U mojej matki to nawet zawał nie wyszedł na ekg. Lekarz obstawiał nerwoból i leczył zastrzykami z B12. A po 2 tyg. przez przypadek ktoś jej zrobił ekg i się okazało, że nie ma już pół serca. Jedynym objawem jaki miała non stop to "odcinanie" prądu przy wchodzeniu po schodach (wejście na 3 piętro zajmowało pół godziny). Gdyby zdiagnozowano ją wcześniej można było uratować serce a tak skończyło się pomostowaniem tętnic :(
Moja mamę bolały lekko płacy (jak nerwoból) i generalnie czuła sie jak przeziębiona. Dobrze, ze lekarce w przychodni nie spodobały sie jej płuca i wysłała do szpitala- tam najpierw lekarz myślał,ze symuluje i chciał odesłać do domu a potem przyszły wyniki ostatnich badań i stwierdzono, ze właśnie przechodzi zawał hmm...
zawal u mlodych ludzi najczesciej konczy sie smiercia. wiec u frag to raczej malo prawdopodobne ze zawal. ale sprawdzic trzeba. zawal wyjdzie na ekg, ale PO fakcie z tego co wiem. sa jeszcze markery zawalowe we krwi. ja jesczze mialam RTG. ale to juz nie wiem po co. no i u mnie to zawal nie byl, co nie. a bol byl taki w klatce ze oddychac nie moglam.
Zawał dokonany widać na EKG do końca życia (moja matka miała zrobione chwilę przed zawałem - taki pech). Swoją drogą, też ją podejrzewano o symulację, dlatego ta B12, bo boli ;) Te enzymy które się bada to CK i CK-MB. Ewa, rtg robili, żeby wykluczyć dolegliwości ze strony kręgosłupa, pewnie :) Frag, koniecznie napisz co to było :)
Hydziu, trafilas. Już po EKG, serce super. Ale jak mi gdzieś w tej okolicy bolesnej ucisnela jeden punkt to myślałam, że zemdleje - nerwobol. Dostałam Nimesil na kilka dni.
Treść doklejona: 12.09.16 09:23 Co ciekawe - lekarka powiedziała, że lepiej sprawdzić pięć razy jak jest taki ból niż zbagatelizowac.
Ewa, a co Tobie wyszllo? Jesli moge zapytac. Bo ja w zeszla srode mialam taki potworny bol w plecach, po lewej stronie, taki rwacy. Taki,.ze az ajk oddychalam to bolalo straasznie.Myslalam,.ze to.wlasnie z nerwow, bo wtedy u starszaka tak szkarlatyna przywalila mocno i w nocy w szpitalu wyladowalissmy. No bo gdyby to byl zawal to.juz chyba by mnie nie bylo.
mnie wyszla wtedy infekcja. mialam temperature prawie 40 st, no w 2 godziny tak skoczyla, myslalam ze mi rozwali klatke piersiowa, tak mnie bolalo, nie moglam oddechu zaczerpnac. w szpitalu zrobili mi wszystkie badania na cito, podali dozylnie paracetamol, i dostalam wtedy zinnat na 14 dni. bo wyszlo, ze to prawdopodobnie infekcja. 2 tyg wczesniej mialam leczona antybiotykiem angine, amoksycyline bralam, a to na mnie slabo dziala, wiec podejrzewali, ze niedoleczona byla dobrze. ale mi w morfo wyszla infekca, typowo. a ekg 2 razy robione, wszystko ok bylo. rtg tez.
Treść doklejona: 12.09.16 10:24
Frances: No bo gdyby to byl zawal to.juz chyba by mnie nie bylo.
mlodzi ludzie na zawal umieraja od razu, ktos mi ostatnio tlumaczyl, ze jakis lekarz mu tlumaczyl...w zwiazku z tym nie pamietam dobrze i nie bede powielac plotek;-P ale ponoc tak jest
A ja z innej beczki - czy dorośli też chorują na tzw. bostonkę? Natalia w zeszłym tygodniu przywlokła katar z przedszkola. Zaraziliśmy się wszyscy. Dziewczyny 2 dni pociągały nosem i koniec, za to mnie dopadło coś bostonkopodobnego właśnie. Najpierw wyskoczyły mi małe bolesne pęcherzyki na dłoniach, ale zwaliłam to na brak rękawiczek przy myciu łazienki ostatnio (zdarzało mi się już kiedyś). Ale w sobotę włączyło mi się beznadziejne samopoczucie, ból gardła, stopniowo pęcherzyki w ustach. A dzisiaj widzę, że na stopach też mam. Kurna, możliwe to? Czy to jakaś reakcja alergiczna jednak? Tylko na co? Brr...
Mam nadzieję, że to nie jest tak, jak z ospą - że u dzieci w miarę łagodnie, a u dorosłych bywa gorzej. Co za upierdliwe dziadostwo, no, wybaczam moim dzieciom, że były takie marudne, jak same na to chorowały dwa lata temu... :/
Hydro mnie Nina trzy razy nie zaraziła za to Hugo od razu sprzedał mi wirusa. Tylko że mi wyskoczyły dwa bąble w buzi a oprócz tego miałam temperaturę, nieprawdopodobny ból gardła i uczucie jakby przejechał po mnie konwój czołgów. Przy najgorszej grypie chyba nie czułam się tak źle jak wtedy, także życzę dużo zdrowia i pocieszę że to dość szybko mija.
Dziewczyny, a z innej beczki, pomóżcie bo nie wiem co robić. W sobotę kupiłam pojemniki do przechowywania żywności. Tej dość chyba popularnej firmy, Curver. Fajny zestaw, kilka sztuk w jednym rozmiarze, z pokrywkami. No tylko opcja taka, że te pokrywki kompletnie nie pasują. I to nie w sensie że się ciężko zamyka, dociska czy tam coś. One po prostu są za duże, latają, a jak odwracam pojemnik do góry nogami to spadają bez problemu. No i nie wiem czy to jest podstawą do zwrotu ? Mam ofc paragon i opakowanie nawet zostawiłam. Natomiast bardzo nie lubię takich sytuacji, jest mi wtedy niezręcznie itp I nie wiem czy mnie babka w kasie nie wyśmieje, że co ja wogole chce. Niby na opakowaniu nie jest napisane, że pojemniki szczelne no ale żeby aż wieczka spadały (że wszystkich bo sprawdzałam) no to chyba słabo bo nawet niczego w tym nie wezmę w podróż....
nie no, nie mozna zwrocic towaru bo cos ci "nie podeszlo", chyba ze sklep ewidentnie sie na to zgadza. oraz drugi przypadek - internetowo. wtedy masz 14 dni na zwrot bo ci sie odwidzialo. ale to, ze pojemniki sie nie zamykaja, a powinny - jest podstawa do reklamacji. bo towar jest niezgodny z umowa.
A ja kiedys w tesco oddawalam poduszki ozdobne i nawet nie pytali. Po prostu przyszlam z paragonem i powiedzialam, ze chce oddac. Jakis miesiac temu kupowalam ozdoby do wwlosow w innym.sklepie i pani mi powiedziala, ze "jaak sie nie spodobaja" to mam 7 dni na zwrot lub wymiane", ale nie wiem.jak to wyglada pod katem prawnym. Moze mialam.po prostu szczescie.
To znowu ja. Ile ta dziadowska bostonka może trwać? Bo ta nasza jest jakaś rozlazła. Hania tydzień temu złapała katar, potem trochę kaszlała, potem niby poprawa, a za to dopiero dziś pojawiły się bąble na palcach. Ja nadal obsypana, chyba przestało przybywać, ale w ustach jest armageddon (chyba schudnę :P). W poniedziałek siekło męża, jako jedyny dostał gorączki, boli go gardło, ale nic się niby nie dzieje. No i czujemy się (my, dorośli, bo dzieci to jakoś nie dotyczy) paskudnie, połamani, przejechani przez walec drogowy itd. Sorry, chyba musiałam sobie ponarzekać :/
Hydro mój Hug dobry tydzień nie jadł, wrzeszczał, marudził etc. A do dzisiaj (minął ponad miesiąc) ma paskudne ślady na buzi, tak że każdy pyta co go pogryzło. A to blizny po bablach są.
Tak w ramach ciekawostki- jeśli wierzyć facebookowym newsom, cichaczem wycofano z rynku wszystkie dostępne jeszcze środki plemnikobójcze... Faktem jest, że nigdzie dostać ich nie sposób- sprawdzałam apteki internetowe. Trzeba jakoś wskaźnik dzietności podnieść
Nie wiem gdzie zapytac. Moja mama ma polpascca. Kilka dni temu widzieli sie z nia chlopacy. Duza szanse maja na ospe? Nieszczepieni. Dzizas, tylko co szkarlatyna sie skonczyla.
Treść doklejona: 19.09.16 15:04 Aha, jakk dlugo ten polpasiec trwa? Ja dlugo sie zaraza?
Frances, niestety Twoje dzieci mogą się zarazić od babci ospą wietrzną ale jest to trochę trudniejsze niż przy kontakcie z osobą chorą na wiatrówkę. W obu przypadkach osoba chora zaraża od 3 dni przed pojawieniem się wysypki do tygodnia od jej pojawienia, a w przypadku wiatrówki niektórzy twierdzą, że tak długo jak nie przyschną pęcherze można zarażać. Półpasiec trwa różnie ale najczęściej ze 4 tygodnie jest się wyciętym :(
Frances mialam polpascca, nikogo nie zarazilam z czego moj mlody nie byl szczepiony ani na ospe wczesniej nie chorowal; z tego co mowil moj lekarz to wirus uaktywnia sie przez ok 2tyg przed wysypaniem i zaraza sie do momentu przyschniecia tych krostek (ale tu sa rozne szkoly bo mowia ze przez kilka dni przed wysypaniem i pare dni po) mnie dziadostwo trzymalo 3tyg (neuralgia kolejny miesiac); koszmar - a najgorzej ze jak sie raz zlapie polpascca to potem ma sie juz predyspozycje (jak z opryszczka) i moze atakowac przy kazdej obnizonej odpornosci
Dzieki dziewczyny. Mame tak to bolalo, ze az wyla w nocy z bolu. Jeszcze nie wiedzielismy co to jest to ja w weekend do szppitala w nocy pogonilam, bo po ostatniej rozmowie o zawalaach i potwornym bolu plecow u kobiet to az sie wystraszylam. A dzis mammy dziada.
ja lykalam heviran i juz nie pamietam co przeciwbolowo ale ze bol byl koszmarny to potem dostalam na recepte silniejsze (mialam na plecach boku i brzuchu) na dodatek cholernie swedzialo, no mowie Wam, umeczylam sie ze najgorszemu wrogowi nie zycze chwilowa ulge w swedziawce dawalo mi przecieranie gazikiem namoczonym w roztworze wody+nadmanganianu potasu; po takiej bialej masci (tej co na ospe, nazwa mi z glowy wyleciala) bylo tylko gorzej :/ co wazne, polpasca nie mozna przewiac/przeziebic ale tez nie mozna go przegrzewac, zadne gorace/cieple oklady bo bol sie nasili
Moja mame plecy bolaly i glowa, ale tak silnie ze po scianach chodzila i zadne przeciwbolowe nie pomagaly. Miala tez taki lekki stan ppodgoraczkowy 37,3 . Ale bol plecow sie nasilal. Tak, ze wyla w nocy z bolu, wiec namowilam ja na szpital, bo sie troche przestraszylam, ze jakis zawal. Na szczescie nie.
nim sie okazalo ze mam polpascca to bolal mnie bok, rano jakbym zle spala, z godziny na godzine bol taki jakbym sie potlukla a potem dodatkowo zaczelo sie jeszcze klucie - tak jakby mnie ktos szpilkami dzgal; ogniem palilo jak po poparzeniu mialam tez problem z poruszaniem reka i boolal mnie nieziemsko.... cycek
Treść doklejona: 19.09.16 19:37 ja sie ciagle wzdrygam jak slysze polpasiec, pol wakacji mi w zeszlym roku spieprzyl jak mnie pod koniec sierpnia zaczelo na szyi wysypywac to mialam pelne gacie ze to znowu moze byc to ale na szczescie to jakis inny badziew byl
czy zdarzylo wam sie zeby InPost zgubil przesylke ktora nadalyscie? puscilam zwrot do C&A, mam numer nadania, dostalam sms ze przesylka wyruszyla w droga ale nie dostalam numeru przesylki no i teraz w C&A napisali mi ze nie sa w stanie sprawdzic co stalo sie ze zwrotem bo ja mam jedynie numer nadania i paczki nie idize w systemie odnalezc troche sie wkurzylam bo zwracalam rzeczy za jakies 200zl :/
Inpost ostatnio ma jakieś problemy z gubieniem przesyłek - nam też zaginęła przesyłka, która do nas szła, ale na szczęście po 3 tygodniach się znalazła.
Kurna a ja nawet żadnego potwierdzenia nie mam bo niechcący SMS skasowałam :/
Treść doklejona: 20.09.16 20:03 dodzwonilam sie za jakims 10 razem do inpostu podali mi numer przesylki i pan stwierdzil ze paczka zostala juz dawno odebrana (mam adres paczkomatu, date i godzine) wyglada na to ze to C&A dalo ciala
Hyde, ja kiedyś walczyłam z inpostem, bo wmawiali mi, że odebrałam przesyłkę. A jak nie ja to ktoś z rodziny. Kot? Nie wiedziałam, że takie sprytne ;) Po przetrząśnięciu szaf i barków (takie warunki w punkcie), list się znalazł za meblościanką. W międzyczasie pani wydała drugiej pani przesyłkę sądową adresowaną do męża mówiąc, żeby się podpisała za męża i będzie dobrze ;) Natomiast przesyłka do mojego ojca wsiąkła i nigdy się nie znalazła. Panie ze sklepu (tam jest punkt) rozłożyły ręce i na tym się skończyło. A reklamacja - nie mam pana płaszcza i co pan mi zrobi ;) Ale żeby nie było, że tak tylko na IP narzekam, to dodam, że nasz narodowy operator wyznaczony przyjął przesyłkę priorytetową od mojej matki w maju a dostarczył do mnie po 24 godzinach i... 120 dniach ;)
U nas też twierdzili, że odebraliśmy, a jakże. Tylko nas tego dnia w domu nie było, a nikt poza nami tu nie mieszka. Potem się okazało, że zaginęła na sortowni, ale oczywiście nie widzą problemu i reklamację chociażby o zwrot kosztów przesyłki odrzucili (przecież dostarczyli, a to że niezgodnie z umową i bez zachowania żadnych terminów, to nic).
A to jak już o reklamacjach piszemy to przypomniał mi się inny absurd. Chodzi o PKP. W lipcu był taki czas, że kręciliśmy się w pracy po Polsce pociągami. Tm gdzie się dało to pendolino a jak się nie dało to euro lub intercity. I jak do p. nie można mieć zastrzeżeń, bo i obiad dobry i miejsca wygodne tak z pozostałymi był problem. Głównie chodzi o pierdoły, bo np. nie było wagonu restauracyjnego a miał być, a to klima nie działała, a to okno się nie zamykało albo zatrzasnęły się drzwi w toalecie i spędzone pół podróży w kiblu. Tylko jedna niedogodność była taka, że się drzwi w darcie zepsuły i cały skład stał na stacji półtorej godziny (pociąg nie ruszy jak się coś nie zamknęło). Cała podróż psu w d..., bo się nie złapali na przesiadkę. Na koniec miesiąca pracownik siadł i wyskrobał z 10 reklamacji o wszystko. O te śniadania co to ich nie można było zjeść, o gorąc w przedziale i o spóźnienie. I co? Uznali wszystko z wyjątkiem spóźnienia ;) Za brak możliwości zjedzenia śniadania w pociągu oddali po 48 zł na każdego podróżnego a za takie np. zacięcie w kiblu 37 zł :)
Poczta Polska. Nadawałam skierowanie Krysi do kliniki w Łodzi poleconym- żeby nie jechać specjalnie. Wykupiłam powiadomienie smsem, żeby wiedzieć, że doszło. Czekam kilka dni i nic. Sprawdzam w necie- w końcu mam nr przesyłki- przesyłka o takim numerze nie istnieje. Podnosi mi się ciśnienie. W koncu dzwonię do kliniki i wiem chociaż tyle, ze skierowanie do nich dotarło i wizyta nie przepadnie. Idę na pocztę, chcę reklamować i co słyszę? Że nie ma po co, bo przecież odrzucą- nie ma w systemie więc nie ma dowodu... Potem się dowiedziałam, że w system są wprowadzane tylko paczki a nie listy- o liście możesz się najwyżej dowiedzieć czy wysłany i czy doręczony, śledzenia nie ma. Więc jak zginie to nie dowiesz się gdzie....
Jak to nie ma? Ja widzę na jakim etapie jest list polecony. Poza tym, jak masz kwitek to on jest dowodem nadania. Najlepiej wysyłać polecone ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Drożej ale jeszcze jeden dowód na doręczenie :)
A ja już parę razy miałam sytuację, że tylko był dowód nadania w systemie, a potem, już po doręczeniu pojawiała się informacja o dotarciu. Ostatnio czekałam na przesyłkę, szła dość długo i chciałam się dowiedzieć, co z nią- wiedziałam że nadano w Pucku i na tym koniec. Usłyszałam, że rejestrują dopiero dotarcie na miejsce, nie ma możliwości ustalenia drogi... Pytałam ja na swojej poczcie, pytał nadawca w Pucku- ta sama wersja. Nie lubię poczty, ale cóż- nie bardzo mam wybór...
Dziewczyny, pijecie "kranowke"? Niby woda z kranu przechodzi te same atesty co butelkowa, a ja ciagle kupuje w butli. Od czasu do czasu slychac jednak, ze gdzies tam wykryto e.coli w wodociagach...no i sie wlasnie zastanawiam...i czy dzieciom bezpiecznie mozna podac wode prosto z kranu? Zawsze to mniej plastiku na swiecie...