Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    TEORKA: A ja się nie zgodzę, że nacięcie gorsze.


    Sorry Teo, ale moim zdaniem porównanie mogłabyś mieć najpierw rodząc sn z nacięciem, a po nim sn z pęknięciem. Wtedy z całą pewnością można poczuć różnicę. A poza tym to jeszcze zbyt świeża sprawa, żebyś wiedziała, jak będzie dalej. U mnie na ten przykład nacięcie goiło się długo, a jak już się zagoiło, to jeszcze wiele miesięcy potem "czułam" to miejsce. A to siadłam krzywo, a to przy seksie, nie mówiąc o tym, że podczas każdej miesiączki ciągnęło i bolało okropnie. Nacięcie to jednak głęboka rzecz, mięśnie są przecież przecięte. Pęknięcie to była kwestia dwóch-trzech dni i już nigdy więcej w tym miejscu niczego dziwnego nie doświadczyłam, nie wspominając o tym, że nawet nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie dokładnie przebiegało. Pęka śluzówka, powierzchownie, dlatego gojenie jest prostsze, a potem brak dodatkowych "atrakcji". Przekonałam się na własnej skórze, więc nigdy przenigdy mnie nie przekona nikt, że nacięcie lepsze. Nigdy :devil:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    No fakt, nie mam porównania sn z nacięciem vs sn z pęknięciem :wink:
    Myślałam, że jak teraz mam jeden rodzaj i drugi to można to porównać jakoś.
    No, ale skoro mówisz że to nie to samo i że w ogóle za wcześnie no to nie wiem :wink:
    Wiem tylko, że szwu w miejscu cięcia nie czuję a te, gdzie popękałam doprowadzają mnie (od wczoraj jest coraz gorzej :/ ) do szału :neutral:

    A właśnie - długo się to to rozpuszcza ?
    --
    •  
      CommentAuthorbladykot
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    [quote=TEORKA]A właśnie - długo się to to rozpuszcza ?[/quote
    ok 2 mieś.

    bliznę po nacięciu czułam 1,5 roku.
    --
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Ja miałam rozpuszczalne szwy i cierpiałam przy każdym ruchu. Jak trafiłam na ip z innego powodu po tygodniu od porodu szwy mi zdjęli i poczułam niesamowita ulge. A później zrobiła mi sie ziarnina i cierpienia ciąg dalszy... Ale spoko, juz nie pamietam bolu, moge znowu rodzic ;-)
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    TEORKA: A właśnie - długo się to to rozpuszcza ?


    Długo, nie pamiętam ile, ale trochę to trwało. Jak bardzo przeszkadzają, to czasem położna ściąga wcześniej.

    A dwa symboliczne szwy, które założyli mi na to pęknięcie wypadły praktycznie od razu - co też świadczy o szybkości gojenia :wink:
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    TEORKA: A właśnie - długo się to to rozpuszcza ?

    Mnie zewnętrzne ściągnęła położna 7-mego dnia, a wewnętrzne trzymały się dłużej. 6 tyg. po porodzie byłam na kontroli u gina i wygrzebał mi kilka wewnętrznych :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Czyli to można wyjąć ? :wink:
    Tylko ja na zewnątrz nic nie mam. Bo nawet to nacięcie mi jakoś od środka zeszyła lekarka.
    To nie wiem czy połozna mi będzie chciała tam grzebać....
    --
    •  
      CommentAuthorAgnike
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    TEO-Mi się 99% rozpuściła w ciągu 2 tygodni, jedna niteczka była dłużej ale to samo sobie później ją wyjęłam :bigsmile:
    -- Zu 10.2010 & Li 11.2015
    •  
      CommentAuthormonika1046
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    Mi pękła szyjka macicy i miałam nacinane krocze, bo poród bardzo szybko postępował, przez podanie "super" oksytocyny...
    Nacięcia nie żałuję, trochę ciągło i nie mogłam za bardzo siedzieć, ale to trwało tydzień, jak tylko położna wyjęła mi szwy od razu poczułam ulgę :smile:
    Lekarz mnie bardzo ładnie zszył, bo na wizycie u gin stwierdziła, że praktycznie nie widać, że byłam nacinana i faktycznie nie ma śladu, także fajnie :smile:
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Teo, szwy się rozpuszczają różnie, w zależności od grubości nici.
    Po porodzie Krysi po tygodniu straciłam ostatni, po porodzie Wojtka męczyłam się z nimi 3 tygodnie.
    Położne radziły miejsca zszycia jak najczęściej przemywać szarym mydłem (po cc też), bo szwy miękły, mniej ciągnęły i szybciej wypadały.

    Nie wypowiem się o różnicach między cięciem a pęknięciem, bo cięta byłam 2 razy.
    I moim zdaniem dużo zależy od samego cięcia i wprawy tego, kto potem szyje.
    Przy Krysi nie odczuwałam prawie żadnego dyskomfortu, od pierwszego dnia siedziałam i chodziłam bez przeszkód.
    Przy Wojtku bolało, trudno było znaleźć właściwą pozycję i irytowało mnie, że tak długo się goi.
    Ale tu położne po pierwsze długo zwlekały z cięciem z nadzieją, że nie będzie potrzeby, a jak już musiały, to nie miały łatwo, bo trzeba było obrać taki kierunek, żeby w te moje cholerne żylaki nie trafić.
    Więc mimo dyskomfortu poniekąd sytuację rozgrzeszam.
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    A że takiego głupie pytanie zapodam - po peknięciu się nie szyje? Z czego wynika podawana przez Was różnica w odczuwaniu?
    Pytam bo byłam nacięta, zszyta i dopóki mi szwu nie wyjeli to bolało, po wyjeciu szwu wszystko było OK (przynajmniej teraz tak to pamiętam :cool:)
    --
    •  
      CommentAuthorAgnike
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Ul_cia - szyje,szyje,ja pękłam "niestandardowo" bo córka wychodziła w pozycji "supermena" więc pęknięcie poleciało prosto i w bok :cool:
    -- Zu 10.2010 & Li 11.2015
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    Ul_cia: Z czego wynika podawana przez Was różnica w odczuwaniu?


    Ja myślę, że z głębokości nacięcia vs pęknięcia. Nacięcie odpowiada pęknięciu drugiego stopnia (czyli uszkodzone zostają mięśnie) natomiast większość takich fizjologicznych pęknięć/otarć to pęknięcia pierwszego stopnia (czyli mięśnie są nienaruszone, a pęka tylko skóra/śluzówka). To tak jakby porównać ciachnięcie ostrym nożem głęboko w palec do zwykłego zadrapania się. Taka różnica. Mnie też się po pierwszym razie wydawało, że z nacięciem nie jest tak źle, chociaż mnie bolało długo. Ale dopiero za drugim mnie olśniło jak to jest chwilę po porodzie czuć się, jakby się wcale nie rodziło.
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Moja koleżanka rodziła 1,5 roku temu z nacięciem i tydzień temu z lekkim pęknięciem. Wtedy 2 tygodnie chodziła i stękała, teraz 2h po porodzie pisała, że nic nie czuje, normalnie siedziała i chodziła :wink:
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    Ja po nacięciu i fachowym zszyciu (szwy rozpuszczalne - wewnętrze i zewnętrzne w ramach bonusu) szybko hulałam, po 3 dniach już nie czułam żadnego dyskomfortu. Ale do tego stopnia, że zapominałam sobie by odpowiednio schodzić z łóżka i nie ocierać tych miejsc i po 2 tygodniach mi jeden szew pękł, zrobiła się ziarnina, na szczęście samo się to później zagoiło jak trza.
    Bliznę na zewnątrz mam na niecały 1cm.

    Zobaczymy teraz czy będzie konieczne nacięcie. Mam nadzieję, że nie. :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Ja po nacieciu troche sie nacierpialam, nawet siadanie bylo z odczuwalnym dyskomfortem. Szwy schodzily z 6 tygodni. A po peknieciu smigalam i po tygodniu szwow juz nie bylo, bo odpadly. Bardzo szybko sie wygoilo po peknieciu i nawet pozniej nie czulam, w ktorym miejscu bylo, a po nacieciu mialam grubsza blizne...
    --
    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Dla mnie gojenie nacietego krocza bylo bardziej hard corowe niz sam porod! Dziekuje poloznej, ze po tygodniu zdjela mi te niby rozpuszczalne szwy. Dopiero wtedy moglam podniesc noge na tyle wysoko, aby wejsc do wanny i usiasc na calym tylku, a nie tylko na prawej stronie. W zyciu nie dam sie drugi raz naciac.
    --
    •  
      CommentAuthorHania89
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Dziewczyny, a jak to jest? Można powiedzieć, że nie życzymy sobie nacinania i nie mają prawa tego zrobić? W jakiś sposób to zagraża życiu dziecka jak się nie natnie?
    Czy nasze mamy też były nacinane, czy to taka nowa "moda"?
    --
    •  
      CommentAuthorjeżynka
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    _Fragile_: po nacieciu mialam grubsza blizne...
    ja mam do tej pory.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    Hania, na każdy zabieg jest potrzebna twoja zgoda. Możesz jak najbardziej życzyć sobie, żeby położna chroniła krocze podczas porodu. Nie jest oczywiście powiedziane, że na 100% unikniesz nacięcia, niemniej uważam, że warto zrobić wszystko, żeby go uniknąć. Co pomaga uniknąć nacięcia:
    -brak przyspieszaczy podczas porodu (kroplówka z oksy itp.)
    - wertykalna pozycja (tkanki rozciągają się równomiernie)
    - parcie zgodnie z własnym rytmem, a nie na komendę
    - niektórzy polecają masaże, ale spotkałam się nieraz z opinią, że to nie ma wielkiego znaczenia, o ile poród prowadzi się z poszanowaniem dla fizjologii
    Polecam do poczytania broszurkę fundacji Rodzić po Ludzku - tam znajdziesz wszystko, co musisz wiedzieć na ten temat, no i źródło jest wiarygodne.
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Teo, jeśli coś Cię w środku drażni (w sensie, że szew uwiera, haczy), powiedz o tym położnej. Może można coś uciąć, wywalić i nie trza się męczyć.

    Po nacięciu, jak pisze hydro, dochodziłam do siebie i siadałam ze strachem ze 2 tyg. na pewno. Potem przy jajeczkowaniu, przed @, przy współżyciu nawet czułam ją nieprzyjemnie do kolejnego porody, czyli raptem 5lat :P Po porodzie z pęknięciem strach był w głowie okropny przed siadaniem. Jak się okazało niepotrzebny. Już nazajutrz po porodzie (rodziłam w nocy) siedziałam w siadzie skrzyżnym, poducha za plecami i mogłam karmić Emilkę. Nie bylo to zbyt mądre, trzeba dać sobie czas na dojście do siebie. Za szybko zaczęłam się zachowywać jak zawsze, jakbym nie rodziła. Tak sie czułam. Jednak komfort jest ogromny. Zupełnie nie musiałam się zastanawiać, jak usiąść w niecałą dobę po. Bez porównania! Najmniejszego :)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Hmmmm no to ja mam jakąś dziwną pipkę bo serio nie czuję nic w miejscu nacięcia. Siadam od początku normalnie i luz.
    A tam gdzie pękłam jest masakra.
    Ale może dlatego, że pękła mi cewka moczowa i sama lekarka mówiła, że paskudnie strzeliło.
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    TEORKA: Hmmmm no to ja mam jakąś dziwną pipkę

    Teo, Ty po prostu cała jesteś wyjątkowa :wink:
    --
  1.  permalink
    Teo - to ja miałam podobnie jak Ty tj. chodzi mi o ból po peknieciu. Bolało jak CHOLERA i nie mogłam siedzieć. Ale oprócz tego pekniecia to tez cos tam miałam z cewką oraz spojeniem łonowym. Ogolnie nie najlepiej wspominam chodzenie przez pierwsze 6-8 tygodni, ale tez bez przesady. Zaciskałam zęby i do przodu. Trzymałam się wózka i dało radę. Chyba nie ma czegoś takiego, czego kobieta nie dałaby rady... :bigsmile:
    -- ___
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Ja tam przy moich prawie 30 szwach czułam lekki dyskomfort, dzień po porodzie siadłam, a raczej próbowałam siąść po turecku i mi dwa puściły... miłe to nie było
    ogólnie rozpuszczane miałam, ale położna mi kilka wyskubała powiedziała, że juz się zagoiło, po ponad miesiącu wylazło mi coś ze środka ( przypominało właśnie te nici... ) ale głowy sobie nie dam uciąć.

    Teo poród super, ja się przy takich akcjach nie wzruszam, ale czytając Twój opis byłam bliska łez :D
    jeszcze raz gratulacje
    Hania89: Można powiedzieć, że nie życzymy sobie nacinania i nie mają prawa tego zrobić? W jakiś sposób to zagraża życiu dziecka jak się nie natnie?

    znajoma kategorycznie zabroniła ciąć no i potem żałowała bo pękła po odbyt... czasem jest to tez dla naszego dobra
    --
    •  
      CommentAuthorlija
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Chyba wreszcie sie zmobilizuje i opisze moj porod :)
    Przepraszsm za brak polskich znakow,ale pisze z tel i z cycozwisem obok.
    Termin porodu mialam na 27.12.2015. Ale i tak wszystkim od piczatku mowilam,ze musze sie wyrobic do 15.12 zeby na Swieta byc w domu ;)
    11.12 wieczorem wizyta u gina. Zapis ktg idealny,skurczy brak. Wg poloznej jeszcze mam czas. Wg lekarza do Swiat urodze,ale jesli chce przyspieszyc to poleca spacery. Rozwarcie 1,5cm. Szyjka sie skraca. Trzeba czekac a jesli nic sie nie wydarzy to zaprasza na kolejna wizyte 23.12.
    12.12 od samego rana zafundowalam sobie sporo ruchu. Juz o 8 bylam u siostry na 3 pietrze,potem zakupy i wrocilam do domu. Okolo poludnia przyszla polozna srodowiskowa,pogadala o oddychaniu i stwierdzila,ze mam sie odezwac jak urodze,ale postarac sie poczekac do Nowego Roku.
    Skoro mam duzo chodzic to poszlam do sasiadki,potem pojechalam do tesciow,wrocilam i zrobilam obiad a wieczorem wyciagnelam jeszcze meza i corke znowu na trzecie pietro do siostry. Z.chyba cos przeczuwala. Poprosila,zebym z nia spala,bo chce sie poprzytulac.
    Po calym dniu dosc aktywnym (w ciazy mialam sie oszczedzac) padlam na kanape,ale i tak nie moglam wysiedziec.
    Od rana odchodzil mi czop i wiedzialam,ze moze to oznaczac,ze niedlugo cos sie zacznie dziac.
    Lezalam na kanapie i gadalam z D.ale co chwile musialam korzystac z toalety. Nagle lezac poczulam,ze robi mi sie cieplo jakbym sie zsikala. Wstalam znowu do toalety i juz wiedzialam,ze to wody. Spokojnie mowie D.,ze odchodza mi wody i jedziemy do szpitala. Byla godz.22.30. D spanikowany pobiegl po walizke a ja spokojnie zadzwonilam do poloznej,poszlam sie przebrac,zmyc makijaz. Ucalowalm Z,ktora smacznie spala. Wydalam kilka instrukcji mojej siostrze i ruszylismy.
    Do szpitala mamy 25km. Pogoda jest okropna,strasznie wieje i pada. Jestem bardzo spokojna i wyluzowana. Skurcze mam,ale nawet nie zasranawiam sie czy sa regularne czy nie.
    O 23.15 jestesmy w szpitalu,zostaje przyjeta na oddzial. Przyjezdza moja polozna. Pokazuje nam nasza sale i zaczyna wypelniac dokumenty. Rozwarcie 4cm,skurcze nie bola,sa juz regularne.
    Polozna proponuje mi prysznic,cudowne uczucie!!!
    Po wyjsciu spod prysznica skurcze sa juz co 4-5 minut,bola,ale do wytrzymana. Slysze jak inne polozne podaja sobie przepis na sledzie. Smiejemy sie z D,ze ja tu rodze a one o sledziach w rodzynkach gadaja!
    Polozna jest ze mna caly czas,D rowniez. Lekarz nam nie jest do niczego potrzebny.
    Skurcze coraz mocniejsze,nie wiem ktora godzina. Prosze polozna o cos przeciwbolowego. Bozenka sie smieje i mowi,ze ja juz koncze rodzic i nie ma sensu teraz podawac.
    D trzyma mnie za reke,glaszcze a ja wiem,ze zaeaz zobacze moja druga coreczke.
    Patrze na ubrana szpitalna choinke,na lzy w oczach D i czuje,ze juz musz przec.
    Po trzech partych B jest na moim brzuchu i pieknie placzemy we trojke. Jest godzina 2.00 a my jestesmy najszczesliwsi na swiecie :)
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    flavia: znajoma kategorycznie zabroniła ciąć no i potem żałowała bo pękła po odbyt

    Moja kuzynka także, rodziła w UK a tam rzadko tną i pękła brzydko właśnie aż po odbyt :(((
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    No tak, wiedziałam, że zaraz ktoś tu o pęknięciu po odbyt napisze :tongue: Dziewczyny, przy normalnych porodach to się praktycznie nie zdarza, nie straszcie bezpodstawnie! Polecam lekturę zalinkowaną w moim poprzednim poście. Takie pęknięcia pojawiają się, jak poród jest niepotrzebnie przyspieszany, pozycja nie sprzyja fizjologii itd. Rutynowe nacięcie w żadnym wypadku nie jest lepszym wyborem niż pęknięcie. Nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Teo, jak coś z cewką moczową strzeliło, to się nie dziwię, że to tak boli. Ja przy drugim porodzie miałam w tej okolicy jakieś otarcie niewielkie (nic nie pękło, ale położna mówiła, że właśnie lekkie otarcie jest), a dyskomfort był przez jakiś czas przy każdej wizycie w toalecie. Po jakimś czasie przeszło, ale pamiętam, że początki były mało przyjemne :wink:
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    O rety, jak dotychczas miałam jakąś blokadę przed tym wątkiem, to teraz czytam wszystkie Wasze historie, wzruszam się mocno i zaczynam mieć takie uczucie, że już się nie mogę doczekać naszą małą córeczkę... :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Hydro no tak właśnie myślałam, że tak boli bo to cewka.
    W ogóle zapomniałam spytać lekarki czy pęknięcie w takim miejscu może mieć przykre konsekwencje w postaci nietrzymania moczu etc.
    No bo na logikę tak by można założyć chyba :confused:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Teo, ja się nie znam, lekarzem nie jestem, ale z tego co wiem, większość historii z nietrzymaniem moczu bierze się z uszkodzonych mięśni dna miednicy (tak, nacięcie też może temu sprzyjać, wbrew temu co przez lata twierdzono :devil:), które po prostu nie panują już dostatecznie dobrze nad pęcherzem. Może nie będzie tak źle? :wink:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    O to dajesz nadzieję :wink:
    Chociaż nie wiem w jakim stanie dno mej macicy się znajduje :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    TEORKA: Chociaż nie wiem w jakim stanie dno mej macicy się znajduje :tooth:


    A kegle ćwiczysz? Powinno się od porodu praktycznie, w połogu najłatwiej odpracować ewentualne zmiany na gorsze.
  2.  permalink
    Teo - dopiero teraz znalazłam chwilę, bo przeczytać Twój opis porodu od deski do deski. Po zakończeniu nastała w mojej głowie taka cisza i poczułam ciarki na całym ciele. Opisałaś to wszystko tak dokładnie, jakby samemu się przez to przechodziło.
    CUDOWNE! Jeszcze raz wielkie gratulacje DZIELNA MAMO i DZIELNY HUGO. Wspaniały z Was DUET ! :bigsmile:
    -- ___
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    hydro koleżanka z pęknięcem była bardzo nastawiona na total natural,
    no i się uządziła a potem mi powiedziała żebym za dużo nie czytała o "rodzić po ludzku"
    ja sobie sprawę zdaję z tego, że to jeden na ileś tam przypadków...
    choć obstawiam, że gdyby mnie nie cieli też by mnie rozerwało
    moja córka wychodziła nawet nei na supermena a " na zimnym łokciu" ze giętą rączką przy głowie, nie uważam aby u mnie było to nadużycie :)
    ale przed porodem bałam się bardzo rutynowego nacięcia, prawie rozwód z mężem wzięłam, bo mna mnie krzyczał, że lekarze lepiej wiedzą, a ja za dużo forum czytam :P
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    Flavia, napisałam tak, bo to za daleko idące upraszczanie, że pęknięcie było dlatego, że ktoś się nie zgodził na nacięcie. To tak nie działa, poza tym to jest wg mnie takie właśnie straszenie, a tego nie lubię. Zawsze jest jakaś konkretna przyczyna takiego stanu. I nie zgadzam się co do Rodzić po Ludzku, bo kto jak kto, ale oni mają bardzo rzetelne materiały na temat porodu i sporo można się z nich dowiedzieć. I niekoniecznie o opcji "full natural" jako jedynej słusznej.

    flavia: moja córka wychodziła nawet nei na supermena a " na zimnym łokciu" ze giętą rączką przy głowie, nie uważam aby u mnie było to nadużycie :)


    Moja pierworodna identycznie i dzięki temu "załatwiła" mi nacięcie w pakiecie :wink: Nie wiem, jakby było bez, wtedy się nie zastanawiałam, bo też nie byłam nastawiona kompletnie na "nie". Owszem, wykonanego tylko z powodu rutyny absolutnie sobie nie życzyłam, ale już uzasadnionego nie zamierzałam odmawiać. Odcierpiałam potem swoje, dlatego tak bardzo sobie chwalę drugi poród bez takiej "atrakcji" i zawsze będę namawiała, że zrobić absolutnie wszystko, by tej wątpliwej przyjemności uniknąć.

    Uważam, że ten temat ciągle pozostaje w Polsce "nieodczarowany". Ciągle bez powodu straszy się kobiety, że jak się nie zgodzą, to stanie się coś strasznego, a to zwyczajnie nieprawda. Nic się nie dzieje bez powodu, w porodach także.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Dzięki Spidi :wink:

    Hydro o zapomniałam o ćwiczeniach !
    Już zaczynam :smile:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    TEORKA: Hydro o zapomniałam o ćwiczeniach !
    Już zaczynam :smile:


    No to do roboty i nie odpuszczaj sobie, a będziesz wynagrodzona (mąż też, hehe) :wink: :devil:
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    flavia: bo mna mnie krzyczał, że lekarze lepiej wiedzą, a ja za dużo forum czytam :P



    Można by pomyśleć, że z tej wypowiedzi przebija jedno: dobra pacjentka, to nieświadoma pacjentka :P Czytanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, raczej dzieje się odwrotnie, co widać po wpisach na forum.
    Zgadzam się z hydro w 100%. U mnie z Emilią też było prawie cięcie mego, biednego krocza. Miała straaaaasznie pęknąć. Położna nie zdążyła, ja również nie zdążyłam się wypowiedzieć w temacie. Dziecko było już za daleko. Skończyło się drobnym pęknięciem, którego nie czułam. Oczywiście pozycja na plecach (jedyna możliwa) bardzo mi 'ułatwiła' sprawę. Emilia mogła się urodzić spokojniej. W II fazie porodu przyszedł gin i mruczał, że powinnam już "mieć to urodzone". Na szczęście miałam go dokładnie gdzieś. Czekałam na skurcz i nie parłam na komendę. No nie współpracowałam z położną. Współpracowałam z Emilią, której serducho równiutko spokojnie biło, czyli nic jej się nie działo, nic nie zagrażało, nie trzeba było wypychać jej na siłę :) Gdyby to był mój pierwszy poród kto wie, jakby sie to skończyło. Jestem przekonana, że gdyby pozycja była inna, nie byłoby nawet tematu.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    nana81: Można by pomyśleć, że z tej wypowiedzi przebija jedno: dobra pacjentka, to nieświadoma pacjentka :P Czytanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, raczej dzieje się odwrotnie, co widać po wpisach na forum.


    Otóż to. Nic dodać, nic ująć. Wiedza nie szkodzi :wink:
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Dobra położna powinna wiedzieć, czy nacięcie jest konieczne czy nie.
    I nie powinna dopuścić do poważnych pęknięć.

    Mimo żylaków ostatni gin, który mnie badał powiedział, że jak będę miała dobrą położną, to się uda.
    I miałam dobrą położną, i dobrą lekarkę, ale syn się duży okazał.

    Ale przy obu porodach miałam położne, które twierdziły, że to ja mam sterować porodem, a one mi tylko pomogą.
    Więc nie parłam na komendę, a jedynym minusem było to, że rodziłam na łóżku porodowym i nie bardzo miałam inną opcję.
    --
    •  
      CommentAuthormarta50000
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Co do pekniecia i szycia.Przy pierwszym porodzie bylam nacieta i do tego pekla szyjka, nie moglam wtedy usiasc normalnie przez miesiac i ciaglo mnie niesamowicie,straszne to bylo i tego sie balam przy tym porodzie ale na szczescie teraz tylko peklam i podobnie jak u Teo mialam szycie przy cewce moczowej bo zroblam ten sam blad gdy parlam ale teraz nie czuje nic.Zaraz po porodzie normalnie siedzialam i chodzilam, jedyne co to szczypanie przy sikaniu bo bylo troche otarc.:bigsmile:
    •  
      CommentAuthorgingerka_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    TEORKA: W ogóle zapomniałam spytać lekarki czy pęknięcie w takim miejscu może mieć przykre konsekwencje w postaci nietrzymania moczu etc.


    Teo, ja miałam pęknięcie przy cewce moczowej przy pierwszym porodzie. Powiem szczerze, że w ogóle jakoś nie dokuczało mimo tego, że był tam szew, ale co do konsekwencji to ja nie odczuwam, trzymam mocz jak należy :bigsmile:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Hydro - wszystko ładnie pięknie, ale w Polskich szpitalach mało porodów przebiega całkiem naturalnie. Jeśli podaje się rodzącej oxytocynę i przebija pęcherz to nacięcie jest kolejną patologią wynikającą z tych działań. Już lepiej się dać wtedy naciąć, bo poród sztucznie nasilony, przyspieszony rzeczywiście może poważnie krocze uszkodzić...
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Właśnie to chyba zależy od położnej , wiem że na Żelaznej w wawie i na madalińskiego kobiety rodzą w takiej pozycji jak chcą...
    Ale masz rację rodzenie na leżaco czy siedząco to porażka - przecież grawitacja świetnie pomaga rodzącej
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    karolciat: Dobra położna powinna wiedzieć, czy nacięcie jest konieczne czy nie.
    I nie powinna dopuścić do poważnych pęknięć.


    O to to. Nasza położna wiedziała, że chcę uniknąć nacięcia i powiedziała przed porodem, że zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby tego uniknąć. Ale wyszło jak wyszło, w pewnym momencie powiedziała "nie da się, po prostu się nie da, nie tym razem" i się zgodziłam, bo na szali było moje zdrowie. Ale już przy drugim poszło bez problemu...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    Mnie to położna wręcz namawiała na parcie w pozycji stojącej. Ale mnie było jakoś niewygodnie i wolałam na fotel. Dziwne, bo natura powinna wziąć górę. A nie wzieła....

    Gingerka dzięki za pocieszenie ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 21st 2015
     permalink
    Lily: Hydro - wszystko ładnie pięknie, ale w Polskich szpitalach mało porodów przebiega całkiem naturalnie. Jeśli podaje się rodzącej oxytocynę i przebija pęcherz to nacięcie jest kolejną patologią wynikającą z tych działań. Już lepiej się dać wtedy naciąć, bo poród sztucznie nasilony, przyspieszony rzeczywiście może poważnie krocze uszkodzić...


    Zgadza się, ale to już na szczęście nie jest reguła. Jest coraz więcej szpitali, gdzie dotarł "wiatr odnowy" i okazuje się, że jednak da się wertykalnie, swoim tempem itd. Ja rodziłam tak w Gliwicach - po ciemku, na materacu na podłodze (w sali nawet łóżka porodowego nie było), całkowicie po swojemu. Nikt specjalnie zdziwiony nie był, więc nie byłam jedyna. Takich miejsc jest coraz więcej. Warto szukać.

    Treść doklejona: 21.01.15 18:23
    Poza tym, Lily, szpital nie oznacza ubezwłasnowolnienia rodzącej, na rutynowe podanie oksy czy przebicie pęcherza bez wskazań nie trzeba wyrazić zgody. I dlatego właśnie pisałam o tym, że wiedza jest potrzebna kobietom, bo im więcej wiedzą na temat porodu, tym łatwiej będzie im się obronić przed nieuzasadnionymi interwencjami medycznymi, wykonywanymi tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia czy dla "ułatwienia" pracy lekarzom.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 21st 2015 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Ale mnie było jakoś niewygodnie i wolałam na fotel. Dziwne, bo natura powinna wziąć górę. A nie wzieła....


    U mnie to samo było przy obu porodach - przy parciu czułam, że MUSZĘ wejść na łóżko, jakoś ta pozycja była dla mnie wygodna (ale na boku leżałam, nie na plecach).

    Teo, to też natura - poszłyśmy za swoim głosem.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.