Blackberry, gratuluję! trzymam kciuki! :) Efcia81, bardzo mi przykro :( trzymaj się. Efcia a brałaś od początku ciąży luteinę czy duphaston? Bo np. ja nie potrafię utrzymać ciąży jak od samego testu nie biorę luteiny czy duphastonu. Teraz jestem w kolejnej ciąży i na szczęście na razie jest wszystko ok ale biorę od początku ciąży luteinę i acard, a później od 6 tyg. lekarka przepisała mi dodatkowo luteinę i duphaston. Po poronieniach robiłam badania /oprócz genetycznych/ i wszystko było ok więc nie było wiadomo dlaczego ronię.
Brałam luteine ale w małych ilosciach bo progesteron miałam bardzo wysoki, teraz nawet jeszcze jest wysoki bo temperatura sie trzyma, brałam tez acard i clexane i tez nic z tego, podobno u mnie immunologia, w kolejnej ciąży najprawdopodobniej dostanę encorton (steryd) który ma podobno zniszczyć przeciwciała które zabijaja zarodek :-( niuniu32 cieszę się że u Ciebie wszystko w porządku jest to bardzo budujące słyszeć że pomimo poronień w koncu sie udaję :-)
Efcia, dobrze, że jesteś pod opieką dobrego lekarza. Mam nadzieje, ze ten encorton pomoże ;-). Dobrze, że zachodzisz w ciążę bo przy mądrym lekarzu donosisz szczęśliwie ją ;-) Nie trać nadziei ;-) uda się w końcu i będziesz tulić Maluszka ;-) trzymam za Ciebie kciuki ;-) Mam nadzieje, że oczyścisz się sama i będziecie mogli podjąć wkrotce starania ;-)
I ja się witam po nieobecności. Powoli wracam do życia, chociaż "normalnością" tego nie nazwę... W tym cyklu wracam do gry, zaczynamy się starać, proszę o kciuki!
blackberry gratulacje! :) efcia81 bardzo mi przykro :(((( niunia32 - w jakiej dawce bierzesz Acard?
Pozdrawiam Was dziewczyny!
-- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
Cześć dziewczyny jestem tu nowa. Jak się domyślać dołączyłam tu nie bezpowodu. W zeszłym roku rozpoczełam z mężem starani o dzidzie. Po pewnym czasie Okazało się że wogóle nie mam owulacji, zaczeła się walk. Mnóstwo leków po, których okropnie się czułam. Kiedy już odpuściĺam 17 maja tego roku okazało sie że jestem w ciąży. Naszej radości nie było końca szczególnie że w czerwcu przy usg okazało sie że bedziemy mieli bliźniaki. Strasznie sie cieszylismy.... aż do 15 lipca (byl to 13 tydzien ciąży) kiedyposszliśmy razem na badahie usg i pani dojtor oznajmia nam że obie ciąże obumarły. Wpadłam w straszna histerie i oczywiście milion pytań co ja źle zrobiłam, czemu akurat nas to spotkała.... itd... przyjeli mnie na oddział dali tabletki poronne i w nocy urodziłam moje maleństwa, odrazu zabieg łyżeczkowania i pustka ; ( . Od tego czasu minęły juz dwa miesiące jednak cały czas boli. Boje sie że znowu bede miała problem z owulacją i tym samym zajściem w ciaze tym bardziej z donoszeniem tej ciąży... napiszcie jesli możecie czy po takiej sytuacji w waszych cyklach sie coś zmieniło. Wczesniej nie miałam miesiaczek wszystko było wywoływane farmakologicznie. Czy jest szansa że zaczne sama miesiaczkować i bede miała owulacje???? JESTEM ZAŁAMANA.
zabkaa trzymam kciuki wiśnia bardzo mi przykro ale musisz walczyc dalej, jeśli chodzi o mnie to przed ciążą też miałam problem z zajściem po poronieniu juz tego problemu nie miałam, więc bądź dobrej myśli ze u Ciebie też juz bedzie zaskakiwać. Trzymaj się dzielnie.
Czesc dziewczyny, jestem zupelnie nowa na tym forum i mam nadzieje, ze nie macie nic przeciwko, ze dołącze do dyskusji? 2 razy juz poronilam, ostatnie bylo w grudniu 2013, w 12 tyg Od marca staramy się z mężem o następne maleństwo. Jak narazie nic nowego, zobaczymy za pare dni. Robię wszystko, żeby tej ciąży aż tak nie wyczekiwać, ale to bardzo trudne. Zreszta na pewno wiecie jak to jest... Strasznie się też boję następnego poronienia... Tak z waszego doświadczenia, czy z reguły kobiety donoszą ciąże po 2 poronieniach, czy nie ma na to zupełnie żadnej reguły? Byłabym wdzieczna za szczere odpowiedzi. Pytam, ponieważ wciąż się waham, czy zacząc robić szczegółowe testy (ogólne i testy tkanki nic nie wykazały), czy po prostu uzbroić się w cierpliwość i czekac... Głównym powodem mojej niepewnosci sa kosmiczne koszta takich szczegółowych badan, inaczej juz bym je zrobia.
Wisnia, tak jak pisalam powyzej, poronilam w 12 tyg. Raczej nigdy nie mialam problemow z owulacja, ale po poronieniu miesiaczki mi sie calkiem rozregulowaly. Tez mialam lyzeczkowanie i moj pierwszy okres dostalam po 36 dniach, pozniej cykle zaczely sie wahac od 27 do 33 dni. Bardzo to frustrujace, bo przed poronieniem zawsze bylo 30 dni jak w zegarku. Ogolnie wszystko sie u mnie poprzewracalo do gory nogami i zaczelam miec problemy z hormonami, szczegolnie przed kolejnymi miesiaczkami. M.in. albo wpadam w czarna rozpacz, albo smieje sie jak glupia bez powodu Ucze sie to kontrolowac i wydaje mi sie ze z kazdym miesiacem jest lepiej. Minelo juz 9 miesiecy od poronienia. Pogodzilam sie z tym, ale nigdy nie zapomne. Pamietaj, ze to nie byla Twoja wina. Moja reakcja byla taka jak Twoja, ale lekarze wyjasnili mi, ze nie moglam absolutnie nic zrobic, zeby temu zapobiec. Na pewno zostaniesz kiedys mama, nie trac nadziei!x
Aneta_Kl dziękuje za słowa otuchy i szczerze Ci współczuje. Czasem się zastanawiam czemu akurat mnie to spotkało. Mam nadzieję, że szybko zobaczysz dwie upragnione kreski na teście ciążowym. wczoraj przyszli do nas znajomi i oznajmili że spodziewają się dziecka jak tylko wyszli ryczałam cały wieczór. Także mam podobnie raz się śmieje i wszystko jest okej a raz ryczę jak głupia :(
Bardzo mi przykro dziewczyny!:( wiem, że kolejna ciąża będzie pełna obaw ale naprawdę warto. To, że sie nie udało nie znaczy, że nie będziecie się cieszyć ze zdrowej ciąży. Ja poroniłam w 7 tc , potem miałam ciaze biochemiczną, trzecią ciąże z synkiem donosiłam. Brałam w niej luteine i acard. Będzie dobrze, musicie w to wierzyć. Powodzenia!
Dziewczyny, bardzo Wam dziekuje za pozytywne slowa! Hopelight - dodalas mi nadziei! Co ma byc to bedzie, ale najwazniejsze, ze jest to mozliwe :)
Wisnia, to swieta prawda, ze czas leczy rany. Ja nie powstrzymywalam sie od placzu. Trzeba to z siebie wyrzucic. Bylam wsciekla na caly swiat, ryczalam z bezradnosci, na widok dzieci, lub na samo wspomnienie co mi sie przytrafilo. Ciagle przypominaly mi sie zdjecia USG i myslalam, ze mi serce peknie... Ale nie peklo i teraz zostala mi tylko cicha nadzieja, ze nastepym razem sie uda. Po poronieniu mnostwo osob zaczelo mi opowiadac swoje historie. Bylam w szoku, ze az tyle kobiet przez to przeszlo! My babki to jednak mamy ciezki zywot ;) Trzymaj sie dzielnie wisnia, bedzie dobrze. Musi byc! Buziaki xx
Witajcie. Straciłam ukochanego synka w 34 tygodniu. W moim brzuszku żył do samego konca, ale nie było mu dane zaczerpnąć pierwszego oddechu, jego serce nie zaczęło być. Chciałabym przeczytać książkę "o dziecku które obróciło się na pięcie" czy któraś z was mogła by mi ją udostępnić w jakiś sposób?
Dziewczyny, bardzo mi przykro, że straciłyście swoje Kochane Maleństwa :( Klementynnaaa, ogromnie współczuję, miałaś tak zaawansowaną ciążę...:( Niestety nie mam tej książki.
To takie niesprawiedliwe!! Klementynaaa naprawde mi przykro Ja narazie probuje przejsc przez pierwsze 3 miesiace... Biore progesteron i zobaczymy jak to bedzie...
Klementyno i wszystkie dziewczyny zebrane na tym forum bardzo mi przykro z powodu waszych strat i cieszę się ogromnie z wszelkich sukcesów. Ja niestety znów tracę kolejną ciąże, zarodek przestał się rozwijać i obumarł (to będzie 3cia - 1sza biochemiczna, 2ga 10 tydz i teraz 9 tydzień). U mnie na razie znaleziono niedobór wit D3 i za niską homocysteinę, i tą D3 lekarz trochę obarcza nasze niepowodzenia. Ponadto lekarz na podstawie wyników badań podejrzewa, że nie przyswajam kwasu foliowego, ale muszę iść na badania w tym kierunku. Jest jeszcze podwyższone APTT (nieznacznie). Poza tym wszystko ok,genetyka, morfologia, tarczyca, biochemia ok. Nie wiem już sama gdzie dalej szukać. Martwią mnie krwiaki, które mi się zawsze robią w ciąży, ale wszystkie czynniki typu trombofilia czy Leiden zostały wykluczone. Poza tym dziś drugi dzień jestem na cytotecu, wczoraj dostałam 3 tabl i wywołały one tylko lekkie krwawienie, które wieczorem ustało. Dziś dostałam kolejne 3 tabl. Minęło już 6 h od podania i nie ma żadnej reakcji organizmu, Tylko lekkie krwawienie. czy powinnam się martwić? Pojechać do szpitala? chciałabym uniknąć łyżeczkowania (nie lubię szpitali, nie mam do nich zaufania), wolałabym poronić w domu, w spokoju i pod opieką męża ale się martwię. Poprzednią ciążę poroniłam samoistnie, bez leków. Tym razem beta wyższa i nie jest już tak łatwo.
Amazonka. Lekarz kazal leżeć i przyjmowac ketonal a na noc relanium. Gdyby byly jakies problemy dzwonic nawet w srodku nocy. Na początku przyszlego tyg przyjść na kontrolę. Jagoda po acardzie robią mi sie ogromne siniaki. Mam za wys Aptt na acard. Pozatym miałam wszystkie badania na zakrzepice i wszystko jest ok.
Strasznie mi przykro, ze coraz więcej dziewczyn na tym wątku. Myśmy po poronieniu próbowali pół roku, raz ciąża biochemiczna, aż dokładnie po roku pojawiły się dwie kreski, które nie zamieniły się w @. Powiem Wam, ze dałabym wiele, żeby nie mieć tych przejść za sobą. Ciężko cieszyć się ciążą, bo strach, ze coś pójdzie nie tak jest ogromny i przerażający. Szczególnie, jeżeli zaboli brzuch albo pojawiają sie plamienia..... Ciężko być dobrej myśli... Iris, jest podobno pewien procent kobiet, które na ten lek nie reagują. Ja miałam podawany przez 3 dni, a potem w szpitalu zalecili lyzeczkowanie, bo już większej dawki leku nie mogli dać. Nawet jeżeli tabletki nie wywołają poronienia dobrze je brać. jest szansa, ze podziałają na szyjkę i będzie ona lepiej przygotowana do zabiegu.... Sam zabieg, to 20 minut w narkozie i jeżeli po nim jest ok, wypuszczają do domu - z mojej perspektywy, jedna z rzeczy, której nie pamietam jako coś nieprzyjemnego. O wiele gorsze były dni z cytotekiem i oczekiwanie na poronienie. Trzymaj się dzielnie!
2ga dawka leku zadziałała. Tym razem nawet nie bolało. Wizytę kontrolną mam w przyszłym tyg. Mam nadzieję że wszystko będzie w porządku. Dziewczyny a jakie badania robiłyście w kierunku przyczyn immunologicznych? Bo ja oprócz zespołu antyfosfolipidowego nic nie badałam.
Cześć Dziewczyny... Niestety i mi przyszło pojawić się na tym wątku...dopiero co byłam na "przyszlych Mamusiach"... Zaczynając od początku...w poniedziałek na wizycie u gina dowiedziałam się że naszemu drugiemu maleństwu przestało bić serduszko;( była to traumatyczna dla mnie wiadomość;( tym bardziej że ogromnie się z mężem cieszyliśmy z tej ciązy, bo szybko i niespodziewanie udało nam się zajść naturalnie, po długich i trudnych staraniach o naszą pierwszą córeczkę Hanię, która pojawiła się na świecie dzięki IUI. Tym razem udało się naturalnie i karmiąc piersią Hanię, no ale niestety nasze szczęscie nie trwało długo....wczoraj wyszłam ze szpitala, ze względu na poronienie zatrzymane we wtorek podano mi tabletki poronne, a wczoraj miałam zabieg łyżeczkowania:( Pewnie jak każda z Was tutaj, niegdy w życiu nie sądziłam że mnie to spotka( choć wiadomo bałam się tego...) ;(( Fizycznie czuję się dobrze, psychicznie-naprawdę kiepsko;( Przychodzę też do Was z pytaniem, gdyż wczoraj przy wypisie nie uzyskałam w szpitalu na nie odpowiedzi... Chce założyć nowy cykl-wykres, który dzień mam uznać za pierwszy dzień cyklu, ten w którym podano mi tabletki poronne i zaczęłam już mocno krwawić, czy dopiero kolejny dzień-łyżeczkowania? Pozdrawiam wszystkie dziewczyny ciepło..
dziewczyny, wiecie coś na temat badania przeciwciał antykardiolipinowych? Gdzieś przeczytałam, że powinno się je robić max do 6 tyg po poronieniu. Ja niestety się z tym po poprzednim poronieniu spóźniłam i miałam robione ponad 3 msc po, ale dodatkowo 5 dni po transferze. Uzyskałam wynik: brak przeciwciał. Czy taki wynik jest wiarygodny? Czy mam go w razie czego jeszcze raz powtarzać po obecnym poronieniu?
Hej dziewczyny. Bardzo wam współczuje tego co musiałyście przejsć. Mam pytanie do was czy ma może któraś w pdf książke "Przerewane oczekiwanie". Pomimo tego że straciłam moje bliźniaki 3 miesiace temu, to bywają chwile, że niepotrafie sobie z tym poradzić może ta książka pomoże mi coś zrozumieć.
Dziewczyny, bardzo współczuję każdej z Was. Iris, ja przeciwciała antykardiolipinowe zbadałam jeszcze w ciąży, wyszły ujemne. Nie wiem co mnie podkusiło, aby je robić, miałam złe przeczucia co do tej ciąży i niestety miałam rację. Swoją pierwszą ciążę, zresztą bliźniaczą, poroniłam w 10tc, w lipcu. Z poronieniem zatrzymanym zostałam przyjęta do szpitala, szczęście w nieszczęściu udało się bez zabiegu, tylko z pomocą cytoteku. W szpitalu zbadali tkanki pod względem histopatologicznym, wynik nic nie wniósł. Wszyscy lekarze mówili mi, że ciążę bliźniaczą jednojajową ciężko utrzymać, więc nie drążyłam i innych badań nie robiłam. Teraz staram się myśleć pozytywnie i wierzyć, że następna się uda. Może już niedługo, w najbliższych dniach mam mieć IUI :) Montenia, Wiśnia jeśli chodzi o "Przerwane oczekiwanie" spróbujcie zapytać Klementynę, wydaje mi się, że może ją mieć. Trzymajcie się Kobietki cieplutko :)
Montenia, "o dziecku które obróciło się na pięcie" Żabka chyba miała w formie kserówki. Chociaż może ma ją już w pdf, bo wiele kobietek było książką zainteresowanych.
Ja mam "Jak przeżyć stratę dziecka" jeśli ktoś zainteresowany. Ale nie w pdf-ie tylko zeskanowaną. Jestem w trakcie lektury, więc ciężko mi książkę ocenić. Mnie dużo daje rozmowa z przyjaciółmi. Wylewam wręcz z siebie wszystkie złe emocje. Pomagają mi też wizyty na cmentarzu, ale ja jestem troszkę innym przypadkiem, bo straciłam synka w 34 tygodniu. Moje przeżycia nauczyły mnie tylko jednego. Niczego w życiu nie można być pewnym. I wiem, że jak dostaniemy zielone światło na kolejne starania będzie mi ciężko do samego końca.
Klementynaaa bardzo mi przykro z powodu tak późnej straty. Wydaje mi się, że w przypadku dziewczyn, które miały poronienie żadna ciąża już nie będzie dawała tyle radości co powinna. Dziękuję dziewczyny za odpowiedzi odnośnie przeciwciał kardiolipinowych, widocznie co lekarz to opinia, pogubić się już można. Ja badania robiłam najpierw w 12 tyg po poronieniu (i były ujemne - ale moja dr genetyk stwierdziła wtedy, że jest to badanie niemiarodajne) a teraz (dzisiaj) zrobiłam jeszcze raz 3 tyg po poronieniu. Zobaczymy czy też wyjdą ujemne. Bardzo bolą mnie żyły na nogach, miałam tez tak w czasie ciąży i nie wiem czy to nie wskazuję na jakieś zakrzepy żylne? Dodatkowo zrobiłam ponownie D3 i w końcu po sporej suplementacji jest w normie. Ponadto miałam jeszcze zlecenie na kwas foliowy i DHEA i DHEA's. Wszystko niestety prywatnie :( zabolało po kieszeni. Do tego beta, po 19 dniach od poronienia spadła z 30 000 do 22. Chyba w miarę ok? wizytę u lekarza mam w tym tyg. zobaczymy jak się sprawy mają.
Iris, beta musi spaść do 0. U mnie po 5 tygodniach wynosiła 6,4 i dopiero w badaniu po 2 miesiącach wyszło 0. Pewnie lekarz każe Ci za jakiś czas powtórzyć badanie, żeby kontrolować, czy spada. A co do kolejnych ciąż. Strach pozostaje. Każdy dzień, każdy objaw budzi obawy. I już nie wiadomo, które myśli podpowiada strach, a które intuicja. Sama np. dodatkowo przez pierwsze tygodnie nie dopuszczalam do siebie myśli o ciąży, starałam sie zachowywać tak, jakbym nie była ( w granicach rozsądku), żeby przypadkiem za bardzo się nie przyzwyczaiła i nie ucieszyła z czegoś, co w każdej chwili moze sie skończyć. Nawet jeszcze teraz łapię się na takim myśleniu. I chyba odetchnę z ulgą dopiero, gdy maluszek pojawi się w terminie na świecie..... Dziewczyny, trzymajcie się!
Domka, bardzo mi przykro :( Eveke, niestety :( następnym razem się uda. Muszę w to wierzyć Agigi, zbadam betę raczej po @. Zastanawiam się kiedy iść na usg? przed @ czy po? dziś 20dc?
Cześć Dziewczyny, Chciałam Was zapytać jak u Was było po zabiegu łyżeczkowania z krwawieniem, ile trwało czasu? i ile czasu może trwać, bo ja dziś jestem 15 dzień po łyżeczkowaniu i ciągle krwawię,wcześniej miałam kilka dni plamienie oraz tak że była przerwa np. 2 dni że się skończyło, już myślałam że koniec, a tu nagle kolejnego dnia znów plamienie, a wczoraj i dziś to już nie jest plamienie a znów krwawienie, może nie jakieś obfite, ale zdecydowanie plamieniem tego nazwać nie można, czy powinnam się martwić? czy to normalne? na kontrole do szpitala ide 7 listopada, więc za 1,5 tyg...
Sheam, bardzo mi przykro:( ja po ostatnim poronieniu bez łyżeczkowania krwawiłam 19 dni. Poprzednio tylko 7. Nie wiem czy taki długi czas krwawienia jest normalny i też się tym martwię. Wizytę kontrolną mam 5 listopada więc też się więcej dowiem.
Dziewczyny, ja już z tymi moimi wynikami badań odpadnę. Wyszedł mi nadmiar kwasu foliowego a lekarz stwierdził, na podstawie innych badań że mam niedobór i zapisął końską dawkę kwasu na receptę. Wstrzymałam się z jego braniem, bo doczytałam się w endokrynologii, że takie wyniki wskazują na nadmiar a nie niedobór. I miałam rację. Czy któraś miała nadmiar kwasu foliowego? na co on może wpływać?
Witam, jestem tydzień przed okresem i dziś dostałam obfitego plamienia. Krew jest żywo czerwona. Do tego kuje mnie w podbrzuszu. czy mogłam być w ciąży?
Sheam. Ja miaĺam zabieg łyżeczkowania 15 lipca tego roku krwawienie mi ustało praktycznie po tygodniu. Jeśli czujesz ż3 cos nie tak udaj sie wczesniej do lekarza lepiej dmuchać na zimne wkońcu chodzi o twoje zdrowie. Bardzo mi przykro że musiałaś to przeżyć nikomu tegonie życzę pozdrawiam.