Chyba kupię tę obrożę. Chociaż jakoś mi jej szkoda, tzn suki mej, że jej będzie niewygodnie cały czas z czymś na szyi
Nie da rady dłużej czekać. Dostała tę tabletkę ze dwa tygodnie temu, wtedy co tu się radziłam a mimo to dzisiaj już szóstego (!!!!!) kleszcza znalazłam
Teo, ja ostatnio te foresto kupiłam dla naszej i dla rodziców (szczeniak - 4 miesiące). Nasza praktycznie po 10 minutach przestała ją zauważać, a normalną obrożę ma zakładaną tylko jak wychodzi na dwór. Przyzwyczai się, a jednak to chyba mniejsze zło, niż jakieś powikłania po kleszczu Nie wiem jak będzie z suczką rodziców, bo jeszcze nie ma założonej, ale myślę, że też się przyzwyczai, wyjścia nie ma, bo już dwa kleszcze złapała...
Kurcze A mi wet odradził obrożę. Bo teraz pies rośnie, znaczy kształtuje się układ nerwowy, i że te obroże to chemia, która działa na układ nerwowy kleszczy, więc i na psa Doradził kropelki do roku czasu. Mamy OND 13 tygodni
No proszę, wet szczeniaka moich rodziców nie miał nic przeciwko. Wiadomo, pilnować i poszerzać szerokość z czasem, ale nic przeciwko użytkowaniu jej nie miała. Może też dlatego, że u nas zatrzęsienie kleszczy, rodzice mieszkają w terenie górzystym, nawet w ogrodzie "mały lasek" do którego pies ma dostęp, a kropelki naprawdę są słabe.
Nasza Dziewczyna już ok 8-10 mscy ma (i początek cieczki niestety do kompletu z kleszczami.......) więc już chyba aż tak układ nerwowy nie rośnie a i ona sama też nie....
Ja o mało co, naszego kota na tamten świat nie wysłałam przez obrożę p. kleszczom. Był jeszcze małym kotkiem, kupiłam mu bo chciałam kleszczy uniknąć i kot zaczął być apetyczny, potem już tylko leżał i gorączkę miał. Zawiezlismy go do szpitala dla zwierząt (najlepsza klinika w miescie) i jasno powiedzieli że te obronę są mega zle. Ze to chemia, która działa i na kleszcze i na koty. Ze go zatrulismy tą obroża. I żeby tego żadnym zwierzętom nie zakładać. Od tego czasu żadne nasze zwierzę nie dostało tej obroży.
Karolcia ja mam w umowie zapis o obowiązku sterylizacji. Natomiast tam czekali bo ona była mega zarobaczona, miała non stop biegunki, wymioty etc. Jak ja ją wzięłam to od razu pojechałam na szczepienie, potem drugie i byłam umówiona na po świętach. No i nie zdążyliśmy.....
Poza tym ona ma w książeczce zapis że w styczniu miała cieczkę. A po cieczce zaleca się dwa miesiące odczekać żeby ukrwienie macicy wróciło do stanu normalnego. Teraz wet powątpiewa czy to w styczniu to nie była jakaś pseudo cieczka bo aż tak często suka przecież nie powinna mieć.....
Także jak teraz skończy to odczekujemy dwa miesiące i pod nóż. Myślałam żeby w ogóle od razu. Dzwoniłam wczoraj nawet do weta. Bo przecież kotki mi w rui ciął.
Ale suk się nie powinno bo jednak u kota ruja bez krwi, u psa ukrwienie dużo większe i dużo więcej ryzyka więc trudno. Przeczekamy. Mimo że już całe pościele w krwi, podłogi etc Chodzę i sprzątam non stop.
Ja przy poprzednim psie brałam majty dziecięce wycinalam dziurę na ogon i zwykłą podpaske zakładałam i tak moja sunia latała po domu. Z tym, że zrezygnowałam ogóle z zabezpieczania suni bo zauważyłam że wtedy cieczka się przyciągała, poza tym zapach był niemiły trzeba było psa podmywać codziennie. Odkąd zrezygnowałam z majtów podczas cieczki to trwała jakieś tydzień lub dwa krócej. Nie wiem czy to że sie sama wylizuje skraca wtedy ten czas. Mi się wydaje ze tak. Więc już wolałam z mopem latać i wycierac. Zresztą psa nauczyłam tak że zlizywała po sobie. Teraz przy tym psie planuje wysterylizować zanim cieczki dostanie.