Dziewczyny potrzebuje pomocy. Jestem sama z dziećmi gdzieś do północy, dodatkowo ja i Hug jesteśmy turbo chorzy. Tzn on dopiero zaczyna a ja już od piątku, został mi okropny katar i kaszel. Ale to luz. Wiadomo przejdzie. Natomiast pół nocy nie przespałam, tak mnie boli ucho. Zatkane totalnie i czuje bolesne pulsowanie. Więc obstawiam że katar mi poszedł. Pierwszy raz w życiu btw. Chciałam spytać, czy COKOLWIEK z domowych sposobów albo leków bez recepty może mi doraźnie pomóc? Bo dziś nie dam rady pewnie wbić się do jakiegoś lekarza a nie chce też Huga ze sobą targac
Teo, U nas jak mój syn miał zapalenia ucha/ ból ucha to mówił, że trzeba przeciwzapalnie, czyli ibuprom co 8h... Natomiast Ty pewnie już to wypróbowałaś i najprawdopodobniej antybiotyk będzie konieczny. Z domowymi sposobami trzeba tez uważać, bo moja mama mojej siostrze leczyła ucho w domu: nagrzewała jakimiś maściami i wystrzelił jej bębenek... O mały włos nie straciła słuchu. Moja koleżanka miała mniej szczęścia.
Ale to bez recepty dostanę tak? Nie nie mam gorączki
Póki co wsadziłam trochę waty do środka bo okropnie irytujące było to zjawisko, jakby mi ktoś koło ucha mówił głos zniekształcajac. Jak syntezator czy coś.
Skapula - ten sposob stosuje moja sasiadka i bardzo sobie chwali. :) A ona czesto ma problemy z uszami. I ogolnie slaba odpornosc. Jej pomaga ta woda ponoc bardzo szybko.
Po wlaniu wody utlenionej i zatkaniu watą czułam taki turbo combo świąd, że omal ucha nie urwałam... Chłop niedawno wrócił i przywiózł te krople na O Pierwsza dawka za mną, oby pomogły.
TEO do lekarza Z uszami jest tak ze szybko się uszkadzaja Już tak sobie tydzień walczył nie dokuczalo mu jakoś strasznie i słuch mu siadł także ja radzę się przejść
Mnie ucho bolało ze dwa razy "za dzieciaka". Tak bolało, że do dziś ten ból pamiętam ;(. Ból porodu zapomniałam, ale ból ucha wrył mi się w pamięć... I jak se Teo o Tobie pomyśle, to aż mi przykro, że Ty do tego lekarza wczoraj iść nie mogłaś. Oby dziś albo było lepiej, albo żebyś mogła iść do lekarza...
Teo, odnośnie wu do ucha...mnie tez potwornie swedzialo, bolało cokolwiek. POtem wyczytałam, ze jak jest jakas dawna perforacja blony bębenkowej (a z dzieciństwa to pewnie nawet nie wiemy) to będzie naparzać niezle to ucho po wlaniu wu. Także ja nigdy więcej i dzieciom tego nigdy nie zrobie. Natomiast krople na o ponoc dobre
U mnie w dzieciństwie zawsze rodzice ratowali sie cudowna roślinka - geranium. To taka niby paprotka. Naprawdę działa - zgnieciony listek z wacikiem zamykającym ucho i pózniej ciepłe okłady. Sama roślina nazywana jest anginka - ma silne działanie przeciwzapalne
Dzięki dziewczyny za rady, ale dzisiaj idę do lekarza. Jednak mi nic nie przechodzi. Ogluchlam dwa dni temu na lewe ucho, dzisiaj na prawe,smarkam na zielono i generalnie chyba się bez antybiotyku nie obejdzie.
Moja książka jest już ( wciąż w formie e-booka) w większości księgarni internetowych w Polsce. Cena jest dosyć przystępna, ale różni się znacznie w poszczególnych księgarniach. Najtaniej w Gandalfie chyba. Zapraszam serdecznie!
Pamiętacie jak pisałam tutaj jakiś czas temu odnośnie niepokojocych, nocnych objawów u syna mego osobistego, że budzi się w nocy, wierzga nogami, płacze, rzuca się, często budzi na siku. Zasugerowano mi owsiki, ale w międzyczasie byłam na wizycie kontrolnej u alergologa, by odebrać wyniki badań z krwi i wspomniałam jej o tych jego nocnych płaczach. kazała natychmiast odstawić milucante (to, to samo co singular, czy asmenol) bo cytuje " może powodować koszmary", byłam w szoku. I jak na to spojrzałam retrospektywnie, to faktycznie, dostawał wieczorem tabletkę, zasypiał , a po 2 godzinach zaczynała się jazda. Na drugie dzień bez tabletki, spał już całą nac, jak zabity, nie budził się, nie płakał, nie to dziecko. badanie na owsiki też zrobiłam, ale nie z kału tylko metodą na " taśmę klejącąę - tak mi polecono w laboratorium - wynik ujemny, za tydzień jeszcze raz zrobię. Jak sobie porozmawiałam z koleżankami w pracy, to przynajmniej u kilku po amertilu dzieci były albo agresywne, albo histerycznie płakały non stop, gdzie z założenia tabletki te niby wywołują senność. tak piszę, bo możę którejś z Was moje doświadczenia się przydadzą, ja bym w życiu nie połączyła tabletek z jego nocnymi akcjami.
Wiesz, wierzę, że tak może być. Lata temu, na zmiany skórne Krysia dostała ketotifen. Zaczęła być nadpobudliwa, w nocy się budziła i płakała. Syrop miał wyciszać, a w ulotce w niepożądanych była nadpobudliwość. Odstawiliśmy i było po kłopocie.
kachaw, moja corka tez musiala miec odstawione milukante,bo miala bardzo silne bole miesni w nocy. Budzila sie z krzykiem,ze sztywnymi mięsniami. Poczatkowo myslalam,ze ma bole wzrostowe,bo krzyczala ze boli. wiec podalam kilka razy ibum. i po pewnym czasie trafilismy do szpitala, na rota. tam kazali nie podawac milukante,ze wzgledu,ze organizm i tak nie wchlania przy rota. wiec nie podawalam. nie miala przez ten tydzien zadnych boli. wrocilismy do domu,podalam na noc i po 2-3h krzyk z bolu. na drugi dzien odstawialm,spokoj. po 2 dniach podalam i znow krzyk z bolu. wiec zglosilam alergologowi i kazal odstawic. i teraz jestesmy na wziewnych lekach tylko
Dziewczyny! Mam do Was gorącą prośbę.... Kończę właśnie studia i jestem w trakcie zbierania danych do mojej pracy mgr. Jeśli któraś z Was miałaby ochotę mnie wesprzeć i pomóc, będę wdzięczna Piszę pracę nt. rozwoju zawodowego kobiet, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet na stanowiskach menedżerskich. Punktem wyjścia w pracy jest założenie, że kobiety nie są traktowane na równi z mężczyznami.
Wypełnione :) .... I pochwę się wczoraj wraz z moim DziewcYnami :) Zespołem 31+ wygrałyśmy Mistrzostwa Polski :) jedziemy jako reprezentantki na mistrzostwa Europy :)
Dziewczyny nie wiem czy to dobry wątek ale nie znalazłam innego, bardziej odpowiedniego.. Mam pytanie, czy ktoś z Waszych bliskich (lub trochę dalszych) miał operowane serce? Chodzi mi dokładnie o bypassy. Jeśli tak to proszę napiszcie czy długo się po tej operacji zbierali, jak potem się żyje, w sensie czy można wrócić do pracy, w miarę normalnego funkcjonowania etc. Z góry dziękuję.
Teo, jeśli operacja się uda, to się w miarę normalnie żyje, koleżanka mojej mamy była operowana bardzo dawno temu, mając ledwie 50 lat. Przed było jej naprawdę ciężko funkcjonować, po zyskała zupełnie inną jakość życia. Babka aktywna jest, śmiga na rowerze, ma się świetnie. Niestety znam też przykład negatywny, ale trzeba być dobrej myśli.
Teo, mojej matce bypassy robił prof. Bochenek, kilkanaście lat temu i uratował jej życie :) Do pracy zawodowej już nie wróciła, bo jednak obrażenia ma spore ale komfort życia nieporównywalny. Ponieważ było to lata temu to operacja była klasyczna, czyli z rozcięciem mostka (szyje się go drutem), więc i rehabilitacja trochę trwała. Ale to raczej sprawa indywidualna. Teraz bypass wykonuje się metodami mniej inwazyjnymi, w tym na bijącym sercu. Matka, natomiast, była podłączona do płuco-serca i np. po zabiegu w miejscach, które stykały się ze stołem operacyjnym (łopatki, łydki, pięty, tył głowy) nastąpiło niedokrwienie. Rezultatem tego było zejście skóry z tych miejsc i wypadnięcie placka włosów ;) Ale po jakimś czasie wszystko wróciło do normy. Teraz, co jakiś czas ma tylko robioną koronaroplastykę :)
Zdaje sobie sprawę, że operacja ryzykowna bardzo. Ale wierzę, że tata ją przeżyje. Jest też dość młody (58 lat) co działa na korzyść, ale z drugiej strony dość otyły. No i serce w stanie tragicznym Operację będzie miał w Krakowie, w Jana Pawła.
A bardzo potem boli? Te żebra rozciete to chyba mega bolesne być musi?
Teo, no boli. Nosi się taką specjalną "kamizelkę", która to wszystko trzyma do kupy. I trzeba uważać, żeby się nie przeziębić, co jest nie lada wyczynem, bo chyba po tym płuco-sercu spada odporność i wszyscy prędzej czy później łapią infekcję. Matka mówiła, że pierwsze kichnięcie i łzy leciały jak grochy. A przy kaszlu rzuca się wszystko i krzyżuje się ręce na piersiach (coś jakby się samego siebie obejmowało). Komicznie to wygląda, zwłaszcza np. w sklepie. Ale teraz już się chyba najczęściej robi te zabiegi przezżebrowo, bez takich atrakcji? A i jeszcze jedno - statystyki nie są już takie niekorzystne :) Ostatnio szwagier czy jakiś inny pociotek pracownika miał robiony zabieg w Aninie i po trzech dniach wysłali go do domu :) Dobrze będzie :) Pomyślcie od razu o rehabilitacji - może jakiś oddział, sanatorium. To się przydaje, zwłaszcza nauka oddychania :) Chociaż moja matka kategorycznie odmówiła ale to dziwna kobieta jest ;)
No zaraz po operacji, tzn kilka dni po, wyślą tatę na trzy tygodnie do Rabki. Bo to taki teraz już standard ponoć.... Co do samej operacji to niestety z tego co mówił lekarz to będzie normalnie z rozcinaniem żeber etc. Nie wiem czy przez żebra się robi tylko w bardzo dobrych szpitalach czy jak....
Oby tylko przetrwać operację. To najważniejsze. Potem jakoś będzie musiał wytrzymać co nie? Ehhhh ale stres