Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeNov 29th 2015 zmieniony
     permalink
    A my witamy się oficjalnie na wątku...z obustronnym wysiękowym zapaleniem uszu i głuchotą, ropiejącymi oczami, gilem po brodę i kaszlem z odruchem wymiotnym...żyć nie umierać.
    Czyli najwyższa pora nauczyć smarkać nos...tylko jak??

    U nas nie ma problemu z zazdrością czy zabieganiem o któreś z rodziców. Czasami przeszkadza w usypianiu, ale wtedy tłumaczę, że jak Bartek szybko pójdzie spać to będę mogła przyjść do niego, a jak nie zaśnie to muszę zostać. akie tłumaczenie wystarczy. Problem jest jak Bartek chce dotknąć Kacpra czy też jakiejś jego rzeczy. Oraz Kacper wpada w złość jak próbuję podać Bartkowi coś do jedzenia, krzyczy wtedy, że nie wolno, że on może tylko mleczko.
    --
  1.  permalink
    bari_87: Kacper wpada w złość jak próbuję podać Bartkowi coś do jedzenia, krzyczy wtedy, że nie wolno, że on może tylko mleczko.
    - hehe, przepraszam, ale sobie wyobrazilam ;)

    Witamy i spoznione zyczenia urodzinowe dla Kacperka :)
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Natura to swietnie wymyslila. Ani ja ani dzieci nie pamietaja dantejskich scen:) a co do czasu osobno dla kazdego...hmmm...to co maja zrobic samotne matki ( czy "slomiane wdowy" jak ja aktualnie;) dwojki czy wiecej dzieci? Dla mnie nie ma co porownywac, ze kiedys...czasy sie zmienili. Trzeba sie po peostu dostosowac, nawet jesli oznacza to, ze czasem dzieci wiecej bajek ogladaja niz przed urodzeniem drugiego. Za to jak teraz widze jak razem targaja ciezkie klocki i wspolnie spiewaja przy tym puosenke z Dory to:heartbounce:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Rodziny wielopokoleniowe to raczej w pokoleniu naszych rodziców. Z naszego pokolenia to raczej nie kojarzę nikogo, kto by w takim domu dorastał - większość rosła w rodzinach 2+2, rodzice przyjezdni, nowi w mieście, babcie i dziadkowie na wsi i do nich się jeździło na święta i na wakacje. Wiem, pewnie bywało inaczej, ale u mnie 90% otoczenia żyła właśnie tak i też traumy nie było z tego powodu, a czasy były przecież dużo gorsze (stanie w kolejkach po każdą pierdołę, problem z kupieniem podstawowych produktów, tetrowe pieluchy itd.).
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Mało tego, często nasze mamy miały na głowie i dom i jakąś pracę, aby związać koniec z końcem w latach 85-95, wiecznie nieobecny ojciec. Myśmy mieszkali na wsi, więc i wodę trzeba było nosić, prać we frani, drewno porąbać, w piecu napalić. Ale można było biegać z sąsiadami do woli. U nich się jadło obiady, a potem zapraszało całą gromadę na jutro do nas. Któż się z mamą bawił? Przypominacie sobie takie cuda??
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    No właśnie ja nie pamiętam żeby mama się ze mną bawiła. Może dlatego tak czasem ciężko mi bawić się z Łucją. A że tylko mama u nas to nawet jej powiedziałam ostatnio że po to są zabawki żeby czasem dzieci się nimi same bawiły, bez rodziców.
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    _hydro_: rodzice przyjezdni, nowi w mieście, babcie i dziadkowie na wsi i do nich się jeździło na święta i na wakacje

    A Wy z Wawy? bo ja z sredniej miejscowosci, mieszkalismy na poczatku z dziadkami, chyba z 10lat mialam jak poszlismy na swoje. Za to nigdy nie wynajmowalismy. I u mnie zas 90% rodzin tak zaczynalo. Jak by nie patrzec dziadki szybko na renty/emerytury poszli i wnuki chowali, a rodzice faktycznie w pracy. Ze mna sie dziadkowie duzo bawili, duzo "pomagalam" przy wszystkim.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 30th 2015 zmieniony
     permalink
    Żadna Wawa ;) Powiatowe miasto, teraz podupadające, kiedyś w rozkwicie - i właśnie dlatego tak u nas było, bo na tamte czasy przypadał największy rozwój, powstało mnóstwo osiedli, były duże zakłady przemysłowe, więc sporo ludzi tak startowało. Praktycznie rodzice wszystkich moich znajomych ze szkoły. To ja byłam akurat wyjątkiem, że babcia mieszkała z nami, bo większość z nich do babci jeździła na wieś.

    Treść doklejona: 30.11.15 12:50
    cestmoi89: Któż się z mamą bawił? Przypominacie sobie takie cuda??


    Nie pamiętam w ogóle czegoś takiego. Nami zajmowała się babcia, ale ona wymagała jedynie, żebyśmy siedzieli cicho i jej nie przeszkadzali. Rodzice pracowali na pełen etat, a po pracy uprawiali ogród i działkę, żebyśmy mieli swoje warzywa i owoce. I tak jakoś czas płynął.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Kurczę to ja pamiętam... rodzice wracali o 16 do domu, mama czasem później, ale bawić to się tata zawsze z nami bawił. Mama za to angazowala nas w życie domowe, pichcenie... i pamietam wycieczki rowerowe w weekendy. Moja mama mówi, ze wtedy było o tyle lepiej, ze nikt się nie bał o pracę - po prostu była jak nie ta to inna. Ale "pokoleniowo" już nie mieszkaliśmy. Nawet moi dziadkowie tak już nie mieszkali.
    --
  2.  permalink
    No ja tez nie pamietam bym sie z rodzicami bawila. Glownie koledzy i podworko ale my mieszkalismy z dziadkami w domu. Bardziej zwiazana bylam z babcia niz z mama.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    cestmoi89: Ale można było biegać z sąsiadami do woli. U nich się jadło obiady, a potem zapraszało całą gromadę na jutro do nas. Któż się z mamą bawił? Przypominacie sobie takie cuda??

    No, ale nie w wieku trzech lat, no nie? A tu raczej o takich dzieciakach mowa.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Ale serio się z Wami rodzice nie bawili? Huśtawka z koca? Namiot z krzeseł? Malowanie, laurki, te sprawy? U nas w sumie chyba aż tak nie odbiegamy od tego, co ja z dzieciństwa pamiętam, bo i daję chłopakom czas na samodzielną zabawę, bez nas i się z nimi bawię - najchętniej Lego ;))))
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    No ja też nigdy się z mama ani tatą nie bawiłam... nie pamietam nawet zebym sie do nich przytulała - inne czasy, inny "chów"...
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Nie, ze mna sie rodzice nie bawili. Owszem, pomagalam w domu, podawalam mamie pranie, w kuchni cos. Jako trzylatek to nie pamietam :wink: z ojcem chodzilam do lasu i na ryby. Ale nie zaliczam tego typu spedzania czasu do zabawy. Klockow ze mna nie ukladali, lalkami sie nie bawili. Mama byla z zawodu nauczycielka, wiec sporo czasu spedzala z nami na nauce juz w poznym przedszkolu/wczesnej podstawowce. Dla mnie dziecinstwo to jednak czas klopotow z praca ojca. Zawsze cos sie w tym temacie dzialo. Mnie tez zabawa z dzieckiem nudzi. Zabawa w sensie klocki, pluszaki, teatrzyki. Wole mlodej poczytac, potworzyc cos razem, albo sie powyglupiac.
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Rany, a ja myślałam, że tylko ja nie przepadam za zabawami z dzieckiem :)))) Trochę się tego wstydziłam....
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Ul_cia: Rany, a ja myślałam, że tylko ja nie przepadam za zabawami z dzieckiem :)))) Trochę się tego wstydziłam.

    Witaj w klubie.

    Winni: cestmoi89: Ale można było biegać z sąsiadami do woli. U nich się jadło obiady, a potem zapraszało całą gromadę na jutro do nas. Któż się z mamą bawił? Przypominacie sobie takie cuda??

    No, ale nie w wieku trzech lat, no nie? A tu raczej o takich dzieciakach mowa.

    Moja córa ma 3 latka i mamy takie relacje z sąsiadami, że dzieci bawią się razem, jedzą często razem, jak coś kupuję (typu jogurty, owoce, soczki), to muszę wliczyć dzieci sąsiada, ale też Gosia czasami tam się stołuje. Cieszę się bardzo, że tak jest, bo dzieci powinny bawić się z dziećmi, niestety nie zawsze jest taka możliwość. Kiedy mieszkaliśmy w bloku, to siedziałam sama z Gosią i musiałam się bawić, teraz dzieciaki bawią się razem na dworze albo w domach całe dnie i jestem już mało atrakcyjna jako towarzystwo do zabaw. Jedynie wieczornego czytania książek nie odpuszczamy, tu musi być mama :bigsmile:.

    Moja mama bawiła się ze mną, ale ja nie miałam rówieśników wokół siebie, a że dużo chorowałam, to dodatkowo siedziałam z babciami i nie chodziłam do przedszkola zbyt często. Dopiero, kiedy przeprowadziliśmy się na duże osiedle - miałam wtedy 5 lat - zaczęłam bawić się z dziećmi, miałam sąsiadkę mieszkającą nade mną - ona miała wówczas 3 lata i bawiłyśmy się razem.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Ulcia, moze z drugiej strony? jest tu w ogole ktos kto lubi bawic sie z dziecmi?;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Ja nie lubię, z tej prostej przyczyny - bo w wolnym czasie wolę robić rzeczy, które mnie akurat kręcą ;) Czytać książki, robić na drutach, szyć - to są moje pasje, a nie lego i zabawa w chowanego ;) Co ja poradzę? Owszem, bawimy się, ale na swoje hobby też staram się wygospodarować czas, równowaga w przyrodzie musi być ;)
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Ewasmerf: jest tu w ogole ktos kto lubi bawic sie z dziecmi?;-P


    Ewa, mój mąż, ja nienwidzę:devil:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Mój mąż też uwielbia.
    No ale wiadomo, że faceci to takie trochę duże dzieci.
    Dac im Lego, helikopter sterowany (moj mąż kilka zanabył, że niby dla Niny :tongue:) i nic więcej do szczęścia nie potrzeba :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Ewasmerf: est tu w ogole ktos kto lubi bawic sie z dziecmi?;-P


    No ja lubię, mój mąż też, ale my jak to Teo ujęła to duże dzieci. Ja się wyżywam, bo takich zabawek nigdy nie miałam - resoraki teraz są piękne, zbieram mu wszystkie z Carsów, znam imiona i co, który robił w filmie, kocham kreskówki, Lego to już nawet nie wspominam ;)

    Treść doklejona: 30.11.15 18:56
    A juz mi nic nie mówcie o wycinankach, bo ostatnio wstyd mi było, bo kupiłam dla Krasnala a sama sobie powycinałam jak spał :DDDD
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    No ja też się łapie na tym, że Ninie biorę kolorowanke, kredki i maluje. Jakoś mnie to relaksuje :rolling:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Teo, haha, mój też sobie helikopter zanabył :D Tfuj, oj, przecież nie sobie - dla Krasnala kupił ;)))

    Treść doklejona: 30.11.15 18:59
    A widziałyście, są takie kolorowanki dla dorosłych - bardzo szczegółowe i trudne,ale rany boskie, jakie piękne. Kiedyś tego nie było... Ja w ogóle mam problem i mnie nie powinno się wpuszczać ani do papierniczego ani do sklepu z zabawkami, bo wszystko bym kupiła...
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Wariatki :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    TEORKA: że Ninie biorę kolorowanke, kredki i maluje.

    oooo, ja mam to samo :) Dziecko dawno znudzone a matka zaiwania kredkami aż miło :)
    --
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    TEORKA: Mój mąż też uwielbia.




    To tak jak mój i czasem nawet pretensje ma do mnie, że ja się TAK nie bawię z Kalą jak on :wink:, a ja z Kalą najbardziej lubię na zakupy jeździć czy to spożywcze, czy ciuchowe czy po pizzę- mamy wtedy w samochodzie i na zakupach mnóstwo czasu na pogadanie i uwielbiam ten czas :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Mnie dziś napadło i szukam Elmera słonia w kratkę do kolorowania. Dla siebie :) a wczoraj mój mąż mnie, nie wiem jak, przekonał i kupiliśmy Łucji zdalnie sterowany samochód. W ramach kompromisu jest różowy i jeździ nim myszka Minnie. Teraz czekam jak kupi młodej drona...
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Środa: mamy wtedy w samochodzie i na zakupach mnóstwo czasu na pogadanie i uwielbiam ten czas

    cestmoi89: Wole mlodej poczytac, potworzyc cos razem, albo sie powyglupiac.

    Ja też - znaczy się mamusie (zazwyczaj - nie wszystkie) wolą "zabawy" oralne, a tatusiowie organoleptyczne :devil::tooth:
    --
  3.  permalink
    Ja tez nie specjalnie lubie sie bawic... Pamietam jak mialam 20 lat i opiekowalam sie 6-letnik kuzynem pprzez 2 miesiace wakacji.. Ile ja sie z klockow nabudowalam i w pieska czy kotka nabawilam.. no czekalam na koniec wakacji jak nigdy :D
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Ja tak jak Frag. Lego kupuje w conajniej 50% dla siebie:cool: jakby bylo dziewczynskie to bysmy pewne mieli dwa razy tyle. Lubie sie bawic w chowanego i lapanego, grac w pilke, lubię nasze spacery, biegam po placu zabaw i tarzam sie w kulkach w sali zabaw. Robie to bo jakoś tak lubię uczestniczyć w tych zabawach a nie tylko obserwować.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Lecia, daj spokój, ja w weekend stałam przed Lego Friends i próbowałam sobie wyperswadować nachodzącą mnie myśl "na pewno się Krasnalowi spodoba" :crazy:
    .
    Haha, ja też się w kulkach tarzam :D Ja chyba w tych zabawach lubię to, że mogę bezkarnie się wydurniać, że nikt się w głowę nie postuka, że głupia baba, no bo przecież "matka dzieciom" :DDDD Potem się będę z wnukami bawić, a co i tak życie mi upłynie na zabawie :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    madzinka83: Moja córa ma 3 latka i mamy takie relacje z sąsiadami, że dzieci bawią się razem, jedzą często razem, jak coś kupuję (typu jogurty, owoce, soczki), to muszę wliczyć dzieci sąsiada, ale też Gosia czasami tam się stołuje. Cieszę się bardzo, że tak jest, bo dzieci powinny bawić się z dziećmi, niestety nie zawsze jest taka możliwość.

    Ale mi chodzi o to, że przecież w wieku trzech lat, to raczej nikt sam nie biegał po sąsiadach, tylko z kimś dorosłym.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 30th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni, niekoniecznie - nasz Krasnal biega też już z rok do sąsiada, ja tylko wychodzę i patrzę, czy go wpuszczają, ich synek też u nas zostaje. Takie "play-dates" sobie robimy, żeby każda z nas mogła jakiegoś dnia odetchnąć. Starszy trochę od Krasnala inny sąsiad to po prostu do nas puka jak wraca ze szkoły i zostawia rodzicom kartkę, że jest u nas :D
    .
    Ja miałam jako dziecię małe czterech kolegów-sąsiadów i też u siebie przebywaliśmy na maksa - chodziło się raz do jednego, raz do drugiego, a te mamy karmiły całą gromadę ;)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Frag, ją o czymś innym mówę. Mój Adaś też bywa beze mnie u sąsiadów i wzajemnie. Ale dziewczyny pisały raczej o czymś innym:
    cestmoi89: Ale można było biegać z sąsiadami do woli. U nich się jadło obiady, a potem zapraszało całą gromadę na jutro do nas.

    No Krasnal chyba nie biega do woli z sąsiadami? Mi się wydaje, że to co dziewczyny wspominają, to bieganie bez dorosłych, podwórkowe zabawy itp. to o starszych dzieciach, ja wiem? Pięciolatkach to chyba minimum. A dziewczyny pisząc o rodzeństwie, piszą o 3 latkach. Pięciolatek czy sześcio to chyba innna bajka?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Heh, nie wiem o czym dziewczyny, ale ja tak zrozumiałam, że właśnie o kominowanie/przesiadywanie u innej dzieciarni chodzi. Ale wiadomo, że 5-6 latek to już zupełnie co innego. Ja wtedy wychodziłam z koleżankami i naszymi chomikami na spacer :D Boże, ale fajne dzieciństwo było... Teraz prawdę mówiąc nawet 6latka chyba bym się bała samego wypuścić. Chociaż nie wiem sama.
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    Winni: Ale mi chodzi o to, że przecież w wieku trzech lat, to raczej nikt sam nie biegał po sąsiadach, tylko z kimś dorosłym.

    Moja biega sama, tylko że my mamy taką naszą wewnętrzną drogę i może sama iść - ja tylko patrzę przez okno, czy jej otworzą drzwi. Po dworze też całe wakacje latała z dzieciakami, a gdzie znaleźli sobie metę, to już ich wybór był, razu nas, raz u sąsiadów. W bloku niestety tego nie miała, bo nigdy jej samej nie puściłam.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeNov 30th 2015
     permalink
    _Fragile_: ja w weekend stałam przed Lego Friends

    no u mnie juz nie przejdzie bo dziewczynskie:wink: ale juz sobie z M prezent na mikolaja kupilismy:wink:
    --
    •  
      CommentAuthordaga310
    • CommentTimeDec 2nd 2015
     permalink
    Nie wiem czy to odpowiedni wątek ale nigdzie nie mogę nic znaleźć
    mój bratanek lat 4, od małego bardzo ruchliwy, ciagle by biegał, skakał, ma problemy z koncentracją, jesli nie chce robić danej rzeczy to nikt go do tego nie przekona..ale znowu jak sam coś chce np bawić się ciuchcią to potrafi tak spędzić nawet i kilka godzin w zabawie i cięzko go od tego oderwać..zaczął mówić dopiero niedawno pełnymi zdaniami..
    w przedszkolu mówią, ze nadpobudliwy, ze może adhad itp.
    zobili mu ostatnio eeg i wyszły jakieś zmiany..
    byli dzisiaj u neurologa i powiedział ze jest nadpobudliwy, ze z tego badania tak wynika i przepisał lek DEPAKINE on jest na padaczke i ma go on ponoc wyciszyć!!
    Moje pytanie czy któras z was spotkała się z tym lekiem? Jaki jest sens podawania go skoro mały nie ma stwierdzonej żadnej padaczki...
    I czy macie może namiary na jakiegoś dobrego neurologa w woj, Lubuskim?
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 2nd 2015
     permalink
    Moje pytanie czy któras z was spotkała się z tym lekiem?


    Dużo dzieci autystycznych oraz z adhd ten lek bierze ze względu na:
    a) nadpobudliwość i brak koncentracji,
    b) bo oprócz zaburzeń maja też padaczkę...

    Jaki jest sens podawania go skoro mały nie ma stwierdzonej żadnej padaczki...


    No właśnie na wyciszenie ;)

    Natomiast u nas była wizja podawania tego leku ze względu na nadpobudliwość Dawidka, ale ja się nie zgodziłam... Jednak ten lek mnie przeraził ze względu na ewentualne powikłania... Postanowiłam najpierw spróbować terapii, a jeśli ona by nie dała rezultatów, to podjęłabym się leczenia dziecka owym lekiem...

    Terapia pomogła...

    Więc ja bym jeszcze chyba sie konsultowała, bo to nie jest "lekki lek"...
    Mojej przyjaciółki syn bierze, ale tam autentycznie jest padaczka. Lek powoduje, że chłopiec jest wiecznie głodny i wiecznie spiący...
    --
    •  
      CommentAuthordaga310
    • CommentTimeDec 2nd 2015
     permalink
    Else: No właśnie na wyciszenie ;)

    ja rozumiem wyciszać dziecko które jest mega nadpobudliwe, nie umie się czyms zając choć na 5 min ciagle jest w biegu itp.
    ale nie dziecko które jest aktywne, ale potrafi też sie wyciszyć, skupić na jakiejś danej rzeczy na dłuzej
    to po co dawac takie leki?
    żeby rodzice mieli spokój?to po to lekarze przepisuja takie leki?czy jak?
    kurcze dziwi mnie to bardzo i zastanawia..
    przecież dziecko nie musi siedzieć na miejscu przez wiekszość dnia, ja sama bym chyba tak nie usiedziała..
    Else: Postanowiłam najpierw spróbować terapii

    a jaką terapie mieliście? w jakimś ośrodku pedagogicznym?
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeDec 2nd 2015
     permalink
    Moja córka też jest bardzo żywa. I też ma zmiany w zapisie EEG. Ale ani neurolożka nie zaproponowała, ani bym sama nie zvodziła się na żadne leki otumaniające ją.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 2nd 2015
     permalink
    a jaką terapie mieliście? w jakimś ośrodku pedagogicznym?


    Mój syn ma terapię w domu i w przedszkolu. Pierwotnie miał to byc terapia behawioralna... Po trochu jestem ale w coraz mniejszym stopniu, bo moje dziecko jest podatne...
    Z zachowań niepożądanych prawie nic nie zostało :P... Terapeutka miesza rożne metody...

    Najważniejsze, że tych leków uniknęliśmy...
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    A ja lubię się bawić z Nadią, ale nie we wszystko :P w zgadywanki uwielbiam, bo jestem ciekawa jej toku myślenia. Ale jak setny raz daje mi dinozaura do ręki i każe go przykładać do swojej i mówić "O moja maleńka o moja biedna księżniczka Elsa", to mnie trafia :devil::devil::devil: Więc to zależy.

    W temacie żywotności dzieci, to mnie ostatnio żywiołowość Nadii przerasta. Biega, skacze, non stop coś mówi, pokrzykuje, śpiewa: po polsku, angielsku, wymyślonym języku, no po prostu ogień. Tak się potrafi zatracić w jestestwie, że głuchnie :cry: Coś do niej mówimy, a ona jakby w innym świecie :( nie wiem, czy to my źle komunikujemy, czy to jakiś normalny etap i czy to minie ? Potrafi się na dłużej skupić, rysować, pomalować czy tam układać zwierzątka swoje, to chyba jedyne momenty gdy milknie. Czasem mam dość przysięgam :):):)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    Penny, no kurka normalne :))) inaczej 90% z nas by mialo dzieci z zaburzeniami ;) Dzieci takie są, a takich mniej ruchliwych to ja znam naprawdę bardzo, ale to bardzo malo...
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    W sumie to chyba nie samo jej bieganie i wykrzywanie mnie martwi, tylko to jej "głuchnięcie". Mówię jej na przykład "nie ciągnij Liwki tak za rękę, bo się wywróci", a Nadia jakby miała korki w uszach. Taka rozbawiona jest... wiem że źle nie chce, bo chce z Liwcią potańczyć sobie, a i Liwci jest miło. Tylko ja wiem, czym to się kończy :P Pociesza mnie to, że Liwka ma mega olew najczęściej, nawet jak przygrzmoci. Ale kilka razy upadła tak, że bidna płakała bardzo, bo coś ją bolało :( A Nadia głowa w chmurach i daweeej "tańczymy z Liwcia!!!!!!!"
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    To nie gluchota tylko glupawka się nazywa fachowo ;) U nas to samo... jak swirka dostają to już ciężko powstrzymać...
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    _Fragile_: To nie gluchota tylko glupawka się nazywa fachowo ;)

    Żałuję, że tam mało mam z dziecka, łatwiej by mi było przyjąć pewne sprawy na klatę :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    To nie trzeba mieć nic z dziecka nawet ;) Ja w pracy z dziewczynami po ilustam godzinach ma to samo - po prostu człowiekowi małemu lub dużemu na głowę pada ze zmęczenia; )))
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    Dziewczyny kiedyś pisałyście o szczotce dla dziecka, nie mogę teraz znaleźć, przypomnicie, co polecacie? Taka, żeby jak najmniej szarpała, Gosia ma półdługie włoski i nie daje sobie poczesać "normalną" dorosłą szczotką, tylko taką dla dzidziusia z miękkim włosiem, ale ona nie rozczesuje zbyt dobrze.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 3rd 2015
     permalink
    Tangle teezer - mam ja, Krasnal, boska jest :)
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.