Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeJul 16th 2011
     permalink
    Mnie sie nie chcialo pic bardziej niz normalnie i na bank nie pilam 2l wody, no alle ja nie mialam problemow z pokarmem
    --
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeJul 16th 2011
     permalink
    kachaw: czy tak jest już przy karmieniu czy tylko u mnie tak było.
    no u mnie bardzo sie chciało pić
    --
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 16th 2011 zmieniony
     permalink
    no wlasnie latwo ta wode pic bo mnie ciagle suszy;
    woda minimum 1.5l a reszta moga byc inne plyny;
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 16th 2011
     permalink
    MrsHYDE
    "Dudzianku w USA takie duze pompy medeli tez funkcjonowaly, kilka lat temu moja siostra miala ze szpitala wypozyczona identyczna, te co ty pokazujesz sa po prostu do kopiunia a ta duza jest profesjonalna moze bardziej na zasadzie "do uzytku szpitalnego""

    on nigdy nie widzialam takiej;
    ja dostalam ze szpitala taka reczna medela ale sie szybko zepsula;
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 16th 2011
     permalink
    TRISHA
    "ale w pierwszym miesiacu zycia dziecka zielona kupa nie jest oznaka alergii, tylko norma i tu sie nic nie dzieje.Kupa poznniej sie normuje "

    U mnie w Usa tlumaczyli nam w szpitalu ze po 4 dobie dziecka kupka musi byc koloru musztardowego kazda inna oznacza ze cos jest nie tak;
    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeJul 16th 2011
     permalink
    DUDZIANK ,wiesz, co szpital i kraj to inaczej mowia.

    Tu w polskim artykule jest napisane ze w pierwszym miesiacu zycia tak moze byc, bo to sie dopiero normuje. W ksiazce "Pierwszy rok zycia dziecka" (a jest to, ksiazka amerykanska) jest napisane, ze dzieci karmione piersia maja kupke od jasnozoltych do zielonych. O alergii najczesciej swiadczy duza ilosc sluz lub krwi. Mojej pediatrze tez mowilam o tych kupach i tylko potwierdzila. jak widac rozne sa szkoly :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 16th 2011
     permalink
    to prawda;
    Moj Maly mial tylko 2 razy zielona kupke,ale to raz po arbzuie jak zjadlam....a raz za duzo sosu pomidorowego;
    ale czytalam ze jak nie boli go brzuszek to trzeba przystosowywac i nic mu nie bedzie;
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 16th 2011
     permalink
    TEORKA a wyobrazasz sobie jak ja byla w 35 tygodniu ciazy i trafilam do szpitala ze wczesnymi kurczami i kazali mi wypijac 5 litrow wody...........myslalam ze pekne,ubikacja to bylo miejsce nr.1 hehehehe..........
    ale udalo sie-powstrzymano skurcze,ale jak wrocilam ze szpitala to wygladalam jak balonik;
    •  
      CommentAuthorAndżi
    • CommentTimeJul 29th 2011
     permalink
    Przeczytałam ten artykuł i po rozeznaniu się wśród najbliższych mam mających małe dzieci ( kuzynki, żony kuzynów) to tylko 2 z nas karmią naturalnie na 6 babek. Praktycznie każdej z nas powiedziano w szpitalu, że nie damy rady wykarmić malucha i należy dokarmiać dziecko mieszanką.
    A jednak mi się udało :smile: Smutne jest to, że nie informuje się młodych matek, że laktacja się rozwija z czasem a tryskające mlekiem piersi na początku wcale nie są potrzebne bo dziecko wypija tylko kilka łyków mleczka.
    --
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 29th 2011 zmieniony
     permalink
    To prawda i jest to rzeczywiscie bardzo smutne ze nie pomaga sie mlodym matkom przy rozwijaniu laktacji,brak jest w otoczeniu osob ktore wspieraja!
    Tutaj W Usa w szpitalu mialam wspaniala kobiete ze szkoly rodzenia ktora pomagala mi przy karmieniu piersia,byla u mnie kikanascie razy,do tego wsparcie moje mamy i jest sukces;
    ale nie kazdy ma taka pomoc;
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeJul 29th 2011
     permalink
    Ten artykuł nawiązuje do książki Gabrielle Palmer Polityka karmienia piersią. Właśnie ją czytam, a mój laktacyjny terroryzm się pogłębia :wink:. O ile kiedyś uważałam, że każda kobieta powinna sama wybrać - butelka czy pierś, o tyle teraz myślę, że to sztucznie narzucony nam dylemat. Dziś piersi to przede wszystkim obiekt erotycznych fantazji (oczywiście nic w tym złego), a przecież jakby nie było jesteśmy ssakami i piersi służą też (a może przede wszystkim) do wyżywienia naszego potomstwa. Dajemy sobie wmówić, że karmienie piersią to trudna sztuka, że nie damy rady, że przecież mm to też dobry wybór (ale zawsze tylko imitacja mleka matki). Dużo przy tym tracimy. "Kultura" pozbawiła nas tej pięknej cząstki kobiecości. Mamy być ponętne, a nie ociekające mlekiem (wiem, wyolbrzymienie), gotowe do pracy krótko po porodzie, a nie wiecznie siedzące z wiszącym u piersi dzieckiem. Coraz częsciej postrzega się kp jako ograniczenie kobiecej wolności, jako przeszkodę w robieniu kariery.

    To naprawdę bardzo przykre, że Polki nie mają żadnego bezpłatnego fachowego laktacyjnego wsparcia. Przydałaby się chociaż jakaś społeczna akcja informacyjna, bo na temat karmienia piersią krąży wiele mitów.
    •  
      CommentAuthorbladykot
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    a mi wczoraj pjwily się pierwsze kropelki siary i cieszyłam się jak gwizdek. Mój mąż się ze mnie śmiał. A ja powoli zaczęłam schizować, że nie będę mieć pokarmu.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Ja myślałam, że siara się szybciej pojawia? Z ciekawości sprawdziłam u kolezanki w karcie - jej się pojawiła w 19tc..
    --
    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    To indywidualna sprawa. Ja nie miałam przed porodem w ogóle.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    O. Dobrze wiedzieć :smile:
    Muszę mojego R. poinformować, bo się ciągle dopytuje kiedy będę miala mleko, hihi :tongue: jakbym krową była, ot co. :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthormareza
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    To pewnie trochę tak samo jak z ruchami , u jednej pojawią się wcześniej u drugiej później ...
    --
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    U mnie samoczynnie siara wcale się nie pojawiała. To, że jej nie widać, nie znaczy, że w piersiach jej nie ma :wink:. No i pamiętajcie, że siary jest niewiele, ale to w zupełności wystarcza dziecku na początek.

    Te zatrważające dane statystyczne sprawiły, że podjęłam postanowienie, aby wszystkim trafiającym do mnie narzeczonym wbić do głowy cokolwiek na temat karmienia piersią. Czasami dotykałam tego tematu, ale teraz to będzie stały punkt programu.
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Ja też nie wiem, co to jest siara. Przy pierwszym dziecku mleko (nawał) pojawiło się dopiero 5. dnia po porodzie, ale miałam w głowie pokazowe piłeczki za szkoły rodzenia obrazujące nam, jak maciupeńki jest żołądek noworodka, pomogło na psyche. Przy drugim miałam już taką naturalność w karmieniu, że jakoś nie pamiętam ani nawału, ani paniki. Owszem, pojawiło się jedno zapalenie piersi, ale daliśmy mu radę.

    Jestem ssakiem i dobrze mi z tym :wink:.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Ja zaobserwowałam u siebie - bardzo gęste mętne krople, kleiste, o konsystencji żelu. Oczywiste, że nie mogłyby tryskać fontanną ani ściekać :wink: A jeżeli chodzi o wielkość żołądka noworodka, polecam prosty eksperyment - sprawdzić, ile płynu mieści się w łyżeczce. Niewiele, prawda? W końcu to tylko 5 mililitrów. Nietrudno postawić sobie diagnozę o braku mleka, jeśli oczekujemy od razu 100 i więcej ml :smile:

    I jedno mnie jeszcze ciągle zastanawia - co to jest ten mityczny terror laktacyjny w naszym kraju? Rozglądam się wokół i nie mogę go znaleźć. Telewizja, gazety, przychodnie - same reklamy mleka modyfikowanego. Agresywne, wciskające kit, że "prawie jak mleko mamy" (a jak wiemy, prawie robi wielką różnicę :wink: - polecam fajny plakat), sugerujące że nie da się karmić naturalnie po powrocie do pracy i podobne bzdury. Większość dzieci w moim otoczeniu jest karmiona mm. Rodzina, znajomi, nawet niektórzy lekarze, położne, pielęgniarki - wszyscy polecali mi dokarmianie, mimo, że nie miałam problemów z "brakiem pokarmu". To na początku. Jak młoda miała około 5 (!) miesięcy, zaczęły się pytania, kiedy odstawiam. Jak miała 7, odpowiedź twierdząca na pytanie "karmisz jeszcze?" wywoływała ogromne zdziwienie, a nieraz oburzenie. Mimo, że nikogo o to nie prosiłam, dostawałam miliony rad - jak odstawić, jakie mm najlepsze, no i oczywiście dlaczego mam to zrobić jak najszybciej (znowu stek bzdur typu "bo twoje mleko już nie ma żadnej wartości"). Mała ma prawie 16 miesięcy. Nadal karmię. Możecie sobie tylko wyobrazić, jak ludzie reagują, jak o tym mówię. Jestem wariatką :wink:
    I to tyle - proszę, powiedzcie mi (i naprawdę nie chcę, żeby to brzmiało złośliwie, jestem po prostu ciekawa) czy to jest właśnie terror laktacyjny? Bo jak widzę kolejną oburzoną osobę, która każe mi "natychmiast odstawić", to mam nieraz wrażenie, że terror laktacyjny jest jak Yeti - każdy o nim słyszał, ale nikt go jeszcze nie widział :wink:
    •  
      CommentAuthorbladykot
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Dla mnie ten terror to: przymus karmienia piersią w szpitalu nawet jak matka tego nie chce oraz brak kompetentnych położnych w zakresie karmienia piersią.
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Dla mnie oznaką terroru jest taka postawa osoby, która za wszelką cenę chce udowodnić innej, że karmienie piersią jest najlepsze i że ta druga osoba musi w to uwierzyć. Nie wystarczy tej osobie, że sama karmi, musi wszystkich innych przekonać, że tak należy robić.
    Ja sama karmiłam krótko, bo tylko 3 miesiące. I wcale nie chciałam dłużej.
  1.  permalink
    Melodie: Dla mnie oznaką terroru jest taka postawa osoby, która za wszelką cenę chce udowodnić innej, że karmienie piersią jest najlepsze i że ta druga osoba musi w to uwierzyć. Nie wystarczy tej osobie, że sama karmi, musi wszystkich innych przekonać, że tak należy robić. Ja sama karmiłam krótko, bo tylko 3 miesiące. I wcale nie chciałam dłużej.



    Zgadzam sie w 100% z Twoja wypowiedzia. Ja bardzo chcialam karmic piersia jednak mialam sutki wklesle a polozne zamiast mnie nauczyc jak sobie z tym radzic zalecily sztuczne dokarmianie...Przyd rugim malenstwie nie bede juz taka durna....
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    w naszej telewizji nie wolno reklamować mleka początkowego , można dopiero mleko następne, czyli po 6 miesiącu.
    Mam nadzieje że uda mi sie karmić piersią ale nie planuje dłuzej niż do 6 miesiąca. Mimo wszystko biore pod uwage że dziecko może mieć alergie na jakieś składniki polarmu które bede jeść i jesli sie okaże że moge jeść tylko kasze i chleb to dłuzej jak 3 miesiace nie zamierzam sie meczyc.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    To ja się podzielę moimi spostrzeżeniami nt. terroru laktacyjnego, który jak dla mnie wcale mitem nie jest.

    To,że będę karmić piersią wiedziałam od zawsze. Była to dla mnie oczywista oczywistość. Na swojej liście wyprawkowej miałam akcesoria związane z KP tj. laktator(mimo,że sporo osób mówiło,że to bezsensowny zakup), woreczki do zamrażania pokarmu, silikonowe nakładki na brodawki, wkładki laktacyjne. W sumie kosztowało mnie to ok. 500 zł. Nie sądzę,żeby takie pieniądze wydawało się "bo może będę karmiła piersią". Na liście zakupów nie miałam nawet butelek, bo po co mi one?
    Wiedziałam też z czym się wiąże KP. Wiedziałam o wyrzeczeniach dietetycznych, wiedziałam,że mleko mamy nie zapycha tak jak MM i w związku z tym może być konieczność częstszego karmienia. Wiedziałam o takich rzeczach jak zastoje pokarmu, zapalenie piersi, zmacerowane/poranione brodawki. żadna z tych rzeczy nie była w stanie mnie zniechęcić do KP. W swojej głowie wręcz pisałam scenariusze,że te problemy mnie na pewno nie dotkną.

    Synka urodziłam w szpitalu przyjaznemu dziecku. Oznacza to bezwzględny nakaz karmienia piersią i absolutny brak możliwości dokarmiania "dla kaprysu".
    Niestety okazało się że nie miałam w ogóle pokarmu. I "w ogóle" w tym przypadku oznacza dokładnie to samo co nic czy zero. I nie liczyłam tu na 100 ml mleka. Chciałam zobaczyć choć te kilka kropelek. Niestety...
    Moje dziecko pierwsze dwie doby nawet nie płakało, wręcz darło się w niebogłosy. Sygnalizowałam,że coś jest nie tak,że nie mam pokarmu,że dziecko jest głodne. W odpowiedzi słyszałam to "magiczne" stwierdzenie- "na pewno ma pani pokarm, dziecku na początku wystarczy kilka kropel".
    W trzeciej dobie przyszła do mnie doradczyni laktacyjna i okazało się,że na pewno nie mam ani kropli pokarmu. Zapadła decyzja o dokarmianiu dziecka metodą "strzykawką po palcu"(żeby broń Boże dziecko nie przyzwyczaiło się do smoczka). Oczywiście stosowałam się jednocześnie do wskazówek, które miały pomóc rozkręcić laktację. Okazało się też,że Wojtuś od momentu,kiedy zaczął być dokarmiany uspokoił się i przede wszystkim w końcu zaczął spać a nie drzemać w przerwie między płaczami(widać nie każde dziecko nie musi jeść po porodzie)

    Wróciliśmy do domu, pokarm się pojawił jednak na początku w małych ilościach więc Wojtuś dostawał dodatkowo MM. Po tygodniu ku mojej olbrzymiej radości zaczęłam go karmić samą piersią. Poszliśmy na kontrolę wagi i okazało się,że w 1,5 tyg przybrał zaledwie 130 gr. Paniki nie było, mieliśmy to skontrolować na następnym ważeniu. Za kolejne 1,5 tyg waga pokazała na plusie 150gr. Łącznie w 3 tyg Wojtuś przybrał 280 gr czyli zdecydowanie za mało.
    Dodam,że moje dziecko było karmione na żądanie i miało pierś tak długo jak chciało. Sprawdzona była też jego technika ssania i ta była bez zarzutu.
    Postanowiłam sprawdzić ile mam pokarmu no i okazało się,że ściągam ok 30-40-50 ml.
    W związku z tymi ilościami i słabymi przyrostami na wadze dostałam nakaz dokarmiania dziecka. Kolejna kontrola wagi była już bez zarzutu.

    Postanowiłam działać,żeby zwiększyć ilość pokarmu. Chciałam znów wrócić do samej piersi. Trudność polegała na tym,że moje dziecko chętnie ssało pierś do momentu, kiedy jej nie opróżniło. Potem zdecydowanie robić tego nie chciał. Tak więc ja stymulowałam się laktatorem i udało mi się zwiększyć ilość mleka do 70-80-90 ml.
    Niestety nie mogę przekroczyć tej granicy 100ml...
    Próbowałam wszystkich znanych mi sposobów na zwiększenie ilości mleka. Na próżno...

    Pojawiłam się na tym forum, zasygnalizowałam problem. W odpowiedzi czytałam:
    -przystawiaj często dziecko, mimo że wspominałam,że dziecko jest często przy piersi,
    - laktacja jest w głowie , w mojej była od zawsze,
    - ja bardzo chciałam karmić i udało mi się pokonać problemy, myślę,że gdyby mi na tym nie zależało to na pewno nie pojawiłabym się w tym wątku.
    - śmieszą mnie argumenty w stylu "mam mało mleka" , czyli,że co? że ja śmieszę osoby,które nie miały problemu z karmieniem? Super, tylko nie bardzo rozumiem po co zabierają głos w dyskusji? Bo teoretycznie to i ja byłam świetnie zorientowana w temacie.
    - kobiety zasłaniają się wymówkami "mam mało pokarmu", "mam za chude mleko" po to,żeby mieć wymówkę na to,że przestają karmić - myślę,że gdybym ja szukała takiej wymówki to na pewno nie obnosiłabym się z tym w tym wątku.
    - straszysz przyszłe mamy, karmienie wcale nie jest takie problematyczne - tak,rzeczywiście odkąd zostałam mamą postawiłam sobie za punkt honoru obnoszenie się z "ciemnymi stronami macierzyństwa". A co- niech nie myślą,że dziecko to sama przyjemność.

    Tylko dwie osoby podzieliły się ze mną konkretnymi radami, wskazując co jeszcze mogę zrobić i rzeczywiście były to rzeczy, o których wcześniej nie wiedziałam.

    Dziś mogę napisać- spróbowałam WSZYSTKIEGO na zwiększenie ilości pokarmu i niestety moje piersi nie dają rady. I niestety muszę dokarmiać swoje dziecko.
    Biorąc pod uwagę potrzeby Wojtusia i ilość mojego pokarmu pewnie już niejedna kobieta zrezygnowałaby z karmienia piersią. Ja jednak uparłam się,że dopóki moje piersi będą produkowały choćby najmniejsze ilości to w pierwszej kolejności będę podawała moje mleko i nie ma opcji na przejście wyłącznie na MM.

    Czym jest terror laktacyjny? Ano tym,że jak idę z dzieckiem do pediatry i mówię,że karmię w sposób mieszany to jestem prawie z błotem zmieszana.
    Czym jest terror laktacyjny? Ano tym,że jak pojawiam się na wątku o problemach z karmieniem piersią, który ma na celu wspieranie się to czytam w pierwszej kolejności między wierszami,że KP jest super(tak jak bym o tym nie wiedziała) a moje dokarmianie to pewnie moje lenistwo i chęć wykręcenia się z KP.
    Czym jest terror laktacyjny? Ano tym,że osoby, które nie mają pojęcia o problemach z karmieniem próbują za wszelką cenę "udowodnić" mi,że na pewno należę do większości, która nie ma problemów z karmieniem. Tylko ciekawa jestem skąd się ta mniejszość wzięła? Widać jednak nie w każdym przypadku jednak KP jest tak "bezproblemowe".

    I tak na koniec...
    Szlag mnie trafia jak czytam,że jeśli KP będzie się wiązało z wyrzeczeniami dietetycznymi to ktoś skróci czas karmienia.
    Szlag mnie trafia jak czytam o osobach, które rezygnują z KP bo nie mogły jeść smażonych rzeczy.
    Szlag mnie trafia jak czytam,że ktoś rezygnuje z KP bo przy współżyciu mleko leci z piersi.
    Szlag mnie trafia jak czytam o osobach,które będąc w ciąży w ogóle zastanawiają się czy od razu po narodzinach nie zacząć od MM bo KP jest niefajne.
    Szlag mnie trafia,że jestem potraktowana na równi z tymi osobami tylko dlatego,że na tym wątku podzieliłam się swoim problemem szukając rozwiązania...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Melodie: Dla mnie oznaką terroru jest taka postawa osoby, która za wszelką cenę chce udowodnić innej, że karmienie piersią jest najlepsze i że ta druga osoba musi w to uwierzyć. Nie wystarczy tej osobie, że sama karmi, musi wszystkich innych przekonać, że tak należy robić.

    To samo dotyczy też sytuacji odwrotnej i każdej innej, w której ktoś próbuje komuś udowodnić, że jego "pomysł na..." jest jedynym słusznym :wink: Mnie chodziło raczej o praktykę - czy faktycznie spotkałaś na swojej drodze taką osobę? Czy faktycznie ktoś Cię otwarcie atakował za to, że karmiłaś 3, a nie 6, 12, n miesięcy? Bo wiesz, nieraz słyszę od kogoś, że terror laktacyjny, że to i tamto, a potem okazuje się, że ten "terror" polegał wyłącznie na tym, że położna w szpitalu zaoferowała pomoc w przystawieniu do piersi albo że pediatra w przychodni powiedział, że mleko matki jest najlepiej przyswajalne (tylko co innego miał powiedzieć, skoro to akurat prawda?). Po prostu cały czas odnoszę wrażenie, że hasła "terror laktacyjny" używa się mocno na wyrost, na usprawiedliwienie czegokolwiek. A przecież nikt nikomu broni do głowy nie przystawia.
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    bladykot: [/quote][quote=bladykot]przymus karmienia piersią w szpitalu nawet jak matka tego nie chce


    Jeśli matka nie chce karmić, to przynajmniej powinna zostać poinformowana przez personel, co traci dziecko i ona sama, bo takie decyzje często są nieprzemyslane albo wynikają ze strachu czy obawy - nie poradzę sobie.

    Melodie, bardzo często zgadzam się z Tobą :bigsmile:, ale tu:

    Melodie: chce udowodnić innej, że karmienie piersią jest najlepsze


    Będę bronić rękami i nogami zdania, że kp jest dla dziecka najlepsze.

    Melodie: ta druga osoba musi w to uwierzyć


    Dziś to już nie kwestia wiary, a wiedzy.
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Mi nie chodziło Josaris o to, że nie KP nie jest najlepszym sposobem żywienia niemowląt. O tym chyba wie już każdy, tyle że nie każdy wciela tę prawdę w życie. Z różnych powodów tak sie dzieje i nie uważam za zasadne przymuszania do karmienia piersią za wszelką cenę.
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    A nie uważacie dziewczyny, że karmiłam zbyt krótko? :-P Przecież mogłabym karmić z powodzeniem do teraz.
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Jaheira, ostatnio o Tobie myślałam :smile:. Fajnie, że podzieliłaś się swoimi spostrzeżeniami. Cieszę się, że nadal walczysz. Nie przywiązuj wielkiej wagi do ilości odciągniętego pokarmu, bo przecież żaden laktator nie zastapi dziecka. Dziecko na żywca z piersi może wypić wiele więcej. Różne też są laktatory przecież. Np. lovi u mnie wcale sie nie sprawdził, a medela harmony zdała egzamin. Mogłam zdecydowanie więcej odciągnąć.

    Powiedz, proszę, w jaki sposób teraz dokarmiasz? Butelką? Od kiedy Wojtuś ma smoka uspokajacza? Mój Staś też należy do tego typu, co to je i tyle. Długie ssanie go nie interesuje. Wymyśliłam na niego sposób :wink:. Karmię go po aktywności, przytulam, lulam, a gdy przysypia, przystawiam do piersi. Działa! Je więcej na pewno.

    Jaheiro, pierwszego synka karmiłam 18 miesięcy, teraz dopiero trzy miesiące z hakiem i uwierz mi, non stop mam jakieś problemy :smile:. To, że tu o nich nie piszę, nie znaczy, że ich nie ma. Teraz jest już łatwiej, ale z Jasiem miałam niezłą szkołę. Co chwilę szpital, jego osłabienie i niechęć ssania i jedzenia w ogóle, co za tym idzie gorsze przybieranie, zmuszanie mnie do kontrolowania wagi przed każdym karmieniem i po nim, żeby sprawdzić, ile zjadł (musiałam na kartce spisywać i okazywać ordynator), ciągłe i nachalne proponowanie dokarmiania i ogólnie rzecz biorąc - wsiadanie mi na psychę. Zero wsparcia od personelu. Modliłam się o choćby 3 miesiące karmienie, 4, 5, 6. Potem było już z górki, ale wiele mnie to wszystko kosztowało.
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Jaheira: Szlag mnie trafia jak czytam,że jeśli KP będzie się wiązało z wyrzeczeniami dietetycznymi to ktoś skróci czas karmienia.
    Szlag mnie trafia jak czytam o osobach, które rezygnują z KP bo nie mogły jeść smażonych rzeczy.
    Szlag mnie trafia jak czytam,że ktoś rezygnuje z KP bo przy współżyciu mleko leci z piersi.
    Szlag mnie trafia jak czytam o osobach,które będąc w ciąży w ogóle zastanawiają się czy od razu po narodzinach nie zacząć od MM bo KP jest niefajne.


    Zgadzam się w całej rozciągłości. Dodam tylko, że jem wszystko i dziecku nic nie jest. Dieta eliminacyjna nie ma sensu, jesli dziecku nic nie dolega. Smażone potrawy zaczęłam jeść też dość krótko po porodzie. Dziecko, które ma objawy alergii, powinno być karmione piersią jak najdłużej.
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 30th 2011 zmieniony
     permalink
    Jaheira: Synka urodziłam w szpitalu przyjaznemu dziecku. Oznacza to bezwzględny nakaz karmienia piersią i absolutny brak możliwości dokarmiania "dla kaprysu".

    W szpitalu, w którym ja rodziłam było odwrotnie - mm dostępne zawsze, w ilościach dowolnych. Jeżeli ktoś nie zamierzał karmić od początku, to nikt nie robił z tego afery. Do tego nacisk na dokarmianie, "bo dziecko spadło z wagi", nawet jeśli ten spadek mieścił się w normie. I straszenie "jak pani nie będzie dokarmiać, to do domu nie wypiszę". O resztę zatroszczył się producent mleka podawanego w szpitalu - dostarczane było w gotowych butelkach z takim smoczkiem, że wystarczyło przechylić taką butelkę lekko i już mleko płynęło ciurkiem. Gwarancja, że mały "klient" już przy mm pozostanie, bo z pewnością picie bez wysiłku namiesza mu w technice ssania. Cóż, szpitale są różne. Dla jasności - obie wersje mi nie odpowiadają, bo są przegięciem w pewną stronę.

    Jaheira: - kobiety zasłaniają się wymówkami "mam mało pokarmu", "mam za chude mleko" po to,żeby mieć wymówkę na to,że przestają karmić

    Przesadzasz, nikt tu w ten sposób nie napisał :confused:

    Jaheira: Czym jest terror laktacyjny? Ano tym,że osoby, które nie mają pojęcia o problemach z karmieniem próbują za wszelką cenę "udowodnić" mi,że na pewno należę do większości, która nie ma problemów z karmieniem.

    Proszę Jaheiro, żebyś nie stwierdzała z całą pewnością, że nikt poza Tobą problemów z kp nie ma i nie miał. Możesz zwyczajnie się mylić. Ja nie chciałabym już nigdy więcej zobaczyć, jak moje niespełna 3-tygodniowe dziecko krztusi się moim mlekiem. Wciąż nawał, mleko tryska pod ciśnieniem, nie pomagają popularne rady typu odciąganie przed i karmienie pod górkę - mała po prostu sobie nie radzi. Pogotowie, szpital, konsekwencje w postaci zapalenia płuc. Antybiotyki, wenflon zakładany trzy razy, bo malutkie żyły tego nie wytrzymują. Tylko ja wiem, jak bardzo siebie obwiniałam za tę sytuację, ile razy pomyślałam wtedy, że może karmić butelką będzie łatwiej i bezpieczniej, bo nie będzie tej cholernej fontanny. I tylko dwie osoby mnie wtedy wspierały - moja mama i mój mąż, reszta nawoływała do skończenia z kp. Dałyśmy jednak radę. Jak widzisz, problemy z kp to nie tylko "brak pokarmu".

    Jaheira: I tak na koniec...Szlag mnie trafia jak czytam,że jeśli KP będzie się wiązało z wyrzeczeniami dietetycznymi to ktoś skróci czas karmienia.
    Szlag mnie trafia jak czytam o osobach, które rezygnują z KP bo nie mogły jeść smażonych rzeczy.
    Szlag mnie trafia jak czytam,że ktoś rezygnuje z KP bo przy współżyciu mleko leci z piersi.
    Szlag mnie trafia jak czytam o osobach,które będąc w ciąży w ogóle zastanawiają się czy od razu po narodzinach nie zacząć od MM bo KP jest niefajne.

    A mnie w ogóle - jak już nieraz pisałam, uważam, że to jest akurat sprawa tylko i wyłącznie tych osób. Wolny wybór.
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    No to ja trafiłam na normalny szpital, bo nie było nacisków w żadną stronę. Ale po CC podali małej mieszankę, bo ja nie mogłam w ogóle się podnosić i nie miałam jak jej przystawić. Dopiero na drugi dzień ją karmiłam. Początkowo podawali jej trochę mieszanki, dopóki nie pojawiło się u mnie mleko. Musieliśmy je zakupić, bo szpital nie miał swojego. I wokół mnie też nie było osób, które by naciskały na taki lub inny sposób karmienia. Po tych 3 miesiacach okazało się, ze mała ma skazę białkową i przeszłyśmy wtedy na preparat mlekozastępczy i była nim karmiona do 12 mż.
    •  
      CommentAuthorAndżi
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    Jaheira rozumiem Twoją frustrację. Przykro mi, że jesteś wrzucana do worka z dziewczynami, które karmią mm bo tak im wygodniej. Super, że się nie poddałaś :clap:.
    Myślę, że istnieje i terror laktacyjny i terror butelkowy. Ja spotkałam się z tym drugim. W moim środowisku jestem dziwna, że karmię, przecież "wykończę się tym ciągłym przystawianiem do piersi". W szpitalu też twierdzono, że nie ma sensu próbować. Tak naprawdę w to, że będę karmić wierzył tylko mój mąż i dzielnie mnie wspierał. Chociaż nieraz płakałam i kazałam mu jechać po mieszankę bo już nie daję rady. Na szczęście było to zwykle w nocy i mój K. ze stoickim spokojem mi tłumaczył, że teraz wszystkie sklepy są zamknięte i nie da rady kupić więc musimy jakoś sobie poradzić sami, a rano się kupi. Tyle, że rano przychodził nowy dzień i nowe nadzieje i już nie chciałam żeby jechał kupować mm :smile:.
    Teraz już nie płaczę, wszystko pomału się normuje. Czasami pojawi się jakiś zastój ale umiem go już opanować. Pojawiają się też pierwsze radości z karmienia piersią:cheer:
    --
  2.  permalink
    Ja walczylam z karmieniem 2 tyg w szpitalu po porodzie. Probowalam kapturkow,sciagania itd. Za kazdym razem mialam problem bo zamiast dziecko przystawiac do piersi to ja piers przystawialam do dziecka.Mala nie mogla zassac sutka i plakala a ja razem z nia. Jak poprosilam polozna zeby dala malej mm bo ja musze sciagnac a ta sie darla w nieboglosy to uslyszalam ze nie ma problemu za to zaraz przyszla druga,ktora zaczela wrzeszczec na mnie ze powinnam sobie lalke kupic a nie wychowywac dziecko. Staralam sie bo z wielkim trudem przychodzilo mi sciaganie mleka,za kazdym razem plakalam kiedy nie moglam malej dac piersi a polozna stala i krzyczala ''czemu pani placze-prosze karmic'' pol godizny zjamowalo mi zeby mala zlapala sutek az neonatolog stwierdzila,ze mala zaczyna duzo spadac z wagi i po dwoch tygodniach przestawilam ja na mm. Kiedy wrocilam z cora do domu chcialam znowu zaczac karmic piersia to uslyszalam od tesciowej ''po co Ci to?teraz zaczynasz szkole i bedziesz latac i sciagac co chwila''. I ja jej glupia posluchalam. No coz czlowiek sie uczy na bledach. Mialam bardzo duzo pokarmu i bardzo zaluje ze jednak nie udalo mi sie karmic piersia. Teraz za to wiem co przy nastepnej ciazy robic zeby zniknal problem z wkleslymi sutkami (sa ponoc nakladki,ktore pomagaja wyciagnac sutek)naklada sie je w ciazy i po porodzie....
    --
    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeJul 30th 2011
     permalink
    RoxyEwa: (sa ponoc nakladki,ktore pomagaja wyciagnac sutek)naklada sie je w ciazy i po porodzie....

    Nie ponoć, a są. Mnie bardzo pomogły (jeden sutek mam wklęsły, drugi płaski - też miałam problemy z karmieniem na początku).
    --
  3.  permalink
    luczynka: Nie ponoć, a są. Mnie bardzo pomogły (jeden sutek mam wklęsły, drugi płaski - też miałam problemy z karmieniem na początku).


    Tylko ze wtedy o tym nie wiedzialam a pewnie by mi pomogly....
    --
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 31st 2011 zmieniony
     permalink
    Jaheira:
    Uwazam ze powinnas byc przykladem dla dziewczyn,za to ze mimo tylu przeciwnosci walczylas i to jest najcudowniejsze!
    I nawet jezeli nie uzyskalas tego co chcialas mozna Ci pogratulowac;
    Jest przykre ze jestes wrzucona do worka z innymi dziewczynami ktore przestaly karmic dla swojej wygody;
    cieszy mnie to ze tylko dokarmiasz i nie zrezygnowalas calkowicie z karmienia piersia,mimo tak malej ilosci mleka
    WIELKI SZACUN!!!!!!

    Tez mialam nie raz kryzysy i dzieki moim cudownym e-przyjaciolkom i mojej mamie nadal karmie,bo wazne jest zeby miec dobre oparcie w najblizszych!
    Teraz mam coraz wiecej radosci z karmienia piersia mimo tego ze jest to w pewnym sensie poswiecenia, ale dla dziecka mozna sie tak poswiecac;
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Każdy fundamentalizm jest groźny i tyle.
    Od długiego już czasu unikam wizyt u pewnej znajomej, która na wieść, że karmiłam Maję 14 miesięcy, zaserwowała mi informację, że "powyżej pół roku to już patologia". Zawsze mnie zresztą fascynowało, że to głównie pokolenie mojej Mamy na widok przystawiania 17-miesięcznego Emila spogląda na mnie z litością i współczuciem... :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Fiufiu: głównie pokolenie mojej Mamy na widok przystawiania 17-miesięcznego Emila spogląda na mnie z litością i współczuciem...


    Nic dziwnego, bo to pokolenie wykramiło swoje dzieci mlekiem modyfikowanym.

    Bardzo się cieszę, że teraz przy drugim dziecku nikt mi nie wchodzi w drogę, a co najważniejsze, teściowa nie nadaje, że mam Staśkowi dać herbatkę, bo mu się pić chce :wink:.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Josaris: Nic dziwnego, bo to pokolenie wykramiło swoje dzieci mlekiem modyfikowanym.

    Np. moja mama mnie. :confused: i tylko mi marudzi jak to ciężko było dostać mleko Humana...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Josaris: Nic dziwnego, bo to pokolenie wykramiło swoje dzieci mlekiem modyfikowanym.

    Mam w domu książkę o opiece nad dziećmi z lat 70-tych - instruktaż karmienia piersią powala i nie pozostawia złudzeń, że ktokolwiek dałby radę utrzymać w ten sposób laktację dłużej niż miesiąc, dwa. Nic dziwnego, że jesteśmy w większości pokoleniem "butelkowym".
    •  
      CommentAuthoranne76
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    ja też chciałam karmić piersią... tymczasem doświadczyłam - co absurdalne - niemal jednocześnie "terroru laktacyjnego" i "terroru butelkowego"...
    po planowanej cc (przed rozpoczęciem akcji porodowej) - ze względu na wskazania medyczne - nie miałam pokarmu... ale chciałam walczyć... prosiłam, by córce po porodzie nie podawano butli z niczym... nie uszanowano tego... zanim do końca mnie wybudzono (cc w znieczuleniu ogólnym - były przeciwskazania do innego) mała dostała butlę z glukozą, a niedługo potem z mm... jak tylko dostałam dziecko już po przewiezieniu z porodówki (mniej więcej 3 godziny po porodzie), nie potrafiłam jej przystawić do piersi... mimo próśb - zarówno moich, jak i męża - żadnej pomocy nie otrzymałam... to znaczy my tak twierdzimy... bo wersja personelu była taka, że pomogli dając małej butlę z mm... bo dostała kolejną... sama zresztą w końcu ją podałam... dlaczego? bo moje dziecko tak płakało, że doszło do duszności :( i konieczna była pomoc lekarska... wielokrotnie prosiłam położne o pomoc... pytałam o doradcę laktacyjnego... problem w tym, że w naszym szpitalu nie ma kogoś takiego (gorzej, bo w naszym mieście też nie, więc nie było np opcji takiej, że mąż prywatnie poprosi kogoś takiego i mi dowiezie do szpitala)... a co słyszałam od położnych na moje prośby o pomoc w przystawieniu dziecka bo sobie nie radzę, bo nie wiem jak? wielokrotnie usłyszałam tą samą odpowiedź - "no niby jak ja mam pani pomóc?" "czego pani chce? za panią mam karmić?" "pani przystawia i się nie cacka" "karmienie jest w głowie" "czego ryczysz zamiast karmić" itd itp... próbowałam ściągać pokarm laktatorem - ilości były niewielkie ale córa zawsze dostawała to mleko... niestety, nie udało się rozkręcić laktacji... mała nie potrafiła też się odpowiednio przyssać... mimo wielokrotnych prób... i w tym samym czasie, oczywiście wielokrotnie usłyszałam "co z ciebie za matka że nie umiesz dziecka wykarmić" itd itp.
    innym problemem w szpitalu w którym rodziłam był taki, że dzieci mm karmione były o stałych porach i nikogo nie obchodziło to, że dziecko nie jest wtedy głodne, albo chce dostać mleko wcześniej... nie było takiej opcji... ileż to razy płakałam razem z córką, która darła się z głodu, a położne nie przynosiły mleka, bo dostawały je z kuchni o określonych porach... powiecie, że ktoś mógł mi przynieść mieszankę z domu... tak... próbowaliśmy tego... jak tylko zobaczyli że tak robię, była dzika awantura i zagrożono, że wypiszą nas, przy czym będzie zaznaczone, że zrobiłam to na własne żądanie...
    nie piszcie, że nie mieli takiego prawa - byłam tak wykończona psychicznie, że zwyczajnie się załamałam i mimo tego, że eM "negocjował z ordynatorem, nie karmiłam sama mm... mimo, że z tego co mi przekazano położne dostały polecenie odczepienia się od nas... byłam kłębkiem nerwów... a położne bynajmniej się nie odczepiły tylko dalej zachowywały się tak samo... tylko dwie były "normalne" i na ich dyżurach byłam znacznie spokojniejsza... nie piszcie, że mogłam rodzić gdzie indziej, bo nie mogłam... ze względu na mój stan zdrowia (nie związany z ciążą) nie wchodził w grę poród w innym szpitalu...
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Anne 76, i nie udało Ci się w ogóle karmić po tych szpitalnych przejściach?
  4.  permalink
    Talinka: Np. moja mama mnie. i tylko mi marudzi jak to ciężko było dostać mleko Humana...


    To akurat jest prawda,ze trudno bylo je dostac. Ja jestem 90 rocznik i urodizlam sie w 7 miesiacu ciazy,rowniez bylam na mleku Humana z tym,ze mialam o tyle latwiej bo moja babcia byla lekarzem....
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Wiem, że trudno - ale moja mama mnie o tym truje ciągle, a jak jej mówię, że chcę karmić piersią, to mi odpowiada - "nie wiadomo czy będziesz miała pokarm" - i jak tu się zachęcić do karmienia? :confused:
    --
  5.  permalink
    Talinka: Wiem, że trudno - ale moja mama mnie o tym truje ciągle, a jak jej mówię, że chcę karmić piersią, to mi odpowiada - "nie wiadomo czy będziesz miała pokarm" - i jak tu się zachęcić do karmienia?


    OJ tam sie przejmujesz,Talinka luzik ;):cool:
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Wkurza mnie takie gadanie i tyle.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Anne76, współczuję przeżyć, to straszne, że takie szpitale w ogóle jeszcze istnieją. Nie chcieliście złożyć skargi na piśmie u dyrektora? Albo zawiadomić Rzecznika Praw Pacjenta? To niedopuszczalne, żeby tak kogoś traktować :angry:
    •  
      CommentAuthorSułka
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    Ja, kiedy myślę dziś o swoim przygotowywaniu się do karmienia to nie mogę uwierzyć, że tak mało o tym wiedziałam. Nie kupowałam żadnych butelek, akcesoriów, laktatora nie mam do dziś, nie używałam żadnych kapturków, ochraniaczy itp. I nie chodzi mi o to, żeby się obnosić jak to sobie poradziłam, tylko myślę, czytając Wasze historie, że miałam bardzo dużo szczęścia, że tak gładko się udało.
    Moja mama i teściowa (wychowały dzieci na mm) mocno odwodziły mnie od karmienia, nawet kiedy widziały, że nie mam z tym większego problemu (Mały przybierał ok 300 gram na tydzień). Dziwne jest to, że ja doświadczyłam "Terroru butelkowego" a moja siostra (od początku karmiąca mm) "terroru laktacyjnego" w rodzinie.
    --
    •  
      CommentAuthordudzianka
    • CommentTimeJul 31st 2011
     permalink
    anne76 wspolczuje Ci,powinnas gdzies to zglosic,jak tak mozna traktowac czlowieka;
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.