Ten adoptowany to już chyba dorosły kocur? Ostatnio wyczytałam w kociej książeczce zdrowia, że lepiej nie zmieniać kotu karmy, jeśli dana mu służy.
Treść doklejona: 25.03.17 22:31 Else, to taki chwyt marketingowy, że lepiej sprzedać i nic więcej. Czytaj skład, to istotniejsze. Tyle, że lepszy skład to automatycznie wyższa cena.
-- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
8 miesiecy ma. Ja sie obawiam ew niedostepnosci 1 rodzaju karmy.
Treść doklejona: 25.03.17 22:35 Poxa tym moja Lu musi miec zmienuaną mokrą, jezeli ma kolka razy pod rzad to samo to nie chce jesc.
Treść doklejona: 25.03.17 22:37 Else to ten sam zloty srodek, co specjalna karma dla brytyjczykow czy syjamow. Ludziom wszystko mozna wcisnac odpowiednią reklamą
A jakie paczki kupujesz? Ja po 2,5 kg i na próbę te mniejsze. Raz kupiłam Optinova, własnie dla odmiany, ale trochę ją rozwalniała ta karma i oddałam koleżance. Z Purizona są różne smaki, na razie daję jeden rodzaj dla kociąt, ale kupiłam też na próbę takie po 400 gr dla dorosłych kotów 3 rodzaje i daję jej spróbować i ładnie to zjada. Dlatego myślę nad zmianą już na dorosłe żarcie.
Treść doklejona: 25.03.17 22:39 Mokrą też zmieniam, codziennie coś innego dawałam i tez nie zawsze chętnie jadła, nawet coś co wcześniej wsuwała. Sucha na szczęście zawsze smakuje.
-- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
Aaaa, no widzisz, bo ja tu czytam te składy i nie skumałam czym tkwi ta "inność".... Tylko teraz dalej nie wiem w czym ma to pomóc takiemu kastratowi, bo ja bym o te urologiczne sprawy chciała jakoś zadbać...
A ten reklamowany w tv mokry whiskas. Skład: Wybór dań drobiowych w galarecie: mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (m.in. 4% kaczki), substancje mineralne, roślinne ekstrakty białkowe. Wybór dań rybnych w galarecie: mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, ryby i produkty pochodzenia rybnego (m.in. 4% łososia), substancje mineralne, cukier. Wybór dań rybnych w sosie: mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, ryby i produkty pochodzenia rybnego (m.in. 4% tuńczyka), zboża, substancje mineralne, cukier. Wybór dań mięsnych i rybnych w galarecie: mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (m.in. 4% kurczaka), substancje mineralne, cukier. Wybór dań drobiowych w sosie: mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (m.in. 4% drobiu), zboża, substancje mineralne, cukier. Wybór dań mięsnych w sosie: mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (m.in. 4% indyka, zboża, substancje mineralne.
Czyli w puszce jest na pewno 4 % jakiegoś mięsa a reszta to co? Za co ludzie płacą?
-- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
Mnostwo karm to takie g..... I felixy i whiskasy i gourmety.... zadna z karm ktora mozna kupic w markevie sie nie nadaje do karmienia. No bo skoro w puszce mieso zajmuje objetosc malego paznokcia ? :(
Szybko się wybudził, i było fajnie... Az nagle zaczął się pogarszać. Lał sie przez ręce z trudem oddychał, wymiotował... Do 2 w nocy byłam pewna, że chyba zdycha... Ale weterynarz uspokajała, że tak może być. O 2 w nocy jak Fenix z popiołów powstał :P. Dzis głównie śpi, ale już widać, że jest okay ;).
Figa, ja inność pod katem składu mięsnego znam... Zwykle unikam karm, kupuję mięso. Jak juz kupuje karme, to własnie "lepszą". tylko do tej pory kot nie był kastratem. Więc teraz ucze sie od nowa co mu podać, aby nie miał żadnych urologicznych problemów. Czy w tych karmach dla kastratów tylko o "ten lepszy" skład chodzi? Bo jak tak to chyba nie będę nic zmieniac, bo staram sie mu bilansowac dobra dietę...
Nasz wet nas uprzedził, żeby unikać tych wszystkich marketowych whiskasów i kitekatów. Z marketowch Kuba dostaje purine one, o i te saszetki pseudomięsne. Z suchych to jeszcze kupowałam purinę cat chow i britta- tam też sporo mięsa, bo zwykle powyżej 30 %. A z dobrych moim zdaniem puszek to carny animoda i dolina noteci. Tylko te zwykle w necie kupuję przy okazji zamawiania żwirku, bo do tanich nie należą, a w sklepie stacjonarnym jeszcze niezła marża dochodzi.
Moonia, nasz wet też mówił, ze przez cały czas jego studiów i praktyki słyszał o zwiększonej podatności kastratów na problemy urologiczne. Teraz niedawno trafiła na jakieś opracowania. Z resztą pewnych rzeczy się nie uniknie... A o co chodziło z tym unikaniem ryb w diecie? Też nerkom szkodzić mogą?
Kuba póki co jak nowo narodzony- pobiegał, pobawił się i teraz odsypia nocne sikanie. Ale z dopyszcznym leczeniem już tak łatwo nie pójdzie. Będzie ostra walka. My damy radę, ale czy moi rodzice?
Else, z tym piciem to chodziło mi np. o wywary- buliony. Moje poprzednie koty uwielbiały, często zupę z miski nam podpijaly. A jedna z moich kotek była wierną fanką wody po konserwowanym groszku
A tak, buliony mój tez uwielbia (ale ja mu odlewam nim posolę). Z talerza tez potrafi zajumać... Staram sie pilnować, ale toz to szybsze czasami od światła :P.
ja mam mopsa i pekińczyka, mops wsunie wszystko co zobaczy na swojej drodze, a pekinczyk... troche taki francuski piesek, zje dopiero jak widzi, że konkurencja sie zbliza i innym sposobem w ogole nic nie zje :D
Hej dziewczyny. Jakiś czas temu pisałam o dylemacie kiedy, po stracie kotka, zaadoptowac nowego kotka. O i decyzje podjelismy 2 mce temu, że jesteśmy już gotowi. Kiedy już byliśmy umówieni w schronisku na wizytę, to znajoma znalazła na ulicy kotkę . Był mróz, a kicia siedziała pod samochodem i strasznie miauczala. Miała wtedy pół roku a ważyła tyle co 2 miesięczny kotek. Była cała zaropiala, zarobaczona, miała swierzba i ułatwia wytaplana w jakimś oborniku. Chyba musiała spać w jakimś chlewie i tak się grzała. Była tak wychudzona ze to była tragedia. My ją mogliśmy zabrać dopiero po tygodniu, bo przy dzieciach weterynarz wcześniej zabronił. Przez tydzień była pod.opieką fundacji i leczona na koszt gminy. Lila od razu skradła nasze serca. Jest cudna, śliczna, miła, przytulasna. Właśnie leży mi na brzuchu . Do dzieci po prostu idealna. Do Maksia cały czas się przytula a Maksiu tez cały czas ja glaszcze. Aleksio trochę mocniej Lilę przytula.... (czasem pociągnie za ogon czy na sile ciągnie ja za głowę żeby dać jej buzi) a ona nic mu nie robi. Nic. Tylko czasem go zębami dotknie jakby chciała go ugryźć ale to tylko takie ostrzeżenie. Ani jednego zadrapania. A Aleksiowi przydałoby się, żeby go z raz drapnela. Dziś na nią usiadł a ta nic, nawet nie pisnela. I nie dość, że od Aleksa nie ucieka to jeszcze lezie do niego.
Dżasti, super wieści. Mój Angelus tez zgarnięty z ulicy. Też łagodny, chociaż zdarzyło mu sie Dawidka zadrapac, gdy za bardzo się "narzucał", ale to dobrze, bo kot wyznaczył pewne granice i Dawidek je respektuje.
Dziewczyny a jak często odrobaczacie koty? Myślałam, że 2 razy do roku wystarczy a dziś weterynarz powiedziała mi że co 3 miesiące niby się powinno. Moja jest domowa, nie wydaje mi się, żeby było duże zagrożenie zarażenia w tym wypadku. A te leki raczej całkiem obojętne nie są.
-- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
Figa, mi z kolei wet powiedział, że zalezy od preparatu, ale fakt, że ja co 3 mce odrobaczam. Szczególnie, że Angelo czasami wybiegnie do ogrodu, a ja mam jeszcze bezdomniaki pod opieką.
Minia, chyba tylko te długowłose (rozetki) sie kapać powinno??? Ja mam świnkę teddy i może w lato sprawię jej kąpiel ale na razie jak dla mnie za zimno - nie chcę jej przeziębić tym bardziej, że ostatnio załapała zapalenie płuc i jestesmy świeżo po leczeniu :/
Figa, a czego się obawiasz odrobaczając kota częściej? Bo ja z kolei mam hopla w drugą stronę. Martwię się, żeby kot mi dziecka oraz mnie nie zaraził czymś i nawet mi na rękę odrobaczyć co 3 mce.
Katka poka świnię ;)... Ja kiedyś miałam świnki. dawno temu...Ale jakoś nie pamiętam abym kapała. Owszem jak się opaskudziła mocno. Jednej śwince musiałam włosy obcinać, bo rosły tak długie, że i obsikane i ubrudzone kupką (bo jak wszedł mocz, to kupka - wiadomo...).
Nie chcę mu zaszkodzić po prostu dla profilaktyki. Sama byś brała tak często te leki? Albo dała dziecku? Tak samo kotu wolę oszczędzić podtruwania.
Treść doklejona: 05.04.17 12:59 A teoria, że to zależy od preparatu wydaje mi się naciągana, bo preparat działa wtedy kiedy jest podany a nie długofalowo.
-- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
Figa zalezy jaki ja mam profender dla Kota czyli krople a nie tabletki I one dzialaja inaczej I tak jak Else co 3 miesiace koty nie szkodzisz o ile uzywasz dobry produkt w dawce dobranej do wagi kota
Else, moonia by się pewnie pełniej w tym temacie wypowiedziała. Ale przy okazji naszego tasiemca wet powiedział, ze dzieci od niego nie złapią. bo cykl rozwojowy jest przez pchłę, więc musiałyby pchłę zjeść (tak czytałam ja akurat). dlatego ważne jest odpchlanie zwierza. Mój niewychodzący, ale na podwórku koty mamy i musieliśmy mu coś przywlec w gratisie.
Te środki chyba przechodzą przez układ pokarmowy i są wydalane, niezależnie od tego jaki to środek, więc nie wiem jak jeden miałby działać dłużej niż inny. Przecież organizm ich nie magazynuje na później.
-- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
U mnie jest inna sytuacja trochę, bo mój syn złapał pasożyty (bynajmniej nie od kota hehehe). Nie mogłam ich wybić. Ostatecznie leczyłam dziecko dobre pół roku. Ostatecznie siadła mu wątroba. Teraz muszę tak działać by tych pasożytów unikać i niestety boję się, że od kota może coś złapać. Nie wiem jak to z tasiemcem, ale kot nie tylko tasiemca może nosić, ale i lamblię i glistę... A kiedyś czytałam, że większość dzieci zarażonych lamblią niestety ma to od zwierząt domowych... Może głupoty przeczytałam, ale działa na moja psychikę :P :P :P...
A jakich preparatów używacie???
Ja teraz od weterynarza dostałam Milprazon... Nie wiem czy to dobre????
Szczypta, a ile płaciłaś za badanie? Bo mój nie miał pod tym kontem. Ma za to tendencje do pojawiania się dziwnych zmian, przypominających opryszczkę. czasami usta, czasami łapa, czasami ucho...Zwykle ma suplementowaną witaminę c i przechodzi...
nie wiem czy doświadczenia, ale też czytałam, ze obroże mogą być niebezpieczne, ale dla kotów żyjących w terenie. Ze jak się będzie przez jakieś krzaki przedzierał lub po drzewach laził , to jakaś gałązka zaczepi i nie będzie się mógł uwolnić. Domowych kanapowców to raczej nie dotyczy. a jaki macie problem, że chcesz jej spróbować? Ja nigdy nie używalam w każdym razie.
Długo już się kotki adaptują??? Ja miałam raz tak uparta rezydentkę, że niestety nic nie pomogło. Musiałam wydać kociaka w bezpieczne ręce, bo problem polegał na tym, że nowy kotek był malutki, a ona duża. Jak tylko go dorwała to aż pióra leciały... Niestety mieszkałam wtedy na jednym pokoju i o separacji nie było mowy.
Teraz jest fajnie. Ja tego kotka wyjęłam z wielkiego kontenera na śmieci. Ktos go tam wrzucił. Kociak miał jakieś 6 tygodni, więc sam na pewno się tam nie wspiął, nie otworzył wieka i nie wpadł... Boże jak on krzyczał... Akurat szłam do pracy o 5.30 rano :P. Nim go wyjęłam, to zdążyłam się ufajdać. Jak zobaczyłam jaka to malizna, to nie miałam wyjścia - kierunek dom. To było w 2005 roku jakoś. wtedy nikt o behawiorystach nawet nie mówił niestety ;(. No, ale i tak nie miałam możliwości, bo w jednym pokoju po prostu się nie dało, szczególnie, że wychodziłam do pracy... Ale kociak znalazł dom. Szczęśliwy, bo potem długo miałam z nimi kontakt ;).
My stosowalismy obroże. Oraz feromony do kontaktu. Ani jedno ani drugie niestety nie pomogło...
Tak sobie dumam, czy ja Wam pisałam że już od września nie mamy Bianki, czy Wam nie pisałam? Żyje sobie szczęśliwie na wsi u teściowej mojego brata, jest kotem wychodzącym, preferuje spanie w stodole (nawet w te mrozy wolała tam niż w domu ),łapie myszy jakby robiła to od urodzenia i generalnie zupełnie inny kot
W naszym domu natomiast na początku lutego zamieszkały dwie maleńkie kocie siostry (dom z jednym kotem to nie dom.....), strasznie chore, zaglodzone, zabiedzone. Z interwencji lokalnej fundacji. Trafiły do nas jako do domu tymczasowego, ale po tej długiej i ciężkiej drodze jaką razem przeszliśmy (jedną raz reanimowałam bo dostała zapaści ) nie mogliśmy ich nikomu oddać, więc teraz koty mamy trzy
Ja miałam wtedy takie prowizoryczne warunki... To był dom przed rozbudową. Pokoik był tak malutki, że kuweta pierwszej kici jedynie gdzie się mieściła, to w tej prowizorycznej łazience... Czyli nie mogłam zamknąć żadnego kota, bo siku trzeba gdzieś robić...
Teraz mam lepiej. czasami mam na tymczasie zwierza jakiegoś, to mam gdzie zamykać... ;).
Teo, nie pisałaś... O nowych lokatorach też... Poka, poka!!!