Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Ok ;)
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Agatella, pamiętaj, że mówimy o dzieciach nie 2-3 letnich, ale troszkę starszych, które już nie są głupiutkie. Czasem się nam wydaje, że dzieci szkolne są jeszcze malutkie. Pierwsze klasy, to jednak pani jest jedna, dzieciaki są zazwyczaj bardzo przywiązane, chyba niewiele jest takich problemów, żeby się buntowały, pyskowały. A czwarta klasa to już młodzież, rozumna dość chyba :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Cestmoi, w moim pytaniu nie rozroznialam wieku dziecka..
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Wiem. Chodzi mi o to, że naprawdę dzieci są rozumne. Przypomnij sobie siebie z tego czasu. Wszystko trzeba było Ci tłumaczyć, czy jednak mogłaś sama wyciągnąć wniosek "aha, pani od historii pewnie przeszkadza struganie ołówka i ciągłe chodzenie, dlatego sobie tego nie życzy"? Są pewne rzeczy, których można się domyślić i nie trzeba ich tłumaczyć nawet dziecku. Tak samo z tymi:
    Agatella: : a skad dziecko ma wiedziec co jest newlasciwym poleceniem? Przeciez moze za takie wziac np. to zucie gumy

    Chyba można dziecku szkolnemu w takiej rzeczy zaufać? Że jak nie wie, to zapyta, albo przyjmie jakie jest?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Agatella: Cestmoi, w moim pytaniu nie rozroznialam wieku dziecka..

    Na ale dziecko szkolne to min. 7letnie, klasy 1-3 to przecież dzieci małe jeszcze, myślę, że są jeszcze z natury na tyle bezpośrednie, że po prostu zapytają, albo opowiedzą rodzicom, a starsze, zwłaszcza wychowane do samodzielnego myślenia to przecież raczej już potrafią ocenić co jest może niewygodnym, ale słusznym poleceniem, a co jest jednak wątpliwe.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    No dobrze, nie moge sie spierac, bo dziecka w tym wieku nie mam. Ale ok. Przyjmijmy, ze dziecko szkolne rozroznia polecenie wlasciwe od niewlasciwego. Ale czy na pewno zawsze beda sie stosowac do tych wlasciwych? Winni zasugerowala ze tak. A ja sie pytam, ktory aspekt/element wychowania zgodnego z RB temu sluzy. Bo brzmi to troche nierealnie.. Ja np. bylam grzeczna, bo balam sie gniewu rodzicow. Gdyby nie to, to kto wie jakbym sie zachowywala;) Chwalona nie bylam, ale bylam za to porownywana do innych na moja niekorzysc, czyli standard tamtych lat;)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Agatella: Ale czy na pewno zawsze beda sie stosowac do tych wlasciwych? Winni zasugerowala ze tak.

    Gdzie??

    Agatella: Ja np. bylam grzeczna, bo balam sie gniewu rodzicow.


    Rzeczywiście motywacja najlepsza :tongue:


    Agatella: A ja sie pytam, ktory aspekt/element wychowania zgodnego z RB temu sluzy.


    Całość.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Winni: dziecko wychowywane w RB nie będzie żuć gumy podczas lekcji, a jeśli nawet to sądzę, że posłucha nauczyciela gdy ten poprosi o zaprzestanie.

    Tu:)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Ale podaj cytat.

    Treść doklejona: 05.07.15 20:35
    Przepraszam, piszę zdawkowo, bo "w gościach" jestem :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Luzik,
    ja cytat podalam, nie widac go u ciebie? Bo u mnie widac.
    To zaraz wkleje cala wypowiedz i pogrubie to co wazne..

    Treść doklejona: 05.07.15 20:48
    "Agatella, ją się zgadzam w 100%, natomiast wydaje mi się, że dziecko wychowywane w RB nie będzie żuć gumy podczas lekcji, a jeśli nawet to sądzę, że posłucha nauczyciela gdy ten poprosi o zaprzestanie. Sytuację, które opisałaś (niewłaściwe polecenie ) to co innego, i tu RB właśnie wyposaża dziecko w umiejętność odmowy lub przynajmniej dociekania, co dla mnie jest bardzo pożądane. Dziecko przyzwyczajone do "szacunku" i posłuchu tylko dlatego że to nauczyciel pewnie nie odważy się "postawić" i wtedy zależnie od sytuacji, może być nieciekawie."

    Byc moze skopalam cos, bo cytowalam z pprzedniej strony..
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Agatella: natomiast wydaje mi się,

    Napisałam że wydaje mi się, a nie że mam pewność. Może jestem naiwna, ale wydaje mi się, że niektóre pokusy ominą moje dziecko :-) Poza tym to pewne uogólnienie, przecież wiadomo, że ile dzieci tyle odcieni zachowań.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    A ja napisalam, ze sugerujesz, a nie zapewniasz ;)
    I nie pytam sie, bo szukam dziury w calym, tylko chce sie czegos dowiedziec. Jezeli nie ma jednoznacznej odpowiedzi (albo jej akurat nie znasz) to nic sie nie dzieje, bo i tak uwazam, ze metoda RB jest godna uwagi. Zlapalam sie na tym, ze chwale za duzo, za czesto.. Teraz moze nie chce wyeliminowac zupelnie chwalenia, ale chce rozlozyc ciezar, tzn. nie zawsze chwalic, a czesto umacniac poczucie wlasnej satysfakcji u dziecka. Moim zdaniem te dwa podejscia nie gryza sie i mozna "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu". Tzn. chwalic a jednoczesnie nie wychowac zaleznego od pochwal dziecka.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Agatella, napiszę Ci coś więcej jutro, jak będę już sama.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    Ok:)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 5th 2015
     permalink
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeJul 6th 2015
     permalink
    Czytam o różnych metodach wychowawczych, staram się uczyć się, rozwijać, ale nie realizuję ślepo danego programu. Bo dzieci są różne. I sytuacje są różne.

    Wracając do wątku chwalenia - ja też byłam bardzo chwalona i doceniana przez rodziców. Nie ślepo, ale potrafili dostrzec we mnie moje zdolności i na nie kierować swoją uwagę. I tak - nie uważam, że albo pochwała, albo uwaga. Właśnie jedno z drugim się dopełnia. Wyrastałam więc w słodkim przekonaniu o własnej wartości i doskonałości. Szkoła - zderzenie - poczucie zawodu. Ale co się działo dalej? Widziałam rozdźwięk, to, że w domu się mnie docenia, a w szkole nie. I co zrobili rodzice? Nadal mnie utrzymywali w poczuciu, że jestem zdolna i nieprzeciętna, tylko że bywam rozkojarzona, leniwa i niedokładna. I żebym nad tymi cechami popracowała. I to poskutkowało. Nie miałam piątek ze wszystkich przedmiotów (bo ukierunkowana byłam na to, co mi dobrze szło), ale z tych "moich" byłam najlepsza. I to pomogło mi dalej w życiu. To, że od najmłodszych lat rodzice mówili mi "jesteś W TYM dobra!". I byłam. Nie dla rodziców, nie dla siebie, tylko dla samego stanu rzeczy.

    Druga rzecz, która mnie nurtuje: piszecie, że dziecko ma być zadowolone z rysunku (czy też innej pracy) dla siebie. Żeby nie warunkować swojego zadowolenia od opinii zewnętrznej. Ale! Jak to w takim razie odnieść do sytuacji, kiedy dziecko robi coś DLA MAMY? Po prostu - chce jej sprawić przyjemność. Czy wówczas też zamiast szczerej radości i zachwytu mam analizować treść pracy i odnosić ją do tego, jak dziecko ją widzi? Takie zachowanie według mnie oduczy dziecko dawania, takiego szczerego, dla radości zarówno obdarowanego, jak i darującego. Bo przecież dając coś nie chcemy tylko siebie zaspokoić - myślimy o tej drugiej osobie, o jej uczuciach, o tym, żeby zrobić to tak, żeby się jemu/jej podobało, a nie mi. Prawda? Więc oczekujemy, że jeśli się spodoba, to wzbudzi to radość tej osoby. Czy to wyrazi słowami "piękna praca! świetnie to zrobiłaś!", czy "bardzo mi się to podoba", to tylko inny dobór słów na wyrażenie tej samej emocji. Ale jak zacznie kręcić "a czy ty jesteś zadowolona z wykonania tej pracy?", to cała idea prezentu weźmie w łeb. Tak mi się wydaje, ale poprawcie mnie, jeśli się mylę.

    Przeczytałam ten tekst o wpływie środowiska. Moje dziecko OD URODZENIA wie, czego chce. Mam z nią Sodomę i Gomorę, bo żeby ją przekonać do jakichś zachowań, jeśli ona ma inne zdanie, to graniczy z cudem. Na racjonalny argument w stylu: "no popatrz, w autobusie wszyscy siedzą, widzisz, żeby ktoś łaził po siedzeniach?" odpowiada bez mrugnięcia okiem "tak! ja łażę!". Kocha chodzić boso, więc wszystkie dzieci na placu zabaw czy w przedszkolu mają buciki, a ona nie (to akurat chyba genetycznie po mnie przejęła, hehe). I tak dalej. No ale nie o tym chciałam pisać. Autor uważa, że należy dziecko uczyć samodzielności, bo nie zawsze będzie miało przy sobie rodziców - zgoda. Ale nie do końca. Bo wczesne dzieciństwo wymaga rodziców, opiekunów, w tym okresie kształtuje się osobowość dziecka, którą będzie miało przez całe życie. Dzieci nie będą analizować dlaczego robią tak a nie inaczej. Będą robić tak, jak je nauczą rodzice (chyba, że jak moje dziecko mają swój unikalny własny pogląd). Jeśli natomiast to, czego nauczą się w domu będzie trwałe i rozsądne, to podwórko nie będzie miało na to wpływu. Przynajmniej w głównej mierze. Bo akceptacja rówieśników zawsze będzie potrzebna.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 9th 2015
     permalink
    Brzmi znajomo? :wink:

    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 9th 2015
     permalink
    Moja Babkę mi ten obrazek przypomina :P
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeJul 10th 2015
     permalink
    _hydro_: Brzmi znajomo?

    Uśmiałam się, bo w weekend byliśmy u brata mojego męża i jest tam 3-latek, który w podobny sposób był "pouczany", że jak przyjedzie Ola, to ma nie krzyczeć, nie biegać, nie tupać, dzidziusia nie szarpać, nie dotykać... Na co dzieciak ze smutną minką zapytał: "A mówić mogę?" :devil:

    Swoją drogą jak już dzidziuś przyjechał, to starszy kuzyn przebiegał co chwilę, żeby Oli swoje zabawki pokazać :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeJul 11th 2015
     permalink
    blackberry: Na co dzieciak ze smutną minką zapytał: "A mówić mogę?"

    Padłam :tooth:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 15th 2015
     permalink
    Dziewczyny, a ja w ogóle to polecam dla tych co chcieliby zobaczyć jak w praktyce wygląda i działa NVC, poczytać ten blog:
    me&my bu

    Ja byłam tam miesiąc temu na wyjeździe rodziców, dzieci i wychowawców z naszego przedszkola, na spotkaniu z końmi i na warsztatach z NVC. Super klimatyczne miejsce
    :cool:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJul 16th 2015
     permalink
    Dzisiaj się natknęłam na dobry tekst o poczuciu własnej wartości, może komuś się przyda:

    Jak wychować człowieka z poczuciem własnej wartości?
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 16th 2015
     permalink
    Hydro, cały ten portal dziecisawazne.pl jest bardzo fajny, ja prawie codziennie zaglądam, bo mają mnóstwo ciekawych artykułów.
    --
    •  
      CommentAuthorigisowa
    • CommentTimeJul 21st 2015
     permalink
    Tu fajny artykuł w duchu RB o nagradzaniu i karaniu: klik
    --
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeAug 3rd 2015
     permalink
    W idei rodzicielstwa bliskości najbardziej uderza mnie zawsze to, że to jest praca nad samym sobą, a nie nad dzieckiem. I każdego dnia mi się wydaje, że odnoszę same porażki :tongue: ale chyba jednak coś mi się udaje, bo taką scenkę zaobserwowałam w weekend na placu zabaw:

    Hania wpada do piaskownicy i od razu chwyta pierwszą z brzegu łopatkę (cudzesa oczywiście, bo swoimi się bawić to hańba).
    Podchodzi do niej chłopiec, który był już wcześniej w piaskownicy (na oko wiek zbliżony do Hani, ale nie słyszałam, żeby cokolwiek mówił), zabiera jej tę łopatkę z ręki bez słowa i wraca na swoje miejsce.
    Hania spojrzała na niego oburzona, podbiega do niego i tak: "Chłopcu!! Cemu mi zablałeś łopatkę?!".
    Chłopiec nic, bawi się dalej.
    Hania kucnęła obok niego: "Jest mi telaz psyklo! Jestem baldzo smutna!".
    Chłopiec oderwał się od zabawy, spojrzał na nią z otwartą buzią, pomyślał chwilę i... oddał łopatkę :cool:
    --
  1.  permalink
    Myślę, że to pasuje do tematu
    http://forsal.pl/artykuly/892182,dzieci-pierdoly-hodujemy-zombie-ktore-nie-wiedza-kim-sa-i-dokad-zmierzaja.html
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 24th 2015
     permalink
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeSep 25th 2015
     permalink
    Rodzinnie jesteśmy "wyznawcami" NVC. komunikacja w mojej rodzinie zyskała na tym znacznie. znaleźliśmy także grupę zakręconych ludzi i przedszkole/szkoła do której chodzi moja córka także komunikację opiera na NVC.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeSep 25th 2015
     permalink
    danap: Rodzinnie jesteśmy "wyznawcami" NVC. komunikacja w mojej rodzinie zyskała na tym znacznie. znaleźliśmy także grupę zakręconych ludzi i przedszkole/szkoła do której chodzi moja córka także komunikację opiera na NVC.


    Danap, to tak jak u nas :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeSep 26th 2015
     permalink
    cieszę się że coraz więcej taki miejsc mamy, gdzie dzieci są brane pod uwagę
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeSep 26th 2015
     permalink
    Jak Wam się sprawdza NVC w kontaktach między rodzeństwem? Pytam, ale nie wiem, po ile dzieci macie, czy jedną szt. czy więcej?
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 26th 2015
     permalink
    Ja mam dwójkę. Sprawdza się najbardziej ze wszystkich możliwych podejść. Bo wiesz, ja nie jestem niestety człowiekiem, który potrafi cały czas być taki dobry dla świata, za dużo mam wad i słabości. Walczę z nimi, czasem mi nie wychodzi. Ale się staram, bo widzę, że warto. Ile razy podchodzę do trudnych siostrzanych relacji, nazwijmy to, "tradycyjnie", to najczęściej efekt jest opłakany. I odwrotnie, za każdym razem, gdy daję radę jednak pójść w stronę nvc, to pozytywny efekt sam mnie nieraz zaskakuje. Szkoda tylko, że dla mnie to takie trudne, że nie potrafię z automatu tak, tylko muszę się bardzo starać i ciągle nad sobą pracować. No ale, skoro to wszystkim wychodzi na dobre, to chyba warto?
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeSep 26th 2015
     permalink
    Ja też próbuję i mi się zapomina i włącza automat, a bardzo bym chciała zwłaszcza że u nas kryzys po pojawieniu się siostry + nowe przedszkole = histeria krzyki i wiszenie na mamie. A im mniej mam sił tym wszystko gorzej wychodzi.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Dziewczyny, czytam ten watek w miare "na biezaco" i staram sie, bardzo sie staram wprowadzac to wszystko w zycie. Wiecej empatii, zrozumienia. Ogolnie staralam sie nigdy nie drzec kotow z dziecmi. Duzo tlumacze i do tej pory bylo ok. Tzn raz lepiej raz gorzej, ale tak jak ktos napisal najtrudniejsze jest opanowanie samego siebie, zmiana swojego podejscia gbo ja ogolnie nerwus jestem tylko ciagle na dawce melisy). Natomiast teraz mam juz serdecznie dosc!!? Sa takie dni kiedy moj starszak nie przestaje jeczec, wymuszac wszystkiego wrzaskiem mimo, ze probuje okazac zrozumienie, nie neguje jego emocji, podaje alternatywy np do bicia. To juz sobie juz sobie nie radze z nim. Albo mnie bije, albo wrzeszczy albo jeczy juz mi az na glowe siada. Juz czasem mysle sobie, ze to przedszkole (zaczyna 1 pazdziernika) to jakies wybawienie
    Mlodszy, mimo ze wychowywany w ten sam sposob yo jakis latwiejszy w komunikacji, w porozumieniu. Ostatnio nawet jak starszak wrzeszczal to sam z siebie podszedl maluch i zaczal mu robuc palyszkiem "niu niu". Mialam wrazenie, ze juz tez ma dosc, tez mu uszy "wiedna". Normalnie wysiadam psychicznie
    W sumie nie wiem czy to ten watek i czego oczekuje. Chyba najbardziej wyzalic sie potrzebowalam, bo juz widze jak zaraz beda komentarze od rodziny, ze "to wszystko przez to bezstresowe wychowanie"...no i co gorsza ja juz sama zaczynam watpic, ze dobrze postepuje, ze moze faktycznie "trza go bylo trzymac krotko"(zart)
    No to tak wlasnie...macie jakies pomysly jak go ogarnac i nie dac sie zwariowac?
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Frances, u mnie identyko, tez starsza ciągle jęczy, marudzi, wyje, robi odwrotnie, na głowie mi prawie siedzi. I nie pocieszę Cię, bo przedszkole nasililo te zachowania. Jedyne co to ze jej pół dnia nie ma i spokój jest i naprawdę odpoczywam nawet sprzątając. Tez czekam na mądre podpowiedzi.
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Uuuch, u mnie też nerwy siadają często i trudno mi czegoś nie "wymusić" na dziecku, gdy on pół dnia na mnie wisi i wszystko wymusza, a już w ogóle hardcore się robi gdy w tle drze się ten młodszy.
    Tak jak Wy, mam dużo pracy nad sobą/nad strategiami bardziej humanitarnymi ;-) do wykonania...
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    No wlasnie najtrudniej to siebie opanowywac. Czasem az mam ochote wrzasnac najgorszymi wyzwiskami i mi by pewnie ulzylo, no ale dziecku pewnie nie pomoze.
    Co do przedszkola to wlasnie to mialam na mysli - pol dnia poza domem to jednak jest chwila oddechu:wink:

    Treść doklejona: 27.09.15 15:33
    A wlasnie co mowicie dzieciom gdy prosza Was by im kupic kolejna zabawke? Tzn u nas to jest tak, ze K np oglada bajki i jakas reklama kucykow pony - o mamo! Kupisz...., zarazjakies smoki -o mamo! Kupusz....itd. tlumacze mu, zeczasem mozemy kupic jakies zabawki, ale nie wszystko, bo nie mamy tyle pieniazkow, a zaraz np kupuje bulki, to starszak zauwaza, ze jednak mamy pieniazki:confused::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Ja mowie zawsze:jasne ze kupie.a za 5 min zapomina.przynajmniej u nas tak jest.i pewnie bym kupiła jakby się uparl.ale moje przyrzeczenie mu wystarcza,hehe
    -- ;
    •  
      CommentAuthorDorit
    • CommentTimeSep 27th 2015 zmieniony
     permalink
    winnie, danap tez tak chcę :) tylko czemu te przedszkola takie drogie w Warszawie :((
    ale powoli zaczynam oswajac temat, ucze sie i czytam :)

    Olu przytulam, ech, nie mam duzego doswiadczenia
    ale wiesz fajnie piszą na fb w grupie rodzicielstwo bliskosci, czytam czesto z telefonu jak karmię
    nie wiadomo co gryzie starszaka...zaperwne potrzebuje duzo uwagi ale skad ja wziac przy dwojce
    wiem cos bo sama sie dwoje i troje, mam pomoc w bliskich osobach i niani co jakis czas
    a i tak doba za krotka dla dzieci bo chcą wiecej i wiecej, studnia bez dna

    a moze chodzi nie o to by znalesc jeszcze wiecej czasu...ale nazwac te emocje ich, przytulic, pobyc, sprawic by poczuly sie zrozumiane??
    sama szukam odpowiedzi.

    Mysle ze fakt przebywania samej z dwojką chlopcow juz jest trudny a gdy w gre wchodza emocje, zlosc, nie dziwie sie ze masz dosyc
    ja naprawde jestem malo zupelnie sama z dwójką a tez mam dni ze chcę gryźć scianę....a Agatka jest dosc spokojną dziewczynką
    taką do dogadania
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    U nas strategia na sklep i "kup mi", "jedźmy... (do zoo np o 22 w nocy :tongue:) jest: chciałabyś to mieć? Podoba ci się to? Pokaż mi, co ci się w tym podoba. Aha, jest miękka i dobrze się przytula? (na rzecz namacalną). Lub: myślisz, że chciałabyś się tym pobawić? Tak jak dziecko z reklamy? Zobacz, ten konik jest fioletowy. Lubisz ten kolor? Dlatego ci się spodobało? (na reklamę). Pamiętasz jak świetnie ostatnio było oglądać zwierzaki? Który ci się najbardziej podobał? Opowiedz mi, co pamiętasz. Wolisz, żebym ja tobie opowiedziała?

    A na marudzenie całodniowe:
    Staram się zrozumieć czemu marudzi. Nie o co, bo to zawsze są rzeczy, które się po prostu nawiną i nie mają znaczenia, tak naprawdę. Moja marudzi jak jest: śpiąca, głodna, niewybiegana, zbyt zmęczona, nie może sobie znaleźć zajęcia twórczego, zbiera ją choroba, coś jej psychicznie nie gra (przedszkole :tongue:), potrzebuje slow-day i mamy na wyłączność na jakiś czas. Oczywiście, nie mówię jej, jak po raz setny słyszę jęki i "bo tak!" że pewnie jest zmęczona, ale staram się znaleźć, co jej może być i jakoś temu zapobiegać. Matka musi myśleć o wszystkim naprzód: o 13 się nie umówię na kawę z siostrą, bo to jest czas, kiedy moje dziecko może być zmęczone i nie da nam posiedzieć, ani tym bardziej nie wytrzyma drogi autobusem. Więc usuwam sobie kłody spod nóg i umawiam się albo na rano albo po spaniu (jeśli wiem, że będzie spała). Niektóre dzieci są łatwiejsze w obsłudze i się po prostu upominają o to, co potrzebują, a inne prowadzą taką wojnę podjazdową: coś chcę, ale nie wiem co i dopóki nie zgadniesz, co ja chcę, będę jęczeć o wszystko :wink: jak u Kubusia Puchatka: "i był wdzięczny Krzysiowi, że ten nie zapomniał odpowiedzieć na pytanie, które Puchatek zapomniał zadać" :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorDorit
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    cestmoi89: ak u Kubusia Puchatka: "i był wdzięczny Krzysiowi, że ten nie zapomniał odpowiedzieć na pytanie, które Puchatek zapomniał zadać"


    umarłam :rolling:

    o to to, byc krok do przodu, pokonac jęczenie zanim sie pojawi...
    co przy dwojce jękunów jest b bardzo trudne, zwazywszy ze przychodzi czas gdy oboje, obaj przestają spać w dzien:cry:
    no nie Olu?
    u nas jeszcze sa drzemki i jak jedno spi to drugie zabawiam i tak na okrąglo- juz sie żaliłam
    ze kuleje moje jedzenie i gotowanie- ale powoli to ogarniam
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Frances: A wlasnie co mowicie dzieciom gdy prosza Was by im kupic kolejna zabawke? Tzn u nas to jest tak, ze K np oglada bajki i jakas reklama kucykow pony - o mamo! Kupisz....


    A ja kupuję :P... Ale nie od razu :P... Po prostu wiem co kupić na urodziny, gwiazdkę, itp... Ale żeby tak od razu to nie. Tłumaczę, że kupię, ale na dane święto... To jest o tyle dobra sprawa, że w między czasie i on i ja mamy czas na weryfikację tego czy dana rzecz jest tylko chwilą zauroczenia/ kaprysem czy prawdziwym marzeniem...
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    serratia: I nie pocieszę Cię, bo przedszkole nasililo te zachowania

    u nas też "systemowe" przedszkole nie pomagało. Było źle a potem bardzo źle. Dysonans pomiędzy tym co Gaja ma w domu a tym co było w systemowce stał się nie do przejścia w pewnym momencie. Teraz drugi rok chodzi do szkoły demokratycznej i jest cudownie
    cestmoi89: jest: chciałabyś to mieć? Podoba ci się to? Pokaż mi, co ci się w tym podoba...
    u nas tez podobnie, do tego jak jedziemy do sklepu Gaja dostaje tyle czasu ile potrzebuje na oglądanie dotykanie sprawdzanie. W momencie apogeum "chcenia" mieliśmy rodzinna rozmowę o tym jak to jest z pieniędzmi i pracą. Zgodziła się z nami że woli mieć nas dłużej niż żebyśmy pracowali wracali późno do domu i żeby miała wszystkie zabawki. Już prawie 2 lata nie kupiliśmy żadnej zabawki. Na dzień dziecka kupujemy zestaw kreatywnych rzeczy i robimy wspólnie laurki dla nie Niej, na urodziny dostaje imprezę urodzinową, mimo ze zabawek nie kupujemy i tak ma ich cała masę. Dziadki, wujki, wymiany z koleżankami wystarczą. Poza tym widzę jak bardzo jest kreatywna (myślę że to zasługa szkoły) i robi swoje zabawki. Zawsze jest czym się bawić.

    cestmoi89: Matka musi myśleć o wszystkim naprzód:
    bardzo się z tym zgadzam, to my jesteśmy dorosłymi w tej relacji i lepiej jest jeśli pomyślimy do przodu. Generalnie RB i NVC to dla mnie moja ścieżka rozwoju a dobre relacje z otoczeniem to efekt uboczny
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Ja niestety nie mam wyboru przedszkola, wozić 45 km do Poznania nie będę bo to niewykonalne. Trudno cokolwiek wyprzedzić u starszaka jak wisi na mnie a ja muszę przewinąć nakarmic małą i starsza nie chce niczym się zająć, tylko na mnie siedzi. Jedyne co ją zajmie to bajki ale tego nie chce nadużywać.
    Co do sklepów to u nas z zachcianek jest tylko soczek w kartoniku i najczęściej kupuje, chociaż czasem tłumacze ze wole jej kupić owoc i jest ok.
    Zabawek nie kupujemy albo rzadko, jak widzę ze coś fajnego, kreatywnego. Chociaż tyle ze nie mamy afer o zabawki i słodycze bo nie ogląda tv,reklam, nie je słodyczy.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    serriata z tego co widzę na Twoich suwakach to masz 2 malutkich dzieci i to duże wyzwanie. Z tego co wiem z opowieści to najtrudniejszy czas te pierwsze kilka miesięcy. Trzymam kciuki.
    U nas też nie było szkoły, trafiłam na grupę ludzi z którymi ja tworzymy nie zawsze jest łatwo ale warto
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Frances, u nas jeszcze, oprócz tego, co dziewczyny napisały, gdy jest nerw wielki Adasia, pomaga pytanie: czy chciałabyś usłyszeć, co ją chcę powiedzieć? Bo jak on krzyczy i ja próbuję cokolwiek mówić, to często się nie da, nie pozwala mi. A na takie pytanie, gdy odpowie "tak", zawsze mówię, że "ok, jak już będziesz gotowy, żeby mnie usłyszeć, to mi powiedz". Takie proste słowa działają u nas bardzo uspokajająco.
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Jak była tylko Lusia to rozwiazywalismy problemy od reki, a teraz czasem jestem przerażona ile jest złości w moim starszym dziecku. Na szczęście wyżywa się tylko na rodzicach, siostrę uwielbia i bardzo kocha. Musze poczytać więcej o nvc i zacząć panować nad swoimi emocjami.
    --
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Frances: Czasem az mam ochote wrzasnac najgorszymi wyzwiskami i mi by pewnie ulzylo


    Ja w głowie puszczam sobie nieraz takie wiąchy, że dopiero uszy więdną :shocked: musi mi to wystarczyć haha.

    Z zabawkami mam identyczną strategię, jak cestmoi. Chociaż moje dziecko jest słabo kumate w tej kwestii i nie rozumie, że wszystko co jest w sklepie można kupić. Ogląda, pomaca i odchodzi :cool:

    Co do jojczenia cały dzień to nie wiem tak do końca, myślę że w dużej mierze to temperament musi dawać znać o sobie, ale ostatnio w wolnych chwilach (:cool:) czytam "Twoje kompetentne dziecko" i przemyśliwuję sobie opisaną tam koncepcję, że dziecko prawie zawsze WSPÓŁDZIAŁA z rodzicem, tzn. w swoich zachowaniach sięga do jądra problemu, który istnieje w rodzinie. Np. nie chce jeść przy wspólnym stole z resztą rodziny, bo czuje że panuje napięta atmosfera i traci apetyt. Chociaż myślę, że trudno samemu u siebie taki problem "zdiagnozować" i w żadnym wypadku nie chcę Ci Frances nic sugerować, to tak sama dla siebie zapamiętałam, że jak będziemy mieć jakieś trudności w relacjach z dziećmi, to muszę się najpierw sobie wnikliwie przyjrzeć.

    A z innej beczki - jak w duchu RB odpieluchować dziecko? Bo ja żesz pierniczę to, mam wrażenie że nigdy się w tej kwestii nie dogadamy. Majtki chce nosić, ale korzystać z kibelka już nie chce. Pieluchę też chce nosić, ale jak chcę ją zmienić to wyje i się płoży na ziemi (czasami, bo zazwyczaj współpracuje).

    Rady "zdejmij pieluchę i się tydzień-dwa poużeraj" do mnie nie trafiają. Próbowaliśmy rozwiązywania problemów z burzą mózgów i wypracowywaniem rozwiązań (w innej konfliktowej sytuacji zadziałało przepięknie), ale lipa, nie pomogło. Intuicyjnie - po prostu czekam. Ale znowuż mąż mi miauczy, żeby nie doprowadzić do tego że jak jej nie "pomożemy" jakoś, to sama do tego nie dojdzie i będzie miała wobec innych dzieci kompleks, że jeszcze nosi pieluchę. Możliwe to jest?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Co do kupowania zabawek, to u nas przede wszystkim rzadko chodzimy z Adasiem do sklepu. Reklam nie ogląda, przedszkole montessoriańsko-demokratyczne też go nie nastawia konsumencko w tej kwestii. Jak w sklepie jesteśmy to zawsze do woli może wszystko oglądać. Czasami o coś poprosi, ale to głównie książeczki, więc zazwyczaj mówię tak, albo że się zastanowię i policzę czy wystarczy mi pieniędzy. Dla niego to jest ok. Nie wiem, jak tak patrzę na nasze relacje, to wydaje mi się, że najlepsze porozumienie z Adasiem zaczęłam osiągać gdy rzeczywiście i szczerze zgodziłam się w sobie, że nie musi być po mojemu, nawet jeśli to dla mnie mega nie wygodne. Przyszedł taki moment, że zrozumiałam, że kluczem do porozumienia są nie słowa, nie "sposoby", tylko moje nastawienie.

    Treść doklejona: 27.09.15 21:47
    Aneta, a musisz teraz odpieluchować? Może po prostu poczekać jeszcze miesiąc - dwa, skoro tyle przy tym temacie emocji, to może to nieodpowiedni moment?
    --
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeSep 27th 2015
     permalink
    Nie nie, nie muszę. Myślałam jednak, że zaobserwuję jakiś progres w tym obszarze, a tu nic.
    Dziwi mnie to, że Hania - dziecko bystre i ogarnięte we wszelkich innych kwestiach - jeszcze tego nie załapała. Czekam więc i czekam, i doszukuję się co robię nie tak :confused:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.