Ardi, to gatunek hominida, który żył 4,4 mln lat temu w Aramis w Etiopii. Oznacza to, że Ardi jest starsza o milion lat od dotychczasowej rekordzistki – Lucy, której szkielet odnaleziono w Afryce w 1974 roku.
Szkielet Ardi składa się ze 125 części, wśród których są zęby, miednica, ręce, stopy i czaszka. Naukowcy podkreślają, że badany przez nich od 17 lat szkielet przynosi nowe informacje dotyczące procesu ewolucji.
- Szkielet Ardipithecusa mówi nam, że my, ludzie, ewoluowaliśmy do naszej obecnej formy od co najmniej 6 milionów lat – mówi C. Owen Lovejoy, biolog z Uniwersytetu Stanowego Kent.
Ardi miała około 120 cm wzrostu, ważyła około 110 funtów, miała długie ręce i palce, a także potrafiła wspinać się na drzewa. Mózg Ardi był wielkości mózgu szympansa. Ardi posiadała także zdolność chodzenia na dwóch nogach. Na jej pożywienie składały się warzywa, owoce i małe zwierzęta.
- Anatomia Ardi jest zaskakująca i z pewnością doprowadzi do przemyślenia nie tylko naszej ewolucyjnej przeszłości, ale także faktów związanych z naszymi krewnymi – wielkimi małpami – uważa Alan Walker, biolog z Uniwersytetu Stanowego w Pennsylwanii.
Według naukowców szkielet Ardi pomoże obalić wcześniejsze teorie, mówiące o tym, że człowiek ewoluował z szympansa. Jak podkreślają, człowiek i szympansy ewoluowały oddzielnie. Teraz celem badaczy stało się znalezienie wspólnego przodka obu gatunków - czytamy w serwisie CNN.
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Seks przed owulacją zwiększa szansę na poczęcie dziewczynki a) tak. b) nie.
Co na to ekspert? Urszula Petka, psycholog
Tak, ale nieznacznie. O tym, że dziecko będzie płci żeńskiej, decydują plemniki niosące chromosom X. Poruszają się one wolniej i są wytrzymalsze niż tez z chromosomem Y, które przesądzają o płci męskiej. Słabsze plemniki mają mniejsze szanse na przeżycie w przedowulacyjnej wydzielinie szyjkowej. Płeć dziecka może zależeć też od wieku rodziców, diety, a nawet tego, czy kobieta przeżywa orgazm. Jednak żadna metoda nie daje gwarancji na poczęcie dziecka określonej płci.