Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeNov 4th 2015
     permalink
    Else: A ja jestem ostatnią osobą...

    Ech... czuje niemoc i bezsilność, nie potrafię prowadzić tego dialogu, brak mi kompetencji, sprawności pióra lub cierpliwości. Nie potrafię i nie chcę kontynuować takiej rozmowy.

    chcę dzielić się swoimi spostrzeżeniami i sposobami na dobra relację i będę to robić, postaram się jednak odpowiadać po prostu na pytania nie wchodzić w polemikę.

    Winni: zy uważasz, że dziecko rodzi się i żyje....


    Winni dzięki za ten post
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 4th 2015
     permalink
    Danap...:wink:
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeNov 4th 2015
     permalink
    Winni: Danap...:wink:


    często słyszę ze my sekta jesteśmy i nawet poza realem to widać :cool:
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Przeczytałam trzy ostatnie strony i chciałam podziękować Danap, Winni, Hydro i Cestmoi za to, że coraz bardziej mi otwieracie oczy :bigsmile: To znaczy, nie jest tak, że dziś dopiero zmieniam zdanie, że od dziś RB jest dobre, bo tak zawsze było, żadna to tajemnica. Może nie czytam książek tak jak Wy, ale sercem jest mi to wszystko bliskie. Chodzi mi o to, że ja jakąś ewolucję codziennie przechodzę, jak patrzę na moje dzieci, na to jak się rozwijają, na to jak coraz mocniej tę wrodzoną dobroć dzieci można "wyciągać". Bo ja również uważam, że dzieci z natury rodzą się dobre, muszą. Gdyby tego natura tak nie skonstruowała, to gatunek ludzki dawno by wymarł. Gdyby od początku noworodek, niemowlę a póżniej małe dziecko było nastawione tylko na "moje, robię na złość celowo, krzywdzę, lubię, biję, bo to fajne", to nie mielibyśmy racji bytu w ogóle. To jest mega złożony temat, stuleciami pracowaliśmy w naszym pięknym cywilizowanym świecie na to, żeby dziś mówić o buntach, zazdrości, wymuszaniu i innych przywarach naszych dzieci :(
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    nie wiem gdzie to wrzucic. chwila refleksji przed swiatecznymi prezentami
    -- ;
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    to ja dorzucę jeszcze filmik. skoro jestem zajawiona :devil:
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 5th 2015 zmieniony
     permalink
    Wytlumaczcie mi jedno, skoro czlowiek rodzi sie z natura dobry, to skad jest zlo na swiecie? Przeciez wedlug tego gdzies musialby zaczac sie pierwowzor zla, zeby czlowiek stal sie zly. Co z popedami, instynktami, ktore nijak maja sie z naszym pojeciem moralnosci?

    Teoretyzuje przyklad: pedofil bedzie uwazal ze nikogo nie krzywdzi, bo przeciez kocha dzieci i chce im sprawic przyjemnosc. Ma na swoj sposob oczywiscie z punktu widzenia naszej kultury zaburzenia, do tego byc moze, ale niekoniecznie, kompletny brak empatii Skad ma wiedziec ze to zle, skoro nikt mu tego nie powiedzial, nie ocenil jego zachowania?
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    PENNY: Przeczytałam trzy ostatnie strony i chciałam podziękować Danap...

    PENNY dziękuję za post, ważne są dla mnie Twoje słowa

    PENNY: Chodzi mi o to, że ja jakąś ewolucję codziennie przechodzę

    tez to mam, oj i to nawet bardzo. wydaje mi się że rewolucja za mną, ewolucja niekończąca się w toku. A czym bardziej myśle sobie że nic mnie nie jest w stanie zaskoczyć to ściany z którymi się zdarzam są wyższe i większe :)

    YPolly: Przeciez wedlug tego gdzies musialby zaczac sie pierwowzor zla, zeby czlowiek stal sie zly

    brak komunikacji, brak zaspokojonych potrzeb?
    Moralność jest różna w zależności od kręgu kulturowego i czasu.
    to co do niedawna było ok teraz nie jest i pewnie to co mamy obecnie tez w przyszłości ewoluuje

    YPolly: Skad ma wiedziec ze to zle, skoro nikt mu tego nie powiedzial, nie ocenil jego zachowania?


    jak pomyślę sobie o sobie i swoim życiu i swoich wyborach moralnych (obecnych i przeszłych) to jestem w stanie wskazać wiele obszarów gdzie ktoś (rodzice/dorośli) mówili mi że to złe a w moim mniemaniu takie nie było i nie jest. Odwrotnie także, jest wiele obszarów gdzie uważali że jest ok i nawet w obecnym czasie jest społeczna akceptacja a ja widzę w tym zło. Były tez takie momenty gdzie popełniałam "zło" i pewnie jakbym poszukała to obecnie też tak jest i wiem o tym ze są to rzeczy zakazane i naganne. Wiedza i możliwa kara nie odstraszają mnie od popełniania "przestępstwa"

    Zgodnie z teoria że należy nam wskazać dobre i złe zachowania abyśmy wiedzieli jak się zachować takie sytuacje nie powinny mieć miejsca?

    To nie są odpowiedzi, możesz to YPolly potraktować jako zaproszenie do dialogu.
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Ja nie mogę przyjąć faktu, że ludzie rodzą się z natury źli. Chociażby dlatego, że gdy patrzę na moją córkę widzę dobroć, dobroć i jeszcze raz dobroć. Ja uważam, że to jednak doświadczenia człowieka sprawiają, że wybiera tę złą ścieżkę w życiu. I może nie zawsze jest to świadome, ale mimo wszystko nie wynika to z natury człowieka. Poza tym ,czy pedofil faktycznie myśli, że nie krzywdzi dzieci, ze robi im dobrze? Ja podchodzę do tego, że dąży on do tego, żeby zaspokoić swoje potrzeby, nie dziecka.
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    danap:

    YPolly: Skad ma wiedziec ze to zle, skoro nikt mu tego nie powiedzial, nie ocenil jego zachowania?




    PENNY: Gdyby tego natura tak nie skonstruowała, to gatunek ludzki dawno by wymarł.


    No i tak zaczelam sie zastanawiac i stwierdzam, ze jednak kulturowo mamy jakies okreslone ramy i przyzwolenie (lub nie) spoleczne na pewnego rodzaju zachowania, ktorego jednak uczymy sie od dziecinstwa i przekazujemy dalej, to pewnie wielu z nas robiloby jednak wiecej. (Patrz przyklad z pedofilia. W krajach arabskich to norma przeciez).

    Generalnie filozofuje, bo u nas ostatnio byl glosny przypadek mordercy i pedofila, ktory zabil co najmniej dwojke malych dzieci. Wlasna matka wydala go policji, po tym, jak jej sie zwierzyl z tego, ze to on zabil poszukiwanego kilkuletniego Mohameda. I tak mysle, ze chyba to jest nawet gorsza rzecz dla matki, wiedziec, ze wlasne dziecko jest morderca i katem, niz pochowek wlasnego dziecka.

    Dlatego bronie sie rekami i nogami przed stwierdzeniem, ze kazdy rodzi sie dobry. To mogloby oznaczac, ze ta matka jest wspolwinna w jakis tam sposob morderstwu tych dzieci, bo przeciez ten morderca urodzil sie dobry.

    Samo podazanie za dzieckiem, bez wyznaczania jakis ram i bez oceniania, zalozenie, ze czlowiek jest moralnie dobry (chyba nie myle sie, ze to podstawowe zalozenia RB?). Do tego z gory zalozenie, ze nikt nie rodzi sie ze sklonnoscia do egoizmu (przeciwnosci empatii) i bez sklonnosci do agresji. Moze takie zalozenie sprawdziloby sie u ludow pierwotnych, ale moim zdaniem w naszym kregu kulturowym nie.

    No nie pasuje mi to do obrazu swiata, wiec polemizuje z tym twierdzeniem. Troche jednak brakuje mi talentu w wyrazaniu sie, wiec mam nadzieje, ze zrozumialyscie, co chcialam przekazac.

    Treść doklejona: 05.11.15 14:49
    Karoolka: Chociażby dlatego, że gdy patrzę na moją córkę widzę dobroć, dobroć i jeszcze raz dobroć.


    Karoolka, i zycze, zebys to cale zycie widziala. :winkkiss:
    Mam podobnie.

    A jednak czuje, ze nie kazdy rodzi sie dobry.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Polluś ja napiszę coś więcej, bo póki co sama z kozami do wieczora siedzę, jak nie padnę na twarz wieczorem to wysmaruję może coś logicznego :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Ale YPolly, Ty wciąż piszesz o kulturze, o otoczeniu, a ja miałam na myśli, że przecież dwudniowy noworodek nie jest naznaczony, że będzie gwałcielem, choćby nie wiem co. Dopiero kultura, okoliczności, ludzie wokół, rodzice, środowisko mogą sprawić, że rzeczywiście tym gwałcicielem się stanie. Natomiast to samo dziecko włożone w dobre otoczenie, o którym pisałam wczoraj, wyrośnie najprawdopodobniej na bardzo dobrego, normalnego człowieka.
    Wszystko sprowadza się do wyborów i według mnie to jest to co najważniejszego rodzic może dać dziecku, możliwość ćwiczenia się w tych dobrych wyborach w domu, gdy jeszcze te wybory mało szkody mogą wyrządzić, po to by potem właśnie, niezależnie od tego gdzie dziecko rzuci los, w jaką kulturę i jak bardzo złe środowisko, żeby ono umiało ufać sobie, swoim przekonaniom i wyborom.
    To się nie zawsze musi udać, gdyż gdyby tak było świat byłby rajem. Ale nawet statystycznie patrząc, ilu morderców i gwałcicieli może wyjść z domu w którym:

    Treść doklejona: 05.11.15 15:05
    Winni: dużo rozmawia się o szacunku, o wolności ( również jego - dziecka ), o granicach, o emocjach i uczuciach, gdzie wolno okazywać złość i niezadowolenie tak jak się to w danym momencie potrafi, gdzie wolno płakać godzinę nad połamanym herbatnikiem bez słuchania niepotrzebnych upomnień, gdzie dziecko ma prawo do własnych wyborów bez wysłuchiwania ocen ( jeśli sobie tego nie życzy ), gdzie zdanie każdego członka rodziny jest tak samo ważne, gdzie każdy ( również dziecko ) sam decyduje o swoich potrzebach fizjologicznych ( również o tym czy i kiedy drzemie w dzień oraz kiedy i ile je ), gdzie każdy ma prawo decydować o swojej własności ( również dziecko o swoich zabawkach, nawet jeśli chce zabawkę za 200 zł oddać za pluszowego misia lub rzucić w złości ) itd. itd
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    YPolly: Moze takie zalozenie sprawdziloby sie u ludow pierwotnych, ale moim zdaniem w naszym kregu kulturowym nie.

    Trochę sobie sama odpowiedziałaś na pytanie :) Bo od kogo jak nie od ludów pierwotnych pochodzimy? To kultura, często religie nakładają na nas kajdany. Wojen religijnych to już nawet liczyć sie nie da, a to nadal trwa i trwać będzie. Nikt już pewnie tego nie zatrzyma, bo po prostu nie ma powrotu do jaskiń. Przykre to jest wszystko, jak świat i ludzie sami sobie ten los zgotowali. Kiedy to zło wyszło? Ciężko stwierdzić, ale pewnie gdzieś własnie w tym momencie, gdy przestaliśmy zgodnie żyć z naturą, gdy człowiek zechciał ją ujarzmiać, nie wiem rewolucja neolityczna? Zobacz istnieją obecnie ludy, gdzie dzieci nie są "rozwrzeszczane, rozbestwione, wymuszające". Gdzie dzieci nie walczą ze sobą o zabawkę, gdzie nie trzeba ich milion razy prosić o coś. Gdzie nikt ich nie pogania, nie zaprasza do stołu - bo one same przyjdą. Tak sobie myślę, że chyba nawet to, że się ubraliśmy, bo do ubrań wszak stworzeni nie byliśmy nigdy, to już jest jakby przerwanie tej naturalności/tego dobra jakim coś było z założenia ewolucyjnego, a to wierzchołek góry lodowej. Jest też tak, że mimo nie sprzyjających warunków jedne jednostki będą bardziej podatne na jakieś czynniki, a inne nie. Jeden w końcu zabije, a inny w tych samych warunkach nigdy tego nie zrobi. To jest tak złożone, to co się dzieje od urodzenia, że ciężko to ująć choćby w pięciu stronach ...

    Przykład tego pedofila wydaje mi się nie trafiony, cóż z tego co on sobie myśli. Większość ludzkich istnień, gdy zobaczyła by go krzywdzącego zapłakane dziecko, w naturalnych odruchu uznała by go za niegodnego życia. Także to jest jednak jakiś skrajny przykład, nieadekwatny jak mi się zdaje.

    Treść doklejona: 05.11.15 15:10
    Winni: Natomiast to samo dziecko włożone w dobre otoczenie, o którym pisałam wczoraj, wyrośnie najprawdopodobniej na bardzo dobrego, normalnego człowieka.

    Oooo właśnie :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    PENNY: To kultura, często religie nakładają na nas kajdany
    To prawda!

    Ale wlasnie, te kajdany naszej kultury! Jak to pogodzic z RB? Tu nasuwa mi sie pytanie-przyklad. W zalozeniu RB, jaka bylaby reakcja matki na zakochanego w 13-latce 19 letniego syna, tzn oboje w sobie zakochani, chca ze soba wspolzyc, nikogo nie krzywdzac przeciez. Wedlug spolecznych (i prawnych przeciez!!) norm, wspolzycie z nieletnim jest karalne. Czy tym nastolatkom nie wypada powiedziec/ocenic?/ zeby jednak poczekali? Czy moze jednak w duchu RB /podazanie za dzieckiem/ nie wtracac sie, bo to ich wybor?

    ..
    I jeszcze tak mysle o tej matce mordercy, ktora wydala swojego syna. Ona ma chyba mocny kregoslup moralny, a do tego, skoro jej sie zwierzyl, to chyba dobry kontakt z nim, a mimo to syn dewiant? No dobra, przyznaje, tu juz mozna tylko spekulowac.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Ja jeszcze dodam, że dzieci najczęściej instynktownie chcą wybierać to co właściwe, ale gdy odbierany im wiarę w to, że to potrafią ( a dzieje się tak zawsze gdy rodzic musi mieć rację na każdym kroku i nieustannie pokazuje dziecku: zobacz, to jest dobre, a to złe, to białe a to czarne ), w pewnym momencie tracą tę umiejętność, a może bardziej: przestają wierzyć, że potrafią same oceniać moralnie wybory swoje i otoczenia, zamiast same oceniać i wybierać, które postępowanie jest właściwe, coraz częściej rozglądają się za kimś, kto im to powie. Jeśli to jest rodzic, to zazwyczaj nie najgorzej ( ale i tak tylko do wieku nastoletniego, potem poszukają gdzie indziej ), ale rodzic nie zawsze jest obok, więc może koleg? Pan w sklepie? Pani w autobusie? Sąsiadka? Robi się chaos, bo często wzorce są sprzeczne, a sobie i swojej zdolności oceny już dziecko nie wierzy, więc i często chaotycznie wybiera, raz jak rodzice powiedzieli, raz jak kolega pokazał. I potem rośnie z tego człowiek, który niby wie czego chce i potrafi wybierać, a w duszy wiecznie ogląda się na innych.
    Takiego człowieka włożyć w otoczenie patologiczne, fanatyczne i on to dopiero rokuje na mordercę czy gwałciciela!
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeNov 5th 2015 zmieniony
     permalink
    No Polly oczywiście, że wypada, a nawet trzeba :) i nie ma tu nic nie zgodnego z RB przecież :)
    YPolly: Czy moze jednak w duchu RB /podazanie za dzieckiem/ nie wtracac sie, bo to ich wybor?

    No kochana :P przecież jest różnica między podążaniem za roczniakiem, czy dwu i trzy letnim dzieckiem, w sensie i cyckozwisania, rękonoszenia czy wspólnego spania,tłumaczenia do upadłego wielu spraw :) , a podążaniem za 19 letnim mężczyzną, prawda ? To już są inne rozmowy i inne potrzeby, innego rodzaju wsparcie :) Ciężko przyrównać te dwie sprawy, myślę że rozsądny 19 latek w życiu się nie pokusi o współżycie z 13 latką.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    YPolly: Czy tym nastolatkom nie wypada powiedziec/ocenic?/ zeby jednak poczekali? Czy moze jednak w duchu RB /podazanie za dzieckiem/ nie wtracac sie, bo to ich wybor?

    Ale YPolly, to nie jest tak, że my z dziećmi nie rozmawiamy o moralności. Chodzi tylko o to, by dziecku nie mówić: to jest złe/dobre ( upraszczam! ), ale rozmawiać z nim, pokazywać swój punkt widzenia, wskazywać na uczucia osób zainteresowanych, swoim życiem pokazywać swoje wartości, ale pozwolić by dziecko samo dochodziło do własnych wniosków moralnych, by jednak ostatecznie to ono wybrało. To pozwala dziecku ćwiczyć się w dobrych decyzjach, pozwala też zobaczyć ( jeśli wybierze źle ), że warto brać pod uwagę opinię rodzica, pozwala mu w końcu coraz bardziej wierzyć w siebie gdy coraz więcej tych wyborów będzie trafnych.
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Winni: Chodzi tylko o to, by dziecku nie mówić: to jest złe/dobre ( upraszczam! )
    Winni, ale kto dziecku mowi, ze cos jest zle/dobre bez rozmowy, wyjasnienia?

    Bo na pewno nie ja.

    Ale jak widze, gdy moje male, powiedzmy dwuletnie dziecko dreczy kota, to tlumacze mu, zeby tego nie robilo, przeciez tego biednego kota tez boli. Gdy nie reaguje, bo to jednak swietna zabawa, zobaczyc, co kot teraz zrobi, to o ile kot nie zdazyl uciec, zabieram mu zwierzatko. (to znow przyklad pogladowy ale z zycia wziete, wiem ze do pewnego wieku to moze byc ze zwyklej nieswiadomosci, ale to dla mnie przyklad, ze w tym wieku jeszcze empatia jest malo rozwinieta).

    ..
    Czyli zakladacie, ze rozsadny zakochany nastolatek wychowany w duchu rb nie bedzie rozwazal nawet seksu z ukochana? :D (dobra, zartuje. Mysle, ze nie ma recepty uniwersalnej i odpowiedzi na to).
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    YPolly: Czy tym nastolatkom nie wypada powiedziec/ocenic?/ zeby jednak poczekali?

    Pytanie jest źle postawione. Moment na pracę z moralnością dziecka był duuuuużo wcześniej, gdy miało 3 lata i chciało samo decydować o wszystkim co tylko możliwe. Jeżeli matka przez te 19 lat nie wspierała syna w jego uczeniu się wyborów, to teraz niewielki już ma wpływ. O to właśnie chodzi w RB, gdy mówimy że chcemy by dzieci uczyły się wybierać, by same decydowały, by ufały swojej moralności. To ma je przygotować do takich właśnie momentów życiowych, gdy wybór wykracza mocno poza bezpieczną sferę wyboru ubrania w wieku lat trzech.
    Niezmiennie wierzę, że dziecko, które wychowane jest w szacunku, bliskości, empatii, wolności i tym ws,ystkim o czym pisałam tyle razy, które przyzwyczajone jest ufać swoim wyborom, na pewno będzie potrafił podjąć w tej sytuacji właściwą decyzję.
    I powtórzę się:
    Winni: To się nie zawsze musi udać, gdyż gdyby tak było świat byłby rajem.

    Jednak jest o wiele bardziej prawdopodobne niż to że z domu w którym panowała wolność, bliskość, szacunek i empatia, wyjdzie gwałciciel.
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Pewnie zajrze tu znow dopiero jutro, wiec do zobaczenia :)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015 zmieniony
     permalink
    YPolly: Ale jak widze, gdy moje male, powiedzmy dwuletnie dziecko dreczy kota, to tlumacze mu, zeby tego nie robilo, przeciez tego biednego kota tez boli.

    No właśnie, tłumaczysz mu. Od razu z pozycji "wszechwiedzącego" dorosłego. A gdyby tak wziąć dziecko na kolana, oderwać się na 5 minut od zmywania, i zapytać jak ono myśli, co czuje kotek gdy go się ciągnie za ogon? Upraszczam znowu, lecz chodzi mi o to by raczej motywować dziecko do tego by coraz częściej chciało samo stawać na straży swojej moralności ( tak, nawet dwulatek ), zamiast bezustannie robić to za niego. By pokazywać dziecku, że wierzymy, że ono wie, jak postępować i my nie musimy tego kontrolować lecz zawsze jesteśmy gotowi wspomóc, jeśli będzie niepewne. By dziecko samo czuło się odpowiedzialne za to by pomyśleć o tym jak jego zachowanie wpływa na otoczenie. By wspierać je w tym, swoim przykładem, słowami, obecnością, ale nie robić tego za niego, chyba, że to absolutnie konieczne bo zagraża życiu czy zdrowiu czy cudzej własności.

    W mojej opinii, to jest też właśnie nauka prawdziwej odpowiedzialności. Oraz empatii i szacunku do człowieka, natury, naszej kultury itd.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Winni pisze bez złośliwości, ale jak wspierać dziecko, ktore długo nie mowi? Zapytasz je co czuje ktos/cos i cisza....
    Ja rozumiem wszystko, o czym piszecie, ale zycie to niestety weryfikuje. Moj syn zaczal mowic po 3rz i nie było mowy o dialogu, odpowiadaniu na pytania, tłumaczenie watpliwości.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    A ja melduję, że jesteśmy po wizycie kontrolnej w Grudziądzu. Lekarz zadowolony z efektów zabiegu... Dawidek nawet zrobił się mniej pobudzony... Oddycha nosem, nie chrapie, nie krztusi się pokarmem i nie ma bezdechów!!!! I wiele innych plusów ;)

    Teraz czekam czy zabieg przeniesie się na lepszą odporność...

    Ciekawa dyskusja się toczy, ale poczytam wieczorem...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015 zmieniony
     permalink
    Zwyczajnie Jahe, zadawać pytania zamknięte, gdzie odp = tak/nie, gdzie dziecko może kiwnąć główką lub zaprzeczyć.
    Szczerze, mam poczucie, że szukasz dziury w całym.
    Poza tym czy 3 lata, to za późno na bardziej rozbudowane próby?
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    To Winni pozbądź się tego wrażenia, bo to tylko przeszkadza w dyskusji....
    Jaki zreszta miałabym w tym cel?
    Napisałam wiele razy juz, ze jest mi to bliski temat, ale wiem, ze nie ma ideałów.

    A wracając do mojego syna- widzisz, moim zdaniem brak możliwości swobodnej komunikacji z dzieckiem naprawde sporo utrudnia. Przykład: dziecko ma jakas potrzebę i próbuje ja zakomunikować a ja pytaniami zamkniętymi probuje ja odgadnąć. O ile dziecko jest wyspane itd. nie ma problemu, ale w przeciwnym wypadku juz tak różowo nie jest. Dochodzi do sytuacji, ze komunikacja staje sie niemożliwa.
    Uważam zreszta, ze pytania zamknięte sa narzucaniem toku myślenia.
    Sprawa mnie żywo interesuje, bo widze, ze córka idzie równo w ślady syna i rowniez spodziewam sie późnego startu mowy.
    Kto miał problem dziecka, ktore pozno zaczęło mowic, ten wie, jakie sa z nim problemy i jak szybko znikają wraz z umiejętnością werbalnej komunikacji.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Jahe, zgoda, ale naprawdę 3 lata to nie jest za późny wiek na to by zacząć wspierać dziecko w tym wszystkim o czym pisałyśmy. Dwa-trzy lata to czas kiedy to wszystko mniej więcej się zaczyna, więc masz jeszcze całe lata :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Winni, nie narzekam, ale jestem tez świadoma tego, ze w pewnym momencie trzeba było mu cos narzucać, przede wszystkim w kwestii dobro-zło. Po prostu....
    Widzisz ja tez z moim dzieckiem duzo rozmawiam i tez chce, by umiał dokonywać dobrych wyborów, bo uważam, ze to moze go uchronić w przyszłości przed wieloma patologiami.
    Przykład ze szklanka, który wczesniej wzbudził tyle emocji... Dla mnie ważne jest by uczyć Wojtka takiego wyładowywania emocji, który bedzie tez szanował innych. Pewnie tak jest dlatego, ze wiem, w jakim otoczeniu przychodzi mu zyc-większość jego kuzynostwa jest chowana przy pomocy klapsów a moi teściowie tez nie raz by mu przyrznęli. I szczerze jest to dla mnie problem, gdy jestesmy świadkami jak ktos przy nas traktuje dzieci hmmmm....bez należytego im szacunku.
    Z tym narzucaniem jest tez tak, ze sa kwestie, w których nie mozna odpuścić. Dyskutowalysmy kiedys nt ćwiczeń logopedycznych...
    Bo wiesz, ja mam wrazenie, ze dopóki dziecko rozwija sie, jakby to powiedziec, książkowo i nie trzeba niczego korygować to jest super i mozna sie w pełni oddać ideom RB. Ale jak musisz, musisz i koniec kropka, systematycznie ćwiczyć z dzieckiem, to uwierz mi, ze trudno o wsparcie wyborów dziecka, bo ono zwyczajnie nie rozumie ich sensu, nie mysli dlugodystansowo.

    Moja wypowiedz to takie wylanie żalu troche, bo ja tez szukam odpowiedzi na swoje pytania o swoje watpliwości i szczerze jest mi przykro, gdy czytam, ze szukam dziury w całym.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 5th 2015
     permalink
    Jahe, ja nie znam Twojej sytuacji, natomiast Twoje wypowiedzi zawsze są takie... "podważające" i stąd taki mój odbiór, nie chciałam zrobić Ci przykrości.
    A wracając do tematu, to wiesz... To że znajdzie się grupa dzieci o specjalnych potrzebach, nie znaczy, że całe podejście jest nie dobre, nie życiowe czy nie przystające do cywilizacji, którą mamy.
    Zawsze będzie tak, że nie wszystko i nie zawsze da się w 100%, ale do ideału trzeba dążyć, nawet jeśli wiadomo, że w 100% nie da się go osiągnąć :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015 zmieniony
     permalink
    PENNY: Przeczytałam trzy ostatnie strony i chciałam podziękować Danap, Winni, Hydro i Cestmoi za to, że coraz bardziej mi otwieracie oczy :bigsmile:


    Dzięki Penny za twoje słowa (choć mój udział w ostatniej dyskusji to raptem parę "ooo" :wink:), to ważne dla mnie, bo niestety nie jest to moje naturalne środowisko (wpływ własnego dzieciństwa itd.) i każdego dnia muszę wkładać ogromny wysiłek w to, żeby to realizować w swoim domu. Chciałabym, żeby to było dla mnie prostsze, ale cieszę się, jak widzę, co to daje. I tak w temacie trochę tych rozważań o tym czy faktycznie my rodzice powinniśmy definiować dla dziecka co jest dobre, a co złe, taka sytuacja z mojego domu, która wydarzyła się parę dni temu:

    Mąż był na szkoleniu parę dni. Przed powrotem spontanicznie kupił jakieś drobiazgi dla dziewczyn - takie małe drewniane zabawki handmade, nic wielkiego, po prostu postanowił im sprawić przyjemność. Niestety nie trafił w gust starszej i usłyszał "w podziękowaniu", że jej się to nie podoba. Orzekła, że wolałaby coś innego, rozpłakała się i uciekła do swojego pokoju. Poszłam za nią z gotową przemową na końcu języka - no wiecie, typowe rodzicielskie kazanie o tym, że trzeba dziękować, że wypada wyrazić wdzięczność, że tacie jest przykro, bla bla bla... (czyli to, o czym pisałyście - chciałam jej po prostu wskazać, że jej zachowanie było niewłaściwe oraz że właściwym byłoby... itd.). Na szczęście udało mi się w porę ugryźć w jęzor i po prostu pogadałyśmy o jej uczuciach.

    Nie minęło 15 minut, gdy młoda wyszła z pokoju, poszła prosto do taty i powiedziała: "tato, bardzo ci dziękuję, że przywiozłeś ten prezent specjalnie dla mnie. Nie podoba mi się i marzyłam o czymś innym, ale fajnie, że pamiętałeś". Szczęka mi opadła. I szczerze wątpię, że powyższa scena miałaby taki finał, gdybym nie oparła się pokusie i jednak strzeliła dziecku moralizatorskie kazanie...
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Jaheira, myślałam o Was w nocy trochę. Wiem z własnego doświadczenia, jak bardzo bariera językowa jest przeszkodą na co dzień w komunikacji. Mimo, że moje dziecko zaczęło mówić jakoś w styczniu, to aż do niedawna było jakieś ubogie. Dopiero jakoś od kilku tygodni mamy rozkwit. Jak nałożyć na to jeszcze jej temperament... Oj, bywało ciężko. Czasem płakałam razem z nią. Ale wracając do sedna, dlaczego akurat o Was myślałam tej nocy. Nat jest po chorobie, jeszcze osłabiona, pokasłująca, jednocześnie włączyła się jej funkcja jedzenia i nabiera sił. Od pewnego czasu nie śpi w dzień, więc wieczór bywa różny, raz do końca dnia nie ma problemów, raz już o piątej nie wytrzymuje i w spazmach i szlochu zasypia mi na kolanach. I taki wieczór miałyśmy wczoraj. Najpierw poszło o to, że mam czarną bluzkę, później o to, że nie ma bąbelków w wodzie, później, że spaghetti chce bez mięsa... Wierzę, że wiesz, ile zachodu kosztowało mnie, żeby empatycznie odpowiedzieć na takie problemy. I wierzę w to, że wiesz, że te "powody" to nie były tak naprawdę powody. I tutaj nie ma wpływu, czy dziecko mówi, czy nie mówi... W tej kwestii się nie zmieniło zupełnie nic. Myślę, że po prostu musi dorosnąć do tego, żeby zapanować nad swoim własnym zmęczeniem, głodem, żeby móc się z nią dogadać w takich momentach. Do tego czasu pozostaje mi tylko być. Bo czy potrafię zrobić z wody niegazowanej gazowaną? Albo skleić złamane ciasteczko? Niestety, choćbym chciała jej pomóc, to nie potrafię. Nie mogę nic innego jak zrozumieć i po prostu wysłuchać jej płaczu z cierpliwością i szacunkiem.
    Druga, ważna sprawa, którą poruszyłaś. Terapie. Myślę, że zalicza się też do tej kategorii hasło "leki", "higiena", "sprzątanie" i wiele innych... Myślę, że tu wiele zależy od rodzica. Od tego, ile wolności w decydowaniu o sobie zostawia dziecku, a ile bierze na siebie. Im więcej "odpowiedzialności" przekazujemy dzieciom, tym mniej potrzebujemy na nie naciskać w innych kwestiach. Widzę to sama po nas. Im bardziej dyrektywna się staję, im bardziej szala przechyla się na stronę moich przyzwyczajeń, tym więcej mam w domu "nie". Ostatni czas to apogeum. Muszę znów przestawić się na "dobre" tory. Za bardzo chciałam zadbać o siebie, za mało po prostu byłam do dyspozycji. To u mnie szwankuje i widzę to później w zachowaniu w zupełnie innych płaszczyznach. Ale... Sama sobie wytrąciłam z ręki wszystkie narzędzia wpływu i sama sobie jestem winna :wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015 zmieniony
     permalink
    cestmoi89: Im więcej "odpowiedzialności" przekazujemy dzieciom, tym mniej potrzebujemy na nie naciskać w innych kwestiach.


    Milion "oooo" się tutaj należy. Sprawdzone wielokrotnie w praktyce - im bardziej odpuszczam dzieciom w kwestiach, które tylko z pozoru są istotne, tym mniej one protestują, gdy trzeba zrobić coś naprawdę ważnego, a na co akurat niekoniecznie mają ochotę (czyli: podać leki, zrobić inhalację itd.). Jeśli mają dużo przestrzeni na swoje własne decyzje, to nie widzą powodu do buntu, kiedy to faktycznie ja muszę przejąć ster. I w sumie co w tym dziwnego? Czy to się różni czymkolwiek od postawy większości dorosłych? Kto z nas się nie buntuje, jeśli czuje, że nasze życie jest ustawione od a do z przez inne osoby?
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    _hydro_: Nie minęło 15 minut, gdy młoda wyszła z pokoju, poszła prosto do taty i powiedziała: "tato, bardzo ci dziękuję, że przywiozłeś ten prezent specjalnie dla mnie. Nie podoba mi się i marzyłam o czymś innym, ale fajnie, że pamiętałeś". Szczęka mi opadła. I szczerze wątpię, że powyższa scena miałaby taki finał, gdybym nie oparła się pokusie i jednak strzeliła dziecku moralizatorskie kazanie...


    No właśnie to jest przykład działania w praktyce tego, co opisałam. Jeśli dziecko czuje, że ma wybór, zazwyczaj instynktownie wybierze właściwie.

    Treść doklejona: 06.11.15 09:01
    Cestmoi, hydro, no dokładnie to samo jest u nas. Nie ma problemów z pójściem do lekarza, lekami, inhalacjami, byciem na czczo przed badaniem przez 3 godziny, pójściem spać o rozsądnej porze. Wiadomo zachwytu nie ma, czasami potrzeba trochę wsparcia zabawą, słowami zrozumienia, pocieszenia gdy boli, ale takie sprawy naprawdę przechodzą bez stosowania przymusu z mojej strony.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni: No właśnie to jest przykład działania w praktyce tego, co opisałam. Jeśli dziecko czuje, że ma wybór, zazwyczaj instynktownie wybierze właściwie.


    ...natomiast rodzic, dokonując samodzielnej oceny (= prawiąc kazanie co jest ok, a co nie) tak naprawdę mu tego wyboru nie daje - dziecko tym samym może już wcale nie chcieć podejmować tego wysiłku i myśleć nad tym, co się wydarzyło, bo ktoś już to za niego załatwił, pozamiatane...

    Tak to widzę. Żeby nie było, bo ja nieraz to podkreślam, bardzo często mam wątpliwości czy to faktycznie zadziała. Ale dotąd działa. I dobrze, bo mnie motywuje, żeby nie iść na łatwiznę :smile:
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Dziecko zawsze też będzie próbowało iść pod prąd w stosunku do tego, co słyszy.

    Taka sytuacja od nas ostatnio: Hania się obudziła, jeszcze taka rozespana weszła mi na kolana i razem bujałyśmy się na piłce gimnastycznej. Zosia spała, więc był czas - siedziałyśmy tak 5, 10, 15 minut... Ona cały czas przyklejona do mnie i rozespana. Nagle mówię do Hani: "jest mi bardzo miło jak się tak przytulamy. Może będziemy się tak bujać dziś przez cały dzień?".

    Czy muszę dodawać, że zeszła mi z kolan z prędkością światła? :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    a_net_a: Nagle mówię do Hani: "jest mi bardzo miło jak się tak przytulamy. Może będziemy się tak bujać dziś przez cały dzień?".

    Czy muszę dodawać, że zeszła mi z kolan z prędkością światła?


    Mój by w życiu nie zszedł :wink: Byłby zachwycony taką propozycją :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Na szczęście udało mi się w porę ugryźć w jęzor i po prostu pogadałyśmy o jej uczuciach.


    A czy pogadałyście również o uczuciach taty (co mógł poczuć/ poczuł)?
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Else: A czy pogadałyście również o uczuciach taty (co mógł poczuć/ poczuł)?


    Ja zajęłam się w pierwszej kolejności tylko jej uczuciami. O uczucia taty, jak widać, potrafiła zadbać sama. Czy to nie przekonujące? Dla mnie tak. Wcale nie musiałam jej o tym przypominać. Wierzę, że dziecko, którego uczucia są szanowane, z takim samym szacunkiem traktuje uczucia innych.
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Haha Winni :bigsmile: jednak każde dziecko jest inne. Dla mnie to cud że posiedziała chwilę na kolanach, a nie od razu pognała "na psygodę!!" :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Czy to nie przekonujące?


    Dla mnie nie...
    Ponieważ uważam, że trzeba rozmawiać nie tylko o uczuciach dziecka, ale też osób, których "problem" dotyczy...
    Przecież równie dobrze to nie musiał być prezent od taty, ale np. od koleżanki/ kolegi w czasie urodzin...

    Poza tym co jeśli jednak ona by nie podeszła przeprosić taty? Nie zrozumiałaby, że tacie było przykro?
    Temat nie zostałby poruszony?

    Dla mnie uczucia mojego dziecka są bardzo istotne, ale innych osób też i rozmawiam z nim gdy komuś zrobi przykrość... (np. "zobacz Maciuś płacze. Jak myślisz dlaczego?")...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    else, mozemy zadbac o potrzeby innych jedynie wowczas gdy nasze podtrzeby sa zaspokojone.
    tak wiec hydro postapila slusznie - zadbala o uczucia corki, a ta potym jak jej potrzeby zostaly zaspokojone sama pomyslala o innych (w tym wypadku o tacie).
    musi to tak funkcjonowac. z tego wynika rowniez asertywnosc i zdrowy egoizm. JA musi stac na pierwszym miejscu.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    tak wiec hydro postapila slusznie - zadbala o uczucia corki,


    Ale ja nie twierdzę, że nie...
    Ale jednak mi osobiście czegoś zabrakło...

    No, ale mnie przy tej rozmowie nie było, przy tej sytuacji nawet, więc może sobie inaczej to wyobrażam...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015 zmieniony
     permalink
    A mnie to przekonuje, bo uważam, że samo w sobie jest dowodem na to, że uczucia taty ją bardzo obchodzą. A to, że na pierwszy plan wysunęły się na początku jej własne? Czy to coś złego? Jest dzieckiem, ciągle się uczy radzić sobie z emocjami. Uporała się z nimi i wtedy miała możliwość samodzielnie pomyśleć, co jej reakcja mogła znaczyć dla drugiej strony. Z czasem nabierze doświadczenia i będzie takie sprawy załatwiała w coraz bardziej "dorosły" (= społecznie akceptowany) sposób.

    Else: Przecież równie dobrze to nie musiał być prezent od taty, ale np. od koleżanki/ kolegi w czasie urodzin...


    A jakie to ma znaczenie? Skoro w jednej sytuacji potrafiła to zrobić, to i w drugiej postąpi podobnie. Trochę mi to przypomina moje dzieciństwo i moją nielubianą babcię. Nieustannie zmuszano mnie do okazywania jej szacunku. Nie chciałam i nie potrafiłam się podporządkować (szczególnie, że ja nie byłam szanowana przez babcię wcale). Nigdy nie dawano mi przestrzeni na moje własne uczucia związane z tą osobą i sądzę, że to dlatego. Czy byłoby inaczej, gdyby ktoś wtedy choć raz pochylił się nad tym, co ja czułam? Nie wiem, ale sądzę, że to możliwe.

    Else: Poza tym co jeśli jednak ona by nie podeszła przeprosić taty? Nie zrozumiałaby, że tacie było przykro?
    Temat nie zostałby poruszony?


    Nie wiem, Monia, tutaj akurat takiej potrzeby nie było, ale często rozmawiamy o uczuciach, nie tylko własnych. Czasem dyskutujemy sobie o sytuacjach w przedszkolu, domu, to nie jest tak, że mówimy tylko o jej uczuciach i żadnych innych. Mówimy też o własnych i innych ludzi także, nieustannie. No i widzę, jakie duże znaczenie ma dla niej nasz przykład. Widzi nas w codziennych sytuacjach z innymi ludźmi i wierzę, że jeżeli my będziemy wobec innych w porządku, to i ona będzie chciała postępować tak samo. Już teraz się stara, mimo że czasem jej dziecięce emocje nad nią dominują. Ale jest na dobrej drodze. Bez kazań i moralizowania. Więc jednak da się.

    Mam wrażenie, że uparcie trzymasz się sztywnego schematu, w którym nie ma miejsca na kredyt zaufania dla dziecka i jego umiejętności. Boisz się "puścić ster". Czy dobrze rozumiem, że obawiasz się, że bez ciągłej asysty dorosłego dziecko się natychmiast zagubi? Dlaczego?
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Mam wrażenie, że uparcie trzymasz się sztywnego schematu


    Dobrze, że to tylko wrażenie ;)

    Czy dobrze rozumiem, że obawiasz się, że bez ciągłej asysty dorosłego dziecko się natychmiast zagubi?


    źle zrozumiałaś ;)

    Bez kazań i moralizowania.


    Ale ja nic o "kazaniu" czy moralizowaniu nie mówiłam...

    A jakie to ma znaczenie?


    Znaczenie to ma takie, że o ile dorosłego tatę mogłaś zostawić w pokoju obok i pobiec za córką, by porozmawiać z nią o jej uczuciach, o tyle w przypadku dzieci to już takie proste nie jest... Bo za kim pobiec - za rozpłakaną dziewczynką, która kupiła "nie ten prezent", czy za córką, której się ten prezent nie spodobał...
    Jak byś to rozwiązała? Nadal najpierw stawiałabyś uczucia córki, czy uczucia obu z nich "równo"????
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Else: Znaczenie to ma takie, że o ile dorosłego tatę mogłaś zostawić w pokoju obok i pobiec za córką, by porozmawiać z nią o jej uczuciach, o tyle w przypadku dzieci to już takie proste nie jest... Bo za kim pobiec - za rozpłakaną dziewczynką, która kupiła "nie ten prezent", czy za córką, której się ten prezent nie spodobał...
    Jak byś to rozwiązała? Nadal najpierw stawiałabyś uczucia córki, czy uczucia obu z nich "równo"????


    Podejrzewam, że każdy rodzic, nawet jeśli tego głośno nie powie, w pierwszej kolejności chce zadbać o uczucia swojego dziecka. To naturalne, prawda? Podejrzewam, że zrobiłabym to samo, co w sytuacji z tatą, bo wiem, że wtedy miałaby szansę rozwiązać to równie dojrzale (co w konsekwencji oznaczałoby, że i uczucia drugiej strony zostaną wzięte pod uwagę). Ale wiesz co? Jestem spokojna o to, że coś podobnego niekoniecznie kiedykolwiek nastąpi. Po pierwsze, taka sytuacja z niechcianym prezentem przydarzyła się nam pierwszy raz. Po drugie, to się zdarzyło w naszym domu, z tatą, który jest osoba bliską, najbliższą przecież, i przy której tym samym można zachowywać się całkowicie swobodnie. Już teraz widzę, że będąc poza domem, w stosunku do osób mniej znanych moje dziecko zachowuje się inaczej, dużo bardziej powściągliwie. I też myślę, że to naturalne, zresztą nieraz się tu o takim zjawisku wspomina. Moje dzieci też są na to przykładem - w przedszkolu, do którego chodzą, uchodzą za najgrzeczniejsze pod słońcem istoty, które nie mają najmniejszego problemu z dostosowaniem się do przyjętych zasad. Nieraz trudno mi w to uwierzyć, skoro czasem po powrocie do domu wystarczą im dwie minuty, żeby pokłócić się na śmierć i życie o jakąś - z mojego punktu widzenia - pierdołę. Tak widocznie odreagowują, a w domu czują się na tyle swobodnie, że sobie na to pozwalają. I ja nie widzę w tym niczego niewłaściwego. Wszak my, dorośli, też potrafimy się powstrzymać w pracy w obecności nielubianego szefa, a w domu możemy dać upust emocjom i swobodnie sobie na niego pobluzgać. Normalna sprawa, nie? Także powtórzę - jestem o nią spokojna, wiem, że jeśli jej uczucia są należycie szanowane, to nikomu z jej strony krzywda nie grozi.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    dla mnie te problem jest wydumany
    bylam na kilkunastu urodzinach dzieciecych, wiadomo ze nie zawsze sie trafi z prezentem, w zyciu nie wpadlabym na to ze dziecko moze rzucic ze jest rozczarowane do drugiego dziecka. czy nawet doroslego. to sa tak jak hydro pisze - zupelnie inne otoczenia, zupelnie inne rzeczy.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Else: Mam wrażenie, że uparcie trzymasz się sztywnego schematu

    Dobrze, że to tylko wrażenie ;)

    Czy dobrze rozumiem, że obawiasz się, że bez ciągłej asysty dorosłego dziecko się natychmiast zagubi?

    źle zrozumiałaś ;)

    Bez kazań i moralizowania.

    Ale ja nic o "kazaniu" czy moralizowaniu nie mówiłam...


    No wiesz, to tylko internet. Analizuję to, co czytam, po prostu takie odniosłam parokrotnie wrażenie czytając tę wymianę zdań. A co do "kazań i moralizowania" to powinnam to ująć w cudzysłów, bo to ironiczne miało być - znowu niedostatki komunikacji na forum :wink: (chociaż w sumie dla mnie to są nieraz niepotrzebne kazania, a przynajmniej tak to odbierałam jako dziecko). Niemniej widzę, że mimo wszystko podejście mamy nieco inne do tych spraw.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Ale niemniej widzę, że mimo wszystko podejście mamy nieco inne do tych spraw.


    Bez dwóch zdań ;)...
    Natomiast nie twierdzę, że któraś z nas jest "lepsza"/ "gorsza" ...

    Każda z nas wychowuje swoje dzieci najlepiej jak potrafi...

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 06.11.15 11:06</span>
    dla mnie te problem jest wydumany


    No pewnie, że wydumany, ale skoro uczymy dzieci asertywności, to możemy zakładać, że któreś w nosie będzie miało "inne okoliczności"...

    A co jeśli będzie na odwrót i to naszego dziecka prezent się nie spodoba i to jemu będzie przykro i nas przy nim nie będzie????

    Lub jest jeszcze inna opcja...
    Co jeśli sytuacja nadal ma miejsce w domu między rodzeństwem? Za którym pobiec????
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Else, a co Ty byś chciała, żeby Dawidek zrobił gdyby był na miejscu córki hydro?
    Czy nie to, co ona właśnie zrobiła?
    No bo jeśli tak, to przecież zrobiła to, przeprosiła, upraszczając. Więc jaki cel miałoby ewentualnie Twoje tłumaczenie?

    Treść doklejona: 06.11.15 11:11
    Else, Ty jednak uparcie szukasz i chcesz trzymać się schematu :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Else: skoro uczymy dzieci asertywności, to możemy zakładać, że któreś w nosie będzie miało "inne okoliczności"...


    Asertywność zdaje się nie polega na tym, żeby "mieć w nosie inne okoliczności", prawda?

    Else: Co jeśli sytuacja nadal ma miejsce w domu między rodzeństwem? Za którym pobiec????


    Ooo, rodzeństwo to już wyzwanie, muszę przyznać. Nie mam gotowej recepty, bo sama się ciągle uczę. Trudno nieraz zadbać o uczucia obu jednocześnie, czasem muszę się nieźle nagimnastykować ;) Ale nauczyłam się już, że najlepiej działa danie im wolnej ręki, żeby spróbowały same się dogadać. Im większa ingerencja z naszej strony, tym większe szanse na to, że któraś z nich poczuje się pokrzywdzona.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 6th 2015
     permalink
    Winni, ja wyżej pisałam o swoich wątpliwościach, wyjasniłam swoje wątpliwości, Hydro mi tłumaczy/ła ja sobie czytam....


    Ja napisałam wyżej odpowiedź na twoje pytanie:
    Więc jaki cel miałoby ewentualnie Twoje tłumaczenie?
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.