Alfa mi w gastroskopii wyszła przepuklina rozworu żołądkowo-przełykowego (tak dokładnie mi napisali) i wykryto to u mnie zanim brałam jakiekolwiek leki.
Każdy przypadek jest przecież inny. Ja mam objawy przepukliny 24 godziny na dobę, więc tez inaczej do tego podchodzę. Wole walczyć ze stresem i psychiką niż dodatkowo obciążać żołądek lekami.
Też pewnie zależy ile sie brało leki. Ja miałam 5 epizodów, leczone 6-18 miesięcy, także szmat czasu. No i ja brałam nie tylko antydepresanty, ale tez typowe uspokajacze do tego plus coś na sen.
Alfa, u mnie był ten plus, że te przepuklinę wykryto mi jeszcze przed depresja i mam pewność, że to nie leki są przyczyną. Przynajmniej nie leki na depresję... No, ale co było przyczyną tez nie wiem ;).
Co do skutków ubocznych, to wiele czynników ma znaczenie. Zalezy co komu szkodzi. To tak jak z papierosami. U jednych przyczynia się do nowotworu, a kto inny (jak mój wujek) pożyje do 98 lat i umrze zupełnie na co innego :P.
Ja w czasie depresji miałam kilka leków, ale nie na raz. Po prostu kilka na mnie nie zadziałało. Ostatecznie skończyłam z miastyną i fluoxetyną. A na sam koniec miałam tylko hydroxyxyne na sen. Miałam przygodę z lerivonem (na początku), ale mega po nim tyłam i mi psychiatra zamieniła na fluoxetynę.
Początkowo moja rodzinna przepisała mi na bezsenność typowy lek na spanie (nie pamiętam nazwy). Kazała mi wziąć 1/4 i to już siedząc w łóżko, bo niby tak ścinał... No i faktycznie ścinał, a po 5 minutach już miałam po spaniu. Mało tego miał na mnie taki skutek uboczny, że nie widziałam na prawe oko. Normalnie czarna plama... Także różnie i różne te powikłania...
Ja chyba oszaleje niedługo :( od jakiegoś czasu ciągle martwię się o Mire - głównie nocą - czy nie będzie wymiotować. Nie śpię, na każdy jej ruch w łóżku zrywam się i patrzę, czy jest ok, serce mi wtedy wali, robi mi się gorąco. I tak co noc... Nie wiem skąd mi się to wzięło. Tzn na emetofobie (lek przed wymiotowaniem) cierpię od dziecka. Jednak do tej pory raczej nie utrudniało mi to codziennego funkcjonowania. A teraz...jest strasznie! Planuje wybrać się do psychiatry, ale boję się leków :( dzisiaj np. Mira w ciągu dnia złapała się za brzuszek i już wkrecilam sobie, że ją boki, że będzie wymiotować. I tak czuwam przy niej od 21... A c hcislabym spać spokojnie :(
A czy któraś z Was brała Atarax? Bratowej przepisał lekarz, ale sama nie wie czy brać... Boi się skutków ubocznych, nie wie czy jest mocny czy nie, na co jej głównie pomoże. Lekarz nie udzielił jej zbyt wielu informacji i stąd te wątpliwości.
atarax to inaczej hydroksyzyna. ja to brałam i dla mnie osobiście był za słaby. zawsze może zacząć od połowy tabletki jeżeli boi się nadmiernej senności.
Ja brałam. Spałam po tym jak suseł. Brał tez mój syn i na niego nie działał nasennie. Ten lek przepisuje się na różne problemy: bezsenność, alergie, nerwice.... Moje dziecko głównie na alergię bierze, ale w czasach gdy miał kłopoty ze spaniem (spał 2h na dobę) to także próbowaliśmy... Ni chu chu... Ona nie spał, a mnie ścięło :P.
Tak, brałam Atarax. To dobry lek na sen i ukojenie. Bardzo poprawia jakość snu. Niestety czasem na następny dzień boli głowa albo człowiek jest otumaniony lub nerwowy. Ale to zależy od dawki i czasu brania.
Też brałam Atarax, ale na mnie niestety ten lek nie działa nawet w dawce 50mg, a z kolei narzeczony zasypia po 12,5 mg. Kwestia indywidualna, jak przy każdym tego typu leku.
Dziewczyny, poradzicie coś lekkiego, wyciszającego, co mogę brać przy karmieniu? Wojtek co prawda duży i pije głownie nicą, ale jednaik. Jestem nerwrowa, łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Niby po spotkaniach z psychologiem jest lepiej, ciągle nad sobą pracuję i sama widzę postępy. Ale gorsze chwile są, a nie chcę żeby dzieciaki obrywały rikoszetem. Przydałoby się coś do regularnego brania, ale innego niż melisa. Może nawet trochę na zasadzie "placebo"?
Z takkich ogolnie dostepnych i bezpiecznych w ciazy to chyba tylko passiflora. Dziala troche mocniej niz melisa, mocno wycisza. Tylko trzeba ja tak jakby saczyc w ciagu dnia.
Dzięki, ale ja w ciaży nie jestem, tylko karmię jeszcze. Widziałam w aptece tabletki z wyciągiem z melisy i męczennicy. Doczytałam, że przydaje się też magnez i witamina b6. O ile magnez biorę od niedawna, bo mnie skurcze męczyć zaczęły, ale o B6 nawet nie pomyślałam. Przeszukałam bazę aptek, pogadam z ciocią farmaceutką. Od neurologa mam małą dawkę hydroksyzyny, ale wolałabym jej nie brać, chyba nie jest aż tak źle... Muszę po prostu nauczyć się szybciej odpuszczać, to się tak nakręcać nie będę...
Też ostatnio mam problem z nerwami. Dawniej byłam mega spokojna i ciężko mnie było wyprowadzić z równowagi, a teraz to jest jakaś masakra. Ciągle chodzę wnerwiona, warczę i dzieram się na wszystkich. Aż sama ze sobą wytrzymać nie mogę.
Karolcia ja też miałam ostatnio mega kiepski okres. Wszystko mnie denerwowało, miałam ochotę cały dzień krzyczeć, niestety też często bez powodu. No masakra, totalnie sobie z tym nie mogłam poradzić. W aptece młoda farmaceutka poradziła mi końskie dawki magnezu z wit b6. Nie do wiary ale po tygodniu stosowania poprawa o 180 stopni. Znów jestem oazą spokoju i nawet dwadzieścioro rozwrzeszczanych dzieci na placu zabaw mnie nie rusza. Zupełnie. Mimo że jestem przed okresem, więc pms w natarciu.
Passiflora to inaczej męczennica :))) w aptece są syropy passispasmina na bazie passiflory. Albo neospasmina - syrop albo tabletki.. To są leki, a nie żadne suplementy za 5 zł nie wiadomo co.
No jak dobowa dawka wynosi ok 300 jonów to ja przez pierwszy tydzień miałam brać 400-500, więc sporo tych tablet szło Po tygodniu już miałam zmniejszyć i tak też zrobiłam. Niestety jestem teraz na spacerze więc nie napiszę Ci jaki konkretnie biorę ale w aptece tyle tego, że jest w czym wybierać.
I czytałam Twój wpis na innym wątku - też mnie takie jakieś łapały nerwobole, tylko mnie w przeponie bardziej. No i wszystko przeszło, tfu tfu tfu
Treść doklejona: 12.09.16 16:55 I jeszcze co mi ta babeczka powiedziała to to, że niestety większość kobiet w naszym wieku ma takie "problemy". Ponoć gospodarka hormonalna po 30-tce jakoś tam się zaczyna zmieniać, plus do tego pociazowe sprawy no i tego. Kobiety w wieku 30-40 to podobno najczęstsza grupa o przypadłościach depresyjno-nerwicowych.....
Chyba tak Teo i mnie nerwy zaczynają łapać. I koleżanki w podobnym wieku też. Kupię sobie, bo lekarka też poleciła magnez z B6, ale nie mówiła nic o dawkach, tylko żeby brać.
to z melisą, magnezem i wit. b6, ale dawki małe, tu kozłek i melisa + Mg i b6 męczennica i melisa Trochę tych preparatów jest. Tylko przy części jest mowa o działaniu nasennym, a spać to mi się chce i bez leków Ja wiem, ze każda matka ma taki etap, o którym pisze elfika. Ale u mnie to problem bardziej złożony- wywodzi się z mojego dzieciństwa, obie z siostrą jesteśmy ofiarami własnej matki. Kiedyś tu nasmarowałam długiego posta, ale go zeżarło- widać to nie był czas na coming-out W każdym razie od dawna mam skłonności do agresji, nosi mnie strasznie jak się zdenerwuję. I nie potrafię się wyciszyć, zamiast tego podkrącam akcję. A może raczej tak było. Bo w końcu poszłam do psychologa, początkowo z Krysią, bo była "histeryczna". Widziałam w niej dawną siebie, a w moich zachowaniach- moja matkę. A za wszelką cenę chciałam moim dzieciom oszczędzić tego, co przeżywałyśmy w domu. i tak na terapię do dziecięcego psychologa chodziłam ja- uczyłam się rozwiązywać dziecięce problemy i panować nad sobą. I nadal się uczę. Jest lepiej, choć daleka droga przede mną. Pytałam nawet o to, czy nie potrzebuję dodatkowej terapii lub psychiatry, ale w ocenie pani Kasi nie wymagam typowej "farmakologii" (moja siostra miała mniej "szczęścia"). Więc to coś delikatnego "wyciszającego" miałoby być dla mnie wspomagaczem w trudniejszych momentach. Ale póki co faktycznie zacznę od magnezu i witaminy b- może to już wystarczy? Melisę mam do picia :)
Treść doklejona: 12.09.16 20:16 A z nerwobólami o których było na innym wątku też miewam problemy. Choć odpukać ostatnio dawno nie było. Ale jak sie pojawiają, to tak właśnie w okolicy klatki kłuje, oddechu nabrać nie mogę, ręką ciężko ruszyć. Ale przechodzi jak się wyciszam, pooddycham. Zwykle nie trwa dłużej niż pół godziny. I miewam dziwne zawroty głowy, na które właśnie hydroksyzynę mi przepisała neurolog twierdząc, ze one od stresu są...
Karolcia, a długo chodzisz na terapię? Ja bym poszła, żeby się wygadać, ale przerażają mnie koszty :( . Wzięłam dzisiaj ten przeciwbólowy przepisany przez internistkę i przeszło już po godzinie - nie ciśnie mnie nic, ręka nie drętwieje, no super :) Tylko nie wolno go długo brać, maks trzy dni.
TEORKA: końskie dawki magnezu z wit b6. Nie do wiary ale po tygodniu stosowania poprawa o 180 stopni.
Ja potwierdzam! U mnie duże dawki magnezu zawsze działają jak balsam. Zwykle kupuję Magne B6 i jem 3x2 dziennie, co właśnie daję 300 jonów. Po ok tygodniu poprawa o 180 stopni.
Frag. Chodziłam około roku, ale to były spotkania raz na jakiś czas. Chodziłam do PPP i nie płaciłam za te spotkania. Ale pani psycholog mówiła o możliwości skorzystania z psychologa dla dorosłych w ramach NFZ. Więc pewnie też się da. Moja siostra chodziła na terapię, raz w tygodniu. 80 zł za spotkanie płaciła. Ja też się zastanawiałam nad regularną terapią, ale się nie zebrałam. Póki co pani Kasia dała mi nadzieję, że będzie dobrze, że dam radę' że robię postępy. Więc na razie chcę w to wierzyć. Ale dziś sprzedałam Krysi klapsa, a nie powinnam. .Zdenerwowała mnie, ale bez przedlsady. Niestety nie wyciszyłam się wystarczająco i poszło za daleko. Od razu zobaczyłam moją mamę...
Ja wiem, ze Ameryki nie odkryje, ale moze kogos natchne. Naprawde warto znalezc ujscie dla tych nerwow. Jeszcze rok temu myslam nad leeczeniem. Bylam pewna, ze skonczyy sie na lekach i psychoterapii. Nawet tu troche pusalam na ten temat. Pol roku temu zaczelam trenowac sztuki walki i to mi bardzo, bardzo pomoglo. Teraz jak mam kilka stresujacuch chwil to mysle sobie "ok, do wtorku/piatku i cisnienie ujdzie" zamiast kyczec na bogu ducha winne dzieci, nakopie komus naa trenigu oczywiscie nikomu krzywda ssie nie dzieje, wszystko kontrolowane i z ochraniaczami i ja tez bywam "workiem treningowym"dodatkowo mam w domu worek treningowy i jak tylko gorszy dzien to wieczorkiem klade dzieci ...zuzywam energie
Treść doklejona: 13.09.16 11:52 Oczywiscie nie musza to byc sztuki walki. Wiosna chodzilam rowniez na baasen. Basen jest dla mnie bardzo oczyszczajacy. Jestem.po nim zmeczona, ale jakby swieza. Latem na basen chodzilam z dziecmi, ale to juz nie to samo. Nie plywaja jeszcze tak ddobrzze, zeby zostawic ich samych i zostaje nam tylko basen rekreacyjny. Ty Frag jestes aktywna fizycznnie, moze jakis aeroboxing? Cos, by para zeszla.
Treść doklejona: 13.09.16 11:54 Oczywiscie zdarzaja sie gorsze chwile. Ostatnio bylam przzemeczona ta chorooba, ale stres mnie nie zrzera. Nie mam staalej depresji. Funkcjonuje zupelnie normalnie, nie otumaniona przez leki. Raz lepiej, raz gorzeej. Naormalnie, jak w zyciu, nie jak cyborg.
Ja mysle, ze jesli to juz chorobowe to pewnie nic nie pomoze poza lekami. Natomiast, jesli to tylko chwilowe "wahniecia nastroju" to jak najbardziej obejdzie sie bez lekow. Wazne by znalezc swoja "tube". To nawet nie mussi byc sport. Moze byc szydelkowanie, zmywanie garow itp. Mnie np pomaga wlasnie "przywalenie", uwolnienie tego nagromadzonego stresu. Niedawno wrocilam z treningu i jak nowa ja
Nie wiem, czy szydełko + zdenerwowanie to dobry pomysł - może się źle skończyć
Chyba dużo jednak z nas ma tak, że ten nastrój jest gorszy jak dni się robią krótsze, pogoda gorsza, rano człek wstaje i nadal ciemno. Póki co jest słońce, niedługo kasztany, dynie, także kurczowo się trzymam tych myśli.
Treść doklejona: 13.09.16 21:14 I jeszcze - jeśli chodzi o ten chwilowy stres to mnie za cholerę nie pomogłaby myśli "za kilka dni to się wyżyję na sali". No nie, ja muszę mieć coś odstresowującego w tej chwili, tu, teraz, jak jestem zdenerwowana. Nie za godzinę, za pół, czy za dzień. Ciężko natomiast coś takiego znaleźć... Ja w stresie idę do kuchni - zaczynam gotować, przygotowywać posiłki na kolejny dzień, sprzątam moje królestwo. Ale już poza domem gorzej.
Co do wyciszenia, to rzecz bardzo prosta w teorii, w praktyce bywa gorzej. Pani Kasia nazywa to metodą "stopklatki". Czyli kiedy jest moment w którym czuję, że moja złość, agresja zaraz eksploduje mam się zatrzymać. Czasem tylko się odwrócę, czasem wyjdę do innego pomieszczenia. Bo zwykle "kilka głębszych wdechów" to za mało. Ale bywają sytuacje, ze kiecy wracam po "zatrzymaniu" wraca i złość. I nad tym pracuję. Bo ja naprawdę sama się podkręcam bez sensu- z tym mam największy problem. I z krzyczeniem- jak się wydrę, to potem mi wstyd, bo sąsiedzi na pewno słyszeli. Na dzieci i męża zwykle nie działa, za to mnie boli gardło. I w końcowym rozliczeniu to ja jestem najbardziej poszkodowana...
Spróbujcie obserwować samą złość, jako emocję. Jak działa na ciało, w którym miejscu się lokalizuje i co odczuwacie w momencie, kiedy was ogarnia - nie dość, że metoda skuteczna, to ile ciekawych rzeczy można zaobserwować i nauczyć się!
-- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
W pierwszej kolejności chciałabym zapytać, czy są wśród Was osoby,które mają problemy z depresją, dwubiegunówką lub z innymi problemami natury psychicznej a jednocześnie mające rodziny, mające dzieci lub starające się o nie.
Piowika . Starałam się o dziecko 10 lat , w końcu sie udało i w lutym zostałam mama Niny .Mimo lat starań , marzeń o dziecku , dopadła mnie bardzo ciężka depresja poporodowa . Zgłosiłam się do psychiatry i psychologa w ostatnim momencie - zaczełam stwarzać zagrożenie dla Niny i siebie samej . Od od trzech mc jestem pod stałą opieka psychiatry i psychologa , na lekach antydepresyjnych . Jest troszeczkę lepiej - 24 godz na dobe zajmuję się Niną ,bo tata Niny pracuje.
Ja od 10 lat mam zespół depresyjny. 4 miesiące po urodzeniu pierwszej córki nawrót choroby- myśli samobójcze- psychiatra i psychoterapia do dziś. W 10 mz Bianki koniec kp ze względu na włączenie antydepresantów. Obecnie druga urodzona z wadą ale stan psychiczny stabilny. Regularny kontakt z psychologiem i obowiązków dbanie o sen. Jego niedobór ma na mnie tragiczny wpływ...
Zależy na czym ci zależy- hydroksyzyna wycisza, ale może też uśpić. Poza tym jest na receptę. Z ziołowych i najsłabszych chyba jest neospasmina, ale też raczej polecana na problemy z zasypianiem. Jeśli chodzi o wyciszenie to preparaty z kozłkiem lekarskim. I suplementacja magnezu, potasu i witaminy b. Bardzo często spadki nastroju są z tym związane. Ja, aktualnie, w razie potrzeby biorę te ziołowe . Wszystko zależy od tego, na co dokładnie mają pomoc i jakie jest "nasilenie" problemu.
wszelkie ziołowe suplementy jak i same zioła przynoszą efekt po kilku miesiącach stosowania. to niestety nie jest tak, że napoisz się meliska przez tydzień i będzie efekt. z ziołowych polecam deprim forte. też ziołowy. po dwóch miesiącach stosowania przynosi zauważalne efekty, przy czym przy ostrych napadach lęków i stresu jednak nie daje rady. ja w napadach typowo lękowych wyciszałam się właśnie hydroksyzyną, której jestem wielką fanką, bo przynosiła mi natychmiastową ulgę. Generalnie sprawiała, że wszystko co negatywne, napięte we mnie jak węzły, rozluźniało się i czułam natychmiastową ulgę. a przy przewlekłych stanach sugeruję już chemię głębszą.
Po pierwsze, zioła nie działają na każdego lub tak samo na wszystkich. Po drugie, jeśli ktoś ma potrzebę wyciszenia, chwilowego rozluźnienia emocji to zioła jak najbardziej, można próbować trafić na takie, które Nas „zadowoli”. Natomiast jeśli to kwestia choroby psychicznej, mysle że zioła to zdecydowanie za mało.
Melisa i innego rodzaju ziółka pomagaja jednak jedynie w przypadku lekkiego obniżenia nastroju czy w sytuacjach stresowych. Jednak depresja to coś innego niż obniżenie nastroju Jest to choroba, która jeśli nie jest odpowiednio leczona moze prowadzić do wielu nieprzyjemnych konsekwencji. Wiele osob ją bagatelizuje. I co najgorsza w depresji czesto człowiek ma poczucie, ze praktycznie nic mu już nie pomoże. Co jest oczywiście błędne. Bo odpowiednio dobrana <a href="http://strefamysli.pl/psychoterapia-indywidualna/">psychoterapia indywidualna</a> u psychologa oraz terapia lekami, mogą mieć bardzo dobre działanie.
Sama miewam na przykład skłonność do depresji sezonowej. Która powraca co roku.....