Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
W koncu trzeba sie wziasc i opisac porodowe przezycie !
Skurczy brak,caly dzien leniuchowalam
Wieczorem wymyslilam sobie domowe mini spa - wiecie peeling, maseczki i golenie ogolnoswiatowe
W miedzyczasie zaczelam juz czuc takie kilkusekundowe sciaganie z pachwin w dol ale pomyslam,ze za duzo sie pogimnastykowalam przy tym moim spa i brzuch mi sie stawia ( to moj ciagly problem ciazowy). Po godzinie juz wiedzialam, ze to nie to. Ok godz. 23 poszlam spac, bo co bede siedziec i czekac ? Dlugo nie pospalam, od godz 1.30 mialam juz co 10 min BOLESNE skurcze / caly czas mialam skurcze krzyzowe, innych nie doznalam / przemeczylam sie cala noc..Rano zjadłam sniadanie i postanowilam, ze jedziemy bo juz mam dosyc ! Zreszta bałam sie o mala bo pod koniec ciazy nasze przeplywy nie byly najlepsze.
Na porodowce znowu to samo, tysiace pytan oraz zrobione usg ( ktore wykazalo malo wod plodowych, dziec jeszcze wysoko, waga nie cale 3100g ). W tym czasie bylam sama, maz czekal na korytarzu. Sala rodzinna "wietrzyla" sie po przednim porodzie.W miedzyczasie wychodzilam do niego. Ok 11 skurcze byly juz co 5 min, a o 13 nareszcie bylam juz z mezem ! Myslalam,ze umre..prysznice, pilki, spacery - kosmos ! Cudawianki, ktore malo co pomagały..Od godz 14-15 skurcze nabraly jeszcze wiekszej sily i czestotliwosci (co 2-3 min), kiedy juz zaczelam miec skurcze parte (od godz 16) zjawil sie nowy lekarz dyzurny i zbadal mnie - rozwarcie na 5/6cm, wody czyste. To bylo cos okropnego, czujesz ze musisz przec a nie mozesz..Maz moj biedny cala koszulke mial juz powyciagana przeze mnie
bo na niej zaciskalam dlonie...ale dzielnie znosil wszystko.
a na to ja biorac ja za reka zaczynam blagac,zeby juz ! TERAZ !
Miedzyczasie przyszedl Pan doktor z pytaniem czy moga mi towarzyszyc studentki, powiem Wam ze liczylam sie z tym bo to szpital kliniczny i bylo mi to obojetne, mialam juz dosc wszystkiego ale moja wspaniala polozna zabronila ! Pozwolila dopiero jak juz Igula prawie byla
Nawet nie zauwazylam kiedy weszły..Tak jak nie zauwazylam kiedy kolo mnie znalazlo sie 3 lekarzy i jeszcze jedna polozna ! Igulce troche tetno spadalo ale na szczescie samo bardzo glebokie oddychanie unormowalo to ! Na ostatnie 30 min podali mi oksytocyne z glukoza bo skurcze oslably a ja co tu duzo mowic caly dzien bez jedzenia - to tez wplynelo. Generalnie ostatnie 30 min w pozycji na plechach ! Co bylo okropne ! Najgorsza pozycja do rodzenia jaka moze byc ! Zwlaszcza przy skurczach krzyzowych.
Twarz mojego meza pamietam do dzisiaj ! Ten ogrom szczescia i wzruszenie 
to jeszcze mnie troche wyciagnely z tego porodowego szalu. Jedna ze studentek trzymala doktorkowi wziernik a on dzialal co tam trzeba bylo. W pewnym momenci ona sie go pyta czy moze odejsc na bok bo jej slabo, on popatrzyl i gdy tylko wypowiedzial slowo TAK - to studentka zrobila sie blada jak sciana i zaczela leciec na mnie !!! A ja hyc ja za reke (ta z wziernikiem) i trzymam! Reszta sie rzucila do pomocy i mowia do niej zeby puscila wziernik a ona na odwrot jeszcze mocniej go zaciska ! DLugo sie nie zastanawiajac i majac wizje rozerwania mnie przez studentke wyciagnelam sobie wziernik. Akcja jak w filmie, znaczy ja sie czulam jakbym film w 5D ogladala
Zbiegli sie wszyscy z porodowki, ale to nie koniec ! Ta dziewczyna nacisnela cos pod lozkiem i powedrowalam ciutenke w dol co spowodowalo rozbicie stojacego obok (z narzedziami dla doktorka) szklanego stolika ! Huk, stuk i na ten moment moj maz wpadl w panike ze mnie morduja ! Biedny nie mogl sie rozerwac bo tu Iga a tam ja wiec na w pol drogi tylko mogl sie wybrac i dowiedziec co i jak. Takze dziewczyny dzialo sie dzialo ! Gdy tylko skonczyli, dostalam swojego skarba do piersi
Skonczylo sie tylko na lizaniu moich cyckow ale warto bylo 
) Nagle stawia mi się macica. W ogóle mnie to nie dziwi, bo takie bezbolesne twardnienia co 5 min to ja od tygodnia miałam… A podobno głowa w tym czasie się pchała do wyjścia!
powiedziałam, że może to juz dziś, za radą położnej jesli skurcze nie ucichną mam malować w domu sutki, użyłam laktatora
Ściagnęłam ponad 30 ml siary… Skurcze stały się wyczuwalne, a jak był jakiś w miarę bolesny to cieszyłam się jak głupia ( bo tak chciałam rodzić z Jeannette, chciałam zdążyć zanim wyjedzie). Napisałam sms’a że pod godziny regularne co 5 min trwają około miniuty. Kazała zaczekać aż bardziej zabolą o 19.40 zadzwoniłam że chyba jest dobrze
Umówiłyśmy się że jak się coś zaczenie dziać mam dzwonić, a jeśli nie to do zobaczenia na IP o 21.30
No dobra! Wykąpałam Lu, zadzwoniliśmy po babcię… Przyjechała o 20.30 a młoda padła dosłownie 3 min przed jej przyjściem kolejny FART…
Śmiała się że pierwszy raz w historii rodząca jest przed Jeannette. Paweł jej jeszcze nie widział, uprzedzałam go że to kawał pięknej kobiety ale w szoku i tak był
Generalnie ekspres z papierologią, położna poszła się przebrać, wepchała mnie w kolejkę do gabinetu żeby zbadać w tym czasie odeszły mi wody, dużoooo wód ( później jak zeszłam to w tej nerce było na moje oko ponad 2 l). Skurcze się oczywiście momentalnie nasiliły i częstotliwość zeszła do 3 min. Bez robienia KTG na IP pojechaliśmy od razu na blok. SZOK Pawła na widok sali, ładna, nowoczesna i ogromna! Przebrałam się, podłączyła mnie pod KTG, zapytała czy może przygarnąć jedną ze studentek… Zgodziłam się, bo miałam pozytywne wspomnienia z pierwszego porodu i obecnością praktykantek. Godzina 22 jak jestem przebrana, na sali pod KTG i podpisuję papiery ze zgodą na ZOO. Szyjka zgładzona 3 cm rozwarcia, skurcze bolesne na 4-5. O 22.45 już działa znieczulenie, mega mnie całe ciało swędziało ( podobno efekt uboczny jednego ze składników znieczulenia) ale lepsze to niż ból
Nogami ruszać mogłam, ale były ciężkie i musiałam pomagać sobie aby zmienić pozycję, drapanie poniżej pasa nie miało sensu bo nie czułam go. Musiałam patrzeć na zapis aby odpowiednio oddychać na skurczu bo tego też nie czułam nawet twardnienia… Jeannette pytała czy rodzimy 13 czy 14 kwietnia, na prośbę teścia ( z 13 lutego) i teściowej ‘wybraliśmy’ 14
Była godzina 23.40 nie realne wydawało mi się, że to za 20 min miałoby być już po. Koło północy poczułam rozpieranie w dół, ale nie bolało, w badaniu wyszło że jest 8 cm, dostałam herbatkę gorącą ale jej nie dopiłam bo dosłownie chwilę później nasiliło się no i się zaczęło
Ja już prę a Jeannette spokojnie obserwując mnie przygotowuje sobie stolik z narzędziami. Krzyczałam, bardzo.. Ale to nie były okrzyki związane z bólem ( choć wiadomo, że bolało!!) tylko ten krzyk mi pomagał , miałam wrażenie że się bardziej wczuwam i wyżywam na skurczu.
Byłam świecie przekonana że to będzie pulpet, fałdka na fałdce a tu o godzinie 0.25 wyskoczyło maleństwo.
Oczywiście cały czas miałam go na sobie samo parcie trwało 10 min podobno, a dla mnie to była chwila! szyta byłam prawie godzinę, na szczęście w środku na szyjce ani jednego pęknięcia ( a przy Łucji mi całą rozerwało)
Teraz tak sobie myślę, że szkoda by było raz jeszcze nie skorzystać z usług takiej położnej, tylko muszę znaleźć kogoś kto za mnie w ciąży chodził będzie!





zdawało by sie nudne CC
jak dla mnie druga CC o niebo lepsza od pierwszej!!




Ja dzwonię do położnej i przedstawiam sytuację. Położna wie, że chcę jak najdłużej zostać w domu, więc sugeruje mi długi ciepły prysznic, żeby zobaczyć, czy coś po nim przyspieszy. Prysznic nic nie zmienia, więc wracamy do łóżka i próbujemy drzemać pomiędzy skurczami.