Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    Że tak pociągne ten kurzy offtop - zdaje się, że jajka od kur wolnowybiegowych mają w sklepach wyższą cenę niż te klatkowe, więc tym bardziej się to powinno hodowcy opłacać. Coś się kupy nie trzyma ta teoria spiskowa :devil:
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    Zadna to teoria spiskowa bo sama z ramienia powiatu pobieralam probki wody paszy i ziemi od bedacych pod moja opieka zielononóżek.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorzabkaa25
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    _hydro_ nazwij to jak chcesz, może być nawet teorią spiskową, bo widzę, że ten argument zawsze po prostu pojawić się musi... Słabe to bardzo.
    Jak dla mnie to mało ważne, gdzie te badania były robione i na czyje zlecenie - liczy się fakt, że w ludziom się utrwala, tym, którzy gdzieś coś usłyszą a nie dokładnie, że jaja eko są gorsze od tych z ferm, bo badania porobili. Efekty tej wiadomości osobiście obserwuję w bliskim otoczeniu.
    -- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
    •  
      CommentAuthorOneKiss
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    mooniia: sama z ramienia powiatu pobieralam probki wody paszy i ziemi od bedacych pod moja opieka zielononóżek.


    W pierwszej chwili przeczytałam "zielonogórzanek" i się przeraziłam, czym te dziewczyny są karmione w ZG :crazy::swingin:
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    mój teściu ma kury. chyba zielononóżki, ale nie dam sobie ręki urwać. za dnia biegają sobie po trawce, dostają też jakieś ziarna [pszenicę?].
    nie cierpię tych jaj. są ohydne. jestem w stanie użyć je w czymś, ale jak mam robić na twardo z majonezem to mnie odrzuca. głównie zapach.
    teściu mieszka przy drodze wylotowej z miasta, ciężarówek tam pod dostatkiem. a i śmieci pali w piecu....
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Zabkaa to nie tak ze sa gorsze ale widzisz ja zajmuje sie drobiem i wiem z czym do mnie trafiaja kury ekologiczne domowe a z czym fermowe. Na fermach nie uswiadczysz juz od la tego co widze na codzien u przydomowych. Prosta sprawa. Drob przydomowy trzeba odrobaczac minimum raz na 3 mce robisz to ?

    Treść doklejona: 15.03.16 06:07
    Mało tego. Domowy drob gdzie jajka sa na sprzedaz dla sasiadow na targu duzo czesciej jest na antybiotyku bez zachowania okresu karencji. Pomijam juz fakt,ze kury niesnej nie wolno faszerowac antybiotykami wg prawa czego nikt u przydomowyvh nie przrstrzega. A jajka na ryneczkach ? 80 % to jaja fermowe sprzedawane jako ekologiczne przydomowe ;)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    zabkaa25: ydro_ nazwij to jak chcesz, może być nawet teorią spiskową, bo widzę, że ten argument zawsze po prostu pojawić się musi... Słabe to bardzo.


    To była ironia, jeśli nie zauważyłaś. Natomiast do mojego poprzedniego posta, w którym zawarłam konkretne argumenty dotyczące związku spalania śmieci i jakości pożywienia (jajek) w naszym pięknym kraju, nawet się nie odniosłaś.

    elfika: teściu mieszka przy drodze wylotowej z miasta, ciężarówek tam pod dostatkiem. a i śmieci pali w piecu....


    I to jest niestety problem nie tylko "ekologicznych" jajek. Mam znajomą zajmującą się zawodowo jakością produktów roślinnych z terenu mojego powiatu - mówi, że jest tragicznie, że najgorsze są wbrew pozorom takie "eko" warzywka od babć na targu, te które są najchętniej kupowane :/ Podobnie sprawa ma się z jakością wody - o ile w mieście mamy rewelacyjną, jedną z najlepszych w kraju (bo ze źródeł głębinowych jest czerpana), to w okolicznych wioskach ludzie często korzystają z przydomowych studni, w których woda jest niezdatna do niczego - skażona i środkami ochrony roślin, i przez nieszczelne szamba. Niestety jak się zagłębić w ten temat, to wychodzi na to, że sami robimy sobie straszną krzywdę trując siebie i dopóki społeczeństwo nie zrozumie, że każdy z osobna musi dbać o jakość powietrza, wody itp., to będzie tylko gorzej. Ale to już totalny OT...
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Jakby to powiedziec- kiedys tez przekonywano obywatelki i obywateli, ze margaryna jest zdrowsza od masła. Aktualnie hitem jest przekonywanie społeczeństwa, ze MM jest zdrowsze, bo mleko matki zawiera pestycydy...
    Ba! Kult MM wkracza juz niestety do żywienia cieląt m.in.w gospodarstwach specjalizujących sie w produkcji mleka.
    Wniosek jest jeden- możesz byc pewien tylko tego, co SAM uprawiasz/hodujesz.
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Jaheira: co SAM uprawiasz/hodujesz.--

    pod warunkiem, ze o to dbasz także od staony zdrowotnej masz przebadana ziemie i wode której używasz itd. itp.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    moze moderator przeniesie to na co na w sercu gra czy ja wiem...bo taki OT sie zrobil ze szok;-D
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    No widzisz Jahe, niestety tego nie można być pewnym - chyba, że żyjesz w jakimś cudownym, ekologicznie czystym zakątku tego świata. Bo nie wszystko od ciebie zależy, i jak masz wokół sąsiadów systematycznie palących odpady w piecach, to niestety, ale twoje roślinki czy jajka mogą ci przynieść więcej szkody niż pożytku.

    Treść doklejona: 15.03.16 07:00
    mooniia: pod warunkiem, ze o to dbasz także od staony zdrowotnej masz przebadana ziemie i wode której używasz itd. itp.


    O tym cały czas piszę - ze świadomością potrzeby dbania o wspólne środowisko w naszym kraju na poziomie 0, niestety możemy sobie pomarzyć o zdrowej żywności. I tyle. Dla przykładu podam, że moje miasto boryka się z problemem przekroczeń norm jakości powietrza i nieraz bywa, że na przykład zawartość pyłów zawieszonych przekracza 400% normy (rekord w tym sezonie to było 1000% normy). I mimo to, słyszę wiele takich argumentów, jak i tu padły - że sobie ktoś coś wymyślił, żeby ludzi straszyć. Argument, że badania zlecił na pewno jakiś producent lub dystrybutor pieców gazowych też padł :/ Że to nic, że przecież to jakieś głupoty, że zalecają nie biegać, nie wychodzić z dziećmi na dłuższe spacery. No ręce opadają, jak wiele jeszcze musimy zrozumieć...
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Hydro, ale z drugiej strony jest argument o pestycydach w mleku matki..... Tez uważasz, że to prawda i w trosce o zdrowie dzieci, trzeba podawać MM?
    Jak zwykle we wszystkim i w kazdej dziedzinie, trzeba dopuścic do głosu zdrowy rozsądek i wybierać mniejsze zło.

    Ktos pisał do moda?
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    to kiepskie porównanie bo w mleku matki jest cos czego nie da się zastapic nawet najlepszym mm czyli p/ciała.

    Treść doklejona: 15.03.16 08:03
    może załóżmy watek zywnosć ekologiczna czy coś w tym stylu i tak przenieśmy te tematy

    Treść doklejona: 15.03.16 08:04
    zgłosiłam do moderacji swój post ;)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    Jaheira: Hydro, ale z drugiej strony jest argument o pestycydach w mleku matki..... Tez uważasz, że to prawda i w trosce o zdrowie dzieci, trzeba podawać MM?


    Nie, nie uważam, bo temu argumentowi za MM brakuje podstawowej rzeczy - logiki. Zarówno krowy, jak i matki żyją w tym samym środowisku, to można by się spodziewać, że mleko obu gatunków będzie podobnie narażone ;) A jakoś nie słyszałam, by któryś z producentów MM kupował tylko mleko z ekologicznych hodowli.

    Co do jajek z ferm, to Monia musiałaby się wypowiedzieć, podejrzewam, że w przeciwieństwie do tych "domowych" muszą spełniać określone normy, żeby mogły zostać sprzedane.

    Treść doklejona: 15.03.16 08:35
    mooniia: może załóżmy watek zywnosć ekologiczna czy coś w tym stylu i tak przenieśmy te tematy


    Jest też jakiś wątek o zdrowym odżywianiu, może tam?
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    Tak mi się jeszcze jedno nasunęło - może właśnie dzięki takim akcjom, któryś z tych hodowców amatorów zacznie zwracać uwagę na to, czy sam się nie przyczynia do takiej, a nie innej jakości swoich jajek/warzyw/owoców. Sprzedaż spadnie, może to pozwoli niektórym uświadomić, że świat nie kończy się na czubku własnego nosa i że o wspólne dobro trzeba dbać tak samo, jak o własne. Naprawdę uważacie, że źle by się stało, gdyby przy okazji choć część ludzi zmieniła swoje postępowanie?
    •  
      CommentAuthorzabkaa25
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Napisałam na pół strony i wcięło mi post. Dlatego teraz w skrócie, ostatnie słowo ode mnie.
    _hydro_ ok załóżmy, że to była ironia.
    Co do Twoich argumentów, bo zarzucasz mi, że się nie odniosłam - zanieczyszczenie Śląska jest faktem, tak samo jak to, że ludzie, bywa, że palą syfem w piecach. Nie ma tu co się odnosić. Dlatego też pewna ilość zanieczyszczeń jest udziałem zarówno kur z wolnego wybiegu jak i tych z ferm, siłą rzeczy, nawet, jeśli są zamknięte, nie ma siły, żeby były od tego wolne. Jednak (i tu mówię o sobie i sąsiadach) osoby, które mają kury na własny użytek chociażby lepiej je karmią i nie stosują antybiotyków, dlatego mogę przypuszczać, a nawet być pewna, że jajka te są lepszej jakości. Nie mówię już o tym, że wpływ też ma to, że kury są wolne/trzymane w zamknięciu. Dużo zależy od regionu, wiadomo. A powstała sytuacja, że ludzie się boją jajek od rolnika, bo są takie szkodliwe, i walą do sklepu.

    Moonia jasne, że odrobaczmy, regularnie raz na dwa miesiące, na ptaszyńca pryskam raz na tydzień/dwa tygodnie, kurnik i wszystkie kury, naturalnym preparatem pochodzenia roślinnego. Kury mam od małego wychowane u nas, z jaj sąsiadów, którzy prowadzą eko gospodarstwo. Jedzą surowe i gotowane warzywa z naszego ogródka, po nas dodatkowo gotowane obierki, pszenicę kiszę im z koncentratem napoju probiotycznego z czystka, dostają też emy. Chodzą po trawie, na ogrodzonym ale dużym terenie, na który nie mają dostępu inne zwierzęta, kurnik z daleka od drogi, którą i tak jeździ może ze 20 aut dziennie. Na całej działce (1h) nie używamy żadnych środków ochrony roślin ani innej chemii. Nie silę się na eko, ale mogę przypuszczać, a nawet być przekonana, że mojej jajka są zdrowsze od tych z fermy.
    -- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    zabkaa25: A powstała sytuacja, że ludzie się boją jajek od rolnika, bo są takie szkodliwe, i walą do sklepu.


    No niezupełnie. Dla mnie to jest raczej sytuacja pt. "ręce opadają". Bo ja też jestem fanką jajek od tzw. "szczęśliwych kur" i wcale nie chcę jeść tych z ferm, bo nie smakują tak dobrze. Ale mam swój rozum i widzę, jak to wygląda - jeśli 80% ludzi we wsi spala śmieci, to nie ma siły, żeby to pozostało bez wpływu na otoczenie. Także zazdroszczę wszystkim, którzy mogą mieszkać w czystszym środowisku i których sąsiedzi nie trują. Chciałabym doczekać jeszcze takiej zmiany świadomości w naszym kraju, żeby wszędzie było tak dobrze.

    zabkaa25: Jednak (i tu mówię o sobie i sąsiadach) osoby, które mają kury na własny użytek chociażby lepiej je karmią i nie stosują antybiotyków, dlatego mogę przypuszczać, a nawet być pewna, że jajka te są lepszej jakości.


    Tylko tutaj największym problemem jest to, że kupując w ciemno jajka od kogoś, tak naprawdę nie wiesz, w jakich warunkach jego kury żyją, jak są karmione, czy są zdrowe, czy się o nie dba, no i w jakim środowisku przyszło im żyć. Tego niestety nie skontrolujesz. A wiesz przecież, że nie każdy jest aż tak świadomy, na wsiach po dziś dzień zwierzęta są traktowane źle, karmione byle czym itd. (nie generalizuję, ale zdarza się często). Także fajnie, jak się ma sprawdzone źródło, ale nie zawsze da się to zagwarantować. Ty hodujesz sama, masz w miarę czyste otoczenie, dbasz o kury - ok, też bym była pewna swego. Ale ja nie mam warunków, żeby mieć hodowlę, muszę kupować i chciałabym mieć pewność, że kupuję produkt bezpieczny dla mnie i dla mojej rodziny. Dlatego uważam, że to powinno działać w obie strony - skoro ja, jako konsument mam zapłacić takiemu amatorskiemu hodowcy większe pieniądze niż w sklepie, to chciałabym, żeby on o ten swój produkt również zadbał. A to niestety nie jest takie oczywiste.
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    A czym odrobaczacie?
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    _hydro_: I to jest niestety problem nie tylko "ekologicznych" jajek.

    mam tego świadomość. dlatego nie bawię się w eco sreco i nie przepłacam za coś co i tak jest wątpliwej jakości...
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    Ja też nie. Szczególnie jak widzę stoisko z "eko" warzywkami na targu i pan zapewnia mnie, jak to on ekologiczną uprawę ma, a potem koleżanka mi uświadamia, że jak kontrolowali jego gospodarstwo pod kątem środków ochrony roślin, to nie tylko miał wszystko poprzekraczane, ale wręcz stosował środki niedozwolone do konkretnych roślin (np. do koperku jakiś środek, którego nie wolno stosować do roślin, których naziemna część jest jadalna). Dopóki tego typu rolnicy będą widzieli tylko czubek własnego nosa i własny zysk, to niestety nie przekonam się, jakie to "eko" wiejskie wyroby są zdrowe.

    Albo inna historia - mała wytwórnia oleju rzepakowego, tłoczonego na zimno, niedaleko mnie. No cud-miód, samo zdrowie, do tego przecież kupując wspieram lokalny biznes, same plusy, prawda? Otóż nie. Po jakimś czasie okazuje się, że producent zwój rzepak tuż przed zbiorem traktował roundup'em, bo łatwiej się zbiera. I to ponoć jest powszechna praktyka wśród naszych rolników. Ręce opadają. Chciałabym wspierać lokalnych wytwórców, ale przede wszystkim muszą mnie, jako klienta, szanować. Dlatego olej rzepakowy tłoczony na zimno kupuję niestety niemiecki, z kontrolowanych upraw. Choć wolałabym nasz. Nie lubię narzekać na nasz kraj, ale tutaj niestety mamy idealny przykład na to, że "Polak potrafi" :/
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    _hydro_: to nie tylko miał wszystko poprzekraczane, ale wręcz stosował środki niedozwolone do konkretnych roślin

    :shocked:

    ale mi ciśnienie skoczyło....
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    A co myślicie o warzywach i owocach z biedronki i lidla? Tzn o ich jakości pod kątem zanieczyszczeń itd..
    Staram się jeść eko, ale nie zawsze mam czas i siłę kupować produkty eko (zawsze kupuję z certyfikatami rolnictwa ekologicznego EU, ten zielony znaczek; od "bab" nie kupuję, bo nigdy nie wiadomo co to i skąd, jaką ma datę przydatności itd.).
    To samo z mięsem, myślicie że mięso z tych dwóch sklepów to dziadostwo, czy jest ok?
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Ja kupuje wiekszosc w marketach. Nie wierze w jakosc eko,nie sadze aby marketowe mnie otruło jakos szczegolnie wiec kupuje jsk mi wygodniej. Z tym ze mieso tylko firmowo zapakowane. Z dzislu miesnego nie bo tam potrafi juz syf byc straszny
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Agatella, ja ogladalam kiedys program w niemieckiej tv, jak wiadomo niemcy lubuja sie w testowaniu i sprawdzaniu roznych produktow (maja Stiftungswarentest, Oekotest itd)
    sprawdzali akurat zawartosc chemii i pestycydow w warzywach i owocach obecnych na rynku niemieckim (wiadomo, ze wybiorczo). I okazalo sie ze najlepssze sa warzywa z supermarketu, juz nie pamietam czy lidl czy aldi czy co tam byl za market. a porownywali rownziez takie eko. No i okazalo sie ze te najtansze marketowe sa najlepsze.
    co do miesa nie wiem. ja osobiscie tylko wedlin marketowych nie znosze (mam na mysli takie z kauflandu czy cos, bleee).
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Isia_
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Agatella, ja od pracownika marketu dostałam radę żeby kupować paczkowane mięso ale w małych marketach, tam gdzie nie mają możliwości przepakowac. Albo np. mięso innego producenta niz hipermarket, w którym kupuje. W tym sensie ze nie kupię w Auchan mięsa na styropianowej tacce zapakowanej przez Auchan ale np. jakis tam Konspol czy Indykpol już tak.
    •  
      CommentAuthorAnixx
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    My warzywa i owoce kupujemy w biedronce albo lokalnych sklepikach, a mięso tylko w 2 sklepach miejscowych z dużym obrotem bo tam po prostu schodzi na bieżąco. Ale za to od m-ca nie kupujemy wędlin i ostatnio kupiłam kawałek i nie byliśmy wstanie tego zjeść, bo po takiej przerwie zwyczajnie nas odrzucało... I naprawdęda się żyć bez tego.
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    mooniia: Z dzislu miesnego nie bo tam potrafi juz syf byc straszny

    Mówisz o działach mięsnych w dużych hipermarketach? Tam nie kupuję.
    W biedronce czy lidlu wszystko jest popakowane i z etykietami. Nie takie łatwe do przepakowania. Co do świeżości nie mam zastrzeżeń. Zastanawia mnie tylko jakość tego mięsa. Chętnie tylko tam bym się zaopatrywała, bo są te sklepy dostępne, nie trzeba jechać pół miasta do sklepu typowo mięsnego.
    _Isia_: Konspol czy Indykpol już tak.

    Z tych "firmowych" to bardo lubię "kurczaka zagrodowego z Podlasia", ale niestety nie wszędzie dostępny. W auchan chyba jest.
    Anixx: z dużym obrotem bo tam po prostu schodzi na bieżąco.

    Co mi z tego że świeże, jak może być naszprycowane dziadostwem, hormonami, antybiotykami, chemią i kto wie czym tam jeszcze.. :wink:
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Agatella: naszprycowane dziadostwem, hormonami, antybiotykami, chemią i kto wie czym tam jeszcze

    o zesz i znowu hormony.... NIE MA HORMONÓW ( innych niez te naturalne) w żadnym mięsie - nie podaje się zwierzętom hormonów to mity z lat 60
    antybiotyki - generalnie u zwierzat które maja trafić na stół antybiotyków stosować właściwie nie można a jeśli jakies sa dopuszczone to maja swoje okresy karencji po których mieso już powinno być czyste ( bada się wybiórczo, mieso, wode z systemów na obecność tzw substancji hamujących)
    oczywiście mogą być nieuczciwi hodowcy , szczególnie to się może zdarzać u indyków bo jest to chyba najbardziej chorowite zwierze i najczęściej leczone.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthor_MIA_
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Ewasmerf, to tak jak Francuzi. Oni też lubuja się w sprawdzaniu wszystkiego.
    Ostatnio oglądałam program " on n'est pas de pigeons", w sensie nie jesteśmy głąb ami/nie damy się nabrać jako konsumenci. No i wyszło że podpaski są wyłożone przetworzonych plastikiem i bardzo daleko im do bawełny. ...
    I większość infekcji pochodzi właśnie od kontakt z tą"bawelna" ....
    Ô jedzeniu tez było milion razy, i podobnie jak w Niemczech,
    lepiej kontrolowane są warzywa i owoce z supermarketów niż te "eko straganowe".
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    Ja kupuję albo w lokalnym sklepie mięsnym, gdzie wiem, że jest spory ruch i towar im schodzi na bieżąco, albo w lidlu paczkowane właśnie. Omijam stoiska z mięsem na wagę w marketach, jakoś nie mam zaufania. Kiedyś w kauflandzie rodzice kolegi kupili mięso, w którym znaleźli potem jakieś larwy :devil:

    A co do szprycowania mięsa chemią, to jest niestety powszechna praktyka. Każde mięso zanim trafi do sklepu jest nastrzykiwane specjalnymi roztworami, które mają za zadanie zwiększenie wydajności czyli po naszemu sprzedanie klientowi takiej samej ilości mięsa za wyższą cenę, bo wtłoczona w ten sposób woda zwiększa jego wagę...
    •  
      CommentAuthor_MIA_
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    No i jest jeszcze organizacja ufc que choisir, która też kontroluje wiele rzeczy.
    Ostatnio ktoś tutaj w stawiał linka do 180 toksycznych kosmetyków.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    mooniia: o zesz i znowu hormony.... NIE MA HORMONÓW

    Oby, oby..
    Ja tam się nasłuchałam, naczytałam artykułów w pismach którym poniekąd ufam, więc wolę dmuchać na zimne..
    Zwłaszcza że jestem bardzo anty-antybiotykowa. Normy normami, ale zapewnienia mnie widocznie do końca nie przekonują. Jeszcze może w ten brak hormonów uwierzę, ale z antykami ciężej..
    _hydro_: wtłoczona w ten sposób woda zwiększa jego wagę...

    A to często widze w naczyniu, w którym np. piekłam indyka. Wsadzam mięso polane olejem, a wyciągam mięso w zupie :/
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Agatella nie wiem z jakich pism korzystałaś , ale na logike - wiesz ile kosztują hormony? i teraz wyobrąz sobie podawanie je stadu np. 100 tys kurczakow gdzie kilogram zywca kosztuje na ta chwile 2,8 zł a tona paszy 2 tys a tych ton idzie mnóstwo. nie licze innych kosztów takich jak ogrzewanie itd.
    nie ma hormonów w zywieniu zwierzat i ręcze za to akurat swoją weterynaryjną głową. Antybiotyki to inna bajka, tu już dużo zależy od uczciwości jak i szczęścia hodowcy

    Treść doklejona: 15.03.16 17:20
    no i największe prawdopodobieństwo, ze trafiłaś na pozostałości antybiotyków czy innych leków choćby metronidazolu masz jedząc mięso indyka właśnie. To najbardziej chorujące zwierzaki
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Nie pamietam teraz z jakich pism, ale cos w stylu Polityki, Newsweeka, a ostatnio w Womans Health czy czymś podobnym.
    Możemy odpuścić te hormony w sumie. Gorzej z antybiotykami i lekami.. Sama już nie wiem.. Teraz kupuję w lidlu, bo mają fajnie poporcjowane polędwiczki z indyka. Mam nadzieję, że nie truję siebie i rodziny :/
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    Agatella: A to często widze w naczyniu, w którym np. piekłam indyka. Wsadzam mięso polane olejem, a wyciągam mięso w zupie :/


    Tak samo, jak się coś próbuje usmażyć na patelni - niesamowite ilości wody nieraz wyłażą :/ Kiedyś wpadł mi w ręce magazyn branżowy dla branży mięsnej - w środku same artykuły sponsorowane o tym, jakich użyć solanek, żeby uzyskać możliwe wysokie "wydajności". Zapamiętałam na przykład roztwór do kurczaków - wydajność 130% w stosunku do pierwotnej masy, w składzie oprócz solanek były też wzmacniacze smaku. Straszne świństwo jak dla mnie, to ja tu czytam składy kupowanych produktów, unikam wzmacniaczy i innych dodatków niepotrzebnych, a tymczasem nawet kupując zwykłe mięso jestem nimi częstowana. Wkurza mnie to.
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    ta woda to po pierwsze podawane w dużych iościach w dniach przed ubojem elektrolity ( maja zatrzymać wode i zwiekszyc wage zywca) a poza tym właśnie solanki . konsument chce piękne w naturalnym kolorze mięsko - czyli nic naturalnego niestety. mieso z zabitej przydomowej swinki szybko traci kolor , pekluje się ja saletrami rózniastymi ( często nastrzykuje ) żeby po pierwsze długo zachowały świeżość i kolor a po drugie znowu zatrzymały w sobie wode i zwiększyły wage mięsa
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016 zmieniony
     permalink
    Monia, ja myślę, że jednak jest wielu konsumentów, którzy woleliby mięso bez tego sztucznego pompowania go wodą przed wysłaniem do sklepu :/ Podejrzewam, że gdyby zmuszono producentów do podawania na opakowaniu ile procent masy stanowi dodana sztucznie woda, to ludzie szukaliby tych z najmniejszą jej zawartością i w konsekwencji nie opłacałoby się aż tak oszukiwać (no bo co tu dużo mówić, to jest oszustwo).
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    być może , ale wiecie mam taka małą masarnie niedaleko domu i oni kupowali zywe świnie, i sami robili z nich wędliny bez konserwantów tylko sól pierz przyprawy. Były pyszne, ale szare - po roku dali sobie spokój bo ludzie nie chcieli kupować :shocked: bo szare to pewnie już zielone :shocked:

    Treść doklejona: 15.03.16 17:57
    _hydro_: ile procent masy stanowi dodana sztucznie woda,

    ale masz na wielu wędlinach podaną już wydajność - że np na 100 gram produktu zużyto 120 gram mięsa itd. Tyle, ze to chyba póki co jest na tych droższch
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Bo świadomość niska. Jakby konsumenci wiedzieli, że kupując takie nastrzykiwane mięso płacą sporo za dodaną wodę, to nie wierzę, żeby nie szukali alternatywy.

    Treść doklejona: 15.03.16 18:03
    mooniia: ale masz na wielu wędlinach podaną już wydajność - że np na 100 gram produktu zużyto 120 gram mięsa itd. Tyle, ze to chyba póki co jest na tych droższch


    Ale mi chodzi raczej o surowe mięso - w nim właśnie jest spory procent wody, a nie ma o tym żadnej informacji na opakowaniach czy w sklepie mięsnym sprzedającym na wagę. Do tego mam największe zastrzeżenia. Bo że wędliny to mięso poddane jakiejś tam obróbce - no ok, to wiem, ale jak kupuję surowe mięso, to chciałabym, żeby było niczym więcej, jak surowym mięsem właśnie. Nie potrzebuję, żeby mi ktoś do niego wtłaczał wodę w celu wymuszenia wyższej ceny, a już na pewno nie potrzebuję wzmacniaczy smaku czy innego syfu.
    •  
      CommentAuthorOlenka01
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Przez ostatnie 6 lat pracowałam w firmie w UK która sprowadza owoce eko z rożnych stron świata. Odpowiem wam ze jak ktoś ma hektary sadów eko, ma certyfikaty (często kilku niezależnych instytucji, bo rożny klient chce rożne certyfikaty) to za nic nie będzie mu sie opłacało kłamać ze to eko. Bo jak zacznie kombinować to straci klientów i jego jabłka zamiast do sklepu trafia na jakaś przetwórnie dżemu... Do tego supermarkety same wysyłają próbki do labow. Także dlatego w supermarketach żywność eko jest bardziej prawdziwa niż na rynku u Wiesia. Ale te nie eko tez sa badane. I tez nie mogą miec poprzewkraczanych norm. Dlatego np mało u nas żywności z USA, bo tam niektóre normy na pestycydy sa wyższe niż w unii.
    Także nie każde eko to bujda i kłamstwo.
    -- []
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 16th 2016
     permalink
    o widzisz to dobrze wiedziec :)
    czyli eko w supermarketach ew z własnego drzewa ( ale moje cos kiepsko owocuja ostatnio - czersni mam tylko sporo, ale tu czesto szpaki sa szybsze ;) )

    Hydro tylko mieso nie zapeklowane zanim dojedzie do sklepu bedzie szare i tu jest pies pogrzebany a pekluje sie w solankach i to wiąże wode niestety , pozostaje jedynie hodowac swinke i ja sobie ubić ;) ale moze niekoniecznie ;)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 16th 2016
     permalink
    Zastanawiam się, co to za biała substancja zawsze wycieka z pieczonego świeżego łososia i czy to jest normalne.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 16th 2016
     permalink
    To chyba jakies bialko sie scina?
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 16th 2016 zmieniony
     permalink
    ha apropo łososia to ostatnio lekarz ichtiolog powiedział mi żebym nie kupowała łososia hodowlanego nigdy bo to straszny syf poza tym mase łososi hodowlanych nie jest wcale łososiem tylko to pstragi łososiowate sprzedawane jako łososie :shocked:
    generalnie mówił, ze w najczystsza rybą , hodowaną w najlepszych warunkach, najmniej chorującą (u ryb jest rozpoznanych około 100 gatunków pasozytów które zyja m.in w miesniach, pod skórą) czyli najzdrowszą jest karp, potem typowe ryby morskie - ale te dzikie nie hodowlane
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 16th 2016
     permalink
    Dla odmiany ponoć nasze dziko żyjące łososie bałtyckie również nie są zbyt zdrowe, a to ze względu na zanieczyszczenie Bałtyku :/ Ale od czasu do czasu pojawiają się w sklepach dzikie łososie z alaski.

    A co do ryb słodkowodnych, to niezmiennie słyszę, że jednak pstrągi są najlepsze - bo muszą żyć w czystej wodzie, do tego mają najwięcej omega-3 z ryb słodkowodnych.

    Treść doklejona: 16.03.16 18:06
    mooniia: pozostaje jedynie hodowac swinke i ja sobie ubić ;) ale moze niekoniecznie ;)


    Zdecydowanie niekoniecznie :/ Wiem, nędzna hipokrytka ze mnie, ale jakbym miała sama sobie zwierzęta ubijać w celu ich jedzenia, to bym raczej została wegetarianką...
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMar 16th 2016
     permalink
    no to tak jak ja ;)
    wychodzi na to, ze nia ma co się wczytywać kupować co nam pasuje wizualnie i smakuje i tyle ;) na coś podobno trzeba odejść w zaświaty ;)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorOlenka01
    • CommentTimeMar 16th 2016
     permalink
    A i jeszcze jako dodatek do tego co wyżej przypomniało mi sie ze coraz cześciej można spotkać owoce z krajów afrykanskich. Np Burkina Faso, Mali... I tam owoce conwencjonalne sa zarazem eko... Bo ich po prostu nie stać na nawozy... A duże firmy europejskie wspierają ich bo tanio. Współpracowałam z Belgijska firma która mango sprowadza do Europy z tamtąd i jak wysyłałam je do labu, to mango, to wracało czyściutkie jak eko mimo ze nie miało certyfikatu:bigsmile:
    -- []
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 16th 2016 zmieniony
     permalink
    mooniia: Były pyszne, ale szare - po roku dali sobie spokój bo ludzie nie chcieli kupować bo szare to pewnie już zielone


    A coś w tym jest - mój mąż w supermarkecie zawsze wypatrzy taką "szarą" i "suchą" wędlinę i potem się okazuje, że ma najlepszy skład - babki się śmieją, że dla niego przywożą, bo tylko my to kupujemy, a ludzie nie chcą...

    A ja z kolei co czytam o rybach to wychodzi na to, że im mniejsze tym lepsze - sardynki, szprotki, nasze śledzie. Dla mnie super, bo lubie i te i te ;)
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeMar 16th 2016
     permalink
    A'propos pułapek, tak jak w tytule :wink:
    Skuszona opiniami i tym, co czytałam – kupiłam sobie nowe słodzidło do kawy (kawę muszę, a niesłodkiej nie wypiję) – erytrol. Jest to prawie to samo, co ksylitol, tyle, że ma 20 kcal na 100g, no i PODOBNO nie wywołuje rewolucji żołądkowych.
    No i pełne rozczarowanie :angry: Nie dość, że cholerstwo jest drogie jak złoto, nie dość, że jest dużo mniej słodkie, więc trzeba go sypnąć więcej, co już się zupełnie nie kalkuluje, nie dość, że smak ma jakiś dziwny, to jeszcze mam po nim rewolucje jelitowe jak stąd do Nowej Zelandii!!! :angry: Latam więc teraz między ząbkującą i budzącą się co chwila Gajką, smarkającym Mikołajem, a klopem. No cudowny wieczór.
    To ja już wolę cukier trzcinowy…
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeMar 17th 2016
     permalink
    Kasia, ale szczerze mówiąc, skoro chodzi tylko o słodzenie kawy, to weźże daj spokoj z tymi słodzikami. Na pewno ci w diecie nie przeszkodzi ta łyżeczka cukru do kawy, bo bez przesady (chyba, ze jesteś cukrzykiem. A nie jesteś:).
    .
    Dziewczyny, ja mam o mleko migdałowe. Czy naprawde trzeba te migdały obierać?
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.