Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorOneKiss
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    NASZ PORÓD

    Wszystko zaczęło się w nocy :) najpierw skurcze, wody, znów skurcze i gonitwa do szpitala, wszystko w biegu i ze strachem w sercu czy zdążymy……
    eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee…………
    nie!!!!!!!!!!!!!!!!!
    to nie tak! :)
    jak strach? jaki pośpiech? jaka niewiadoma?
    wszystko od początku było pod kontrolą. Wszystko wiadome i zaplanowane i ten spokój, że będzie wszystko będzie dobrze.
    W niedzielę (18.11), noc przed wyjazdem do szpitala, spałam może ze 2 godzinki. Ale to zawsze tak mi nocki nieprzespane mijały jak wiedziałam, że mam jechać do szpitala.
    Rano wstałam.
    Prysznic.
    Obudziłam Pawła.
    Dopił kawkę, ja wodę :)
    Dopakowałam torbę.
    Kizi mizi z Morisem na pożegnanie i co? JEDZIEMY :)
    Droga minęła spokojnie. Bez awarii, korków, robót budowlanych.

    Na IP mnóstwo ludzi.
    Ale sprawnie poszło wszystko. Znam tą ich całą procedurę na pamięć.
    Póżniej windą na pierwsze piętro i już jestem w oddziale tak dobrze mi znanym. Znane twarze pielęgniarek uśmiechają się juz z daleka :)

    „Witamy Pani Kasiu” – wita nas pielęgniarka zwana przez nas pieszczotliwe Rudą (rude jak ogień są jej włosy).

    Uśmiech nie znika z jej twarzy.

    „Zaraz znajdziemy Pani super salę” – zerka w jakiś zeszyt, póżniej na tablicę i juz wiem. Nasza sala nosi nr 7 :)

    Paweł szepta mi do ucha „Nasza szczęśliwa siódemka” :)
    Rozgaszczamy się :)
    W międzyczasie dziewczyna z łóżka obok pakuje się już do domku, karmi synka, jej mąż nerwowo walczy z fotelikiem :) Znajome twarze okazały się znajomymi twarzami ze szkoły rodzenia :) Miła pogawędka na początek. Wysłuchałam jakim hardcorem był jej poród, ile trwał, jak bardzo bolało, jak się skonczyło, że to vacum, że te antybiotyki, że synek słaby …. słuchałam, słuchałam i w duszy tak bardzo się cieszyłam na nasze jutrzejsze cesarskie cięcie.
    (Spotkałam też drugą koleżankę ze szkoły rodzenia. jej opowieści porodowe ….. brrrrrrrrr… na samą myśl mam gęsią skórę – i tylko tak sobie myślałam, bo miały na celu opowiadając mi takie rzeczy wiedząc, że ja rodzić przyjechałam? Może chciały pokazać jak bardzo były dzielne, że dały radę… ??? eeeeeeeeee nieważne. Machnęłam na to rękę, nie biorąc sobie tego za bardzo do serducha).
    Badanie, pobranie krwi, wenflon, podpisanie zgody na operację, wizyta anestezjologa (długa rozmowa). Wszystko wiem.

    Dochodzi wieczór.
    Paweł się zbiera do domku.
    Przed nim 80 km jazdy. Daleko ten szpital.
    Zostaję sama.
    W sali nadal jestem sama.
    Tv gra.
    Oglądam coś, nie wiem co :) Ale jak znam siebie to pewnie lecę serią: „Na wspólnej”, „M jak miłość”, „Lekarze”, „Perfekcyjna pani domu”.
    Nie obgryzam paznokci z nerwów. Nie rozmyślam, schizując co to jutro będzie. Nie nakręcam się.
    Bo po co?
    Przecież ja wiem, że będzie dobrze :).
    Ból kości łonowej jest przeokropny w nocy, ledwo wstaje. Ale myślę sobie „Phiii, co to taki ból! Kaska nie marudź! Jak ty dziś zaczniesz marudzić to jak jutro po cc wstaniesz?” :)
    Karcę sama siebie w myślach i już jak łania wstaję z wyrka i bez zająknięcia udaję się pod prysznic.
    Usypiam nie wiem kiedy :P

    Rano budzę się przed 6 :00.
    Rozważam w co się ubrać :)))) koszula szpitalna czy moja? Moja czy szpitalna? A jak moja to różowa czy niebieska?
    No sama nie wiem!
    w końcu idę pod prysznic, myję głowę, depilacja (w razie wu, bo przecież w domu zrobiłam co trzeba, ale te cholerne włoski tak szybko rosną i tworzy się szorstki jeż. nienawidzę jeża :)))))))

    Dochodzi 7:00.
    Przychodzi moja położna :D
    Doradza, aby jednak ubrać szpitalną koszulę i mowi, że za pół godziny po mnie przyjdzie :D
    „A więc się dzieje” – myślę i dzwonię do Pawła, gdzie On jest :D
    Odpowiada, że jedzie, że za 20 minut będzie.
    Nie wiem czy się nie rozminiemy i mowię mu, że w razie wu niech niech idzie na trakt i dzwoni i woła naszą położną.
    Rozłączam się i piszę mu liścik:
    „Pawełku, ja poszłam rodzić. Szukaj mnie na porodówce. Aj low ju (to po angielsku kocham Cię). Do zobaczenia. Kasia”
    dekoruję serduszkami i zostawiam w widocznym miejscu na szafce przy łóżku.
    Akurat odkładam długopis i przychodzi położna.
    Idziemy :)

    Dziarskim krokiem maszeruję, nie ma we mnie strachu.
    Wchodzimy na salę położniczą nr 1. Lecą pierwsze kroplówki. Pobiera mi krew.
    Wchodzi Paweł i jestesmy już razem.
    Kroplówka kapie, my rozmawiamy, żartujemy.
    Przychodzi anestezjolog – przedstawia się. Miły facet.
    Przychodzi pielęgniarka noworodkowa. Wypytuje o płec dziecka, moje dane. Pyta się czy będziemy szczepić. Odpowiadam, że nie.
    Nie ma żadnej akcji, nikt na nas nie krzyczy, nikt nas nie dopytuje dlaczego, co i jak.
    Informują nas, że póżniej dostaniemy do wypełnienia papier i już :)
    Kroplówka się kończy.
    maszerujemy na salę operacyjną. zrzucam klapki, Paweł je chwyta. Buziak na do widzenia i znikam :)

    Na sali już są ludzie. 3 panie, 1 pan.
    Pan to anestezjolog.
    Siadam na stole. Połozna jest ze mną. Pomaga wygiąc plecy, rozluźnić barki, jak ułożyć stopy na stołku, aby przyjąć najbardziej odpowiednią pozycję.
    Anestezjolog coś mnie gmera. Mówi że tylko na razie palcem, żeby znaleźć dobre miejsce.
    Za chwilę mowi, że może zaczynać.
    Jest już moja ginka, drugi położnik i neonatolog.
    wszyscy czekają :D
    Moje nogi oparte na stołku zaczynają się trząść jak galareta. Nie mogę tego opanować.

    WTF? – myślę.

    i juz wiem, to jakiś bewarunkowy odruch, a może to poświadomy strach przed tą igła, która zaraz wyląduje w moim kręgosłupie.
    I nagle czuję zimno na plecach, a później ukłucie. Ale to nie boli. Eeeeeeeeeeeeej, to nie boli :)
    i pojawia się mrowienie w nogach.
    Kładę się szybko na stole.
    Anestezjolog cały czas do mnie mówi, co się będzie działo. Co robi, co podaje.
    Szczypie mnie na wysokości pępka:
    - „czuję to pani” – pyta.
    - „czuję”
    - " A tutaj?" - szczypie na wysokości żeber:
    - „czuję”
    - „Ale mocniej niż tam poprzednio?”
    - „Ojj tak, mocniej”
    Mówi że dobrze się dzieje.

    Powtarza czynność dwa razy i już nic nie czuję :)))
    Mówi „możemy zaczynać” :)))
    Ciśnienie mi wariuje. Podają leki.
    Widzę moją ginkę.
    Jej oczy.
    I czuje spokój.
    Będzie dobrze, przecież to wiem.
    Wszystko słyszę, widzę.
    Drugi położnik jest bardzo wysoki. Ma za krótkie spodnie te zielone takie. Komicznie wygląda. Podśmiewają się z niego.
    nagle czuję że niech robią co mają zrobić, a ja się zdrzemnę :))))
    zachciało mi się spać.
    Anestezjolog pyta „Dobrze sie Pani czuje?” „Chce się wymiotować?”
    odpowiadam, że czuję się bardzo dobrze, nie będę wymiotować, ale chyba się zdrzemną chwilkę :)
    Uśmiechnał się i powiedział, ze to nie jest dobry czas na sen.
    Podaje mi maskę z tlenem. Mówi żeby oddychać, bo cisnienie za bardzo spadło i że jak wezme kilka głębszych wdechów, to lepiej mi się zrobi. Tak też się dzieje :D
    Co chwilę zerkam w odbicie swojego brzucha rozciętego, które widzę w lampie, która jest nade mną :)
    O facken!
    dziura w brzuchu :)))) nieźle :) kojarzy mi się to jakąs kolejną częścią „Piły” :)

    Treść doklejona: 24.11.13 14:15
    nagle patrzę w to odbicie i co ja widzę?
    no co?
    No JĄ!!!!!!!!!!
    naszą córeczkę!!!!!!
    JEST! Jest! :))))))))))
    I nagle plum . . . i cała wyskakuje :))))))))))))))
    i ten najpiękniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam :)
    Krzyk, płacz!
    Znak dla mnie :)
    „Tak mamo! To ja ! Już jestem”
    i myślałam, że w tym momencie zaleję się łzami… ale nie płaczę! uśmiecham się i nie moge uwierzyć, że to ONA :D
    Mój mały obcy :))))
    moja kochana kruszynka :D
    Oto jest!
    Ta, która sprawiała, że brzuch tak falował.
    Ta, która tak pięknie wypinała się na wszystkie strony, naciągając brzuch do granic możliwości!
    Ta, którą tak pokochałam!
    Ta, o której tam marzyłam!
    Ta, którą tak pragnęłam!
    MOJA!
    MOJA!
    NASZA! :)
    . . . z tego zatracenia się we własnym szcześciu, wyrywa mnie głos ginki:
    ’Ona sika! Uwaga, Ona sika"

    Tak.
    Moja mała przywitała świat „olewając system, wszystko i wszystkich” :)
    Zasikała mnie, moją Ginkę i sikała przez całą długość Sali, jaką była niesiona.
    I jak Jej nie pokochać od pierwszych chwil?
    Moja rezolutna Mała Córeczka :D

    Anielka . . . dziecko, które sprawiło, że nasz świat nabrał barw, kolorów, stał się inny, lepszy, ważniejszy, taki wyjątkowy, jakby stworzony tylko i wyłącznie dla naszej trójeczki.
    Malutka trafiła w dobre ręce lekarzy i pielęgniarek oraz była pod czujnym okiem zakochanego w Niej od pierwszego wejrzenia taty.
    Zmierzyli, zważyli i wyszło, że nasze szczęście całkiem nieźle w brzuszku podrosło :P
    3820g i 54cm żywego szczęścia!
    Całe 10 punktów :-)

    Od razu mi ja pokazali. Śliczności moje! Malutki nosek i usteczka w kształcie serduszka, czarne włoski. Śliczna! Całowałam te ciepłe poliki i czółko i czułam jak rozpiera mnie duma. Ze moja najmojsza córa jest już z nami. Cała i zdrowa! ZDROWA i taka nasza! Tylko nasza.

    Mnie zszywali, a tatuś z malutką już cieszyli się swoją obecnością, a mi wtedy poleciały łzy. Jakby do mnie dotarło, że to się własnie stało, że narodziła się nasza córka i ja narodziłam na nowo. Nowe życie zaczęło się własnie przed chwilą!

    Po zakończonym cięciu, po tym jak mnie już zszyła, podeszła do mnie moja ginka, położyła mi rękę na czole i powiedziała „No Kasiu! Udało się! Wszystko poszło bardzo dobrze, macie prześliczną córeczkę. Bardzo się cieszę!”
    A ja zdołałam tylko wydukować „Dziękuję pani doktor! Pani wie, że to nasze wspólne dziecko. Bez Pani by nam się nie udało. Dziękuję!”
    Drugi położnik podeszedł do mnie i pogłaskał mnie po nosie :D Powiedział, że odkąd wszedł na salę czuł, że musi to zrobić :D Ale wcześniej miał ręce pełne roboty i nie miał jak :D Powiedział, że życzyłby sobie, aby wszystkie rodzące przez cc były takie jak ja :) Z uśmiechem na ustach od początku do końca, rozmowna i z jajem :) Tyle miłych słów jednego dnia pomieszanego z tak ogromnym szczęściem, usłyszałam w dniu swojego ślubu!
    Przerzucono mnie na łóżko moje (tak! Hyc hyc i już byłam w swoim szpitalnym łóżku, a nie tym operacyjnym! A tak się bałam jak oni mnie dadzą radę dźwignąć!) :)
    I moja położna przewiozła mnie na moją salę. Był już Paweł i zaraz po niecałych 10 minutach przyjechała ONA :) GWIAZDA DNIA :D Światło mojego życia!!!!
    Prześliczna!
    Od razu połozna przystawiła mi ją do piersi.
    Zapytacie mnie „jakie to uczucie?”
    NIE DO OPISANIA!
    Dziecko ssące pierś to CUD! To niesamowite, jakie wtedy uczucia mną targały. Ta mała istotka z tak silnym odruchem ssania, a jednak bólu nie było, a uczucie nie do opisania. Ja rozgadana Kaśka, nie wiem jak mam to opisać. To najcudowniejsze uczucie jakie można czuć. Maleńka istotka zatopiona w moim ramieniu, taka bezbronna, całe Jej życie jest w naszych rękach. I ten spokój…. SPOKÓJ jej i mój. . . ta magiczna chwila, taka tylko nasza.

    [ po cc doszłam do siebie bardzo szybko, pionizacja była po ok 10 godzinach, dałam radę.Naprawdę - dla mnie i w moim odczuciu - nie było źle. Następne wstawania już były lżejsze :) Ogólnie podsumowując, ja zniosłam cc bardzo dobrze. Obecnie śmigam już sobie jak gdyby nigdy nic :) Bardzo szybko doszłam do siebie. Sprzątam, piorę, gotuję - Maleńka mi na to pozwala śpiąc ładnie. jest bardzo grzeczna i kochana. Najkochańsza!!!! Ssie ładnie cycka, piękny ma odruch ssący, uczymy się siebie nawzajem i każdej godziny zakochuje się w Niej coraz mocniej. Cała rodzina zwariowała na punkcie naszej małej Iskierki Anielki :) tak wyczekana przez wszystkich była).
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    Jezusie
    One kiss ale się zryczałam taki piękny opis porodu napisałaś :)
    --
    •  
      CommentAuthorkoalka
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    One Kiss pieknie opisałaś swoj poród, a ja przeez to z piachem w oczach siedze i becze
    --
  1.  permalink
    I po co ja sie malowalam? :P

    Kissku, rycze. Cudowny opis.
    --
    •  
      CommentAuthorLuba
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    Kissku jak zwykle przez Ciebie 2 chusteczki zapłakałam!!!!!!!!!!!!
    Gratuluję osiągnięcia pełni szczęścia i mam nadzieję, że nadal będziesz miała ochotę dostarczać nam wszystkim takich pięknych emocji swoimi ciepłymi przepełnionymi optymizmem i szczerością wypowiedziami.
    Aż się dziwię, że jeszcze z wrażenia nie urodziłam po 2-krotnym przeczytaniu Twojego opisu porodu:*
    -- ;
  2.  permalink
    Kissku piękny poród. Również się zryczałam. Gratuluję. Jesteś niesamowita.
    --
    •  
      CommentAuthorOneKiss
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    Dziewczyny nie płaczcie :)
    Dziękuję za miłe słowa :kissing:
    --
    •  
      CommentAuthor
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    Jak widać cięcie cesarskie tez może być pełne emocji i wzruszeń :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorakirka
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    Kissku, poza tym, że Twój poród był piękny, to Ty masz taki talent do pisania, do opisywania uczuć, że aż niesamowite to jest!!
    --
  3.  permalink
    Niesamowita "opowiesc" :)
    --
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeNov 24th 2013 zmieniony
     permalink
    Jejciu, Kissku, strasznie Ci dziękuję za ten opis. To w jaki sposób przekazałaś nam swoje emocje w tych magicznych chwilach, naprawdę rozpala całe moje serce do tego stopnia, że naprawdę ze łzami w oczach policzyłam ile dokładnie dni, godzin, minut zostało do powitania naszego Synka na świecie. Tyle radości, dumy i magii w tym Twoim opisie ... Jesteś naprawdę niesamowitą osobą. Gratuluję Ci raz jeszcze, ale po raz pierwszy na tym wątku, tego, czego dokonałaś. Oby każdy dzień Waszego życia był równie piękny, jak ten, kiedy po raz pierwszy zobaczyliście Anielkę na świecie :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorwiolka84DE
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    One kiss - piekna relacja z porodu do lez mnie doprowadzila Gratuluje :bigsmile:
    -- PRZYSZLE MAMUSIE
    •  
      CommentAuthorkasiek80
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    nigdy jeszcze nie czytałam takiego opisu porodu przez cc... wielki szacun za taki piękny opis i wielkie GRATULACJE Z OKAZJI NARODZIN CÓRECZKI :)
    oczywiscie się poryczałam :cry:
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 24th 2013
     permalink
    Zwykle z emocjami czyta się opisy porodów SN a tu niespodzianka:) jeden a najpiękniejszych opisów porodów na tym wątku! zresztą co innego można było się spodziewać po kissku ! gratuluje !:)
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
  4.  permalink
    Wiecie co dziewczyny, a mnie przeraziły te wasze opisy porodów. Czytając to zastanawiałam się gdzie są te bezbolesne porody, o których tak głośno w mediach. Żadna z Was nie dostała ZZo i rodziłyście w bólach na żywca, do tego niemiłe położne. Przecież myślałam, że te czasy już dawno minęły! Teraz się boję bo zaczynam 4 miesiąc i nie chcę żeby poród stał się dla mnie traumą. A już najbardziej chyba przeraził mnie opis dziewczyny, która miała mieć cc, a anastezjolog nie mógł się jej wkłuć w plecy i podał narkozę!! Gdzie to takie rzeczy się dzieją? Tyle czytałam, że narkoza przy porodzie jest niewskazana i tego się nie praktykuje, tylko i wyłącznie w szczególnych przypadkach. Ale czy brak umiejetności anastezjologa przy podaniu znieczulenia miejscowego można nazwać szczególnym przypadkiem??
    Dziewczyny jestem teraz pełna obaw. Nie wiem już gdzie mam rodzić, zeby czuć się bezpiecznie i żeby nie było takich sytuacji o jakich pisałyście :/ A przecież wy rodziłyście w tym 2013 roku!!! Z tego wynika, że w mediach kłamią i nic sie nie zmieniło ?
  5.  permalink
    Marietta87 to chyba nie wszystkie opisy przeczytałaś bo ja urodziłam w 2012 z zoo i nie bolało bardzo tylko tak jak na @ a po drugie tu chyba nie jest najważniejsze żeby nie bolało... ja czytając te wszystkie opisy płaczę ze wzruszenia wyobrażam sobie te piękne chwile mamy z dzieckiem pierwszy krzyk. Ja na początku ciąży bardzo się bałam ze będzie bolec później gdy już zbliżał się termin porodu pragnęłam już tych skurczy i tego bólu bo wiedziałam ze czeka mnie za to wielka nagroda.
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeDec 4th 2013
     permalink
    Ja czytałam wszystkie opisy na tym wątku, większość będąc w ciąży- i żaden mnie nie przeraził. Fakt, niektóre dziewczyny miały trudne porody, w części zawinił personel, zbyt pochopnie stosujący niektóre procedury. ZZO nie oznacza BEZBOLESNEGO porodu, były tu osoby, które z niego korzystały, w tym ja (działało godzinę, na 9 :wink: ). Nie każdy chce ZZO, tak poza tym. Bezbolesny poród nie istnieje, bo choć samo cc nie boli, to później swoje "odcierpieć trzeba" :wink:
    Moim zdaniem najważniejsza jest świadomość rodzącej, jakie są jej oczekiwania. Wtedy można znaleźć dla siebie właściwy szpital, gdzie panują określone zwyczaje, czy położną, która pomoże w tym by poród przebiegał zgodnie z naszymi oczekiwaniami (oczywiście, na tyle na ile jest to możliwe).
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2013
     permalink
    Marietta87: adna z Was nie dostała ZZo i rodziłyście w bólach na żywca, do tego niemiłe położne.


    Marietta, chyba faktycznie nie czytałaś wszystkich, bo moje oba by Cię pocieszyły :) Fakt, znieczulenia nie dostałam, bo nie chciałam, to był mój świadomy wybór. Za to położną miałam najlepszą pod słońcem :bigsmile: I obstawiam, że moje porody były najbardziej magiczne - przynajmniej ja tak twierdzę :updown:

    Treść doklejona: 04.12.13 14:01
    azniee: Moim zdaniem najważniejsza jest świadomość rodzącej, jakie są jej oczekiwania. Wtedy można znaleźć dla siebie właściwy szpital, gdzie panują określone zwyczaje, czy położną, która pomoże w tym by poród przebiegał zgodnie z naszymi oczekiwaniami (oczywiście, na tyle na ile jest to możliwe).


    Tysiąc ooo za te zdania :)
    --
    •  
      CommentAuthorkasiek80
    • CommentTimeDec 4th 2013
     permalink
    Marietta87: Z tego wynika, że w mediach kłamią i nic sie nie zmieniło ?

    ale co się miało zmienić??? przecież poród boli
    to nie jest tak że kładziesz się na łóżku i wyciągają dziecko :wink:

    jesteś w 4mc, więc masz jeszcze dużo czasu zeby poczytać jak się przygotować do "magicznego" porodu i nastawić się pozytywnie.
    ale poród boli, za to ból niesie ze sobą nagrodę niesamowitą i zmienia cię w MAME!!!!!!!!!!!!!

    i faktycznie nie czytałas, bo ja rodziłam w 2013 z zzo :wink:
    --
  6.  permalink
    No dobra, wszystkich opisów nie czytałam, bo tego jest sporo. Jednak te co przeczytałam to mną wstrząsnęły. Dziewczyny ja wiem, że poród boli i wiem, że zzo nie eliminuje całkiem bólu, tylko go częściowo znosi :) I nie mam nic przeciwko, bo jakiś tam ból na pewno wytrzymam i dam radę. Jednak nie chcę tego bólu czuć na maxa tak jak to jest bez zzo. A przecież jak zzo przestanie działać, to mogą chyba doaplikować kolejną dawkę?
    A czy któraś z Was może rodziła na Żelaznej?
    A ja oglądałam różne filmy dokumentalne jak babki po zoo rodziły już bez grymasów na twarzy :) i myslałam, że to właśnie tak wygląda :D
  7.  permalink
    Marietta87 zastanów się dobrze czy chcesz zoo bo są + i - ja np po porodzie mam taka słaba odporność ze ciągle choruje co 2 tyg a wrzesień to już był koszmar bo cały przeleżałam z chorubskiem i ja gdybym mogła cofnąć czas to chyba bym zrezygnowała mimo ze czułam ulge po podaniu. najważniejsze jest chyba to co napisała azniee zgadzam sie z Nią w 100%
  8.  permalink
    Z tego co wiem to głównymi minusami zzo jest spadek cisnienia u matki i tetna u dziecka oraz możliwość spowolnienia akcji porodowej, w przypadku podania go za wczesnie. A plus jest taki, że przynajmniej rodzisz świadomie jak mniej boli. Bo jak człowiek nie kojarzy co sie dzieje z bólu, to chyba nie zaciekawie. Dziewczyny ja pierwszego dnia okresu miałam zawsze bardzo silne skurcze trwające około 2 godzin. Raz postanowiłam nie zaaplikować sobie lekarstwa, tylko przezyć je w sposób naturalny, ot tak chciałam się sprawdzić. No ok było to ogólnie do wytrzymania, ale w pewnych momentach już odlatywałam i miałam biało przed oczami, a wszyscy twierdzą, że skurcze porodowe są kilkanaście razy silniejsze. Zatem jak miałabym sobie z nimi poradzić bez zzo? Mam mdleć co chwilę, by budzić się na nowo. To nie byłoby ze mnie żadnego pozytku, a tak jak ten ból trochę się zmniejszy, ja zyskam janość umysłu i łatwiej mi będzie współpracować z połozna. Poza tym- uspokoję się :) Dla mnie psychika jest równie ważna :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Marietta87: A ja oglądałam różne filmy dokumentalne jak babki po zoo rodziły już bez grymasów na twarzy :) i myslałam, że to właśnie tak wygląda :D


    A ja na przykład przed pierwszym porodem byłam pewna, że nie będę krzyczeć, bo przecież nigdy z bólu nie krzyczałam i co? I chyba cały oddział mnie słyszał, jak przyszło co do czego :bigsmile: Moja rada brzmi - nie nastawiaj się na jakąś jedną jedyną wizję porodu, bo... bo możesz się zwyczajnie rozczarować. Porody są różne, kobiety też, naprawdę nie ma się co sugerować filmami czy opowieściami innych.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Ale wiecie ?
    Oglądałam całą serię [a nawet kilka] porodówki na TLC.
    Amerykańskiej.
    I tam, bez kitu, każda jedna babeczka miała ZZO.
    No każdunia prawie.
    Te porody to aż śmieszne były.
    Leży znieczulona kobitka, wokół cała rodzina, ciotki, pociotki, kuzynki etc [tu Murzynki królowały, tzn w ilości gości].
    Hihi haha, opowieści dziwnej treści i takie tam.
    I nagle wchodzi położna, sprawdza rozwarcie i mówi "O 10 cm, będziemy przeć".
    A babeczka dalej uśmiechnięta i zadowolona.

    Kurcze wtedy sobie tak pomyślałam, że to jednak może fajne poniekąd :tongue::wink::wink::wink::wink::wink:
    --
  9.  permalink
    No ja myślę o Żelaznej, tyle że o Szpitalu. I chcę mieć właśnie w zanadrzu zzo. A krzyki podczas porodu to właśnie pomagają :D Czasem nie warto z nich rezygnować :P aczkolwiek osoby poboczne może to nieźle wkurzać.
    Ja też oglądałam porodówkę, ale w tych odcinkach co widziałam to nie każda miała zzo i te co nie miały to właśnie krzyczały i w ogóle horror!! A te co miały to jak piszesz poród świetny. Tyle, że tam chyba aplikują dużą dawkę, a u nas obawiam się, że niestety ciut oszczędzają :/
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeDec 6th 2013 zmieniony
     permalink
    Zzo można podać na 4-7cm, za późno lub za wcześnie podane może spowolnić akcję porodową. Nigdy nie wiadomo jak długo u danej osoby będzie trwało dojście do tych 4cm. Ja miałam zzo podane po 7h, wcześniej nie chciałam, bo miałam dwa bliskie przypadki gdzie po podaniu zzo akcja się zatrzymywała, więc podali oksytocynę, a później ogromne nacięcia ;/ Ja bym nie brała zzo, przekonała mnie położna, bo rozwarcie długo było 7cm a ja nie byłam w stanie ustać, czy wejść na piłkę. Po zzo mogłam chodzić, weszłam na piłkę i wtedy migiem doszło do 10cm- mi pomogło, ale tak jak pisałam, działało godzinę. Później już i tak nie było sensu dostrzykiwać.
    Ja się nie nastawiałam na zzo, nastawiałam się na liczenie na siebie i to było najlepsze na co mogłam się nastawić. Moja babcia urodziła moją mamę sama, w domu- a ja bym miała nie dać rady? :wink: I wcale nie jestem superodporna na ból, u dentysty kwękam jak tylko cokolwiek poczuję,a sto razy gorzej niż 9-godzinny poród wspominam pobranie szpiku, które trwało z 10min. Okresy w wieku 17-22lat miałam MASAKRYCZNE, raz zasłabłam nawet w galerii. 90% sukcesu w znoszeniu bólu to nastawienie psychiczne, a poród to nie to samo co ból spowodowany chorobą- tu każda chwila przybliża cię do szczęścia :) Co do mdlenia- organizm przy porodzie wydziela substancje, których nie ma w innej sytuacji, jak choćby wtedy, kiedy mdlejesz przy okresie czy migrenie. Nie nastawiaj się na takie scenariusze. Gorsze będą miesiące myślenia o tym niż sam poród, jestem przekonana :wink: W ogromnej mierze to Ty decydujesz jaki będzie Twój poród :) Jak będziesz od IP histeryzować, że chcesz natentychmiast znieczulenie, bo już wiesz, że bez tego nie ma możliwości, żebyś wytrzymała- to może nie być najlepiej ;) Ja na porodówkę weszłam z uśmiechem na ustach, mimo, że pozostałe rodzące i ich mężowie na mnie patrzyli jak na wariatkę :bigsmile:

    Ja nie krzyczałam podczas porodu, w ogóle sobie tego nie wyobrażam :wink: A co do ilości zzo- może niekoniecznie to oszczędność, a rozwaga, że takie substancje nie są obojętne ani dla organizmu matki, ani dziecka?
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Ruda_K, możesz napisać jakie trzeba spełnić warunki, żeby rodzić w Domu Narodzin? Bo ja już się nie nastawiam za bardzo na kolejny poród, ale jeśli kiedyś...:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorRuda_K
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Marietta ją rodziłam na Żelaznej tyle, że w Domu Narodzin. Świadomie bez lekarzy, zzo, pośpiechu i pomimo, że bolało to poród tam wspomninam jako najszczesliwsze chwilę bo wszystko było tak jak chciałam ja i córka a nie lekarz. Po porodzie zostalysmy jeszcze tylko 6h i wypuścili nad do domu na nasza pierwszą wspólną noc ;)
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Ja krzyczałam przy porodzie, ale to nie był krzyk z bólu - przy partych mi się jakieś takie okrzyki wyrywały z gardła- to było takie pierwotne i naturalne zarazem...
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeDec 6th 2013 zmieniony
     permalink
    azniee: Ja nie krzyczałam podczas porodu, w ogóle sobie tego nie wyobrażam :wink: A co do ilości zzo- może niekoniecznie to oszczędność, a rozwaga, że takie substancje nie są obojętne ani dla organizmu matki, ani dziecka?

    Ja też sobie wcześniej nie wyobrażałam, że tak będzie... Wręcz uznałam, że wydzieranie w moim wykonaniu to straszna siara. No ale gdzieś pomiędzy 4 a 7cm darłam się przeokrutnie. Później trochę wstyd mi było, ale wszyscy bardziej zapamiętali to że ciągle siedziałam pod prysznicem lub w wannie, a Mąż robił za mopowego. :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Marietta: A czy któraś z Was może rodziła na Żelaznej?


    Ja rodziłam - to był właśnie ten mega magiczny poród :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorspidermanka
    • CommentTimeDec 6th 2013 zmieniony
     permalink
    mangaa: Ja też sobie wcześniej nie wyobrażałam, że tak będzie... Wręcz uznałam, że wydzieranie w moim wykonaniu to straszna siara. No ale gdzieś pomiędzy 4 a 7cm darłam się przeokrutnie. Później trochę wstyd mi było, ale wszyscy bardziej zapamiętali to że ciągle siedziałam pod prysznicem lub w wannie, a Mąż robił za mopowego.


    Skąd ja to znam hahaha Ja tez się zarzekałam, że nie będę krzyczeć i co...? Darłam sie wniebogłosy. Ale też nie dlatego, że "poród był taki straszny" tylko aby pomóc sobie w bólu. Jak się krzyczy jest tez łatwiej przeć (przynajmniej dla mnie było). Natomiast cały poród zaliczam to najwspanialszego dnia mojego życia ! :bigsmile:

    ______

    One Kiss - opis porodu cudny. Ale Twoje wszystkie opisy to wyciskacze łez. Powinnas prowadzić bloga... będziesz miała MILIONY FANEK !!! Ja będę 1-wszą !!!! :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    -- ___
  10.  permalink
    ja nie krzyczałam podczas porodu :bigsmile:

    ale za to wydawałam dżwięki w stylu: AAAAA,EEEEE,UUUUU, ogólnie dużo samogłosek:D
    -- [/url[/url]
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    U mnie musiało trochę czasu upłynąć by zaliczyć to całe przedsięwzięcie do mega wspaniałego przeżycia. :D
    Z czasem zapomina się o bólu, a zostają sam pozytywne chwile i ten moment gdy mały włochacz ląduje na brzuszku, łypie ślipiami i nieudolnie próbuje dopełzać do cycka.
    Także ja już bym mogła rodzić drugie. :tooth:
    --
  11.  permalink
    A ja krzyczałam, jęczałam ogólnie rzecz biorąc było mnie słychać na całej porodówce(inaczej się nie dało:-) Ale i tak było cudnie. 11 godzin porodu i znieczulenie działające niewiele ponad godzinkę.
    --
  12.  permalink
    Ja tez krzyczalam. Juz pod koniec, tak mi bylo latwiej zniesc bol. Ale, ale....
    mangaa: Z czasem zapomina się o bólu, a zostają sam pozytywne chwile i ten moment gdy mały włochacz ląduje na brzuszku, łypie ślipiami i nieudolnie próbuje dopełzać do cycka.

    Trafilas Mangus w sedno :)
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Ja się darłam przy partych. Ale to były tylko 4 minutki ;p Za to jakoś bliżej końca I fazy klęłam przy skurczach.. :shamed:
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    Krzyki krzykami, mnie jedyne co przeraziło, to opowieść mojej znajomej, która ma dziecko z 3 m-ce starsze od mojej Basi, że zwyzywała męża na porodówce :shocked: Tak ostro od ch...., skur....synów i tak dalej :confused: Okropna reakcja, już bym wolała drzeć się całe 9h.
    --
    •  
      CommentAuthorCaris
    • CommentTimeDec 6th 2013 zmieniony
     permalink
    azniee: Okropna reakcja
    prawda? Nie wiem, nie wyobrażam sobie, odwracając role,żeby mnie mąż od ku*ew na przykład zwyzywał- nie ważne czy z bólu, stresu czy jakiegokolwiek innego powodu :smile: Przeklinanie pod nosem ok, ale żeby tak personalnie? :wink:
    P.S. Marietta- nie miałam ZZO i nie krzyczałam podczas porodu :) Bolało, ale nie na tyle, żebym nie chciała mieć kolejnych dzieci :smile: Fajnie mieć możliwość wzięcia ZZO, ale bez też da się przeżyć poród :)
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    ja się zastanawiam zawsze czy w takich relacjach partnerskich na co dzień wszystko jest w porządku, skoro kobieta potrafi wykrzyczeć mężowi ch*u , skur***u itp :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeDec 6th 2013 zmieniony
     permalink
    Ja przy zzo nie krzyknęłam ani razu (nie czułam potrzeby) a na pytanie lekarza: "czy coś panią boli" odpowiedziałam (zgodnie z prawdą), że: ucho :devil: (ponoć niezły mieli ze mnie ubaw)
    Za to moja sąsiadka z sali też nieźle pojechała swojemu facetowi na porodówce (rodziła kilka godzin przede mną więc wszystko słyszałam...)
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    eveke: ja się zastanawiam zawsze czy w takich relacjach partnerskich na co dzień wszystko jest w porządku, skoro kobieta potrafi wykrzyczeć mężowi ch*u , skur***u itp :shocked:

    Nie wiem w sumie, ale to bardzo młode małżeństwo, ślub brali z trzy miesiące przed porodem...
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeDec 6th 2013 zmieniony
     permalink
    azniee mi się wydaje , że wszystko zależy od szacunku w związku, wiele razy byłam mega wkurzona na M czy potrafił mnie doprowadzić do wściekłości i różne rzeczy mi się na usta cisnęły, ale mam do niego szacunek i w życiu tego typu wiązanki bym mu nie zafundowała...

    No i swoją drogą ten mąż przemiłe wspomnienia z porodu będzie miał...

    Ja bólu porodu sn nie doznałam , ale i tak nie mogę pojąć wyzwisk.

    Acha no i to chyba nie są dzieci z gwałtu żeby wyzywać faceta (w domyśle: że jej to zrobił).
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeDec 6th 2013
     permalink
    No ja też nie mogę, absolutnie. Ale w ciąży miałam takiego stracha, że wiesz, ten poród to taki straszny, że w głowie przewraca o 180 stopni i może i mi się zdarzyć :shamed::shocked: Na szczęście miałam reakcje zupełnie odwrotne :wink:
    --
  13.  permalink
    A ja mojego M całowałam po rękach i głaskałam ale pod koniec to i położną głaskałam taki przypływ miłości miałam; ) To chyba było w przerwach między skurczami tzn jak skurcz na chwilę tracił na sile bo wydaje mi się że przerw to chyba nie było i mialam jeden wielki nieustajacy skurcz. Ale to i tak dla mnie najpiękniejszy dzień w życiu i z chęcią to powtórzę:)
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeDec 7th 2013 zmieniony
     permalink
    azniee: w ciąży miałam takiego stracha, że wiesz, ten poród to taki straszny, że w głowie przewraca o 180 stopni i może i mi się zdarzyć :shamed::shocked:

    W pierwszej ciąży też dopadły mnie podobne przeżycia. Poza tym był jeszcze M, który ma bardzo wysoki próg bólu. Bałam się, że się rozkleję, wymięknę i nie dam rady i to przy nim... Dziwne to, bo ufam mu i zawsze bylśmy blisko. Rozważaliśmy tylko opcję porodu rodzinnego. Byłam pewna, że będę się darła :wink: Nie krzyczałam :shocked: Nie umiałam. Miałam wrażenie, że krzyk spowoduje utratę kontroli nad sytuacją.
    Zupełnie inny jest krzyk kobiety walczącej o przyjście dziecka na świat i krzyk kobiety przestraszonej, nie radzącej sobie z sytuacją. Ten ostatni bardziej przypomina mi wołanie o pomoc.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 7th 2013
     permalink
    cytrynka251: A ja mojego M całowałam po rękach i głaskałam ale pod koniec to i położną głaskałam taki przypływ miłości miałam; )


    Ja tak samo, miałam niestety aż taki przypływ miłości, że ową miłość wyznałam również położnej, anestezjolog i lekarce, która mnie łyżeczkowała :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorRuda_K
    • CommentTimeDec 7th 2013
     permalink
    azniee Tutaj są informacje dotyczące przyjęć do Domu Narodzin klik Wygląda jakby było tego bardzo dużo ale tak naprawdę to po prostu wystarczy mieć ciążę niezagrożoną i nie chorować za bardzo w trakcie (np. gorączka może wykluczyć). Przy przyjęciu na IP robione jest ktg i jeśli jest ok to trafia się od razu do Domu. Polecam bardzo, bardzo poród tam.
    --
    •  
      CommentAuthormacek
    • CommentTimeDec 7th 2013
     permalink
    Marietta87 to przeczytaj sobie mój opis, był całkiem niedawno :wink: Takie porodu jak miałam mogę życzyć każdemu, trochę pobolało na końcówce, pomyślałam o znieczuleniu ale jak położna mi powiedziała, że jest już 9cm i zaraz kończymy ból stał się jakby mniejszy :wink: i dostałam takiego powera, że za 10 min Filip był na świecie.
    --
  14.  permalink
    Ja tak samo, miałam niestety aż taki przypływ miłości, że ową miłość wyznałam również położnej, anestezjolog i lekarce, która mnie łyżeczkowała
    :rolling::rolling:
    Ja tez nie krzyczalam, nie czulam potrzeby. Na mojego tez klnelam, cieszylam sie, ze jest obok. Ale polozna blagalam o znieczulenie :smile:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.