Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeMay 23rd 2014 zmieniony
     permalink
    Opowiem
    Wam ile sie da: w nocy cos brzuch cmil
    Mnie jak na okres ale jak zrobilo sie jasno wszystko minelo, zaczal odchodzic czop z krwia, ok 9-10 pojawily sie bole tak co 10minut, takie okresowe. I uznalam
    Ze poczekam az sie nasila, ale wciaz byly takie same, o 12 zaczelo sie silniej, tak ze musialam przystanac na bolu, wiec zadzownilam po mame zeby przyszla do jasia. Mama byla zaraz a ja wtedy zeschozowalam ze ja z pracy wyrwalam a to moze byc falstart. No i czekalam tak do 13.40 wtedy tak mnie zlapal skurcz, trwajacy jakies 40 sekund i uznalam ze nie ma co, jade. O 14 bylam na ip, wywiad z polozna, a po pol godzinie gdzies badanie przez gina. Przyszlo trzech heh, jeden gmeral drugi robil usg a trzeci pytal o wszytsko. Trn co gmeral stwierdzil ze sa 4 cm, wiec pomyslalam ze troche lipa ale moglo byc gorzej no a ten co robil usg powiedzial ze waga bedzie 3600 poszlam potem na lewatywe bylo cos prZed 15, a o 15 juz na ktg. Wyedy skurcze sie nasilaly. Na ktg pisaly sie na poziomie 40, a polozna na mnie z politowaniem patrzyla mowiac" pani odczuwa to jako bolesne!?!!? Marne te skurczyki" no wiec wiecie ☠☠☠☠ica mnie wziela i smutek ze bedzie jak z Jasiem jak mialam skurcz polozna stwierdzial ze zbada mnie i wtedy malo co iczy z orbit jej nie wyszly, mowi 7cm! Pani zaraz urodzi. Prosze sie przejsc na 10 minut. Bylo cos kolo 15.35. Przeszlam sie a skurcze byly tak silne ze lamaly w pol, pomagalo mi cos dziwnego, taki smieszna kolysanie heh. Bylam w siusiu gdy usyszalam jak polozna mowi lekarzowi ze jest 7cm, a ten "niemozliwe"?!? O 15.50 poszlam na porodowke i i przyszedl lekarz, najmniej lubiany, bo mega niedelikatny. Zbadal mnie i mowi 9cm, przebijamy prcherz, no i przebil. Polozna mowi ze jak sie zacznie popieranie to mam powiedziec, byla 16.00 zlecialy sie polozna od noworodkow i pediatra i wszyscy sie gapia a wiecie sroda mala wiec 2 polozne i salowa wpatrzona to moje sasiadki z osiedla no i poerwszy skurcz party taki ze lekko poparlam, ale samo mnie nioslo, sluchalam polzonej co kaze robic. Drugo party za chwilke, mega mocny i czuje jego glowke poloNa kaze oddychac jakbym dmuchala swiece wiec tak oddycham i zaraz kaze przec, mowi:" mamy glowke i teraz reszt", no wiec drugo party mega mnie przycisnal, no i wyskoczyl bylam na lozku gdzie nawet na partych nie bylp gdzie sie chwycic, wiec za koldre scisnelam i juz zobaczylam Wojtusia i uslyszalam jak mowia "jaki ladny, jaka piekna pepowina, dawno takiej nie bylo" za chwilke polozyli mi go na piersiach i dalej poszli badac. Dostal 10 punktow, mowily na niego prosiaczek by byl rozowiutki, czysty. Polozna porodowa powoedziala ze porod czysta fizjologia, bo noc mo nie podawali w wenflon. Powiedziala ze nie nacinala ale peklam. Czulam z reszta ze peklalam
    Przy parciu. No i lekarz zcazal mnie szyc i to bylo najgorsze. Byl bardzo niedalikatny, mial neroeowe ruchu, wciaz cos pieprzyl ze mu krwawie, wiec balam sie ze ram umre szycie tego kawalka trwalo pol godziny, wciaz mu cos nie gralo ale najgorsze bylo ze wciaz mi krew skads leciala wiec powoedzial ze musi mnie wylyzwczkowc i to bolalo nimel jak porod, ale tewalo chwile, potem kazali wstac i se isc do pokoju, no i to wzzytsko
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMay 23rd 2014
     permalink
    Kakai: potem kazali wstac i se isc do pokoju, no i to wzzytsko

    :shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked: co za typ :confused:
    Kakai, rodziłaś bez męża? Poród ekspresowy :) Aż mi się zatęskniło, pomimo traumy, jaką przeszłam na porodówce... :)
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeMay 23rd 2014
     permalink
    To było gdzieś w Poznaniu? Potraktowali Cię niezbyt ok...
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeMay 23rd 2014 zmieniony
     permalink
    a wiecie sroda mala wiec 2 polozne i salowa wpatrzona to moje sasiadki

    W Środzie Kakai rodziła :wink:
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 23rd 2014
     permalink
    "Poród czysta fizjologia"- no nie bardzo, bo po cholerę przebił pęcherz? :confused: Może gdyby tego nie zrobił, to ciało by się lepiej przygotowało do parcia i nie było by pęknięcia i problemu z szyciem. Nie za ciekawy tam ten personel. Ale poród chyba dużo lepszy od pierwszego, więc szybko dojdziesz do siebie (mam nadzieję) :) Gratulacje! :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeMay 23rd 2014
     permalink
    Leee juz juz chodze jak przecinak;) male szycie bylo, jest ok:smile:
    --
  1.  permalink
    Kakai: Leee juz juz chodze jak przecinak;) male szycie bylo, jest ok


    A ja miałam wlasnie zajrzec na 'Przyszłe Mamusie", aby sprawdzić czy urodziłaś bo.. śniłaś mi się że Wojtuś sie urodził. :bigsmile:
    A tu... PATRZ I JEST :bigsmile:
    -- ___
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 24th 2014
     permalink
    Kakai, gratuluję! Aż w szoku byłam, że to JUZ! To ja teraz czekam na zdjęcie maleństwa na wątku fotkowym :)
    --
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeMay 24th 2014
     permalink
    Azniee moze,przebicie nie jest fizjologia ale ja tam wolałam by mi przebili pęcherz i szybko urodzić niż liczyć na ze w końcu sam pęknie i nie wiadomo ile czekać..(tylko u mnie bylo o tyle inaczej ze wody wypychaly Frania i dopiero po przebiciu dalo sie gentelmana wprowadzić w kanał.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 24th 2014
     permalink
    Ja bym wolała poczekać i nie mieć szycia. Tydzień by to na pewno nie trwało :wink: Zresztą, z tego co Kakai pisała- u niej nie czekali w ogóle.
    U moje koleżanki też przebili pęcherz i nacięli- a na porodówce była tylko 40min., przyjechała z 9cm rozwarcia. Dziecko donoszone, nieduże, wszystko idealnie. Chyba nie było potrzeby jak najszybciej kończyć porodu? Dwa tygodnie nie mogła siedzieć, połóg wspomina jako koszmar- a może wystarczyłoby kilka/kilkanaście minut,albo zmiana pozycji, żeby tego uniknąć.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 24th 2014 zmieniony
     permalink
    mkd: przebicie nie jest fizjologia ale ja tam wolałam by mi przebili pęcherz i szybko urodzić niż liczyć na ze w końcu sam pęknie i nie wiadomo ile czekać..


    Z tym, że warto byłoby pamiętać, że przebicie pęcherza to nie jest jedynie super sposób na przyspieszenie porodu, ale także interwencja medyczna obarczona ryzykiem wielu powikłań. Po to, żeby się w pełni świadomie decydować. Tymczasem na porodówkach, proponując amniotomię, często się o skutkach ubocznych nie wspomina.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 24th 2014
     permalink
    hydrozagadka: Tymczasem na porodówkach, proponując amniotomię


    Najgorsze jest chyba to, że często nie proponują, nie pytają, a przebijają. Tak jakby rodząca nie miała świadomości.
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeMay 24th 2014 zmieniony
     permalink
    mi tam nikt niczego nie proponował, nawet nie wiedziałam, że w danym momencie lekarz mi cokolwiek przebija, zorientowałam się dopiero jak wody odpłynęły...:confused:
    Aha no i oczywiście przebito mi go na początku wywoływania porodu - zaraz po lewatywie (rozwarcie 4cm)
    --
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeMay 24th 2014
     permalink
    Nie no pewnie ze lepiej jak sam pęka ale czasami chyba nie ma innej opcji, przynajmniej u mnie tak dwa razy bylo, a jakie są konsekwencje przebicia pęcherza bo o tym mi nikt chyba nie mówil albo nie pamiętam
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMay 24th 2014
     permalink
    Mi pęcherz przebili, bo już zaczęły sie parte i miałam 10cm rozwarcia. Ale pielęgniarka mi wytlumaczyla, że to zrobi i nie wyobrażam sobie, żeby przebijali pęcherz bez poinformowania:neutral:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 25th 2014
     permalink
    mkd: a jakie są konsekwencje przebicia pęcherza bo o tym mi nikt chyba nie mówil albo nie pamiętam


    Z materiałów Rodzić po Ludzku:

    Powikłania amniotomii:

    wypadnięcie części drobnych płodu z macicy przed porodem główki (rączki, nóżki, pępowina),
    zwiększa się ryzyko kolejnych interwencji medycznych (podanie kroplówki z oksytocyną, podanie prostaglandyn do szyjki macicy), zwłaszcza, jeśli przebito pęcherz płodowy za wcześnie,
    zwiększa się ryzyko ukończenia porodu drogą cięcia cesarskiego,
    skurcze stają się silniejsze i bardziej bolesne, przez co zwiększa się potrzeba korzystania ze znieczulenia,
    wykonanie amniotomii w trakcie prawidłowo przebiegającego porodu osłabia zdolność kobiety do radzenia sobie z bólem i może obniżać samopoczucie,
    wzrost ciśnienia oddziaływującego na główkę dziecka może przyczynić się do deformacji czaszki,
    nagła redukcja płynu owodniowego może spowodować ściśnięcie pępowiny,
    częściej występują zaburzenia pracy serca płodu.
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJun 29th 2014
     permalink
    Przyszedł czas na opis mojego drugiego porodu ;)

    Wojtek na okoliczność ospy był wywieziony do dziadków. Zatem w ciągu dnia nadrabialiśmy zaległości filmowe. Postanowiłam,że w końcu obejrzę "Listę Schindlera". Minęła godzina filmu, na zegarze godzina 14, gdy nagle poczułam,że chyba popuściłam trochę moczu. Myślę sobie- OK, czasem tak mi się zdarzało podczas ciąży...Ale za chwilę czuję,że chyba popuściłam tak konkretnie. Pobiegłam do ubikacji i zanim zdążyłam zdjąć spodnie, poczułam,że je zmoczyłam. Nie była to jakaś wielka kałuża, ale już czułam co się święci. Było to dla mnie nowe doświadczenie, bo przy Wojtku wody odeszły mi dopiero na porodówce. Wody były czyste, skurczów brak, więc postanowiłam czekać na rozwój sytuacji.
    Poprosiłam męża, żeby usmażył zaplanowane na tamtą niedzielę naleśniki, bo przecież nie wiadomo, kiedy urodzę a nie chciałam siedzieć z pustym żołądkiem na porodówce ;)
    Po obiedzie ogarnęła mnie senność, więc postanowiłam,że pójdę się przespać. Stwierdziłam,że raczej trudny i męczący wieczór przede mną,więc muszę mieć siły ;)
    Położyłam się do łóżka, poczytałam jeszcze chwilę, oko zaczęło mi się przymykać i poczułam pierwszy skurcz. Patrzę na zegarek 15.45. Myślę sobie OK, ciekawe, kiedy następny... Następny po 15 minutach... Myślę sobie- skurcze co 15 minut,nawet całkiem znośne, to znaczy, że mam jeszcze duuużo czasu. I zasnęłam ;)))
    Obudziłam się jakoś o 17.20. Mówię do męża,że jeszcze musimy koniecznie z Wojtkiem na Skype porozmawiać.
    Podczas rozmowy z Wojtkiem złapały mnie dwa skurcze. Mąż w lekkiej panice, bo wyszło,że co 7 minut. Ja mu na to,że spokojnie, że nie co 7 minut a co 10, więc jest jeszcze sporo czasu...
    Skończyliśmy rozmowę jakoś przed 18. Postanowiłam,że muszę jeszcze skontrolować torbę do szpitala, sprawdzić laktator no i koniecznie wziąć prysznic ;). Skurcze zaczęły być mocniejsze, ale byłam spokojna, bo z Wojtkiem od 6 rano miałam co 5 minut a urodziłam dopiero o 17.10.
    Kilkanaście minut po 18 wyszłam spod prysznica i mówię do męża,że zaczynam się obawiać, czy dam radę się ubrać do tego szpitala... Skurcze miałam już chyba co 5 minut...
    Udało mi się z pomocą męża ubrać i wyszliśmy z domu. W drodze do samochodu złapał mnie skurcz, więc stałam pod klatką schodową jak ta sierota i uskuteczniałam wszelakie oddechy.
    W drodze do szpitala okazało się,że skurcze są już co 3 minuty. W pewnym momencie jakoś przestałam je czuć. Mówię do męża,żeby się nie okazało,że jestem klasycznym przykładem,że po przyjeździe do szpitala wycisza się akcja porodowa...
    Podjechaliśmy pod szpital, wysiadłam z samochodu i aż się drzwi chwyciłam, taki mnie skurcz złapał...
    Idę na IP i z ulgą stwierdzam,że jest mało osób i tylko jedna ciężarna.Na zegarku godzina 19.20. Na szczęście na hasło "sączyły mi się wody" wchodzę do gabinetu lekarskiego poza kolejką.
    Położna mnie pyta, czy mam wkładkę. No mam. Mam ją wyjąć, zeby ona jakimś odczynnikiem sprawdziła, czy to wody. Mówię jej,że wkładka jest świeża a po wcześniejszym incydencie nie odnotowałam tego sączenia wód. Oczywiście na wkładce wód nie stwierdzono. Mówię położnej,że mam skurcze regularne. Ona patrzy na mój brzuch podczas skurczu i mówi mi,że to nie skurcz. Pytam się, co to zatem jest O_O? Główka się w kanał wstawia....
    Przyszedł lekarz, zaprosił mnie na badanie na fotelu. Patrzy i mówi,że nie widać oznak sączenia się wód. Stękam więc z tego fotela,że skoro to nie wody i nie skurcze, to chyba nie chcą mi powiedzieć, że to fałszywy alarm.... A oni mi na to,że prawdopodobnie tak O_O. Na szczęście jednak, pan doktor wziernik potraktował jakimś odczynnikiem i zobaczył,że się zabarwił na okoliczność wód. Pan doktor sprawdził rozwarcie i mówi,że to 4 cm. Po badaniu znów poleciały wody, więc już nikt nie miał wątpliwości,że to nie fałszywy alarm. Ufff...
    Zeszłam jakoś z tego fotela. Mąż przyniósł mi moją walizkę a ja lewo miałam siły się przebrać. A tu jeszcze cała papierkologia. Na część pytań kazałam mężowi odpowiadać, bo nie miałam ani siły myśleć, ani tym bardziej mówić.
    Padło pytanie, czy chcę na porodówkę wózkiem jechać. Twardo powiedziałam,że spokojnie,że dam radę... Acha, dam radę....Ledwo do windy doszłam...
    Na bloku porodowym kolejna papierkologia, znowu mąż za mnie odpowiadał. Na pytanie, co ile mam skurcze, odpowiedziałam,że nie mam pojęcia, bo mam je ciągle.
    W końcu otworzyła się przede mną "moja" porodówka i padło moje "ulubione" hasło o KTG. Ledwo dałam radę się położyć na tym łóżku porodowym. Skurcze były naprawdę dokuczliwe. Położna sprawdza rozwarcie-6cm... Po 15 minutach zapisu, które dla mnie były wiecznością uwolnili mnie od KTG. Miałam sobie chodzić po porodówce. Super, wszystko pięknie fajnie, ale ja ledwo z łóżka zeszłam i ledwo do drabinek doszłam, które były na wyciągnięcie ręki. Stanęłam przy nich i nawet nie miałam siły na żadne kołysania biodrami i inne takie... Mąż trochę próbował mi rozmasować te skurcze. Ale były już tak intensywne,że ten masaż bardziej mnie denerwował niż mi pomagał. Nie mogłam się już doczekać na uczucie parcia, bo z bólu chciało mi sie płakać.
    Przyszło dość szybko. Mąż poszedł po położną. Ledwo się wgramoliłam na łóżko porodowe. Położna sprawdza rozwarcie- 9cm. Zaczęło się rozkładanie łóżka. Miałam wrażenie,że trwa to całą wieczność...
    Przy pierwszym partym skurczu wydałam z siebie zwierzęcy okrzyk(cały szpital mnie chyba słyszał). Położna szybko mnie przystopowała,że szkoda tracić energię na krzyki, bo w ten sposób nie pomagam dziecku. Kazała wykorzystać jeszcze ten skurcz. Następny skurcz, trzy parcia, czuję,że nie mam siły, ale jednocześnie chcę mieć to za sobą.
    Położna mówi,że na następnym partym urodzę. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, ale ta informacja daje mi zastrzyk energii. Zaczynam prawidłowo oddychać i mam wrażenie,że ten trzeci skurcz nigdy nie nadejdzie.
    Nagle go czuję, prę mocno i.... Czuję,że urodziła się główka. Ulga była niewyobrażalna, bo wiedziałam,że to koniec bólu. Następne parcie i... słyszę płacz... Ląduje na mnie mała Uleńka. Ona płacze, ja płaczę, mąż płacze ;) Jest godzina 20.40.
    Cały ból poszedł w niepamięć. Ogarnęła mnie niesamowita fala szczęścia. Patrzyłam na Ulę i widziałam jak bardzo różni się od Wojtka. Wydawała się taka maleńka, choć położna mówiła,że sama jest zaskoczona wielkością dziecka, bo duże.
    Potem dwie godziny tylko dla nas ;)
    .
    Drugi poród był niesamowity. Po pierwsze zaskoczył mnie tempem, oj zaskoczył. A po drugie, to była czysta fizjologia. Zero oksytocyny, bez nacięcia(pękłam lekko), bez innych "cudownych" wspomagaczy.
    Dziś mija tydzień odkąd Ula się urodziła, a ja w ogóle nie czuję,że jestem po porodzie.
    .
    Niesamowite jest to, jak inaczej przeżywa się drugi poród. Śmieję się,że drugi poród to nagroda za pierwszy i u mnie to się sprawdziło ;)
    Podobnie w kwestii karmienia piersią. Z Wojtkiem popełniłam kilka klasycznych błędów, trochę też za sprawą "kompetentnej" położnej z poporodowego. Teraz rozkręciłam zupełnie bez przeszkód laktację i mam nadzieję,że ten stan potrwa jak najdłużej.
    .
    A Wojtek? Wojtek w sobotę wrócił od dziadków i jest wręcz zakochany w Uli. Sama się nie spodziewałam,że dziecko może tak fantastycznie zareagować na rodzeństwo ;))) Oboje z mężem mamy buzie roześmiane, gdy widzimy jak on jest chętny do opieki nad siostrą, gdy pokazuje jej swoje zabawki, gdy chce się z nią dzielić swoimi posiłkami itd.
    .
    Dziewczyny, co Wam będę pisała- ogarnęła mnie fala szczęścia ;)))
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 29th 2014
     permalink
    Jaheira, zmień suwaczek :) Piękny poród! I cudowne imię córeczki. Niech Wam się zdrowo chowa!
    --
  2.  permalink
    Jahe, gratulacje :)
    I chciałam Ci powiedzieć,ze z Ulą obchodzimy urodziny jednego dnia :)
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeJun 29th 2014
     permalink
    Drugi poród był niesamowity. Po pierwsze zaskoczył mnie tempem, oj zaskoczył. A po drugie, to była czysta fizjologia. Zero oksytocyny, bez nacięcia(pękłam lekko), bez innych "cudownych" wspomagaczy.

    Miałam te same przemyślenia co ty, na drugi dzień normalnie funkcjonowałam, miałam pełno sił, energii
    Gratuluję cudownego porodu Jaheiro, buziak dla Uli
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeJun 29th 2014
     permalink
    Jaheira piękny opis porodu a ty jesteś niesamowicie dzielna i cierpliwa :)
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJun 29th 2014
     permalink
    Jahe piękny poród. :) Mam nadzieję, że mój drugi również taki będzie.

    szczypta_chilli: I chciałam Ci powiedzieć,ze z Ulą obchodzimy urodziny jednego dnia :)

    Jeśli to 22 to ja również. :)

    Mam jeszcze pytanie, może któraś wie, czy jeśli przy pierwszym porodzie było nacięcie to jest szansa, że się nie popęka? Czy jest się skazanym na pęknięcia/nacięcie i nie ma co się łudzić?
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJun 29th 2014 zmieniony
     permalink
    mangaa: Mam jeszcze pytanie, może któraś wie, czy jeśli przy pierwszym porodzie było nacięcie to jest szansa, że się nie popęka? Czy jest się skazanym na pęknięcia/nacięcie i nie ma co się łudzić?

    Mój drugi poród wskazuje,że jest taka szansa ;)
    Z Wojtkiem byłam nacięta, teraz tylko lekko pękłam ;) I dodam,że Ula była tylko kilka gram lżejsza od Wojtka ;)
    --
    •  
      CommentAuthorOneKiss
    • CommentTimeJun 29th 2014
     permalink
    Jaheira: Ona płacze, ja płaczę, mąż płacze ;)


    ... i ja płaczę!
    Matkooo, nie pamiętam, kiedy opis porodu tak mnie wzruszył. Pięknie opisany.
    ULA - ślicznie imię :)
    Urszulka :rainbow:
    Jaheiro, moje GRATULACJE!!! Piękny poród. Świadomy i tak pięknie "przeżyty" :)
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJun 29th 2014
     permalink
    Jaheira: Mój drugi poród wskazuje,że jest taka szansa ;)
    Z Wojtkiem byłam nacięta, teraz tylko lekko pękłam ;) I dodam,że Ula była tylko kilka gram lżejsza od Wojtka ;)

    No to lejesz miód na moje serce. :)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 30th 2014
     permalink
    Jaheira: Śmieję się,że drugi poród to nagroda za pierwszy


    Podpisuje sie :)

    Jahe, ogromne gratulacje!
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJun 30th 2014
     permalink
    Jahe, gratuluję :bigsmile: Te drugie razy to jednak zupełnie inna bajka, co? :wink:
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJun 30th 2014
     permalink
    mangaa: Mam jeszcze pytanie, może któraś wie, czy jeśli przy pierwszym porodzie było nacięcie to jest szansa, że się nie popęka? Czy jest się skazanym na pęknięcia/nacięcie i nie ma co się łudzić?


    Pewnie, że jest szansa. Za drugim razem zaliczyłam tylko mikro pęknięcie, o którym nawet bym nie wiedziała, gdyby mi p. Jola nie zakomunikowała, że miało miejsce :wink:
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 30th 2014
     permalink
    Mangaa, jest - ja miałam to samo co Hydro. Pierwszy poród - nie było wyjścia, drugi poród, takie pęknięcie, że w kilka dni się zagoiło :)
    --
    • CommentAuthorRoksana87
    • CommentTimeJun 30th 2014
     permalink
    Jaheira PIĘKNY, NIESAMOWITY I CUDOWNY PORÓD!!! ZAZDROSZCZĘ!!
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJun 30th 2014
     permalink
    No to cudnie.
    Nie nastawiam się specjalnie na nic by się nie rozczarować. No ale gdzieś tam w głowie mam że może jak będę wyspana to może uda się wszystko troszkę inaczej.

    Jaheira jak czytałam o tej Twojej drzemce to pomyślałam, że u mnie to chyba by nie przeszło (a chciałabym). Za bardzo bym się pewnie ekscytowała.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeJun 30th 2014
     permalink
    PIękny poród świadomej co się dzieję z jej ciałem kobiety, oj mam nadzieję, że i mój drugi poród pod względem emocjonalnym będzie piękny...bo jeśli chodzi o ból w trakcie i długość samego porodu..nie miałam co narzekać...tylko "tego czegoś" brakło właśnie...
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthor
    • CommentTimeJul 1st 2014
     permalink
    JJahe cudowny opis.
    ucaluj w nosek małą Usie :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    Wrzucam mój opis porodu. niestety, dużo odbiega on od mojego wyobrażenia na ten temat, ale najważniejsze, że już mam Mirę przy sobie :)


    O 4.30 Obudziłam się z bolami jak na @. Były średnio-mocne, więc wzięłam prysznic, żeby zobaczyć czy przejdą. W między czasie zaczęłam mieć lekką biegunkę, więc pomyślałam, ze coś jest na rzeczy :) obudziłam Błażeja, zjadłam śniadanie, przygotowałam torby i o 6.20 Wyjechaliśmy na Solec. Oczywiście po 10 min Błażej zauważył, że nie wziął telefonu, więc robiliśmy powrót do domu ;) w aucie miałam już bole krzyżowe... Błażej przez CB rozmawiał z kierowcami jak najlepiej dowieść kobietę rodzącą bez korków, było zabawnie :P Na IP dotarłam z 4 cm rozwarciem. Poprosiłam o salę z wanną, nie było problemu. Na początku ją dostałam... Po chwili weszła inna położna z pytaniem, czy mocno upieram się nad tą wanną, bo ona przecieka i zalewa inną salę i będę mogła, co najwyżej 15 min posiedzieć w wannie… z niechęcią, ale zgodziłam się i przeniosła mnie do Sali z prysznicem i łazienka. I tam się zaczęło… najpierw założyła mi wenflon tak, ze pękła mi żyła. Krew się lała…do dziś mam mega siniaka na pół ręki :/ poprosiłam o lewatywę – nie dostałam. Poprosiłam o znieczulenie – nie dostałam mimo ogromnej reklamy szpitala, ze zzo jest za darmo dla wszystkich: / weszłam pod prysznic, ciepła woda pomagała. Skurcze były regularne, ale wg położnej słabe. Przyniosła mi „lekarstwo” na lepsze skurcze. A ja mądra nie skojarzyłam tego z oksytocyna :/ bo położna oczywiście nie powiedziała mi cóż to za lek. Po tym skurcze się nasiliły mooocno… Błażej głaskał mnie po głowie i wachlował gazeta. Przy kolejny badaniu moja cudna położna zaczęła narzekać, ze słabo idzie rozwarcie, ze jest 6 cm.. (ja przerażona, ze jeszcze tyle do 10 cm) i zaczęła mi gmerać ręką przy szyjce. Bolało jak cholera! Na pytanie czy to masaż szyjki odpowiedziała, ze nie. Ze to skurcz tak boli, a ja przecież ewidentnie czułam, co mi robi. Później wyszła, miała wrócić za 15 min, nie było jej 45 a ja czułam ze musze przeć. Nie wiedziałam, co mam robić… w końcu wskoczyłam na łózko i zaczęły się parte. Wtedy skurcze tak nie bolały, ale samo parcie było dla mnie ciężkie. Położna niezadowolona, ze źle prę… dopiero inna położna zaczęła mnie pozytywnie motywować i cos się ruszyło. Przy porodzie był tez cudowny lekarz, który zaczął na spokojnie tłumaczyć mi jak przeć. Powiedział, ze dziecku spada tętno i ze, jeśli nie uda się wyprzeć na następnym skurczu to konieczne będzie wakum. Ja znowu przerażona, ale zmobilizowałam się i o 12.37 na moim brzuszku znalazła się nasza córcia 
    Później jeszcze miałam problem z urodzeniem łożyska – bolało bardzo :/ no i szycie, bo pękłam i zostałam lekko nacięta. Corcie przynieśli mi po godzinie, od razu pięknie zaczęła ssać 
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    Karoolka, bardzo dzielna byłaś.
    Szpital absolutnie nieludzki. Gdy trochę ochłoniesz, napisz opinię na stronie Rodzić po ludzku nt tego szpitala i personelu, bo takiego traktowania nie powinno już nigdzie być. Skandal.
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    Taaa, a nie tak dawno ktoś tu pytał o ten szpital i podobno wszędzie opinie, że jest taki wspaniały, że konkurencja dla Żelaznej...AHA :confused:
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    Karoolka to się nadaje na skargę... Skandaliczne olewanie woli rodzącej. :devil:

    Dobrze, że pomimo tego całego cyrku obyło się bez poważnych komplikacji.
    Gratuluje Córci raz jeszcze!
    --
    •  
      CommentAuthorpetunia509
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    O matko ! :cry: i jak tu nie bać sie porodu...
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    Porodu się nie trzeba bać, ale ludzi na jakich można trafić w szpitalu to już bardziej...
    •  
      CommentAuthorOsinek
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    Karoolka najważniejsze, ze dałaś radę ! Podejscie położonej karygodne :(
    --
    • CommentAuthorasia04108
    • CommentTimeJul 21st 2014
     permalink
    Karoolka, dzielna jesteś :/
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Kilka dni przed porodem:
    Zero objawów, jedynie lekkie twardnienia brzucha.
    Zaliczam spacery, schody, sprzątanie i męża :tongue:

    19.07. godzina 2:00 – obudził mnie płacz Kacperka. Szturchnęłam męża, żeby sprawdził co się dzieje. W tym samym czasie złapał mnie tępy ból w dole brzucha. Jak na okres, ale silniejszy.
    Poczułam pełny pęcherz więc wstałam, żeby go opróżnić. Nagle poczułam, że coś mi leci po nogach. No nie możliwe, żebym się zsikała z przepełnienia! Poszłam do toalety a tam zaczęło się oczyszczanie :P I w między czasie bóle brzucha.
    Nie dochodziło do mnie, że to może być „to”.
    Mąż wrócił od Kacpra. Mówię mu: „To chyba już”. On wyjątkowo opanowany mówi: „Dzwonię po twoją matkę”. No ale jak to fałszywy alarm? – pomyślałam. Policzę lepiej odstępy między skurczami! No i liczę... Najpierw 4 minuty. Po dwóch skurczach co 3 minuty. I ten odstęp się utrzymywał. Nie miałam siły już mierzyć… Mąż zadzwonił po wsparcie nocne do Kacpra i zaczął zbierać moje rzeczy. Ja między skurczami pakuję resztę kosmetyków. Moja mama w drodze. Ja już ledwo stoję na nogach… Nie nadążam wymieniać wkładek zabarwionych rozrzedzoną krwią. Mama dojeżdża więc my schodzimy. Poczekałam aż minie skurcz i pędem zleciałam na dół do samochodu. Była godzina 2:30. Ok. Mama jest więc w drogę. Skurcze jakby trochę częstsze…? Mąż nie łamiąc przepisów ruchu drogowego dzielnie dowiózł mnie pod sam szpital. Udało się! Jesteśmy na IP. Wchodzę w drzwi i skurcz przyciąga mnie do podłogi. Na kolanach czekam aż skurcz minie. Mąż w odpowiedzi na pytanie recepcjonistki „w czym pomóc?” odpowiada zadowolonym głosem: „No my rodzimy”. No i papierologia a w między czasie badanie. Wynik badania: 7 cm rozwarcia – rodzimy! Pomiędzy skurczami dotarliśmy na salę porodową – dokładnie tą samą, w której rodziłam Kacpra :bigsmile:
    Na początek KTG i ciepły okład na krzyż – nie powiem, przyniósł niesamowitą ulgę!
    Potem próba oczyszczenia jelit i pęcherza – nieudana… No cóż…
    Kolej na piłkę. Bujałam się na niej jakiś czas po czym poczułam, że boli jeszcze bardziej i jeszcze niżej! Ale skurcze jakby przykrótkie w opinii położnej. Zaproponowała stanie przy drabinkach. Na skurczu miałam kucać w dół i mocno krzyczeć wybraną literę alfabetu (wybrałam oczywiście „A”) a pomiędzy skurczami mąż miał mi masować brodawki dla wydłużenia skurczy a ja mam kołysać biodrami.
    Godzina 5:50. Skurcze rzeczywiście stały się dłuższe a ja poczułam nagłą potrzebę parcia. Położna patrzy – faktycznie. Mamy pełne rozwarcie więc już nas nie zostawia.
    Przyszła druga położna do pomocy. Ja dalej w tej samej pozycji słucham uważnie poleceń położnej. Nagle proponuje dotknięcie krocza – jest czubeczek główki 
    I teraz mówi: „Proszę zakasłać” – posłuchałam się, po czym mówi: „Mamy oczka! Proszę jeszcze raz zakasłać”- ok – „mamy nosek” i tak było z buzią i bródką więc śmiałam się potem, że wykaszlałam Madzi główkę :tongue:
    Była godzina 6:05. Potem jeszcze jeden skurcz i Madzia podtrzymana przez położną ukazała się przede mną na podłodze (oczywiście nie na gołej - zabezpieczonej tym i owym ;) ). Ja złapałam za główkę a potem za resztę ciałka i przytuliłam do siebie.. Usłyszałam nagle jej płacz i oto moje pierwsze słowa wypowiedziane do niej bez zastanowienia : „Madzia! Ty płaczesz jak prosiaczek!” po czym przeszliśmy na łóżko z wiszącą pomiędzy nogami pępowiną  (Mąż w tym czasie musiał mieć niezłe widoki :tongue:
    Madzia leżała na mnie, mąż obok cykał zdjęcia a położna ogarniała łożysko i potem zajęła się moim pękniętym kroczem :tongue:
    Czułam niesamowitą ulgę, że już po i że Madzia jest razem z nami. Nasza kochana mała księżniczka…!:heartsabove::heartsabove::heartsabove:

    Część mniej przyjemna, której nie będę opisywać ze szczegółami to to, że zaczęłam sikać krwią i musieli mi podać oxy na obkurczanie macicy, ale, że nie przechodziło to grzebali mi tam w poszukiwaniu pękniętej szyjki. Jednak wykluczyli to i zakończyło się na obkurczającej macicy. Straciłam dodatkowo 500 ml krwi więcej niż powinnam. I tyle.
    --
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Dii wzruszyłam się :) Miałaś piękny poród... Dla mnie marzenie :)
    rodziłaś w św. Zofii?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJul 22nd 2014 zmieniony
     permalink
    Dii, szłaś z 7cm rozwarcia??? :D Szacun!!! Pięknie :))) Gratuluję raz jeszcze!

    Dii: „Madzia! Ty płaczesz jak prosiaczek!”


    A to mnie rozwaliło :))))))
    --
    •  
      CommentAuthordagus84
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Super poród, o takim marze!
    --
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Dzięki :bigsmile:
    The_Fragile: Dii, szłaś z 7cm rozwarcia???

    Sama się sobie dziwię!:bigsmile:

    Treść doklejona: 22.07.14 22:59
    Karoolka: rodziłaś w św. Zofii?

    Tak:bigsmile: A co?:wink:
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    No super poród. :D
    Oby mój drugi przebiegał równie szybko i bezproblemowo. :)))
    --
    •  
      CommentAuthorAriella
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Ja tez taki chce! :)
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    Ariella Ty jeszcze tu? Nie na porodówce?
    --
    •  
      CommentAuthorAriella
    • CommentTimeJul 22nd 2014
     permalink
    ano nie na porodowce :/
    Malego uparciucha nosze pod sercem :)
    Ale najważniejsze ze mamy juz plan na rozwiazani!
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.