Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeFeb 26th 2015 zmieniony
     permalink
    monaliza666: Ja do niej, że już nie chcę rodzić


    :tooth::tooth::tooth:

    "To proszę zejść z łóżka, ubrać się , podpisać wypis na żądanie i do widzenia :swingin:"

    monaliza, najważniejsze, że mała zdrowa i że dla Ciebie poród był idealny, będziesz miała co wspominać :kiss:


    Ja przy nacięciu poczułam tylko ciepłą ciecz spływającą po tyłku nic poza tym :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeFeb 26th 2015
     permalink
    TEORKA, poryczałam się czytając dziś (dopiero) Twój opis porodu. Normalnie dławiłam łzy jeszcze z 5 minut po przeczytaniu. Chciałabym, by i mnie było dane kolejne dziecko urodzić sn.
    --
    •  
      CommentAuthorwyder
    • CommentTimeMar 1st 2015
     permalink
    Ja mam wrażenie że mój organizm nie reaguje na środki typu oxy. W sensie skurcze są i bolą jak diabli ale nie rozwiera szyjki. To samo było po poronieniu tabletki na oczyszczenie wywoływały skurcze ale szyjka nie chciała się otworzyć i w końcu byłam lyzeczkowana. Wiec wątpię że uda mi się urodzić sn.
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 1st 2015
     permalink
    Ewa, a może sie lepiej nie nastawiaj. Bo naturalna oxy to nie to samo, co ta podawana w kroplówie, wiec nie jest powiedziane, może akurat się uda.
    Inna sprawa, czy nie będzie innych przeciwwskazań, jak u mnie. Najlepiej sie na nic szczególnie nie nastawiać.
    •  
      CommentAuthorwyder
    • CommentTimeMar 1st 2015
     permalink
    Chwilowo to ja się po prostu boje :-D oby potem mi przeszło ;-)
    --
  1.  permalink
    Ja sie porodu balam zanim jeszcze zaszlam w ciaze.. w sumie nie same czynnosci tylko bolu.. nie lubie bolu :P
    Wiem, z czym to sie je, a mimo to na mysl o drugiej ciazy to pierwsze miejsce to rzyganie 3 miechy a drugie porod:P
    --
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Ja się porodu jako takiego nie bałam, tzn. nie bałam się związanego z tym bólu itp.- mnie najbardziej przerażały możliwe komplikacje podczas porodu i ich skutki, czyt. niedotlenienie małej , złamanie obojczyka , krwotoki itp.

    Teraz już się nie mogę doczekać porodu, ale komplikacji z nim związanych boję się jeszcze bardziej :wink":
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Środa, mam tak samo, jak Ty. Porodu się nie bałam i teraz też się nie boje - jeśli chodzi o ból i już się nie mogę doczekać. Boje sie tylko o dziecko, żeby wszystko było okej z tętnem, żeby nie musieli wyciągać kleszczami, bo tych sie boje panicznie i mam z nimi przeokropne wizje:confused:
    --
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeMar 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Malisiek: żeby nie musieli wyciągać kleszczami, bo tych sie boje panicznie i mam z nimi przeokropne wizje

    Ja miałam poród kleszczowy :confused:
    Synek malutki (50 cm i 3 kg), ale pępowina miała tylko niewiele ponad 20 cm, więc nie dało rady inaczej i musieli wytargać syna na siłę. Pępowina była krótka i trzymała, więc nie mogłam sama wyprzeć dziecka.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Ja jedyne czego się bałam przez całą ciążę z Hugiem to.......................................cesarka :shocked::smile::smile::smile:
    Przerażała mnie jej wizja.
    Teraz marzy mi się kolejne dziecko [a miałam na dwójce poprzestać :smile:] i jedyne, przed czym czułabym strach to znowu było by cc.


    KATKA przez Ciebie [a może dzięki Tobie :wink:] przeczytałam sobie dzisiaj po raz pierwszy własny opis i też się zryczałam oraz patrz wyżej - chcę kolejnego dzieciaczka ! :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Asia, Asia, Asia- dawaj kolejnego pastuszka :tooth::tooth::tooth:

    Treść doklejona: 03.03.15 12:17
    marion, a Ty nie klecisz rodzeństwa dla Henia ? :tongue:
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Teo, ty też? :bigsmile:
    Ja myślę, że kolejna ciąża pozostanie tylko mentalnie i raczej nie zostanie sformalizowana, ale czasem też myślę, ze chciałabym rodzić po raz kolejny.
    I też przerażała mnie wizja cesarki.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    karolciat: Ja myślę, że kolejna ciąża pozostanie tylko mentalnie i raczej nie zostanie sformalizowana


    No mój Mateo, kiedym wczoraj o Małgosi znowu wspomniała, nie popukał mi w głowę i nie kazał brać rozbiegu w celu zderzenia się ze ścianą w przedpokoju - tak jak to robił jeszcze tydzień temu, tylko mruknął pod nosem coś w stylu "pomyślimy, zobaczymy..." :wink:
    Także jest nadzieja, ale to pewnie za rok, nie wcześniej :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Bozesztymoj, Teo, podziwiam. Ja bym mogla i z 10 razy rodzic, w ciazy od biedy tez, ale okresu niemowlecego po raz kolejny, I swear, nie przezyje.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Tzn gdyby Hug był takim rozdarciuchem i wrzaskunem jak Ninka to też bym nie przeżyła, ale to złote [jak nie platynowe :tooth:] dziecko, więc ten :wink:
    --
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeMar 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Środa: marion, a Ty nie klecisz rodzeństwa dla Henia ?

    Myślę już na tym od... ponad 3 lat :tongue:
    Cały czas wychodzi mi za dużo argumentów na NIE dla kolejnego bąbla. Głównie przeraża mnie wizja poradzenia sobie samej z dwójką, bo męża w domu mam tylko przez połowę miesiąca w każdym miesiącu. Zero rodziny pod ręką - teście 160 km ode mnie, moi rodzice 650 km. Ale pewnie ostatecznie dałabym radę, bo nie było by wyjścia.
    Cóż, czas mi ucieka powoli - mam już 35 lat. Najwyższa pora chyba podjąć ostateczną decyzję - i albo się zdecydować, albo macicę betonem zalać :bigsmile: Najlepszym wyjściem byłaby wpadka, ale jestem skrzywiona na punkcie pomiarów i obserwacji itp. i dobrze wiem, kiedy nie można iść na całość, więc wpadka raczej realna nie jest :confused:
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    TEORKA: ale to złote [jak nie platynowe ] dziecko, więc ten

    No właśnie u nas te same spostrzeżenia :) u nas Liwcia diamentowa :devil: nic to dziecię nie chce, jak ją odłożę na ziemię tak siedzi, gaworzy, bawi się jakimiś duperelkami, po godzinie, dwóch chce jeść albo spać albo pobyć na rękach :bigsmile: no to dam jeść, położę spać czy ponoszę i dawaj na podłogę na nowo i tak siedzi kolejną godzinę i się zaciesza. My się śmiejemy, że takich Liwciaków to można mieć i trzy od razu, bo przy nich mało "robić" trzeba :tooth: no ale ja kolejnej ciąży nie przeżyję :P to znaczy przeżyłabym ale jak pomyślę o tym wszystkim to jednak macicę betonuję na nowo :crazy: Tylko mi przed owulką odbija na maksa :rolling:

    A ja się samego porodu tez nie bała, w sensie bólu. Tak jak napisała Asi mnie przerażała też wizja cesarki albo jakich komplikacji po drodze.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Dawaj marion, raz się żyje :smile:

    Asia (TEO), no proszę- to już jest więcej niż połowa sukcesu :wink:

    Ja też marzę o trójce, ale po drugim wszystko wyjdzie w praniu :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Środa, sąsiadko - wybrałaś już szpital? :)
    --
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Ul_cia, jeszcze nie :sad:

    I mam zagwozdkę, bo naprawdę nie wiem... Chciałabym na Żelaznej, ale boję się, że mnie odeślą, bo nie będzie miejsc, a jednak kawałek mam do tego szpitala...
    Mój mąż chciałby w Piasecznie, żebyśmy "rodzili", ale ja się zwyczajnie boję, chociaż z pierwszego porodu mam cudne wspomnienia, bo było ekstra, ale teraz słysze więcej złych opinii niż dobrych- mój ginek poleca Czernikowską albo Wołoską, ale Wołoska dla mnie zbanowana na wstępie, a Czerniakowskiej nie znam, chociaż sama się tam rodziłam, ale niewiele pamiętam :devil:

    A Ty Ulcia, w Wilanowie, w Medicoverze? Dobrze kojarzę?
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Sroda ja rodziłam na Wołoskiej bo mnie odesłali, ogólnie traumy nie mam zadowolona byłam i w gruncie rzeczy nadal jestem aczkolwiek teraz oczekuję innego podejścia więc próbuje na Żelaznej


    teraz czekam na opis Magdaleny :)))
    --
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Na Wołoskiej rodziło kilka moich znajomych, w odstępie dłuższym czasowym, ale wszystkie średnio zadowolone..., dlatego Wołoską wykluczam jakby nie wstępie.

    Ja pewnie pojadę na Żelazną, potem Madalińskiego, a potem urodzę w samochodzie zapewne, jak mnie będą odsyłać :wink:
    Z Kalą był szybki poród, więc tu może być jeszcze szybciej... Ech... Nie wiem- zobaczymy...

    Treść doklejona: 03.03.15 15:30
    A no właśnie, Magdalena i jej Pruszków - ciekawe jak wrażenia :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Środa: A Ty Ulcia, w Wilanowie, w Medicoverze? Dobrze kojarzę?

    Raczej tak - jak wszystko będzie OK - co prawda w tej ciąży ciagle jakieś strachy nas dopadają i dopiero wczoraj po wynikach Nifty ;-)) zaczęlismy rozmawiać o szpitalu.

    Ja tak sobie myśle o tym naszym Piasecznie - że ostatnio wydarzyło tam się wiele złego - i może teraz już się bardziej pilnują i jakość wróci do tej, którą szczycili się 3 lata temu? Nie wiem, tak sobie tylko głośno myślę.... Moja bliska znajoma będzie tam rodziła w maju - to dam znać
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Środa: Ja pewnie pojadę na Żelazną, potem Madalińskiego,

    niestety jeśli miejsc nie ma w danym szpitalu to oni dzwonią i Ci szukają miejsca, więc w sumie nie masz wpływu gdzie Cię odeślą...

    ja miałam mega pecha bo był baby boom i w całej Warszawie było miejsce tylko na Wołoskiej
    --
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeMar 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Ul_cia: Ja tak sobie myśle o tym naszym Piasecznie - że ostatnio wydarzyło tam się wiele złego - i może teraz już się bardziej pilnują i jakość wróci do tej, którą szczycili się 3 lata temu? Nie wiem, tak sobie tylko głośno myślę.... Moja bliska znajoma będzie tam rodziła w maju - to dam znać


    Wiesz, że też w ten sposób o tym myślę i naprawdę gdybam czy tam nie rodzić- boje się- owszem, ale jeśli poród będzie przebiegał tak jak z Kalą, to nie mam obaw i mogę rodzić w każdym jednym szpitalu- po prostu wszystko poszło naturalnie i samoistnie (modle się powtórkę z rozrywki :wink:)
    Tu dużo też zależy od personelu, bo trzy lata temu był zupełnie inny i świetny moim zdaniem, a teraz... hmmm cięzko powiedzieć..., chociaż wiem, że nie tylko w Piaseczyńskim szpitalu zdarzają się tego typu historie... , może podjadę tam na niedługo przed porodem i "obadam" sytuację... Zobaczę...

    A tam ordynatorem położniczego jest Kuźlik?

    A Ulcia, czemu Martynki nie rodziłaś w Piasecznie? (to nie wścibstwo :wink: )
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    Środa: A Ulcia, czemu Martynki nie rodziłaś w Piasecznie?

    Bo mój mąż snob :wink: nie wyobrażał sobie innego szpitala niż Medi ;-) a ja za bardzo się nie broniłam, bo też "z wiekiem" zrobiłam się wygodna jak cholera :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMar 3rd 2015
     permalink
    A tam ordynatorem położniczego jest Kuźlik?

    Tak. W szoku byłam, jak się ostatnio dowiedziałam, jaki z niego kawał bezdusznego chama. Poznałam osobiście Karolinę, która straciła synka w 2013r. w Piasecznie i to jak ją potraktował zasługuje na natychmiastowe wyrzucenie i odsunięcie od jakiejkolwiek pracy z pacjentami. Nie napiszę pierwszej wersji tego co mi przyszło do głowy, żeby napisać "na co to zasługuje", bo mnie oskarżą o podżeganie do popełnienia przestępstwa.
    --
  2.  permalink
    Ja w życiu nie zdecydowałabym się na Wołoską....nienawidzę tego szpitala.
    Cały czas zbieram opinie o Pruszkowie, w którym mieszkam ;) natomiast ostatnio sąsiadka rodziła naturalnie na Inflanckiej i bardzo chwali.
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 8th 2015 zmieniony
     permalink
    Hej, to teraz kolej na mnie. Postaram sie krótko i o tym, co moze być ważne rownież dla Was, zwłaszcza tych, które bedą miały cesarkę. Pierwszy wpis to historia porodu, drugi, to luźne uwagi, moze ktoś skorzysta.
    Moj pierwszy porod był w 32tc, było mnóstwo strachu, dziecko w inkubatorze etc etc. Dlatego ten drugi był dla mnie ogromnym szczęściem, ze wreszcie bedzie "po bożemu", zwyczajnie jak u wszystkich. Przez chwile miałam szanse na porod SN, mimo wcześniejszej cesarki. Na szczęście na nieplanowanym usg, tydzien przed tym jak odeszły mi wody, lekarz zauważył, ze synek jest duży (ok 4kg) i brzuszek ma większy niż głowę. Rzeczywiście po porodzie Mikołajek miał klatkę piersiową większa niż głowę i był duży. Dlatego lekcja nr 1: warto sie nie nastawiac na konkretna formę porodu i podchodzić do niego elastycznie; jeśli pojawiają sie przesłanki, by zmienić decyzje, trzeba to zrobic i nie rozpamietywac, ze miało być inaczej. 
    Termin CC wyznaczono mi na czwartek 5.03. W niedziele 01.03 zameczalam do poznego wieczora dziewczyny na wątku "Igła z nitką", czułam sie jak zwykle, nic mi nie dolegało poza tym, ze poczułam nieprzyjemne kłucie na jelito. Trochę mnie to "tknęło", bo byłam po wyproznieniu. Ewidentnie czułam tam ucisk. Położyłam sie spać, napisałam pod karta ciazy, ze nie chce mi sie rodzic, bo sie jeszcze nie zdążyłam wyspać i umyć lodówki i wtedy poczułam jakby dziecko wkręcilo mi sie jak śruba w miednice i usłyszałam charakterystyczne "pukniecie" - któraś z Was o tym pisała, wiec w sekundzie złapałam poduszkę miedzy nogi i odeszły mi wody. Było po 23. To zdecydowanie nie była szklanka, ale jakaś Niagara. Byłam spokojna i jakaś taka szczęśliwa, ale całe ciało mi sie tak trzęsło, ze urwalam zawieszenie od prysznica :wink: 
    Cieszylam sie, ze porod zaczął sie sam, ze to nie bedzie "CC na zimno" i ze maleństwo łyknie trochę porodowych symulujących hormonów. Wody były czyste, ja nie czułam żadnych skurczy, wiec zeby sie wyciszyć, ubrałam prześcieradło w łóżeczku, prZygotowalam ubranko dla Mery i po przybyciu mojej przyjaciółki, wyszliśmy.
    Ledwie wsiadłam do auta, zaczęły sie skurcze, od razu co 2-3 minuty, krótkie, takie po 5-10 sekund. Do malgeo powiatowego szpitala, gdzie chciałam rodzic, mieliśmy 3,5 km, na IP było pusto. Zadowolona i uśmiechnięta wzbudzilam ewidentna nieufność personelu. 
    Uśmiech mi zszedł z twarzy, gdy przez 20min musiałam leżeć pod ktg. Boże jak ja współczuje kobietom, ktore dawniej musiały rodzic na leżąco!
    Okazało sie, ze na dyżurze była pani dr, która 3,5 roku temu uratowała życie mi i Marysi, wiec przyjęłam to za dobry znak. Na wejściu ok północy szyjka była zgładzona i orzepuszczala tylko palec, wiec czekało mnie kilka godzin porodu  naturalnego, gdyż lekarze w takich sytuacjach wolą, by szyjka sie otworzyła do 5-6cm. Niestety, jako ze i tak miało być CC, te kolejne 3 h nie wyglądały jak przy porodzie SN, tylko były jakies pobrania, formalności, cewnikowanie, ktoś sie pojawiał, ktoś znikał, ktoś mnie komuś przekazywał etc etc. Zaczęłam wiec myślec o synku i sie odcinać. Skurcze cały czas były co 2-3min i zaczynały trwać około minuty-dwóch, a w radiu u położnych leciały jakies kiczowate przeboje u położnych. Skakanie przynosiło mi ulgę. Ponieważ jednak większość czasu nie mogłam sie ruszać tak jak chciałam, nie do końca mogłam sobie ulżyć i na szczycie skurczu czułam, ze zaraz zemdleję. To mnie przestraszyło. Na szczęście okropnie nieprzyjemna pani anestezjolog przyszła o 3 i powiedziała, ze nie zamierza czekać i maja mnie przygotować do operacji.
    Wyobraźcie sobie, ze chciano mi strzelić znieczulenie ogólne. Miałam szczęście, bo jeden z anestezjologow robi wyłącznie narkoze (WTF????!), ale nie było go na dyżurze. Zaprostestowalam wiec, mówiąc, ze sie nie zgadzam na narkoze, ze mam prawo być znieczulone inaczej jeśli nie ma przeciwwskazań i ze chce pamietać porod chociaż jednego dziecka. No i sie udało ;)
    Dostałam zzo, a dalej było chyba jak u wszystkich. Czułam spokój i szczęście, bo mnie nie bolało, obok była jakaś cudowna położna, która do mnie mówiła, a jeden z doktorów recytował wiersze K K Baczyńskiego. Przez moment ciśnienie mi spadło do 60/38, okropne uczucie.
    Nasluchiwalam płaczu, No i w pewnym momencie usłyszałam i zobaczyłam tego małego tłustego Mikołajka. Była 3:35. Miał rowniótkie 4000g i 60cm.
    Wszyscy sie zdziwili, ze taki duży, łożysko wzbudziło równe zainteresowanie swoimi wymiarami. Pamietam, ze pani dr nachylila sie i powiedziała, ze podjęłam dobra decyzje z forma porodu. I wtedy... Odleciałam.
    Centralnie poszłam spać :wink: obudziłam sie z kapiacą sliną na policzku (sic!), jeszcze na stole, a musiała minąć jakaś godzina (długo mnie szyli, nie wiem czemu). Przewieziono mnie na sale o 5., był świt, ćwierkały ptaki, a Mikołajek sie przysłał na godzinę do piersi. 
    I największym szczęściem i całą tą "magią porodu" było dla mnie to, ze cały i zdrowy leżał sobie przy mnie, ciepły i pachnący. Po prostu w życiu nie czułam sie tak szczęśliwa. Wtedy tez pomyślałam, jak wiele mnie i Marysię ominęło na poczatku, i ze nieświadomośc tego była wtedy zbawienna.
    A dalej było juz mniej więcej jak u wszystkich. :smile: Plynelam sobie w oceanie szczęścia, gapiac  sie jak głupia w tego małego człowieczka. :smile:

    Treść doklejona: 08.03.15 12:33
    Osobno kilka uwag, moze sie Wam przydadzą. Np. taka dobra rada, Dziewczyny. Naprawde po CC trzeba sie szybko uruchomić, jak tylko pozwolą sie pionizowac. Po Marysi wstałam dopiero po ponad dobie. Pamietam, ze przez tydzien chodziłam tyłem po schodach, a podniesienie kubka to był hardcore.
    Teraz mądra położna doradziła mi, bym wykorzystała czas, gdy dostaje zastrzyki przeciwbólowe i maksymalnie sie rozruszała. Zatem juz wieczorem w dniu porodu sama obsługiwałam dziecko, było zreszta ze mna od poczatku, ale do czasu pionizacji podawał mi je maż lub położna. Po uruchomieniu z każda godzina było lepiej. A trzeciego dnia nie brałam juz żadnych tabletek P/bólowych.
    Na koniec, taka refleksja, ze to, co szpitale deklarują na swoich stronach, a to, co praktykują, to czasem rożne rzeczy. Moze gdybym rodziła SN byłoby inaczej, ale przy CC bardzo mi było przykro patrząc jak traktują męża. Gdy poprosił o możliwość kangurowania podczas gdy mnie bedą szyli, to personel robił sobie jakies głupie uwagi i docinki z miną "co tez ten gość wymyśla",  potem go jakas baba opieprzyla, ze usiadł z dzieckiem na łóżku - a gdzie miał go kangurowac, skoro dostał go w łóżeczku do sali, gdzie było tylko to łóżko? Na obchodzie noworodkowym wypraszano go z sali - a przecież jest takim samym rodzicem dziecka jak ja. Dobrze, ze faceci maja gruba skore i wpuszczają na to luz. Ale mi było przykro.
    Mnie zaś po godzinie karmienia zabrano maluszka, bym odpoczęła, a potem na moje prośby po 2h, by mi go przywieźli, słyszałam, ze śpi. W końcu gdy maż wrócił i poszedł po niego ok 12, zastał oczywiście pigułe ze strzykawka z MM nad Misiem. A przecież pięknie ssał od poczatku i nie kumam, po co to zrobiła. Rutyna jest okropna. 
    Na szczęście w szpitalu rzeczywiście był system roooming-in i gdy juz porwalam Misia do siebie, nie oddałam aż do wyjścia. 
    Mimo, ze to moj drugi porod, to pierwszy raz doświadczyłam go w takiej "zwykłej" wersji, jak inni. I to, co mnie uderzyło, to mimo wszystko zagubienie mamy w tym całym szpitalnym zgiełku. Mnie było łatwo sie odnaleźć, bo z dzieckiem juz miałam doświadczenie, byłam spokojna, a co do procedur - miałam sporą wiedzę od Was z forum. Personel noworodkowy i polozniczy tego akurat szpitala był cudowny, polozne bardzo empatyczne i życzliwe (z małymi wyjątkami ;). Ale myśle, ze wiele pierworodek w tej szpitalnej machinie zgiełku czuje sie zagubiona, dlatego muszę powiedzieć, ze szczególnie przy pierwszym dziecku warto pomyśleć o opiece wybranej położnej. By zadbać o swój komfort i psychikę.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    Ale ze spadkiem ciśnienia po zzo mnie pobiłaś kozo :wink:
    A pisałaś, że nie da się mieć niższego :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 8th 2015 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Ale ze spadkiem ciśnienia po zzo mnie pobiłaś kozo

    Dzięki Tobie, Asia, nie spanikowałam! Ulrzedzilas mnie, wiec jak poczułam, ze mimo maski z tlenem zaczynam sie dusić i czuje jakbym miała zemdleć, to zetknęłam na ekran i od razu alarmowalam, ze odpływam.
    •  
      CommentAuthorOlenka01
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    Magda, piękny opis:) Jeszcze raz duzo zdrowka dla Was!!!

    Mam nadzieje, że mnie również wiedza która tu zdobylam pomoze jak najbardziej świadomie i spokojnie przejść przez porod:smile:
    -- []
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    Magda, Jeszcze raz Ci bardzo gratuluję, fajnie, że udało się tak hormonalnie-naturalnie na początku :))

    Magdalena: jeden z doktorów recytował wiersze K K Baczyńskiego


    A to mnie jakoś urzekło, takie miłe się wydaje.

    Magdalena: myśle, ze wiele pierworodek w tej szpitalnej machinie zgiełku czuje sie zagubiona, dlatego muszę powiedzieć, ze szczególnie przy pierwszym dziecku warto pomyśleć o opiece wybranej położnej. By zadbać o swój komfort i psychikę


    Oj tak, ja się zdecydowanie podpiszę. Pierwszy poród i tak jest przeżyciem ogromnym, ja pamiętam to zagubienie, że tu nowy człowiek mi leży na brzuchu, a ja nie wiem co dalej z nim robić, co teraz, karmić, nie karmić, czy on jest tylko mój, czy muszą mi w szpitalu na coś pozwalać? Strasznie dużo tych pytań było, dobrze, że przy nas była położna, która wszystko z anielską cierpliwością objaśniała. Drugi poród to już luz, bo przez to wszystko raz przechodziliśmy, ale pojawienie się pierwszego dziecka jest faktycznie mega stresujące...
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    _Fragile_: A to mnie jakoś urzekło, takie miłe się wydaje.

    Bo było :smile: zwłaszcza, ze my z M po liceum Baczyńskiego i te wiersze tez znam na pamięć.
    .
    Zeby nie było, cały porod i pobyt będę wspominać cudnie.
    Ale wypunktowalam pare detali ku potomnosci ;)
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    Ja też z tych odpływających po zzo ;) ciekawe z czego to wynika...
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMar 8th 2015 zmieniony
     permalink
    Magdalena: Odleciałam.
    Centralnie poszłam spać :wink:

    Magda, podali Tobie coś dożylnie na sen na czas szycia? Pytam, bo ja odpłynęłam w tym samym momencie i obudziłam się na sali poporodowej już z Michasią u boku. Możliwe, by podali coś bez powiadomienia? Mnie to zastanawia do dziś. Dziwne to było.
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    Olenka01: Mam nadzieje, że mnie również wiedza która tu zdobylam pomoze jak najbardziej świadomie i spokojnie przejść przez porod

    Też tak mam :bigsmile:
    Czytam i czytam, a z każdym Waszym opisem nabieram większej pewności siebie. Mąż mnie klika dni temu zapytał ni z tego, ni z owego, czy się boję. A co ja mu na to? Że nie!! Chociaż istnieje taka możliwość, że teraz "na sucho" taka ze mnie bohaterka :tongue:
    Ale tak serio, to wiadomo, że ile nas tu, tyle różnych historii. Mimo to i tak większa świadomość sytuacji, jak to wszystko może wyglądać, naprawdę dodaje mi odwagi.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    Sardynko a Ty nie jesteś niskociśnieniowcem ? Bo coś mi świta, ze jesteś tak jak ja czy Magda :wink:
    Mnie anestezjolog uprzedzil, że wtedy właśnie lubią być odloty :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    Tak Teo jestem :) nawet chyba kiedyś poruszałyśmy ten temat na forum...ja póki co miałam 2 razy zzo (porody) i raz pełną narkozę (wyrostek) i za każdym razem odjazd (tzn. Po narkozie to nie pamiętam of kors ale po operacji nie chcieli mi dać nic przeciwbolowego tłumacząc to tym że miałam bardzo niskie ciśnienie)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    No to dlatego miałaś odlot :)
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 8th 2015
     permalink
    katka_81: Magda, podali Tobie coś dożylnie na sen na czas szycia?

    Nic mi o tym nie wiadomo... Poza tym chyba nie musza informowac, tak mi sie wydaje.
    Na pewno przy spadku cisnienia dostalam 3 razy efedrynę - tyle uslyszałam.
    W sumie mozliwe, ze dali cos nasennego, szycie trwalo bardzo dlugo. Wybudzilam sie jeszcze na stole.
  3.  permalink
    Przeczytałam Magda Twój opis porodu oraz Twoje uwagi, i ...przypomniał mi się mój pierwszy i drugi poród.
    Nigdy o tym tak nie myslalam, ale masz racje - jak urodziłam Matiego przez cc w 33 tc z powodu odklejonego łożyska to nieświadoma świeżo upieczona matka nie potrafiłam sobie wszystkiego wytłumaczyć, kiedy jeszcze na 10 godzin zostałam sama na sali pooperacyjnej i nikt przez ten czas do mnie w nocy nie przyszedł, a ja z tej niemocy płakałam bo nie wiedziałam w jakim stanie jest mój wcześniak, który urodzil się z 5 pkt bo nie oddychał.
    Fajnie, że ten drugi poród u Ciebie zatarł (choć troszkę) ten strach po 1-wszym porodzie.
    Tak jak się u Ciebie wszystko potoczyło z tym naturalnym przygotowaniem się do porodu to przyznam, że nie słyszałam o tym czekaniu na rozwarcie 5-6 a przecież to faktycznie ma sens. Co z tego ze cc, ale jednak warto pozwolić naturze choć trochę się wykazać...
    RAZ JESZCZE GRATULUJĘ !!! No to teraz masz parkę :bigsmile:
    -- ___
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeMar 9th 2015
     permalink
    Madzia ja myślę że oni tak długo cię szyli i czyścili z powodu tej endometriozy po poprzednim cc
    u mnie obie cesarki trwały króciutko całe razem ze znieczuleniem cewnikowaniem itd nie więcej niż godzinę
    a tak jak drugie dziecko jest prostrze w obsłudze to i drugi poród jest łatwiejszy tzn ma się większą wiedzę i jakoś tak łatwiej...
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMar 9th 2015
     permalink
    Hmmm, ja też jestem niskociśnieniowcem. Może po prostu odleciałam...
    --
    •  
      CommentAuthornataliaa_
    • CommentTimeMar 9th 2015
     permalink
    sardynka85: Ja też z tych odpływających po zzo ;) ciekawe z czego to wynika...


    i ja rowniez odplywalam przy drugim porodzie..
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeMar 9th 2015
     permalink
    Mnie też ciśnienie spadło do 60/40. Czułam się jak ryba bez wody. Też jestem niskocisnieniowcem. Podczas porodu powiedzieli, że to taka reakcja na osksytocynę.
    Magdalena gratuluję.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
  4.  permalink
    Ja miewam ciśnienie 60/40 normalnie, więc ciekawe co będzie, jeżeli dojdzie do zzo u mnie;)

    Magda super opis i teraz ja zadam najważniejsze dla mnie pytanie. Polecasz ten szpital? :)
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 13th 2015
     permalink
    Figowa_mama: Polecasz ten szpital? :)

    No i tu mam zagwozdkę. Bo opieka poporodowa bardzo dobra, cudowne położne, uczynne, pomocne (poza jedna, zwana przez nas Britney Spears;).
    Ale
    Poziom lekarzy dosc nierowny. Zalezy wiec na kogo sie trafi. Po drugie, nie wiem jak tam jest z naturalnym porodem. Mam podejrzenia, ze polecana przez laski na innych forach pani polozna (z ktora sama omal nie rodzilam) jest tak ceniona, bo wali oxytocynę każdej (lezala ze mna dziewczyna z rozwalonym nienal odbytem, ale zadowolona, ze dzieki tej pani rodzila tylko 3h :confused:).
    Zbiore sie i opisze wszystko na watku Porod Warszawa. Na pewno na cc polecam. Dobrze szyją. Ale co do SN to mam watpliwosci.

    Treść doklejona: 20.03.15 22:16
    Dziewczyny pocesarkowe, mam pytanie.
    Mialyscie moze taki objaw jak nadwrażliwość skory? Nie tylko w obrębie blizny, ale generalnie miednicy. Mimo, ze po CC czułam sie bdbrze i szybko wróciłam do siebie, to potem miałam tygodniowy epizod z kolką nerkową, strasznie sie ucierpiałem (miałam ataki co 15min). Po ustąpieniu została mi jakas taka wrażliwość skory. Blizna mnie bardzo szczypie przy dźwiganiu dziecka, stwardniała w jednym miejscu, ktore od poczatku było najbardziej bolesne - to wiem, ze moze być normalne.
    Ale centralnie pobolewa mnie pośladek, w ktory dostałam 3 zastrzyki ketonalu w szpitalu. To przecież niemożliwe, zeby mnie od nich bolał tyłek, nawet śladu nie ma. I tak sobie pomyslałam, ze to moze jakas po prostu konsekwencja CC, taka nadwrażliwość skory. Bo to ciagle pieczenie skory przy bliźnie jest nieprzyjemne :/
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 21st 2015
     permalink
    Dziewczyny, bardzo polecam ten artykuł "Lekarze się boją. Często wolą zrobić cesarkę, nawet jeśli nie jest to bezwzględnie konieczne", może niekoniecznie pierwszą część, ale fakty/mity są bardzo przydatne.
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 21st 2015
     permalink
    Właśnie wczoraj widziałam zapowiedź tego tekstu w Weekend.gazeta i czekałam z ciekawością. Warto przeczytać.
    btw, koleżanka mi powiedziała, ze w św. Zofii w Waw cesarka na życzenie kosztuje 5k. Prawda to? Trochę sie zszokowalam. Tzn nie ceną, tylko samym faktem.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.