Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

  1.  permalink
    Dobrze, więc cytuję siebie
    Zadowolenia, radości, dobrego życia nie załatwią nam słowa i metody.
    Szczęście dla nam zrozumienie, miłość, bliskość, pasje, przyjaźń.
    Jeżeli to wszytsko mamy stwierdzenie " muszę ugotować obiad" nic w naszym życiu nie zmieni.
    Gdy żyjemy w ułudzie twierdzenie,ze coś "chcemy" tej ułudy nie pozbawi.
    Kluczem do dobrego życia jest dążenie do życia w zgodzie ze sobą, nie z metodą.

    Usciślam
    My- ludzie.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    wkurza mnie ze zdusilyscie fajna dyskusje na wzajemne przepychanki. ja bym chetnie porozmawiala o wyborach i uwiklaniach.
    szkoda tez, ze nie starcie sie zrozumiec kompleksowosci czyichs pogladow, tylko upraszczacie.
    przypomijcie sobie od czego zaczela sie ta dyskusja - ze Winni napisala, ze nie funkcjonuje u nich cos takiego jak obowiazek. A tu od razu daleko idace oskarzenia, ze wychowuje egosite i brakoroba. Kurde no, nauczcie swoje corki, ze praca to wartosc i wtedy same wybiora sobie pracowitych mezow a ich zwiazek oparty bedzie na partnerstwie. A leserom powiedza nie. a tu pretensje do calego swiata, ze mama, babka nie wychowaly.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Teo, ja nie mówię, że jest jednoznaczne, ale dla mnie "musze" nie jest tylko negatywne. I tak, są rzeczy, które "muszę" zrobić, a nie chce, bo nie przepadam za nimi, ale ideologii do nich nie dorabiam, bo po co? Bo niby łatwiej?
    Natomiast każdy ma inne podejście - ja mogę robić rzeczy, które MUSZE z uśmiechem, a inny tak to sobie wytłumaczy, że wyjdzie na to, że w sumie to chce. I nie widzę nic złego ani w jednym ani w drugim.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ewasmerf: wkurza mnie ze zdusilyscie fajna dyskusje na wzajemne przepychanki.


    Nie pierwszy raz...
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    szczypta_chilli: Gdy żyjemy w ułudzie twierdzenie,ze coś "chcemy" tej ułudy nie pozbawi.
    Kluczem do dobrego życia jest dążenie do życia w zgodzie ze sobą, nie z metodą.
    Usciślam
    My- ludzie.

    No, ok czyli wynika z tego, że ja idąc przez życie że słowem "chcę" żyję w ułudzie, tak? Czy jestem wg. Ciebie wyjątkiem?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ewasmerf: wkurza mnie ze zdusilyscie fajna dyskusje na wzajemne przepychanki. ja bym chetnie porozmawiala o wyborach i uwiklaniach.


    Na PRAWDZIWĄ dyskusję ja nadal jestem otwarta.
    --
  2.  permalink
    Nie Winni
    No prosze Cię, nie bądź pępkiem świata
    Napisałam,że same słowa nie dają szczęścia.Mozna byc spełnionym mówiąc " muszę" i można być spełnionym stosując Twoją metodę.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    To ja mam tak, że są rzeczy, które muszę z racji mojej sytuacji zyciowej i rzeczy, które chcę... Ale nadal jestem szczęśliwa i "Muszę" w tym szczęściu mi nie przeszkadza. Szczególnie tryskam humorem, gdy już to co muszę zrobię i widzę tego efekty. Mocno mnie to motywuje.

    Np. nie lubię sprzątać. Ale jak już ruszę tyłek (i tu niestety muszę przyznać, że muszę sie zmusić) i zaczynam działać, widzę efekty to budzi się we mnie efekt wow i odczuwam mega radość.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Szczypta, nie wiem jak Ty, ale ja nie widzę przestrzeni na dalszą dyskusję między nami.
    --
  3.  permalink
    Mnie juz zmęczyła ta dyskusja.
    wartościowanie szczescia itp
    Żyję wg swoich reguł , potrzeb a tu czytam,ze " nie rozumiem". Ze gdybym żyła wg metody to byłam szcżeliwsza , bardziej pracowita itp.
    No i nie lubię gdy moje potrzeby nazywane są "zachciankami.

    Treść doklejona: 12.10.16 11:48
    Winni: Szczypta, nie wiem jak Ty, ale ja nie widzę przestrzeni na dalszą dyskusję między nami.

    tak Winni. Ty oczekujesz dyskusji z przyklasnieciem Twojej najtwojszej prawdy.
    A to nie ze mną.
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Przez 68 postów które mnie ominęły w ciągu ostatnich 2 godzin przebrnę później.
    Teraz chciałabym wam przypomnieć, że ten wątek dotyczy dzieci a nie naszego postrzegania rzeczywistości.
    Proponuję ostatnie kilka stron przerzucić do "innych", bo tematu przewodniego już dawno zeszło na bok :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    karolciat: Przez 68 postów które mnie ominęły w ciągu ostatnich 2 godzin przebrnę później.
    Teraz chciałabym wam przypomnieć, że ten wątek dotyczy dzieci a nie naszego postrzegania rzeczywistości.
    Proponuję ostatnie kilka stron przerzucić do "innych", bo tematu przewodniego już dawno zeszło na bok


    Nie zgadzam się, gdyż chodzi od początku o to, jakie postrzeganie rzeczywistości proponujemy naszym dzieciom.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Chyba żeby wywalić posty, w których zaczęła się przepychanka słowna.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Sle dziewczyny pisza o tum, ze cala ta filozofia to tylko nazewnictwo. No blagam, nikt mi nie wmowi, ze "ja nic nie musze". Chyba tylko Madonna mogla by sie pokusic o taka odpowiedz:wink:zartuje oczywiscie, bo i ona pewne rzeczy musi:wink: i czy nazwiecie to wolnym wyborem czy przymusem to nie zmienia faktu, ze pewne rzeczy trzeba zrobic po prostu. Np wstac w nocy do dziecka. Owszem, mozna dac mu sie wyryczec, no ale wiadomo ze zadna tak nie zrobi. Jedna dokona wyboru a druga wstanie z przymusu, ale finalnie obie podniosa cztery litery:devil: a jeslli kogos uszczesliwia znalezienie w. Tum glebszego sensu to ok. Niektorzy sie nad tym nawet nie zastanawiaja i to nie znaczy, ze sa z tego powodu nieszczesliwi. Masz potrzebe to nazywaj to jak chcesz i dopowiadaj co chcesz:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ale wiesz Fran, mi chodzi o to, że taka zmiana z "muszę" na "chcę" w wielu przypadkach pozwala dostrzec, że jednak wybór jest większy? Ok do dziecka każda pewnie wstanie, niezależnie czy nazwie to wyborem czy przymusem, ale wiesz jak wiele jest rzeczy w życiu gdzie zmiana z "muszę" na "chcę" sprawia, że te osoby nagle dostrzegają wybór w miejscu gdzie wcześniej go nie dostrzegały?
    Mogę podać przykład 😉
    --
    •  
      CommentAuthor_Isia_
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Zasadniczo to dyskutowałyśmy o tym, czy lepiej jest narzucać dzieciom pewne obowiązki, czy nie. A teraz to sobie tak teoretycznie filozofujemy zupełnie bez związku, z tematem głównym ;) O tym, czy lepiej jest aby dziecko miało to obowiązki to właściwie nie było prawie wcale rozmowy.
    winni, ja myślę, że warto abyś miała świadomość, i może pogodziła się z tym, że większość ludzi stosuje inne metody wychowawcze niż Ty, inny styl życia i już. Masz odzwierciedlenie tego w dyskusji.
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Frances: Sle dziewczyny pisza o tum, ze cala ta filozofia to tylko nazewnictwo. No blagam, nikt mi nie wmowi, ze "ja nic nie musze". Chyba tylko Madonna mogla by sie pokusic o taka odpowiedzzartuje oczywiscie, bo i ona pewne rzeczy musi i czy nazwiecie to wolnym wyborem czy przymusem to nie zmienia faktu, ze pewne rzeczy trzeba zrobic po prostu. Np wstac w nocy do dziecka. Owszem, mozna dac mu sie wyryczec, no ale wiadomo ze zadna tak nie zrobi. Jedna dokona wyboru a druga wstanie z przymusu, ale finalnie obie podniosa cztery litery a jeslli kogos uszczesliwia znalezienie w. Tum glebszego sensu to ok. Niektorzy sie nad tym nawet nie zastanawiaja i to nie znaczy, ze sa z tego powodu nieszczesliwi. Masz potrzebe to nazywaj to jak chcesz i dopowiadaj co chcesz

    Otóż to. Musisz choćby do WC chodzić. Czy wdech wziąć. To nie wolny wybór tylko konieczność.
    Też nie zgodzę się z tym, że do bycia szczęśliwym potrzeba wolności. To według mnie puste słowa. Bo każdy człowiek jest wolny, chyba, że jest niewolnikiem lub siedzi w więzieniu. Jeśli wybierze sobie stosowanie się do jakichś harmonogramów (bo tak mu lepiej się zorganizować) i sam sobie wyznaczy obowiązki i ograniczenia, to dzięki temu jest szczęśliwy, chociaż jego wolność została ograniczona.
    Co więcej, taki zupełny brak granic jest DLA DZIECI szkodliwy. Godzi w ich poczucie bezpieczeństwa. Ale po prostu nie wierzę, że są rodzice, którzy nie stawiają żadnych granic dzieciom. To byłoby wielce nierozsądne i wręcz niebezpieczne.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    _Isia_: winni, ja myślę, że warto abyś miała świadomość, i może pogodziła się z tym, że większość ludzi stosuje inne metody wychowawcze niż Ty, inny styl życia i już. Masz odzwierciedlenie tego w dyskusji.


    Ale ja to wiem i nie chcę nikogo przekonywać. To o co mi chodzi to możliwość bezpiecznego wypowiedzenia swojego zdania, bez osaczania mnie, łapania za słówka i pokazywania jakie to nieżyciowe mam poglądy. Mam jakie mam. Jestem do nich mocno przywiązana. Dzielę się nimi bo chcę się podzielić, bo wiem, że są osoby, które chętnie porozmawiają także o moim punkcie widzenia. Jak ktoś się nie zgadza, nie musi brać udziału w tej części dyskusji. Bo szczerze sobie odpowiedzcie: po co to robicie? Skoro ja nie chcę Was przekonać, Wy nie chcecie mnie przekonać, każdy chce zostać przy swoim zdaniu, to po co w ogóle odnosicie się do moich wypowiedzi? Nie musicie dyskutować ze mną, możecie rozmawiać z osobami, których zdanie podzielacie. A ja pogadam z osobami, które podzielają moje spojrzenie na świat lub może nie podzielają, ale chcą neutralnie poznać mój punkt widzenia. I wszyscy będą zadowoleni, każdy się bezpiecznie wypowie, nikt nie będzie się czuł atakowany, każdy weźmie siebie z tej dyskusji i da od siebie, to co chce.
    --
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Przypomniała mi sie lekcja angielskiego w podstawowce, gdzie mielismy czasowniki "must" i "have to" i kłóciliśmy sie z nauczycielką kiedy czego użyć w swoim przypadku (wtedu po 11 lat mielismy): "I must go to home" czy "I have to go to home" :)
    Jak ktoś ma swoją wizję, to nie przegadasz, więc lepiej nie dyskutowac, tylko zaakceptować odmienne zdanie, nawet jeśli sie go nie rozumie
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    go home. jak heimgehen. bez to/do.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Frances: No blagam, nikt mi nie wmowi, ze "ja nic nie musze".

    Kiedyś ktoś mi powiedział, że człowiek MUSI dwie rzeczy- umrzeć i zrobić kupę..... :shades:

    Ja się zgodzę z tym, że inaczej się funkcjonuje gdy się coś musi i inaczej, gdy się coś chce zrobić.
    Ja się wyleczyłam z przymusu gotowania, bo uważam, że od kanapek od czasu do czasu, nikt z głodu nie padnie. Nie czuję też przymusu sprzątania, bo to praca syzyfowa, zwłaszcza, gdy ma się w domu małe dzieci.
    Uważam natomiast,że mam przymus wobec dzieci, bo one są ode mnie zależne i nie mogę pozwolić sobie na luz w tej kwestii. Dzieci muszą mieć gdzie mieszkać, mieć co jeść, mieć co włożyć na siebie. Ten przymus jednak nie oznacza, że muszą mieć cieplarniane i sterylne warunki życia- stąd czasem kanapki zamiast obiadu, brak wyprasowanej koszulki itp.

    Winni, ja się co do zasady zgadzam z tym co piszesz, jednak trudno mi się oprzeć wrażeniu, że "z góry" się nastawiłaś na to jak będzie ta dyskusja wyglądała(sama napisałaś,że to taki test był) i stąd w taki a nie inny sposób formułujesz swoje przemyślenia.

    Dodam jeszcze,że na wielu szkoleniach podnoszących kwalifikacje, coachingach itp. podkreśla się wyższość "chcę" nad "muszę", więc najwyraźniej coś w tym jest.
    Mam też wrażenie, że ta obrona przed "muszę" tkwi w tym, że jesteśmy od wielu pokoleń wychowywani, że "musimy, bo ludzie będą gadali". Owszem na pewno dziś wygląda to inaczej niż jeszcze np 20 lat temu, ale ciągle daleko nam do wewnętrznego luzu.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Jaheira: Uważam natomiast,że mam przymus wobec dzieci


    Jahe, to, że dzieci są od Ciebie zależne, to wcale nie znaczy, że masz wobec nich przymus. Masz wybór, zawsze, tylko czasami jest mocno ograniczony i/lub współistnieje z poczuciem odpowiedzialności za dzieci. Możesz zdecydować czy ugotować im obiad czy zrobić kanapki, możesz zdecydować czy wystarczy im wspólny pokój, czy jednak chcesz poszukać lepiej płatnej pracy i w przyszłości dać im dwa oddzielne pokoje, możesz zdecydować czy pójdą do szkoły blisko domu czy do lepszej, ale gdzieś dalej. Możesz zdecydować czy chcesz pracować i kupować dzieciom fajniejsze ubrania i eco warzywa, czy zostaniesz z nimi w domu, i będziecie żyć oszczędniej. To że masz dzieci nie zabiera Ci wyboru, zmienia tylko opcje wyboru. To, że masz małą pensję nie zabiera Ci wyboru, co najwyżej go mocno ogranicza. To że nie możesz zmienić pracy, nie zabiera Ci wyboru, możesz wybrać swoje do niej nastawienie.

    Treść doklejona: 12.10.16 13:13
    Jaheira: Winni, ja się co do zasady zgadzam z tym co piszesz, jednak trudno mi się oprzeć wrażeniu, że "z góry" się nastawiłaś na to jak będzie ta dyskusja wyglądała(sama napisałaś,że to taki test był


    Wiesz, mam tyle dyskusji za sobą na tym forum, że bardzo mi trudno inaczej się nastawić ;-)

    Co do testu, to nie było tak, że odezwałam się po to, żeby coś sprawdzić. Odezwałam się bo chciałam się podzielić, bo czułam, że mam coś do powiedzenia w tym temacie, przy czym wahałam się cały dzień, bo właśnie zastanawiałam się co z tego wyniknie i na końcu zdecydowałam, że w sumie to chcę to sprawdzić :-)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Fran ale do dzieci w nocy może wstać równie dobrze mój mąż. Wcale nie MUSZĘ to być ja :wink:
    Zawsze jest jakaś inna opcja, inna alternatywa. Zawsze możesz dokonać wyboru.

    I nie mówcie tu o potrzebie oddychania bo to jakby jednak inny kaliber. Chociaż nawet tu mam wybór. Chce żyć więc oddycham, ale mogę przestać i się udusić. Tylko że tego nie chce wiadomo.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    kurde, laski, a ja zaraz musze po piotrka jechac. i mi sie nie chce zze hej. opcji innej tez jakos nie widze. tzn chce miec piotrka w domu, ale sama droga w deszczu to jakos ciezko mi chcenie wykrzesac;-p
    -- ;
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    Winni: Możesz zdecydować czy ugotować im obiad czy zrobić kanapki, możesz zdecydować czy wystarczy im wspólny pokój, czy jednak chcesz poszukać lepiej płatnej pracy i w przyszłości dać im dwa oddzielne pokoje, możesz zdecydować czy pójdą do szkoły blisko domu czy do lepszej, ale gdzieś dalej.

    Winni ja mój przymus pojmuję szerzej, nie ograniczam go do wyboru kanapki vel dwudaniowy obiad czy wspólny pokój vel wielki dom z ogrodem. Mój przymus to zapewnienie dzieciom JAKIEGOKOLWIEK dachu nad głową, wyżywienia, odzienia, tj. zapewnienia im minimum ekonomicznego. Pewnie możemy mówić, czy mam wybór odnośnie tego, czy środki zdobędę na to chodząc do pracy czy idąc do opieki społecznej. Nie zmienia to jednak faktu, że to JA MUSZĘ zdobyć środki na to,żeby dzieci to minimum miały zapewnione.
    Mój wybór zaczyna się w momencie, gdy chcę czegoś więcej dla dzieci niż to minimum.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    ale jakos poza mna nie ma kto go odebrac. wiec no nie wiem sama czy musze czy nie musze;-p
    -- ;
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Hahaha Ewa a nie może Piter do jutra w przedszkolu zostać ? :wink:
    Co tak będziesz w te i we wte chodzić ... :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ewasmerf: kurde, laski, a ja zaraz musze po piotrka jechac. i mi sie nie chce zze hej. opcji innej tez jakos nie widze. tzn chce miec piotrka w domu, ale sama droga w deszczu to jakos ciezko mi chcenie wykrzesac;-p

    Ale to że teraz masz po niego jechać to konsekwencja innych wyborów :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthor_Isia_
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    no ale przecież zawsze jest jakiś wybór więc chyba nie musisz ;)
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    ach kurde, Marte wysle po niego. niech na cos sie przyda;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Isia_
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ja Ci mówię, Ewa, jej nie będzie przeszkadzało, że deszcz pada ;)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Jaheira: Winni ja mój przymus pojmuję szerzej, nie ograniczam go do wyboru kanapki vel dwudaniowy obiad czy wspólny pokój vel wielki dom z ogrodem. Mój przymus to zapewnienie dzieciom JAKIEGOKOLWIEK dachu nad głową, wyżywienia, odzienia, tj. zapewnienia im minimum ekonomicznego. Pewnie możemy mówić, czy mam wybór odnośnie tego, czy środki zdobędę na to chodząc do pracy czy idąc do opieki społecznej. Nie zmienia to jednak faktu, że to JA MUSZĘ zdobyć środki na to,żeby dzieci to minimum miały zapewnione.


    Dla mnie to nadal jest wybór. Po prostu wybierasz odpowiedzialność :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    a dla mnie Winni - abstrahujac od tego co Ty masz na mysli, bo rozumiem Twoj punkt widzenia, to to co napisala jahe to nawet nie przymus. Dla mnie to presja. Moze moja wenwtrzna presja, ale wiem, ze na pewne rzeczy musze sie godzic. Majac dzieci czasem nie wybieram. Zaciskam zeby i trudno. Byc moze inni moga pozowlic sobie na wiecej luzu w tej kwetsii, ja niestety nie.
    Przykladowo z praca. Generalnie lubie swoja prace, ale czuje presje, ze jakby tej pracy zabraklo to bylaby bieda.
    Drugi moj przyklad, gdzie czuje presje i nie widze wyboru to moje karmienie piersia. Czasami czuje mniejsza presje, czasem wieksza, ale generalnie jakby sie dalo to bym podala mm. czuje ze nie mam wyboru. Bo mala nic innego nie chce.
    Teoretycznie jest to konsekwencja moich decyzji.
    No ale ja tez jestem umeczona do granic, jakos w moim przypadku te wybory kiepskie sa, nie widze ich chwilowo.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Winni: wiele jest rzeczy w życiu gdzie zmiana z "muszę" na "chcę" sprawia, że te osoby nagle dostrzegają wybór w miejscu gdzie wcześniej go nie dostrzegały?


    Ale to dalej jest Winni jesli widzisz jakis problem, jesli cos Ciebie "uwiera"

    TEO, nie zawsze do dziiecka moze wstac maz. Gdy moj byl na rejsie to nie mogle:wink: taaaak, moglaam wybrac innego meza itd. No ale nie o to przeciez chodzi. Wiekszosc po prostu wsatawnia do dziecka odbiera "trzeba wstac to wstaaje", jesli widzisz z tym problem, jesli odczuwasz to jako ograniczenie wlasnej wolnosci to warto szukac rozwiazan. Ja nie widze problemu po prostu:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ja myślę, że są różni ludzie.

    Niektórzy byli wychowywani, a nie, wytresowani, w poczuciu obowiązku tak silnym, że mają kłopoty z wyluzowaniem. Dla tych ludzi potrzebne są metody zamiany MUSZĘ w CHCĘ. Mam kumpelę, która pochorowałaby się, gdyby nie przygotowała całej rodzinie codziennie dwudaniowego obiadu. Inna moja koleżanka codziennie szoruje kaloryfery i co tydzień myje okna, bo MUSI.

    Ale są też osoby (ja się do nich zaliczam), które do życia zawsze podchodziły na luzie i szukały najłatwiejszych dróg. I powiem Wam, że gdybym nie narzuciła sobie MUSZĘ, to bym całymi dniami leżała przed TV objadając się słodyczami. Ja osobiście źle się czuję kiedy mam za dużo wolności. Sama sobie narzucam ograniczenia i wewnętrzną dyscyplinę. I bardzo mi pomaga, że MUSZĘ coś zrobić. To mi reguluje, porządkuje życie i ustala priorytety.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Frances: TEO, nie zawsze do dziiecka moze wstac maz.


    No oczywiście, że nie zawsze. Dlatego napisałam w pierwszej mojej wypowiedzi, że da się żyć na zasadzie wyborów tego, co chce a nie muszę ALE pod warunkiem, że ma się możliwości aby tych wyborów dokonywać.
    Inaczej wiadomo, jest to bardzo trudne, bo przykładowo samotna mama w nocy do dzieci ojca nie wyśle. Bo ojca nie ma.

    Natomiast kiedy masz możliwości i dokonujesz wyborów w każdej sytuacji to jest super, można być dużo bardziej z życia zadowolonym. Ja takie możliwości mam (głównie w postaci mojego męża) i dlatego po raz drugi napiszę, że ja nic nie muszę. Wszystko co robię wynika z mojego wolnego wyboru i przemyślenia następujących po tym wyborze konsekwencji. Oraz ich oczywiście zaakceptowania. :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    Przebrnęłam przez wszystkie posty i nasuwa mi się jedno wrażenie, że jedne o zupie inne o d... :tongue:
    Ja też się życiowo nie zawsze rozdrabniam na "chcę" i "muszę". Choć rozumiem przekaz.
    Nie chciałam dzisiaj za cholerę wstawac o 5:55 żeby zdążyć na zajęcia. A muszę na nich być. I okej, jedna powie, że to konsekwencja mojego wyboru 3 lata temu, ale dla mnie efekt i tak jest ten sam- wstaję i na autopilocie się szykuję, biegnę w deszczu na przystanek itp. Nie zastanawiam się filozoficznie nad tym, tylko to robię, tyle.
    No i nie wiem, czy coś by dało, gdybym sobie powiedziała, że nie muszę. Gdybym sobie wytłumaczyła, że przecież chcę mieć ten zawód w przyszłości. Nawet to, że same zajęcia należą do dość ciekawych. Po prostu rano o 5:55 kiedy dzwoni budzik nie myślę w kategoriach "oooo jak świetnie, że chcę w przyszłości być dobrym terapeutą, wspaniale jest wstać o świcie" tylko "nosz k... pospałabym jeszcze z 3 godziny, a muszę zapier... na przystanek". I póki nie zmienię się z sowy w rannego ptaszka to jakoś nigdy w tym przypadku kwestia "chcę" nie wygra nad "muszę". Bo nie chcę wstawać rano z łóżka, ale w perspektywie mam wybór zdać to z inną grupą na tę samą godzinę, albo wcześniejszą. I za przeproszeniem i tak czy tak jest do dupy i żaden to wybór.

    Treść doklejona: 12.10.16 13:50
    jaca, gdybym mogła, to bym Ci milion ooo dała. BARDZO słuszna uwaga.

    Treść doklejona: 12.10.16 13:56
    I rozumiem też, że mogłam wybrać studia w trybie zaocznym, mogłam nie studiować. Ale CHCIAŁAM (i chcę) pracować w danym zawodzie w przyszłości, więc konsekwencją wyboru są studia i wiążące się z tym wstawanie rano. Ale w żaden sposób mnie to nie uszczęśliwia, bo po prostu tak już mam, że nigdy wstawanie przed 9 mnie nie uszczęśliwi, bo zwyczajnie głowa mi opada, łeb ćmi ze zmęczenia, oczy się same zamykają. I w przyszłości CHCĘ mieć możliwość pracy w swoim gabinecie otwartym np. 12-19. Ale żeby do tego dojść MUSZĘ teraz wstawać o tej 5:55...
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    No wlasnie TEO zasadnicze jest tu "kiedy masz mozliwosc". Noe zawsze, w kazdej sytuacji taka mozliwosc jest. I te sytuacje to sa wlaasnnie te kiedy musze lub trzeba cos zrobic. A Winni jednak o cos innego chodzilo mam wrazenie. O to, by sobie tak to w glowie poukladac, zeby widziec ten wybor, nawet gdy go nie ma:wink: zgadzam sie, ze jesli komus z tym sie lepiej zyje to jak najbardziej warto.
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    A ja jutro muszę jechać do Urzędu Pracy i nijak nie mogę tego sobie przerobić na "chcę" :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Livcia, jedziesz bo chcesz pracowac:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Frances: jedziesz bo chcesz pracowac

    Nie przesadzałabym :wink: Jadę, bo mnie wyrejestrują :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ok, jedziesz bo chcesz byc niewyrejestrowana:wink:

    Treść doklejona: 12.10.16 14:13
    O Lexia! Jaa to wlasnie tak jak Ty widze dokladnie:bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Lexia, lubienie/nielubienie wstawania rano nie ma tu nic do rzeczy. Chodzi o decyzję. Codziennie rano decydujesz, że jednak wstaniesz, bo chcesz iść na te zajęcia. Czy wszyscy zawsze na nich są? Czy Ty nigdy ich nie opuściłaś? Nie? No właśnie. Bo NIE MUSISZ na nich być. Nikt nie musi. Jesteś na nich bo one dają Ci jakieś korzyści, chcesz na nich być, nie odpowiada Ci tylko godzina. Muszę oznacza, że nie możesz zrobić nic innego, że absolutnie nic nie może Cię powtrzymać od danej czynności. Np. złodziej musi siedzieć w więzieniu, no on po prostu musi, nie ma wyboru, choćby nie wiem jak go szukał, po prostu go nie ma. Nie może sobie nie być w więzieniu – to jest brak wyboru.

    Natomiast wolny człowiek, zawsze może wybrać i tak naprawdę każdego dnia dokonuje tysięcy małych i dużych wyborów, nawet jak to Jahe napisała, narzucając sobie obowiązki – to też wybór, wybór stylu życia, ona chce żyć w świecie, w którym nie ma za dużo wolności.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Kwestia tylko Winni czy to cos zmienia? Dla Ciebie Lexia dokonuje wyboru. Dla mnie musi wstac na zajecia. Suma sumarum wstaje wczesnie i idzie na uczelnie. Wg Ciebie jest zadowolona/niezadowolona/nautralna, bo dokonala wyboru, wg mnie nie zastanawia sie nad tym.
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Frances, mnie się wydaje, że wiele z nas tak do tego podchodzi na co dzień. I rozumiem Winni w jednym względzie, że są ludzie, którzy rzeczywiście sami zamykają się w szkodliwych dla siebie kratach "muszę to, muszę tamto, nie mogę tego, chcę, ale nie mogę itp". Tylko w tej dyskusji zdaje mi się zabrakło rozdzielenia ludzi, którzy tą swoją postawą szkodzą i sobie i swojemu otoczeniu od takich, którym tak na prawdę zwisa i powiewa, czy dzisiejsze wyjście na zajęcia zaliczą do opcji "muszę" czy do opcji "chcę" bo i tak na to samo wyjdzie. Jednych ta kwestia będzie mocno "ograniczała" i się będą buntować, szukać nowego rozwiązania może, a inni wstaną, pójdą, zacisną zęby, w trakcie nawet baaardzo zaangażują się w omawiany temat, pośmieją się ze znajomymi i wrócą do domu nie odczuwając jakoś tragicznie skutków zmuszenia się rano do wstania z łóżka :wink:
    Jaca też poruszyła ważną kwestię. Są ludzie, którzy zwyczajnie potrzebują pewnych ram do egzystowania. Mam tak w kilku kwestiach, że jak sobie nie powiem "muszę" to nie zrobię. Muszę np. dbać o wspólne studenckie mieszkanie i nie mogę zostawić kuchni zawalonej garami, bo 5 innych osób będzie chciało również z niej skorzystać. Nie mogę pozwolić sobie na mieszkanie samodzielne, wybrałam dzielone, ale ten wybór wcale nie sprawił, że te gary lepiej mi się zmywa.

    Treść doklejona: 12.10.16 14:34
    Winni muszę. I tak, nikt ich nie opuszcza. studiuję na uczelni, gdzie do zaliczenia potrzbuję 100% frekwencji. Na KAŻDYM przedmiocie.

    Treść doklejona: 12.10.16 14:36
    A złodziej na upartego też ma wybór ;) Może próbować uciec, albo drastycznie- powiesić się. I nie mówię tego prześmiewczo, na prawdę. Jesli się uprzeć, to zawsze można znaleźć jakiś wybór...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    [quote=Frances]Kwestia tylko Winni czy to cos zmienia? [/quoteFran]

    DLA MNIE to wiele zmienia. I dla wielu ludzi na świecie też. Wielu także żyje bez refleksji nad takimi sprawami i im to nic nie zmienia albo po prostu nie wiedzą, że mogłoby im to coś zmienić gdyby spróbowali inaczej. Wielu żyje na świecie jak mama Hydro ( pisała o tym chyba na poprzedniej stronie ), umęczeni ciągłym przymusem.

    Dla mnie różnica jest ogromna.

     
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    No i dla CIEBIE Winni różnica jest ogromna. A dla MNIE nie :bigsmile:
    Dla Ciebie moje "muszę" nie jest tym samym, co Twoje "muszę" dla mnie. Po prostu podchodzimy do pewnych rzeczy inaczej. Dla mnie liczy się efekt, a nie filozofia go popierająca. Efekt jest taki, że mam wybór- nie wstać i mieć niezaliczone zajęcia, które i tak MUSZĘ zaliczyć, bo mnie wywalą ze studiów, a żeby je zaliczyć będę musiała wstać znów o 5:55, albo o 5:15, bo odrobić zajęcia mogę albo na 8 albo na 7:15. Dla mnie i ta opcja i ta jest zła, żadna mi w pełni nie odpowiada, żadnia nie zgadza się z moim trybem życia, ale zdaję sobie sprawę, że świat skonstruowany jest tak, jak jest, czyli większość instytucji funkcjonuje w dzień, a nie w nocy. I to, że sobie raz je odpuszczę bo tak chcę nie znaczy, że da mi to wybór innej opcji, bo opcja będzie ta sama- wstanie o tej samej porze ale np. w grudniu.

    I tak jeszcze a`propos Twojej filozofii, do której ja tam nic nie mam, ale zdaje mi się, że mocno podkreślasz indywidualność Twoją, Adasia, męża. Czemu tak jakoś usilnie tutaj mam wrażenie, że tej indywidualności w moim i kilku innych dziewczyn przypadkach nie dopuszczasz? Chyba, że mam złe wrażenie...
    Mnie tam w sumie dosłownie obojętne, czy Ty robisz coś bo chcesz, czy musisz. Choć ciągle podkreślam, że rozumiem, że Ty podchodzisz do tego tak, a nie inaczej, rozumiem, że innym ludziom się to sprawdza. A mnie i jeszcze większości populacji sprawdza się co innego i tez żyjemy i jakoś nie chodzimy sfrustrowane i zamknięte w jakichś kajdanach umęczenia.

    I teraz jeszcze jedno mi się nasunęło. Też nie popieram presji społeczeństwa, mycia okien "bo wielkanoc" czy dawania na komunię quada "bo wypada". Też mam na takie coś alergię. Ale to jest dla mnie zupełnie inny kaliber i trochę inna kwestia.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Lexia: Czemu tak jakoś usilnie tutaj mam wrażenie, że tej indywidualności w moim i kilku innych dziewczyn przypadkach nie dopuszczasz? Chyba, że mam złe wrażenie...


    Dopuszczam. Chodzi mi tylko o to co pisałam na poprzedniej stronie, powtórzę:

    "To o co mi chodzi to możliwość bezpiecznego wypowiedzenia swojego zdania, bez osaczania mnie, łapania za słówka i pokazywania jakie to nieżyciowe mam poglądy. Mam jakie mam. Jestem do nich mocno przywiązana. Dzielę się nimi bo chcę się podzielić, bo wiem, że są osoby, które chętnie porozmawiają także o moim punkcie widzenia. Jak ktoś się nie zgadza, nie musi brać udziału w tej części dyskusji. Bo szczerze sobie odpowiedzcie: po co to robicie? Skoro ja nie chcę Was przekonać, Wy nie chcecie mnie przekonać, każdy chce zostać przy swoim zdaniu, to po co w ogóle odnosicie się do moich wypowiedzi? Nie musicie dyskutować ze mną, możecie rozmawiać z osobami, których zdanie podzielacie. A ja pogadam z osobami, które podzielają moje spojrzenie na świat lub może nie podzielają, ale chcą neutralnie poznać mój punkt widzenia. I wszyscy będą zadowoleni, każdy się bezpiecznie wypowie, nikt nie będzie się czuł atakowany, każdy weźmie siebie z tej dyskusji i da od siebie, to co chce."
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ja sie pod Lexiia podpisuje rekoma i nogami. Doklaadnie tak to widze :-)
    A jeszcze jedna rzecz Winni. Tylko nie chce, zebys odebrala to jako atak. Mnie sie wydaje, ze wiele razy pisalas, ze zamiast do pracy wolalabys ten czas spedzic z Adasiem. Wiem, teoretycznie podpisalas umowe dlugofaliwa, ale...no zawsze masz przeciez wybor- w kazdej chwili mozesz ja zerwac, nie? No i zakladajac, ze np wygrywasz dzis 40 mln...kontynuujesz ta prace? No i gdzie ta wolnosc?
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    Winni: Dopuszczam. Chodzi mi tylko o to co pisałam na poprzedniej stronie, powtórzę:

    "To o co mi chodzi to możliwość bezpiecznego wypowiedzenia swojego zdania, bez osaczania mnie, łapania za słówka i pokazywania jakie to nieżyciowe mam poglądy. Mam jakie mam. Jestem do nich mocno przywiązana. Dzielę się nimi bo chcę się podzielić, bo wiem, że są osoby, które chętnie porozmawiają także o moim punkcie widzenia. Jak ktoś się nie zgadza, nie musi brać udziału w tej części dyskusji. Bo szczerze sobie odpowiedzcie: po co to robicie? Skoro ja nie chcę Was przekonać, Wy nie chcecie mnie przekonać, każdy chce zostać przy swoim zdaniu, to po co w ogóle odnosicie się do moich wypowiedzi? Nie musicie dyskutować ze mną, możecie rozmawiać z osobami, których zdanie podzielacie. A ja pogadam z osobami, które podzielają moje spojrzenie na świat lub może nie podzielają, ale chcą neutralnie poznać mój punkt widzenia. I wszyscy będą zadowoleni, każdy się bezpiecznie wypowie, nikt nie będzie się czuł atakowany, każdy weźmie siebie z tej dyskusji i da od siebie, to co chce."


    No i okej :wink: Jeśli Tobie się sprawdza to nikt chyba nie ma o to pretensji. Mnie osobiście to nie przekonuje, ani to do mnie nie przemawia, ale nijak tego nie neguję.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.