Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthorviki2626
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Cześć dziewczyny. Piszę do Was bo w zasadzie nie mam się komu wyżalić. Jestem 2 lata po ślubie. Od roku w naszym małżeństwie zaczęły się kłótnie. Najpierw o pierdoły. Mówiłam mu że mało robi w domu. Prosiłam żeby posprzątał pamiętał o psie ( dużo pracowałam) bo ja nie bardzo miałam czas. Prośby nie skutkowały za to znalazł sobie grę internetową, która zajmuje mu jakieś 5 godz. w ciągu dnia i często z 2 godz. w nocy ( wstaje np o trzeciej nad ranem ) Miesiąc temu stwierdził że musi się spotkać z kolegami z tej gry. Zobaczyć ich tak na żywo. Wyjechał. Impreza przedłużyła się do tygodnia. Cały czas pili. Właśnie kolejny problem, który został poruszony w kłótniach to coraz większe ilości wypijanego przez niego alkoholu kompletnie bez okazji. Ponieważ to ja czułam się winna postanowiłam coś zmienić. Przestałam brać nadgodziny w pracy. Sprzątam,gotuję, piorę stałam się kurą domową. Zaczęłam jeszcze bardziej dbać o siebie. Nowe kosmetyki, fryzjer, solarium. żeby było dobrze, żebym była fajną żoną i piękną kobietą. Powiedziałam też mężowi na spokojnie co mnie denerwuje i co chciałabym żeby zmienił w swoim postępowaniu. I co ? Stwierdził 2 dni temu że idzie z kolegami z pracy na 3 godz. na piwo. Wrócił nad ranem. Zrobiłam awanturę. Powiedział mi że powinnam być bardzo zadowolona bo były tam takie cudowne kobiety a on żadnej nie przeleciał i o co ja mam pretensje. Przecież jest taki wspaniały i ma takie zasady! Powiedziałam że niestety przestaje mu ufać. Nie chodzi tylko o kobiety, ale także o życie codzienne, w którym czuję że jestem sama i nie mam już żadnego oparcia. Powiedział mi że w takim razie chce rozwodu bo on nie może być z kobietą, która mu nie ufa i że powinnam się wstydzić swojego zachowania!
    Powiedzcie mi co ja robię źle?
    Czuję się skrzywdzona a on oczekuje,że to ja go będę przepraszać.
    Próbowałam z nim porozmawiać to powiedział mi,że ogląda film i żebym mu nie przeszkadzała.
    W całym tym temacie nie chodzi głównie o alkohol bo nie pije codziennie, ale o to że kompletnie nie mogę się z nim dogadać.
    Czy dobra żona to taka co sprząta gotuje i siedzi cicho?
    Ja nigdy taka nie będę. Oczekuje od drugiej połówki podziału obowiązków, wsparcia a on mówi mi że i tak dla mnie dużo robi bo jego koledzy to nawet w powie tak się nie starają. Może dlatego tak wielu jest rozwiedzionych.

    Wyżaliłam się trochę mi lżej.
    Na pewno go nie przeproszę-mam swój honor!

    Napiszcie co o tym sądzicie bo ja już nie wiem co mam ze sobą robić?
    _________________
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    I on jeszcze cię straszy rozwodem? Wybacz, ale za takim facetem nie ma co ganiać - trzeba mieć do siebie jakiś szacunek.
    •  
      CommentAuthoraniaG
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    ty się starasz a on ma to w nosie....
    raczej z takim facetem nie chciałabym dalej żyć...
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Viki2626, to bardzo smutne, co piszesz. Do pogodzenia potrzeba dwojga, a skoro film jest w tej chwili ważniejszy od związku to raczej trudno zaproponować Wam poradnię małżeńską.

    Osobiście uważam, że nie masz go za co przepraszać ani czego się wstydzić. Odzywki typu "ciesz się, że żadnej nie przeleciałem" są szczeniackie i po prostu żałosne. Byłam kiedyś z tego typu facetem, też mnie próbował "wychować", nie będę ukrywać, że ulżyło mi po rozstaniu, choć było trudne i zalane łzami.

    Najważniejsza jest rozmowa, w której bez krzyku i emocji powiecie sobie, co jest dla każdego z Was ważne, czego oczekujecie. Może warto, żeby zauważył, że porównywanie z kolegami jest absurdalne, bo to nie ich żoną zostałaś. Czasem łatwiej jest rozmawiać przy kimś obcym, stąd pomysł poradni, ale znając życie, Twój M. nie zgodzi się na takie rozwiązanie.

    Co do bycia "kurą domową" to pewnie był błąd. Może czas trochę sobie odpuścić i wrócić do pracy. Mężczyzna jako - zwykle - wielbiciej techniki zwykle potrafi obsłużyć pralkę, można mu ew. dać do ręki instrukcję.

    A dobra żona to po prostu żona dobrego męża!

    Przytulam.
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    viki...piszesz że jesteście 2 lata po slubie. Ajak długo znaliście się przed ślubem? Czy widziałas jak on zachowuje się w rodzinnym domu? Czy pomagał rodzicom, matce w obowiązkach?
    •  
      CommentAuthorharpijka
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    trudno radzić, jak się nie zna sytuacji w pełni, a jednak nikt z nas tutaj nie zna was i waszego związku i problemu na tyle dobrze, żeby móc faktycznie pomóc. Myślę, że przede wszystkim musisz sama sobie zadać pytanie czego oczekujesz dalej, jak wiele jesteś w stanie poświęcić, żeby wasz związek przetrwał.
    Zmiana o której piszesz - dbanie o dom i siebie - jak widać nie przyniosło efektu, może twój mąż potrzebuje pokazania mu, że nie jest tak, że cokolwiek on zrobi, to żonka i tak bedzie z nim i przy nim i będzie się starała i przepraszała za jego błędy. Wydaje mi się, że on się czuje bardzo pewny siebie i pewny, że ma cię w tzw garści. Nie radzę oczywiście zdradzania i oddalania się od męża, ale może nie powinnaś być taką idealną żoną?? Życzę poprawy sytuacji i aby wasze problemy okazały się przejściowe, może chłopak się zagubił i zapomniał co jest dla niego ważne
    --
    • CommentAuthorviki2626
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Znaliśmy się półtora roku ale nie mieszkaliśmy ze sobą. On mieszkał w internacie więc nie ma co porównywać do normalnego domu. Jego rodzice mieszkają 400 km ode mnie i byłam u nich 3 razy. U mojej mamy w tym czasie stwierdzono śmiertelną chorobę i to mnie tak chyba zamroczyło. Nie chciałam być sama.
  1.  permalink
    Witaj. Ciesze sie ze tu trafilas bo dosc sympatyczne miejsce w sieci ale nie przecenialbym mozliwosci nawet najlepszego forum internetowego. Wasz problem jest zdecydowanie realny a to tylko internet. Nie jest latwo cokolwiek tobie czy raczej wam radzic tak w ciemno, bez w zasadzie zadnej o was wiedzy.
    Mysle ze przede wszystkim powinnas rozmawiac z mezem o tym czy jest zadowolony z tego jak wyglada wasze malzenstwo, czy chce o nie powalczyc, co chcialby zmienic w tobie, co gotow jest zmienic w sobie... To zupelnie inna sytuacja jesli oboje chcielibyscie powalczyc o waszemalzenstwo, o wasza rodzine a zupelnie inna jesli tylko ty chcesz cos z tym robic. Nie twierdze ze ta druga mizliwosc jest beznadziejna a jedynie ze to zupelnie inna rzecz...
    Jak napisalem -poruszam sie troche w ciemno i nie wiem na co jestes gotowa, na co oboje jestescie gotowi ale wazne jest zaczac rozmawiac. Nie szukac winnych, nie ustac kto zaczal, nie probowac wykazywac ze ktores z was jest lepsze ale zaczac rozmawiac zeby budowac to wasze "razem". Moze byc tak ze trudno wam tobedzie zrobic bez wsparcia z zewnatrz. Nie wiem, moze pomyslcie z kim moglibyscie rozmawiac oboje, do kogo macie zaufanie, kogo moglibyscie uznac za waszego wspolnego przyjaciela. To nie musi byc zaraz doradca rodzinny ale np jego matka, twoj ojciec, swiadek waszego slubu, ktos kto was sobie przedstawil...
    Co do przeprosin. No to zalezy od hierarchii twoich wartosci. Sprobuj pomyslec sobie spokojnie co jest dla ciebie wazne, co najwazniesze, za jakie wartosci gotowa jestes duzo dac np zrezygnowac z dumy?
    Nie znam ciebie ani twojego meza, nie namawiam cie zebys go przepraszala ale z pewnoscia bym ci to radzil (nawet jesli to dla ciebie trudne) jesli bylaby szansa ze to uzdrowi wasze relacje. Bardzo czesto tak jest ze taki ruch w ktorym nie ma wylewania pretensji, w ktorym jest chec szukania winy przede wszystkim w sobie, w ktorym nie ma slady satwiania na swoim ale jest wyrazna gotowosc szukania wspolnego dobra, szukania dobra tego drugiegi nawet wlasnym kosztem potrafi wiele zmienic ale nie musi przeciez tak byc u was.
    Viki nie bede sie rozpisywal. Jesli uznasz ze chcialabys czy lepiej ze chcielibyscie oboje porozmawiac o tym szerzej np ze mna to daj znac -sprobujemy cos tam wymyslec.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Z jednej strony dziewczyny mają sporo racji, w tym co piszą. Współczuję takiej niemiłej atmosfery w domu, pewnie jest Ci ciężko.
    Z drugiej jednak strony, dwa lata temu kochaliście się, wzięliście ślub, więc był jakiś potencjał, dobre chęci, wiara, że się uda - to chyba tak szybko nie ginie :smile:
    Ja bym się bardzo starała rozmawiać, mimo wszystko, nawet jak burczy i telewizorem się wymawia. Spokojnie, bez płakania. I szybko postarać się o pomoc dla męża - poszukaj u siebie poradni dla małżeństw, zaproś go, czasem trzeba się na nowo nauczyć wszystkiego, a obecność kogoś kto rozładuje Wasze emocje może Wam bardzo pomóc.
    Pozdrawiam, i życzę powodzenia!
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    viki - a jaka to gra internetowa? To z pozoru głupie pytanie ale znam przypadki podobne gdzie małżonek był uzalezniony od gier...też wstawał po nocy bo coś musiał sprawdzic - to były tzw. o-game czyli internetowe gry w czasie rzeczywistym - bardzo uzalezniające
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeOct 8th 2007 zmieniony
     permalink
    Ja z doświadczenia powiem, że nie jest ważne jaka to gra - każde uzależnienie tego typu spowodowane jest ucieczką od problemów. Bo przecież małż też i wychodzi na piwko - zamiast na 3h to wraca nad ranem.
    Byłam kiedyś z pewnym graczem - jeden problem i gra. Wracałam z pracy i gra. Nic w domu nie zrobione, a potem był jeszcze głodny. Nie wytrzymałam emocjonalnie.
    Facet jest niedojrzały emocjonalnie i oczekuje matki, żony i kochanki w 1 a kobieta jest tylko człowiekiem.
    Ja bym nie ciągnęła na siłę - młoda jesteś, zastanów się dobrze - bo gdy pojawi się dziecko - to dopiero możesz mieć problem.
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Lily, jasne, że gry uzależniają, ale nie przesadzajmy, znam wiele szczęśliwych związków, gdzie jedno albo obywdoje partnerów grywają w tego typu rzeczy i nie prowadzi to do takiej eskalacji...
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    fiufiu ale czy wiesz czym jest o-game? albo second-life? znam małżeństwa po rozwodach własnie z przyczyn tych gier...
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeOct 8th 2007 zmieniony
     permalink
    A ja dalej utrzymuję, że gra nie jest powodem rozwodu. Gdyby nie było gry, to byłyby wypady całonocne z kolegami. Problem tkwi w psychice a gra to tylko narzędzie.
    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Hmm... Faceci grają w gry, taka prawda ;) I czasem trzeba im na to pozwolić. Myślę, że sprawa jest tu dużo głębsza. Oparta właśnie o zaufanie. Myślę, że on nie tyle myśli o rozwodzie, co właśnie "straszy".

    Od razu zaznaczam, że nie uważam, że ta sytuacja jest z Twojej winy, ale:
    Dlaczego nie chodzisz z nim na spotkania?
    Dlaczego mu nie ufasz? Bo przecież nie dlatego, że wychodzi?
    Dlaczego nie zajmiesz się też (podkreślam też, a nie tylko) sobą dla siebie?

    Nigdy nie powiedziałabym mojemu facetowi, że mu nie ufam, ba, z utratą zaufania pewnie skończyłoby się coś więcej :/

    Myślę, że jeśli facet ma trochę pomyślunku, to powinniście porozmawiać. Ale nie o tym, co on ma robić, a czego nie, tylko jak Ty, a jak On wyobrażacie sobie życie razem.
    -- Irja
    • CommentAuthorviki2626
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    he,he właśnie jest to ogame
    • CommentAuthorviki2626
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Dzięki wielkie za wsparcie !!! Jesteście wspaniali. Idę w środę do centrum kryzysowego-mam dosyć płaczu w poduszkę. Może mi pomogą. W końcu znają się na tym.
    Jak nie dojdziemy do porozumienia to się wyprowadzę do koleżanki i pomyślę co dalej.Niestety nie mam już rodziców więc rodzina mi tu nic nie pomoże trzeba działać samemu.
    Jeszcze raz wszystkim serdecznie dziękuję.
    • CommentAuthorviki2626
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    A jeżeli chodzi o tego typu gry to zaangażowanie w nie jest nałogiem tak samo destrukcyjnym jak hazard czy alkoholizm,tylko wykańcza rodzinę bardziej "po cichu"
    i osoby, które przez to nie przeszły nie wiedzą o co chodzi bo wydaje im się że to tylko niegroźna zabawa.
    Moja koleżanka stwierdziła że powinnam się cieszyć bo mój mąż siedzi bardzo dużo w domu. Dla mnie wstawanie w środku nocy na kilka godzin bo trzeba np. kogoś zaatakować wirtualnie to chora sprawa. Niestety tak jak alkoholik nie rozumie że nie powinien pić, tak mój mąż nigdy się nie przyzna że ta gra to dla niego wszystko.
    Sugerowałam już leczenie ale zostałam wyszydzona.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeOct 8th 2007 zmieniony
     permalink
    Witaj Viki.
    Oczywiście nie ma gotowych recept na taką sytuację,. Tym bardziej po przeczytaniu kilku postów nieznanej dotąd osoby.
    Ale chyba są pewne symptomy zachowań, które da się rozpoznać i pewne zasady, które sprawdzają się w różnych sytuacjach.
    Z jednej strony podatny na uzależnienia jest człowiek, który coś w sobie tłumi, zagłusza, przed czymś ucieka.
    Z drugiej strony uzależnienie rani wszystkich związanych z tym człowiekiem.
    Mężczyźni bywają bardziej podatni na uzależnienie, bo mają skłonność do ukrywania problemów. Bo mówienie o problemach i emocjach jest takie "nie męskie":angry:
    I w ten sposób wpadają w jeszcze większe problemy i ranią innych, najbliższych.
    Mówienie osobie uzależnionej, że nią jest nic nie daje.
    Tak samo jak szukanie winy w sobie i starania jak się zmienić,żeby on sie zmienił.
    Najwięcej doświadczeń mają ludzie zajmujący się alkoholikami. Ale ich doświadczenia dają sie wykorzystać także do innych takich sytuacji.

    Myślę, że na razie trzeba próbować rozmawiać póki się da. Właśnie w taki sposób jak radził Tom i dziewczyny.

    Chyba, że to nic nie da. Wtedy trzeba bronić siebie.
    W każdym razie nigdy nie chronić i tłumaczyć uzależnionego, bo to ochrona uzależnienia.
    On sam tylko może sobie pomóc, jeśli zobaczy co robi ze swoim życiem, z Waszym życiem, z szansą, którą macie.

    Oby zrozumiał to jak najszybciej.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
  2.  permalink
    viki trzymam kciuki za Was , widać ,ze bardzo kochasz męża...byłby głupcem gdyby Cie stracił ale on sie musi o tym sam przekonać.:kissing:

    ubranka dzieciece
    free glitter text and family website at FamilyLobby.com
    ślub, wesele
    --
    • CommentAuthorewaroby
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    VIKI uciekaj ,rozwod bierz!!!(przepraszan ,ze tak prosto z mostu)...
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    viki - jeśli to o-game to nie mam pytań - to bardzo silnie uzależniająca gra - i uwaga drogie panie - nie trzeba miec jakiś problemów itp. to wcale nie musi byc ucieczka tylko oddawanie się przyjemności, adrenalinie i nnemu ciekawszemu życiu...jeżeli Twoj mąż nie będzie widział w tym nic złego to czarno to widze...moja kolezanka z pracy miała podobną sytuację a wlasciwie taką samą...mąż nie chciał się leczyc i sie rozwiedli :sad:
    dodam że jego rodzina na dodatek wspierała jego nałog (dostal od matki przenosny komp. zeby grac gdzie chce) - gral na szlaku w gorach, gral w kosciele na slubie koleżanki...gral nawet przed rozprawa rozwodową....
    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Jak on w ogóle śmie się tak zachowywać?! Przecież ten koleś nie dorasta do małżeństwa! Albo się bardzo mocno pogubił i tak zatracił, że już nie wie jak to jest kochać swoją żonę. Z obrazu jaki przestawiłaś wynika, że szarpiesz się dla niego a on się zabawia z kolegami chlejąc na umór. Najgorsze jest to, że on nie dostrzega problemu. Wszystko jest w porządku. Tobie serce pęka i zalewasz się łzami a dla niego jest w porządku....

    Domyślam się, że zdajesz sobie sprawę z tego jak poważny jest Wasz problem. Żarty skończyły się już dawno dawno temu.

    Mimo całej mojej wiary w miłość, w potęgę wybaczenia i wszystkiego co zbliża ludzi do siebie, jeśli będzie to tylko jednostronne to niestety ale nic z tego nie wyjdzie. Musicie razem budować. Najlepiej w modlitwie.
    Wiem, że to mogło zabrzmieć dziwacznie, ale to jedyna sesnowna rzecz, która przychodzi mi do głowy. Wasze wspólne rozmowy też są ważne. Musicie sobie bardzo dużo wyjaścić, ale te rozmowy mogą być nerwowe i bolesne. Wspólne modlitwy będą uspokajały Wasze serca i zwracały myśli ku uzdrowieniu Waszych dusz.

    Czeka Was bardzo trudne zadanie. Są małżeństwa, które wychodziły z trudniejszych sytuacji. Wszystko w Waszych rękach. Żyjecie w sakramencie i potęga miłości Bożej może tu sporo zdziałać. Twój mąż potrzebuje cudu uzdrowienia i nawrócenia. A ja wierzę w cuda.

    Wszystkiego dobrego i dużo siły!
    •  
      CommentAuthorDamazy
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    Viki trzymam kciuki, tutaj potrzeba specjalisty, albo Twojego uporu w walce o faceta i być może przyszłość, którą "możecie" mieć przed sobą. Szkoda przekreślać związek jeśli trwa i jest choćby jeden powód, który nie pozwala, aby z niego zrezygnować. Nie chcę sprzedawać Ci rad, ale sugeruję (jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś) dowiedz się jak najwięcej o przeciwniku i spróbuj z nim walczyć. Nie wykonuj też gwałtownych ruchów, które mogłyby spowodować odwrotne od zamierzonych rezultatów.

    Lily słusznie zauważyła, ogame jest grą niebezpieczną. Skonstruowana jest tak, aby maksymalnie absorbować. Ogame to praca, to zwykłe zajęcie, które przynosi profity w postaci zadowolenia. Praca może lub musi być absorbująca, wszystko zależy od alternatyw jakie sobie organizujemy lub stopnia zwrotu korzyści.

    Przytoczę kilka ciekawych (przy czym lekko je zmodyfikuję) wypowiedzi:

    "odnoszę wrażenie że połowa komentarzy pisana jest przez bezmuzgie bachory mające rodziców którzy mają je w dupie i wolą kupić im komputer a potem piep... się za ścianą po imprezie gdy gówniarz siedzi o 4 rano przed kompem niż przypilnować by gnojek się wyspał i poszedł rano do szkoły...mam prawie 30 lat, kobietę, bardzo odpowiedzialną pracę. I gram w ogame.wstaję o 4 rano. wysyłam flotę. o 6 sprawdzam rw. o 8 jestem w pracy. zachodzę do kumpeli na neta i szybciutko wysyłam flote... wracam z pracy o 17. wysyłam flote. robie obiad. jem. kąpie się. oglądam mecz. wysyłam flotę. pieprzę się. buduję flotę... o północy ide spać. To pojeb..... jestem jak cholerny ćpun który co cztery godziny bierze działę. i jestem top 50. I h.j mi z tego. ale nie mogę się odzwyczaić. dobrze chociaż że w przerwach można robić co innego..."


    No coz...Moje zdanie na ten temat jest takie ze to kwestia checi i zaciecia w grze. Jesli komus zalezy byc top 50 to musi sie pogodzic z faktem podporzadkowania zycia grze...sa wyjatki zawsze, ale nie na dluzsza mete.. Ogame dziala na zasadzie narkotyku, zaczyna sie niewinnie , pozniej zaglebiasz sie w to bardziej i bardziej , w koncu zdajesz sobie sprawe ze ogame jest bardzo wazne.Uzalezniasz sie od rywalizacji....Chcesz skonczyc ale zal Ci tego co zrobiles w ogame dotychczas..wiec nie konczysz..mowisz ze zrobisz duze rw i koniec..ale zrobisz rw i wracasz do pkt wyjscia. ..mowisz ze grasz tylko na eko...czyli raz na dzien sie logujesz...pograsz 2 tyg i znowu siedzisz po 10 h na dobe...znowu rywalizacja bierze gore...tutaj glod bycia najlepszym jest decydujacy,,to tak jak w pracy,,kazdy chce byc szefem, miec wladze i zarabiac najwiecej..czyz nie?


    Ja również byłem uzależniony. Grałem tylko około 4 miesięcy. Atakowałem, uciekałem, pilnowałem.. i tak od rana do wieczora . W pracy i w domu. Czasem przychodziły straszne załamania gdy mnie ktoś straszliwie dojechał. Bolało tym bardzie gdy miało to miejsce podczas mojej wymuszonej nieobecności przed komputerem. Na szczęście pomogła mi żona i pracodawca. Żona zagroziła rozwodem a pracodawca uciął mi zupełnie Internet. Nie mogłem w związku z tym kontynuować podboju kosmosu. Dzięki wam za to. Ps. Dla osób borykających sie ze zerwaniem z tym nałogiem, -- jedna dobra rada. Klikajcie /usuń konto i po tym juz nie wchodźcie patrzeć co sie dalej dzieje. Starajcie się zabić swoją ciekawość. Raz spojrzycie i leżycie. To tak jak z papierosem. Pozdrawiam
    •  
      CommentAuthorDamazy
    • CommentTimeOct 8th 2007
     permalink
    I jeszcze dwa.

    Gram od 16-ego Lutego 2006. Budowałem elektrownie, kopalnie, stocznie... rozwijałem badania napędów i badania na co raz to wyższe poziomy... przez pierwsze trzy, może cztery miesiące farmiłem okoliczne planety... do 16-stu godzin na dobę (pracuję z laptopem 10 godzin dziennie). Budowałem flotę, atakowałem, broniłem się. Zostałem imperatorem mojego sojuszu. Wstawałem w sobotę i niedzielę o 5 rano, aby dopaść tych, którzy wypoczywają. Potem dowiedziałem się, ze o 3 w nocy serwer oGame jest resetowany i właśnie wtedy można bezpiecznie atakować (bo wszyscy, którzy także siedzą w nocy zostają wtedy wylogowani, a przy ponownym logowaniu zapala się przy planecie znacznik(*) i widać czy nie trafisz na pułapkę). Dorobiłem się 6 moonów. Poznałem praktycznie wszystkie sztuczki wyłapywania i złomowania wrogich flot. Od 4 dni mam włączony w oGame urlop. Ale gdy zasypiam obmyślam plany ataku. Budzę się w nocy zastanawiając się czy nie trzeba podnieść recyklerów, które jako najwolniejsze statki wracają ze złomowisk w 4-5 godzin po wieczornym ataku... Dzwonię do sojuszników i znajomych z tego Universum, by zachęcać ich do aktywniejszej gry... Nie oglądam już żadnych filmów, nie czytam już moich ulubionych książek (ostatnio wydana Lux Perpetua A.Sapkowskiego leży już 7-my tydzień nietknięta na nocnej szafce). Wiedziałem, że się uzależniłem, ale nie wiedziałem, że aż tak bardzo...



    Witam wszystkich,
    znajoma podrzucila mi ten link, wiec przeczytalem sobie czesc Waszych komentarzy i z czescia z nich sie nie zgadzam.
    Jestem jednym z wyleczonych z uzaleznienia (chyba) i jednym z tych ktorzy mysleli ze sie nie uzaleznia bo to oni rzadza soba a nie jakas gierka.
    Na poczatku gralem malo -- max 1h dziennie, ale jako ze nie lubie dostawac po dupie, zaczalem grac coraz wiecej zeby nie dac sie farmic. Jakos udawalo mi sie zachodzic coraz wyzej, stawiac coraz lepsza flote a nawet dominowac w okolicy. Nastepnie pojawily sie pierwsze ST. Dalej to ja rzadzilem gra a nie gra mna...
    Pozniej zaczely sie studia a wiec tez poznawanie nowego otoczenia, imprezy kulturalne i libacje alkoholowe, wyjscia do kina, na paintpoll... Nigdy tez gra nie przeszkadzala mi w zwiazkach ani zwiazki w grze. Caly czas czulem ze mam dystans do Ogame. Spalem po 6 -- 10h dziennie -zazwyczaj w dzien -- (wiele rejsow na morzu nauczylo mnie spac o kazdej porze), spotykalem sie z dziewczyna, ze znajomymi, bywalem na wszystkich imprezach...
    Kiedy zblizala sie sesja odpalilem urlopy na kontach (uni 9, 15, 34), przestalem bywac na imprezach i wzialem sie do nauki.
    Co sie okazalo? Oduczylem sie spac w nocy. Jedyna pora kiedy moglem spac to godziny miedzy 7 a 15. O dziwo godziny wiekszosci zaliczen, egzaminow i pozniej poprawek. Tak wiec wniosek jest jeden -- bronie sie przed wydaleniem z uczelni przez ogame, ktore jak mi sie wydawalo kontrolowalem...
    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeOct 9th 2007
     permalink
    Wiedziałem, że to niebezpieczna zabawa, ale te relacje, które zacytowałeś Damazy uzmysławiają mi jak bardzo niebezpieczna. Zdaje się, że to nowe zjawisko kulturowe. Gry komputerowe obezwładniające umysły, rozbijające małżeństwa, uzeleżniające i ciekawsze od otaczającej rzeczywistości.
    I to dorośli faceci!

    Chrońmy dzieci przed ich wpływem o ile to możliwe.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 9th 2007
     permalink
    A kobiety? Kobiety w to nie grają? Wydaje mi się, że moja przyjaciółka gra w taką grę, tylko nie pamiętam jak się nazywa - Red Dragon?
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    • CommentAuthorviki2626
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Witam wszystkich. Już mi lepiej. Tak jak mi niektórzy radzili zajmę się sobą. Pójdę chyba do poradni do psychologa.
    Olewam w domu wszystko. Sprzątam tylko po sobie, zero obiadków. Podzieliłam pieniądze-niech sam sobie gotuje. Jak nie będzie chciał rozmawiać wyprowadzę się do koleżanki w przyszłym tygodniu. Muszę odpocząć bo zaczęły mi się stany lękowe a to nie jest miłe.
    Jeszcze raz wszystkim serdecznie dziękuję za dobre słowa :smile:
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Trzymaj się Viki.
    Psycholog to dobre posunięcie, bo trzeba mieć kogoś, o kim można porozmawiać i kto pomoże zrozumieć i wzmocnić się.
    Nie zmusisz męża , żeby mu zależało na waszym małżeństwie, dopóki sam nie "otrzeźwieje".
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Tak, czasem trzeba takiego "obucha w głowę". Na pewno sobie poradzisz. Teraz zadbaj o siebie :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Nawiązując do tematu

    Dzis dowiedziałam się o wstrząsającej rzeczy. MM siostra właśnie wyrzuciła swojego męża z domu...
    Okazało się że ma kochankę , a zaczeło się tak , może inaczej jak to wykryła.
    Jej chłop pracuje w innym mieście dojeżdża jakieś 30 km, i pewnego dnia przywiozł tą lafiryndę i przedstawił jako znajomą , była jeszcze parę razy np jako pretekst były zakupy. Ale coś S tknęło, jakiś czas temu jej M mówił żeby zrobiła sobie tipsy u nóg, no i raz laska była i sciągnęła buty a tam tipsy to już ją zastanowiło, poza tym jej chłop patrzył na nią maślanymi oczami i puszył się jak kogut. Dodatkowo laska wypytywała S ile zarabia jej M, jaka ma grupę krwi itd. S zamówiła blingi rozmów i okazało się że z jednym numerem pisał nawet po 50 sms dziennie ! I faktycznie skojarzyła że wszędzie z telefonem chodził, ale mówił że koledzy z pracy piszą.
    Powiedziała mu ze wszystko odkryła, dodatkowo ta laska jest w ciaży ale on się wypiera że to nie jego ( laska mieszka z jakimś gachem i dzieckiem), no ale pytanie o krew daje do myślenia. mało tego , wczoraj była w nocy w pracy , przyjeżdża a tam świeżo zgaszona świeczka,kieliszki, i... brokat na łózku. Nie wytrzymała i kazała mnu sie pakować, teraz zamieszkał u swojej mamusi, ale co dalej będzie.... mają 10 letniego syna, teście jeszcze nic nie wiedzą , jak teść się dowie to chyba mu bajpasy popękają. Cały czas o tym myślę , no i co będzie dalej....
    --
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    nie mogę sobie wyobrazić, że facet wykręca mi taki numer po tylu latach :confused:
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    To smutne :confused:
    W ogóle jak on śmiał ją do domu przyprowadzać...
    --
  3.  permalink
    fececi sa beznadziejni naprawde...czasem zdaje mi sie że w kazdym facecie tkwi cos takiego-niby kochaja żone ponad zycie ale z inna sie na boku spotykaja dla urozmiacenia.Pracowałam z samymi chłopami-na poczatku sie krępowali i nic przy mnie nie gadali ale potem jak stwierdzili ze jestem'równa" już sie nie kryli.To co wyprawiaja faceci,mężowie , ojcowie to Wam sie w głowach nie mieści! I to nie byli młodzi szczeniacy-to sa powazni faceci niektorzy na wysokich stanowiskach.Jakby mi mój M wyciął taki numer to by sam żałował tego co zrobił.Ale uwierzcie mi jacy oni są przewidywalni!Np.ida zbierac włosy z tapicerki samochodu bo czasem żona mogłaby chciec z nim gdzies jechac...
    ubranka dzieciece
    free glitter text and family website at FamilyLobby.com
    ślub, wesele
    --
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeOct 10th 2007 zmieniony
     permalink
    Znam przypadek, że panna się podczas rozstania dowiedziała, że w ciągu niemalże czterech lat związku luby ją zdradził z przynajmniej dwiema kobietami, które spały w ich wspólnym łóżku, w JEJ pościeli. Podłość niektórych ludzi nie zna granic (Ciasteczko, nie łudźmy się, nie tylko facetów, w końcu tej baby nie ciągnął wołami?).

    Zuza, moim zdaniem Twoja szwagierka dobrze zrobiła, wyrzucając go z domu. Brrr, nie wyobrażam sobie, jak by się poczuł jej syn, gdyby mu się w nocy zachciało siusiu i wpadłby na tę z tipsami...
    --
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Mały był u dziadków , więc chatę skur... miał wolną, gorsze jest to że on chyba jest w niej zakochany, gdyby tylko o seks chodziło, jak mu tak na mózg padło to tamta moze go nieźle omotać, miłość ślepa czasem jest , ta toksyczna też.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Jaka to różnica tylko dla seksu czy nie tylko? Zdrada to zdrada, a nie pół zdrady.
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Amazonka są ludzie którzy skok w bok tylko dla seksu wybaczają. podobno.
    •  
      CommentAuthorAtis
    • CommentTimeOct 10th 2007 zmieniony
     permalink
    Grałam kiedyś w Ogame. Jednakże nie byłam zbyt dobrym strategiem to mnie parę razy zaatakowali i zezłomowali.
    Moja psiapisółka była lepszym strategiem i grała dłużej. Dobrze jej szło, ale ostatecznie zrezygnowała. Głównie grają tam panowie młodsi i starsi. Gra wciąga niesamowicie przyznaję. Kilka osób w moim sojuszu również wstawało w nocy, by puszczać ataki czy robić sf-y.

    Viki zaciskam kciuki, aby udało Ci się "uratować" męża, a także Wasz związek.

    To czy ktoś wybaczy czy nie to indywidualna sprawa.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 10th 2007 zmieniony
     permalink
    ciasteczko nie tylko faceci sa tacy kobiety też. czasami miałam dośc niektórych koleżanek. ale np. w pracy nie da się uniknąć w małej firmie pewnych osób.
    powiem tak:
    na szczęście są też wspaniali ludzie na tym świecie i tej wersji się 3majmy.
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Amazonka chodziło mi o to że jak tylko seks to może się opamięta i będzie trzeźwo myślał, jak zakochany, baba może go zwyczajnie wykorzystać i namawiać np do wyczyszczenia wspólnego konta , wyniesienia jakiś rzeczy z domu, bo on będzie wpatrywał się w nią jak w obrazek, bynajmniej na poczatku.
    A zdrada jest zdrada , nie ma różnicy , czy po pijaku, czy raz to nie grzech , czy z pożądania , czy z miłosci itd.. Nie ma dwóch zdań.
    --
  4.  permalink
    no wierze ze zdarzaja sie takie chociaz ja znam toz e strony tylko facetów.
    Ama zdrada może miec inna definicje dla kazdego.FDla niektórych zdrada jest juz gdy chodzi o pocałunek a dla niektórych dopiero gdy w gre wchodza uczucia.Szczerze mówiac dla mnie zdrada już jest pójscie z druga osoba do łóżka ale niewybaczalne jest dla mnie zakochanie sie w innej osobie.

    ubranka dzieciece
    free glitter text and family website at FamilyLobby.com
    ślub, wesele
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 10th 2007 zmieniony
     permalink
    Zakochanie to tylko emocje, nad którymi można zapanować, chyba że się tego nie chce.
    Otwartą sprawą jest to, co zakochany zrobi z tą emocją, prawda?
    --
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 10th 2007 zmieniony
     permalink
    Amazonka to ty chyba nie byłaś jeszcze zakochana tak na zabój :cool:, skoro twierdzisz że to tylko emocje nad którymi można zapanować.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Nie, uważam, że w imię zakochania warto zostawić rodzinę i pędzić realizować uczucie, nad którym nie można zapanować. Myśląc tak można powiedzieć, że zdrada nie istnieje wcale. Może być tylko nowe zakochanie.
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Ama ma racje - stan zakochania to przedewszystkim silne emocje, fascynacja ale emocji się nie ocenia poprostu są tyle że ich cechą jest to że przemijają wcześniej czy później...i pojawiają się nowe inne
    • CommentAuthormama12
    • CommentTimeOct 10th 2007 zmieniony
     permalink
    Calkiem niedawno przeczytalam, ze w Paryzu otwarto filie agencji amerykanskiej, zajmujacej sie... dostarczaniem alibi niewiernym malzonkom. W ramach oferty: oficjalne zaproszenia na kongresy/delegacje sluzbowe, fikcyjne rachunki hotelowe, dlugopisy, rachunki z restauracji, az po falszywe wydruki z pensji, gdzie sa zaznaczone "delegacje".

    Bylam zszokowana, ze mozna chciec robic pieniadze na czyjejs krzywdzie, i ze mozna sie uciekac do takich forteli, by moc prowadzic podwojne zycie!:shocked:
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    mamo12 w polsce też jest taka firma.

    Lily
    to nie zakochanie ale zauroczenie;)
    ciasteczko znasz przypadki facetow bo jak sama pisalas obracasz sie wsrod facetow ja jak studiowalam na 99% meskiej uczelni tez tak mialam, potem zmienilam uczelnie i jazdy na maksa sa tez niestety u kobiet.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Moim zdaniem taka działalność jest nielegalna - choć pewnie ciężko byłoby to podprowadzić pod jakiś konkretny przepis. To normalne oszustwo i taka zdradzana żona, której mężowi ktoś pomagał w ukryciu tego faktu powinna normalnie pozwać tą firmę za naruszenie jej dóbr osobistych i to o słoną kwotę. Nie może być tak, że ktoś zarabia na czymś, co jest powszechnie oceniane jako niemoralne i takie działania wspomaga.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    • CommentAuthormama12
    • CommentTimeOct 10th 2007
     permalink
    Otoz to, wonka, tez o tym pomyslalam. Przeciez zajmuja sie wystawianiem falszywych faktur.
    Podobno, firma sie rozrasta...
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.