Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    Ja nie cierpię obowiązków. I u nas coś takiego nie funkcjonuje. Natomiast staramy się dbać o wspólną przestrzeń, z tym że każdy robi to wtedy kiedy chce, ma czas lub czuje potrzebę. Taki układ świetnie się u nas sprawdza. Bardziej od obowiązków interesują mnie przyjemności i Życie ( przez duże Ż ) :wink: Za x lat nie będę wspominała pięknie posprzątanego pokoju, tylko te wszystkie dni kiedy olewaliśmy "obowiązki", i szliśmy na spacer, albo graliśmy w Potwory do szafy 😀 Obowiązki są przereklamowane i naprawdę żal mi na nie czasu :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 10th 2016 zmieniony
     permalink
    Libra1610: Caly czas mam zal dotesciowej ze nie wdrażała zadnej obowiązkowości od małego.


    Coś w tym jest. Mąż umie sprzątać, bo robił to w domu, umie zrobić pranie, uprasować, ale za cholerę nie potrafi gotować, bo nikt go tego nie nauczył. Zgodnie z zasadą, że dzieci wychowuje się dla innych ludzi ja chcę ich chociaż podstaw nauczyć i moi chłopcy w kuchni rządzą ;)))
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    ja biorąc pod uwagę naszą historię oraz przejścia z matką i siostrą męża jestem i tak pełna podziwu, że wyszedł na ludzi mając taką bazę...
    on miał tak dwie lewe ręce, że nawet gwoździ nie umiał wbijać.
    trochę się naszarpałam, a co się naszarpałam to moje. ALE mam męża w pełni samowystarczalnego jakby co. umie zrobić wszystko. dosłownie wszystko. w myśl zasady, że w każdej chwili może mnie zabraknąć...
    jest moim partnerem, z którym tworzę zgrany duet nie wymagający słów by się uzupełniać.
    po 14 latach mogę powiedzieć, że się dotarliśmy :devil:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    Frag, to przynajmniej cos z domu wyniósł. Tesciowa moja miala podejście , ze dzieci maja nic w domu nie robic, bo sie w zyciu jeszcze narobią... Nie skomentuje bo nie trzeba, a efekty ja musze znosić i uczyc jak sie miotle trzyma
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    Moj maz tez umie wszystko. Wstyd sie przyznac, ale jeszcze nigdy nie prasowalam mu koszuli:wink: sprzata elegancko, ugotowac potrafi. Drobne naprawy domowe tez zrobi, a jak czegos nie umie (np ukladac kafelki) to idzie do kogos znajomego na szkolenie albo w necie szuka info. Skarb nie maz:shocked::wink::shocked:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    Libra1610: ze dzieci maja nic w domu nie robic, bo sie w zyciu jeszcze narobią.


    O rany...
    --
  1.  permalink
    U nas są obowiazki i ja sobie to chwalę.
    Mąż kuchnia,ja pokoje,mąż kąpie małą i Filipa.
    Filip także ma za zadanie odnieść po jedzeniu talerz,kubek,wyrzucić papierki jak zje.
    Wieczorem ogarnia salon z zabawek,tak jak umie,ja mu pomagam.


    Lubię taki porządek dnia i obowiązków.:wink:
    -- [/url[/url]
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    Z dziecmi tez wiekszych problemow pod tym wzgledem nie mam. Tzn wiadomo ich pomoc jest poki co symboliczna. Odkurzaja. Ja staram sie nie poprawiac po nich, zeby nie czuli ze robia cos gorzzej ode mnie. Po pristu czasem odkurzaja oni czasem ja. Scieraja kurze, ale to wilogtna szmatka bez detergentow. Przy gotoowaniu czasem.pomagaja na zasadziie wleja mleko, wsypia make, rozmieszja jajo itp. Jedyne co to prosze ich by na wieczor (przed ogladaniem bajek) pozanosili wszystkie zabaawki do swojego pokoiku, bo mnie jasna krew zawewa:devil: maja swoj duzy pokoj a rupieeciarnia w salonie:wink: kiedys im wytlumaczylam, ze to przeestrzen rowniez mamy i taty i my tu wieczorem chcemy miec czysto i ze jak zostawiaja tu zabawki to uznaje, ze ich juz nie potrzebuja i wywalam do kosza. Kilka aut w kuble wywadowalo przyznam:shamed: ale sie nauczyli:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    Fran, mamy takie samo podejście ;)
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 10th 2016
     permalink
    Libra1610: dzieci maja nic w domu nie robic, bo sie w zyciu jeszcze narobią...

    ja z tego względu nie kupowałam Biance zabawek typu żelazko, odkurzacz [kto to w ogóle wymyślił?!] ale nie ma taryfy ulgowej, podobnie jak w życiu.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    a mi sie podejscie Winni podoba.
    tez lubie miec czysto, i chyba mam troche kompulsywne zachowania, bo lapie sie na tym, ze po jedzeniu przykladowo musi byc posprzatane i pochowane, a jak jeden kubek stoi w zlewie to musze go wlozyc do zmywarki, ale staram sie z tym walczyc i czasem zostawiam naczynia w zlewie. albo zostawiam nie posprzatany stol i ide cos z dziecmi porobic a stol postanawiam sprzatnac jak zasna. staram sie olewac duzo rzeczy na korzysc czasu z dziecmi albo czasu dla siebie. Moze faktycznie nie u kazdego to fukcjonuje, bo to musza sie obie osoby dobrac z podejsciem do sprzatania, ale wydaje mi sie, ze to moze funkcjonowac calkiem niezle. Szkoda zycia na sprzatanie.
    I dziewczyny, nie oszukujmy sie, faceci jak chca to umieja. Tylko im sie nie chce. I tlumacza sie -a ty to robisz lepiej, a ja nie umiem, ty to zrobisz szybciej. Sprytni sa - tak zlapie te przyslowiowa miotle jak paralityk ze ty od razu ja wyrywasz.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Ja bym polemizowała, że jak facet chce to potrafi... Moja ex teściowa przyznaje, że popełniła błąd, że nie angazowała dzieci do obowiązków domowych. Obydwoje garnąć może i by się garnęli, bo próby widziałam, ale kompletnie dwie lewe ręce mają. śrubokręt to zagadka, gotowanie kompletna tajemnica... Śniadanie do pracy trzeba zrobić, poprać, poprasować też. No ugotować również. Każdy posiłek podać... I oczywiście,. że próbowałam się "postawić" i mój ex przynajmniej koło siebie coś porobił (poza śniadaniem do pracy, jak ja bym nie zrobiła, to by nic nie wziął)... ale skończyło się to źle. Nie przetrwał tych obowiązków i wszystko się posypało. I najlepsze jest to, że on nawet miał jakieś chęci, ale nie miał poczucia obowiązkowości i umiejętności. wszystko robił z gramotnościa dziecka 4-roletniego. Przy tym chciał być dokładny i trwało to godzinami. Ja mu tej "miotły" nie wyrywałam, bo myślałam, że jak docenię, to on się bardziej zaangażuje niż jak będę po nim poprawiać.

    Myślę też, że od człowieka zależy. Jak ktoś ma wrodzony dryg to i w wieku 40 lat się sporo nauczy, ale jak człowiek niezaradny, to jak od dziecka nie nauczony, to może być kłopot.
    --
    •  
      CommentAuthor_Isia_
    • CommentTimeOct 11th 2016 zmieniony
     permalink
    Ale tu nawet nie chodzi o chęci czy umiejętności. Ale o od dziecka budowane poczucie obowiązku za wspólną domową przestrzeń, za domowe sprawy. Ja uważam, że jak się wcześniej w dziecku takiego poczucia nie zbuduje, to później jest tylko walka i szarpanie się. I zwykle szarpie się żona lub partnerka. " Bo jak to, wcześniej nie musiałem robić, mamusia robiła i było dobrze a Ty- żono, wydziwiasz." Ja się z tym spotkałam, walczę do dziś. Dla mojego męża to nie jest oczywiste, że skoro oboje pracujemy to domem i dzieckiem zajmujemy się po połowie. Z domu rodzinnego wyniósł inny wzorzec i strasznie, ale naprawdę strasznie ciężko się z takim czymś pracuje.
    Winni, ja się kompletnie nie zgadzam z Twoim podejściem do życia i do wychowywania dziecka. Uważam, że w dalszej perspektywie wychowujesz dorosłego, który będzie żył w przekonaniu że nic nie musi. A co jak jego partnerka będzie chciała mieć w domu czysto a on uzna, że nie będzie sprzątał, bo on nie ma takiej potrzeby? Teraz Wam fajnie, wszystkim pasuje ale co potem?
    Else, fajnie, że chociaż Twoja teściowa widzi swoje błędy. Moja nic a nic. Tydzień przed porodem, razem z teściem przestrzegali mnie, ażebym sama zajmowała się dzieckiem i nie pozwoliła mężowi dotknąć się do niego, bo go skrzywdzi, bo mężczyźni się nie nadają do opieki nad dziećmi. Co z tego, że mój mąż się z tego śmiał. Jak przyszło co do czego, jak pojawiły się obowiązki, to zawsze było "ty zrób, tobie lepiej idzie"". I tak o to, aby dał dziecku obiad musiałam robić podchody przez dwa tygodnie, sam dziecka z kupy nie przewinie, zawsze mnie woła, sam nie zrobi dziecku żadnego posiłku, sam nie wybierze ubrań do założenia, został z dzieckiem sam raz jeden tylko itd. Mam duży, uzasadniony żal do teściów o to, że tak to wygląda jak wygląda. Nie rozumiem matek, które wychowują dzieci w myśl "nic nie musisz".
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Isia, ale wiesz, że moja teściowa odkryła to co odkryła dopiero po naszym rozstaniu? Do tego czasu przekonana była, że się chłopak sam ogarnie w pomocy swojej kobiecie. Jej mąż dużo robi. Może nie tyle w domu, bo do tego też ma dwie lewe ręce, ale ogarnia całe podwórko (mieszkają na wsi). Wszelkie prace majsterkowe,drobne naprawy... Dodatkowo ma pasiekę. Obydwoje pracują także zawodowo, więc dzień maja wypełniony. Obydwoje cały dzień cos robią. Byli przekonani, że chłopaki z obserwacji nabiora "dobrych" nawyków z domu i będą podobnie jak oni obowiązkowi.

    Tymczasem oni przyzwyczajeni, że nic nie musza (oprócz obserwacji), ze wszytkim pod nos podstawionym w zyciu "dorołym" przyjęli pozycje oczekującą :P.

    No i jak mój partner wyprowadził sie do rodziców, to oczywiście nic sie nie zmieniło. Mamusia wypierze, wyprasuje, złoży, ułoży, ugotuje, poda, pozmywa... Śniadanko do pracy zrobi, zapakuje... Raj na ziemi :P
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Winni, wszystko pięknie, ale to "Życie" o którym piszesz to również codzienne obowiązki. Wykonywane nie dlatego, że mam na to ochotę ale dlatego, że pewne rzeczy muszą być zrobione.
    Pewnie każda z nas ma sytuacje w których wybiera przyjemności kosztem obowiązków domowych. Ale to nie powinno być moim zdaniem regułą, której uczy się dziecko. Może lepiej pokazać, że im szybciej wszyscy członkowie rodziny się za coś zabiorą i razem skończą, to tym więcej będzie wolnego czasu do spędzenia RAZEM.
    --
    •  
      CommentAuthor_Isia_
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    W ogóle moim zdaniem ta teoria Winni nijak się nie sprawdza w życiu. Bo skoro obowiązki są do bani to ja dziś wieczorem kładę się na kanapie a moje dziecko samo sobie zrobi kolację i puści pranie ;) No wiadomo, że dorosły w domu musi zrobić pewne rzeczy. Dziecko też powinno przyjąć do wiadomości, że "musi" dotyczy także jego w ograniczonym do jego wieku zakresie. I to by było pościelić swoje łóżko, zgarnąć zabawki z podłogi, wrzucić talerzyk do zmywarki itp.
    Ja też uważam, że obowiązki są do bani ale samo się nie pozmywa a na brudnym talerzu jeść nie lubię.
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    ja przede wszystkim wychodzę z założenia, że nie jestem służącą, a mąż i dziecko to nie księciostwo, któremu ręce do tyłka przyrosły. i każdy robi adekwatnie do swoich możliwości. i nie ma, że boli.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Elfika, ja mam podobne założenia...
    I dobrze...
    Bo jak widzę jak moja przyjaciółka schyla się po upuszczony klocek, bo syn tak chce (podnieś mi klocek, a jak nie podniesie to wybuch histerii), to ja się na to nie piszę... bo jednak nie chcę usługiwać.

    Picie też może nalać sobie sam. Kubek odnieść do kuchni, czy talerz też... Zabawki może posprzątać, lub razem sprzątamy jeśli chcę to zrobić dokładniej. Odkurzyć swój pokój czy salon też może. Królikom klatki sprzątamy razem. Karmi Dawidek.

    A może ja za leniwa jestem hihihihih
    --
  2.  permalink
    No maz tez jak zaczelam sie z nim spotykac to lezal u mnie na "kanapie" a ja kolacja obiadek itp i sie zbuntowalam i powiedzialam co o tym mysle, ze ja tez pracuje jak i on i oboje musimy cos robic a nie ze ja. Jego mamusia nawet mu pokoj sprzatala, bo On nie mial czasu :P Ale teraz jakos sie uklada i maz sprzata nawet lepiej jak chwilami he he, oboje lubimy porzadek i staramy se tego nauczyc i Maksa. Nie mowie, ze ma w domu robic wszystko, ale pomagac powinien w prostych pracach domowych. A im wczesniej sie zacznie i dziecko ma nawyki, to uwazam, ze potem samo z siebie bedzie robic. U moje kolezanki wlasnie tak jest, ze tesciowa syna nie gonila do niczego i teraz ona, jako zona sama charuje w domu i przy dzieciach. Ma dwoch doroslych synkow w domu (20 i 18) i jednego 4 latka. Kazdemu usluguje bo tata wpoil, ze baba do garow i faceci nic robic nie musza... Ech..
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Ewasmerf, a Tu serio twierdzisz, ze posprzatanie po sobie naczyn to zachowania "troche kompulsywne". Kurcze, bo mnie uczono, ze to zupelnie normalne. Tzn, zeby nie bylo nie jestem jakas pedantka, ale no lubie porzadek po prostu. tzn ie jest tak, ze sie w domu blyszczy, choc chcialabym miec, ale z dwojka malych dzieci wiadoo jak jest. Chcialabym miec wiecej luzu w tej kwestii, aleco poradze ze lubie lad, ze lad sprawia, ze mam lepsze samopoczucie i humor.
    --
  3.  permalink
    Czytam regularnie i śmiać mi sie chce jak czytam ze wasi mężczyźni byli taki nierobotni przeznzwiazkiem z Wami i dopiero wy ich nauczyliście wszystkiego, bo teściowe takie straszne:).
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2016 zmieniony
     permalink
    _Isia_: Uważam, że w dalszej perspektywie wychowujesz dorosłego, który będzie żył w przekonaniu że nic nie musi.

    Bo to prawda. Chcę wychować dziecko w filozofii "Nic nie muszę! Wszystko mogę!". Nikt z nas nic nie musi. Wszystko jest kwestią wyboru. Nawet to że chodzisz do pracy. A wiesz o ile przyjemniejsze jest życie kiedy człowiek zda sobie z tego sprawę? To wolność.

    brombap: Winni, wszystko pięknie, ale to "Życie" o którym piszesz to również codzienne obowiązki. Wykonywane nie dlatego, że mam na to ochotę ale dlatego, że pewne rzeczy muszą być zrobione.

    U mnie nie. Szkoda mi życia na zmuszanie się. Jak ktoś lubi się zmuszać to ok. Ja wolę cieszyć się spacerem, dobrym filmem, wspólnie spędzonym czasem. Bo tych rzeczy nigdy nie nadrobię. A sprzątanie? Jak nie dziś to jutro! Jak będę miała 70 lat to chcę móc powiedzieć, że skorzystałam z życia, że spędziłam tyle wspólnych chwil z dziećmi ile tylko mogłam, że przeczytałam mnóstwo książek, przegadałam z mężem przy winie większość wieczorów gdy dziecko już spało, dużo odpoczywałam, dbałam o swój sen i zdrowie itd. Natomiast nie zależy mi na wspomnieniach typu: zawsze miałam posprzątane po obiedzie, odkurzone codziennie, a zabawki dziecięce nigdy nie walały się po salonie.

    Treść doklejona: 11.10.16 18:03
    Aha, to że u nas nikt nie ma obowiązków nie znaczy, że nikt nic nie robi. W domu jest odkurzone, posiłki jemy :wink:, zmywarka zazwyczaj ogarnięta, chociaż czasami rzeczy leżą w zlewie dzień czy dwa, jakoś świat się nie zawalił :tongue: zabawki leżą w całym domu, ale nie są porozwalane byle gdzie dłużej niż kilka dni i też jakoś świat się od tego nie zawalił :wink:

    Treść doklejona: 11.10.16 18:05
    _Isia_: Bo skoro obowiązki są do bani to ja dziś wieczorem kładę się na kanapie a moje dziecko samo sobie zrobi kolację i puści pranie ;)


    Czasami tak robię, kładę się na kanapie i bawię z dzieckiem cały wieczór. Zamawiamy wtedy np. pizzę, a pranie wstawiam rano przed wyjściem do pracy :bigsmile::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Marta, po pierwsze nikt nie napisał, że teściowe są "takie straszne"... Wybrały taki, a nie inny styl wychowania, chłopaki wyrośli jak wyrośli, ale nikt nie napisał, że ma złą teściową z tego powodu. Ja np. swoja ex teściowa lubię. Po drugie po co ten ton wysmiewczy?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Winni, a nie zauważyłaś, że większość dzieci z tego wątku po prostu lubi uczestniczyć w domowych czynnościach, czytaj np. sprzątaniu, czy Ci to umknęło?

    Ja się póki co cieszę, że moi chwycą za miotłę, odkurzacz i posprzątają swoje zabawki (najczęściej właśnie bawiąc się), bo zdaję sobie sprawę z tego, że to może długo nie potrwać ;)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Ale ja tego nie neguję 😃 Moje dziecko też lubi uczestniczyć. Tylko źe u nas nie jest to obowiązek. Stawiamy bardziej na potrzebę oraz priorytety. Ja sprzątam gdy mam potrzebę, mój mąż tam samo i Adaś też się przyłącza jeśli czuję potrzebę. Ostatnio nawet zaproponował: "Mamo, zróbmy dziś taki dzień porządków jak ostatnio!". I o to mi chodzi. By widział w tym sens, chciał i miał z tego przyjemność. Natomiast nigdy posprzątanie nie jest ważniejsze od poczytania książki Adasiowi, wspólnego spaceru itp.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Winni bardzo Ci dziękuje za napisanie o grze "potwory do szafy" zamówiona i czekam na nią z niecierpliwością ;) coś czuję, że będzie hit:wink::bigsmile:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorbird
    • CommentTimeOct 11th 2016 zmieniony
     permalink
    A jeśli ktoś nie odczuje takiej potrzeby w ogóle?
    W tym całym bałaganie można utracić kontrolę nad rzeczywistością.
  4.  permalink
    O, mój syn np;) on nie czuje potrzeby sprzątania. Ale nie żyje sam na tej planecie;)
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    Nie no to, co pisze Winni ma rece i nogi. Nie odczuwa potrzzeby to nie robi. Ja z reka na sercu nie zasne jak mam syf w sslonue czy chocby jeden nieumyty kubek w zlewie:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorbird
    • CommentTimeOct 11th 2016 zmieniony
     permalink
    Nie każdego stać na to,aby oddać ster domowych obowiązków w ręce pomocy domowej.
    A co z teorią społecznego uczenia się?

    Treść doklejona: 11.10.16 19:44
    To miało by ręce i nogi gdyby była wzmianka o tym, że czynność odkładam w czasie bo np.boli mnie głowa, albo z dzieckiem odrabiam lekcje...
    Odnoszę wrażenie ze tutaj mamy jednak do czynienia z lenistwem ....tylko nie bierz tego do siebie.
    Ja przyznaję tez mam często lenia..zwłaszcza po męczącym dniu w pracy.
  5.  permalink
    Ja takiego lenia mam bardzo często
    Gdyby nie rozsądek nie sprzatalabym wcale. I gotowalabym obiady że 2 razy w miesiącu:) Pranie też nie jest moją pasją.
    I w sumie nie wiem czy jakaś z tych czynności robię tylko dlatego że " mogę " ;)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2016 zmieniony
     permalink
    bird: Odnoszę wrażenie ze tutaj mamy jednak do czynienia z lenistwem ....tylko nie bierz tego do siebie.


    :tooth:

    Przepraszam, ale mnie to rozbawiło. Mam dystans, nie biorę do siebie, tym bardziej, że oceniłaś to po kilku zdaniach w necie :wink:

    Treść doklejona: 11.10.16 20:07
    bird: A co z teorią społecznego uczenia się?

    A co z nią nie tak? :wink:

    Treść doklejona: 11.10.16 20:11
    Ponieważ nie bardzo mam czas pisać od siebie, posłużę się tekstem, który zmienił moje podejście:

    czy warto dawać dziecku obowiązki domowe

    Treść doklejona: 11.10.16 20:16
    A tutaj świeży tekst o różnicy między "muszę" i "chcę":

    Robię to co chcę
    --
  6.  permalink
    Winni - ale naprawdę nie miewasz nigdy poczucia że musisz coś zrobić?
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 11th 2016
     permalink
    eee, to chyba nie ma tak dobrze, że nigdy się nie robi czegoś bo się MUSI. Jak dziecko zachoruje to musimy do lekarza, do apteki... To jest też nasz obowiązek, ale i mus... Czy mamy ochotę czy nie. Musimy (przynajmniej wg mnie) robic zakupy czy nam się to podoba czy nie, czy pada, czy piękna pogoda... Jeść musimy. Myslę, że nie zawsze mamy ochotę lub nie i temu sie podporządkowujemy, bo czasami los płata figle i cos musimy zrobic...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2016 zmieniony
     permalink
    szczypta_chilli: Winni - ale naprawdę nie miewasz nigdy poczucia że musisz coś zrobić?

    Od kiedy zmieniłam swoje podejście, nie mam takich poczuć. I to jest bardzo uwalniające :bigsmile:
    To działa mniej więcej tak:
    Jest pora kolacji. Czy muszę zrobić kolację?
    Ależ nie. Co nie znaczy że nie będziemy jeść. Mogę poprosić męża by zrobił kolację. Mogę zamówić danie na wynos. Możemy pojechać do restauracji. Możemy zjeść na kolację owoce. Natomiast jeśli jednak robię tę kolację to dlatego że czegoś chcę albo nie chcę. Chcę żeby kolacja była zdrowa i domowa. Nie chcę dziś wydawać pieniędzy na danie na wynos ani na restaurację. Jestem zmęczona i nie chcę nic robić, ale jak poproszę męża to może on będzie chciał. Jeśli nie będzie wybierzemy wspólnie inną opcję.
    To ZAWSZE kwestia decyzji, wyboru, chcę/nie chcę.

    Takie podejście przekazuję też Adasiowi. I dlatego u nas nie ma obowiązków. Jeśli jest bałagan i Adaś decyduje się posprzątać to zawsze po coś, bo czegoś chce. Np. chce zawsze znajdować swoje nożyczki. Moje pytanie do niego: "Co chcesz zrobić aby tak się działo? Jego odp.: Chcę znaleźć dla nich miejsce, w którym zawsze będą.
    Czasami mimo to nie odkłada ich na to miejsce i na moje pytanie odpowiada, że tak, wie czego chce, ale dzisiaj ważniejsze jest "chcenie" odpoczynku i czytania książki. No i ok. Podejmuje decyzję razem ze wszystkimi jej konsekwencjami. Wybiera. Do niczego nie jest zmuszony.
    Życie jest łatwiejsze gdy nic nie musisz :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    A z pracą też tak masz? I porannym wstawaniem? :)

    Treść doklejona: 12.10.16 07:06
    Tworzysz sobie w głowie iluzję, Winni, że nic nie musisz. ;) Człowiek zawsze ma jakieś powinności wobec innych i wobec siebie. Jeden je nazwie obowiązkami, Ty sobie dorabiasz ideologię wolności a i tak je wykonujesz ( albo ktoś robi to za Ciebie). Wolni całkiem to będziemy może po śmierci.
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    _figa: A z pracą też tak masz? I porannym wstawaniem? :)

    to pytanie mi się kotłowało w głowie od wczoraj :)))))
    Zawsze idziesz bo chcesz, a nie musisz Winni? I Skoro Ty wybrałas taka drogę, to czy nie narzucasz swoich wyborów mężowi i synkowi, bo przeciez nie zawsze jest tak, że wszyscy maja ochotę na to samo. Jak każdy w domu w momencie obiadu na przykład będzie robił to, na co ma ochotę, to ja tego nie widzę. Rozumiem, że kiedy zrobisz obiad i mąż postanowi zjeść pizzę na mieście, to on wychodzi bo chce zjeść tą pizzę a nie musi zjeść z Wami obiadu? I nie ma dyskusji, szanujesz jego wybór i wolność?
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ja bym nie miala problemu, ze moj maz je pizze:wink: jak kiedys zrobil niedobry (w moim mniemaniu, bo chlopacy wciagali, ale jaa mam problemy z laknieniem:wink:) obiad to tez poszlam na kebaba:wink:
    Mysle, ze Winni powie, ze tak, ze do pracy idzie, bo chce miec pieniadze itd. Ale dziewczyny troche racji maja. Wezmy np Adasia. Zawszema ochote isc do przedszkkola? Albo wczesnie wstawac? O! Wstawanie jest dobre. Kto wstaje przed 6 bo chce, a nie musi?:wink:
    Ja mysle, ze.dobrze.to figa nazwala. To tworzenie.iluzji. i to sie dotyczy ogolnie zycia. Prawda jest taka, ze.wszytskie siedzimy w tym samym.go....dzieci.sa.super, ale kazdy ma czasem dosc, praca ok ale tez czasem wychodzi uszami, najjcudowniejszy maz czasem wkurza.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    _figa: A z pracą też tak masz? I porannym wstawaniem? :)


    Czy ktoś mnie zmusza do chodzenia? Wybieram pracę, bo chcę mieć pieniądze, chcę mieć zabezpieczenie w życiu.

    Czy muszę rano wstawać? Absolutnie nie. Ale chcę pracować. Mogę poszukać pracy na późniejszą godzinę i wtedy nie będę rano wstawała. Mogę zrezygnować z indywidualnego czasu pracy jaki mam ( moi koledzy pracuję od 9:00 ) i wtedy też nie będę tak rano wstawała. Jednak je chcę rano wstawać. Bo chcę chodzić do pracy na 7:00, bo chcę odbierać dziecko z przedszkola o 15:30 i chcę mieć dla niego więcej czasu po południu. Wszystko to są moje wybory. A wybór oznacza, że nic nie musisz. Wybór oznacza że czegoś chcesz albo nie chcesz. Nawet jak złodziej przystawia Ci broń do głowy to nadal nic nie musisz ( pomijam instynktowne działania ). Możesz wybrać ze wszystkimi tego konsekwencjami. Decydujesz się dobrowolnie oddać mu torebkę bo nie chcesz być pobita czy zastrzelona. Ale to nadal Twoja decyzja, a nie jakieś niezidentyfikowane „muszę”. Jedyne co człowiek musi w takich wypadkach to podjąć decyzję. Podejmowanie decyzji na każdym kroku i każdego dnia to jedyne prawdziwe „muszę” bo to się nazywa życie po prostu.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    I tylko wlasnie od nas zaleezy jak sobie z tym poradzimy, jak to nazwiemy, w jakiee ramy wlozymy. Taki bedziemy miec humor i taka reprezentowac postawe:wink:
    Nie ma cudownych metod i cudownych rozwiazan. Przykladem sa np moje dzieci. Wychowane w zasadzie ten sam sposob. Straszka to typ "dasz palec, wezmie reke":wink: kompletnie z.nikim sie nie liczy. Natomiast mlosdszy to totalne przeciwienstwo i kazdy to.po krotkiej chwili zauwaza. Jemu dasz pallec, to odda ci swoja reke. On mnie czasem z milosci/wwdziecznossci caluje po rekach, a przeciez nikt.nigdy go tego jakos nie uczyl. Wszystkim sie podzieli, kazdemu pomoze, jak ktos placze w przedszkolu to przytuli...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    _figa: Tworzysz sobie w głowie iluzję, Winni, że nic nie musisz. ;) Człowiek zawsze ma jakieś powinności wobec innych i wobec siebie. Jeden je nazwie obowiązkami, Ty sobie dorabiasz ideologię wolności a i tak je wykonujesz

    Właśnie o to chodzi źe tak nie jest. Ponieważ wiem, że nie muszę, że wszystko jest kwestią wyboru, CZASAMI je wykonuję, a czasami nie, zależy od tego czego chcę. Odkąd mam takie podejście nie ma u mnie regularnego sprzątania, gotowania czy zakupów. O wiele więcej odpoczywamy, dbamy o wspólne rozrywki, chodzę o wiele wcześniej spać, nie przejmując się garami w zlewie, bo akurat teraz nie chcę zmywać, chcę spać i tak dalej i tak dalej, w każdej dziedzinie życia.

    Treść doklejona: 12.10.16 07:41
    katka_81: Jak każdy w domu w momencie obiadu na przykład będzie robił to, na co ma ochotę, to ja tego nie widzę. Rozumiem, że kiedy zrobisz obiad i mąż postanowi zjeść pizzę na mieście, to on wychodzi bo chce zjeść tą pizzę a nie musi zjeść z Wami obiadu?


    Nie, nie musi. I wiesz jak to jest miłe gdy zawsze wybiera obiad z nami? Wiem, że tego naprawdę chce, że mu zależy, że rodzina jest dla niego tak ważna że wybiera nas. Jest wolny. I wszyscy są szczęśliwsi.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    Winni: Czy muszę rano wstawać? Absolutnie nie. Ale chcę pracować. Mogę poszukać pracy na późniejszą godzinę i wtedy nie będę rano wstawała.

    no ale tak własnie myśli większość z nas.
    Czy muszę zmyć naczynia? Absolutnie nie. Mogę je zostawić do jutra w zlewie i wtedy będę miała czas wolny. Ale chcę mieć porządek i spokojną głowę, kładąc się spać. Więc je zmywam. Myślę, ze to kwestia wytłumaczenia/pewnego rodzaju oszukania siebie, bo w rzeczywistości i tak wiele robisz, bo musisz (a w myslach tłumaczysz sobie inaczej). Jedne zostawią gary w zlewie, bo chcą mieć czas wolny a te inne je zmyją, bo chcą mieć porządek. Beż sensu moim zdaniem takie gadanie.

    Treść doklejona: 12.10.16 07:43
    Winni: I wiesz jak to jest miłe gdy zawsze wybiera obiad z nami?

    a skąd masz pewność, że chce to zrobić a nie je dlatego, bo musi?
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Frances: rawda jest taka, ze.wszytskie siedzimy w tym samym.go....dzieci.sa.super, ale kazdy ma czasem dosc, praca ok ale tez czasem wychodzi uszami, najjcudowniejszy maz czasem wkurza.

    ale dokladnie winni tez tak ma, tylko stara sie odbierac inaczej te rzeczywistosc. Niech wam bedzie, ze to iluzja. wg mnie to po porstu podejscie do zycia.
    Juz nie raz w polemikach na temat rb bylo, czy dziecko cos bedzie robilo czy nie. W sumie wszystko sie sprowadzalo do tego, ze czy rb czy zwykle rodzicielstwo dziecko cos tam zrobi, tyle ze w rb podejscie jest inne, motywacja wewnetrzna jest inna. Dziecko zrobic cos bo chce, bo wewnetrznie uwaza ze to jest ddobre, a nie bo ktos mu kaze, bo bedzie nagroda.
    I w podejsciu do sprzatania wg Winni, ze tak to nazwe jest podobnie. Ja to przynajmniej tak rozumiem, dla mnie to jest spojne. ba, dla mnie to jest mega fajne, bo - tak Frances - uwazam za kompulsywne sprzatanie po sobie, jesli czuje wewnetrzny prymus. Bo jak tego nie zrobie to bede o tym myslala, bede niespokojna i bede miala w glowie nielad;-P
    I przyznam szczerze czesto lapie sie na tym, ze - nie teraz, za chwile, bo najpierw - pmusze sciagnac pranie, powiesic pranie, zajac sie zmywarka, odkurzyc. A chcialabym tak, ze zjem i ide z dzieciakami sie walnac na dywanie, a gary? najwyzej jutro. A tak nie mam. Bo mysl o brudnym garnku w zlewie mnie rozprasza.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016 zmieniony
     permalink
    Frances: Ja mysle, ze.dobrze.to figa nazwala. To tworzenie.iluzji.


    Ja widz to odwrotnie. Całe życie żyłam w iluzji, że wszystko muszę. Teraz wiem, że to nieprawda. Fran, spróbuj przez tydzień żyć takim podejściem, że nic nie muszę, wszystko mogę. Zobaczysz jak wiele jest rzeczy, których serio nie musisz i możesz odpuścić, a inne po prostu chcesz wybrać że względu na różne profity, które z tego masz :wink:

    Treść doklejona: 12.10.16 07:55
    Frances: Wezmy np Adasia. Zawszema ochote isc do przedszkkola?


    Z dziećmi jest tak, że czasami rodzice podejmują decyzję ZA dzieci, ponieważ dzieci są od nas zależne po wieloma względami. To zupełnie inna sprawa – zależność dzieci od rodziców i związane z tym wybory. Dzieci po prostu mogą wybrać tak jakby w drugiej kolejności. Czyli np. gdybym nie chodziła do pracy pozostawiłabym Adasiowi wolność wyboru w kwestii takiej czy chce chodzić do przedszkola. Ponieważ ja wybrałam pracę, chcąc zadbać o całą rodzinę, w tym też Adasia, on może się w wolny sposób poruszać w tej przestrzeni, którą ja mu wybrałam. I on mógł wybrać różnie. Zaakceptował i polubił przedszkole. Mógł wybrać walkę. Są dzieci, które miesiącami decydują się walczyć, i w końcu rodzice stwierdzają, że chcą zmienić decyzję i szukają np. opiekunki, albo próbują angażować babcię. Ale z czasem tych zależności będzie coraz mniej.

    Treść doklejona: 12.10.16 07:56
    katka_81: a skąd masz pewność, że chce to zrobić a nie je dlatego, bo musi?


    Bo rozmawiamy o tym, o naszej wolności, że nikt z nas niczego nie musi.

    Treść doklejona: 12.10.16 07:58
    katka_81: Jedne zostawią gary w zlewie, bo chcą mieć czas wolny a te inne je zmyją, bo chcą mieć porządek. Beż sensu moim zdaniem takie gadanie.


    Na szczęście dla wielu ludzi ma to sens, zwłaszcza dla tych którzy wiedzą, jak bardzo sposób myślenia zmienia podejście do życia. A sens jest w tym, że teraz po prostu robię mniej rzeczy z działu "obowiązki" bo wiem, że nie muszę, więc mam więcej czasu na to czego naprawdę chcę.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    No ok. Dla Ciebie konpulsywne zachowania, dla mnie zachowanie zupelnie normallne, bo najzwyczajniej w sswiecie po sobie sie sprzata. A kupy po psie tez nie posprzatasz, bo to kompulsywne? No wlaasbie dla mnie to takie naciaganie rzeczywistosci.
    Wg mnie, zyjac we wspolczesnym swiecie nie jestesmy do koca wolni. Ograniczaja nas wlasnie te normy spoleczne, prawo, ogranicza system edukacji. I juz samo to, ze mussismy sie z tym liczyc (np. Przeestrzegaac przepusow ruchu drogowego) wyklucza taka stuprocentowa wolnosc. Choc zgadzam, ze jesli tak sobie wszystko wytlumaczymy, zzeby nam bylo "lepiej" (tak jak Winni) to na sete tak latwiej zyc.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ale naprawde nie rozumiecie o co Winni chodzi? Dla mnie jest to jakis model zycia, mi sie wydaje, ze przez to nie jest taka umeczona jak reszta. Bo nie musi. Bo jak czegos nie zrobi to swiar sie nie zawali. I ma mnostwo mozliwosci wyboru bo myslenie jej nie ogranicza.
    Z ta praca przykladowo. Ilu z nas tkwi w beznadziejnej pracy? A przeciez mozna poszukac innej. Cos zmienic?
    Ja sama zyje na drugim biegunie jak Winni. Ja zyje ciagnac za soba worek powinnosci, obowiazkow. Ale rozumiem jej sposob na zycie. I zazdroszcze.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Ewasmerf: I przyznam szczerze czesto lapie sie na tym, ze - nie teraz, za chwile, bo najpierw - pmusze sciagnac pranie, powiesic pranie, zajac sie zmywarka, odkurzyc. A chcialabym tak, ze zjem i ide z dzieciakami sie walnac na dywanie, a gary? najwyzej jutro. A tak nie mam. Bo mysl o brudnym garnku w zlewie mnie rozprasza.


    O właśnie i to też jest ta różnica i sens podejścia. Pozbyłam się takich myśli. Źyję tu i teraz. Jak wybrałam zabawę zamiast sprzątania, to nie mam wyrzutów sumienia, a brudne gary nie leżą mi z tyłu głowy. Głowa jest wolna, bo wie czego chce tu i teraz, podejmuje decyzję i potem się nią cieszy. Takie myślenie podczas zabawy o tym, że coś jest nie posprzątane świadczy o tym, że człowiek jest "niewolnikiem" słów "muszę" i "obowiązek".

    Treść doklejona: 12.10.16 08:10
    Ewasmerf: Dla mnie jest to jakis model zycia, mi sie wydaje, ze przez to nie jest taka umeczona jak reszta. Bo nie musi. Bo jak czegos nie zrobi to swiar sie nie zawali. I ma mnostwo mozliwosci wyboru bo myslenie jej nie ogranicza.


    Ooooo! Właśnie!
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    pracuje nad tym Winni, pracuje;-P ale lata myslenia swoje zrobily.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    No to jak jest z tą pracą na co dzień Winni? Masz ten wybór czy go nie masz? Bo wygląda na to że nie masz i musisz pracować bo, potrzebujesz kasy. To gdzie jest ta wolność? Czasami idziesz do pracy a czasami nie? Czasami Ty a czasami mąż za Ciebie? Większość z nas musi pracować, tak jest zaprogramowany ten system, w którym żyjemy. Na pieniądzu się opiera.
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 12th 2016
     permalink
    Dobrze rozumiemy Ewa, wlasnie caly czas o tym piszemy, ze ogolnie robimy to samo, tylko kazdy inaczej to odbiera. Ja jestem taka do bolu realistka plus co mysle to powiem. I jest mi z tym dobrze. Nie widze np potrzeby zostawiania garow w zlewie, skoro ich zmycie to dwie minuty i spokjony (psychicznie...no moze za duze slowo) wieczor. Natomiast warto tez czasem sobie faktycznie cos taam dopiwiiedziec, poszuukac jakkies wymowki. Bo nasze jedne wybory ograniczja inne przeeciez. Np mam dzieci, wiec nie moge sobie pozwolic na prace na tzw nocki, a chcialabym. Miesiac temu dostalam propozycje pracy. Musialam zrezygnowac, bo w razie choroby dzieci (pierwszy rok w przedszkolu) nie bede miala ich z kim zostawiac. I owszem moge tu pieknie napissac, ze tak wybraalam, by zadbac o potrzeeby rodziny i w pewnym sensie tak jest, ale prawda jest taka, jaka jest.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.