Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorpatyk120
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    Oj błyszcz sobie gwiazdo, błyszcz.
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    patyk120: Oj błyszcz sobie gwiazdo, błyszcz.

    Patyk, błagam Cię, co to jest za poziom dyskusji???????? :shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked:
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    dobrze to moze inaczej dotrze, mini zlobek-w moim mniemaniu czyli cos takiego ze max 2 dzieci to tak jak w domu prawda? ja tez ma dwojke dzieci w domu i uwazam ze jedna osoba moze max. zajac sie dwojka dzieci bez jakiejs szkody dla nich co i tak jest sporym wyzwaniem bo najlepiej moje dzieci sie czuja jak jest po jednym doroslym na kazdego, widze to po ich komforcie zabawy, stresu, nie musza konkurowac o uwage, nie siedza zasikane zasrane glodne itd sa spelnianie ich potrzeby od razu, niestety w zlobku tak nie bedzie, beda inne dzieci ktorymi trzeba sie zajac i bedzie ich wiecej niz 2 na jednego doroslego, nigdzie nie napisalam ze taki mini zlobek jest lepszy od niani zajmujaca sie indywidaulnie dzieckiem, bo to jest najlepsze ale z dwojga zlego juz lepszy taki mikro zlobek czyli 2 dzieci niz zlobek zwykly wg mnie ;] dlatego napisalam ze jest ok, bo dzieci sie ucza ale w kameralnym warunkach bo chyba nie sadzisz ze dziecko jest w stanie sie nauczyc np sikac przy stadzie biegajacych piszczacych wyrywajacych sobie zabawki dzieci, zreszta nikt tam sie nie bedzie zajmowal uczeniem dziecka sikania na nocnik zacznijmy od tego, tak jak moze zrobic to niania majac tylko jeszcze swoje dziecko do opieki :] moje dziecko dalabym do niani ktora mialaby jedno swoje, nie wiecej, ale jako ze mam blizniaki to w tej sytuacji po prostu jedna niania na dwojke co i tak jest naprawde baaardzo trudne :] nie dalabym tam gdzie jest wiecej niz 2 dzieci na jednego doroslego chyba ze bylabym do tego zmuszona przez jakas sytuacje zyciowa czy finansowa i tyle :]
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    Patyk, z którego drzewka Ty się urwałaś?:shocked::shocked::shocked:
    TEORKA: a z tym się nie do końca zgadzam bo np moja Nina się fajnie ze swoim dwuletnim kuzynem "bawi"
    tzn podaje mu klocki [żeby budował wieżę tak jak to robi tata], podaje mu autko żeby nim jeździł albo otwiera książeczkę i próbuje mu pokazać co w niej jest

    To ja dodam, że mój półtoraroczny syn świetnie bawił się ze swoja o dwa lata starsza kuzynką.
    Zaczęło się od kłótni o samochodzik (taki, na którym można jeździć, odpychając się). Każde chciało własnie "teraz"
    A ponieważ nie ingerowaliśmy, poradzili sobie po swojemu. Ona siedziała, Witek pchał samochód. Zabawę mieli około 30 minut :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    teo no moje tez sobie podaja zabawki, swoje przytulanki-miski sobie nawzajem przynosza-w sumie moglabym pomyslec ze dbaja o siebie bo remik np na sile wciska przytulanke radkowi bo sam nosi swoja to chce zeby brat nosil tez swoja hehe sam ma samochodzik to wdusza bratu tez-no wyglada to tak jakby chcial aby brat nie byl poszkodowany-no nie wiem czy mozna tak dalekie wnioski wysnuc z tego, gligaja sie, przykrywaja kocykami wzajemnie, gonia ale nie jest to typowo zabaw z dzieleniem sie zabawkami celowym, raczej podzial zabawek wynika z tego ze albo jakis sie znudzil zabawka, albo go ona nie interesuje lub lubi samo dawanie-tak wlasnie w tym wieku dzieci lubia dawac zabawki innym, nie wynika to z faktu ze lubia sie dzielic czy bawic, tylko sama czynnosc dawania im sie podoba
    i zeby nie bylo, moje tez sie "bawia" jak wy to nazywacie, ale wg mnie taka zabawa naprawde nie wplywa na to jakie dziecko bedzie w przyszlosci, nie bede skakac z radosci bo moje dziecko podzielilo sie samochodzikiem z innym, albo bede zla bo nie chce dac go mimo ze tamto dziecko dalo mu dwa, uwazam ze w tym wieku "zabawa" i przebywanie z innymi dziecmi jest fajne ale nie wnosi tyle do zycia co u dzieci przedszkolnych, w wieku do 3 lat a moze nawet i troche wiecej, wiecej wnosza zajecia inywidualne a nie grupowe :P
    •  
      CommentAuthor_Aneta_
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    ale się narobiło :shocked:
    ja pisałam odnośnie swoich doświadczeń, moje dziecko (jak widać nie tylko moje) lubi przebywać wśród innych osób a czy to się nazywa zabawa czy nie to już każdego indywidualne zdanie
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    zyziaczkowo: tak wlasnie w tym wieku dzieci lubia dawac zabawki innym, nie wynika to z faktu ze lubia sie dzielic czy bawic, tylko sama czynnosc dawania im sie podoba



    no ZYZIACZKOWO ale to przecież też jest jakaś forma zabawy prawda ?
    takie dawanie
    bo nie wymagajmy, żeby roczne - dwuletnie dziecko bawiło się jak pięcio/sześciolatki


    chociaż czytając jakie Ty masz obserwację śmiem twierdzić, że ja mam inne
    wg mnie Nina nie robi tego bezsensownie - bo jej się podoba czynność tylko robi to w określonym celu [klocki żeby układać wieżę, autko żeby nim jeździć i brumczeć bo ją to rozśmiesza]
    a książeczkę pokazuje tez nie dlatego, że podoba jej się czynność pokazywania, tylko dla niej zabawą jest jak ona pokazuje paluszkiem a ja mówię co to i wydaje dźwięki
    słucha mnie wtedy z zaciekawieniem albo zaciesza
    więc wg mnie roczne dziecko potrafi się bawić całkiem świadomie oczywiście na tyle ile mu pozwalają jego ograniczenia [niemówienie itp]
    wiadomo, że nie każde ale jednak


    i zgodzę się z Anecią bo wg mnie ona ma dużo racji - tzn że o wiele lepiej dziecko się czuje/rozwija w towarzystwie innych dzieci niż siedząc cały dzień z mamą czy nianią
    ja też [tak jak Anetka] widzę po Ninie jak sie zachowuje kiedy jesteśmy same [często gęsto jest znudzona mimo, że na prawdę staję na głowie żeby jej różne atrakcje zapewnić] a jak sie zmienia i zachowuje kiedy przychodzi koleżanka z dzieckiem, znajomi albo nawet ojciec
    nie to dziecko....
    roześmiane, rozchichrane, popisuje się, zaczepia itp
    więc wyraźnie widać, że dziecko plus jedna tylko osoba to nie jest najlepsze wyjście
    fajnie jak jest ktoś jeszcze
    Ty masz plus, ze masz dwójkę więc problem niejako rozwiązany naturalnie


    i szczerze ? gdybym ja miała do pracy wrócić to bankowo wolałabym żeby Nina poszła do [dobrego i sprawdzonego !] żłobka niż miała by siedzieć sama w domu z jakąś babką
    --
    •  
      CommentAuthor_Aneta_
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    no i TEORKA napisała wszystko co ja miałam na myśli :)
    --
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    no widzisz a moje czesto sa zmeczone soba nawzajem, moze stad nie ciagnie mnie do tlumu i widze z tego plynace tez inne rzeczy a nie tylko fajnie ze dzieci sie razem bawia, owszem mysle ze dla kogos kto ma 1 dziecko lub olbrzymia roznice wieku miedzy dziecmi zlobek wydaje sie fajna forma integracji z innymi dziecmi i to naprawde moze byc git jakby spojrzec z tej perspektywy , dziecku samemu nudno z jakas baba/matka/ojcem ciagle ta sama geba, te same zabawki, no nudy itd ja mini zlobek mam na co dzien i widze po prostu jak ciezko jest zajac sie jednej osobie dwojka dzieci, nie starcza rak, czasu, jak mam ja (czyli np babka ze zlobka) pobawic sie z jednym samochodzikami jak drugi mnie odciaga i chce do ksiazeczek? no co tu zrobic powiedzcie? zawsze jakies dziecko bedzie poszkodowane, a nie zawsze sie uda bawic wszystkim wspolnie, nie wiem no jakos mi szkoda tych dzieci w zlobku, mam wrazenie ze cos traca, ale z drugiej strony taka sytuacja nie bedzie trwac wiecznie, wroci takie dziecko do domu i znow bedzie w centrum uwagi :]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    no widzisz Ty może dlatego inaczej patrzysz bo masz dwójkę
    ja mam jedną gwiazdę i widzę wyraźnie, że jak siedzimy za długo w domu to ona się nudzi i bankowo lepiej by jej było z dzieciakami innymi

    a na prawdę znam masę dzieci żłobkowych i widzę jak one sie cudnie rozwijają, jakie są śmiałe, odważne, przebojowe, szybko sie wielu rzeczy uczą itp
    czasami to się aż delikatnie martwię czy z Niny dzikus nie wyrośnie dlatego, że ona cały czas z mamą [ale mam nadzieję, że nie]

    jedynie co to te nieustające katary są minusem jaki widzę w żłobku no ale nigdy nie ma tak, żeby coś było mega idealne co nie
    --
    •  
      CommentAuthorAgunia05
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    hmm Koleżanka dała Synka do żłobka, mały 8 czy 9 miesięcy miał i na początku super było a zaczęły się schody - Od 15 czy 16 nie puszcza mamy na krok, ciągle płacze gdy ona go zdejmuje z rąk, śpi z nimi itd itp Po prostu przestało być ok i dzieć potrzebuje mamy. Z radosnego i przesympatycznego dzieciaka zrobiła się rykwa na którą obcy nie może spojżeć :(
    Zmierzam do tego ze są dzieci i dzieci - jednemu pasi żłobek i to że mama znika a innemu nie bo chce mamy a nie obcej wrednej baby zajmujacej się innymi dzieciakami gdy on tego chce tu i teraz :wink::devil:
    Mama która idzie do pracy i musi zostawić dziecko zrobi to, ale rzadko która mama odda malucha w okolicy oku do żłobka bo ma kaprys I bez sensu jest dyskusja co lepsze i jak dzieciak sie rozwija. Ktoś kto zarabia okolice minimum nie zatrudni niani bo jak? ktoś kto ma kasę i stać go na to zrobi to od razu nie myśląc o złobku dla maluszka a 3latka przeniesie (albo i nie) do przedszkola
    TAKIE JEST MOJE ZDANIE
    --
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    TEORKA: chociaż czytając jakie Ty masz obserwację śmiem twierdzić, że ja mam inne
    wg mnie Nina nie robi tego bezsensownie - bo jej się podoba czynność tylko robi to w określonym celu [klocki żeby układać wieżę, autko żeby nim jeździć i brumczeć bo ją to rozśmiesza]
    a książeczkę pokazuje tez nie dlatego, że podoba jej się czynność pokazywania, tylko dla niej zabawą jest jak ona pokazuje paluszkiem a ja mówię co to i wydaje dźwięki
    słucha mnie wtedy z zaciekawieniem albo zaciesza

    odnośnie tego, wiadomo no przecież takie rzeczy moje tez robią, przecież po to są zabawki nie? maja właśnie te rzeczy wywoływać, mi chodziło o zabawę z innymi dziećmi o sama czynność dawania zabawek innym dzieciom-kurde nie wiem skąd cie naszły zaraz inne-takie rozlegle wnioski :] nie doszukiwałabym się tutaj cech zabawy, ze dziecko juz mysli o zabawie bo podaje zabawke innemu dziecku, to my dorosli tak myslimy, ono po prostu daje rzecz :] myślicie ze w umyśle 1-2 latka istnieje pojecie zabawy z innym dzieckiem w ogole? :]
    moj remik ma teraz okres na zagarnianie nas, tj uzbiera sobie kopiec zabawek i ciagnie nas do tego kopca i pokazuje zabawki i chyba sam nie wie co ja mam z tym robic ale mam cos robic i pokazuje mi autko i mam cos robic z nim, albo daje mi takiego krokodylka pchacza i mam nim jezdzic, potem z kolei juz mu sie nie podoba ze ja mam ten pchacz i mi go zabiera- w koncu jego wlasnosc i tak wkolko :] niby chce sie bawic ale nie potrafi sie pogodzic z tym, ze zeby sie bawic z innymi musi zabawke stracic :]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    zyziaczkowo: myślicie ze w umyśle 1-2 latka istnieje pojecie zabawy z innym dzieckiem w ogole? :]



    myśle, że ani Ty tego nie wiesz ani ja bo nie mamy umysłu rocznego - dwuletniego dziecka oraz tak doskonałej pamięci wstecznej :tongue:
    możemy tylko przypuszczać, domniemywać, podejrzewać
    ja podejrzewam, że moje dziecko pojęcia zabawy sensu stricte nie zna, bo żeby je znać musiało by umieć czytać, rozumieć to co czyta i zapoznać się z definicją słowa na przykład w wikipedii :cool:

    natomiast jestem przekonana i pewna w 100 % (obserwując Ninę i znając ją lepiej niż ktokolwiek), że ona podając swojemu dwuletniemu kuzynowi klocek za klockiem, autko, czy pokazując kaczuszkę w jej ulubionej książeczce wie, że to jest fajne i może przynieść dużo radości i kupę śmiechu


    a to jak to nazywasz Ty [mechaniczna czynność] a jak to nazywam ja [zabawa] to juz zupełnie inna para kaloszy :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorAgunia05
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    z racji bycia mamą dzieci rok po roku stwierdzam że roczniak czy dwulatek jest w stanie się bawić Podobnie jak "mechanicznie zaczyna mówić - powtarzajac ma-ma pa-pa da-da i gdy my zmuszamy do "powiedz TA-TA; powiedz MA-MA - tak samo dzieciak się uczy bawić przez przekładanie zabawki, odkrywanie co ona robi czy też burzenie piramidy klocków zrobionych przez starszaka... ale i prawdą jest też to że do 3ciego roku jest to typowy egocentryk i najlepiej mu samodzielnie się bawić a nie oddawać ukochane zabawki w czyjeś łapki
    Ale too tylko z oberwacji moich stworków :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    teorka ty mowisz o zupelnie czyms innym, o tym ze ona daje zabawke, ze ona-ta zabawka, jest fajna i dlatego ja daje, a mi chodzi o zabawe z kuzynem, zabawke moze dawac bo dziecko lubi dawac, bo lubi zabawke, bo zabawka fajna jest, ale to nie zabawa z kuzynem przeciez, mi chodzi o zabawę z drugim dzieckiem zabawkami-swiadomą, ktorą moje jedno dziecko chce uczynic ale jeszcze nie jest gotowe, bo jak napisalam nie umie stracic zabawki na rzecz innej osoby na dluzszy czas, taki, ktory juz mu nie odpowiada, bo cierpliowsc mu sie skonczyla juz :] bo tak jest w tym wieku, dwulatki takie wlasnie sa ;] jeszcze nie do konca gotowe do wspolnej zabawy :] stad tez sa moje przemyslenia odnosnie dzieci zlobkowych, ze nie umieja sie bawic wspolnie, bo przewaznie nie sa gotowe na dluzsze dzielenie sie rzeczami :] chyba ze zabawy typu tanczymy w kolku czy inne niezwiazane z przedmiotami, choc na pewno gro dzieci nie chce wspolracowac i sie bawic w tego typu zabawy :]

    Treść doklejona: 23.10.12 00:42
    Agunia05: burzenie piramidy klocków zrobionych przez starszaka

    o tak, to jest fajna sprawa rozwalanie, to jest cos, a rozwalic cos nie do rozwalenia typy cos wylane w calosci? phii co to dla mojego remisia :P tu sie cos nadgryzie, tam stuknie i juz rozczlonkowane jest :P
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 22nd 2012 zmieniony
     permalink
    Hmmmmm nie mam wplywu Zyz na to, jakim okresleniem nazywasz to co moje dziecko robi, ale nie rozumiem czemu sie tak uczepilas i po co dalej wałkujesz temat nazewnictwa :tongue:

    bo czy Ci sie to podoba czy nie to moja corka sie BAWI w przeciwienstwie do Twoich synow, ktorzy mechanicznie wykonuja okreslone czynnosci (Twoje slowa) :tongue: :cool:

    i proponuje zakonczyc dyskusje bo jest tak bezsensowna jak hymn Polski spiewany w jezyku koreanskim :cool:



    AGA a co do synka Twojej znajomej - moze w tym zlobku cos sie zadzialo co sprawilo, ze dziec taki rozdarty?
    nie zebym wiesz siala panike po ostatnich wydarzeniach co nie?
    ale tam jedna matka tez opowiadala, ze synek zrobil sie bardzo lekliwy, placzliwy, chcial spac z nimi w lozku (bal sie lozeczka) itp....
    no i tam niestety wynikalo to z wiadomo czego

    no albo po prostu synek kolezanki jest mega wrazliwym dzieckiem i nie byl gotowy na zlobek
    --
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    TEORKA: i proponuje zakonczyc dyskusje bo jest tak bezsensowna jak hymn Polski spiewany w jezyku koreanskim :cool:

    no kolejna dyktatorka no, to trzeba bylo zakonczyc ja juz wczesniej,jak sie nie podobalo, sama to walkujesz, ja ze soba nie pisze jakbys nie zuwazyla :] poza tym, jak dyskusja ma sie zakonczyc to umrze smiercia naturalna, bez niczyjej pomocy ;]

    "bo czy Ci sie to podoba czy nie to moja corka sie BAWI w przeciwienstwie do Twoich synow, ktorzy mechanicznie wykonuja okreslone czynnosci (Twoje slowa) :tongue: :cool:"

    mnie twoje zabawy slowami nie ruszaja, wiec daruj sobie ten sarkazm :] raczej pokazuja ze nie zrozumialas o co mi chodzi, totalnie, aga wlasnie ujela to w inny sposob-zabawa dzieci do lat 3, moze bardziej dla ciebie klarowny ;]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    zyziaczkowo: wiec daruj sobie ten sarkazm


    no patrzcie ją, mnie nazywa dyktatorką bo grzecznie poprosilam o zakonczenie dyskusji ale ze ona mi mowi co mam robic to juz jest orajt co nie? :tongue: :crazy:

    zyziaczkowo: pokazuja ze nie zrozumialas o co mi chodzi


    i vice versa oraz dobranoc
    --
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 22nd 2012
     permalink
    TEORKA: no patrzcie ją, mnie nazywa dyktatorką bo grzecznie poprosilam o zakonczenie dyskusji ale ze ona mi mowi co mam robic to juz jest orajt co nie? :tongue:

    ach, wcale, ze nie :tongue: ja tylko sugeruje hahaha :tongue::tongue:
    papa
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeOct 23rd 2012 zmieniony
     permalink
    Podczytuję tę dyskusję i jako podsumowanie dyskusji i zakończanie tematu :tongue: muszę wyrazić swoje zdanie :wink:
    według psychologii wieku dziecięcego około 2 roku życia dziecku nie wystarcza matka, powinno mieć kontakt z innymi i rówieśnikami, więc to przemawia jasno za tym, że żłobek wcale nie jest zły :wink:
    A druga rzecz- nie zgadzam się kompletnie z tym, że dzieci w żłobku nic z niego nie wynoszą, pomyślcie same- przecież to naturalna socjalizacja. Kontakty i relacje społeczne (np. to co nie zostało nazwane zabawą- podawanie klocków, obserwowanie i ze sto innych przykładów), obojętnie w jakim wieku jest dziecko wnosi bardzo wiele do rozwoju dziecka i dzieci żłobkowe na prawdę fajnie się rozwijają. Nie wszyscy rodzice nawet siedząc kilka lat w domu poświęcą dziecku efektywnie czas- typu uczenie krótkich wierszyków, zbitek sylabowych, rymowanek, piosenek , zabaw muzyczno- ruchowych, dzielenia się z innymi czy nawet czytania książek, więc argument, że w żłobku są 2 panie na tyle dzieci nie jest do końca trafny. Nie ważne ile, ważna jest jakość spędzenia tego czasu, a przecież mając inne dzieci- poza maluchem i obowiązki domowe nie zawsze można spędzić z dzieckiem czas, tak jak powinno, to normalne.
    Nie jestem przeciwna niani (sama nią byłam), ale to że ktoś ma nianie nie zawsze oznacza ,że to lepiej dla dziecka, bo jeśli niania jest mało kreatywna i najchętniej siedziałaby przed tv z pilotem w ręku a dziecku rzuciła zabawki, to wcale nie takie super rozwiązanie. Dla mnie liczy się JAKOŚĆ CZASU a nie ważne czy będzie to niania czy żłobek.
    Jak się chce, to znajdzie się milion argumentów PRZECIW żłobkowi, tak samo PRZECIW niani.

    Oczywiście, to tylko moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać :tongue:
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    judka25: Kontakty i relacje społeczne (np. to co nie zostało nazwane zabawą- podawanie klocków, obserwowanie i ze sto innych przykładów)

    z tym sie zgodze jednak wg mnie ma to wieksze znaczenie dla dzieci od 3 lat niz tych maluszkow, jesli dziecko nie pojdzie do zlobka a jest samo z mama/niania nie znaczy ze nie bedzie umialo sie zachowac w grupie w przyszlosci, znaczenie wieksze wg mnie ma przedszkole dla takiego rozwoju spolecznego

    Treść doklejona: 23.10.12 08:48
    judka25: jeśli niania jest mało kreatywna i najchętniej siedziałaby przed tv z pilotem w ręku a dziecku rzuciła zabawki, to wcale nie takie super rozwiązanie
    no przeciez wiadomo, mowimy o niani wlasciwej czyli zastepujacej mame ba nawet z lepszymi pomyslami-takie tez sie zdarzaja :]
    •  
      CommentAuthorbelly
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Dziewczyny...a jaka u Was pogoda?:-)
    --
  1.  permalink
    A ja zupełnie nie rozumiem części argumentów.
    Jeżeli mama wraca do pracy to podstawą jest to, by wróciła spokojna i przekonana,że zostawia dziecko w najlepszych rękach i sprawą drugorzędną jest to, czy jest to opiekunka domowa czy złobkowa.
    Mnie byłoby trudno zostawić dziecko lezące ( np półroczne), ale z racji swojej pracy( nadzór nad ww) widuję mobilne maluchy, które w złobku sa naprawdę zadowolone i z pewnością krzywda im się nie dzieje. I wbrew temu, co mówi Zyziaczkowo bawią się :) Niekoniecznie ze sobą, ale w tym wieku wystarczy ,że są obok. I czasem bawią się klockami a czasem kapciem kolegi, który moze być równie fascynujący ;)
    Tak jak mówiłam juz wczesniej - nalezy przyglądac się bacznie niepublicznym placówkom- tym zarejestrowanym i nie, bo tam czasem dziwne rzeczy się dzieją.
    Dla mnie złobek zakładowy to bajka- w każdej chwili mozna zerknąc co się dzieje z maluchem. Jezeli bedzie się działo źle zawsze mozna rozpocząć poszukiwania niani.
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Dziewczyny, ze żłobkiem to jest tak,że wiadomo,że każdy podejmuje decyzję podług możliwości(przede wszystkim finansowych).

    Jednak moim zdaniem niebezpiecznie zostaje podnoszona rola edukacji żłobkowej w życiu dziecka. Trochę to widzę, jak nagonkę na rodziców:"Chcesz zagwarantować dziecku lepszy start w życie- wyślij je do żłobka". Widzę tu w szczególności działania PR prywatnych placówek- te dodatkowe zajęcia, te niby super warunki i tu można mnożyć i wymieniać.
    Czy to się komuś podoba, czy nie, większość teorii rozwoju dziecka podkreśla rolę rodziców w życiu dziecka, jako gwarantów ich dobrego rozwoju(wiadomo, nie mam tu na myśli patologii).

    I na koniec- na moich studiach pedagogicznych większość wykładowców, tak zupełnie prywatnie sugerowało nam,żeby w przyszłości, gdy będziemy mieć dzieci, zastanowić się nad posłaniem ich do żłobka. Mimo niewątpliwych plusów, jakie stoją za edukacją żłobkową, nie są one w stanie nawet zrównoważyć, żeby nie mówić o przewyższeniu wartości stałego opiekuna w życiu dziecka.
    --
  2.  permalink
    Jaheira: iewczyny, ze żłobkiem to jest tak,że wiadomo,że każdy podejmuje decyzję podług możliwości(przede wszystkim finansowych).
    NIekoniecznie.
    Większośc niepublicznych złobków kosztuje tyle samo co opiekunka
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeOct 23rd 2012 zmieniony
     permalink
    szczypta_chilli: Większośc niepublicznych złobków kosztuje tyle samo co opiekunka


    Szczerze przyznam,że nie wiem. Wydawało mi się,że nianie są droższe.
    No i wiadomo,że niania to jednak obca osoba w NASZYM domu.

    Ja się bardzo cieszę,że nie musiałam podejmować decyzji co z dzieckiem. Jednak z całą pewnością, gdybym wracała do pracy i miała możliwość oddania dziecko do żlobka przyzakładowego, to nie zastanawiałabym się ani minuty.
    --
  3.  permalink
    szczypta_chilli: Większośc niepublicznych złobków kosztuje tyle samo co opiekunka

    niekoniecznie. My za opiekunkę płaciliśmy ok 1600pln (ale opłata ryczałtem, tzn niezależnie od wyrobionych godzin w tygodniu). A żłobki niepubliczne w okolicy były po ok 1000-1200pln. No to jednak 400pln różnicy.
    Jaheira: Czy to się komuś podoba, czy nie, większość teorii rozwoju dziecka podkreśla rolę rodziców w życiu dziecka, jako gwarantów ich dobrego rozwoju

    chyba nawet nie chodzi o rolę rodziców (choć wiadomo- dwa pierwsze lata i więź, która się wytwarza są mega ważne), ale o stałego opiekuna w ciągu pierwszych trzech lat, nie?
    --
  4.  permalink
    nie, nie są tansze- zama zobacz, pirewszy który mi się wygooglował klub malucha
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Dziewczyny, a ja mialam do wyboru nianie i zlobek w tej samej cenie (niania ma 4-5 dzieci pod opieka i jest dofinansowywana u nas przez panstwo). I ze wzgledow logistycznych zdecydowalam sie jednak na zlobek, bo znajduje sie w tym samym miejscu, gdzie przedszkole starszej corki (inaczej musialabym codziennie zasuwac 8 km wozkiem w dwie rozne strony, autem tez nie byloby szybciej). Poza tym przerabialam juz taka nianie z pierwsza corka i ma to tez swoje minusy. Moje argumenty przemawiajace za zlobkiem to:
    - zlobek nie choruje i nie robi nieprzewidzianych urlopow
    - zlobek przyjmuje dziecko takze wczesniej lub pozniej, jesli z kolei mama ma cos nie przewidzianego i nie trzeba sie kazdorazowo umawiac i dostosywac

    Co do modelu jeden rodzic - jedno dziecko to generalnie fajnie jest moc poswiecic dziecku czas, ale co z mamami podwojnymi-potrojnymi? Ja mysle, ze od malego trzeba dzieci uczyc socjalizacji i regul, oczywiscie dostosowac je do wieku i mozliwosci dzieci, bo przeciez jak pojda potem do przedszkola to beda musialy sie szybko przestawic.
    Prosty przyklad - moja corka nie umiala usiedziec przy stole i ciagle uciekala mi z jedzeniem. Ja nie moglam sobie z tym poradzic i zastanawialam sie jak robi to niania, przeciez chyba nie goni dzieci po calym domu z jedzeniem. Okazalo sie, ze ona w ciagu tygodnia nauczyla moja corke, ze jak jemy to siedzimy i corka to potrafila zrozumiec juz jako roczne dziecko! Brala po prostu przyklad z innych dzieci. Moja siostra, ktorej dzieci wychowywaly sie w domu do tej pory robi wielkie oczy na to, jak moja starsza potrafi sie zachowac przy stole, ze jak cos chce, to pyta itd. Najfajniej jest w grupach, gdzie dzieci sa w roznym wieku, to wtedy mlodsze ucza sie od starszych.
    --
  5.  permalink
    no to pewno w ususie/ włochach kluby mniej wypasione, dlatego tańsze :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    To ja sie wypowiem jako mama 9 latka ktory chodzil do zlobka. Mlody mial potora roku. Bylo to mega doswiadczenie dla mnie i dla dziecka. Rozwijal sie bardzo poprawnie super sie bawil z rowiesnikami podawanie zabawek, zabieranie zabawek, rozwalanie zabawek, zajecia plastyczne na miare takich maluchow malowanie lapkami, kulkami, kredkami kredom, lepienie z ciastolini. Mlody pieknie zaczol mowic, calkowicie przestal kozystac z pieluch (nawet na noc). Samodzielne jedzenie na piatke z plusem ;-) Bo przeglad jadlospisu zawsze byl na koszulce:-) Jadl wszystko bo dzieci tez jadly:-) Mam dziecko bardzo samodzielne, towarzyskie i usmiechniete. Doti moze potwierdzic :-) Owszem beda argumenty ze siedzenie z mama w domu lepsze by bylo , bo mama studentka prawa na dziennych i zajecia tylko raz w tyg. wiec ja moglam sie zajmowac dzieckiem albo babcia.Ale moje studia byly wymagajace i bardzo duzo czasu spedzalam na nauce, a nawet najlepsza babcia nie zastapi kontaktu z czlowiekiem o tym samym wzroscie i,,jezyku''. Ale kazdy ma prawo do wlasnego zdania i przemyslen. Jeden chce siedziec w domu z dzieckiem bo ma taka mazliwosc inny chcialby ale nie moze a jeszcze inny niechce. Fran rowniez idzie do zlobka jak skonczy rok uwazam ze tak trzeba. Ja lepiej sie bede czula wiedzac ze jest z innymi dziecmi i ma mozliwosc sie bawic i do dyspozycji ma inne zabawki niz w domu ktore mu sie nie znudza ;) Uwazam ze argumentami mozemy sie przezucac kazdy z nas ma swoje zdanie i trudno bedzie sie przrkonac do nich nawzajem.
    Przepraszam za brak polskich znakow :-)
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    I dodam jeszcze ze nie szukam na sile argumentow przeciwko niani. Z pierwszym dzieckiem bylo to naprawde dobre rozwiazanie (byla od 12 miesiecy do skonczenia dwoch lat), ale teraz po prostu mam jako mama inne potrzeby, mam juz jedno starsze dziecko i do tego bardziej nieprzewidywalna prace, z niania to wymagalaby naprawde super zgrania (bo czasem nie dzieje sie u mnie nic, a czasem zapieprz, ze na rzesach staje...), a w zlobku jednak mam z tym mniej stresu. I stwierdzilam, ze chyba lepsza dla mojego dziecka troche mniej zestresowana mama, niz najlepsza opiekunka.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    No i tym sposobem dochodzimy do wniosku,że rozmowa o żłobku/niani/rodzicach to jakby rozmawiać o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielaknocą:peace:
    --
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Dokladnie :-)
    --
  6.  permalink
    abstrahując od dyskusji na temat wyższości niani nad żłobkiem czy odwrotnie
    Jeśli chodzi o roczne dzieci i zabawę. To nie tak, że roczniak nie umie się bawić.
    Krzyś rzuca do mnie piłkę, bo chce, żebym ją złapała i rzuciła do niego. I nie chodzi mu o to, żeby sprawdzić co się dzieje jak piłka upadnie. On rzuca ją do mnie i oczekuje, że ją złapię i odrzucę. I tak w kółko.
    Bawi się ze mną w "berka"- podchodzi do mnie, klepie mnie, ja muszę uciec, on znowu się zbliży, dotknie mnie, ja muszę uciec. Frajdę sprawia mu to, że jak mnie dotknie, to ja piszczę i uciekam.
    Więc zdecydowanie jest to celowe działanie i chodzi o rozrywkę (zabawę).
    Natomiast... na pewno ŁATWIEJ mu bawić się ze mną, bo ja jako osoba dorosła jestem nastawiona na zabawę z nim, tzn po pierwsze rozumiem jego intencje a po drugie chcę się z nim bawić. Myślę, że dużo trudniej byłoby mu się bawić w berka z drugim roczniakiem, bo po pierwsze- tamten niekoniecznie mógłby mieć na to ochotę, po drugie, mógłby nie załapać o co chodzi :wink: I prawdą jest, że najczęściej takie małe dzieci bawią się nie ze sobą, ale obok siebie.
    Krzyś najczęściej próbuje zabrać Ewuni zabawkę (bo zabawka w jej rękach nagle ożywia się i jest fajna), burzyć jej budowlę z klocków, czasem ją naśladować. Niewątpliwie jest to dla niego rozrywka (zabawa), natomiast nie jestem pewna, czy Ewunia postrzega to tak samo :wink:
    Ale czasem bawią się razem, np jedno piśnie i czeka, aż drugie piśnie tak samo. Potem wydaje inny dźwięk i czeka, czy drugie zrobi to samo. To jest już wspólna zabawa- bo są jakieś "reguły gry" (ja wydaję dźwięk, Ty powtarzasz), oboje są w to zaangażowani.
    Więc zgadzam się z Teo, że roczniak jak najbardziej potrafi się bawić, czyli celowo szuka sobie rozrywki i próbuje w to zaangażować otoczenie (czyt. zaprosić innych do zabawy).
    Ale zgadzam się również z Zyziaczkiem, że do trzeciego roku dzieciom jest ciężko bawić się razem, a nie obok siebie, bo mimo wszystko WSPÓLNA zabawa wymaga choćby zaakceptowania przez dwie strony reguł zabawy- ja rzucam piłkę, ty łapiesz i mi odrzucasz, a nie zwiewasz z nią jak najdalej. A dzieci do trzech lat często mają problem z zaakceptowaniem wizji innej niż własna :wink: Dlatego łatwiej przychodzi zabawa z dorosłym, który jest nastawiony na zabawę wg reguł dziecka, niż równolatkiem, który jest nastawiony na zabawę wg własnego pomysłu :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorMagdalena
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    cerisecerise: Dlatego łatwiej przychodzi zabawa z dorosłym, który jest nastawiony na zabawę wg reguł dziecka, niż równolatkiem, który jest nastawiony na zabawę wg własnego pomysłu :smile:

    nie zastanawiałm sie nad tym nigdy, ale to chyba cąłkiem logiczne wytłumaczenie.
    •  
      CommentAuthorŻYZIA
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Ja dochodzę do wniosku, ze moim dzieciom wychodzą na dobre zajęcia indywidualne z jednym rodzicem bez brata, staramy się czasem robić tak ze np jeden zostaje w domu z tata i się razem bawią a drugi idzie ze mną na spacer, wtedy naprawdę dzieci są inne, mniej dziczyzny a więcej skupienia się na świecie, oglądania, słuchania, wszystko inaczej wygląda, stad pewnie moja postawa ze zajęcia indywidualne więcej wnoszą na tym etapie rozwoju, po prostu mam inne doświadczenia życiowe niż mama jednego dziecka :] oczywiście śmiechów chichów nie ma końca jak są razem, głównie jeden drugiego rozśmiesza lub prowokuje do robienia jakiś głupotek, ale bardzo często siebie naśladują, dlatego rozdzielenie i zabawa z jedna osoba dorosłą jest w tym momencie jak najbardziej na miejscu, żeby wydobyć indywidualne zdolności, nie tworzą już wtedy stada ale jest osobno: Raduś i Remiś :]
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Tak już pomijając wszelkie za i przeciw w temacie żłobków/niań/pozostania z dzieckiem w domu, to wpadło mi do głowy, że jednak w dzisiejszych czasach dzieciaki w typowych teraz rodzinach (jedno lub dwoje dzieci, rodzice pracujący) mają trochę pod górkę z socjalizacją w porównaniu do tych z paru pokoleń wstecz. Wydaje mi się, że w takich wielodzietnych i wielopokoleniowych rodzinach, jakie kiedyś przeważały, to jednak dzieci miały więcej okazji do uczenia się funkcjonowania w społeczeństwie.
    •  
      CommentAuthorakirka
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Witajcie, z reguły nie wypowiadam się w tematach, które mnie bezpośrednio nie dotyczą, ale zauważyłam tu temat żłobkach. Ja mogę się odnieść do tego tematu od drugiej strony, bo przez jakiś czas pracowałam w żłobku państwowym. Po tym doświadczeniu mogę powiedzieć, że nie dałabym swoich dzieci do żłobka, ale zaznaczam, że piszę tu o żłobku państwowym, w którym było ok. 150 dzieci.
    Po pierwsze 2/3 latków liczyła 50-ro dzieci. Rodzice często nie zdają sobie sprawy ilu jest dzieci w grupie, bo jak przyprowadzają czy odbierają dzieci, to nie ma jeszcze kompletu dzieciaczków. Warto o to pytać, bo nawet jeśli dowiecie się, że na każdą grupę przypada 8 opiekunek/pedagogów to i tak te panie pracują na zmiany, czyli na sali nie ma jednocześnie tylu osób dorosłych. A nie trzeba mówić, że przy takich maluszkach wystarczy moment nieuwagi, aby dzieci się pogryzły czy podrapały.
    Najważniejszą wg mnie rzeczą są warunki sanitarne. Zwracajcie uwagę na to jak wyglądają łazienki, pytajcie czy po każdym użyciu nocniki są dezynfekowane, czy każdy ma swój ręcznik i jak często są zmieniane. Zaglądajcie na sypialnie, jak daleko są od siebie ułożone leżaczki (powinno być ok 20-30cm odstępu), jak często są zmieniane pościele, czy są wietrzone. Nie zgadzajcie się nigdy na "żłobkowe" piżamki. Jeśli coś budzi Wasze wątpliwości wzywajcie sanepid, aż do skutku.
    Kolejną rzeczą jest to o czym najczęściej się mówi czyli choroby. Jest to prawda, że w żłobku dziecko prawdopodobnie przejdzie wszystkie możliwe wirusówki, a po pierwszych 2 tygodniach najprawdopodobniej miesiąc spędzi w domu. Ale za to w późniejszym wieku będzie bardziej odporne i rzadko kiedy zarazi się choćby katarem.
    I w ten sposób przechodzę do plusów - dzieci w żłobku rozwijają się cudownie! Tzn. jeśli żłobek zapewnia jakąkolwiek ofertę edukacyjną a nie tylko pełni funkcję opiekuńczą. Dzieci mają codziennie zajęcia dydaktyczne, uczą się na miarę swoich możliwości, poznają kolory, ćwiczą grafomotorykę. Są bardziej śmiałe i bezpośrednie, szybciej zaczynają mówić (jeśli żłobek zapewnia logopedę, to jest prawdopodobieństwo uniknięcia wystąpienia wad wymowy), są bardzo samodzielne (jedzenie, korzystanie z nocnika, zdejmowanie pieluszki).
    Co do tej dyskusji o zabawie - moim zdaniem argument, żeby posłać dziecko do żłobka, bo będzie miało kontakt z innymi dziećmi jest nietrafiony. Dzieci w tym wieku nie potrafią bawić się (z pedagogicznego punktu widzenia) w sensie współdziałać ze sobą w zabawie. Taką umiejętność osiągają dopiero w wieku przedszkolnym.Wcześniej po prostu nie są na tym etapie rozwoju. Dzieci bawią się, owszem, ale jest to raczej zabawa obok siebie, a nie ze sobą. Oczywiście nie neguję tutaj tego co pisałyście, że Wasze dzieci się potrafią bawić, ale one czerpią przyjemność z zabawy samej w sobie, a nie z tego, że bawią się z innym dzieckiem.
    Tak więc reasumując z moich doświadczeń - żłobek tak, ale pod warunkiem, że jest w nim mało dzieci, warunki są idealne i nic nie budzi Waszych zastrzeżeń.
    O matko, ale mi wyszedł wywód. Przepraszam, jeśli nieproszona napisałam taki elaborat ;) Ale muszę zająć czymś myśli i może komuś się przyda.
    --
  7.  permalink
    50 dzieci w grupie?
    A kto zatwierdził arkusz organizacji? :shocked:
    I piżamy żłobkowe? I posciel też?
    O matko i córko?
    Gdzie jeszcze istnieją takie twory???
    •  
      CommentAuthorakirka
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    W arkuszu organizacyjnym najważniejsze, żeby zgadzał się przelicznik: ilość dzieci/ilość opiekunów. I nie chodzi tutaj o jedną grupę, ale całą placówkę.
    Twory istnieją, mają się dobrze, a najlepsze, że są ogłaszane jako najnowocześniejsze w Polsce.
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    akirka: Dzieci w tym wieku nie potrafią bawić się (z pedagogicznego punktu widzenia) w sensie współdziałać ze sobą w zabawie. Taką umiejętność osiągają dopiero w wieku przedszkolnym.Wcześniej po prostu nie są na tym etapie rozwoju. Dzieci bawią się, owszem, ale jest to raczej zabawa obok siebie, a nie ze sobą

    Jakoś trudno mi się z tym zgodzić. Obserwuję swoje dziecko (i inne, również nieco młodsze) podczas naszych cotygodniowych spotkań i widzę, ze jednak te dzieci potrafią się wspólnie bawić. Nie jest to może pełen wypas i zabawy w sklep, rodzinę czy inne cuda, ale ganiają się (jeden drugiego, a nie każdy osobno), dzielą zabawkami...
    --
    Poza tym- muszę dodać z autopsji, że sama chodziłam do żłobka i tam przeżyłam swoją "pierwszą miłość":tooth:
    Miał na imię Andrzej i nocnikować chcieliśmy tylko razem:tongue:
    Na pytanie mamy, dlaczego właśnie z nim, odpowiadałam: "Bo on jest taki łabny, polalobany" (znaczy "ładny,pomalowany")-gwoli wyjaśnienia-rudy był jak marchewka:cool:
    --
  8.  permalink
    Rozumiem,ze ilośc opiekunków ma odpowiadać ilości dzieci. Ale chyba we wszytskich bierze się także ppod uwagę chociażby warunki lokalowe, przepisy sanepidu, strazy pozarnej itp?
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    szczypta_chilli: Ale chyba we wszytskich bierze się także ppod uwagę chociażby warunki lokalowe

    Może ten żłobek mieści się w jakimś hangarze:tooth:
    --
  9.  permalink
    I jeszcze chciałam zauwazyć,że dzieci w wieku przedszkolnym tez niekoniecznie umieją bawić się z rówieśnikami. W szkole tez tak bywa.
    Ba- ja nawet znam aspołecznych dorosłych. :cool:
    •  
      CommentAuthorbelly
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    Boze dziewczyny!!! Litosci!!! Jak dlugo bedziecie jeszcze walkowac ten temat?
    --
  10.  permalink
    Ja moze mam spaczone spojrzenie, ale u mnie jest grupa złobkowa , która jest w nowej placówce. Dzieci mają do dyspozycji 90metrową sypialnię i tej samej wielkości bawialnię i jadalnię. I nie jest to placówka prywatna :)
    Oczywiście nie chcę generalizowac, bo wiem,że nie wszytskie tak wyglądają- ale te publiczne tez bywają super!

    Treść doklejona: 23.10.12 12:53
    belly: Boze dziewczyny!!! Litosci!!! Jak dlugo bedziecie jeszcze walkowac ten temat?

    Ale o co Ci chodzi?
    •  
      CommentAuthorbelly
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    O caloksztalt:-) ilez mozna o tym samym pisac? Kazdy ma swoje argumenty za i przeciw i uszanujmy to:-)
    --
    •  
      CommentAuthorMónikha
    • CommentTimeOct 23rd 2012
     permalink
    belly: Boze dziewczyny!!! Litosci!!! Jak dlugo bedziecie jeszcze walkowac ten temat?

    Dlaczego nazywasz to wałkowaniem?
    I dlaczego zainteresowane nie mogą już dłużej wymieniać się opiniami i doświadczeniami w tym temacie? :shocked:
    Przecież temat jest w dobrym wątku!
    -- Mama M & N & W
  11.  permalink
    No widac mozna.
    W dyskusji chyba o to chodzi, by wyrazac swoje zdanie i przedstawiac argumenty, prawda?
    Rozumiem,że nie jesteś zainteresowana tematem, ale wątek powstał chyba dla rodziców starszych dzieci i takie dylematy dotyczą wielu foremek. Zdaje się ,że nie rozmawiamy tu o wyższości mercedesa nad fordem?
    Zupełnie nie rozumiem tych okrzyków o litości.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.