Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Moja koleżanka tez nastawiła się na pełne karmienie. Wróciła do domu i w nocy problem- mleka nie ma, takiego w proszku tez nie miała, a mieszkała w okolicy, gdzie nocnego nie uświadczysz. No i zagwozdka- co tu zrobić. Musiała trochę cukru rozpuścić i podać Małemu, bo nie miała innego wyjścia.








chociaż 2 nocy w szpitalu miałam tak niewiele mleka (wiem, ze to normalne), że gdybym tylko miała butelki przy sobie podałabym synkowi mm.

zwłaszcza, że moja mama ani jednego dziecka nie karmiła [ma troje] bo walczyła tydzień, dwa o pokarm i nic
zero i jak by się okazało , że to jakieś dziedziczne czy coś to nie było by fajnie....
W czasach naszego niemowlęctwa panował pogląd, że karmienie ma być na zegarek - co 3 godziny, jedna pierś i tylko 15 minut, obowiązkowa przerwa w nocy i ciągłe dopajanie wodą z cukrem (mama mi pokazała książkę z takim instruktażem). W takich warunkach to niestety laktacja nie ma szans
Kilka laktatorów też nie dało rady.
Słyszałam, że dzieci, które są wyłącznie na piersi do 6 m-ca życia nie ma potrzeby dopajać.
No i ok, ale co jest jak ma kolki czy wzdęcia?
Słyszałam, że niektórzy podają herbatkę np koperkową, więc jak to jest można z tego powodu dopajac dziecko takimi herbatkami czy nie?
Można mnie osądzać, krytykować, można mi współczuć
To nie jest dziedziczne, bez obawW czasach naszego niemowlęctwa panował pogląd, że karmienie ma być na zegarek - co 3 godziny, jedna pierś i tylko 15 minut, obowiązkowa przerwa w nocy i ciągłe dopajanie wodą z cukrem (mama mi pokazała książkę z takim instruktażem). W takich warunkach to niestety laktacja nie ma szans



. Dodam tylko tyle, że karmienie piersią o ile jest rzeczwiście naturalne, o tyle to coś, czego uczy się zarówno dziecko jak i mama. To wymaga czasu i cierpliwości. Samozaparcia też. Na początku popełnić można wiele błędów (jak choćby podanie smoka uspokajacza), zwłaszcza wtedy, gdy zewsząd wszyscy są mądrzejsi i swoimi tzw. dobrymi radami sprawiają, że tracimy w wiarę w siebie i w powodzenie, dlatego warto mieć w domu (i oczywiście przeczytać) dobrą książkę na temat. Z czystym sumieniem mogę polecić "Warto karmić piersią" M. Nehring-Gugulskiej - wiele razy ratowała mi tyłek. To pozycja, która koniecznie musi się znaleźć na Waszej wyprawkowej liście, może zamiast kilku butelek, z których, mam nadzieję i całym sercem Wam tego życzę, korzystać nie będziecie musiały.


pozniej w trakcie karmienia czasami chcialam odciagnac na wyjscie ale moje piersi byly LAKTATOROODPORNE czyli pelne mleka a nie szlo, ot i figiel umyslu, chwile pozniej bralam malego do piersi, z jednej ciagnal a z drugiej sie strumieniami do kubeczka lalo i nim skonczyam karmic to i ponad 100ml do pojemnika zdazylo nakapac :)

).
Kończę dyskusje, bo za chwilę wpędzę się w poczucie winy, a tego nie chcę. Moje dziecko ma mieć radosną mamę, która w inny sposób może zadbać o jego dobro

], że jej się mleko z cycków lało i mimo wkładek przemoczyło bluzkę i potem musiała tak iść przez miasto oraz , że tyle tego pokarmu miała że karmiła Iwa w nocy a za godzinę musiała wstawać i odciągać laktatorem więc czas kiedy mogła spać [bo dziecko spało] ona spędzała na odciąganiu...
). Suplementy też na to nie pomogą. Trzeba przeczekać