Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthorJustyna+
    • CommentTimeOct 6th 2016
     permalink
    A ja czuję się jakoś dziwnie winna, gdy Ania mówi do męża, że go nie lubi, nie chce z nim być i wypycha go z łóżka. Jak widać, niepotrzebnie.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 6th 2016
     permalink
    To zupelnie naturalne zachowanie dziecka. Moj maly potrafi do mnie w nerwie powiedziec, ze "zaraz cie kopne". Dziieci takiee sa, co im tam w glowce sie uroi to juz od razu na jezyku, ale to tez jest w dzieciach cudne. Zero falszu. Ale to wcale nie znaaczy, ze faktycznie ma.dosc ojca. Raczej ma nerwa na cos, niewyspana jest. Ja takie "wiazki" kolo uszu puszczam. Czasem tez mam ochote im taka wiache puscic. No tyle, ze ja duza to musze sie hamowac:wink:nie wyrzucaj sobie takich rzeczy, dawaj dobry przyklad i tyle:wink:
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeOct 6th 2016
     permalink
    My piszesz jakiś czas słyszeliśmy od Ameli że ona nas nie kocha, ona kocha tylko dziadka :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeOct 7th 2016
     permalink
    Bo my, dorośli, za często takie słowa rozumiemy "po dorosłemu". Gdy trzyletnie dziecko mówi "nie kocham cię", to przecież nijak nie ma na myśli tego, co miałby dorosły wypowiadający te słowa, prawda? Trzeba się nauczyć nie brać tego do siebie. I tyle. Ja też już słyszałam w nerwach, szczególnie od młodszej córki - "nie lubię cię", "zaraz cię uszczypnę" itd. Faza na nielubienie taty też była. Zdarza się.

    A co do bliskości - nie, nie da się "rozpuścić" tak małego dziecka nadmiarem uwagi i przytulania. Niedobór może być groźny, ale odwrotnie nigdy.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 7th 2016
     permalink
    Justyna, dziewczyny już się rozpisały, ja tylko dodam od siebie w kwestii rodzeństwa - zgadzam się z przedmówczynią (nie sprawdzę nicka, bo z komórki piszę), że przed pojawieniem się nowego członka rodziny tul, przytulaj na maksa, zalej miłością, po urodzeniu malucha jak najwięcej uwagi poświęcaj starszakowi, póki maluszek śpi, to Ci się opłaci. Tak mi się wydaje, że "zalany" miłością mały człowiek nie postrzega wtedy rodzeństwa jako zagrożenia. Przynajmniej u nas to faktycznie podziałało.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeOct 7th 2016 zmieniony
     permalink
    O ja też się zgodzę z dziewczynami. Ja "rozpuszczałam i rozpuszczam" taką fizyczną miłością nasze dzieci. My się non stop przytulamy i całujemy. Ale nie tylko ja, bo mąż tak samo. Mam znajomych, gdzie ojciec dzieci uważa, że faceci nie całują się w usta i on dzieci tak całować nie będzie. A u nas mąż ma z Maksiem na przywitanie rytuał buziaka " w rybkę". My odkąd przyjdziemy z pracy to cały czas ktoś z kimś się dotyka, przytula. A oglądanie wieczornych bajek to przebiega wyłącznie na kolanach rodziców. Śpimy za to oddzielnie. I z tym nam dobrze. Ale widzę, że dzieciom (szczególnie mówię tu o starszym już, bo młodszy to wiadomo) bardzo to przytulanie jest potrzebne. Maksia teraz codziennie z sali przedszkolnej znoszę na rękach wtulonego we mnie. Nie jest smutny, tylko szczęśliwy, ale te emocje cały czas gdzieś wychodzą ( w związku z kryzysem przedszkolnym). Panie w przedszkoli najpierw coś tam mówiły, że "Maksiu, ale na nóżkach schodzimy", ale ja mam to w d.... Przytulamy się jeszcze w szatni i wiem, że dzięki temu Maksiu czuje się dobrze i bezpiecznie i chce chodzić do przedszkola.
    A że czasem w nerwie wysunie nam, że "nie lubię Cię, zaraz Cię opluje itp." to mu mówię, że ja Cię bardzo lubię :)
    -- ,
    • CommentAuthorJustyna+
    • CommentTimeOct 7th 2016
     permalink
    Oj, wyznania Ani o braku miłości i ja słyszę. Mi bardziej chodzi o to, że mam teraz w związku z ciążą pewne ograniczenia czysto fizyczne, ponadto czekają mnie min. 2 dni rozłąki z Anią na czas porodu i czułabym się bardziej komfortowo, gdybym widziała, że jej relacje z tatą są równie dobre, jak ze mną. Jest mi jej żal, bo ma tyle emocji w związku z przedszkolem, a tu niedługo dojdą kolejne. Forumowy wątek o pojawieniu się rodzeństwa już dawno przerobiłam od deski do deski, więc teoretycznie wiem, jak postępować. A tak z przymrużeniem oka powiem, że ja w usta całuję tylko męża, Ani nigdy. Co więcej, drażni mnie, gdy teściowa ją w usta całuje - jest mnóstwo innych bardziej higienicznych miejsc.
    Na koniec dodam, że dzisiaj Ania znów obudziła się ze słowami, że nie chce do przedszkola, ale mąż bez problemu ją odprowadził - wczoraj musiał ją odrywać od siebie płaczącą. Mam nadzieję, że po weekendzie nie wróci "stare".
  1.  permalink
    Kochana - uwierz mi, ze ja Ciebie nie bedzie to bedzie szczerze szczesliwa z tata, ja bylam raz 3 dni a raz 5 dni w szpitalu i moj "maminsynek" dobrze sie z tata bawil :)
    --
    •  
      CommentAuthorAsiunia892
    • CommentTimeOct 18th 2016
     permalink
    Dziewczyny potrzebuje rady, pomocy hmm może wsparcia. Nie wiem już co mam robić... mój Filip od września poszedł do przedszkola, początki byly trudne,buntował się trochę ale koniec końców chodzi z miła chęcią, nie może się doczekać kolejnego dnia.... tylko że problem jest z tym że on strasznie bije dzieci w przedszkolu i Panie mówią że nic na niego nie działa.... już nie wiem co mam robić... dodam że w domu też zaczął nad bić.. :(
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 18th 2016
     permalink
    Asiunia, nam panie tłumaczyły, że to taka faza, szczególnie jak pojawia się na początku - sposób na odreagowanie, na stres, jakim niewątpliwie jest adaptacja. U nas ten etap był w żłobku, trwał ze 3 miesiące, potem się nie pojawiał...
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeOct 18th 2016
     permalink
    U nas było bicie jak Miki słabo jeszcze mówił, odkąd umie się komunikować werbalnie zdecydowanie zmalały zachowania agresywne
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    Podpowiedzcie dziewczyny.
    Nina od 1-go września poszła do nowego przedszkola.
    Uwielbia je, kocha wręcz. Zaaklimatyzowala się błyskawicznie. Mamy wrażenie, że jej tam lepiej niż w poprzednim.
    Ale mamy problem z religią.
    Po ostatniej płakała dwie godziny wieczorem i nie chciała zasnąć bo ich ksiądz PODOBNO „straszył” diabłem.
    Mateo każe ją od razu z tej religii wypisać, ale tak sobie myślę – będzie jedyna wypisana, siedzieć pewnie będzie w tej samej sali, może przy osobnym stoliku, albo ją do innej grupy wezmą. Nie wiem czy to nie będzie dla niej bardziej traumatyczne niż te diabły całe ?
    Jak myślicie ?
    Oczywiście juz powiedziałam Pani i obiecała zwrócić księdzu uwagę.
    Ale nie wiem , może mój chłop ma rację ?
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    Teo, jakby moje dziecko sie az tak wystraszyło, to chyba zapytałabym najpierw w przedszkolu jak to będzie wyglądało z ta rezygnacją. Co się będzie działo z dzieckiem... Potem pogadałabym z Ninką czy ona chce chodzić na religię, czy nie i bym wytłumaczyła co się z nią wówczas będzie działo: że pójdzie do innej grupy, albo będzie siedziała w innym miejscu, etc... Może ona sama podpowie jaka jest jej wola.
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    U moich dziewczyn w przedszkolu grupy co i rusz się mieszają, różne zajęcia mają w mniejszych grupkach i wtedy reszta idzie do innych grup i dla nich jest to dość naturalne. Dopytaj, może u Was też pójście do innej grupy na pół godziny jest normalne. Moja A np. ma angielski akurat wtedy, kiedy jeździmy na rehabilitację więc będzie na angielski chodzić ze starszą grupą i nie ma z tym problemu.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    Takie migrowanie dla niej chyba nie jest przyjemne, bo ostatnio wspominała że szli na chwilę do maluchów żeby zobaczyć jak ćwiczą pasowanie i że ona nie chciała tam być. Ninka dość raczej nieśmiała jest, niż śmiała.
    Dziś powiedziałam pani, że mąż chce ją wypisać i ona mi otwarcie powiedziała że będzie jedyna w grupie i że będzie najprawdopodobniej musiała te 30 minut przesiedzieć w tej samej sali i się bawić. Więc jaki sens skoro i tak wszystko słyszeć będzie ?
    Dla mnie żaden. Poza tym odsuwanie jej od grupy na oczach grupy to trochę jednak ryzyko, że będą ją palcami wytykać czy tam coś.
    Problem polega na tym, że religię mają we wtorki i czwartki od 10 do 10:30 więc w środku dnia. Gdyby to było na końcu to bym ją wcześniej zabierała po prostu. Tak robiłam w starym przedszkolu bo Nina generalnie boi się księży, nazywa ich czarnymi rycerzami etc :tooth:
    W tamtym roku zaczęła chodzić bo mieli z katechetka i luz. Teraz Nina mówi, że ksiądz fajny, młody, że mówią do niego Paweł, ale że właśnie tymi diabłami straszył.
    Nie wiem też ile w tym było straszenia, a ile normalnej opowieści a ona wydygała bo po ojcu panikara :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    To przeciez nie powinien byc w ogole Wasz problem. Trzeba albo ksiedza doedukowac, albo zmienic. Nie widza tego w przzedszkolu? No matko dzieci diablem staszyc:shocked::shocked::shocked:
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    Frances: Trzeba albo ksiedza doedukowac, albo zmienic.

    Tylko kto to ma zrobić? Księża nie podlegają ze swoimi programami pod dyrekcję szkoły czy przedszkola, tylko pod kurię. Nic się z nimi zrobić niestety nie da. Jestem świadkiem od wielu lat tego, jak wyglądają lekcje religii u nas w szkole. Przez 10 lat mojej pracy zawodowej był jeden ksiądz, który potrafił z młodzieżą rozmawiać, reszta wrzeszczy, wyzywa, daje się prowokować, nie potrafi utrzymać dyscypliny na lekcji. Przez jakiś czas miałam lekcje indywidualne w takiej kanciapie koło sali, gdzie odbywała się religia. Bywało, że nie słyszałam siedzącej przy tym samym stoliku co ja uczennicy.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    Teo, u nas bywają dzieci, których rodzice nie wyrazili zgody na uczestnictwo w religii i serio nikt nikogo paluchem nie pokazuje. Wręcz zazdroszczą... Dzieci coraz mniej lubią religię, gdyż dotyczy ona tylko przedszkola. Coraz mniej dzieci chodzi do kościoła, coraz mniej rodziców opowiada dzieciom o wierze i dla nich lekcje religii są nudne, abstrakcyjne...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    I właśnie dlatego uważam, że religia powinna wrócić do kościołów. I pewnie byłoby to z korzyścią dla wszystkich. Chodziłyby tylko te dzieci, których rodzice naprawdę się angażują w te sprawy, a nie jak w szkole - "co ludzie powiedzą". Owczy pęd. I zero kontroli nad prowadzącymi ten "przedmiot". W szkole już na pierwszym zebraniu rodzice, których dzieci na religię chodzą, zgłaszali pretensje co do stylu prowadzenia zajęć przez katechetę - ponoć dzieci przerażone przychodzą do domu. A w poniedziałek w przedszkolu byłam świadkiem rozmowy między matką jednego z dzieci i panią - dziecko nie śpi po nocach i płacze, bo pani katechetka opowiedziała na lekcji, że jak ktoś jest nieochrzczony, to może zachorować, a nawet umrzeć. Po prostu jakiś koszmar...
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    moj nie chodzil na religie w panstwowym przedszkolu. byl jednym z 3 osob bodajze. pani sie nimi wtedy zajmowala. no bo skoro ksiadz religie prowadzi to pani chyba wolna jest, co nie?

    Treść doklejona: 19.10.16 19:18
    hydro, podpisuje sie - religia powinna wrocic do sal katechetycznych. zeby dzieci od malego indoktrynowac? no sory
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    _hydro_: Chodziłyby tylko te dzieci, których rodzice naprawdę się angażują w te sprawy, a nie jak w szkole - "co ludzie powiedzą". Owczy pęd.


    Hydro, tak, tak, tak.

    Nasz Krasnal nie uczestniczy w religii przedszkolnej, ale chodzi do szkółki niedzielnej. Chodzi, bo chcemy, chodzi, bo jest naprawdę fajnie prowadzona, nie straszą tam dzieci. Jakby mi powiedział, że się boi to byłby to dla mnie pierwszy krok, żeby go stamtąd zabrać - religia nie jest tego warta.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    A u nas w przedszkolu w ogóle nie ma religii, o! I jestem z tego powodu bardzo zadowolona.

    Asiunia892, musicie rozmawiać, dużo mu tłumaczyć, że ma prawo się złościć, ma prawo czuć się źle, ale nie wolno nikogo krzywdzić. Nam się udało po długim czasie osiągnąć wreszcie sukces. Oby u Was było to szybciej. Ale to bardzo ważne, żeby nie zakazywać mu wyrażania emocji.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    Madzinka, teoretycznie nic nie można, ale uwagę zwrócić a nawet opierdolić to można zawsze. nie ma nic gorszego niż brak reakcji...

    Hydro, to w takim razie my mamy sporo szczęścia. Bianka chodzi na religię bo chce, bo jej się podoba, bo nie chce być w tym czasie jako jedyna z klasy na świetlicy. dla mnie ok, jej decyzja i na ja szanuję, ale też nie zgłasza tego typu rzeczy. zajęcia ma z katechetką.
    ale jeśli zmieni jej się na np księdza albo inną nawiedzoną osobę i zacznie słuchać takich nie stworzonych rzeczy to mnie popamiętają na kilka pokoleń:devil:
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    Jestem w szoku. U nas religia jest tylko w zerówkach. Inna sprawa, ze ze względu na reformę reformy dwie grupy mają tę religię drugi rok...
    Ja, mimo ze wierząca, też jestem zdania, że religia ze szkół wyjść powinna. I że ludzie powinni być do jej uczenia odpowiedni przygotowani.
    Ja po swojej "zerówkowej" religii na plebanii miałam niezłą traumę.
    Czekam na przyszły rok, kiedy religia obejmie też Krysię. Rezygnować póki co nie zamierzam, ale gdyby takie rzeczy się u nas pojawiały to nie będę się biernie przyglądać.
    Ale u nas religia bywała na koniec dnia, więc nie było kłopotu z zabraniem dziecka wcześniej, gdyby ktoś nie chciał, żeby chodziło.

    Asiunia, nasz Wojtek też zaczyna bić. Na razie przerywam mu i tłumaczę, ze nie wolno. Ale na ile będę skuteczna? Mam nadzieję, ze wyrośnie. Z Krysią nie miałam podobnych problemów.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeOct 19th 2016 zmieniony
     permalink
    Elfika, moje dzieci na religię nie chodzą w ogóle z tej prostej przyczyny, że nie jesteśmy wierzący. W przedszkolu na początku był problem, bo dzieci nie uczestniczące w zajęciach... czekały na korytarzu :/ Po interwencji zaczęli je zaprowadzać do równoległej grupy (co akurat Hani się bardzo podobało, bo poznała nowe dzieci, z niektórymi chodzi teraz do klasy). W szkole zdecydowanie lepiej, tzn. religia w planie lekcji jest na ostatnich godzinach właśnie ze względu na troje dzieci, które nie chodzą.
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 19th 2016
     permalink
    u mnie jest pół na pół. Małżu wierzący a Bianka ... hmmm... uczy się. do kościoła niespecjalnie lubi chodzić bo się nudzi. no chyba, że idzie z koleżanką.
    decyzję co do obecności na zajęciach sama podejmowała... gdyby to ode mnie zależało to by nie chodziła...
    •  
      CommentAuthorSony85
    • CommentTimeOct 25th 2016 zmieniony
     permalink
    [/quote]
    Asiunia892: Dziewczyny potrzebuje rady, pomocy hmm może wsparcia. Nie wiem już co mam robić... mój Filip od września poszedł do przedszkola, początki byly trudne,buntował się trochę ale koniec końców chodzi z miła chęcią, nie może się doczekać kolejnego dnia.... tylko że problem jest z tym że on strasznie bije dzieci w przedszkolu i Panie mówią że nic na niego nie działa.... już nie wiem co mam robić... dodam że w domu też zaczął nad bić.. :(

    U mnie to samo.
    Kalina najgorsza w grupie niby. Tylko co ja mam zrobić jak wiele zachowań o których mi przedszkolanki mówią to ja u niej w domu nie widziałam nigdy. Przecież nie wytłumaczę 3latkowi w domu kilka godzin po fakcie że " rano popchnelaś koleżankę w przedszkolu..tak nie wolno itd..." powie mi tylko " tak mamusiu" Przecież te kobiety po to tam są żeby reagowały wtedy kiedy coś takiego się dzieje, wytłumaczyły czy nawet dały karę. Ja mogę w domu mówisz ale na litość boską to jest trzylatka.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 25th 2016 zmieniony
     permalink
    Sony, tylko tłumaczenie i czas - a panie w przedszkolu tym bardziej powinny o tym wiedzieć - mnie to właśnie panie uspokajały, że to nic takiego, że to norma u dzieci żłobkowych/przedszkolnych i mija... Nawet nie kary, a po prostu czas i tłumaczenie, że to boli, że niefajnie - ale też nie za dużo, żeby nie robić z tego nie wiadomo jakiej sprawy.
    --
  2.  permalink
    Nie no, ja mysle ze Panie tez tlumacza, ale w domu trzeba "przypominac".
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeOct 26th 2016 zmieniony
     permalink
    _Fragile_: panie w przedszkolu tym bardziej powinny o tym wiedzieć - mnie to właśnie panie uspokajały, że to nic takiego, że to norma u dzieci żłobkowych/przedszkolnych i mija.

    Moja Miśka, wtedy jeszcze anioł, też przez 2 pierwsze miesiące przedszkola biła (w zasadzie pacała po głowach)... ale tylko chłopców. Dziewczynki nigdy nie uderzyła. Pani uspokajała ale jaką polewę przy tym miałyśmy, bo Pani mówiła, ze Miśka na placu zabaw ustawia tylko tych wyższych o głowę, ze starszej grupy nie tych równych sobie :D Jak któryś ją pchnął, to ona pac go w głowę :) Później po tygodniu pytam, czy się uspokoiło a Pani z uśmiechem mówi: "Pani Kasiu, jak tak dalej pójdzie, to będą się Wam rodzice i dzieci w pół na ulicy kłaniać ze strachu" :) Po dwóch miesiącah jak ręką odjął i teraz, na wspomnienie tego śmiejemy się, ze Miśka chciała sobie po prostu pozycję w grupie wyrobić :D :D :D Dzieci ją uwielbiają :)
    Tylko my mamy cudowną panią - ludzką kobietę :)
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 26th 2016
     permalink
    Sony85: Kalina najgorsza w grupie niby.


    ???

    Mam nadzieję, że panie takich słów nie użyły....
    --
    •  
      CommentAuthorSony85
    • CommentTimeOct 26th 2016
     permalink
    Niby nie dosłownie ale taki był morał.

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 26.10.16 20:21</span>
    madziik1983: Nie no, ja mysle ze Panie tez tlumacza, ale w domu trzeba "przypominac".
    --

    Tylko że to są w 95 % takie zachowania których ja w domu u niej nigdy nie zaobserwowałem. Znam tylko z opowiadań Pani. Może jakbym widziała sytuację to bym wiedziała czemu ona tak reaguje i potrafiła jej wytłumaczyć.
    Np jak Pani w przedszkolu puszcza muzykę głośniej to Kalina podobno zakrywa uszy rękami i zaczyna glośno piszczeć. A w domu słuchamy różnej muzyki, czasem na full i tańczymy i nigdy czegoś takiego nie zrobiła.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 26th 2016
     permalink
    Sony, może chodzi o taka rozmowę "Kalina, panie w przedszkolu mówiły, że biłaś Jasia, Krzysia i Gosię. Nie wolno bić dzieci, bo to boli"... Co do zakrywania uszu, to może na pewne dźwięki jest nadwrażliwa??? Może ta muzyka jej nie odpowiada? W domu muzyke słucha się "po nic"... Słucha się, tańczy, a w przedszkolu po coś. Bo się uczą piosenki, bo trzeba opowiedzieć o czym jest utwór, bo trzeba tekst odtworzyć ruchem i gestem, etc... Może ona dlatego niechętnie słucha, bo wie, że czegoś się będzie wymagać???

    Kalina jest w sumie jeszcze bardzo mała, to i pewne sprawy mogą ja przerastać i reaguje na nie tak jak umie...
    --
    •  
      CommentAuthorSony85
    • CommentTimeOct 26th 2016
     permalink
    Mnie też to już przerasta :( nie przypuszczałem że będą takie problemy, najgorzej że dziadkowie je pogłębiają i nie dociera do nich to co ja mówię. Walczę sama z wiatrakami :(
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 26th 2016
     permalink
    panie widze sobie znalazly kozla ofiarnego, a ty masz wziac dziecko do domu, naprawic, i takie naprawione do przedszkola oddac czy jak?
    po co cie inforumja o tym? jakies srodki zaradcze? jakies propozycje rozwiazania proboemu?
    bo ja w przedszkolu nr 1 mialam podobne akcje. zmienilam przedszkole i nieee, rozowo nadal nie jest, bo moje dziecko daje popalic, ale przynajmniej jest dialog z rodzicem, szukanie rozwiazan, pomysly. a nie rozkladanie rak i skarzenie matce na dziecko.
    Sony, niestety najczesciej jest tak, ze dziecko w jednym miejscu jest takie, a w drugim miejscu takie. moje w przedszkolu koszmarne, w domu fajne, a teraz na dodwort jest - w przedszkolu ok, a w domu troll. juz nie wiem co lepsze, ehhh
    -- ;
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeOct 27th 2016 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny, pamiętacie może, że były problemy Maksia z rytmiką, starym niedźwiedziem i w ogóle chodzeniem do przedszkola - to niestety one nie minęły. Niby przez pewien czas nie było aż tak tragicznie - Maksio był smutny i mówił, że będzie tęsknił ale jakoś szedł po 5 minutach przytulania się. Teraz od kilku dni jest znów straszny płacz, wiszenie mi na rękach, na kolanach. Nie wprowadzam go do sali na siłę a czekamy przed salą aż będzie gotowy. czasem 20 min siedzi mi na kolanach i płacze. Przytulam go i rozmawiamy, ale jest tylko jedna mantra u niego - będę tęsknić za Tobą i kiedy po mnie przyjdziesz. A najgorzej jak jest Pani, która chce go zabrać ode mnie. Najlepiej mu wchodzić jak już wszystkie dzieci są w sali a my jesteśmy na korytarzu sami. Zauważyłam też, że nie lubi jak dzieci widzą jego łzy i prosi mnie, żebym mu wytarła łezki przed wejściem. Rano przed wyjściem z domu wymyśla wszystko, tylko, żeby nie iśc do przedszkola. Jest zestresowany , bo widzę po jego oczach, w których jest panika. Już w butach krzyczy, że chce kupę, że go brzuszek boli i biegnie na toaletę i siedzi na niej 15 min. I cały czas robi po kawałku kupy. Nie że raz, tylko robi i mówi, że go dalej boli brzuch i znów robi itp. A czasem 3 razy się na toaletę wracamy, bo jeszcze chce kupę. Ja tak miałam jak się czymś mocno stresowałam. Więc wiem, że u niego to też ze stresu. Do tego nie chce leżakować w przedszkolu, bo mówi mi (już z rana), ze go będzie bolał brzuch. I potem Paniom też mówi, że go brzuch boli i chce kupę i przez całe leżakowanie biega do łazienki. Pani zawsze mówią, że jak już my wyjdziemy to Maksio nie płacze i ładnie baw się z dziećmi, spiewa itp. No, ale to, że przestaje płakać to nie oznacza, że problem znika, tylko on go tłamsi w sobie. I gdzieś na tych leżakach znów to wychodzi.
    Mąż był dziś w PPP porozmawiać co mamy zrobić. Chcieliśmy jakąś wizytę umówić, ale Pani dyrektor dziś pogadał z nim od razu i powiedziała, że tu nie ma problemu z dzieckiem, tylko jest problem, który negatywnie wpływa na dziecko i trzeba go rozwiązać. Powiedziała, że po tym co mąż mówi, to widać, że Maks ewidentnie nie czuje się w przedszkolu bezpiecznie. Że zawalił mu się cały świat przedszkolny jak jego cała grupa przeszła do starszaków a tylko 3 dzieci "starych " w tej grupie zostało.
    Dziś poprosimy Panie o rozmowę. Musimy coś uradzić, bo tak dalej być nie może. Tylko jakie rozwiązania możemy przyjąć? Czy go przepisać do starszaków (oczywiście po rozmowie i zgodzie Maksia), czy zostawić go w tej grupie? Ale w tej grupie też ma jednego kolegę, za którym w tamtej grupie może tęsknić. A jak go w tej zostawić, to co dalej? Panie widać nie mają pomysłu co z tym dalej, bo ostatnio (ale niestety w przelocie) cały czas o tym z nimi rozmawiamy. Niestety wydają mi się (szczególnie wychowawczyni Maksia) mało kompetentna w tej kwestii.
    Ale wiem jedno. COŚ musimy z tym problemem zrobić, bo zamiast się zmniejszyć to urósł.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 27th 2016
     permalink
    przenies do starszakow i zobacz czy nastapi poprawa. jak nie nastapi zmien przedszkole.

    Treść doklejona: 27.10.16 11:38
    ja bym sie umowila na rozmowe z dyrektorka i wychowawczynia. na raz, osobno, bez dzieci. na dluzsza rozmowe. ustalcie cos razem.
    -- ;
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeOct 27th 2016
     permalink
    No właśnie dziś na taką rozmowę chcemy się umówić - bez dzieci. Bo w przelocie, kiedy Pani z nami rozmawia a tu upomina jakieś dziecko to nie rozmowa. Jeszcze chcemy aby na rozmowie była Pani ze straszaków. Ona też dziećmi się zajmuje wszystkimi albo rano albo po południu. I ta ma bardzo dobre podejście do dzieci. Umie go tak zagadać, że Maksiu chce z nią pójść.

    Z innym przedszkolem jest o tyle problem, że w naszej wsi nie mamy wyboru. Jest jeszcze tylko państwowe. A tutaj jednak w tym przedszkolu są jego koledzy ze wsi, z osiedla. Spotykamy się na placu zabaw (jeden jest we wsi taki ogólnodostępny), razem będą chodzić do szkoły. Nie chcę go teraz przenosić do przedszkola w mieście, bo znów nowe dzieci, potem do szkoły znów nowe dzieci.

    Masakra, nigdy nie myślałam, że będzie taki problem.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 27th 2016
     permalink
    dzasti, dopoki jest tak u was z kim rozmawiac to rozmaiwaj i szukajcie rozwiazania problemu.
    ewentualnie mozesz sprobowac jeszcze psychologa. ja nie jestem do psychologw przekonana, niestety, ale my bylismy. mimo, ze uwazam to za strate czasu i pieniedzy to bym sobie nie wybaczyla, jakbym cos zaniedbala.
    i wiem doskonale jak cie to gryzie, bo ja zawsze strasznie sie tym gryze. jak chyba wszystkim.
    -- ;
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeOct 27th 2016
     permalink
    Tak do psychologa pójdziemy. Mąz właśnie dziś się tym zajmuje, dlatego był w tym PPP.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeOct 28th 2016 zmieniony
     permalink
    Co do "niegrzeczności", to ja mam z tym wieeeelkie doświadczenie. Moja Wika zawsze była "tą niegrzeczną", bo w wieku 3 lat dwa razy utopiła całą rolkę papieru toaletowego w WC, bo za namową mniej odważnej, ale bardziej sprytnej koleżanki napluła do dzbanka z kompotem, bo nie słuchała pań, bo zaczepiała i biła dzieci bo nie chciała tańczyć na tańcach i tak dalej. Mówiłam jej, że jak będzie czuła że narasta w niej złość, to żeby poszła do pani i jej o tym powiedziała, ale że nie wolno jej krzywdzić dzieci. To tak raz zrobiła. Potem pani mi skarżyła na nią, że mówi jej, że jest zła. Kiedyś w złości rzucała zabawkami (pluszakami) - ja ją pochwaliłam, że nikt nie ucierpiał, że umiała tak skierować złość, żeby było miękko i nikogo nie naruszało - a pani ją zganiła, że robi bałagan. No i tak dalej - brak jednomyślności. Szczytem było to, jak przygotowali się do hospitacji. Pani dzień wcześniej błagała mnie, żebym wpłynęła na Wikę, żeby była grzeczna. Rozmawiałam z nią, obiecałam nawet nagrodę. Przez pół godziny była idealnie grzeczna, ale to napięcie ją przerosło - rozwaliła całe zajęcia. Zaczęła chodzić, zrzucać rzeczy z półek, nie mogli prowadzić zajęć. Po prostu było w niej zbyt dużo spięcia. Bo tak bardzo chciała wypaść dobrze, że ją to zgubiło.
    Wytrzymaliśmy w tym przedszkolu 3 lata. Pod koniec tak już dawała do wiwatu, że dyrekcja zgłosiła sprawę do sądu (!!!), jakoby my, rodzice stosujemy bierność pedagogiczną. Co było wierutną bzdurą. Przedszkolna pani psycholog twierdziła, że to wina pań, że sobie z nią nie radzą. Dziecko jest śmiałe, niezahukane, że nie ma podstaw, żeby sądzić, że w domu dzieje się jej jakaś krzywda. Byliśmy w Poradni - stwierdzili - nic. Skierowali na dalsze badania do neurologa i psychiatry. No i tu się zaczęło. Ponieważ Młoda miała incydent utraty świadomości w wieku 1 roczku, to jest pod stałą opieką neurologa. Mamy regularnie robione EEG. Neurolożka nie uważa, że trzeba jej podawać jakiekolwiek leki. A psychiatra doszła do wniosku, że skoro te zapisy EEG nie były takie idealne, to powinniśmy jej dawać małe dawki leków przeciwpadaczkowych. Uznałam, że nie będę rozwiązywać sporu, kto ma rację i poszłam do kolejnego specjalisty, tym razem od biofeedbacku. Okazało się, że Młoda ewidentnie ma fale theta i delta powyżej norm i to jest przyczyna jej wszystkich zachowań i problemów. A skoro panie wymagają od niej czegoś, czego nie potrafi (na przykład siedzieć cicho na tyłku przez pół godziny), to rośnie w niej napięcie i potem wybucha przypadkowo... a jeśli ktoś jest pod ręką, to trafia na niego. W dodatku Młoda jest szalenie ciekawa świata, więc robi sobie eksperymenty... jak z tym papierem toaletowym na przykład.

    No i teraz chodzimy od sierpnia na treningi biofeedbacku, Przedszkole zmieniliśmy na prywatne. Teraz panie z nią rozmawiają. Zdarzają się problemy - wczoraj na przykład zdjęła z głowy czapkę jej ukochanemu koledze i podeptała ją. No to dali nam ją do wyprania. Sama prała. Raz jakiemuś chłopcu wrzuciła spodnie do WC. Też prała. Zawsze jest ten element zadośćuczynienia. Dodatkowo do tych wypranych ubranek chowamy jakiegoś łakocia. Tak na przeprosiny. Najważniejsze dla mnie jest to, że nie bije dzieci. Czasem się z nimi kłóci. Ale przeprasza później.
    Teraz myślimy dodatkowo o psychoterapii, bo pani psycholog z tego przedszkola uważa, że Młoda ma strasznie zaniżoną samoocenę. Najprawdopodobniej w wyniku stłamszenia i zaszufladkowania jako "ta zła" w tamtym przedszkolu. Ale terminy są straszne. Póki co, ja widzę, że po biofeedbacku się nieco wyciszyła. Może nie jest najspokojniejszym dzieckiem, ale potrafi się szybciej opanować, kiedy ją coś zezłości.
    Aha, sprawę w sądzie oczywiście wygraliśmy.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    jaca, a ile ma?
    -- ;
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Ewasmerf: jaca, a ile ma?
    We wrześniu skończyła 6.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Jaca, no powiem Ci, że mnie wbiło w krzesło to co przeczytałam... Szczególnie to, że Was do sądu.... Ach ;(
    A jak już wygraliście tę sprawę to chociaż jakieś przepraszam padło?
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    ja tez w szoku. musze przetrawic zanim cos napisze
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Ja też trawię, bo odkąd pracuję w przedszkolu, a pracuje 15 rok, to takich akcji nie było. Były różne sytuacje, rozwiązania, ale takie nie...

    I jako rodzic, z którego dzieckiem są rozmaite problemy byłoby mi bardzo przykro, że ktoś zarzuca mi bierność pedagogiczną (tym bardziej, że wiem ile z dzieckiem pracuję, podejrzewam, że Jaca też nie olała sprawy)... Przykro, że ktoś nie zauważa mojego wkładu ;(.

    Koszmarne przedszkole. Dobrze, że już Was tam nie ma.
    --
    •  
      CommentAuthorSony85
    • CommentTimeOct 28th 2016 zmieniony
     permalink
    Wiecie ile dziecko musi mieć lat żeby skierowali na ten biofeedback?
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    Nie przeprosili, bo sprawa ciągła się przez wakacje i międzyczasie zmieniliśmy przedszkole. Miałam w planie na panią dyrektor złożyć skargę do Kuratorium, że zachowała się niezgodnie ze statutem przedszkola, bo bez żadnych rozmów, prób wspólnego rozwiązania trudności, od razu strzeliła czymś takim. Ale dowiedziałam się, że jest w ciąży - to odpuściłam. Nie będę stresować ciężarnej.

    Biofeedback jest super. Trafiłam na dobrych specjalistów. Małżeństwo. Ona zrobiła porządną diagnozę. 4 minuty trwało badanie, a potem na podstawie zapisu ona przez 4 godziny opisywała mi moje dziecko, jakby je znała lepiej niż ja sama! Jej mąż robi z Wiką te treningi. 2 razy w tygodniu. To przede wszystkim uczy ją samokontroli. Nie wiem, jaki jest minimalny wiek, ale chyba 3 latek dałby sobie z tym radę. Mniejszym dzieciom puszczają filmiki, które się zmniejszają lub zwalniają, kiedy dziecko się spina lub rozkojarza. To uczy spokojnej czujnej uwagi. Ale grunt to dobra diagnoza, bo może to niepotrzebne? Wika miała ewidentne odchylenia od normy, taką niedojrzałość układu nerwowego.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeNov 28th 2016
     permalink
    Drogie Mamy Przedszkolaków :bigsmile:

    Chciałabym Was dopytać, czy któreś z Waszych dzieci również odmawiało jedzenia w przedszkolu ? Zacznę od tego, że Bąbel od poprzedniego tygodnia zaczął chodzić do przedszkola. Byliśmy przygotowani na długą i trudną adaptację, gdyż Synek do tej pory praktycznie 90% czasu spędzał ze mną w domu. Tydzień temu w poniedziałek spotkało nas przeogromne zaskoczenie - otóż Bąbel z zachwytem bawił się w przedszkolu nie zwracając kompletnie uwagi na Tatę, który mu towarzyszył pierwszego dnia, do tego stopnia, że we wtorek Bąbel został w przedszkolu bez żadnych obiekcji. Od godziny 9.00 do 13.00 ani razu nie wspomniał o rodzicach :bigsmile: I tak kolejne dni. Jedyny problem to jedzenie. Pierwszego dnia wszedł na przedszkolną stołówkę, usiadł do stoliczka i to by było na tyle. Nie było mowy, żeby coś tknął. Owszem, jest niejadkiem i w domu też kręci nosem przy jedzeniu. Natomiast w przedszkolu od drugiego dnia szerokim łukiem omija stołówkę :bigsmile: Nie chce tam nawet wejść, za każdym razem tłumacząc, że "teraz chce się bawić". Panie oczywiście pozwalają mu na to i któraś zabiera go do zabawy. Proponują mu kilka razy opcję pójścia na obiadek, ale Bąbel skutecznie odmawia. Na razie jesteśmy umówieni, że nie będą naciskać, bo nie chcemy, żeby Bąbel się zraził, ale co dalej ????
    Wychodzi z domu po śniadanku, około 8.30. Odbieramy go najpóźniej o 13.30 - 14.00. Wiadomo, że jeśli nie zje nic w tym czasie to nie problem, bo zgłodnieje i zje w domu. Tylko nie wiem czy to jest rozwiązanie ... Macie jakieś doświadczenie w tej materii ?
    Pozdrawiam !!!
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeNov 28th 2016
     permalink
    karolajnas, myślę, że się przekona. Na razie po prostu dla niego równanie jest proste: PRZEDSZKOLE = ZABAWA. I jeśli nie musisz tego zmieniać, to niech tak zostanie. Zobaczysz, zacznie się za jakiś czas rozglądać, będzie chciał spróbować, tak jak inne dzieci... poza tym, jeśli nie jest głodny, to niech nie je.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.