Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    rozmawialam w przedszkolu - pani tez mowi, ze to tradycja i ze przyjdzie ktos przebrany. tylko po co ten list do mikolaja? choc to moze bardziej w kontekscie - co chcesz dostac.
    u nas maly traumy nie ma, za to darl sie w czoraj w przedszkolu ze mikolaja nie ma, a jakas babcia na sile probowala dzieci przekonac ze jest. no niestety beda takie kwiatki. na szcescie maly swietnie to przyjal, to mi jakos ciezej przyszlo niz jemu;-)
    BTW ja tam nie pamietam traumy zwiazanej z tym ze nie ma mikolaja sama sie skapnelam ze to rodzice kupuja prezenty, jakos chyba na 6 latka.
    zreszta nam na religii opowiadali skad sie wziela ta legenda.
    nie przypominam sobie zebym czekala na mikolaja czy inne dziwolagi.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015 zmieniony
     permalink
    Ewasmerf: BTW ja tam nie pamietam traumy zwiazanej z tym ze nie ma mikolaja sama sie skapnelam ze to rodzice kupuja prezenty


    Ja też tego nie pamiętam, po prostu kiedyś wierzyłam, a potem już wiedziałam, że to rodzice. Serio można mieć taką traumę? :shocked: Kurczę, mam nadzieję, że żaden z moich chłopców nie powie, że to było najgorsze i że rodzice mu dzieciństwo zepsuli ;) Ale z drugiej strony ja to wspominam jako najpiękniejszą część dzieciństwa...
    .
    A co do mówienia "prawdy" od początku to po prostu chyba warto mówić, że była taka legenda, skąd to się wszystko wzięło i że to jest w sumie dobry zwyczaj, obdarowywanie tych, których się kocha, a czasem warto i przy tej okazji zrobić coś dla kompletnie nieznanych osób/zwierzaków. W przedszkolu Krasnala z okazji świąt są zbierane podarunki dla zwierząt - i dzieci wiedzą, że to ONE są Mikołajem dla psiaków i kotów ze schroniska, to jest bardzo fajny zwyczaj.
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Ja mam 8lat mlodszego brata, nawet gdy juz bylam świadoma ze mikolajem jest tata to i tak udawalam zeby brat mial frajdę. Serio dziewczyny Mikolaj istnieje, dla tych co chcą w niego wierzyc:wink:
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Tak w temacie dzisiaj z rana przeczytałam taki tekst, list matki, odpowiadającej dziecku, czy sw. Mikołaj istnieje iczy ona jest sw. Mikołajem. Po niemiecku niestety, ale dość prosto napisany.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015 zmieniony
     permalink
    Dzięki Bogu za Google Translatora - Madzinka, spłakałam się, pięknie napisane :cry: Kopiuję, kiedyś coś podobnego chłopcom opowiem :)
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    tekst jest bardzo piekny, a co dla mnie najpiekniejsze w tym wszystkim nie ma w tym nic o bogu - choc juz sie balam jak czytalam, ze jak bedzie o wierze w niewidzialne to zaraz ktos tam wepchnie na sile boga, ale na szcsecie nie niemcy;-)
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Ewa, czemu? Ja nie łączę Mikołaja z Bogiem, dla mnie to dwie różne sprawy, chociaż dzielą święta w sumie ;)) Ale Mikołaj to Mikołaj...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    co czemu? czemu sie ciesze ze nikt tam boga nie wmieszal? bo wole zeby moje dziecko wierzylo " w siebie, w przyjaciol, w swoje talenty, w rodzine. aby wierzylo w rzeczy, ktorych nie mozna zmierzyc i trzymac w rekach - jak milosc".
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Ewa, nie, czemu mieliby do takiego tekstu Boga wmieszać? Bo mi się to nie łączy po prostu.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    aa, no bo wierzyc w niewidoczne to mi sie tak od razu skojarzylo, chyba ze wzgledu na wlasne paranoje, hehe
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Dziewczyny, potrzebuję porady. Będziemy spotykać się także z psychologiem przedszkolnym i opiekunami i oni na pewno najwięcej nam pomogą, ale chciałabym też poczytać rady czy opinie innych mam.

    Dodam, że zależy mi na opinii osób, które chciałyby się wypowiedzieć w duchu nvc. Nie chcę wchodzić tu w żadne polemiki.

    Od dłuższego czasu Adaś nie chce chodzić do przedszkola. Wcale. Mieliśmy dzień w domu z mamą ( to zawsze pomagało, gdy były jakieś kryzysy emocjonalne ). Mieliśmy rozmowy różne.

    I teraz tak, pierwsza sprawa to to, że od kilku tygodni mamy rzeczywiście bardzo napięty czas: kilkanaście wieczorów po przedszkolu musiałam poświęcić na szukanie kurtki dla siebie, więc do domu wracaliśmy na kąpiel, kolację i spanie, lub Adaś zasypiał w samochodzie, przenosiłam go i spał już do rana. Trzy ostatnie weekendy były albo poza domem ( u dziadków ), albo u nas goście byli, więc czasu dla Adasia było mikroskopijnie.

    Przypomnę jeszcze, że nasz dzień wygląda tak, że wstajemy o 5:30, o 6:30 wychodzimy do pracy i przedszkola ( przedszkole Adaś zaczyna o 8:30, wychodzimy wszyscy razem bo ja mam na wczesną godzinę do pracy, jak się rozstajemy to chłopaki do tej 8:30 robią sobie poranny spacer ), potem o 15:30 Adasia odbieram, około 17:00 jesteśmy w domu ( warszawskie korki, ech… ) i to już jest pora, że on pada na nos, ale jeszcze do 18:30 jest krótka bajka, zabawa, potem kąpiel i około 19:00 spanie. Więc tego czasu w domu ogólnie spędza mało, a te ostatnie tygodnie to były tak jak wyżej pisałam.

    Druga sprawa:

    Dowiedziałam się, że z przedszkola, decyzją przedszkola odszedł jeden chłopiec ( 5latek ), który bardzo rozwalał grupę ( przypomnę, że w Montessorii są dzieci mieszane wiekowo od 3 do 6 lat ). Nie znam szczegółów, ale u nas w przedszkolu naprawdę dzieci mają duuużo wolności i wiele akceptacji, więc musiało naprawdę być słabo, skoro taka decyzja została podjęta. Z tego co wiem „dzięki” temu chłopu wiele dzieci, w tym Adaś zagustowali, w różnych pomysłach typu: schowamy się przed dorosłymi i będziemy coś tam robić na co nam nie pozwalają, zamkniemy wszystkich dorosłych w zielonej Sali i będziemy sami się bawili, wykopiemy dziurę na placu zabaw, przejdziemy nią do garażu, zabierzemy jakiś samochód i pojedziemy do sklepu, a tam wygonimy panie kasjerki i zjemy wszystkie słodycze, a nawet teksty typu: zabijemy wszystkich dorosłych i coś tam dalej będziemy wtedy robili :-O. Jak go zapytałam czy wie co to znaczy zabić kogoś, to powiedział, że nie, a jak mu wyjaśniłam ( zna pojęcie śmierci i wie co to znaczy, że ktoś umiera ), to był przerażony tym pomysłem i powiedział, że już wcale nie chce zabić nikogo. No, ale powiem Wam, że przeraziło mnie, że ten chłopiec takie teksty i zabawy przynosił, skąd mu się to brało? W każdym razie dzieci zaczęły go naśladować, w tym Adaś, jak widać, często nawet nie rozumiejąc w co tak naprawdę się bawią. No i teraz Adaś ciągle powtarza, że on nie lubi chodzić do przedszkola, bo nie lubi dorosłych w przedszkolu, bo nie pozwalają im się bawić tak jak on z kolegami chce i nie pozwalają im się chować. No, a wiadomo, opiekunowie, próbują ogarnąć jakoś sytuację, po odejściu tego chłopca i na pewno wszystko w końcu wróci do normy. Tylko ja mam teraz problem z Adasiem, który nie chce chodzić do przedszkola ( i nie wiem czy to przez to, że w domu mało czasu ostatnio mieliśmy dla siebie, czy przez te akcje z tymi zabronionymi zabawami ).Od kilku dni Tomek mi mówi, że rozstają się po 1,5 godziny, a po Adasiu widać, że jest mu źle, ciągle powtarza, że on już nigdy do przedszkola nie wróci. Nie wiem jak go wesprzeć w tej sytuacji, co mu mówić. Mogę wziąć kilka dni wolnego ( i tak zrobię w przyszłym tygodniu, żebyśmy mogli odpocząć od tej sytuacji, zdystansować się ), ale problemu to nie rozwiąże, wiadomo.

    Rozmawialiśmy o pomysłach, które przychodzą do głowy, o tym jak je oceniać i dlaczego chcemy wybierać te, które nikomu nie robią krzywdy i które są bezpieczne, o tym, że jak się nie rozumie jakichś słów w zabawie, to można zapytać w domu mamę albo tatę, co to znaczy, o tym, że jeśli dorośli w przedszkolu o coś proszą, to zawsze dlatego, że zależy im na bezpieczeństwie dzieci i jak się nie wie dlaczego oni czegoś chcą, to trzeba zapytać. No itd. itd.

    Wczorajsza rozmowa była najpełniejsza, wiele sobie wyjaśniliśmy z Adasiem i miałam nadzieję, że dziś łatwiej przyjdzie mu iść do przedszkola ( bo że będzie idealnie, to w ogóle nie liczyłam ), a okazało się, że jest jeszcze gorzej, Tomek od 8:20 dopiero o 10:10 wyszedł z przedszkola.

    Może macie jakieś pomysły co oprócz rozmowy z psychologiem i opiekunami, mogę sama jeszcze zrobić, co powiedzieć, o co zapytać?

    Pierwszy raz rozbijam się o totalny mur, kiedy nic, ale to nic nie pomaga Adasiowi, więc ewidentnie to grubsza emocjonalnie sprawa.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Winni, a może Adaś po prostu tego chłopca polubił i jak go nie ma to stąd ta niechęć do chodzenia do miejsca, gdzie jego przyjaciela zabaw już nie ma?
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Winni, ja pierwsza sprawa ktora widze to zbyt dlugie rozstawanie sie z dzieckiem rano.
    optymalnie powinno byc tak - jedziecie do przedszkola, maly zmienia ubranie na zamienne, wchodzi do grupy/sali, ty obracasz sie na piecie i wychodzisz.
    i nie ma to nic wspolnego z Rb czy nie - po porstu tak jest i tyle.
    mi ostatanio pani zwrocila uwage, ze jak piter przychodzi z ojcem,a ten go teraz wozi do przedszkola, to trwa to wszystko dlugo, bawia sie, wyglupiaja i potem maly ma problem (u nas akurat chwilowy ale mimo wszystko problem jest) z wejsciem do grupy, z przestawieniem sie na funkcjonowanie przedszkolne. potem juz jest super. dlatego ojciec ma nad tym popracowac. ze mna takich problemow nie bylo.
    druga sprawa - to ze ty uwazasz ze przedszkole jest super i ze tam wszystko gra i buczy i nawet jestes tego pewna nie znaczy ze dziecko tak uwaza. my zmienilismy przedszkole - i moj maly chodzi tak chetnie do przedszkola ze wrecz mu ostatanio zaproponowalam czy moze bysmy zostali w domu bo lekki katar ma to NIE CHCIAL!!!!!
    a do poprzedniego przedszkola chodzil niechetnie, mimo ze akcji jakis u nas nigdy nie bylo.
    wiec moze jest cos na rzeczy czego anie nie mowia, nie widza, albo nie uznaja za problem.
    BTW ja do tej pory nie wiem co dokladnie u nas bylo problemem w poprzednje placowce. oprocz idiotek, ktore tam pracowaly. no ale jakis konkretow tez bym nie umiala wskazac.

    Treść doklejona: 04.12.15 10:52
    i jesi chodzi ten drugi przypadek, czyli problem z przedszkolem to mi maly tez nie mowil. jak podpytywalam czy ubi przedszkole - lubil, czy lubi panie - lubil, wszystko pozornie okazywalo sie ok, a jednak nie bylo. i najlepiej widac to po zmianie przedszkola.

    Treść doklejona: 04.12.15 10:55
    i winni, osobiscie bardzo ale to bardzo ci wspolczuje i mam nadzieje, ze rozwiazecie jakos te sytuacje, bo wiem jak musi ci byc ciezko.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Ewasmerf: optymalnie powinno byc tak - jedziecie do przedszkola, maly zmienia ubranie na zamienne, wchodzi do grupy/sali, ty obracasz sie na piecie i wychodzisz.
    i nie ma to nic wspolnego z Rb czy nie - po porstu tak jest i tyle.

    Ewa, nie, u nas tak nie ma. Nigdy nie zostawiam dziecka bez jego zgody, u nas w przedszkolu jest taka zasada. Ale też wyraźnie napisałam, że takie rozstania są tylko ostatnio, wcześniej trwały 5 minut. Poza tym w obecnym stanie emocjonalnym tym bardziej nie zostawiłabym go na zasadzie: odwracam się na piecie i wychodzę. Celowo poprosiłam, żeby wypowiedziały się osoby, które chcą się wypowiedzieć w duchu nvc, żeby uniknąć takich porad ;-) Ponieważ gdybym ja była na skraju emocjonalnego kryzysu, w zyciu bym nie chciała, żeby ktoś mi fundował terapię na zasadzie, zostawiam cię samego z Twoimi problemami i wychodzę, bo mam ważniejsze sprawy na glowie

    Treść doklejona: 04.12.15 11:04
    _Fragile_: Winni, a może Adaś po prostu tego chłopca polubił i jak go nie ma to stąd ta niechęć do chodzenia do miejsca, gdzie jego przyjaciela zabaw już nie ma?

    Frag, nie ten chłopiec nie był ulubionym kolegą. Adaś ma kilka osób, o których ciągle opowiada, że się z nimi bawi, i że chce ich zaprosić do domu, ten chłopiec rzadko się pojawiał w tych zabawach, a o zaproszeniu do domu ani razu nie było mowy, więc to nie to.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    winni, ja tez nie zostawiam dziecka "na sile". jednak takie przeciaganie rozstania do 2 godzin na pewno dziecku nie ulatwia, a wg mnie tylko pogarsza sprawe. na sam koniec dziecko juz samo nie wie czy chce do przedszkola czy w ogole po co tu przyszlo. osobiscie jako dorosly sama bym sie kiepsko czula w takim "chaosie". im dluzej na cos czekam tym bardziej sie denerwuje. no ale ja nie zostalam wychowana w duchu rb;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Ewa, myślę, że nie ma co od razu od zmianie przedszkola myśleć :-) Poza tym nie mamy alternatywy, ponieważ inne niż tego typu nie wchodzi w grę, a to jest w jedynej rozsądnej lokalizacji. No i poza tym zawsze chętnie Adaś chodził, tzn jak miał wybór to wybierał dom, wiadomo, ale rozstawał się bez problemu, czasami nawet zapominał o buziaku na pożegnanie tak się śpieszył do Sali, sprawy tak jak teraz się mają, to od kilku tygodni dopiero, ze 3-4 tygodnie. Więc ja chcę się skupić na znalezieniu przyczyny i rozwiązania, a nie na szukaniu nowej placówki :-)

    Treść doklejona: 04.12.15 11:14
    Ewa, ale co to znaczy, że nie zostawiasz na siłę? No bo wiesz, jak dziecko Cię trzyma mocno za rękę czy nogę, albo nie chce zejść z rąk/kolan, albo krzyczy „ nie idź, ja nie chcę być w przedszkolu”, to co byś zrobiła, żeby to rozstanie nie było na siłę?

    Poza tym mi nie chodzi o rozstania. One nie są problemem tylko skutkiem czegoś innego i znikną jak to coś innego rozwiążemy.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Winni: Ewa, ale co to znaczy, że nie zostawiasz na siłę? No bo wiesz, jak dziecko Cię trzyma mocno za rękę czy nogę, albo nie chce zejść z rąk/kolan, albo krzyczy „ nie idź, ja nie chcę być w przedszkolu”, to co byś zrobiła, żeby to rozstanie nie było na siłę?

    no ok winni, nigdy nie mielismy takiej akcji wiec nie mam pojecia. chyba bym od razu zmienila placowke, albo poszla na wychowawczy jakbym miala takie jazdy.

    Treść doklejona: 04.12.15 11:17
    a na pewno poszlabym do psychologa, i to nie tylko przedszkolnego (czyli zwiazanego z placowka) tylko bezstronnego.
    wspolczuje ci strasznie.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Bo wiesz jak Ty piszesz o Piterze i Twoim mężu, to oni się bawią, wygłupiają i w ten sposób przedłużają rozstanie i wtedy wiadomo, że to nie ułatwia rodzicowi wyjścia, bo jak dziecko się dobrze bawi z rodzicem w przedszkolu, to chce by ten rodzic z nim tam został.

    Ale u nas nic takiego nie ma miejsca. Adaś się zachowuje jak najtrudniej adaptujące się dzieci, nie odstępuje na krok taty, nie chce się niczym zająć, wszystko jest nudne i głupie, ciągle tylko się tuli i nie chce zejść z kolan, nie chce puścić ręki, biegnie za tatą łapiąc za nogę, w ogóle nie chce wyjść z szatni do Sali.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    no dokladnie Winni, dokladnie u nas tak jest, i nie widzialam ze u was jest az tak zle.
    moze pojdz jeszcze do jakiegos innego psychologa dzieciecego. oni niezle wyciagaja rozne rzeczy z dzieci.
    powaga Winni, ale przyjrzalabym sie co sie tam w tym przedszkolu dzieje.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Ewasmerf: wiec moze jest cos na rzeczy czego anie nie mowia, nie widza, albo nie uznaja za problem.

    Ewa, no coś być musi, będziemy szukać, a tymczasem nie za bardzo wiem, jak pomóc Adasiowi, no oprócz tych rozmów o których pisałam...:neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    jesli masz mozliwosc to nie dawaj go do przedszkola.
    jesli twoje przedszkole sie zgodzi to ja bym zaprosila 'swojego" pschologa do przedszkola, zeby zobaczyl cala sytuacje od A do Z i ewentualnie sprobowal ocenic co sie dzieje.
    jedno jest pewne - przyczyna jakas jest. i upatrywalabym jej w przedszkolu.
    mowie z doswiadczenia, dziwczyny ktorym sie zalilam wiedza ile mnie to kosztowalo i jak sie we mnie kotlowalo.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    No na razie w przyszłym tygodniu na pewno z nim zostanę, potem nie wiem, być może po spotkaniach z psychologiem spróbujemy znów, a jeśli będzie źle, to najwyżej spróbuję ściągnąć babcię albo dziadka, a w międzyczasie będziemy myśleć.

    Z tym „swoim” psychologiem to się tylko zastanawiam czy on zdoła wiele zaobserwować przez godzinę czy dwie, no bo wiadomo że cały dzień tam nie będzie…
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    no jeszcze ci winni zostaje kamera + dyktafon.

    Treść doklejona: 04.12.15 12:48
    zebym w ogole nie zostala zle zrozumiana - przedszkole moze byc ok, panie powiedzmy tez, a jakies potrzeby dziecka nie sa zaspokajane i juz wystarczy zeby byl problem. czasem zreszta wystarczy ze pani ma nie taki tembr glosu, czy jest kolega ktory cos tam czasem powie, zeby dokuczyc. niby nic, a jednak.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorAnka80
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Winni, pisałam długi elaborat ale mi go wcięło. Ja co prawda raczkuję w temacie RB i NVC ale moim zdaniem to nadal jest oddźwięk sytuacji z tamtym chłopcem. Nie wiem o czym już z synkiem rozmawiałaś i co opowiadał, ale myśle, że 3-latek który chociażby uświadomiony został co to znaczy zabić kogoś, może mieć z tym duży problem. I mimo, że tamtego chłopca już nie ma to Twój synek przedszkole nadal kojarzy z "wylęgarnią" złych emocji. Może już omówiliście tą kwestię, ale wydaje mi się, że tu jest problem i o tym z nim mogłabyś rozmawiać. Psycholog to zdecydowanie dobry pomysł, spotkanie z Twoim synkiem, w domu i w przedszkolu, dobremu specjaliście wystarczy do oceny sytuacji i pomocy Wam w prowadzeniu rozmów i dzialaniu. Trzymam kciuki.
    PS. Waham się jedynie, czy te kilka dni w domu i zatrzymanie Adasia czy to pomoże czy wręcz odwrotnie. Z jednej strony może w swoim domu dotrzesz do niego i sprecyzujesz gdzie jest problem, a z drugiej odseparowanie od źródła problemu-przedszkola, może tylko odwlec sprawę w czasie, ale chyba warto jednak zaryzykować. Tak głośno myślę! :-)
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    na trudne rozstania u nas Gaja swego czasu wymyśliła sposób. Chciała być "siłą" zabierana z moich rąk w ręce opiekuna, czasem sama się odrywała czasem chciała siłowania. Potem miałam czekać aż podejdzie z opiekunem do okna i mi pomacha. To był jej sposób, może Twój syn wymyśli swój? Zapytajcie jak chciałby żeby te rozstania wyglądały.


    Czasem w dziecku coś siedzi o czym samo nie wie.Czasem boi się powiedzieć.
    Ja po kilku miesiącach dowiedziałam się że Gaja nienawidziła placówki przedszkolnej do której chodziła tylko 1 m-c przez wakacje a to dlatego że była przerażona ponieważ "niegrzeczne" dzieci za karę szły do innego pomieszczenia i ona się bała że tez tam pójdzie.
    Moja przyjaciółka po kilku miesiącach dowiedział się że jej dziecko było molestowane przez starsza koleżankę.

    Pomagała też nam bajka o czarodziejskiej mamie która ma moc prawdy. Bajka, która ma zapobiec sytuacji kiedy dziecko słyszy od innego dorosłego że nie może mówić czegoś rodzicom bo rodzicom wtedy coś się stanie, albo będą smutni albo będą się gniewali na dziecko- czyli te wszystkie sytuacje kiedy coś złego się dzieje a dziecko jest zmuszone żeby ukrywać to coś, bo prześladowca wmówił mu że ochrania bliskich. I nie mówię tu o prześladowcach w sensie pedofilii ale tak w ogóle.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    danap: Czasem w dziecku coś siedzi o czym samo nie wie.Czasem boi się powiedzieć.
    Ja po kilku miesiącach dowiedziałam się że Gaja nienawidziła placówki przedszkolnej do której chodziła tylko 1 m-c przez wakacje a to dlatego że była przerażona ponieważ "niegrzeczne" dzieci za karę szły do innego pomieszczenia i ona się bała że tez tam pójdzie.
    Moja przyjaciółka po kilku miesiącach dowiedział się że jej dziecko było molestowane przez starsza koleżankę.

    mi dokladnie o takie rzeczy chodzi. samo przedszkole moze byc ok, a jest cos czego nie przeskoczysz. bo nikt tego nie przyuwazy, nikt problemu nie dostrzeze, a dla twojego dziecka problem bedzie.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    danap: Pomagała też nam bajka o czarodziejskiej mamie która ma moc prawdy


    Danap, co to za bajka?
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    _Fragile_: Danap, co to za bajka?

    wymyślona. Często tworzę bajki, albo razem tworzymy.
    Nasza czarodziejska mama była mama dziewczynki o długich blond włosach która miała na imię (jak akurat Gaja wymyśliła), ta dziewczynka miała bardzo szczęśliwą rodzinę i cudowne przedszkole z ulubioną panią przedszkolanka która się rozchorowała i w jej miejsce przyszła inna wredna Pani, która robiła dzieciom nieprzyjemne rzeczy i opowiadała im że ma czarodziejską moc i widzi kiedy dzieci kłamią (bo im się uszy trzęsą) i wszystko musiały trzymać w tajemnicy. No i tak dziewczynka była coraz bardziej smutna i jej mama to zauważyła i weszła do jej snów i myśli i o wszystkim się dowiedziała. I potem był happy end. To tak w skrócie, nasze bajki zazwyczaj sa pełne szczegółów i Gaja bierze czynny udział w ich tworzeniu.
    Lubimy wymyślać swoje bajki i opowieści i często z tego korzystam, czasem też bawiliśmy się lego i budowaliśmy przedszkole odgrywaliśmy role.
    Polecam
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Danap, ale u nas ewidentnie nie same rozstania są problemem, bo Adaś wcześniej rozstawał się bez kłopotu, nawet o buziaku na do widzenia zapominał, a poza tym on ewidentnie nie chce iść do przedszkola, on nie mówi, że mu jest trudno się rozstać, on NIE CHCE się rozstać i NIE CHCE zostać w przedszkolu, i jak pytam o jego pomysły o sposoby, to on mówi, że NIC nie pomoże, ponieważ one nie chce zostać i już.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Winni: Danap, ale u nas ewidentnie nie same rozstania są problemem

    zrozumiałam, u nas był kryzys potem doszliśmy co się stało i nowe rozstania były elementem tego nowego etapu szkolnego po kryzysie.

    u nas zawsze było tak że to nie jedna "rzecz" była przyczyną kryzysu. Zawsze był to dom+ coś jeszcze lub odwrotnie coś jeszcze + dom. Na przykładzie:
    mieliśmy ciężką sytuację zawodową która przeżywaliśmy w domu (nieświadomie) w tym czasie w szkole było ok i Gaja super funkcjonowała. Nagle w szkole wprowadzili zmianę której Gaja nie zaakceptowała i zaczął mega ciężki kryzys i w domu i w szkole. To wyglądało tak że w domu straciła "podparcie" ale w szkole było ok i nagle szkoła tez jej przestała dawać bezpieczeństwo to nie miała już ani jednej nogi gdzie postawić. Mam nadzieję że wiesz o co chodzi.
    winni myślę że Wam mega ciężko zwłaszcza że jako rodzic pewnie chcesz przede wszystkim zrozumieć i pomóc synowi. wszystko co piszę to tylko ze swojego doświadczenia, może coś z tego wyciągniesz. Przyjrzyj się Wam dorosłym.
    Widziałam na warsztatach jak super sprawdza się wchodzenie w rolę dziecka, w warszawie dużo się dzieje może znajdziesz jakąś grupę wsparcia.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 4th 2015
     permalink
    Danap, fajna. My też wymyslamy bajki jak pojawia się jakiś problem, łatwiej się to rozwiązuje niż w "normalnej" rozmowie i mam wrażenie, że dziecko wtedy więcej rozumie, bo potrafi się "scalic" z bohaterem bajki...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 4th 2015 zmieniony
     permalink
    Danap, rozumiem co chcesz powiedzieć. U nas może być rzeczywiście podobnie, bo pisałam przecież , że domu ostatnio Adaś mało miał, no i te sytuacje z przedszkola do tego.
    Ale nie wiem jak to rozwiązać wszystko :sad:
    Ciężko się rozmawia, kiedy dziecko mówi, że nic nie pomoże i już. Wszystko odrzuca i sam nie chce nic proponować.
    A do tego nie potrafi nazwać co mu tak naprawdę przeszkadza w przedszkolu.

    Treść doklejona: 04.12.15 19:25
    Rozmawiałam dziś trochę w przedszkolu, podobno jak już tata pójdzie, to jest wszystko ok, jest radosny, chętny do zabaw i aktywności. Ustaliliśmy, że na razie zostaje że mną w domu, po tygodniu spróbujmy wrócić, wtedy też spróbuję go poobserwować psycholog i w styczniu mamy się spotkać.
    Zobaczymy co będzie.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    Ja tylko na sekundę wrócę do tematu Mikołaja.
    Ninka mi dzisiaj opowiedziała, że Mikołaja nie ma. Umarł dawno temu. Od tamtej pory ludzie się w strój mikolajowy przebierają i roznosza dzieciom prezenty.

    Info od pani katechetki z religii dziecko przytargawszy :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    No więc ja dziś powiedziałam Adasiowi o Mikołaju. Zaczęłam od przeczytania tej historii. I właściwie nic więcej nie mówiła. Adaś przyjął to normalnie :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    Podobno wiara w Mikołaja to taki etap rozwojowy u dzieci, tu rozmowa z psychologiem dziecięcym.
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    a czemu tak wcześnie uświadamiacie dzieci?? przecież to element dzieciństwa, ta magia oczekiwania..... wcześniej czy póxniej i tak każde dziecko domyśli się, że to bajka :)
    u mnie nawet te starsze twierdzą, ze wierzą bo jeśli nie wierzą to MIkołaja nie ma więć i nie ma prezentów ;)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 5th 2015 zmieniony
     permalink
    Moonia, bo tak chcę. Nie podoba mi się komercja Mikołajowa na każdym kroku. Zresztą to nie tak że mówię dziecku, że Mikołaj nie istnieje, przeczytałam mu legendę, powiedziałam, że od tamtej pory każdy kto chce też może być takim Mikołajem i robić innym tajemnicze prezenty i że może się zdarzyć, że i nam jakiś Mikołaj podrzuci prezent. Nie musi na razie wiedzieć, że tym Mikołajem są rodzice, ale też nie chcę go wprost okłamywać.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    Moja Nina została uswiadomiona w przedszkolu, w sumie bez mojej wiedzy czy zgody. Ale dla mnie to żaden problem, bo jej to zupełnie nie ruszyło. Przyjęła do wiadomości tak samo jak informację o tym, że na śniadanie będzie kanapka z żółtym serem :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 5th 2015 zmieniony
     permalink
    Bo mi się Teo wydaje, że to bardziej rodzice przeżywają to rzekome "odarcie" z dzieciństwa i magii, niż same dzieci.
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    Bo dzieci zaczną to analizować dopiero na kanapie u psychoanalityka za wiele, wiele lat ;)
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    Haha, Melodie, patrząc na wpisy z poprzedniej strony i wspominanie tego jako traumy to chyba masz rację...
    .
    Pytałam się dzisiaj męża, czy pamięta kiedy się dowiedział, że Mikołaja tak naprawdę nie ma. Mówi, że w sumie późno, ale sam podejrzewał, że to rodzice i jakoś tak wyszło. Ale też źle tego nie wspomina...
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    ja się domyśliłam sama jak miałam 6 lat, moje starsze córki tez gdzies w tej okolicy. Marcela ma 6 lat i zaczyna dostrzegać przebierańców, ale wierzy jeszcze , ze ten prawdziwy przyjdzie w nocy :)
    może i komercja ale dla mnie jest to element dzieciństwa i szkoda mi osobiście by było gdyby moje dzieci nie miały tego dreszczyka emocji i obiecywania sobie, ze dziś nie zasnę i na pewno go zobaczę ;)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 5th 2015 zmieniony
     permalink
    Wiesz moonia, ją tak jak pisałam, wcale nie powiedziałam Adasiowi, że Mikołaj nie istnieje, a prezenty kupują rodzice. Ale chciałam, żeby znał legendę o Mikołaju, a nie wierzył, że Mikołaj wchodzi przez komin i ma fabrykę zabawek. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie by czekać na prezenty i zastanawiać się rano skąd się wzięły, kto mógł być tym Mikołajem i jak mu się udało podrzucić prezenty tak, że nikt go nie zauważył.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    I patrzenia w okno, tuż przed uroczystą kolacją, z nadzieją, że może ta migająca gwiazdka to wcale nie gwiazdka, tylko renifer tak pędzi :))) Piękne wspomnienia...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    Wiesz Frag, ją często z Adasiem fantazjuję na przeróżne tematy, Adaś np. "wierzy" że istnieją hapsony. Nie wiem co to jest, sam wymyślił i snuje przeróżne historie jak to hapsony latają na niebie tylko nocą, zawsze jak mówi że widzi hapsona, to wskazuje zawsze na gwiazdy, mają jedno skrzydło, jedne są stare, drugie młode, mogą nas zabrać w kosmos, na każdą planetę itd.itd. No i mi się wydaje, że on tak naprawdę wie, że hapsonów nie ma, ale zachowuje się jakby w to wierzył.
    I chciałabym dla niego czegoś podobnego o Mikołaju. Żebyśmy mogli fantazjować trochę, ale żeby jednak gdzieś tam w tle było kim był prawdziwy Mikołaj.
    --
    •  
      CommentAuthorA_ga
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    A ja kiedy zaczęłam domyślać się że to jakaś ściema z tym Mikołajem, postanowiłam sprawdzić go podstępem. Mama zawsze powtarzała mi, że Mikołaj wszystko widzi i zawsze zabiera listy z parapetów, więc jak co roku napisałam list, z tym że wyniosłam go na parapet na strych... Co się okazało? List został nieruszony i sprawa się rypła :) Miałam pewnie wtedy z 7 lat (nie pamiętam dokładnie). Dodam, że moja 3 lata starsza siostra wierzyła aż do tej sytuacji:)

    Ale po tym wydarzeniu nic już nie było takie samo, magia zniknęła.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    A no to z tym się w 100% mogę zgodzić, bo Krasnal legendę też zna, bo mu musiałam jakoś wytłumaczyć skąd jest Mikołaj na każdym rogu ;))) A to wymyślanie to chyba po prostu TEN wiek, u nas co i rusz jakieś historie, wielowątkowe i z dnia na dzień rozwijające się ;) Dla mnie to cudne, spisuję wszystko, kiedyś sobie przeczyta i się pośmieje ;)
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 5th 2015
     permalink
    _Fragile_: bo mu musiałam jakoś wytłumaczyć skąd jest Mikołaj na każdym rogu ;)))

    Mnie sie wydaje, ze wlasnie dlatego te cale mikolajki to juz nie to samo co kiedys. Co chwile ktos przebrany za Mikolaja rozdaje ulotki np. Kompletnie skomercjalizowali ta magie. U mnie nie bylo sw Mikolaja w dziecinstwie, byl za to Dziadek Mroz. Nie wiem do kiedy w niego wierzylam, ale do dzis jak sobie o nim przypomne, to mi milo na sercu;)
    Moze wlasnie dlatego, ze nigdy go nie widzialam, on byl w glowach dzieci. Prezenty pod choinke byly dawane podstepem, nie przychodzil zaden pan;)
    A teraz z tym Mikolajem to mozna bardziej jako zabawe traktowac, legende wlasnie, a nie magie.
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    mooniia: a czemu tak wcześnie uświadamiacie dzieci??przecież to element dzieciństwa

    dla mnie to kłamstwo, nie chcę kłamstwa jako elementu dzieciństwa mojego dziecka
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.