Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 8th 2008
     permalink
    ad 1. W takim razie mam nadzieję, że napisałaś przy ich nazwisku negata :)
    ad 2. Życzę powodzenia no i też uporu, bo w takie przypadki powinny buć napiętnowane i to jak najszybciej, aby zapobiec kolejnym.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeNov 8th 2008
     permalink
    Naprotechnologia NIE jest w stanie pomoc w przypadku bardzo slabej jakosci nasienia o nieznanym podlozu (smiem twierdzic, ze jest to znakomita wiekszosc 'meskich' problemow). I nie wracajmy juz do tego bo naprawde szkoda czasu na mielenie niezaprzeczalnych faktow. Witaminki, luzne gatki, wiecej ruchu, zdrowe odzywianie maja niestety swoje ograniczenia, delikatnie mowiac. Leki na recepte (np. hormonalne), operacje zylakow niestety nie maja dobrej opinii jesli chodzi o ich skutecznosc, delikatnie mowiac.
    W takim przypadku naprotechnologia nie ma nic do zaproponowania. Pisalam juz o tym. Ja sie moge zaobserwowac na smierc ale to i tak nam nie pomoze jezeli zaden prawidlowy plemnik nigdy nie dociera do jajowodu.
    Ze strony The London Centre for NaPro Technology (ten akurat bo mam najblizej i chetnie bym sie do nich zglosila po pomoc gdyby mogliby mi jej udzielic):
    NaProTechnology treatment for infertility is not possible when:
    []
    - The man has total absence of sperm, or if his sperm count fails to improve with medical treatment.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 22nd 2008
     permalink
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 10th 2009
     permalink
    Zachęcam do zapoznania się z materiałami o amerykańskim "wynalazku" jakim jest "NaProTechnology" czyli naprotechnika (błędnie tłumaczona jako naprotechnologia) zalecana małżeństwom, które mają problemy z poczęciem dziecka. Jest to nowa na naszym rynku metoda dużo tańsza od "in vitro", bezpieczniejsza (nie szkodzi dzieciom!) i ... skuteczniejsza! To działa!! Pierwsza faza tej techniki to prowadzenie obserwacji - jak w "28dniach". A potem rozmowa z lekarzem i ewentualne leczenie.
    Polecam lekturę artykułu na stronie: http://rodzina.informacje.int.pl/Wmawiali-nam-ze-jedyna-szansa-jest-in-vitro-Naprotechnologia-n158.html
    Zachęcam do zajrzenia do polskiej Wikipedii - tam artykuł jest dobrze napisany i są odsyłacze. Osobom z Wrocławia mogę pokazać wspominany w materiałach podręcznik do tej metody (grubaśna "cegła") - pierwszy egzemplarz w Polsce (dziś jest już ich kilka).
    Pozdrawiam :-)
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 12th 2009
     permalink
    W pełni zgadzam się ze stanowiskiem Toma i s_Bieli.
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 13th 2009
     permalink
    Dziewczyny, in vitro proponuje się teraz prawie każdemu kto zachodzi do gabinetu w którym to przeprowadzają. Nieważne, że część z przyczyn niepłodności można wyleczyć.Po prostu z tego jest ogromna kasa i tyle. Zrobiło się to tak powszechne jak mycie zębów czy robienie zakupów.
    Mieszkam w Białymstoku (3 kliniki in vitro) i szlag mnie trafia. Nawet nie zależy im na jakimś konkretnym leczeniu. Ciąża ma być szybka i skuteczna, wiec in vitro. Nieważne ile podejść, nieważne ile kasy, nieważne zdrowie pacjentek.

    Czekam na pierwszą wizytę u lekarza naprotechnologa. Wizyta kosztuje 150zł i trwa 45minut. Ciekawa jestem jak to będzie wyglądało, co zmieni w moim leczeniu.
    Podobno napro różni się od innych metod tym, ze hormony podaje się w konkretnych dniach cyklu a nie cały czas. Ale to tylko podobno. Nie dowiemy się jak nie sprawdzimy.

    I nie chodzi chyba w tym wątku o spieranie się która metoda jest lepsza. One są RÓŻNE! Właściwie nie mają ze sobą nic wspólnego. Jedynie cel - ciąża. Tyle, że przy napro dają nadzieje na wyleczenie. A przy in vitro po następne dziecko zapraszają ponownie do gabinetu.

    Myślę, że nie ma nic piękniejszego niż poczęcie dziecka w sposób naturalny. Jeśli możemy z tego skorzystać, to dlaczego nie?
    Ale pamiętajmy że ani in vitro ani naprotechnologia nie jest dla wszystkich. Nie ma czegoś takiego jak prawo do dziecka.
    I nie każdemu jest pisane dziecko narodzone w malżeństwie. Gdzieś tam czekają maluszki, które nie mają własnego domu i musimy o tym pamiętać.
  1.  permalink
    jesli dobrze rozumiem to NPT polega na rzetelnym rozpoznaniu, zdiagnozowaniu i leczeniu nieplodnosci czy innych chorob jakos tam zwiazanych z uladem hormonalnym czy prokreacja. Czyli to cos czym sie tu zajmujemy a wiec obserwacje, zdobywanie rzetelnej wiedzy o funkcjonwaniu organizmu danej kobiety wzbogacone o silnie zindywidualizowana bo oparta o te wiedze terapie dodatkowo osadzone w pewnym systemie wartosci respektujacym wartosc i godnosc osoby i ludzkiego zycia. In vitro to jednak cos innego ...
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJan 14th 2009
     permalink
    Mary czekam na relacje!:)
    Ciekawa jestem co jeszcze jest robione poza tym co juz robimy...
    --
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 16th 2009
     permalink
    Dziękuję, Mary, za dobry tekst!!!
    Piszesz, że czekasz na wizytę u "lekarza". A nie miałaś wcześniejszej wizyty u "instruktora" Naprotechniki? Kolejność powinna być właśnie taka: najpierw spotkania z instruktorem (przez 3 miesiące), a dopiero potem z lekarzem-naprotechnikiem. W 30 % przypadków już po tych 3 miesiącach dochodzi do poczęcia dziecka i kontakt z lekarzem jest niepotrzebny.

    Ale co robi instruktor? Otóż, o ile wiem, prowadzi naukę samoobserwacji metodą Creightonu (a więc typowy NPR, choć metoda nie jest znana w Polsce). A więc w zasadzie wystarczy dobrze znać jakąkolwiek (!) metodę NPR i ją stosować. Tu nacisk położony jest na obserwacje śluzu (bo metoda wywodzi się z metody Billingsa). Dobra umiejętność rozpoznawania śluzu płodnego pozwala małżonkom uważanym za niepłodnych (lub o obniżonej płodności) ustalić najlepszy moment na współżycie (czasami okienko płodności takiej kobiety to zaledwie kilka godzin!). I sukces gotowy! Warto zauważyć, że kursy różnych metod NPR są w Polsce (na razie?) bezpłatne.

    A co robi lekarz-naprotechnik? Otóż, jeśli nie doszło do poczęcia w ciągu tych trzech miesięcy, to lekarz podejmuje próby leczenia. Podkreślam - leczenia! A nie omijania problemu, jak przy "rutynowym" in vitro (zawsze jednorazowym bo niczego nie leczy). USG, laparoskopia, badania hormonalne - to podstawowy zestaw. Wyniki monitoringu oraz samoobserwacji pozwalają na ustawienie dawkowania leków i TERMINU ich przyjmowania INDYWIDUALNIE dla danej kobiety w konkretnym cyklu. I to jest najważniejsze! Zresztą, tak powinni postępować wszyscy ginekolodzy, ale są po prostu niedouczeni! W normalnym świecie nie jest potrzebny lekarz-naprotechnik, bo to powinien umieć KAŻDY ginekolog!! Przypomnę nasze komentarze w sprawie przyjmowania Duphastonu (patrz "ABC...") bez jakiejkolwiek analizy sytuacji w danym cyklu danej kobiety - jakże częsty problem pań na "28dniach"! Jeśli okaże się, że sprawy są poważniejsze, to lekarz podejmuje leczenie chirurgiczne.

    A więc właściwie nic nowego pod słońcem! No, może tylko tyle, że wreszcie są learze znajacy swój fach!

    Serdecznie pozdrawiam i czekam na szczegółowe relacje - to przyda się wszystkim.
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 16th 2009 zmieniony
     permalink
    Petomasz - zdecydowaliśmy się na lekarza, bo mamy już sporą diagnostykę. Jestem po laparoskopii i całej masie badan krwi, MM ma zrobione badanie nasienia.
    Wklejam chaotyczny opis naszej wizyty.
    Dysponuję kontaktem do dr Wasilewskiego w Białymstoku i dzięki Dorah mam także kontakt do dr Klimasa w Warszawie. Kolejek nie ma, więc dziewczyny - do boju! Podstawy NPR podobno dają dużo!
    Jesteśmy po wizycie. Trwała około godziny. Pozytywne wrażenie. Dr Wasilewski wcześniej zajmował się in vitro i inseminacjami. Ale odszedł od tego 2 lata temu. No i jak twierdzi – odszedł do niczego. Aż odnalazł naprotechnologię.
    Jest wraz z drugim lekarzem w trakcie kursu i w sierpniu otrzyma uprawnienia, ale jak sam mówi – jego wiedza na temat leczenia niepłodności + wiedza o modelu obserwacji Creightona + szkolenie daje wiele. I jest szczęśliwy, że coś takiego ma. Bo to jest narzędzie w jego rękach. Zgodne z godnością ludzką.
    Klinika działa od… 2 tygodni :) wszystko sie rusza. To pierwsza klinika taka w polsce.
    Mają 2 nauczycielki modelu obserwacji. On twierdzi, że model pomoże nam potem nawet przy odkładaniu poczęcia bez użycia temperatury.
    Bardzo dokładnie przejrzał wszystkie nasze wyniki – a było tego sporo. Pochwalił wiedzę na temat obserwacji. Powiedział, że pierwszą wizytę ominiemy z nauczycielką, bo wiem dużo :) i że będzie mi łatwiej. No i zwrócił uwagę na tę moją prolaktynę. Będę brała bromocorn 2×1 no i odstawiam antykoncepcję – to akurat nasza decyzja, bo on nie bardzo chciał odstawiać to co przepisał jego kolega. Bardzo cieszył się, że nas poznał, że jesteśmy otwarci i w ogóle.
    Na początku spytał czego oczekujemy. Powiedziałam, że tego, żeby wzbudził w nas zaufanie. Bo tego potrzebujemy.
    Zrobił mi USG, zbadał, wszystko jest ok. Ale rzeczywiście bóle brzucha mogą mieć związek z pigułkami. No i te moje bolące piersi, brak libido i w ogóle.
    Piszę chaotycznie, ale nie umiem tego poukładać.
    We wtorek mamy 1 spotkanie z nauczycielką. No i to jest tak, ze w pierwszym cyklu nie współżyje się ze względu na obserwacje. W drugim już tak. No i w drugim mamy przyjść na monitoring owulacji. Bormocorn w cyklu bez serduszek biorę cały cykl, a w cyklu z serduszkami jak ustalimy kiedy będzie owulacja. Lub do skoku tempki.
    Spytał nas oczywiście jak stoimy finansowo, czy decydujemy się na naprotechnologię, czy może ma nas popróbować leczyć bez uczenia się metody – bazując na wiedzy, którą mam z tych obserwacji.
    Oczywiście zdecydowaliśmy się na nauczenie się modelu :) he he bo… jest szansa, że będą potrzebowali nauczycielki i niewykluczone, że jeśli wszystko dobrze się powiedzie to może nią zostanę :) jako żywe świadectwo działania naprotechnologii :)
    Facet wygląda na wierzącego. Powstaje www w internecie. Będą reklamy, wszystko powoli rusza, ale oczywiście z oporem. Podobno ma telefony od kolegów od in vitro z pytaniami co mu odwala.
    Ale generalnie wypowiada się o kolegach dobrze i jak sam mówi – są ludzie zdecydowani na in vitro są i tacy, co tego nie chcą. Dlatego jest alternatywa.
    Lekarz, który chce patrzeć w moje cykle, z zapiski z tych wszystkich miesięcy! Normalnie świetnie! Czuję się zaopiekowana. No i tyle czasu nam poświęcił :) nigdy jeszcze żaden lekarz nie miał dla nas tyle czasu. Odpowiadał na wszystkie pytania.
    Dziewczyny sa przeszkolone. Sam im sponsorował szkolenia z modelu Creightona. A wizyta u nauczycielek kosztuje 120zł. I jest ich 6 w ciągu 3 miesięcy.
    Podobno koszt nauczenia się metody = kosztowi 1 inseminacji.
    No i w gabinecie dowiedziałam się, że prof po wykonanym zabiegu powiedział do MM, że najpierw antyki i po 2 miesiącach podchodzimy do in vitro. Ale MM mi tego nie powiedział, bo nie chciał mi odbierać nadziei. No i się wkurzyłam w tamtym momencie w gabinecie, bo olanie mojej prolaktyny mogło być celowe żeby prowadzić do in vitro. A potem by się zbiło przy in vitro i byłby cud miód i orzeszki.
    To jakiś koszmar.

    aaaa napro właściwie w moim przypadku było prowadzone, ale na własną rękę – obserwacje + badania + laparoskopia, tylko nie było to skoordynowane z lekarzem prowadzącym…
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 16th 2009
     permalink
    Mary, dziękuję za informacje. Cieszę się, że trafiłaś na dobrego lekarza - to bardzo ważne. Pozdrawiam!
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 17th 2009
     permalink
    Petomasz, czy jest dobry to się jeszcze okaże.
    Jest pełen obaw czy klinika wypali. Czy przeciwnicy jej nie zniszczą. Ale wydaje mi się, że kościół postara się pomóc klinice. Bo to jedyna alternatywa.
    Choć lekarz jest daleki od angażowania w te sprawy kościoła.

    podaję kontakt
    NaProMedica
    Ul. Antoniuk Fabryczny 10, 15-741 Białystok
    tel. 085 653 12 70, 085 653 12 75
    dr Wasilewski i jeszcze jeden lekarz. W recepcji poinformują.
    Plus 2 nauczycielki metody.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJan 17th 2009
     permalink
    Mary, niesamowita relacja. Wszystkiego dobrego!
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 18th 2009
     permalink
    Czekam na następne odważne, które spróbują naprotechnologii, które będą o tym mówić i dzięki temu pomogą następnym.
    Pamiętajmy, że nie możemy pozwolić na to, aby lekarze, którzy chcą w ten sposób leczyć zbankrutowali inwestując wcześniej ogromne pieniądze w dobry sprzęt, gabinety, kursy.
    Bo jeśli ich gabinety padną, nie będzie żadnej alternatywy w promieniu 1000km. A chyba tego nie chcemy?
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 21st 2009
     permalink
    Jestem po pierwszym spotkaniu z instruktorką NPT. No i już trochę wiem.
    Okazało się, że instruktorka to moja dawna znajoma, jeszcze z czasów liceum. Jest w ciąży - miała barierę psychiczną i PRL przez to prawdopodobnie była za wysoka. Od 3 lat się obserwuje – chodzi głównie o śluz. Zaszła w ciążę jak postanowili, że nie dane jest im dziecko i kupują psa.
    Przy pomocy typowych metod nie jesteśmy w stanie tak szczegółowo określić śluzu. Będzie problem z dostosowaniem 28dni, bo sporo jest tych oznaczeń i jeśli widzimy śluz biały i żółty tego samego dnia, to oba wpisujemy łamane przez kreskę /. A tego nam portal nie umożliwia. Zapisuje się też ile razy dziennie zaobserwowaliśmy śluz. Wszystkie oznaczenia są nowe.
    Metoda nie przewiduje mierzenia temperatury - i to jest jej minus, bo przy staraniach łatwiej jest określić wahania hormonów.
    Jestem trochę sceptycznie do tego nastawiona, bo niby niczym się to nie różni, a czymś tam się różni, ale instruktorka powiedziała, że na pewno zauważę różnice.
    Dostałam kartę obserwacji na 6 cykli, skrótowe info i naklejki do oznaczania dni płodnych - dla mnie niepotrzebny bajer, ale niech będzie.
    Ale dostałam też materiały w języku PL, bo dziewczyny same musiały je tłumaczyć, bo niestety nie ma materiałów szkoleniowych po PL. No i w tych materiałach oznaczenia się roznią od standardowych. Więc materiały są bardziej informacyjne niż szkoleniowe.

    Obserwacje trzeba prowadzić każdego dnia, badać tylko na zewnątrz, nic nie wygrzebywać. Najpierw na papierze badając odczucie przeciągania papieru, potem z papieru zbieramy na palec i sprawdzamy jaki jest kolor, konsystencja.
    Konsystencja i kolor interesuje nas tylko z palca, po zebraniu z papieru. Nie spisujemy odczucia podczas dnia tak jak przy innych obserwacjach, ale zapisujemy czy był poślizg podczas zbierania śluzu papierem, jak nie poślizg to jakie to było uczucie – np. sucho, wilgotno itp. Pewnie całą masę rzeczy pominęłam, ale musiałabym to nagrać żeby pamiętać. Info będę wpisywać jak będę sobie przypominać.

    Jeśli chodzi o badanie śluzu zwłaszcza, że należy go zebrać całkowicie papierem a następnie zbadać palcami - test palcowy.

    Prezentacja i jej jakość - w sumie instruktorka dobrze prowadziła, ale w moim przypadku potrzebne było przyspieszone tempo, bo o wielu rzeczach już wiedziałam.
    Nie podoba mi sie słowo sperma i wolę jak ktoś używa wyrazu nasienie. Jakoś tak lepiej mi brzmi i się przyswaja.
    Jestem daleka od optymizmu jeśli chodzi o ten rodzaj obserwacji, bo wymaga ode mnie więcej niż wcześniej.
    Ale nie podoba mi się także stwierdzenie, że sama będę mogła na podstawie tych obserwacji określić owulację z dokładnością co do kilku godzin. Moim zdaniem stwierdzenie na wyrost, nie każda kobieta to osiągnie. No i jak zaczęłam drążyć temat, to okazało się że chodzi o obserwacje połączone z monitoringiem. Na tej zasadzie określa się jaki jest śluz w czasie owulacji i potem można to zastosować w kolejnych cyklach.
    Nas w przypadku NPR odsuwa się od mówienia: owulację mam dzisiaj. No stąd moje opory.
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 21st 2009
     permalink
    Pięknie dziękuję za pierwsza relację. Musze teraz sam zajrzeć do oryginalnego podręcznika, by zobaczyć, czy to tak wygląda.
    Rozumiem, że tak szczegółowe obserwacje śluzu są konieczne (wraz z tą ich uciążliwością), bo to należy do leczenia i to trudnych przypadków, a nie do samej metody obserwacji - tu wystarczy metoda Billingsa).
    Rzeczywiście, w NPR nie mówi się o owulacji a o okresie płodnym. Dlaczego?, bo nikt nie "bawi się" w szukanie korelacji między rodzajem śluzu u konkretnej kobiety, a wynikami monitoringu USG. I jeśli będzie robione USG i powiązane ze śluzem, to można powiedzieć coś o samej owulacji. To jest ważne dla kobiet mających poważne problemy z poczęciem dziecka; dla innych jest to zbyteczne.
    Damazy pytał, czy trzeba coś zmienić w wykresie "28dni", by stosować metodę Creightonu. Wydaje mi się, że na obecnym etapie rozwoju metody w Polsce nie jest to konieczne. Zachęcam więc nadal do korzystania z "28dni", a więc i mierzenia temperatury. Natomiast informacje o śluzie proszę notować w dostarczonym "zeszyciku" i ewentualnie coś przenosić do notatnika.
    Czy pokazywano materiały oryginalne w języku angielskim? Proszę o kontakt mejlowy (petomasz@wp.pl), to,prześlę skany kilku stron do porównania.
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 21st 2009
     permalink
    pokazano oryginalny podręcznik, taki zbindowany.

    Petomasz, moim zdaniem potrzebne są dodatkowe oznaczenia dla konkretnej metody. Te cyferki i literki tak, żeby połączenie śluzu z temp było widoczne na wykresie. Jednym wykresie oraz - żeby nie mieszało się nazewnictwo.
    Nie mam jednak jeszcze pomysłu jak to wprowadzić.
    Może w miejscu śluzu i szyjki powinna być kratka, w której przy pomocy edycji będzie można wstawić te literki i cyferki? Bez konieczności zaznaczania objawów jak do tej pory?
    Bo oprócz odczucia, konsystencji i wyglądu (wpisujemy wszystkie cechy śluzu) konieczny jest dopisek ile razy zaobserwowaliśmy w ciągu dnia najbardziej płodne cechy śluzu.
    Więc cały zestaw literek i cyferek na wykresie dawałby szansę np konsultantowi na zajrzenie pod wykres prowadzonej osoby, sprawdzenie czy między wizytami nie popełniamy błędu - zwłaszcza na początku.

    Jestem za wykorzystaniem serwisu także do tej metody. To świetna reklama dla obu stron.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 21st 2009
     permalink
    Nowa metoda pewnie się przyda. Trzeba też przywrócić metodę Kramarek.
    --
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 21st 2009
     permalink
    Mary, co do reklamy, to byłbym ostrożny. Naprotechnika jest przedsięwzięciem ściśle komercyjnym - oni chcą zarobić, więc nie należy - jak sadzę - bezpłatnie im pomagać. Poza tym należy pamiętać o prawach autorskich - Amerykanie są bardzo czuli na tym punkcie i każde odstępstwo (lub używanie zasad) może skończyć się procesem sądowym. Potrzebna byłaby formalna umowa i ścisłe przestrzeganie zasad metody - nie wiem, czy Damazy chciałby w to "wchodzić".

    Sprawdzałem w podręczniku do naprotechniki - jest tam rzeczywiście opisany system nauczania i zasady obserwacji, o których pisałaś (około 180 stron). Natomiast nie znalazłem informacji (może przeoczyłem?), że trzeba notować ile razy obserwowano każdy rodzaj śluzu danego dnia.
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 22nd 2009
     permalink
    Nie ile razy każdy rodzaj śluzu, ale ile razy najbardziej płodny objaw tego dnia. Są to oznaczenia:
    x1 - widziany jeden raz tego dnia,
    x2 - 2 razy
    x3 - 3 razy
    AD - (all day) - cay dzień

    W sumie o prawach autorskich nie pomyślałam i rzeczywiście tu jest problem. W takim razie oznaczenia będę wpisywac w notatce każdego dnia. Bo nie zawsze mam czas uzupełniać papierową kartę.
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 22nd 2009 zmieniony
     permalink
    To taka podsumowująca karta, która nic nie daje bez uprzedniego spotkania z konsultntem, bo jednak system obserwacji śluzu różni sie od tego z metod, które znamy.
    Jest dużo dokładniejszy.
    undefined

    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 22nd 2009 zmieniony
     permalink
    Tak, to jest polska wersja oryginału amerykańskiego. Ciekawe, kto to tłumaczył.
    Czy nie ma innego polskiego terminu niż "lubrykacja"??
    Czy nie można inaczej nazwać fazy niż "post-peak"? Może ciekawiej byłoby ... "popikowa" (skojarzenia z brydżem są jak najbardziej na miejscu - "gra w piki daje wyniki").
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeJan 22nd 2009
     permalink
    tłumaczenie takie sobie, ale może z czasem to się zmieni :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 22nd 2009
     permalink
    "Pik" to żargon, używany też w astronomii, medycynie. To są dopiero początki. Pewnie z czasem materiały dla pacjentów będą lepsze.
    Pierwsze tłumaczenia zasad metody Rotzera pewnie też nie powalały jakością?
    --
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 22nd 2009
     permalink
    Petomasz, mnie też określenia nie przypadły do gustu, ale nie mamy na to wpływu.
    Przy czym jeszcze lepsze jest tłumaczenie jak się obserwować - 42str średniej jakości tekstu - nie urażając nikogo.
    Ale wystarczająca wersja dla usystematyzowania wiedzy po spotkaniu z instruktorem.
    Tak jak już gdzieś pisałam oznakowania śluzu w tym tłumaczeniu są spolszczone i nie pokrywają się z tym co sfotografowałam w wkleiłam wyżej. Ale PL nie ma prawa wydać nic bez zgody USA i pewnie stąd zmiana oznaczeń.

    Petomasz - a któreś z Was też jest lub zamierza być w trakcie szkolenia?
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 22nd 2009
     permalink
    Nie znam pierwszych tłumaczeń książek Roetzera, ale robili to lekarze znający się na npr. Zresztą wówczas były znane tylko metoda Kramarkowej a sporo pisał prof. Fijałkowski (znany także z dobrego języka). Dziś mamy kilka metod, kilka podręczników i w jakiś sposób opracowaną polską terminologię npr. I dlatego powinno się w nowych opracowaniach stosować przyjętą już terminologię! Jedynie dla czegoś zupełnie nowego można stosować nowe wyrażenia (ale czy rzeczywiście jest tu coś nowego?). Nie należy zapominać, że mamy polskie tłumaczenie "Atlasu metody Billingsa", a więc poprawna terminologia z tego samego zakresu (metoda Creightonu bazuje na metodzie Billingsa). Po co wprowadzać zamęt językowy? Poza tym tłumaczenie z użyciem przyjętej już terminologii strawi, że czytelność nowej metody będzie lepsza. A więc i zyska więcej zwolenników (na czym powinno zależeć polskim rzecznikom metody).
    Nowa metoda nie ma być czymś zupełnie nowym i hermetycznym ze względu na język. Obawiam się, że osoby odpowiedzialne za Naprotechnikę nie znają żadnej metody npr i są zafascynowani metodą.
    Postaram się zainteresować poprawieniem tłumaczenia prof. Chazana.
    Co do niezgodności oznaczeń polskich i amerykańskich, to jest to sprawa wyłącznie uzgodnień z twórcami metody. I zapewne zgodzą się!

    Co do żargonu, to nie powinno się go stosować w opracowaniach drukowanych (zwłaszcza dla osób niejako postronnych, jakimi są użytkownicy metody).
    Spotkałem się też ze stanowiskiem, że teksty należy tak tłumaczyć, by ... nadał były zrozumiałe dla obcokrajowca (tylko po co?). Osobom z zakresu nauk ścisłych przytoczę jeden tylko zwrot ilustrujący śmieszność takiego stanowiska. Jest taki zwrot "to fit the curve" oznaczający "dopasowanie (równania) krzywej". Czy poprawne będzie tu tłumaczenie: "fitowanie kurwy"? ;-)
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 22nd 2009
     permalink
    Pozostając przy tłumaczeniach o nieoczekiwanym zabarwieniu, podam jeszcze jeden przykład. Jest taki przyrząd do pomiaru długości linii krzywych na rysunku zwany "krzywikiem" (dziś chyba już nie jest stosowany?). Otóż jego niemiecka fachowa nazwa to "kurwimetr". Czy należy tłumaczyć to jako ... "kurwomierz"? Oczywiście, że nie.
    Zaraz zabieram się za sprawdzenie tekstu instrukcji z karty obserwacji pokazanej przez Mary. Oryginał mam na stronie 108 księgi "The medical and surgical practice of NaProTechnology" (wydanie pierwsze, lipiec 2004), którą otrzymałem w styczniu 2005 r. w prezencie od autora.
    Pozdrawiam wszystkich zwolenników poprawnej polszczyzny!
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 23rd 2009
     permalink
    Mnie się wydaje, że zastosowanie innych oznaczeń niż te, które są w pozostałych metodach NPR ma na celu przyciągnięcie osoby na szkolenie - cykl 8 spotkań. Wcześniej myślałam, że 6-ciu.
    Poza tym niby chodzi o to aby w każdym kraju lekarz czy trener był w stanie poprowadzić dalej szkolenie czy leczenie.
    Trochę zastanawiam się nad sensem wydawania kasy na dalszą część szkolenia, bo właściwie czego moga mnie jeszcze nauczyć? Pewnie czegoś mogą. Ale niedowiadek jestem :)
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 23rd 2009
     permalink
    Chyba powiedzieli Tobie, czego będą uczyć? Kiedy włączy się do tego procesu lekarz? Bo sprawa najważniejsza dla Ciebie. to konsultacje u lekarza, a nie sama nauka metody obserwacji.
    Czy znasz metodę Billingsa? Czy znasz "Atlas metody Billingsa"? (powinien być jeszcze dostępny w księgarniach katolickich) Może warto porównać te dane z tym, czego dowiedziałaś się na Twoim szkoleniu.
    Mary, nie odbierz moich komentarzy jako próbę zniechęcenia Ciebie do naprotechniki. Pozdrawiam :-)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 23rd 2009
     permalink
    Mnie się udało zdobyć "Atlas" za 5 zł na Allegro.
    --
    •  
      CommentAuthorMary
    • CommentTimeJan 23rd 2009
     permalink
    Petomasz, absolutnie nie biorę Twoich komentarzy jako próby zniechęcenia :)
    Wizytę u lekarza mieliśmy już wcześniej, opisałam ją na poprzedniej stronie, włączył do leczenia Bromocorn - na podstawie dotychczasowych wyników badań PRL i wykresów.
    Pierwszy - aktualny cykl jest cyklem bez współżycia do nauki metody i w następnym już mam mieć monitoring i normalną wizytę. No i będziemy próbować. Zobaczymy co dalej.
    Nie znam Atlasu, na szkoleniu dowiedziałam się tylko tego, że mam się inaczej obserwować niż do tej pory to robiłam. No i metody Bilingsa w ogóle nie znam.
    Mam w domu Kippleyów i Rotzera. Nawet nie myślałam nigdy ze Bilings może mi się przydać bardziej niż metody wielowskaźnikowe.
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 23rd 2009
     permalink
    Mary,
    Metody wielowskaźnikowe korzystają z obserwacji objawu śluzowego. Robią to jednak nieco inaczej niż Billings. Zachęcam do lektury "Atlasu" (na razie możesz korzystać ze strony internetowej WOOMB (jest część po polsku)) - są te same oznaczenia (znaczki kolorowe pochodzą właśnie od metody Billingsa!) i bardzo podobne zasady. Oczywiście nie ma tylu rodzajów śluzu (bo nie chodzi o leczenie), a ostatnio nacisk kładziony jest prawie wyłącznie na odczucie a nie wygląd śluzu. Ale znaczki pozostały.
    Wczoraj zauważyłem, że w metodzie Creightonu, jest dopuszczany pomiar temperatury! Znajdziesz to na swojej ulotce pod skrótem BBT (= basal body temperature czyli podstawowa temperatura ciała).
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJan 23rd 2009 zmieniony
     permalink
    A mnie sie wydaje, ze te wszystkie udziwnione oznaczenia i dziwne, niezrozumiale tlumaczenia sa czysta komercja...
    Bo jesli wszystko byloby takie jasne, porownywalne i odnoszace sie jawnie do powszechnie znanej metody to jaki bylby sens robic serie drogich spotkan z konsultantami?

    Idea NPT jak najbardziej mi sie podoba i mam nadzieje, ze bedzie sie rozwijac, co mi sie nie podoba to robienie z tego jakiejs wiedzy tajemnej conajmniej i wielkiego odkrycia.

    Mary a ty bedziesz musiala skorzystac ze wszystkich 8 spotkan?
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeJan 25th 2009
     permalink
    Mary, fajnie , że zdajesz relację. Mimo sceptycznego nastawienia do napro, jestem bardzo ciekawa rozwoju sytuacji.
    Pozdrawiam!
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 25th 2009
     permalink
    Co jaki czas są te spotkania?
    Niestety, opinia Roody jest chyba właściwa. Taki jest rynek amerykański.
    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeJan 25th 2009
     permalink
    O napro mam pojęcie miałkie, ale wypowiem się odnośnie nazw:

    Owszem - pik to makabryczny żargon i w naukach ścisłych zabrania się jego używania, stety bądź niestety. Fakt tłumaczenia w sposób zrozumiały dla obcokrajowca jest raczej efektem internacjonalizacji nauki i pędem młodych do powszechnego zrozumienia ;) niż rzeczywistym nakazem.

    Wspomniane fitowanie kurwy jest oczywiście przegięciem, ale samo słowo fitowanie - jest jak najbardziej wg. mnie sensowne. I lepsze niż np. "iteracyjne dopasowanie równania matematycznego do przebiegu eksperymentalnego" :/ Przykład kolejny: francuzi nazywają DNA ADN (i podobnie RNA ARN). Fajnie, ale my nie nazywamy KDRN i otrzymuje się w ten sposób +- jakąś spójność pozwalającą na pewne "ogólne" rozumienie się wzajemne.

    Bo nie zawsze się czyta. Czasem korzysta się z jednej ryciny na pracę, czasem z jednej tabeli itp, ja nie kumając ani jednej na początku bukwy korzystałam już z wielu równań z rosyjskich prac z lat '60 i się dało (potrzebowałam konkretnych równań, konkretnych zależności).

    Możemy iść w zaparte i nazywać lubrykant zwilżaczem (nawilżaczem), pytanie brzmi tylko "po co"? Język jest tworem dynamicznym. Nie znaczy to, że mamy od razu zacząć mówić pongliszem, ale niektórych zmian nie należy się bać. Niechlujności oczywiście należy :)
    -- Irja
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 26th 2009
     permalink
    Dziękuję za cenną wypowiedź, jak się domyślam kogoś z zakresu nauk ścisłych ;-)
    Co do "lubrykacji" występującej na pokazanej ulotce naprotechniki, to w metodach NPR stosuje sie wygodny termin "naoliwienie" (chodzi o "odczucie naoliwienia").
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJan 26th 2009
     permalink
    Pewnie, ze jezyk jest tworem dynamicznym, ale tu akurat raczej chodzi nie tak do konca o tlumaczenia jako takie, ale o odrebne nazewnictwo. Gdzie z powodzeniem w napro moglyby byc uzywane oznaczenia i okreslenia ze znanych juz metod naturalnych. Chodzi wlasnie o ta spojnosc pozwalajaca na pewne rozumienie sie wzajemnie...

    Bo taka osoba znajaca juz metody naturalne, zamiast skupic sie na tym co juz wie i uzupelnic tylko wiedze, musi sie uczyc wszystkiego od poczatku... Oczywiscie dla kogos kto naturalnych metod nie zna, nie ma to zadnego znaczenia:)

    Mary chyba mowila, ze co 2 tygodnie sa te spotkania z konsultantem.
    --
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeJan 26th 2009 zmieniony
     permalink
    zgadzam sie ze NPT jest proba komercyjnego podejscia do MRP. Nowa terminologia, odrobine zmieniona metodologia pewnie jakos tam wynika z tematu praw autorskich, licencji, autoryzacji, kwestii prawa do nadwania uprawnien itp. Przyznam ze wstepnie mnie te zabiegi uzasadnione nie tyle merytoryczna troska o pacjetow, o zdobywanie wiedzy mogace najlepiej , najpelniej im sluzyc ale wzgledami komercyjnymi nastawialy dosc sceptycznie do NPT. Jednak juz mi przeszlo. Zauwazcie ze do tej pory wiedza o roznych naturalnych metodach przygladania sie kobiecie i jej cyklom, niezle udokumentowana, poparta powaznymi badaniami naukowymi byla dostepna za darmo, byla rozpowszechniana niekomercyjnie przez wcale nie taka mala rzesze entuzjastow. I co? Ano niestety niewiele. W konfrontacji z konkretnymi pieniedzmi stojacymi za antykoncepcja, z profesjonalnymi dzialaniami w obszarze oddzialywania na spoleczenstwo wypadamy blado. Nawet tu na 28dni dysponujemy sporym potencjalem, wiedzy, doswiadczenia, motywacji do dzialania, dyponujemy tez spora lista potwierdzonych przeslanek ktore powinny niby sklaniac kobiety, malzenstwa do rezygnacji z antykoncepcji i co? Ano ciagle spotykamy sie z opiniami mlodych, wyksztaconych kobiet ktore z dziecieca radoscia dziela sie spostrzezeniem ze to jednak dziala i retorycznym pytaniem dlaczego wczesniej nikt ich do NMRP nie zachecil, nie przekonal. Mysle sobie ze ja nadal, bede na dotychczasowych zasadach mowil o NMRP jako o jednym ze skladnikow pewnego pomyslu na rodzine, milosc, malzenstwo i jestem pewien ze taka forma ma sens i czemus tam sluzy. Nie ukrywam jednak i nigdy nie ukrywalem ze bardziej niz techniczna interesuje mnie stona ideologiczna, interesuje mnie system wartosci. Moze NPT ktore moze stac sie zawodem, sposobem na utrzymanie rodziny, na sukces finansowy, na zorganizowanie promocji, na obecnosc w mediach pozwoli zwolni np katolickich doradcow rodzinych z nauczania obslugi termometru czy z tlumaczenia kandydatom do malzenstwa jak dziewczynka zbudowana jest w srodku a skloni ich do zajmowania tym co w moim przekonaniu powinni sie przede wszyskim zajac, w czym ich nie moze zastapic intruktor, pielegniarka, polozna czy lekarz.
    Zauwazcie tez ze nikt w dotychczasowej formule nikt nie zbranial lekarzom wykorzystywania w diagnostyce i w terapii ogromnej wiedzy zawartej na kartach obserwacji. I co? No, wiadomo co. Moze nowe, tzn komercyjne podejscie czyli konkretne pieniadze beda w stanie to zmienic?
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeJan 26th 2009
     permalink
    Moim zdaniem ta super nowa metoda samoobserwacji sluzy naprotechnologii do kreowania wizerunku niepowtarzalnosci, okrywczosci, odrebnosci i oryginalnosci. A metode te dobrzy lekarze stosuja od dawna, nie nazywajac tego NaPro. Przeciez sa (niestety w miazdzacej mniejszosci) lekarze zalecajacy pacjentkom samoobserwacje, zeby na ich podstawie dopierac badania/leczenie/zabiegi. Czy to nie jest NaPro nawet jesli nie maja certyfikatu stosownego szkolenia?
    Szkoda, ze ta NaPro metoda jest tak rozna od stosowanych przez nas. Dziwne, ze archiwalne oberwacje nie daja sie przelozyc na ten model. Szkoda, bo mozna byloby zaczynac z jakiegos juz poziomu wtajemniczenia. A tak to widze, ze od zera i tyle.
    A najdziwniejsze jest dla mnie, ze ten model w ogole nie obejmuje obserwacji PTC. Nawet pomocniczo? I sluz na szyjce tez nie ma znaczenia? Hmmm. Sa kobiety, ktore nie maja zbyt duzo plodnego sluzu na zewnatrz i latwiej go zaobserwowac wlasnie wewnatrz. I niekoniecznie swiadczy to o problemach z zajsciem w ciaze. I tez sie nie liczy chocby pomocniczo? Szkoda.
    Mary, super, ze realcjonujesz.
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 26th 2009
     permalink
    Konwalijko, dzięki za cenne uwagi. Model Creightonu dopuszcza obserwacje temperatury - patrz na drugiej fotografii jest punkt N z tajemniczym symbolem BBT. To właśnie temperatura! Ale, oczywiście, nacisk położono na śluz.
    W naszej rzeczywistości metoda się nie przyjmie z tego prostego powodu, ze nauczana jest (będzie) tylko jako wstęp do leczenia niepłodności metodą naprotechniki. A więc nie jest adresowana do wszystkich, jak inne metody NPR. Poza tym wyraźną przeszkodą będzie cena, która wynika z prostego przeliczenia ceny amerykańskiej (w dolarach - zobaczcie to na ulotce reklamowej kursu NPT w Polsce!). A więc bez żadnego związku z naszymi realiami i płacami.
    Wczoraj napisałem do organizatorki list z uwagami językowymi i pytaniem, czy możliwe są zniżki i przyspieszenie szkolenia dla osób znających jakąś metodę NPR (a zwłaszcza mogących wylegitymować się jakimś dyplomem ukończenia kursu). Czekam teraz na odpowiedź.
    Tomie i Konwalijko, oboje macie rację, że są lekarze, którzy stosują zasady naprotechniki od wielu lat. A czy niektóre nasze, ekspertów, porady nie były zbliżone do tego co jest w w NPT? Oczywiście, nikt nie operował pacjentek ani nie wypisywał recept.
    Pozdrawiam!
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Tom moze rzeczywiscie masz racje, ze na niektorych taki chwyt marketingowy moze podzialac, bo jesli za cos trzeba slono placic, to musi byc super :wink:
    Mnie osobiscie to zraza. I nie tyle chodzi o koszty, co o ta cala otoczke odkrywczosci.

    Petomasz ciekawa jestem co ci odpowie.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Za samoobserwację się nie płaci, zatem któż by pomyślał, że jest super. :-)
    --
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Ama tam tez za samoobserwacje nie placisz... Placisz za przekazanie ci tej wiedzy tajemnej:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Za naukę metody w Polsce również się nie płaci.
    --
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Za nauke CrM sie placi. Chyba o tym rozmawiamy prawda?
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Za naukę metod objawowo-termicznych nie płaci się w Polsce.
    --
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Zrozumiala za pierwszym razem twoja wypowiedz, ale widze, ze ty nadal mojej nie zrozumialas.
    Postaram sie lopatologicznie w takim razie.

    Oczywiscie, ze za nauke metod objawowo-termicznych sie nie placi, ale my tu rozmawiamy o Naprotechnice, w ktorej wykorzystywana jest metoda CrM, a za jej nauke sie placi i to nie tylko w PL.

    Amazonko po raz kolejny bardzo prosze przeczytaj o czym jest mowa w danym watku, a potem komentuj, bo odnosisz sie do ostatniego posta wyrwanego z kontekstu i twoje wypowiedzi nic do rozmowy nie wnosza:)
    --
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    Osoby zainteresowane programem szkolenia instruktorów metody Creightonu zapraszam na stronę www.infertility.pl/Partnership_Brochure.pdf. Ciekawe, czy zwykłe użytkowniczki (klientki naprotechniki) też muszą opanować ten sam materiał? Chyba tak, bo program jest podobny do szkoleń z innych metod NPR.
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeJan 27th 2009
     permalink
    A oto najistotniejszy fragment tej broszury (składki); szkoda tylko, że po angielsku. Mam nadzieję, że nie jest to zbytnią barierą (mogę, oczywiście przetłumaczyć).

    · History of Natural Family Planning
    · Anatomy of the Male and Female reproductive system
    · Statistical Parameters of the Menstrual Cycle
    · Mechanism of Anovulation and Oligoovulation
    · Physiology of the Cervix
    · The Physiology of Breast Feeding and Menopause
    · Psychodynamics of the FertilityCare System and Human Sexuality
    · "Humanae Vitae"
    · Philosophical Attitudes of Family Life, Family Planning and Unplanned Pregnancy
    · Human Sexuality, Married Love and the Use of Natural Methods of Family Planning
    · The Beginnings of Human Life
    · The Methods of Contraception
    · Physical and Psychological Aspects of Induced Abortion
    · Teaching Fertility Appreciation and Utilization of Good Judgment
    · The Natural Methods of Family Planning and their Comparative Evaluation
    · Use Effectiveness of Natural and Artificial Methods of Family Planning
    · The Creighton Model FertilityCare™ System
    · The Importance of Standardized Teaching
    · Basic Chart Reading and Chart Correcting
    · Special Method Instructions
    · Scientific Foundations of the Ovulation Method
    · Basic Principles of Follow-up
    · The Organization and Flow of the First and Subsequent Follow-ups
    · How to Conduct a FertilityCare™ Introductory Session and Follow-Up
    · The FertilityCare™ Follow-Up Form
    · Techniques of Follow-up Laboratory Basic Problem Solving
    · An Introduction to NAPROTECHNOLOGY®
    · An Introduction to Case Management
    · Principles of Case Management
    · Basic Business Aspects and Marketing of FertilityCare™ Services
    · Utilization of Forms for Record Keeping and Standardized Teaching
    · Qualities of Being a Professional.

    Ostatnie punkty, to już wprowadzenie do naprotechniki i dotyczą tylko przyszłych instruktorów i lekarzy-naprotechnologów.

    Znalazłem w tej ulotce reklamowej ciekawą informację dotycząca wymagań stawianych przed kandydatami na instruktorów i lekarzy. Powinny to byc pielegniarki licencjonowane, lekarze a także osoby z wykształceniem równoważnym dwóm latom studiów uniwersyteckich.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.