Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    TEORKA: _hydro_: ale nie ma bata, żebyśmy tygodniami z tego powodu musieli jeść np. makaron z sosem pomidorowym, bo tylko to dzieciom pasuje


    A no to może wtedy Was źle zrozumiałam po prostu


    Ja robię jeszcze inaczej, staram się zawsze mieć na obiad coś co Adaś lubi, ale nie mówię że to specjalnie dla niego, tylko stawiam na stole obok naszego obiadu i mówię że wszystko jest dla wszystkich i można wybrać. W ten sposób Adaś nie ma poczucia że robię coś specjalnie dla niego, a jednocześnie ja jestem spokojna, że zjada posiłki. No i dla mnie to ugotowanie dodatkowo makaronu, czy usmażenie jednego kawałka piersi z kurczaka to żadna dodatkowa praca :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Winni: No i dla mnie to ugotowanie dodatkowo makaronu, czy usmażenie jednego kawałka piersi z kurczaka to żadna dodatkowa praca


    Dla mnie też by nie było... W końcu ja też nie lubię jeść pewnych potraw i nawet jakby nic innego na stole by nie było to bym nie tknęła. Ja zawsze robię obiad taki sam dla mnie i synka. Na talerz nakładam wszystko, ale jeśli syn czegos nie lubi, to niech nie je. Na talerzu leży, bo może się przekona. Zawsze ten obiad jest tak skomponowany, by coś z tego zestawu dziecku smakowało.

    Ale jeśli ja np. gotuje zupę botwinkową, której mój syn nie tknie, to jeszcze robię coś specjalnie dla niego. I podobnie jak Ty stawiam wszystko na stole by sobie mógł wybrać ;)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    kasiakuzniki: i dziewczyny mam pytanie czy wy dalej siedzicie przy trzy latkach gdy zasypiają?? Milka robi awanturę jak chce się wyjść masakra jakaś przecież jestem obok

    Ja kładę się z Adasiem i jestem obok dopóki nie zaśnie :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni, u nas podobnie. Aczkolwiek wynika to raczej z alergii. Zwykle staramy się gotować tak, żeby wszyscy mogli jeść dany posiłek, ale czasami najzwyczajniej w świecie mamy ochotę zjeść makaron z sosem śmietanowym, czy coś ostrzej przyprawionego, czego synowi podać nie możemy i wtedy dla niego gotujemy coś osobnego.
    Wcześniej starałam się tłumaczyć, dlaczego ważne jest jedzenie niektórych pokarmów, ale jak ostatnio w testach alergicznych wyszło, że produkty, których odmawia uczulają, wyluzowałam i gotuję bardziej pod niego.
    jak ma ochotę jeść coś przez tydzień, proszę bardzo, byleby to nie były puste kalorie i same słodycze. Narzuciliśmy więc kilka zasad, że np. ostatnie słodkości mogą być na podwieczorek i może zjeść określoną ilość słodkiego w ciągu dnia i tyle.
    Praktyka pokazuje, że np. po paru dniach jedzenia tego samego mu się nudzi i wszystko wraca do normy, mamy więc np. przez kilka dni omlet na śniadanie lub jajecznicę albo owoce przez większość dnia, a potem nagle jadłby same warzywa albo samo mięso. Żeby się nie narobić po prostu uzgadniam wcześniej, co zje (proponuję 2-3 dania, które jestem w stanie zrobić) i zwykle nie ma problemu.
    Obawiałam się, ze wyniki krwi wyjdą nie takie jak trzeba, ale wszystko ok.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Monia502: W końcu ja też nie lubię jeść pewnych potraw i nawet jakby nic innego na stole by nie było to bym nie tknęła.


    Proszę o czytanie ze zrozumieniem :wink: Ja pisałam, że jadłospis konsultuję z każdym członkiem rodziny, więc nie ma nigdy tak, żeby absolutnie wszystko było dla dzieci nie do przełknięcia. Ale nie ma też jedzenia w kółko tego samego, bo ja się na to nie zgadzam. Po prostu mówię im, że np. kurczak był wczoraj, to może dziś wymyślimy inny obiad? I zwykle wymyślają od razu inną rzecz, którą lubią. Na dzień dzisiejszy mają na tyle bogaty repertuar, że nie jest to dla nich żadnym problemem. Czy miałyby tak samo, gdyby to na nich spoczywała cała odpowiedzialność za układanie jadłospisu ( = np. pomidorówka codziennie, bo tak chcą dzieci)? Nie sądzę. To jest błędne koło. I uważam, że nie jest żadną krzywdą dla dziecka, jeżeli rodzic chce to zmienić.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Winni: No i dla mnie to ugotowanie dodatkowo makaronu, czy usmażenie jednego kawałka piersi z kurczaka to żadna dodatkowa praca :wink:


    Dla mnie też nie, bez przesady.
    Tylko wiesz jak by się to u nas kończyło ?
    Że Nina codziennie i tak wybierałaby makaron.
    Idę o zakład, mogę sobie dać uciąć obie ręce i obie nogi.
    No a to chyba nie o to chodzi, co nie ? :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    _hydro_: Proszę o czytanie ze zrozumieniem


    Ale Hydro, to Ty czytaj ze zrozumieniem... Przeciez ja zacytowałam Winni i niejako ustosunkowałam się do tego cytatu oraz uzasadniłam dlaczego ja robię podobnie jak ona. Gdybym odnosiła się do twojego tekstu, zacytowałabym Ciebie" ;).
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Monia502: ja zacytowałam Winni i niejako ustosunkowałam się do tego cytatu


    No chyba że tak :wink:
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    TEORKA: Że Nina codziennie i tak wybierałaby makaron.


    Dlatego dobrze jest na co dzień wkładać na talerz różne rzeczy, także te jedzone niechętnie. To się często sprawdza. W przedszkolu dzieciaki też w końcu zjadają wszystko (też nie zawsze, bo są "oporniaki", które i do 70-tki pewnych produktów do ust nie wezmą).

    Ale fajnie się obserwuje te talerze trzylatków ze zwrotami większości zup, warzyw, a w ostatniej grupie głównie zbieramy puste lub prawie puste talerze :)

    Z tym, że też zaznaczę, co by nie było - my dzieci nie zmuszamy do "kosztowania" ;)
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    No moja tak polubiła pomidory. Od zeszłego lata dawałam jej do kolacji kilka plasterków i zawsze ale to zawsze je zostawiała, nawet nie próbując. Nic nie mówiłam i kolejnego dnia znów dostawała .
    Już miałam się poddać, przestać jej dawać i "wpisać pomidory na listę rzeczy nielubianych" aż któregoś wieczora zjadła wszystkie :shocked: Ale minęło minimum pół roku. :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    U nas tak było ze świeżym ogórkiem i serem żółtym. To były w zasadzie jedyne rzeczy, których D. nie lubił.
    Od pół roku zajada się jednym i drugim, że aż miło:)


    Co do usypiania to u nas jak u WInni. Czytamy książki, potem gasimy światło i zasypia obok mnie lub na moim brzuchu:wink:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    kurcze czyli większość nie zasypia samotnie
    wiecie jak Milka jest padnięta to zasypa w kilka sekund i nie przeszkadza mi to że leżę obok ale jak są takie dni jak wczoraj że nie mogła zasnąć ponad h to szlag mnie trafia bo wiki delikatnienie mówiąc nie daje mi w dzień sprzątać itd... finał był taki że poszłam spać i ja od razu w domu bałagan itd
    nić będę z nią rozmawiała rozmawiała może załapie
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Choć nie mam trzylatka w domu, to to, że u nas Maks zasypia sam, to jest ciężka robota tylko i wyłącznie mojego męża. Uparł się, że go przyzwyczai i konsekwentny był w swoim działaniu. Jak był w delegacji i ja usypiałam Maksia, to mi się nie chciało 50 razy do niego latać, więc się kładłam na podłodze obok jego łóżeczka i czasem trzymając mnie za rękę zasypiał. Ale mąż poznawał, że ja idę "na łatwiznę" jak określał.
    Może warto męża w to usypianie zaangażować?
    -- ,
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    TEORKA: ylko wiesz jak by się to u nas kończyło ?
    Że Nina codziennie i tak wybierałaby makaron.


    jakby u nas był makaron grany przez kilka tygodni, to bym chyba też inne zasady w domu wprowadziła dot. jedzenia. ;-)
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ja nie próbowałam nawet zostawiać Dominika by sam zasnął. Oboje to lubimy, dla nas to ważny rytuał i dopóki będzie chciał tak zasypiać to tak będzie. Zresztą on dopiero od kilku dni śpi sam w łóżeczku, czasem zdarza się cała noc przespana u siebie, a czasem np. już o 12 w nocy jest u nas.
    Kasia, a przeszkadza CI to usypianie przy Tobie? bo ja czasem tez miewam gorsze dni i np. widzę, że gdy ja jestem sfrustrowana, młodemu się to udziela i nie chce zasypiać, a jeśli podejdę do niego spokojnie, tłumaczę co zaraz nastąpi (książka, buziak, gaszenie światła, przytulanie) D. jest spokojniejszy i zasypia szybko i na spokojnie.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    dżasti: Choć nie mam trzylatka w domu, to to, że u nas Maks zasypia sam, to jest ciężka robota tylko i wyłącznie mojego męża. Uparł się, że go przyzwyczai i konsekwentny był w swoim działaniu. Jak był w delegacji i ja usypiałam Maksia, to mi się nie chciało 50 razy do niego latać, więc się kładłam na podłodze obok jego łóżeczka i czasem trzymając mnie za rękę zasypiał. Ale mąż poznawał, że ja idę "na łatwiznę" jak określał.
    Może warto męża w to usypianie zaangażować?

    O to to. U mnie tak samo było. Najlepsze jest to, że moje małpy z tatą od razu same zasypiały i tata mógł wyjść z pokoju, powiedzieć dobranoc i zasypiały, a ja musiałam siedzieć bo był ryk. Do tego wtedy to usypianie trwało od 1 do 2h, więc było mi zupełnie nie na rękę, bo naprawdę nie miałam kiedy cokolowiek w domu zrobić. A jeszcze jak tak posiedziałam te 1-2h w ciemności i ciszy, to sama byłam zaspana i już nie miałam siły np. sprzątnąć czy ugotować. Dlatego przez dobry jakiś czas (ze dwa miesiące) kąpałam je, ubierałam w piżamki, buziak i udawałam, że idę do pracy, bo z tym nie dyskutowały. Teraz zasypiają pięknie same niezależnie od tego kto je usypia.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Hmmm no mój mąż też nauczył Ninkę swego czasu samodzielnego zasypiania.
    Ba, nawet w swoim osobistym pokoju i osobistym łóżku.
    No a potem poszłam urodzić Pasibrzucha i całą naukę, że tak powiem, trafił szlag jasny.
    Więc tego.

    Teraz znowu zasypia z kimś [najlepiej żeby to mama była], w naszym łózku po czym mąż ją na śpiocha przenosi do jej pokoju, gdzie zazwyczaj śpi do rana.
    Chyba, że ma gorszą noc to przychodzi.

    I to tyle w temacie jak zmienne potrafi być dziecko i jego zachowania :wink::wink::wink::wink:
    Oraz dużo się zmieniło po tym, jak się Hug w domu pojawił.
    Tzn dużo się w Nince zmieniło.
    Ale to chyba normalne i oczywiste jest, co nie ?
    Czy nie ? :tongue::smile:
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    ogólnie to od wizyty w szpitali przed porodem usypianie Milki spadło na męża
    tyle że ona jak się wybudzi w nocy to nieraz robi awanturę budząc przy tym cały dom wraz z Wiktorką
    ona na razie mała i dzielnie to znosi ale niedługo ją wybudzi na amen i będę 3h snu miała wyjęte
    Milka wie że może do nas przyjść zawsze ją przyjmujemy wtulamy się bądź trzymamy za ręce
    ale częściej woli wyć w pokoju zamiast przydreptać to jest z natury mały awanturnik maaaaruda jękoł:D
    jak o coś prosi to nie powie normalnie a prawie już płacząc... jak ja jestem w dobrym stanie psychicznym to to jest nawet śmieszne
    ale tak jak teraz mam PMSa i słyszę od otwarcia oczu do ich zamknięcia ciągły jęk jazgot to po prostu wyć mi się chce do księżyca
    ona wie że tym marudzeniem sobie ugra kilka razy jak byla młodsza źle zrobiłam że odpuściłam i teraz mnie terroryzuje
    w sumie wszystkich domowników u teściowej już taka nie jest bo nie bytuje z nimi na codzień
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    A ja sobie nie wyobrażam wieczoru bez czytania i usypiania dzieci :shocked: Po prostu bardzo często jest tak, że to jedyny w całym dniu moment, kiedy możemy tak naprawdę na spokojnie pobyć razem, pogadać o tym, co się wydarzyło, poprzytulać się. I zwykle jest tak - każda wybiera coś do przeczytania. Czytamy, potem sobie leżymy i rozmawiamy. Młodsza zwykle zasypia w trakcie. Starsza najczęściej chce, żeby chwilę z nią zostać, potem prosi o zgaszenie światła i zostawienie jej samej. I tyle. Nie widzę w tym niczego niewłaściwego, wręcz przeciwnie. Prędzej czy później i tak przestaną nas wieczorem zapraszać do siebie, to korzystamy, póki możemy :wink:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    _hydro_: Nie widzę w tym niczego niewłaściwego, wręcz przeciwnie.


    Ja też nie widzę i też to lubię.
    Ale przyznaję z ręką na sercu [no cóż, nie jestem idealną matką :cool:], że czasami jak jestem wieczorem z nimi sama (bo jak jest mąż to wiadomo, luzik arbuzik), ogarnę już Ninkę z kolacją, Huga z kąpaniem, Ninkę z kąpaniem i ubieraniem w piżamę to mam dość.
    Po czym Hug zawisa na cycku [często z wieczornym dnia odrykiwaniem] a ta Koza nie chce usnąć, nudzi, rozbudza zasypiającego Dziada wykrzykując radośnie 'a mamusiu bo jesce sobie psypomniałam !!", to mnie nerwy biorą i mam ochotę ją na balkon wystawić, żeby tam sama zasnęła :wink::wink:
    No, ale z reguły wieczorne rytuały z Ninką uwielbiam i to jak mnie przytula i mówi, że mnie kocha najbardziej na świecie etc etc :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    TEORKA: No, ale z reguły wieczorne rytuały z Ninką uwielbiam i to jak mnie przytula i mówi, że mnie kocha najbardziej na świecie etc etc

    Jedno drugiego nie wyklucza :) Moje Pchły zanim się położą do czytania przez tatę bajki opowiadają mi wszystko, przytulają mnie, całują, ukochują i wszystko czego potrzebują, a potem wędrują do łóżeczka, mają swoje rytuały z tatą i zasypiają. Wolę to niż to co było, czyli mędzenie i na siłę nieusypianie mimo że padnięte jak muchy były przez 1-2h.

    _hydro_: Nie widzę w tym niczego niewłaściwego, wręcz przeciwnie.

    Każdy sposób jest super, jeśli tylko odpowiada zarówno rodzicom jak i dzieciom :)
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    My też czytamy książeczkę, ale zaraz potem wychodzę, bo jednak 3h brojenia to bez sensu jest ;) Taki typ mi się trafił ;). A że jeszcze muszę ogarnąc dokumentację do pracy, przygotować pomoce, to jednak zasypianie o 22 to było dużo za późno. Gdy usnął dopiero zasiadałam do biurka, pracowałam do późna, ledwo kładłam się spać, a mój syn wstawał i do 6 rano buszował... Chodziłam do pracy na rzęsach... Obecnie zasypia 20-20.30... No to mam czas by poogarniac obowiązki, a we wrześniu wracam do pracy to jeszcze ta biurokracja mnie czeka...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    No to ja uwielbiam ten moment, kiedy po kąpieli (ja kąpię Maksia) ubieram go w piżamkę, myjemy ząbki i Maks woła "tatuuuuuuuś". I wtedy m. go przejmuje a ja nakrywam się kocykiem przed tv. Już mi się nic wtedy nie chce. NIC. A jeszcze bardziej, to kocham (dziś jest ten dzień) kiedy to nie kąpiemy Maksia i po wieczornej bajeczce sprzątamy zabawki i Maks mi daje w salonie buzi, i idzie z tatusiem do pokoju. Tam już m. go oporządza. Ja jestem po całym dniu tak padnięta, że wieczrem odpływam a m. ma właśie wieczorem jedyny moment, kiedy może z Maksiem pobyć. Ja z Maksiem jestem więcej niż m. i my w ciągu dnia się przytulamy, wygłupiamy, całujemy, bawimy.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    no ja właśnie mam tak samo jak Teo
    mnie tyko to przeszkadza jak ona marudzi
    też codziennie ma czytaną bajeczkę tulamy się całujemy
    ale najgorsze jest to że ona nas o to np. normalnie nie poprosi tylko wszystko jest płaczem nie wiem jak mam ją ugryź żeby ona
    trochę mniej nas terroryzowała....
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Kasia, a po prostu wytłumaczyć? U nas chłopcy śpią w tym samym pokoju i zasypiają razem. Trochę zajęło mi tłumaczenie, że maluszek zasypia i może tylko szeptem ze mną rozmawiać. Że nie ma już proszenia o jedzenie, że picie ma przy łóżku i sam sobie może wziąć. I działa póki co, nie ma jojczenia, które było wcześniej. Za to ma obiecane jedno - jak zaśnie Gugi (co trwa 10-15 minut) to wie, że ja przyjdę do niego do łóżeczka i zrobię mu masaż plecków. Także ma na co czekać.
    Po masażu całuję w czółko i zasypia już sam, ale już jest w takim stanie, że zasypia w 3 minuty, podejrzewam, że głaskanie go tak usypia...
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ja jeszcze wrócę na chwilę do jedzenia, bo miałam się nie odzywać, ale czuję, że muszę...
    Wszystko pięknie ładnie. Tylko nie w naszym przypadku. Jak Natalka widzi, że ma na talerzu coś, czego nie lubi, to jest przynajmniej pół godziny wyjęte z życiorysu. Nie ma tak, że siądzie i czegoś nie zje. Tego ma nie być na jej talerzu. Nawet jak obok leży coś, co lubi, to tego nie tknie, póki coś innego leży. I tak. Gotuję dziecku jeden posiłek osobno, resztę mogę skomponować jakoś tak, żeby każdy wybrał coś dla siebie. I tak. Jest pomidorowa 7 razy w tygodniu. Z makaronem. Jeden rodzaj, innego kształtu nie tknie. Po miesiącu "przegłodzenia" dałam sobie spokój, bo moje dziecko nadrabia wtedy mlekiem. W nocy. Na to już nie mogę sobie pozwalać obecnie. Je: kaszę jaglaną z jabłkiem, parówki (same), makaron w pomidorowej, pierogi ruskie, kabanosy, pół naleśnika z dżemem, czasem kawałek kotleta, z warzyw ogórki konserwowe (zielonych plasterek), z owoców rodzynki i kawałek jabłka. Nie je innych kasz, ziemniaków pod żadną postacią, pieczywa tylko gryza, nowych smaków nie spróbuje. Do 1,5 roku było cudownie, później z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Apogeum było w okolicy 2 lat i 3 miesiące. Próbowałam nie zwracać uwagi, nic z tym nie robić, proponować, przekonywać, prosić o pomoc w przygotowaniu posiłków, co bym mogła wymyślić. Dodam, że mój mąż też niejadek i woli siedzieć głodny, niż zjeść coś, czego... nawet nie tyle, że nie lubi - nigdy nie próbował. Nie weźmie córa moja do ust i koniec. A jak głodna, to zła. Dużo bardziej niż zazwyczaj, więc już można rzec, że nie do wytrzymania. Więc robię co mogę, staram się proponować, ale nic na siłę. Mam nadzieję, że widząc, że ja jem, to się kiedyś skusi, albo dorośnie na tyle, że zmądrzeje i wybierze świadomie.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    cestmoi89: Tylko nie w naszym przypadku.


    To wiadomo, że czasami mamy taki dziecko, że się nam pewne metody nie sprawdzają... Także nie ma co się spinać, bo dziecko to nie maszyna ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ja Wam powiem, że miałam okazję, żeby spróbować nakarmić niejadka. MA SAK RA! Bogu dziękuję od tej pory, że moi wszystkożerni, wodę pijący i nie gardzący niczym co da się schrupać. Naprawdę ile się trzeba natrudzić, ile naskakać, żeby niejadek zjadł łyżkę czegokolwiek to jest kosmos. Szacun, bo ja bym już 10 razy na zawał zeszła...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    a moje dziecko bardzo sie poprawilo z jedzeniem. je spore ilosci (przykladowo wczoraj na kolacje - kotlet z piersi indyka, cala kromka razowca z ziarnami z maslem, szklanka soku jablkowego. dzis na kolacje miska (ok 300 ml) pomidorowej z ryzem, kromka chleba i pol kotleta + pol szklanki soku z burakow, marchwi i jablek.
    ostatnio na obiadokolacje zamowilismy gyrosa, myslalam ze podjem (bo jedna duza porcja na nas dwojke), ale dziecko opedzlowalo mi cale mieso, polowe frytek, tylko surowki dojadlam.
    polubil rybe w panierce, pampuchy, kasze manne na mleku, dolewa do tego soku (przetarte maliny badz porzeczka), wcina dzemy, ostatnio jadl chleb z maslem i szynka - RAZEM jako kanapke, w przedszkolu je chyba wszystkie zupy.
    smaki sie zmieniaja dzeiwczyny, same widzicie, ze z niejadkow robia sie jadki, a z wszystkozernych - wybredniochy. wiec ja wole w te druga strone jednak, hehe
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ewasmerf: same widzicie, ze z niejadkow robia sie jadki, a z wszystkozernych - wybredniochy


    Ale też nie zawsze :wink: Znam niejadka, który do dzisiaj ma problemy z jedzeniem, a to dorosły już chłop i znam jadki, które do dzisiaj są jadkami (ja niestety :shamed:).
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    _Fragile_: znam jadki, które do dzisiaj są jadkami (ja niestety :shamed:).

    niestety i ja. ja bylam z tych wszystkozernych ze mama musiala niemalze lodowke na klucz zamykac, ehh, cud ze nie mam jakiegos wiekszego problemu z nadwaga, ale jakbym poplynela z pradem to bym pewnie ze 20 kg lekko i latwo przywalila.
    wiec ja sie ciesze ze moje dziecko je tyle ile potrzebuje, nie smakuje mu wszystko, nie je bo lubi tylko zeby zaspokoic glod. moje dziecko potrafi nawet loda wyrzucic w polowie bo juz nie moze. ja niestety jak cos mi smakuje i lubie to jem wlasciwie dopoki sie nie skonczy, dlatego pewnych rzeczy nie ruszam raczej (chipsy, bo skoncze jak opakowanie bedzie puste)

    Treść doklejona: 06.05.15 20:15
    frag, i oczyiwscie ze nie zawsze - mialam na mysli, ze bywa i tak, i wszsytko sie moze zmienic. nidgy nic nie wiadomo..
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    No to ja nie mam tak, że jem wszystko jak leci, ale lubię się delektować jedzeniem, chłopcy chyba mają to po mnie, bo mąż był ostrym niejadkiem, aż się bałam, że po nim to "odziedziczą". Teraz jest szał, truskawki, arbuzy, szparagi, melony, cukinie, bakłażany, można jeść i jeść...
    .
    Ale zdecydowanie po tej "próbie sił" z maluchem niejadkiem z dwojga złego wolę te moje "oooo, ja chcę" od "nie" na jakąkolwiek potrawę, to jednak ułatwia mocno życie.
    .
    A swoją drogą ciekawe czym to jest spowodowane, że niektóre dzieci nic a nic nie chcą tknąć i mogłyby trzy dni bez jedzenia chodzić...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    TEORKA: Ale przyznaję z ręką na sercu [no cóż, nie jestem idealną matką :cool:], że czasami jak jestem wieczorem z nimi sama (bo jak jest mąż to wiadomo, luzik arbuzik), ogarnę już Ninkę z kolacją, Huga z kąpaniem, Ninkę z kąpaniem i ubieraniem w piżamę to mam dość.


    A to ja rozumiem. I na tym etapie było to samo u nas. Jak sobie przypomnę te czasy, jak małżon siedział na tygodniowym szkoleniu gdzieś tam, a ja 24 h na dobę sama z cycozwisem paromiesięcznym i zbuntowaną niespełna trzylatką :shocked: Zresztą, jak był na miejscu to było niewiele lepiej z moim samopoczuciem - ale wtedy on wieczorem przejmował Hanię, kąpał ją, czytał, usypiał, żebym ja miała choć pół godziny dla siebie (bo Natala to nie było słodkie niemowlę z reklam tv, oj nie, spać długo nie potrafiła). Ale teraz? Jak każdy w dzień zajęty swoimi sprawami, to naprawdę nieraz tylko ten wieczór nam pozostaje, żeby jako tako pobyć razem. I w tej sytuacji nie odpuszczam, mało tego, lubię te momenty, naprawdę.
    Żeby nie było tak różowo - dziewczyny dopiero od niedawna zasypiają wspólnie w swoim pokoju. Może z pół roku. Wcześniej jakiekolwiek próby synchronizacji kończyły się fiaskiem. Po prostu dostawały głupawki razem. Za to teraz to już jest luksus :cool:
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ja byłam takim niejadkiem, że moja mama osiwiała :P
    dzis bym nawet konia z kopytami wrąbała...
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    To samo.mialam wlasnie napisac co Hydro. W ich samotnym usypianiu (w sensie bez meza:wink:) mam wprawe. Usneli pol gidziny temu i powiem Wam szzerze, ze myslalam, ze ja pietwsza zasne.
    Mnie sie tez wydaje, ze na poczatku to takie denerwujace. Teraz mi to za przeproszeniem dynda. Maly nauczyl sie zasypiac przy halasie. Jak ma zasnac to spi, jak nie to chocby duzy byl cicho nie zasnie. Teraz staram sie ich tak przepedzic na dworze, zeby sami chetnie szli spac. Maly bierze mnie za reke i zasypia przy cycku. Duzy...hmmm...mamy swoj rytual. Najpierw robimy "kosmite", czyli objechanie calego domu na moich plecach. Pozniej bajka, przytulanie i wycalowanie kazdego kawalka twarzy:shocked: i zasypia sam.
    Fakt jest faktem, ze pozniej sie przyzwyczaicie (kasia, Teo) i maluch bedzie zasypial nawet gdy starsze dziecko bedzie mialo dyskoteke:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Frances: Fakt jest faktem, ze pozniej sie przyzwyczaicie (kasia, Teo) i maluch bedzie zasypial nawet gdy starsze dziecko bedzie mialo dyskoteke:wink:


    No właśnie dobrze podkreśliłaś, że MY się przyzwyczaimy :wink:
    Bo Hug w sumie jak ma zasnąć/spać to śpi niezaleznie od warunków i okoliczności.
    I to bardziej ja mam problem jak ona papla, bo mi się wydaje że jemu to przeszkadza :tongue:
    A dzisiaj np w dzień byłam z nim sama i w ciszy zasnąć nie mógł. Natomiast wieczorem odpłynął przy cycku w 5 sekund, a Ninka w tym czasie mu nad głową zawodziła piosenkę o dziwaczce.
    Brat miał na jej talent mocno wyj...ne :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ja juz powoli przyzwyczajam sie do usypiania Oliwka razem z Dawidkiem. D juz coraz częściej sam wie ze trzeba byc ciszej, szepcze nawet czasami. Tylko to jego "mamooooo" tysiąc razy na godzinę mnie nerwowo wykańcza.
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ja byłam total niejadkiem prawie do końca podstawówki, więc moja mama też miała krzyż pański. Jak się urodziłam to nawet mleka w żadnej formie ruszyć nie chciałam, a potem mięsko sobie chomikowałam w policzkach - aż pozwalali mi wypluć... Masakra. Dlatego moi rodzice są zachwyceni jak widzą jak moje Pchły jedzą - nigdy tego nie doświadczyli :) A one zawsze jadły dobrze i ciągle im nie mija :) Mają swoje smaki, nie wszystko lubią (dziwne by było), ale staram się co jakiś czas położyć na talerzu też te nielubiane rzeczy i do niektórych się przekonują. Najważniejsze, że przez to, że dobrze jedzą, jak im się zdarzy dzień czy dwa kiedy wybrzydzają, to nie mam stresa i odpuszczam.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Bodajze w glebi.kontinuum bylo napusane, ze niemowle woli nawet spac przy halasach, ze gdy slyszy glos mamy, rodzenstwa itp to czuje aie bezpieczniej i ja zawsze sobie to przypominam:wink: dzis tez mi starszak jezdzil autem po domu gdy usypialam malego:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Spac przy halasach dnia codziennego a zasypiac przy piskach i skokach to jest roznica:wink:
    --
    • CommentAuthorruda03
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    ...ja się chyba za bardzo "spinam" z tym niejedzeniem małego,ale wydaje mi się(wiem,przesadzam),że straszna krzywda mu się dzieje-że nie chce nic jeść. Chociaż "nic"to chyba za wielkie słowo-bo zawsze coś tam dziubnie-dzisiaj nawet ładnie jadł-jak na niego. Wyniki krwi wg.mnie ok,czekam jeszcze co wyjdzie z kupska. Ale chyba macie racje,że gonitwa z łyżką to głupota-traktuje to jak zabawę-fajnie,"matka biega-ja uciekam-do tego goni mnie zupa:smile:".
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Lecia, dla nas doroslych to jest problem. Moj maly taki przyzwyczajony, ze spokojnie zasypia:wink:no jak mialam wymagac od poltoraroczniaka, zeby byl cicho? Zresztam nawet obecnie moj trzylatek chyba by zapomnial szybko, ze ma byc cicho:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Ja wymagam. Dawid ma 3,5 roku i jeśli chce byc ze mna podczas usypiania to musi byc względnie cicho. Chce tez poszanowania dla potrzeb Oliwerka. On sie caly kuli, wzdryga i czasem zaplacze jak Dawid kolejny raz zawola mamooooo.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Lecia, ale to sie tylko tak wydaje, ze Dawidek jest duzy... Czesto sie pope,nia ten blad przy mlodszym, ze starszak wydaje sie taaaki duzy i taaaaki kumaty i samodzielny. A to tez jest tylko dzieciak maly. Trzylatkowi nie mozesz kazac byc cicho, bo on tego nie "udzwignie", no nie wiem, przynajmniej mi sie nie wydaje. Jak potrzebuje tej mamy, teraz, w tej chwili to troche trudno mu siedziec ciuchutko jak mysz pod miotla i czekac az brat usnie...
    .
    U nas usypianie jest podwojne, w tym samym pokoju i owszem, zdarza sie, ze zaczyna Krasnal wariowac, ale prosze, zeby mowil do mnie szeptem, a jak bedzie tak mowil to przyjde i mu zrobie masazyk jak brat usnie. Dziala za kazdym razem, bo on uwielbia masaze na dobranoc... Ale gadac gada, do siebie, ale przynajmniej szeptem...

    Treść doklejona: 07.05.15 10:25
    Poza tym, wiesz, myslisz, ze on nie jest zazdrosny jak mama siedzi z maluchem, a nie z nim? Takze to wolanie jest normalne...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    _Fragile_: Lecia, ale to sie tylko tak wydaje, ze Dawidek jest duzy... Czesto sie pope,nia ten blad przy mlodszym, ze starszak wydaje sie taaaki duzy i taaaaki kumaty i samodzielny. A to tez jest tylko dzieciak maly. Trzylatkowi nie mozesz kazac byc cicho, bo on tego nie "udzwignie", no nie wiem, przynajmniej mi sie nie wydaje. Jak potrzebuje tej mamy, teraz, w tej chwili to troche trudno mu siedziec ciuchutko jak mysz pod miotla i czekac az brat usnie...


    Dokładnie to samo chciałam napisać. Najpoważniejszy błąd przy drugim dziecku, to zbyt wysokie wymagania w stosunku do tego pierwszego. Ono zawsze wydaje się takie duże, dojrzałe itd. A potem, jak młodsze dorasta powoli do tego wieku, to się nadziwić nie można, że od starszego się tyle mogło wymagać na tym etapie. Po prostu więcej zrozumienia dla starszaka. To dla niego ta sytuacja jest najtrudniejsza, nie dla ciebie. Ty jesteś dorosła, możesz machnąć ręką na wiele rzeczy, możesz odpuścić, zrozumieć. On jest jeszcze maluszkiem, który wcale nie musi jeszcze wszystkiego pojmować tak, jak ty byś tego oczekiwała.
    •  
      CommentAuthorKlNGA
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Fajnie, że temat usypiania dwójki z niewielką różnicą wieku poruszony, bo nas niedługo czeka to samo, a ja już sama spać po nocach nie mogę ze stresu.
    Nasz Jaś od początku usypiał tylko w absolutnej bezwzględnej ciszy, strach było oddychać. Nocne karmienia trwały 1,5h, bo spał w innym pokoju gdyż w naszej sypialni nie umiał, budziło go głośniejsze westchnięcie czy szelest kołdry. Reagował na zmianę temperatury, do ok. pół roku usypiałam go w rożku i w nim odkładałam do łóżeczka, bo inaczej się rozbudzał. Wieczorne usypianie potrafiło trwać od 20 do północy nawet, bo każda próba odłożenia, czy wstania samemu, kończyła się wybudzeniem. W dzień nie lepiej, spał tylko na spacerach w wózku, w domu góra 30 minut. Te jego (nie)spanie to najgorszy koszmar mojego macierzyństwa. Za to teraz zasypia dużo lepiej, w dzień się z nim kładę (sama czasami zamknę oko na pół godziny), wieczorem usypia w łóżeczku głaskany po buzi i/lub trzymany za rączkę. W dzień potrafi i 3 godziny spać.
    Tylko co jak nam się niedługo noworodek pojawi? Modlę się aby ze spaniem nie było tak tragicznie, bo nie wiem jak sobie poradzę w te wieczory (3-4 w tygodniu) gdy będę z nimi sama? Jak pogodzić ich kąpanie, usypianie? Nie wspominam o ogarnięciu chaty, bo nawet o tym nie marzę, ale siebie bym chciała też oporządzić przed snem...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Kinga, nie bój żaby to się samo jakoś tak naturalnie układa... sama się zdziwisz :)
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    My mamy z m. jakoś tam ustalone. Tzn. młody będzie kąpany o 19, a później będę go karmić i usypiać, a w tym czasie m. oporządzi Maksa. Maks idzie się kąpać przed godz. 20. U nas na razie problemu nie widzę, bo Maks śpi w swoim pokoju a Aleks będzie z nami. A później.... też będzie dobrze.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorKlNGA
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Jakbym miała męża na co dzień choćby na wieczory same, to też bym się nie martwiła nic a nic, sęk w tym, że tydzień w tydzień na 3-4 wieczory zostaję sama i od wielkiego dzwonu jedynie teścia mam do dyspozycji...
    _Fragile_: Kinga, nie bój żaby to się samo jakoś tak naturalnie układa... sama się zdziwisz :)

    Oby :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    KlNGA: sęk w tym, że tydzień w tydzień na 3-4 wieczory zostaję sama


    Ja mam tak jak Ty i jakoś dajemy radę, więc i Ty na pewno dasz :wink:
    Fakt, że moja Nina starsza od Jasia dość znacznie, wie że jak oporządzam wieczorem Huga to musi cierpliwie poczekać [zwykle przy bajkach :neutral::tongue:] i że jak jest mega głodna i Hug jest mega głodny to jednak on ma pierwszeństwo etc.
    Tu możesz mieć ciut trudniej, bo nie wiem ile jesteś w stanie Jasiowi wytłumaczyć i ile on zrozumie.
    Tak czy siak bankowo dasz radę, nawet sama.
    Baby są tak skonstruowane, że z wieloma rzeczami sobie radzą.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.