co tu tak cicho??? my jestesmy po usg...pani radiolog powiedziala ze nie jest zle ale ze szelki nosic ma nadal...gdy zapytalam czy jest poprawa od ostatniego zdjecia to powiedziala ze nie moze dokladnie okreslic bo to nie jej zdjecie...no coz...wiec pytam jaki typ stawu to wedlug niej a ona ze 2 lub 3...ohhh no nic w piatek ortopeda moze on bedzie nieco bardziej konkretny...poki co wrzucam zdjecie szelek...a raczej mojego smyka w szeleczkach... [URL=www.fotosik.pl][/URL]
o tez nieciekawie wygladaja te szelki. My już przeszliśmy na poziom 3a/2g. Mam nadzieje ze w poniedzialek uslysze dobre wiadomosci :) Nie moge sie doczekac kiedy jej zdejma to paskudztwo. A cwiczycie metoda Vojty?? My jak bylismy u neurologa, to Pani powiedziala ze to, ze bioderko sie naprawi i ze wskoczy na swoje miejsce nie oznacza ze to nie wroci.Dlatego kazala nam cwiczyc i wzmacniac wszystkie miesnie ktore sa odpowiedzialne za utrzymanie bioderka na swoim miejscu. 4 razy dziennie cwiczymy metoda Vojty.Alicja lezy i kopie nozka ktora jest odwiedziona w kierunku przeciwnym anizeli odwodzi je szyna. A sciagasz te szelki czy masz je non stop? My juz mamy pozwolenie na 40min., ktore oczyscie przeznaczamy na cwiczenia i kapiel.
o zadnych cwiczeniach nikt mi nic nie powiedzial...ani w polsce ani tutaj...:( no my mielismy miec usg i ortopede w tym samym dniu ale terminy zawalone...i tak udalo nam sie zmienic termin wizyty na 6 z 20 czerwca...ze sciaganiem szelek to jest tak ze ortopeda tutaj powiedzial mi ze 23 godziny dziennie natomiast babka ktora mu te szelki zakladala powiedziala ze 20 min do kapieli...i ze mam zakladac jedne body po kapieli i moge je sciagnac dopiero przed kapiela nastepna...i do tych zalecen raczej staram sie stosowac...no chyba ze jest niespodzianka typu kupa po pachy wtedy tez sciagam na chwile zeby malego przebrac...tez nie moge sie doczekac dnia kiedy mu to paskudztwo sciagna...juz zaczynam wymyslac w jaki sposob bedziemy ten dzien swietowac...dominiczek jest juz w wieku w ktorym powinien zaczac sie przewracac z brzuszka na plecki i odworotnie jednak przez szelki jest to utrudnione...martwie sie czy bedzie sie przez to normalnie rozwijal...i czy dogodni swoich rowiesnikow. ..musze zapytac lekarza w piatek....no i koniecznie musze zapytac czy wedlug niego jest chociaz minimalna poprawa od ostatniego usg...w ogole to przez te szelki bedziemy musieli zrezygnowac z grupy baby massage...a tak strasznie chcialam masowac maluszka...tak samo jak rezygnujemy z basenu...mam nadzieje ze dlugo to wszystko juz nie potrwa
Patrycja moja Alicja tez ma utrudniony rozwoj.Np. w ogole nie podnosi glowy lezac na brzuszku.Dlatego my cwiczymy vojte, ale oczywiscie bedzie to wszytsko opoznione w czasie:(
Dziewczyny trzymam za Wasze maluszki kciuki.I za Alicje i za Dominiczka. Maja utrudniony start ale mają tez kochających rodziców którzy im wynagrodzą wszystko.Nie martwcie sie na pewno dogonią ze wszystkimi umiejętnościami! Powodzenia dla Was ,dużo sił życzę i Wam i Dzieciom.Buziaki dla nich
i po wizycie.... pan doktor powiedzial ze jeszcze jakies 2 MIESIACE i prawdopodobnie szelki sciagna....buuu maly bedzie cale lato w tym badziewiu...no ale nic jak trzeba to trzeba...poki co kolejna wizyta 4 lipca...usg tez 4 lipca....fmartunia teraz trzymam kciukasy za poniedzialek:)
patrycja a już sie w miare do nich przyzwyczaił?Ale tak jak mówisz jak trzeba to trzeba-mam pytanie czy same zauważyłyscie ze cos jest nie tak czy lekarze Wam uświadomili?
ciasteczko juz nauczylismy sie z szelkami zyc...wlasnie dzis mowilam polowkowi ze nie pamietam juz jak to bez szelek bylo...i powiedzial ze on tez nie...ogolnie jest ok tylko jak mu je zakladam po kapieli to placze ale pozniej dostaje cyca i zapomina...i tak do nastepnej kapieli... co do drugiego pytania to uparlam sie zeby zrobic mu usg...nie wiem jakas intuicja czy co?? tutaj w anglii nie robia...przy wypisie ze szpitala lekarz bada bioderka "recznie" i to badanie zadnych nieprawidlowosci nie wykazalo, zreszta kolejne w wieku ok 4 tygodni tez nie...a ja sie uparlam ze jak pojade do polski to zrobie mu to usg...bardzo pomocna okazala sie myszorka z naszego forum...ktorej jeszcze raz wielkie dzieki...ktora dala mi namiary na przychodnie w ktorej moglam to badanie zrobic...no i zrobilam no i bach...pani radiolog stwierdzila ze musi ten staw zobaczyc ortopeda...i o dziwo w kolejnym badaniu "recznym" zadnych nieprawidlowosci...no ale zdjecia mowia same za siebie...wiec po powrocie poszlam do lekarza tutaj na miejscu...a cala historia opisana jest powyzej...no i nadal walczymy...chcialabym wierzyc ze nastepnym razem z gabinetu wydziemy tak jak dwie pary z dzieciaczkami dzisiaj...wychodzac wyrzucili szelki do kosza...:)
ja sie dowiedzialam w szpitalu,ale ja mialam zwichniecie-czyli bardzo powaznie.patrycja ma dysplazje.nam grozil zabieg . na szczescie sie udalo.wyczekuje poniedzialku:) godz.17.30.
strasznie pozno masz ta wizyte no ale nic bede od rana kciukasy trzymac...i wiesz co??? jak juz obie pozbedziemy sie tego paskudztwa to mam nadzieje ze ten watek juz nie bedzie potrzebny i ze ktos go utopi...oby jak najmniej dzieciaczkow z takimi problemami...
Po wizycie.Szyna na 6 tygodni,prawdopodobnie ostatnie 6:D Biodra wlasciwie oba wygladaja na zdrowe, ale ma zbyt duzy przykurcz miesni i nie moze zbadac do konca.Mamy sciagac szyne i cwiczyc odwodzenie w druga strone i prostowanie nog. Tak wiec 21 lipca moze byc tym szczesliwym dniem
ojej ale fajnie...strasznie sie ciesze...my wizyte mamy 4 lipca ale prawdopodobnie czeka nas jeszcze miesiac dluzej wiec mam nadzieje ze bedziesz mnie tutaj odwiedzac...:) a wiesz juz jak uczcicie ten dzien???
my jestesmy po wizycie...niestety w nie najlepszym humorku....poprawa jest ale minimalna...wiec szelki nosimy nadal...czyli z basenu nici...nastepna kontrola 15 sierpnia ale pan doktor powiedzial ze szelki nas czekaja jeszcze przez jakies 2 miesiace...podlamalam sie troszeczke...nie powiem...maly juz ma cala glowke plaska z tylu od tego lezenia na pleckach na brzuch raczej klasc go nie moge bo mu sie szelki wpijaja w skore na klatce piersiowej...od paru dni mimo szelek siedzi jak go posadze bo sam sie podciagnac taki powiazany raczej nie da rady...no nic w nocy wylalam kolejne morze lez...ale od rana znowu trzeba bylo zacisnac zeby i byc pogodnym dla mojego szkraba...tak strasznie chcialabym zeby to juz bylo za nami....
Wspolczuje Patrycjo.My dzis bylismy tez u ortopedy, w sumie w innej sprawie ale przy okazji zbadał bioderka.My mamy poprawe.W jednym mamy juz IIA w drugim IIB. Wiec juz tuz tuz, niestety wizyta za 6 tygodni i ...az nie chce sie nastawiac,ale moze w koncu zdjemie szyne. mamy sciagac w ciagu dnia, wiec sciagamy dosc czesto. Patrycjo a jak z rehabilitacja?Masz VOjte?
niestety jestem zmuszona odswiezyc watek...nasza walka z dysplazja trwa nadal...:( bylismy dzis na wizycie w Great Ormond Street Hospital for Children w Londynie....czeka nas operacja i 3 miesiace gipsu od pach po kostki...:( czekamy na list z reszta informacji...:(
fmartuniu dzieki...ciesze sie ze Ali bioderka sa juz zdrowe...moze gdybym byla w PL wszystko potoczyloby sie inaczej??? ale nie ma co gdybac...najwazniejsze ze po operacji wszystko bedzie juz ok...mam przynajmniej taka nadzieje...badz co badz trafilismy do naprawde dobrego szpitala...
od operacji minelo juz 9 tygodni...a ja powoli zaczynam miec dosc tego gipsu.....bola mnie plecy...cala jestem w siniakach...i do tego ten straszny zapach...czuje go juz na odleglosc...a moje dziecko musi w tym siedziec caly czas...wiem ze damy rade...wytrzymalismy tyle to i dotrwamy do konca....13 lipca wielki dzien....i mam nadzieje ze bede miala co swietowac...:D
Dziekuje dziewczyny...ale wydaje mi sie ze nie jestem jakas nadzwyczajna...kazda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej...szczegolnie w okresach kiedy owo dziecko potrzebuje odrobine wiecej czulosci niz zazwyczaj...nie poddaje sie bo wiem ze nie moge...zostalo jeszcze TYLKO 20 DNI i bedziemy wolni....:D
mamy zdrowe bioderka....:) uczymy sie wszystkiego na nowo...siadania, przewijania o raczkowaniu itp nie wspomne...ale usmiech nie znika nam z twarzy...wizyta kontrolna za 3 miesiace....:D
jestesmy po kolejnej wizycie kontrolnej....wszystko z bioderkami w porzadku....:D zrobienie zdjecia rtg graniczylo z cudem i trzeba bylo wzywac posilki aby Minika przytrzymac...o badaniu na kozetce tez nie bylo mowy...pan doktor probowal zbadac mlodego gdy ten siedzial u mnie na kolanach.....i zostal skopany....Minik zaczal tak wywijac nogami ze lekarz stwierdzil ze musi byc wszystko w porzadku skoro ma w nich tyle sily...termin kolejnej wizyty 16 maja 2011r. yupiiiiii :D
patrycja219: jak juz obie pozbedziemy sie tego paskudztwa to mam nadzieje ze ten watek juz nie bedzie potrzebny i ze ktos go utopi...oby jak najmniej dzieciaczkow z takimi problemami...
Niestety teraz ja odświeżam wątek. Czy jakaś inna mamusia aktualnie boryka się z problemem dysplazji u swojej pociechy? Mojej 5-tygodniowej córci niestety szerokie pieluchowanie nie pomogło i po dzisiejszym kontrolnym USG mamy zapisane szelki Pavlika :( Wiem, że to dla jej dobra i na pewno się do zaleceń zastosujemy (jutro jadę do lekarza, żeby mi pokazał jak to dokładnie zakładać), ale aż mi się serce kroi jak patrzę na tą uprząż :(( Mam nadzieję, że Milenka dzielnie zniesie to ruchowe ograniczenie. No i mam nadzieję, że będę mogła jej to zdejmować do przebrania, bo jak nie to ja nie wiem, jak dzieciątko ubrać...
kate nie jest to latwe....ale dacie rade...:) ja do przebierania zdjemowac nie moglam...wyjatkiem byla kapiel...krociutka...ale da sie z tym zyc...im wczesniej wada wykryta i korygowana tym lepiej...trzymam kciukasy aby obylo sie bez komplikacji i abyscie nie musialy przechodzic przez to co my juz mamy za soba....(i tak na corocznym badaniu kontrolnym stres mnie dopada niesamowity no i wspomnienia odzywaja) napisz prosze jak sobie radzicie no i jak badania kontrolne :))
Ponieważ na "Rozpakowanych Mamusiach" pojawiła się dyskusja w tej kwestii, postanowiłam opisać swoją a właściwie swojej córki, przygodę z rzekomą, jak się okazało, dysplazją stawów biodrowych. Ku przestrodze, ale przede wszystkim żebyście dziewczyny w razie konieczności widziały o co pytać lekarzy, bo dziś trzeb być, niestety, mądrzejszym od niektórych jeśli chce się mieć zdrowe dziecko i samemu nie popaść w paranoję.
Przed miednicowe położenie Milenka miała po urodzeniu stwierdzoną dysplazję prawego stawu biodrowego (IIa), lewy na granicy normy, i zalecone szerokie pieluchowanie. Mojej 5ciu tygodniach kontrola USG u ortopedy dziecięcego wykazała, że niestety szerokie pieluchowanie nie pomogło i lekarka zapisała dziecku szelki Pavlika na okres 6ciu tygodni :( Wtedy byłam zdania, że to dla jej dobra i na pewno się do zaleceń zastosujemy (kolejnego dnia miałam jechać do lekarza, żeby mi pokazał jak to dokładnie zakładać), a serce mi się kroiło jak patrzyłam na tę uprząż :(( Musiałam szelki kupić na własną rękę.
Dzień później Milenka była już w szelkach i na początku nie było źle. Jak jej to lekarz zakładał, to spała, potem z rozpędu od razu wzięłam ją na spacer i dopiero po jakimś czasie się obudziła z płaczem, więc nie wiedziałam, czy to z powodu tych szelek, które jej przeszkadzały, czy może z głodu albo kupki w pieluszce. Tak czy owak, w domu zaraz zjadła i nawet dała się ładnie odłożyć do łóżeczka, w którym po 15-20 minutach sama zasnęła, więc byłam zadowolona! Miałam nadzieję, że ona na tyle malutka jeszcze, że nie kojarzy, że coś jej nóżki blokuje.
Ale tu kilka słów o samych szelkach i ich zakładaniu. Ta lekarka, u której byliśmy do kontroli, i która zaleciła szelki, powiedziała nam, żebyśmy na następny dzień z szelkami podeszli do szpitala w naszym mieście, do drugiego lekarza ortopedy dziecięcego, który pokaże nam jak te szelki zakładać (ona miała do niego zadzwonić i go uprzedzić). No więc dzwonię rano do gabinetu, w którym ten gość przyjmuje i pytam, czy mogę przyjść, że jestem od doktor takiej i takiej i że ona miała go uprzedzić. Nie uprzedziła, ale nic to. A on mi się pyta: „A tam z tymi szelkami jest instrukcja, to pisze, jak zakładać”. No ręce mi opadły. Dla tych z Was, które nie wiedzą, jak szelki Pavlika wyglądają: http://rehabilitacjamedyczna.wordpress.com/category/rehabilitacja-rozwojowa/ Te szelki mają dziurki w paskach, jak w pasku od spodni i zapina się na konkretne dziurki w zależności od wielkości dziecka no i od stopnia wady bioderka, a ten mi każe z instrukcją!!!!!! Inna sprawa, że żadnej instrukcji z tymi szelkami w sklepie nie dali :( i mu to mówię, więc stwierdził, żebym przyszła. Poczekałam niedługo w kolejce, bo wiadomo, inni pacjenci zarejestrowani też czekali, ale za chwilę się ludzie zreflektowali jak mi Milenka zaczęła kwękać i stwierdzili, że takie maleństwo to puszczą no i weszłam. Lekarz stary dziad, ale teoretycznie o niczym to nie świadczy. Położyłam dziecko na kozetce, a on wziął ode mnie te szelki i mówi, że w tych szelkach chodzi o to, żeby zapiąć na dziecku na tyle ciasno, żeby ograniczyć ruch nóżek góra-dół. Mówię mu, że byłabym wdzięczna jakby mi to pokazał a on dalej trzymając te szelki w ręce coś im na nich pokazuje. W końcu nie wytrzymałam i mu mówię, że w takim razie najlepiej od razu dziecku założyć to będę wiedziała co i jak na przyszłość. No to dobra, zaczął zakładać. Założył jej szelkę z jednej strony na ramię i zakłada tą część na stópkę i widzę, że pasek od stópki zapina na drugą dziurkę, to się dopytuję, czy na drugą dziurkę trzeba, na co on „można na pierwszą, to sobie sama pani musi wypracować, żeby nie było na dziecku za ciasne ani za luźne”. Nosz k… mać!! To ja mam sama sobie na dziecku eksperymentować???? Przecież może tak być, że dziecku to zapnę albo za luźno albo za ciasno właśnie i te bioderka nie zaleczą się tak, jak trzeba. No co za pieprzony fachowiec!! Zapiął to na dziecku do końca i tyle. W domu i tak musiałam to Milence zdjąć bo musiałam ją przebrać. Zgodnie z zaleceniem, Milenka miała nosić szelki 24h na dobę, zdejmowane tylko do kąpieli i wtedy zakładamy nowe ubranko. Dokupiliśmy więc kilka pajacyków żeby się do samej pieluszki jakoś dostać bez konieczności ściągania tego chomąta…
Jednak sposób ubrania tych szelek nie dawał mi spokoju. Obgadaliśmy z mężem temat i zdecydowaliśmy, że pojedziemy z Małą w kolejnym tygodniu do innego miasta, gdzie jest chwalony ortopeda dziecięcy (polecony przez koleżankę, której córka miała dużo cięższą dysplazję i chodziła w tych szelkach pół roku). Chodziło mi o to, żeby mi ktoś porządny powiedział na które dziurki te szelki zakładać, bo się bałam, żebyśmy dzieciątku krzywdy nie zrobili.
Wizytę u tego lekarza udało się szybko załatwić. Jest on doktorem nauk medycznych o specjalizacji preluksacyjna ortopedia dziecięca a nie zwykłym lekarzem, tak że facet, który zna się na rzeczy. Powiedziałam mu wprost, że trafiliśmy od niego, ponieważ córka po urodzeniu miała stwierdzoną dysplazję IIb prawego biodra, a po 4 tygodniach szerokiego pieluchowania, z uwagi na brak poprawy, zalecenie szelek Pavlika, które lekarz kazał założyć dziecku „zgodnie z instrukcją”. Mina pana doktora bezcenna, oczy jak 5 złotych… Zbadał najpierw Milenkę rękoma, tzn. złapał jej obi nóżki w kolankach i stópkach i porównał – stwierdził, że na długość nóżki są identyczne. Potem rozłożył dziecku nóżki na boki i też powiedział, że odwiedzenie nóżek jest pełne, czyli bez zastrzeżeń, zresztą sam zauważył, jak jej puścił nóżki, że Milenka nadal je tak trzyma sama. Pomacał jeszcze stawy i powiedział, że on już wstępnie stwierdza, że dysplazji nie ma. No, ale żeby nie być gołosłownym zbadał bioderka na USG. Z obrazu USG lewe biodro wyszło mu zupełnie zdrowe. Jeśli chodzi o prawe to powiedział, że nie jest idealne, bo brzeg panewki jest odrobinę zaokrąglony ale kąt pomiędzy obiema kośćmi jest w granicy normy i na pewno nie wymaga leczenia poza układaniem dziecka jak najczęściej na brzuszku. Jeszcze zmierzył ten kąt na USG i wyszedł 63 stopnie a o dysplazji wymagającej leczenia, zgodnie z tym co on powiedział, mówi się jeśli kąt ma poniżej 60 stopni, a szelkami Pavlika leczy się w przypadku kąta poniżej 49 stopni………. Ważne - badanie było w 6. tygodniu życia dziecka. Dysplazja tego samego stopnia stwierdzona po 3. m-cu życia dziecka już może kwalifikować się do leczenia. Generalnie - im później, tym gorzej i dłużej trwa leczenie. Po powrocie od lekarza wyszukałam nawet artykuł w internecie potwierdzający to wszystko, co robił i mówił dr Bielak. Wrzucam link, może którejś mamie się przyda, choć lepiej, żeby takiej konieczności nie było :) http://www.zdrowie.org.pl/diseases/show_d.php/wrodzona-dysplazja-stawu-biodrowego-dis-154
Ja sobie później myślałam nad tym wszystkim to stwierdziłam, że i pediatra szpitalny, na którą trafiliśmy, i ta pani, u której kontrolowaliśmy my bioderka po prostu widzieli na USG nie idealny obraz, który uznali za wymagający leczenia, bo dopiero na wizycie u tego doktora usłyszałam o jakichś kątach! Wcześniej żadna z tych osób nic takiego nie wspominała, nie mówiąc już o mierzeniu czegokolwiek na obrazie USG… I to jest idealny przykład, jak diagnozą popartą słabą wiedzą można pacjenta wystraszyć i poddać niewłaściwemu leczeniu, bo my jednak zgodnie z mężem uznaliśmy, że wierzymy doktorowi nauk medycznych, który się w ortopedii dziecięcej specjalizuje a nie pediatrze czy nawet kierownikowi szpitalnego oddziału chirurgii dziecięcej. Zresztą nawet jakbyśmy się chcieli uprzeć i założyć Milence te szelki to przecież nie wiemy jak! Doktor ekarz wczoraj powiedział, że jak on ordynuje szelki to każdy pasek zapinając sprawdza na USG i zaznacza długopisem na szelkach, na którą dziurkę zapina, no i CO TYDZIEŃ monitoruje, bo przecież dziecko w tym wieku rośnie w niesamowitym tempie, więc to zapięcie nie może być takie samo przez 6 tygodni. Dla mnie to jest jasne, jak słońce.
Ale generalnie doktor był w szoku, że ktoś w ogóle zalecił Milence szelki i do tego jeszcze kazał samemu sobie zapiąć. Nawet się pytał, gdzie to tak leczą i tylko skwitował, że był pewien, że to nikt z jego otoczenia.
Wizyta kontrola po 12 tygodniach wykazała oba stawy biodrowe właściwej budowy :) Kolejna kontrola po ukończeniu przez dziecko 6 m-cy.
szczypta_chilli: miałam bardzo podobną przygodę z moim synem :/
Domyślam się, że to nierzadkie przypadki. Niestety, albo i stety, że czasem uda się koniec końców dotrzeć do fachowca. Kiedyś pewnie się będę z tego śmiać, choć w sumie nie wiem - daleko mi do rozbawienia w tym temacie.
Kate- mój Michał ma prawie 16 lat- gdy był niemowlakiem w sławetnym szpitalu ortopedycznym nie robiono USG- normalna praktyką było robienie RTG. Lekarz powiedział mi,że dopóki nie będę go ciągnęła porządnie za nogi to będzie go prześwietlał tyle razy aż dobre zdjęcie wyjdzie :/ Diagnoza- dysplazja i szelki od ręki. Tak się zdenerwowałąm,że ubierając go urwałam mu troki od czapki :/ Ale na szczęscie trafiliśmy na innego, normalnego lekarza. I jak zwykle- prywatnie :/
kate1: można pacjenta wystraszyć i poddać niewłaściwemu leczeniu
ja to myślę, że nawet można krzywdę dziecku zrobić. Kate, po prostu aż się wkurzyłam czytając Waszą "przygodę".
My poszliśmy do najlepszego speca w Warszawie, oczywiście w szpitalu miejsce do niego było na za pół roku, więc musieliśmy prywatnie. cenowo masakra: 270 zł za wizyte z usg. Ale lekarz robiąc usg wszystko nam tłumaczył, sprawdził nóżki, stówki, kark, kręgposłup - wszystko krop po kroku tłumacząc. mała miała na szczęści a1, ale przynajmniej mam pewność, że jest dobrze zbadana. Polecam dziewczynom z Wawy. dr Sionek.
Kate jesteśmy właśnie przed pierwszym usg. Dzięki za opis. Włos się jeży na głowie!!! Zwierzętom dokładnie dopasowuje się uprzęże, a maleństwu zleca bez sensu szelki i dopasowuje na oko - nieźle...
Mam bardzo podobne doświadczenia - przyszpitalna poradnia preluksacyjna, lekarzowi badanie zajęło może 3 minuty (ręczne + USG) i od razu diagnoza o dysplazji. Może będą szelki, może jakaś tam poducha, trzeba zdecydować. Dzień później poszliśmy prywatnie do faceta cieszącego się opinią dobrego specjalisty - owszem, lewe biodro 1b, ale to wciąż norma. Kolejne kontrole tylko potwierdziły zupełnie zdrowe stawy. Następnym razem nie tracę czasu na przyszpitalną poradnię, idę od razu do niego.
Sama bym nie uwierzyła, jakby mi ktoś opowiedział. Ja w Rzeszowie u tego specjalisty płaciłam 80 zł za wizytę razem w USG. Przyjmuje też na NFZ ale kilka (to i tak nie dużo) tygodni się czeka. Tyle że jak się stanie w progu z kilkutygodniowym dzieckiem to przyjmuje od ręki bez wcześniejszej rejestracji, na NFZ, czy nie. Jeśli ktoś jest zainteresowany do podam namiar na priv.
Ja i z Ewunią i Krzysiem byłam u Sionka i nawet nie myślałam, żeby do kogokolwiek innego pójść. Troszkę za wizytę się płaci, fakt. Ale przynajmniej wiem, że to najlepszy spec w Warszawie, zna się na tym co robi i kasa nie idzie w błoto. A spokój matki bezcenny. Za resztę tatuś zapłaci Mastercard I dziewczyny, naprawdę polecam, jak tylko oczywiście są możliwości, to nie iść na kontrolę bioderek to pierwszego lepszego lekarza przyjmującego w przychodni, tylko poszperać w necie i pójść do kogoś polecanego, znanego, kto cieszy się dobrą opinią i zna się na rzeczy. A najlepiej- podpytać koleżanek-mamusiek.