Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
A ja jestem ostatnią osobą...
zy uważasz, że dziecko rodzi się i żyje....
Danap...
Przeczytałam trzy ostatnie strony i chciałam podziękować Danap...
Chodzi mi o to, że ja jakąś ewolucję codziennie przechodzę
Przeciez wedlug tego gdzies musialby zaczac sie pierwowzor zla, zeby czlowiek stal sie zly
Skad ma wiedziec ze to zle, skoro nikt mu tego nie powiedzial, nie ocenil jego zachowania?
YPolly: Skad ma wiedziec ze to zle, skoro nikt mu tego nie powiedzial, nie ocenil jego zachowania?
Gdyby tego natura tak nie skonstruowała, to gatunek ludzki dawno by wymarł.
Chociażby dlatego, że gdy patrzę na moją córkę widzę dobroć, dobroć i jeszcze raz dobroć.
dużo rozmawia się o szacunku, o wolności ( również jego - dziecka ), o granicach, o emocjach i uczuciach, gdzie wolno okazywać złość i niezadowolenie tak jak się to w danym momencie potrafi, gdzie wolno płakać godzinę nad połamanym herbatnikiem bez słuchania niepotrzebnych upomnień, gdzie dziecko ma prawo do własnych wyborów bez wysłuchiwania ocen ( jeśli sobie tego nie życzy ), gdzie zdanie każdego członka rodziny jest tak samo ważne, gdzie każdy ( również dziecko ) sam decyduje o swoich potrzebach fizjologicznych ( również o tym czy i kiedy drzemie w dzień oraz kiedy i ile je ), gdzie każdy ma prawo decydować o swojej własności ( również dziecko o swoich zabawkach, nawet jeśli chce zabawkę za 200 zł oddać za pluszowego misia lub rzucić w złości ) itd. itd
Moze takie zalozenie sprawdziloby sie u ludow pierwotnych, ale moim zdaniem w naszym kregu kulturowym nie.
Natomiast to samo dziecko włożone w dobre otoczenie, o którym pisałam wczoraj, wyrośnie najprawdopodobniej na bardzo dobrego, normalnego człowieka.
To prawda! To kultura, często religie nakładają na nas kajdany
Czy moze jednak w duchu RB /podazanie za dzieckiem/ nie wtracac sie, bo to ich wybor?
Czy tym nastolatkom nie wypada powiedziec/ocenic?/ zeby jednak poczekali? Czy moze jednak w duchu RB /podazanie za dzieckiem/ nie wtracac sie, bo to ich wybor?
Winni, ale kto dziecku mowi, ze cos jest zle/dobre bez rozmowy, wyjasnienia? Chodzi tylko o to, by dziecku nie mówić: to jest złe/dobre ( upraszczam! )
Czy tym nastolatkom nie wypada powiedziec/ocenic?/ zeby jednak poczekali?
To się nie zawsze musi udać, gdyż gdyby tak było świat byłby rajem.
Ale jak widze, gdy moje male, powiedzmy dwuletnie dziecko dreczy kota, to tlumacze mu, zeby tego nie robilo, przeciez tego biednego kota tez boli.
Przeczytałam trzy ostatnie strony i chciałam podziękować Danap, Winni, Hydro i Cestmoi za to, że coraz bardziej mi otwieracie oczy
Im więcej "odpowiedzialności" przekazujemy dzieciom, tym mniej potrzebujemy na nie naciskać w innych kwestiach.
Nie minęło 15 minut, gdy młoda wyszła z pokoju, poszła prosto do taty i powiedziała: "tato, bardzo ci dziękuję, że przywiozłeś ten prezent specjalnie dla mnie. Nie podoba mi się i marzyłam o czymś innym, ale fajnie, że pamiętałeś". Szczęka mi opadła. I szczerze wątpię, że powyższa scena miałaby taki finał, gdybym nie oparła się pokusie i jednak strzeliła dziecku moralizatorskie kazanie...
No właśnie to jest przykład działania w praktyce tego, co opisałam. Jeśli dziecko czuje, że ma wybór, zazwyczaj instynktownie wybierze właściwie.
A czy pogadałyście również o uczuciach taty (co mógł poczuć/ poczuł)?
Czy to nie przekonujące?
Przecież równie dobrze to nie musiał być prezent od taty, ale np. od koleżanki/ kolegi w czasie urodzin...
Poza tym co jeśli jednak ona by nie podeszła przeprosić taty? Nie zrozumiałaby, że tacie było przykro?
Temat nie zostałby poruszony?
Mam wrażenie, że uparcie trzymasz się sztywnego schematu
Czy dobrze rozumiem, że obawiasz się, że bez ciągłej asysty dorosłego dziecko się natychmiast zagubi?
Bez kazań i moralizowania.
A jakie to ma znaczenie?
Znaczenie to ma takie, że o ile dorosłego tatę mogłaś zostawić w pokoju obok i pobiec za córką, by porozmawiać z nią o jej uczuciach, o tyle w przypadku dzieci to już takie proste nie jest... Bo za kim pobiec - za rozpłakaną dziewczynką, która kupiła "nie ten prezent", czy za córką, której się ten prezent nie spodobał...
Jak byś to rozwiązała? Nadal najpierw stawiałabyś uczucia córki, czy uczucia obu z nich "równo"????
Mam wrażenie, że uparcie trzymasz się sztywnego schematu
Dobrze, że to tylko wrażenie ;)
Czy dobrze rozumiem, że obawiasz się, że bez ciągłej asysty dorosłego dziecko się natychmiast zagubi?
źle zrozumiałaś ;)
Bez kazań i moralizowania.
Ale ja nic o "kazaniu" czy moralizowaniu nie mówiłam...
Ale niemniej widzę, że mimo wszystko podejście mamy nieco inne do tych spraw.
dla mnie te problem jest wydumany
skoro uczymy dzieci asertywności, to możemy zakładać, że któreś w nosie będzie miało "inne okoliczności"...
Co jeśli sytuacja nadal ma miejsce w domu między rodzeństwem? Za którym pobiec????