Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
A czułyście moment nacięcia, czy tak to poszło niezauważenie?

stokrotko to całuj Bozie za to że parłaś aż DWA RAZY !



najbardziej bolały skurcze, które powinny powodować rozwarcie, no i ten masaż szyjki, a reszta już nie była taka zła 

ja naprawdę powinnam całować Bozię za te parte, bo po dłuuugich godzinach męczarni z bolesnymi skurczami (skurcze bolały jak cholera, a jak podali oxytocynę to myślałam, że wyjdę z siebie, bo tak bolało, a rozwarcie nie postępowało), miałam bolesny masaż szyjki, więc parte to już luzik


a jest tu ktos po cesarce z narkozie?



Okazało się, że przeczucie mnie nie myliło. Odeszły mi wody. Telefon do położnej... Mamy jeszcze czas... obudziłam męża (tzn sam się obudził, jak słyszał, że się po kuchni kręcę
) zjadłam cos i pojechaliśmy. Zaczełam mieć skurcze, ale bardzo rzadkie i niezbyt mocne. Ot takie jak na okres i to co 10-15 minut. Na izbie przyjęć byliśmy ok 5.30. KTG - skurcze na 100%, ale dla mnie nadal niezbyt bolesne. Reszta badań, sterta papierów do wypełnienia. Ok 7 wylądowałam na porodówce. Ok 7.20 miałam usg. Szacowana waga synka 2900-3000g i niestety już brak wód (a lało się ze mnie konkretnie). Decyzja lekarza - podłączamy oxy. Rozwarcie 2cm. Ok 8 zaczęły się regularne skurcze, ale jeszcze lajtowe były. Później było coraz gorzej.. Skurcze prawie bez przerwy i to bolesne i co najgorsze, niespecjalny postęp porodu. Po 2 godzinach było 3cm. Jeszcze kilka skurczy i poprosiłam o zzo. 10.20 wkłucie cewnika. Dostała próbną dawkę znieczulenia. Prawie od razu ulga... Czułam skurcze, ale nie ból.
11.25 mówię mężowi, żeby zawołał położną bo czuję, że mały się pcha
Przychodzi położna, jest pełne rozwarcie, mogę przeć. Znieczulenie trochę słabnie, ale parte to już spoko
25 minut parcia i o 11.55 Kubuś wylądował na moim brzuchu
Miał 2990g, 54cm dostał 10pkt. Oszczędził mnie 9a położna super pomogła, bo naciągała i masowała krocze) bo ani nie pękłam, ani nie byłam nacinana. Miałam założony 1 mały szew na otarcie w pochwie.


Oj mnie tez bolaly te skurcze rozwierajace. Ale po oxytocynie zawsze sa bardzo bolesne.


Haha, Teorka, a spodziewałaś się mega hipisa urodzić? :DDD

No ja jak wspominam swój poród a w zasadzie te poczatkowe skurcze i walke o rozwarcie to błagalam o jakies tabletki przeciwbólowe, o ZZO, o cesarke!!



Taaaaa wiem coś o tym... U mnie nie dość, że przebili pęcherz, podpięli mnie pod oxy, dali w dupsko zastrzyk na lepsze rozwieranie szyjki to i tak po 3h skurczy rozwarcie postąpiło o 0,5cm



Miałam tak samo, myślę , ze najbardziej dołujący był właśnie ten brak postępu porodu
W każdym razie, ja zupełnie już odleciałam, nie mogłam mówić, myśleć i nic do mnie nie docierało.

Talka i tak dla mnie jestes bohaterka...wiem, ze kobiety rodza od wiekow bez zzo...ale ja jednak wole miec swiadomosc ze w razie koniecznosci (czyt. bolu trudnego do wytrzymania) moge sobie w cierpieniu ulzyc :))
ja. Niestety z powodu ratowania zycia mojego i coreczki.
Ale jesli pytasz bo rozważasz, to absolutnie nie polecam.
Tak jest wygodniej załodze, bo jest szybciej i po kłopocie. Tak samo z resztą zwyczajów - rodzić można tylko leżąc plackiem, nacięcie zalicza praktycznie 100% pierworódek. A ZZO nie ma, bo jest "nienaturalne" - świetnie, prawda? Cała reszta też z naturą nie ma nic wspólnego, ale to już mało istotne
) itp. itd. Potem już tylko koszmar, bo położne kroplówki podkręcają na maksa - poród ma być szybki i tyle. I KAŻDA z tych dziewczyn (w tym moja siostra) kończyła z masakrycznymi pęknięciami mimo rutynowego nacięcia, bo tak nienaturalne tempo im narzucono, a do tego unieruchomiono na wznak z nogami w górze
Ile jest takich szpitali w Polsce? Mam nadzieję, że coraz mniej, ale wierzę, że to właśnie przez takie praktyki kobiety się porodu boją. I gdyby więcej szpitali podchodziło do porodu prawdziwie "po ludzku", to i ZZO w wielu przypadkach nie byłoby potrzebne.
Argument "to dla dobra dziecka" nieraz jest używany tylko po to, żeby "zrobić dobrze" personelowi
beagraf: 'łożysko nie chciało się odlepić. Lekarz wyjaśnij mi czemu lepiej spróbowac je 'wycisnąć' niż mieć zabieg - i wycisnął ale myslałam że też miednicy się pozbyłam!
Zakaz jakiegokolwiek ruchu- kiedy wychodzili zeskakiwałam z łóżka i wskakiwałam na piłkę, chociaż na moment, to póxniej słyszałam, że chcę dziecku krzywdę zrobić, bo przy 7 cm rozwarciu mogę zrobić krzywdę dziecku... A po 10 godzinach 7 cm rozwarcia, mega bolących skurczach (albo raczej napinaniu brzucha po oksy) okazało się, że położna się pomyliła, bo ja mam rozwarcia 2,5 cm... Dopiero wtedy pozwolili mi wstać i się ruszać...
Nie ma to jak zepsuć poród, który przebiega bez zarzutu, a potem jeszcze wypiąć pierś do orderu, bo się "uratowało" matkę i/lub dziecko

, druga faza trwała całe 15 minut 


( o którym nie miałam pojęcia kiedy się zrobiło
)