Else a ja jadac na kilka dni do rodziny poza jakimiś suwenirami zawsze robiłam oprócz tego jakieś bieżące zakupy np obiadowe i łakocie do kawy; udzielałam sie tez przy gotowaniu czy ogarnianiu chaty a nie z morda na paczki. Jak byliśmy w Gdańsku u cioci przez tydzień to jesZxze na „odjezdnym” zostawiliśmy jje prezent w podziękowaniu (zdążyłam przez ten czas wybadać co do domu jej sie przyda)
ja przyznam szczerze, ze nie wyobrazam sobie jechac nawet na zaproszenie do kogos na tydzien i sie nie dolozyc. Raczej nie bylaby to gotowka, tylko innego typu dolozenie sie - ustalenie zakupow na zmiane, placenie za wyjscia, przyjechanie z pelnymi rekami (a nie pustymi), oferta zaproszenia w zamian. jak do nas znajomi przyjechali na kilka dni, uzyczylismy im mieszkanie na ten czas, bo mielismy taka mozliowsc, przyjechali z prezentami dla dzieci, dla nas, zaplacili za jakis obiad i atrakcje. nawet jak ostatanio kolega do mnie wpadl to przyniosl czekolady dla dzieci i bombonierke, ja ugotowalam obiad. Imprezy zwykle sa skladkowe, kazdy jakas salatke przyniesie. No ja po porstu nie rozumiem, jak mozna tylko i wylacznie brac, dac sie zaprosic, obsluzyc. I zapraszajac kogos nikt nie oczekuje kasy, prezentow itd, nie robi sie tego przeciez, zeby zarobic albo nie stracic, ale dla mnie to oczywista oczywistosc (na szczescie dla moich znajomych tez), ze sie nie jest "pasozytem". Kurde, no do mnie jak sasiadka przychodzi na pogaduchy to wino przynosi. A ja np. pieke ciasto i kupuje przekaski.
Iwonka L. Tez jestem od 2lat po rozwodzie i moi teściowie widują dzieci 2-3 razy w roku; nie zapytają sie mnie totalnie o nic ani z żadna pomocą sie nie deklarują; pomijam ze mam duże dzieciaki 17 i 12l wiec to raczej kwestia spotkania by była niż opieki; rodzice ex mieszkają 1,5km od nas. Nie oczekuje z ich strony żadnej pomocy finansowej, ale jest mi zwyczajnie przykro ze olewaja swoje wnuki.
Co więcej, jeśli mój były maz zabrałby do siebie dzieci na miesiąc wakacji czy wzięliby teściowie to sama bym mu powiedziała ze ma ki kasy nie dawać a na dzieci wydać mimo ze przez cały rok to ja więcej „do interesu” dokładam
Tylko, a moze ba przyszłość warto zlapac umowę zlecenie chociaż zeby moc sie rozliczyć i kase za dziecko dostać? Bez sensu żebyś mu tak kase za nic dawała; albo sądownie zgłoś ze on pobiera ale ma ci oddawać
U mnie w rodzinie jakoś nigdy nic nikt nie przywozi. Zawsze wszystko się wyrównuje przy rewizycie. Kiedy moja siostrzenicę była mała i się nią opiekowałam nawet do głowy mi nie przyszło wołać o kasę. Dla mnie jednak kontakty rodzinne to nie wakacje w hotelu za które trzeba płacić. To gościa. A jak to stare przysłowie mówi "czym chata bogata". Jak jakaś imprezę robimy to każdy coś owszem do jedzenia przynosi, ale jak gościna to u mnie w rodzinie nie praktykuje się płacenia za to. Co do wizyty płatnej u babci to tez uważam, że powinno być pół na pół. Pół tata płaci, pół mama.
Oczywiście, że sytuacje są rożne.. Ale akurat w moim otoczeniu nie ma żadnych dziadkow, którzy nie chcieliby kontaktu z wnukami. Raczej są sytuacje z wojnami miedzy rodzicami. I np z tym PITem to tez mamy nawet w rodzinie takiego mądrusia, co to postawił sprawę jasno, że pomimo iż dziecko jest przy matce, to rozliczenie z PIT ma być dla Niego, taki zastaw aby nie sprzedał mieszkania i jego dziecko miało gdzie mieszkać...(kupili mieszkanie gdy Ona nie miała dochodu i cały kredyt jest na Niego...a to On sie wyprowadził bo znalazł sobie kobietę..).
Ewa, przez pierwsze 2 lata On płacił, bo Ona pracowała za takie pieniądze, które nawet z alimentami nie starczały na jego spłatę. Pózniej przez rok płacili po połowie, a od 3 lat, kiedy kupił mieszkanie z druga kobieta, Ona płaci całość ale PIT dalej pobiera On.
trzeba poptyarzec na przepisy. Jesli oboje maja wladze rodzicielska i oboje ja wykonuja to nalezy im sie ulga po polowie. Albo moga sie dogadac. Jesli nie spotyka sie z dzieckiem to bierze ulge wbrew prawu. Ona teraz splaca kredyt, a wlascicielem mieszkania jest kto? No bo putanie, czy ona mu splaca kredyt, czy ona u niego jakby wynajmuje to mieszkanie, czy mieszkanie jest dla dziecka (w sensie, ze bedzie wlascicielem tego mieszkania, czy on ma z nowa slub). No rozne takie trezba wziac pod uwage.
Od niedzieli młoda kicha i i rano skarży się na ból gardła- dawałam leki od alergi,tantum verde,rutinoscorbin,lipomal, herbata z cytryną i miodem i smaruje amolem na noc. Od wczoraj tak kaszle że dzisiaj całą noc nie spałam . Kaszel napadowy, taki że aż ciągnie ją na wymioty(zwymiotowała flegmą) Męczy się strasznie bo ciągle kaszle. Od wczoraj podaje Levopront, w nocy przy tych napadach brała wziewy od alergologa (Flixotide,ventolin) dodatkowo singular i inhalacje z soli i nebbudu. Gorączki nie ma . Zwariować można od tego kaszlu...Nie wiem już co robić ...
Dałam sinecod w kroplach rano -zero poprawy , później acodin i dalej kaszle... Już nie wiem co jej może pomóc,boję się kolejnej nocy bo w dzień nawet nie miałam jak się kimnąć...
Mój syn jest astmatykiem. Ostatnio mieliśmy kaszel, zmiany na oskrzelach, świsty. Jeśli chodzi o Flixotide i Ventolin, to podawałam tak. Rano - Ventolin, po 10 minutach Flixotide 125 (jeśli masz 50, to dwa psiknięcie). W południe - Ventolin Wieczorem - Ventolin, po 10 min Flixotide 125 (przy 50, dwa psiknięcie). Mieliśmy mokry kaszel wiec syrop Prospan.
Mogę sie mylić, ale syropy przeciwkaszlowe podaje się przy suchym kaszlu.
Ona ma suchy ,no chyba że ja źle rozpoznaje. Dopiero jak długo kaszle to słychać że coś się odrywa i wtedy kaszel się zatrzymuje . 5-10 minut przerwy i znów kaszel kilka minut taki non stop coś się oderwie i spokój. Moim zdaniem to jest to "piórko" w gardle że ją łaskocze i suchoty ją łapią i wtedy też się dusi. Prospan jest bez recepty ? Jak do jutra się nie poprawi to spróbuje z tej strony zadziałać.
Ale Prospan jest na mokry kaszel. Jak kaszel u Nas jest suchy, używam prawoślazowego aby nawilżyć błonę śluzowa. Dopiero o zmianie rodzaju kaszlu, zmieniam syrop.
Byłam przed wczoraj,osłuchowo czysto . Ja mam ten sam numer z nią za każdym razem ,wszystko czyste A tak kaszle że przestać nie może,a wiadomo jak cały dzień siedzę i tego słucham to już szukam czegoś na własną rękę żeby pomóc bo to nic przyjemnego taki kaszel i dla niej i dla nas ...
2-3 razy dziennie Nebbudem. Na noc zrobiłam jej inhalacje Amolem , wrzątek +kilka kropli Amolu głowa nad miską i siedziała z rzecznikiem na głowie . Później wymoczylam w tym ręcznik i powiesiłam na grzejnik przy łóżku , powiem wam że zdziałało cuda . Parę razy pokaszlała ale zdecydowanie słabiej
Przenosząc się na wątek właściwy dla Wojtkowego wieku - byliśmy u pediatry i jest prawdopodobieństwo, że Wojtek złapał szkarlatynę. Albo coś podobnego. Mimo że na gardło się nie skarżył, to jest paskudne, choć jeszcze bez nalotu. Gorączka się unormowała i trzyma się 38 stopni, więc ibuprofen niepotrzebny. Ale w trakcie badania dostrzegłyśmy z lekarką wysypkę- za uszami, na szyi (tam byla najbardziej widoczna, rozgrzana), na plecach, brzuchu i rekach... To było o 17:30. ) 14 jak teściowa go przebierała, nie było jeszcze śladu. Więc przywitaliśmy się z amotaksem i mam nadzieję, że w miarę szybko się uporamy.
Karola szkarlatyna zawsze ma charakterystyczny trójkąt filatowa Twarz cała czerwona a wokół ust i nosa biały trójkąt Hugo miał dwa razy szkarlatynę, w obu przypadkach miał ten trójkąt plus paciorkowca w gardle (miał wymaz) Także można ją zdiagnozowac bez prawdopodobieństwa a ze 100 % pewnością
Teo, jeśli nie jest to szkarlatyna, to angina conajmniej. Na twarzy wysypki nie ma, co nie znaczy że się nie pojawi. Poza tym lekarka mi mówiła, że nie wszystkie objawy muszą być w komplecie. I o tym samym dziś czytałam. Cokolwiek by to nie było, ważne żeby się poprawiło. Krysia od 2 tygodni kaszlała, Wojtek się dzielnie opierał, aż go w końcu dopadło A tak dzielnie się trzymał. Za tydzień ferie, w góry jedziemy, niech dzieci skorzystają.
Dziewczyny pojechaliśmy prywatnie na wizytę i już w lewym płucu coś się odzywa , dostała antybiotyk bo może przejść w zapalenie płuc Teraz ponoc wysyp tego... Czym ja mam się jeszcze chronić ? Boli mnie to gardło,łykam co mogę,probiotyki od dawna co jeszcze ??
U nas być może to jednak nie będzie szkarlatyna- wysypka wczoraj zbladła, dziś jej prawie nie ma. Po gorączce też ślad zaginął. Żabka, ja na bolące gardło używałam do płukania Glimbax. Tylko on zawiera diklofenak, nie wiem czy on dopuszczalny w ciąży. Ale to działanie miejscowe. Jak nie, to może płukanie srebrem albo wodą utlenioną? Dobrze działa farigosept (niedawno odkryty), ale też nie wiem jak w przypadku ciąży.
Ja płukam wodą z solą i wodą z wodą utlenioną, kupiłam też tymsal do psikania on ma ziołowy skład ale skuteczny bardzo. Kupiłam też prenatel w saszetkach i rutinacea. Herbatki z miodem cały czas pije . Dziś już gardło jakby swędzieć mnie zaczęło więc pewnie zaraz kaszel się zacznie...
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 13.02.19 21:32</span> Prężenie nóg w nocy od dłuższego czasu, mocne napinanie i rzucanie nogami bardzo mocno . Czy to powód do niepokoju ? Trwa od 6-8 miesięcy.
Wojtek miał od pt paskudny gęsty katar. W niedzielę poskarżył się na ból ucha. Wkropiłam otinum i przeszło. Na pół godziny. Wtedy już zarządal lekarza. Wycieczka na świąteczną, płacz z bólu że pół szpitala słyszało. Laryngolog potwierdziła ostre zapalenie nosa ale zaleciła tylko przeciwbólowe, steryd do nosa i krople obkurczające śluzówkę. Do tego hitaxa. Do domu wróciliśmy po 15. Ucieszyłam się że bez antybiotyku bo dopiero co miał anginę. Ok. 19 krwotok z nosa, przy okazji widzę że z ucha płynie płyn. Pojawiła się gorączka pod 39 kiepska do zbicia. Nasza pediatra na szkoleniu. Wcisnęlam go do laryngologa. Wysięk, powikłanie, duomox. Dojeżdżam docpediatry- cieknie z obu uszu! Boli brzuch, powiększone węzły szyjne i w brzuchu, gardło z wydzieliną ropną. Płytki oddech, nos zapchany. Pani doktor skierowała nas do szpitala na dalszą diagnostykę... Pojedziemy niedługo.
Jesteśmy w domu. Lekarz w szpitalu, swoją drogą dobry pediatra, węzłów w brzuchu nie stwierdził, za to zalegają masy kałowe. Ale bolesności brzucha w badaniu palpacyjnym nie ma, gazy schodzą, więc póki co jabłka, woda, był w kibelku. Antybiotyk dobrała trzecia z rzędu laryngolog, za tydzień do niej mamy iść na kontrolę. Osłuchowo czysto. A na oddziale wszystko ze wszystkim, doktor powitał mnie wiązanką aktualnie hospitalizowanych przypadków informując że nie ma miejsc, które by mi zagwarantowały niezłapanie czegoś... Więc walczymy z domu. A jak wróci nasza pediatra to bierzemy się za gruntowny przegląd. Alergologa też dzieciom umówiłam. Dzięki za kciuki i wsparcie.
Treść doklejona: 26.02.19 07:56 Na 18.03 umówiłam dzieciom alergologa. Krysia też znowu ma kaszel, katar i się łuszczy. Wojtkowi kolejne zmiany na skórze wyszły, azs w rozkwicie. Teraz uszy itd. Kiedyś alergolog mi proponowała, ze może oboje dzieci skierować do Łagiewnik do szpitala na diagnostykę. Mam zamiar zapytać, czy tym razem nie byłaby skłonna wypisać tego skierowania. Było lepiej, teraz jest gorzej. Wczoraj też się bałam o Wojtka. Może chociaż ze strony pasożytniczo-alergicznej miałabym temat rozjaśniony.
Kochana, mnie koleżanka wczoraj uświadomiła, że to pora kwitnięcia olchy i leszczyny wiec, że tak powiem nic dziwnego, że idą infekcje. Tym bardziej, że o krzyżówki tez bardzo łatwo. Cieszę się, że trafiliście na rozsądnego pediatrę i jesteście w domu :)
Wiem co teraz pyli i nawet w szoku byłam, ze u Wojtka tak dobrze idzie, bo rok czy 2 lata temu o tej porze to on niewiele widział, bo miał alergiczne zapalenie spojówek. Zwykle zaczynało się koło 9 lutego. może tym razem przyszło później, bo byliśmy w tym okresie w górach, a tam zimno i śnieg. I w czwartek, jak mu oczy zaczęły puchnąć, to pomyślałam, ze się zaczyna... W pt zostawiłam go w domu z Adamem, żeby się wykurował.... Taaaa. Zamiast oczami tym razem uszami wyszło A w testach nic... Mam nadzieję, ze alergolog się nie rozmysli i nas skieruje na badania. Będę spokojniejsza. A po powrocie lekarki ze szkolenia poproszę o usg brzucha.
Rany Karola ale mieliście akcje ! Jakbym zobaczyła że mojemu dziecku coś z uszu leci to pewnie bym spanikowała Zdrówka dla Wojtka. A USG warto zrobić, nawet dla tzw świętego spokoju. Moja Nina jakiś czas temu miała wszystkie węzły dokładnie zbadane i przynajmniej śpię spokojnie.
Ja nie chcę wykrakać, bo wiadomo dzieci czytają forume Ale nie wiem co jest że mój Hug od lutego tamtego roku (!!!!) nie miał ani pół antybiotyku i mimo uczęszczania do przedszkola łapie ewentualnie tylko jakiś katar (pomijając jedno zapalenie płuc w październiku) Cuda panie, cuda.
Na razie spokój. Płyn już chyba nie wycieka, choć uszy jeszcze oklejone. Ale Wcześniej przykładając chusteczkę były mokre plamy, teraz nie. więc może cieknie minimalnie i zasycha. Ale nie słyszy dobrze. Niby nic dziwnego przy infekcji. Przy jego historii z niedosłuchem panikuję i będę się domagać po leczeniu pogłębionej diagnostyki... Bierze antybiotyk, krople do nosa i czekamy. już nie gorączkuje. Za to rozbierać zaczęło mnie, męża i Krysię, która miała wczoraj 38. Dziś ponoć jej się w głowie kręci i nie poszła do szkoły.