Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Ja np. lubię dyskutować. Po prostu. Lubię szukać i słuchać kolejnych argumentów. Ale argumentów rzeczowych, a nie zaczepnych, podbarwionych ironią, albo stawiających mnie pod ścianą.

    Bo np. gdybym na pytanie czy się nie boję że Adaś kiedyś mi powie że mu brakowało pochwał, odpowiedziała „tak boję się, bo nigdy nie mam pewności jak dana metoda zadziała na jakiekolwiek, w tym moje, dziecko” to usłyszałabym zapewne coś w stylu: ”jak możesz stosować coś co do czego nie masz przekonania? Widzisz? Podpierasz się wynikami badań, a sama w to nie do końca wierzysz”, ale ze odpowiedziałam „nie, nie boję się, jestem przekonana, że tylko na tym skorzysta” to dowiedziałam się, że jestem dziwna, skoro z takim przekonaniem i pewnością coś stosuję. Tak źle i tak nie dobrze. Jak ktoś nie chce zrozumieć, to po prostu nie zrozumie. I ja nie mówię, że rozumienie = zgodzenie się ze mną. Jakoś Ewasmerf nie zawsze się zgadza, wiele rzeczy robi inaczej, ale rozumie ideę, rozumie przesłanki, które mną kierują kiedy coś robię. Zadała sobie trud by poznać RB, by je ZROZUMIEĆ, nie koniecznie to oznacza, że ma się z tym zgodzić. I to jest to czego mi tutaj brakuje. Zrozumienie dziewczyny.
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Ja się prawie przekonałam. Mam wątpliwości - naprawdę zadając pytania chcę je rozwiać. Pytania innych dziewczyn wydawały mi się logiczne, i wcale niezłośliwe, wróćcie proszę do tematu, co?
    Rozumiem, że nie chwali się za rusunek, sprzątanie, pomoc w domu itp., nie chwali się za coś - ok! ta wersja szersza, poświęcająca więcej uwagi temu, co dziecko zrobiło bardzo mi się podoba i od dłuższego czasu nawet to stosuję (jak mi się przypomni, bo mi to jeszcze w nawyk nie weszło). A tak po prostu, spontanicznie, kiedy patrzę z miłością na dziecko - czy można powiedzieć: jesteś kochany, "cudowny", mój śliczny, tęskniłam za tobą kiedy byłeś w przedszkolu???. Czy wtedy pkreślenia "śliczny", "cudowny" są ok? To jest mój wyraz miłości przecież. Zwłaszcza, że w domu jest niemowlę, o którym cała rodzina łącznie ze mną mówi same miłe rzeczy, to jak mogłabym nie okazywać uczuć w podobny sposób starszakowi? Czułby się raczej zazdrosny...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJul 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Podepne się pod Azji pytanie.
    Jeśli Ninka przybiegnie sama z siebie i poda Hugowi grzechotkę a ja automatycznie powiem, że "jesteś super siostrą Ninka!" to też chwalenie, które może negatywne skutki odnosić ?
    Poza tym to się chyba trzeba mega pilnować, zeby nie reagować emocjonalnie, z resztą Frag chyba o tym wczoraj pisała...

    Monia sorka, dla mnie takie dziecko jest po prostu niegrzeczne i nie nazwę tego inaczej, bo tak właśnie uważam. Co zrobić.
    Najprawdopodobniej to wina rodziców, że nie nauczyli ale przecież Nince tego tłumaczyć nie będę.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJul 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Winni, ja nie mam żadnych uprzedzeń do Ciebie. ALE jak czytam mocno rozbudowane teorie, porządkujące każdy element relacji między rodzicem a dzieckiem i kategoryczne stwierdzenia, że wszystko inne spowoduje dramatyczne konsekwencje w przyszłości- to sama nie wiem czy mnie to bardziej dziwi czy śmieszy :wink: Dlatego nie bardzo chce mi się angażować w dyskusję, jak widzę, że rozmówca jest wręcz zabetonowany w swoich twierdzeniach- może dlatego dziewczyny używają coraz ostrzejszych argumentów- których normalnie by nie użyły- bo cały czas im się wydaje, że może jakoś ten mur ruszą :wink: Chcesz tworzyć wrażenie, że tylko neutralnie wymieniasz poglądy, ale wcale tak nie jest i masz czasem takie "wrzutki" w swoich wypowiedziach, że trudno o spokój z drugiej strony.

    Co do chwalenia- przeczytałam, przemyślałam, nie przekonuje mnie to. Za dużo teorii w czymś, co jest naturalne i spontaniczne.
    Ja w przeciwieństwie do wielu z Was (bo kilka osób o tym wspomniało), nie czuję potrzeby wychować dziecko inaczej niż moi rodzice- wręcz przeciwnie. Może dlatego nie szukam podparcia w metodach, o których na pewno się te 25lat temu nie mówiło (przynajmniej nie w tej wersji "podręcznikowej". I dlatego też system kar i nagród, naklejek itd. jest mi całkowicie obcy, dlatego nie zwracam uwagi na pewne zachowania, które wg niektórych mają niszczycielski wpływ na psychikę dziecka :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    _azja_: jesteś kochany, "cudowny", mój śliczny, tęskniłam za tobą kiedy byłeś w przedszkolu???. Czy wtedy pkreślenia "śliczny", "cudowny" są ok? To jest mój wyraz miłości przecież.


    Oj, Azja :-) Jasne, że są ok! Nie chodzi o czułe wykrzykniki pod adresem dziecka dotyczące jego małych stópek, słodkiego dzióbka i ślicznych loczków. No chyba, że będziesz to mówiła w kontekście, że jest najładniejszy/ładniejszy od kogoś. Chodzi o nie chwalenie ZA COŚ co dziecko zrobiło, albo nie chwalenie CZEGOŚ, co dziecko zrobiło. Ważne by nie wyrabiać w nim nawyku oczekiwania na pochwałę, ale za to wyrabiać nawyk samodzielnego krytycznego spojrzenia na to co robi, poczucie zadowolenia z wykonanej pracy, które wypływa z niego, a nie z Twoich słów.

    Treść doklejona: 03.07.15 10:05
    TEORKA: Jeśli Ninka przybiegnie sama z siebie i poda Hugowi grzechotkę a ja automatycznie powiem, że "jesteś super siostrą Ninka!" to też chwalenie, które może negatywne skutki odnosić ?

    To co innego, Azja opisywała sytuację gdy mowi tak o Leonku po prostu, bez kontekstu. A Ty powiedziałabyś jednak do Ninki w tej sytuacji „za coś” czyli nie że jesteś super dziewczynką, zawsze i po prostu, tylko jesteś super, gdy dajesz grzechotkę bratu. Tak na marginesie umysł dziecka bardzo łatwo może to sobie logicznie przetłumaczyć: „daję grzechotkę = jestem, super. Nie robię tego = nie jestem super. Podobnie w innych przypadkach: „Jesteś kochana, że mi tak pomogłaś!” Co może zrozumieć dziecko?: Jestem przez mamę kochana gdy pomagam, gdy tego nie robię, mama mnie nie kocha.

    Czy naprawdę o to nam chodzi?

    Bo wiecie, nasze intencje, a przekaz jaki odbiera dziecko to często są dwie różne sprawy.
    --
  1.  permalink
    Winni: Nie chodzi o czułe wykrzykniki pod adresem dziecka dotyczące jego małych stópek, słodkiego dzióbka i ślicznych loczków. No chyba, że będziesz to mówiła w kontekście, że jest najładniejszy/

    A ja mówię moim dzieciom,ze są dla mnie najładniejsze, najkochańsze, najlepsze. Niezależnie od wszystkiego, bo przecież kocham ich bezwarunkowo :)
    I też słysze od Hani,ze jestem najpiekniejszą i najlepszą mamą :) Od Michała to ewentualnie,ze jestem spoko ;)
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Teorko, a nie Ty sama pisałaś o kilkulatku mającym guza mózgu i ssącym smoczek? Jak myślisz, czy krzywdzące byłoby twierdzenie, że ma, dajmy, wygodnych rodziców? Tak, bo nie znałaś kontekstu. I jeśli chłopiec sypnie piaskiem w oczy mojej córce, to mówię, że tak, sypnął i że to nie było miłe, że ją teraz oczy bolą. A dlaczego to zrobił? Może Natalka go zaczepiła a on miał akurat łopatkę z piachem w ręce i odwracając się rozsypał? A dlaczego niektóre dzieci płaczą w sklepie? Bo są rozwydrzone i niewychowane? Nie, często są przemęczone, głodne, chce się im biegać, albo inne niewiadomoco. Nie są niegrzeczne. Ocenianie dziecka jednym słowem jest raczej zawsze krzywdzące, bo odnosi się tylko do małego kawałka rzeczywistości i widzianego tylko z naszego punktu widzenia. Bo tak naprawdę nie wiesz, co kryje się głębiej, pod powierzchnią "niegrzeczności".

    Treść doklejona: 03.07.15 10:14
    A tak na marginesie, Teorko, co znaczy dla Ciebie "grzeczne" i "niegrzeczne"?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    szczypta_chilli: A ja mówię moim dzieciom,ze są dla mnie najładniejsze, najkochańsze, najlepsze. Niezależnie od wszystkiego, bo przecież kocham ich bezwarunkowo :)
    I też słysze od Hani,ze jestem najpiekniejszą i najlepszą mamą :) Od Michała to ewentualnie,ze jestem spoko ;)


    Szczypta, kurczę ja nie rozumiem dlaczego inteligentne kobiety nie czują tego niuansu, kiedy mówię coś do dziecka o nim samym chcąc podkreślić, że DLA MNIE on jest najwspanialszy, a sytuacją kiedy mówię to, celowo lub mimowolnie podkreślając, że jest najwspanialszy w porównaniu do innych. Oraz jest różnica między mówieniem takich rzeczy w konkretnej sytuacji ( np. po posprzątaniu, po podaniu grzechotki, po ubraniu się itp. )a mówieniem ich w chwilach czułości ot tak po prostu dlatego, że dziecko jest tu i teraz.
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    A jak tak, to w porządku. Udusiłabym się chyba gdybym nie pozachwycała się swoimi dziećmi, nawet bez powodu.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    azniee: ALE jak czytam mocno rozbudowane teorie, porządkujące każdy element relacji między rodzicem a dzieckiem i kategoryczne stwierdzenia, że wszystko inne spowoduje dramatyczne konsekwencje w przyszłości- to sama nie wiem czy mnie to bardziej dziwi czy śmieszy



    Co do mocno rozbudowanych teorii… Nie ma praktyki bez mocnej podstawy, czyli bez teorii. Spróbuj prowadzić samochód bez znajomości przepisów drogowych. Spróbuj wychować dziecko bez jakiejkolwiek teoretycznej wiedzy o psychologii dziecka. Da się? Da. Jedno i drugie się da. Jaka będzie tego jakość? Cóż. Nie, wcale nie będzie zła. Gość może dojechać z punktu A do punktu B, nie powodując wypadku, może nawet nie spotka policji i nie potrąci staruszka na przejściu. Twoje dziecko bez tych teorii może przejść przez życie szczęśliwie, nie wpadając w żadne jego pułapki. Tylko że to jest ruletka. Mi teoretyczne podstawy dają to samo co kierowcy znajomość przepisów drogowych. Poczucie, że po pierwsze mam wiedzę, po drugie mam poczucie względnego bezpieczeństwa oraz po trzecie mam poczucie, że dla dobra mojego dziecka zrobiłam wszystko co mogłam.
    --
  2.  permalink
    Ja myslę,ze tak bardzo zmieniają sie obyczaje, sposób wychowywania dzieci, ogólne patrzenie na świat,ze wcale nie dziwią mnie nowe metody wychowawcze.
    Gdy ja byłam mała powszechnym stwierdzeniem było powiedzenie " dzieci i ryby głosu nie mają" i w takim duchu wychowywano mnie i większość moich rówieśników. A przecież były tez dzieci Hippisów i większość " normalnych" matek łapała się za głowę jak można w ten sposób wychowywać potomstwo ;) Wtedy tez wszystkie dzieci chodziły na religie, bo przeciez wierzono,ze te niechodzące będę wytknięte palcami i wyklęte przez rówieśników jako te inne .
    Czasy sa inne, my jesteśmy inne, nasze córki tez będa poszukiwały nowych metod wychowując swoje dzieci. Sedno lezy w tym,zeby miec poczucie,że wychowuje się zgodnie z tym co podpowiada serce.
    Ja chwale, nagradzam. Nie karzę- a przynajmniej się staram. Dlatego,ze czuję,ze w mojej rodzinie to się sprawdza.
    W przeszłości popełniłam wiele błędów wychowawczych- widzę to. Na szczęście :)

    Treść doklejona: 03.07.15 10:24
    Winni- nie powiedziałam,że tego nie czuję :) Nie odbieraj tego jako ataku na swoja metodę- nie, nie. Napisałam ogólnie- tak jak Ty piszesz o swoich sposobach na zwracanie się do swojego synka tak ja o swoich w stosunku do moich dzieci :)
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Ja się tak jeszcze tylko zastanawiam - większosc z nas tutaj zastosuje metodę niechwalenia. Nasze dzieci pójdą następnie do szkoły, do montessori trafi jedno-dwoje dzieci (pewnie Adaś), a reszta do normalnych szkoł, gdzie dzieci uczą się na ocenę. I wszystko psu w budę...
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Monia sorka, dla mnie takie dziecko jest po prostu niegrzeczne i nie nazwę tego inaczej, bo tak właśnie uważam. Co zrobić.
    Najprawdopodobniej to wina rodziców, że nie nauczyli ale przecież Nince tego tłumaczyć nie będę.


    No, tylko że my tego dziecka nie znamy...
    Być może to dziecko jest tak naprawdę grzeczne, ale popełniło błąd... Niestety na błędach nasze dzieciaki się uczą. Nie zawsze rodzic pomysli, żeby przed wyjściem na plac zabaw wyspiewał całą litanię zachowań zabronionych by wyprzedzić te zachowania u dziecka...

    To tak samo jakbyś Ty przypadkiem komuś w lokalu wylała kawę zalewając przy tym jego ubranie i wszystko w okół i zostałabys oceniona jako (przepraszam, to nie personalnie) "idiotka"... Bo dla kogoś to "idiotyzm"...

    Jednak ocenianie kogoś po jednym zachowaniu to też chyba niedobrze...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    szczypta_chilli: Ja chwale, nagradzam. Nie karzę- a przynajmniej się staram. Dlatego,ze czuję,ze w mojej rodzinie to się sprawdza.


    Szczypta, wiesz jeśli czyimś celem jest uśmiechnięta buzia dziecka tu i teraz po pochwale, oraz pewność, że perspektywa nagrody sprawi, że dziecka zrobi to i to albo nie zrobi tego i tego, to ok. Tylko MI się nasuwa pytanie czy ja chciałabym by moje dziecko wyczekiwało ciągle na pochwały oraz jaka jest wartość działań podejmowanych przez dziecko, gdy na końcu czeka nagroda. Jaka jest jego motywacja? Czy robi to co robi z głębokiego przeświadczenia, że to ważne lub słuszne? Czy może jednak dlatego, że na końcu czeka nagroda? Nie wiesz, tego i ja tego nie wiem. Za to mam pewność, że moje dziecko wychowane bez kar, nagród oraz chwalenia, jeśli podejmuje decyzję, że zrobi coś o co go proszę lub do czego go zachęcam, to robi to a) dla siebie b) z własnej woli c) z właściwych pobudek d) bo widzi, ze to dla mnie ważna e) nigdy dla kogoś lub dla czegoś ( nagrody ).

    Dla mnie to jest niesamowicie cenne.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Winni, pewnie pani psycholog superniania też była pewna, że mając swoje podstawy, wiedzę itd. dojedzie bezpiecznie do punktu B, a tym czasem jej syn dojechał do kryminału. Oczywiście jej metody są zdaje się zupełnie przeciwne, ale ona też jest dla jakiegoś grona autorytetem, też u kogoś "sprawdzają się" jej metody i może nawet ktoś jest tak głęboko przekonany, że dzięki nim osiągnie zamierzony efekt. Żadna teoria nie daje takiej pewności, nawet stosowana w 200%. I każdy tu pisze o swoich metodach, a Ty za każdym razem wracasz do tego, że wg RB jest inaczej, a inaczej niż w RB to jest źle. Nie tędy droga. To nie jest kwestia tego, ze ktoś nie rozumie, to jest kwestia tego, że ktoś ma inne priorytety.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    _azja_: Ja się tak jeszcze tylko zastanawiam - większosc z nas tutaj zastosuje metodę niechwalenia. Nasze dzieci pójdą następnie do szkoły, do montessori trafi jedno-dwoje dzieci (pewnie Adaś), a reszta do normalnych szkoł, gdzie dzieci uczą się na ocenę. I wszystko psu w budę...


    Azja, nie, a przynajmniej niekoniecznie. Rodzice zawsze pozostaną dla dzieci najważniejszymi osobami na świecie i naprawdę jeśli dadzą im dużo wsparcia i akceptacji, to te dzieci poradzą sobie. Nie mam teraz czasu by rozwijać tę myśl, bo musiałabym poszukać pewnych artykułów.
    --
  3.  permalink
    Winni ale wiesz, jak moje dzieciaki albo maz powiedzą,ze ugotowałam coś pysznego i mnie chwala to tez mi to sprawia ogromną przyjemnośc. Chociaz gdyby jedli bez entuzjazmu to pewnie tez bym obiady gotowała :) Tyle, czy z przyjemnoscią? I czy chciałoby mi sie starac? Bo ja lubie robić coś dla innych gdy im to sprawia przyjemność . Chociaz cenie tez swoje przyjemnosci :)
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    azniee: a inaczej niż w RB to jest źle.

    hehe, tak winni nigdzie nie napisala. same dopowiadacie sobie, ze to jest złe.
    was chyba denerwuje ta pewnosc siebie winni, to, ze obrala jakas droge i jej sie trzyma i nie watpi.
    skoro inne z was tez sa pewne swoich racji to co was tak "boli"?
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    azniee: Winni, pewnie pani psycholog superniania też była pewna, że mając swoje podstawy, wiedzę itd. dojedzie bezpiecznie do punktu B, a tym czasem jej syn dojechał do kryminału. Oczywiście jej metody są zdaje się zupełnie przeciwne, ale ona też jest dla jakiegoś grona autorytetem, też u kogoś "sprawdzają się" jej metody i może nawet ktoś jest tak głęboko przekonany, że dzięki nim osiągnie zamierzony efekt. Żadna teoria nie daje takiej pewności, nawet stosowana w 200%. I każdy tu pisze o swoich metodach, a Ty za każdym razem wracasz do tego, że wg RB jest inaczej, a inaczej niż w RB to jest źle. Nie tędy droga. To nie jest kwestia tego, ze ktoś nie rozumie, to jest kwestia tego, że ktoś ma inne priorytety.


    Azniee, wybacz, ale ponieważ widzę, że absolutnie nie wiesz o czym mówisz ( w sensie takim, że kompletnie nie wiesz na czym opiera się RB, po prostu nie znasz tej idei ) to nie będę kontynuowała z Tobą rozmowy, gdyż taka dyskusja jest pozbawiona sensu. Tobie się wydaje, że ja rzucam do dziecka wyuczonymi formułkami z książek, jestem w stosunku do niego sztuczna oraz oczekują skuteczności moich metod. Cóż nic bardziej mylnego. Skuteczność RB polega zupełnie na czymś innym niż Ci się ywdaje.
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Mi też się wydaje, a właściwie jestem pewna, że wszystko co robimy w życiu, robimy dla jakichś korzyści - materialnych i nie. I tego nie unikniemy, choćbyśmy się nie wiem jak starali i wybrali taką, czy inną metodę wychowawczą.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJul 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Mnie nic nie boli, mnie to, jak napisałam, lekko dziwi, lekko bawi :wink:
    Napisała nie raz, tylko tak oględnie, żeby później móc stwierdzić "ja? ależ skąd, ja nic takiego nie napisałam :shocked: "
    Ja mam też bardzo mocno sprecyzowane poglądy w niektórych kwestiach (np. zdrowotnych) i nikt mnie nie przekona, że mam robić inaczej niż robię. Ale nie walczę do ostatniego słowa, a tymi, którzy robią inaczej, nie czuję takiej potrzeby. I raczej nie jest ona wyznacznikiem pewności siebie :wink:

    Ideę RB znam i w wieli kwestiach jest mi bliska. Twoja postawa jest dla mnie zupełnie niezrozumiała :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    dojedzie bezpiecznie do punktu B, a tym czasem jej syn dojechał do kryminału.


    pamiętajmy też, że to jak wychowamy swoje dziecko to jedno. Wpływ mamy tylko do pewnego czasu. Potem dziecko wchodzi w jakieś środowisko. Poznaje towarzystwo, które jesli dziecko podatne to niestety czasem niweczy nasz trud wychowania...
    Z tego co zdążyłam się dowiedzieć to syn superniani ma jakies problemy psychiczne. To też niestety determinuje zachowania ludzkie.

    Nie jest tak, że sposób naszego wychowania (a obieramy cel, że wychowamy super człowieka) gwarantuje nam sukces... choćbyśmy wybrały najlepszą metodę na świecie...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    szczypta_chilli: Winni ale wiesz, jak moje dzieciaki albo maz powiedzą,ze ugotowałam coś pysznego i mnie chwala to tez mi to sprawia ogromną przyjemnośc. Chociaz gdyby jedli bez entuzjazmu to pewnie tez bym obiady gotowała :) Tyle, czy z przyjemnoscią? I czy chciałoby mi sie starac? Bo ja lubie robić coś dla innych gdy im to sprawia przyjemność . Chociaz cenie tez swoje przyjemnosci :)


    Szczypta, ale Ty jesteś dorosła, masz już ukształtowany swój świat wewnętrzny. Natomiast dziecko to czysta karta ( no prawie ), ono dopiero buduje sobie swoje JA. Ty jesteś w stanie rozróżnić kiedy pochwała jest szczera i prawdziwa, kiedy może mieć na celu próbę zmanipulowania Cię, kiedy jest kurtuazyjna albo wręcz jest „włazidupstwem”. Dziecko tego nie potrafi. Dlatego warto by poczucie swojej wartości zbudowało sobie przede wszystkim na własnej ocenie swoich dokonań, a od rodziców otrzymywało w miejsce pochwal mnóstwo zainteresowania tym co robi. Wtedy w dorosłym życiu pochwały będą dla niego miłe, ale nie będą determinowały jego zachowania oraz nie będzie nieszczęśliwy gdy ich jednak nie dostanie. Sam pewnie też będzie czasami pochwały rozdawał, ale wątpię by z takiej osoby wyrósł „włazidupek” albo manipulant. Na pewno fajnie jest usłyszeć, że się zrobiło super smaczną zupę, ale jeszcze fajniej mieć w sobie taką wolność, by jeśli tej pochwały nie usłyszymy, nie tracić równowagi ducha i nadal być przekonanym, że potrafi się dobrze gotować. Wtedy Twoje dobre samopoczucie nie jest uzależnione od tego co myślą o Tobie inni.
    --
  4.  permalink
    No moje nie jest, to fakt. I widzę,że mimo tego ,że np Hanie chwalę to jej tez lata to co robia czy myslą na jej temat kolezanki. Ale jednoczesnie jest pełna empatii dla innych i wrazliwa.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    A powiem Wam, że mnie bardziej razi niż to 'niegrzeczne dziecko" postawa niektórych rodziców.
    Byłam świadkiem takiej sytuacji:
    Mama siedzi na ławce, czyta gazetę, nagle przybiega zrozpaczona córka (na oko 5 lat). Płacze, że popchnął ją chłopiec.
    Co robi kobieta? Wstaje, nerwowo się rozgląda "gdzie jest ten luj?"
    Dziewczynka pokazał na chłopca (też około 5letniego). Matka podbiegła, nawrzeszczała na tego biedaka, a ten tłumaczy, że tylko bronił brata, którego ta dziewczynka zaczepiała (w sensie pchnęła pierwsza)... i oddalił się. ta poleciała za nim tam mu jeszcze coś nakrzyczała (obcemu dziecku), wróciła do córeczki i grozi palcem "nie waż mi się zbliżać do tego luja! To jest luj!!!! :P...

    Ręce mi opadły....
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    azniee: Ale nie walczę do ostatniego słowa, a tymi, którzy robią inaczej, nie czuję takiej potrzeby.


    A ja po prostu lubię dyskutować o wychowaniu. Tak po prostu. Dlaczego zakładasz, że mój udział w dyskusji jest tylko i wyłącznie kwestią posiadania „ostatniego słowa”, co?

    Interesuje mnie wychowanie nie tylko ze względu na to, że mam dziecko, mam też inne powody. I po prostu lubię tą tematykę, spotykam się z ludźmi o podobnych i różnych poglądach w tej dziedzinie i dyskutuję. Lubię w rozmowach sprawdzać i umacniać słuszność moich poglądów.
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Bo wszystko w życiu zależy od kontekstu :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    szczypta_chilli: I widzę,że mimo tego ,że np Hanie chwalę to jej tez lata to co robia czy myslą na jej temat kolezanki


    Wiesz to na pewno? Myślę, że to wie tylko ona sama. Poza tym nie wiesz jako kolejne lata chwalenia na nią wpłyną. I właśnie ze względu na ten margines niepewności ja wolę inna drogę, która wydaje mi się ten margines niepewności mieć dużo mniejszy.
    --
  5.  permalink
    Na 100% nie wiem, ale troche znam moja córkę, dzieli się ze mną swoimi przemyśleniami.
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeJul 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Winni nawiązując do Twojego komentarza - ja bym była skłonna napisać, że nie lubisz rozmawiać o wychowaniu,a o RB. Wychowanie to szerokie pojęcie, jak pokazała ta dyskusja dla każdego znaczy coś innego. Ty rozmawiasz tylko o RB, jako jedyna i słuszna droga. Nie dyskutujesz o wadach i zaletach innych nurtów wychowania, nie analizujesz i nie bierzesz pod uwagę innych metod. Kategorycznie odrzucasz wszystko inne i masz jasne poglądy, jakoby wszystkie inne metody wychowawcze były złe,a tylko RB jest właściwe.
    Może to dość uszczypliwe, ale taka jest prawda. Mimo, że ja w dużej mierze podzielam poglądy RB, częściowo.
    Ale zaznaczam, że lubię czytać te dyskusje, bo zawsze coś dla siebie z nich wyciągam. Stoję w tej dyskusji po środku.
    Chwalę moje dziecko codziennie, ale w sposób opisowy. Rozmawiam podkreślając i opisując uczucia. Unikam w moim myśleniu słowa niegrzeczny itd.
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Czego ja się w tym wszystkim obawiam?
    Fragment artykułu z mamadu.pl opowiadający o zmaganiach dzisiejszych nauczycieli gimnazjów, szkół średnich:

    "Początki nie były złe. To ambitne dzieci, inteligentne. Pomysłowe. Ale nie respektujące żadnych zasad. Jeden z chłopców w trakcie lekcji wyciąga kanapki. Mówię: „Nie jemy podczas lekcji". On: „A kto mi zabroni". Wzywam matkę. Proszę i tłumaczę. Ona: A czy może pani respektować wolność mojego syna?!

    Trudno pracować z dziećmi, które uczą się od rodziców: szanuj tylko siebie, walcz, mów co chcesz, nikt nie ma prawa cię ograniczać."

    Treść doklejona: 03.07.15 11:19
    Ja wiem, że zaraz się odezwiecie, że to na pewno nie po rb, ale jak czytam takie relacje i słyszę naokoło jak (na gorsze) zmieniła się mlodzież to boję się tych nowych metod.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Winni: Tak na marginesie umysł dziecka bardzo łatwo może to sobie logicznie przetłumaczyć: „daję grzechotkę = jestem, super. Nie robię tego = nie jestem super. Podobnie w innych przypadkach: „Jesteś kochana, że mi tak pomogłaś!” Co może zrozumieć dziecko?: Jestem przez mamę kochana gdy pomagam, gdy tego nie robię, mama mnie nie kocha.


    Kurcze no może nie uwierzysz, ale teraz mi się wydaje logiczne to, co piszesz.... Ale co w takim razie mam zrobić / powiedzieć?
    Kiedy widzę jak ona zupełnie nieproszona biegnie i mu podaje to kurcze same te słowa mi się cisną na usta. Lepiej nic nie mówić ?
    Czy może coś w stylu "Podalas mu grzechotke? Spadła mu czy wyrzucił? A jaka to grzechotka?"
    Dobrze rozumiem?


    Cesti/Monia jestem teraz w trasie z Hugiem i stukam z telefonu, więc teraz się aż tak nie odniosę. Jak bym chciała.
    Cesti no ja tak mam, że często oceniam zanim poznam głębsze przyczyny. Taki mam nawyk i staram się go pozbyć ale nie zawsze mi to wychodzi. Dzieci smoczkowo/butelkowo/pampersowych nie oceniam co nawet można było zauważyć na wątku o przedszkolu gdzie chyba jako jedyna nie wyraziłam zdziwienia o 3 latkach z w/w akcesoriami.
    Ale jak widzę dziecko tarzające się w sklepie i plujace na mamę oraz sypiace innemu dziecku, bez powodu (zapewniam że moja Nina nic nigdy innemu dziecku nie zrobiła, nie zaczepila, nie zabrała) to pierwsze słowo jakie mi na myśl przychodzi to niegrzeczne.
    Ale teraz nie mam możliwości żeby wchodzić w dyskusję jakie zachowania są dla mnie niegrzeczne bo stukam z telefonu tak, jak napisałam na początku :)
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Teo, dla przykładu: przyniosłas bratu grzechotkę, bardzo mi pomogłaś, a jemu sprawiłaś radość:)
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Winni: Wiesz to na pewno? Myślę, że to wie tylko ona sama. Poza tym nie wiesz jako kolejne lata chwalenia na nią wpłyną. I właśnie ze względu na ten margines niepewności ja wolę inna drogę, która wydaje mi się ten margines niepewności mieć dużo mniejszy.


    Winni, to ja będę taką niby-córką Szczypty (mam nadzieję, że się nie obrazi :P). Bo mam wrażenie, że podobnie było przez całe moje dzieciństwo, teraz powiedzmy, że już trochę odrosłam i dzieckiem nie jestem :tongue:
    Byłam chwalona przez rodziców, zresztą, dalej jestem i np. bardzo mi miło jak doceniają nawet teraz zdanie sesji, stypendium, etc. A jednocześnie uważam, że mam baaaardzo wyjebongo na opinię innych na swój temat, zresztą, sporo ludzi po prostu mi to mówi. Jednocześnie nie przechodzę obojętnie obok ludzi, którzy mają z czymś problem, zawsze wytłumaczę coś najlepiej jak umiem, pokieruję, dam radę- i to też widzę, bo sporo ludzi po prostu lubi mnie prosić o radę i wie, że podejdę do nich z ogromną chęcią zrozumienia ich problemu i empatią. Bo dla mnie różnica jest duża pomiędzy "miło mi, że ktoś mnie docenił", a "robię coś tylko dlatego, by dostać pochwałę rodzica/szefa/znajomych i tylko to mi daje motywację".
    Lubię, jak ktoś doceni mój wkład i go pochwali, lubiłam to tak samo 15 lat temu jak byłam w podstawówce i tak samo lubię to teraz, na studiach. Ale bez tego bym przeżyła, stwierdziłabym trudno, nie doceniasz, ja siebie doceniam, bo wiem ile w to władowałam energii. A podkreślam, chwalona byłam i jestem dalej, nie jest to dla mnie natomiast motor napędowy- w sensie jedyny, który sprawia, że dalej mam chęć iść do przodu. Jest to jedna tylko część motywacji do działania. Poza tym, jeszcze kwestia pieniędzy... No nie ukrywam, ale jakoś inaczej mi się stara o dobre oceny, gdy wiem, że mam szansę potem za to otrzymać gratyfikację w postaci sumki na koncie co miesiąc. To też złe? Myślę, że nie, bo każdy dorosły człowiek chodzi do pracy po to, by zarabiać pieniądze i między innymi po to się stara. Fajnie, jak przy okazji sam jest z siebie dumny, z tego co robi, ale uważam, że praca może być również jedynie sposobem zarabiania pieniędzy, a spełniać można się w innych dziedzinach życiowych i tam czuć satysfakcję płynącą ze swoich poczynań.
    I jeszcze kolejna rzecz. Bywało, że robiłam coś po to, by mojej mamie było miło. Nie, żeby mi było, tylko żeby jej. Zresztą, przecież ile razy robimy coś takiego w naszych związkach? Że robimy coś, by tej drugiej osobie zrobić przyjemność, jednocześnie ciesząc się z tego, że pewnie ten ktoś odwdzięczy się nam czy to pocałunkiem, czy czymś, bo po prostu doceni nasz wkład. No nie wiem, ale chyba wolę, jak mój facet podejdzie do mnie i powie- raaaany, ale zarąbiście wyglądasz, na prawdę super masz tę kieckę. Jakby tego nie powiedział- ukłuło by mnie pewnie, że nie zauważył, że wyglądam jak milion dolarów- no ale właśnie, mam świadomość, że tak wyglądam. Po prostu chcę zauważyć, że nie trzeba nie chwalić dziecka, by wyrosło ono na osobę umiejącą czerpać radość z pochwał, a równocześnie nie traktującą ich jako jedyny motor napędowy.
    --
  6.  permalink
    Szczypta się nie obrazi, szczypta by chciała,żeby jej syn miał taką fajną dziewczynę ;)
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Bloody, trafiłaś w punkt :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Bloody Lady, jeśli byś przeczytała uważnie moje posty, to doczytałabyś się w nich, że:

    Winni: Nie ma praktyki bez mocnej podstawy, czyli bez teorii. Spróbuj prowadzić samochód bez znajomości przepisów drogowych. Spróbuj wychować dziecko bez jakiejkolwiek teoretycznej wiedzy o psychologii dziecka. Da się? Da. Jedno i drugie się da. Jaka będzie tego jakość? Cóż. Nie, wcale nie będzie zła. Gość może dojechać z punktu A do punktu B, nie powodując wypadku, może nawet nie spotka policji i nie potrąci staruszka na przejściu. Twoje dziecko bez tych teorii może przejść przez życie szczęśliwie, nie wpadając w żadne jego pułapki. Tylko że to jest ruletka. Mi teoretyczne podstawy dają to samo co kierowcy znajomość przepisów drogowych. Poczucie, że po pierwsze mam wiedzę, po drugie mam poczucie względnego bezpieczeństwa oraz po trzecie mam poczucie, że dla dobra mojego dziecka zrobiłam wszystko co mogłam.



    Zwłaszcza zwróć uwagę na to zdanie:

    Twoje dziecko bez tych teorii może przejść przez życie szczęśliwie, nie wpadając w żadne jego pułapki. Tylko że to jest ruletka.
    Kobiety pijące alkohol w ciąży też często rodzą jednak zdrowe dzieci. Czy to jest argument za tym, że dzieciom alkohol nie szkodzi? Niektórym tak, niektórym nie. Ale kto zechce zaryzykować?
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJul 3rd 2015 zmieniony
     permalink
    Bloody_Lady: Po prostu chcę zauważyć, że nie trzeba nie chwalić dziecka, by wyrosło ono na osobę umiejącą czerpać radość z pochwał, a równocześnie nie traktującą ich jako jedyny motor napędowy.

    na innym watku odnosnie butelek byl wpis sliwsona:
    Sliwson: No niestety, to że ktoś coś robił i nie było konsekwencji nie jest żadnym argumentem. Jednemu nie zaszkodzi [picie z butli 5 lat], drugi bedzie miał [wade zgryzu, wymowy i próchnicę].
    Tylko my tu mówimy o własnych dzieciach dla których chcemy przecież najlepiej jak to możliwe. Zakładam zatem, że dokonujemy wyborów dzięki którym chcemy naszym dzieciom oszczędzić tych wszystkich późniejszych mało przyjemnych przejść...
    Dlatego myślę, że nie ma co szukać potwierdzenia, że komuś nie zadzkodziło i liczyć, że Wszemu dziecku też nie zaszkodzi tylko świadomie dokonywać wyborów nawet jeśli czasami są mało wygodne.

    :devil:
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Ale jak widzę dziecko tarzające się w sklepie i plujace na mamę oraz sypiace innemu dziecku, bez powodu (zapewniam że moja Nina nic nigdy innemu dziecku nie zrobiła, nie zaczepila, nie zabrała) to pierwsze słowo jakie mi na myśl przychodzi to niegrzeczne.


    Teo, bo to troszke chyba zalezy od doświadczeń jakie się ma... generalnie ja bardziej analizująca jestem z racji swojej pracy i wiem, że pewne zachowania dzieci mogą być spowodowane nie tyle złym wychowaniem, złośliwością, lecz są na innym podłożu. Może to być chęć zdobycia doświadczenia (niestety bolesna, ale bynajmniej nie złośliwa), temperament dziecka, który jest w trakcie (skrót myslowy) "temperowania", problem emocjonalny dziecka (emocje są w trakcie rozwijania się), zwykły błąd... itp... Także ja mam analizator w głowie ;)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Ewa, wielkie Oooo! To się nazywa relatywizm…

    I zupełnie nie rozumiem dlaczego w kwestii zdrowia fizycznego rodzice wola nie ryzykować, a w kwestii zdrowia psychicznego tak łatwo padają ofiarą myślenia „mi nie zaszkodziło, to przecież innym też nie zaszkodzi”.
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Winni: Twoje dziecko bez tych teorii może przejść przez życie szczęśliwie, nie wpadając w żadne jego pułapki. Tylko że to jest ruletka.


    Winni, przeczytałam, tylko zacznijmy od tego, że ja bardzo ostrożnie podchodzę do tzw. studiów psychologii czyjejkolwiek. No dla mnie co innego kodeks drogowy, który dotyczy rzeczy materialnych, jakim jest pojazd, ulica, a co innego wgłębianie się w psychologię. Nie wiem, może dlatego, że studiuję na kierunku medycznym i wiele razy już doświadczyłam, że coś według badań/książek/naukowców miało przebiegać w taki sposób- np. ten człowiek miał już dawno nie chodzić, a jednak jakimś cudem wciąż chodzi.
    Ty uważasz, że wybrałaś odpowiednią drogę. I masz pełne prawo, zresztą, ja nie oceniam tutaj ani RB ani żadnej innej metody, poza tym, otwarcie mówię- nie czułam jeszcze potrzeby, by mocno wgłębiać się w którąkolwiek metodę wychowania, bo zwyczajnie nie mam po co. Odniosłam się tutaj tylko do jednej kwestii- chwalenia, chcąc jakby pokazać, że u mnie było tak i tak. Bo uważam, że założenie o jego szkodliwości jest złe i WEDŁUG MNIE o wiele lepiej jest nauczyć dziecko tego, że pochwała nie jest niczym złym, ale jednocześnie nie powinna być jedynym wyznacznikiem tego, że ktoś się o coś stara. Tego, że dziecko może czuć radość z pochwały, ale nie powinna być ona dla niego czymś niezbędnym i tego, że powinno dobrze czuć się z samym sobą.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Ewa, ale ja jednego pojąć nie mogę!
    Dlaczego tak bardzo tu bronisz czegoś, czego sama nie stosujesz? :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    szczypta_chilli: Szczypta się nie obrazi, szczypta by chciała,żeby jej syn miał taką fajną dziewczynę ;)


    Szczypta, no gdybym tylko miała bliżej mazowieckie i mogłabym się poszczycić statusem singielki to ten, skłonna bym była się do Was pofatygować :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Bloody_Lady: Winni, przeczytałam, tylko zacznijmy od tego, że ja bardzo ostrożnie podchodzę do tzw. studiów psychologii czyjejkolwiek. No dla mnie co innego kodeks drogowy, który dotyczy rzeczy materialnych, jakim jest pojazd, ulica, a co innego wgłębianie się w psychologię

    Lady, właśnie dlatego, że nie wgłębiałaś się to trudno podjąć z Tobą dyskusję.

    Co do tego, że chciałaś napisać jak to jest u Ciebie… Pomyśl, kto tu tutaj dyskutuje i jaka jest stawka. Czy naprawdę argument pt „u MNIE było tak i tak i MI to nie zaszkodziło”, powinien być argumentem, w jakiejkolwiek dyskusji, nie tylko tutaj? To tak jak z tymi kobietami pijącymi alkohol w ciąży, a których pisałam.

    Natomiast jeszcze co do porównywania kodeksy drogowego do psychologii, to pełna zgoda. To jest inna półka i właśnie dlatego tym bardziej nie rozumiem lekkiego, bezrefleksyjnego ( na zasadzie mi coś nie zaszkodziło, to mojemu dziecku też nie zaszkodzi ) podejścia do kruchej i podatnej na bodźce psychiki dziecka. Wszak skoro nie jest to takie proste i nie można tego zapisać jak kodeksu za pomocą prostych zasad, to przecież oznacza ni mniej ni więcej, że skoro mamy tego narzędzia używać, do sprawy jakże ważnej – kształtowania postaw naszych dzieci – to chyba warto by było przeczytać kilka instrukcji? Zaufać badaniom jeśli pokazują, że 70% na 100% badanym coś się nie przysłużyło? Bo kurczę ja bym jakoś nie umiała tak liczyć że moje dziecko szczęśliwie znajdzie się w tych 30%...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Bo metoda RB jest spojna, sensowna i bardzo logiczna. I podoba mi sie. A to ze ja bym chciala a mi jakos nie wychodzi to juz insza inszosc;-P
    Poza tym ja juz tyle bledow narobilam w wychowaniu ze masakra. ale moze przy drugim sprobuje z RB, NHN i BLW :devil:
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Dlaczego przejmujemy się badaniami pokazującymi, że np. kobiety nie robiące regularnie cytologii, częściej umierają na raka szyjki macicy niż te robiące ją co 2-3 lata, i idziemy co to 2-3 lata albo i częściej na badanie, a nie przejmujemy się badaniami dotyczącymi zdrowia psychicznego, nawet jeśli pokazują, że jakaś metoda wpłynęła źle ( uogólniając ) na 60-70% badanych?
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Winni: Czy naprawdę argument pt „u MNIE było tak i tak i MI to nie zaszkodziło”, powinien być argumentem, w jakiejkolwiek dyskusji, nie tylko tutaj?


    Ale Winni, czy Ty o wychowaniu Adasia nie powiesz to samo? Jak się sprawdzi to nie powiesz- U MNIE sprawdziło się to i to i MOJEMU DZIECKU to nie zaszkodziło? No mnie się wydaje, że powiesz, skoro tak będzie :wink: I ja to powiedziałam, bo tak, bo uważam, że U MNIE się to sprawdziło.
    I nawet rozumiem porównanie do pijącej w ciąży kobiety. I tu się rzecz rozbija chyba o wartościowanie, bo dla mnie akurat tutaj ryzyko jest o wiele większe niż w przypadku chwalenia. Po raz kolejny, DLA MNIE. A jednocześnie rozumiem, że dla Ciebie takie porównanie jest adekwatne.
    Po prostu jeszcze raz. Ty przyjęłaś dla siebie sposób taki a nie inny. Tak samo jak ja, nie wiesz, czy na prawdę przyniesie on odpowiedni skutek. Przeczytałaś mnóstwo książek, poradników artykułów, które utwierdziły Cię w swoim wyborze. I tak samo na dzień dzisiejszy nie wiesz, czy akurat w tym przypadku też nie będzie tak, że jednak coś gdzieś zaszwankowało i jednak nie jest tak, jak miało być- czego oczywiście nie życzę i nie twierdzę, że tak będzie. Jednocześnie wiem, że jesteś mocno przekonana o słuszności swego wyboru- no i też dobrze, wiadomo, że w życiu trzeba być pewnym tego co się robi. Ale jednocześnie, jak sama widzisz, można obrać inną drogę i dojść do takiego samego punktu, do jakiego pewnie chciałabyś, żeby doszedł Twój syn, czyli ogółem rzecz biorąc był szczęśliwy w życiu, pewny siebie itp. Uważam też, że nie jestem jedyną osobą, u której inne podejście się sprawdziło, a już na pewno nie czuję, że jestem wynikiem "rosyjskiej ruletki" i że osób takich jak ja jest mniejszość.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Ewasmerf: Bo metoda RB jest spojna, sensowna i bardzo logiczna. I podoba mi sie. A to ze ja bym chciala a mi jakos nie wychodzi to juz insza inszosc;-P

    Fajna jest taka szczerość. Ale wiesz, każdemu czasem nie wychodzi. Mi się zdarzają dni, że mi się nawet zwyczajnie po prostu nie chce, bo RB wymaga od rodzica dużo wysiłku, łatwiej jest rzucić „o, ślicznie namalowałeś!” niż zagłębić się naprawdę w ten obrazek, zapytać o coś, pomóc odnaleźć satysfakcję z wysiłku, zwłaszcza gdy boli głowa albo właśnie jesteś spóźniona do pracy, i czasami wtedy odzywają się we mnie stare przyzwyczajenia. Adaś patrzy na mnie wtedy oczami wielkimi od zdziwienia, a ja musze naprawiać sytuację.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    no wlasnie ciekawa bylam jak ty to robisz, czy masz zawsze full cieprliowsci. bo ja powiem szczerze ze bardzo sie staram, i najbardziej mi wychodzi jak sie nigdzie nie spiesze i nie mam stresu - to bym sobie mogla tez z dzieckiem wyjsc w pizamie na dwor. ale jak ja mam ciagly niedoczas, pedze bo mi zwieje autobus, a dziecko ubiera kapcie tak ze trwa to i trwa, i lewy na prawa i prawy na lewa, i zlosliwie to normalnie wyglada to lapie nerwa i albo powarkuje, albo sama zakladam, albo jeszcze nie daj bog cos powiem w ogole czego za chwile zaluje.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJul 3rd 2015
     permalink
    Blody, ale naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy tym, że okazując dziecku mnóstwo czułości, zainteresowania tym co robi, wsparcia w samodzielnym ocenianiu swoich dokonań, ale za to nie stosując w ogóle kar, nagród i chwalenia, no raczej naprawdę nie da się wychować człowieka uzależnionego od opinii innych, a przynajmniej no na logikę nawet, szanse są niewielkie ( chociaż jakieś tam zawsze istnieją ). Natomiast biorąc pod uwagę jak wiele osób jednak jest uzależnionych od tych opinii innych oraz biorąc pod uwagę to, co nam pokazują badania, to jednak też na logikę wychowanie wśród pochwal i nagród jednak niesie ze sobą większe ryzyko wychowania osoby, która poczucie własnej wartości opiera tylko i wyłącznie na tym co inni o niej powiedzą.

    Ja nie mówię czarno-biało. Mówię o tym, gdzie w mojej opinii jest większe ryzyko. Kwestia wyboru, jest oczywiście indywidualna. Ale mi się podoba np. Ewy wypowiedź, która dostrzega tę logikę, ale też zwyczajnie mówi: biorę to na klatę! Najwyżej wychowam
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.