Mk Robilam raz i zjadla. Mięso z udzca z indyka zmielilam na drobnym sitku. Sparzone pomidory w kostke. Wszystko razem dusilam. Makaron-przepiorczy cienkie nitki - bo bałam się żeby jej nie zniechęcić. Później makaron rozdrobnilam widelcem i dodalam sos. Smakowalo i musze powtórzyć. I na razie bez przypraw. I karmilam widelczykiem.
Treść doklejona: 29.07.14 21:37 Kiss no kiś kiś. A ze spaghetti zaszalalas. Ja ostatnio korzystam ze pojawila się dynia i robie zupki kremy z dynia i jarzynami
Kiss jak robilas? Ja kupuje cukinie. Niestety w tym roku nic nie posialam. W zeszłym roku mialam ponad 100 dyni i cukini. Dynia bardzo zdrowa. Moja tez na początku sama jadla. Ale wiecej babra niz je. Dlatego ja karmie.
Ja mam cukienie w doniczkach ;). Urosły mi 4 dorodne. Mam równie ogórki w doniczce i krzak tak obradza, że już z 12 zjadłam a jeszcze z 10 (minimum) rośnie.
Nie mam niestety. Ale cukinii byloby więcej, ale nie wszystkie krzaczki w tych doniczkach obrodzily. Niektóre cukinki uschły", bo jednak doniczka to środowisko średnie. Ale jednak się da ;) Dobre i 4. Na urodzinki Dawidka będzie leczo ;)
Bonim, mięsko z warzywami ugotowałam. Kabaczka pokroiłam w takie grube plastry, po czym środek wydrążyłam i powstała mi taka "miseczka" z kabaczka. Natarłam go majerankiem, do środka dodałam przygotowany farsz i na 15 minut wstawiłam do piekarnika. Podałam Małej na tackę od krzesełka i wyjadła farsz, a potem dobrała sie do kabaczka. Ciezko Jej było, wiec pokroiłam go na mniejsze kawałki i zniknął bardzo szybko :)
A co to brudzenia i babrania podczas jedzenia, to nie ma chyba bardziej ubrudzonego dziecka niż moje i wszystkiego wkoło usyfionego niż u mnie :D Ale u nas swietna role sprzątającego, ma nasz golden :D Wszystko zje, co mala upuści i pieknie podłogę wyliże, wiec mi pozostaje dokładnie ją umyć i nie musze resztek jedzenia zbierać i sie w nich babrać :)
Monia, ale super, ze udało się wyhodować warzywka :D my mamy działkę za miastem i tam mamy grządki porobione i wszystkie warzywa mamy z naszego "chowu" :D Dlatego od tygodni nic innego nie robię, jak słoiki z ogórkami, z buraczkami, kompoty, dżemy, mrożę natke pietruszki, selera. Mój mąż na kontakt z gościem, co ma skup jagód, grzybów, wiec jagód mi nawiózł cala skrzynkę taka i tez pomroziłam. Wszystko pod kątem Młodej wlaśnie, bo co swojskie, to jednak swojskie i mniej tych wszystkich konserwantów w tym jest. (tak mi sie wydaje przynajmniej i dlatego do późnych godzin nocnych siedze w kuchni i robię przetwory).
Bonim, daj makaron te grubsze nitki takie. Będzie łatwiej Córci złapać go :) Manga, pies tak się przyzwyczaił, że z tacki lecą same pyszności, że z rozpędu i ogórka kiszonego zje, ogórka zielonego, kawałki owoców. Łapie wszystko, co spada :) I może dla niektórych to będzie obrzydliwe, jak pies tak podłogę liże :) , ale na serio ułatwienie w sprzątaniu jest ogromne.
I jeszcze chciałam napisać, że robiłam córci mini placuszki wczoraj (mąka, jajka, woda) dodałam banana i jabłko. I nie podeszły Jej. A dziś na FB wpadłam na świetny przepis na takie placuszki. Wrzucę, może ktoś też będzie chciał skorzystać :) ale zamiast borówek, dam jagody. I tak myślę, gdzie ja tego amarantusa u nas "we wsi" dostanę...
Pierogi dawałam, ale tylko z jagodami i z mięsem. Naleśników nie próbowałam, ale jakby nie patrzeć to placuszki, które robiłam, ta takie jakby na bazie ciasta naleśnikowego :)
Co do ilości zębów, to Bonim, moja Mała bardziej "memła" ten makaron w buzi. Ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że absolutnie nic nie gryzie ząbkami :) Bo gryzie, a jakże! :) Ale też zauważyłam, że jak dostaje np. ogórka, marchewkę to najpierw pcha na dziąsełka, gdzie kolejne ząbki szykują się do wyjścia (jakby sobie je masowała, chłodziła - warzywa trzymam w lodówce i jak Jej podaję to są właśnie takie chłodne).
Bonim, albo ugotuj po prostu jedno gniazdo tego grubszego makaronu i podasz na próbę Jej. Jak sobie poradzi to zje ten grubszy, a jak nie, to zawsze możesz podać widelczykiem ten właściwy cienki makaron do spaghetti. Moja ma czasem odruch wymiotny taki. Ale radzi sobie. Jest odruch i zaraz wypluwa wszystko i patrzy na mnie i śmieje się :) I zaraz znów pcha jedzenie do buzi :) Chociaż moja rodzina, która widzi pierwszy raz, jak Mała sobie radzi, to zawału dostają, wszyscy po kolei :) A potem widzą, że Mała daje radę i z podziwem patrzą, że taka mała, a tak dzielnie wcina wszystko sama.
Polecam makaron z 24jaj przepiorczych. Ja zamawiam caly karton i mam na jakiś czas
Treść doklejona: 30.07.14 11:36 http://www.makarony-maxpol.pl/produkty/ Nitki to hit do rosołu i pomidorowej. Dla malej jako spaghetti. Gruba tasiemka do grzybowej i np z tunczykiem czy innym polaczeniem
Bonim Frank jadał naleśniki, placki racuchy w wieku 8 miesięcy już... i był na piersi ;) Mało tego wraz z Pchałam Doti wcinał oscypki ;) Trzeba obserwować malucha czy nic mu nie jest.
Ano przed rokiem jadła naleśniki na mleku krowim. Dostała jogurt, kefir, śmietanę przed rokiem, mozarellę je już odkąd skończyła 8 miesięcy, bieluch podobnie itd. I nigdy na nic nie była uczulona choć my z mężem alergicy. A nie!!! Wysypało ją po białku jaja... Przeczekaliśmy 2 tygodnie i później już nie było reakcji. Jakoś mi się ubzdurało, że lepiej pod ochroną swojego mleka łagodnie wprowadzać i obserwować, niż odcinać od produktu. U nas te zalecenia są dosyć restrykcyjne ;)
A ja robie właśnie spaghetti dyniowo marchewkowo cukiniowo pomidorowe na indyku. Zaszalalam. A w piecu ciasto dyniowe ale na sodce wiec mała nie dostanie. Dla zdrowotnosci z dodatkiem mąki jaglanej amarantusa i gryczanej
Ja też placki na mleku krowim robie i nigdy Maksowi nic nie bylo. A mial przeciez skaze bialkowa... Ja makaron z sosem bolonski podaje z penne badz farfalle. Maksiu bierze do lapki wcina jak szalony. Spaghetti go denerwowalo, bo mu wyslizgiwalo sie. A ostatnio hitem jest babka warzywmo ziemniaczana. Dodaje wedlinke, zeby miesko bylo i maks zajada sie. A tarkuje co mam w lodowce- obowiazkowo ziemniaki, ale kuoa marchwi, seler, pietrucha, cukinia no i jajko i make ziemniaczana. I Maks i my ja uwielbiamy :)
ciasto - wygląda wspaniale!!! ja już jestem skuszona :D rzucaj przepis!
Mój mąż małej robił nie raz kaszkę manną na mleku 3,2% z kartonu i nic jej nie było. On jest na NIE wszelkim sztucznym mlekom w proszku. Naleśniki też z dodatkiem mleka je.
Przepis lekko wytlamszony bo uzywany bardzo często. W sezonie jesiennym dyniowym non stop. 1 lub półtorej szklanki daje zdrowych mąk. Jesteśmy uzależnieni od cynamonu i dyni
Mnie tam ciastem akurat trudno skusić ale pięknie wygląda Bonimku.
A ja się przyszłam przypucować, że pasztet popełniam... Swój pierwszy, najpierwszy. Dam znać co mi wyszło. Oczywiście robię taki już pod kątem Małej, więc soli za dużo nie daję.
Daj znać jak wyszedł. Odnośnie kapusty piszonej tej na zime to dzwonila kumpela i jej teściowa mówi ze nie 2 tylko 1 czubata łyżka soli na 1kg kapusty. Tej na teraz przypominam ze mniej
Pycha! Dzięki za przepisy! Połączyłam to, co pisałyście z Czerwinką i wyszła fajna hybryda. Milka wsuwa jak szalona. Następnym razem dodam jeszcze trochę łopatki wieprzowej bo jednak tłuszczyk wieprzowy daje dodatkowy posmak. Teraz robiłam z: indyka, łopatki cielęcej, pręgi wołowej i królika + wątróbka z kurcżat i z tego królika (dodałam wszystko co udało mi się wyłowić) i jedną marchewkę.
Bonimku u nas na kolację zwykle jest: mozarella z bazylią, albo twarożek z ziołami/szczypiorkiem lub jajecznica/omlet z pietruszką/różnymi dodatkami, dziś dałam np pasztet + do tego duża ilość warzyw sezonowych i czasami, choć nie zawsze chlebek z masłem, a czasami avocado.
Dziewczyny poradźcie, jedziemy z mała na wakacje, nie chciałabym jej kupować specjalnie tylko z tej okazji zupek, i pomyślałam żeby po pasteryzować te co jej gotuje, jednak mam obawy czy takie słoiki wytrzymają bez lodówki, poza tym jaką polecacie do pasteryzacji zupke
Dzięki manga. Ja ciągle balam się żeby małej na noc nie zaszkodzić czymś. Wczoraj zjadla pomidory a później kaszke i cyc. Musze chyba pasztet zrobić. Narobilas mi smaka. Koalka ja na wczasach gotowalam codziennie rano. Jak masz możliwość to może tak?
bonim rozchodzi sie wlasnie o to ze nie bedziemy mieli jak jej gotować fakt tydzien na kupnych zupach jak pojedzie to jej nic nie bedzie ale swoje to zawsze swoje '
Koalko, w ramach tego, że ja od miesiąca w wekowaniu słoików jestem (ogórki we wszelkiej postaci, buraczki, leczo z cukinii i kabaczka itd.), to pomyślałam, że może spróbuj ugotować zupkę jak co dzień i wlej ją do małych słoiczków (np. po przecierze poidorowym) i zawekuj :) Tak samo makaron ugotuj z sosem pomidorowym czy warzywnym i zawekuj. Ugotuj mięsko z ziemniakami i marchewką i też właduj w słoiczki i zawekuj. Kiedy wyjeżdżasz? Zrób jutro po jednym na probę. Pojutrze otwórz i zobacz jak trzymają, jak smak, jak konsystencja i może akurat będzie GIT. No ja bym tak zrobiła :D
Jeszcze można się zaopatrzyć w lodówkę przenośną (tą turystyczną), no ale to zawsze dosyć spory koszt. Choć nam się przydaje prawie co roku teraz. Czasami nawet podczas grillowania wykorzystujemy - stawiamy na tarasie by nie trza było marnować czasu na drogę do lodówy
My dajemy kranówkę przegotowaną :) Ale podobno ta warszawska całkiem niezła ;)
No i Żywiec też - ten w 5l baniakach podobno nie jest taki sam, jak w mniejszych butlach. Zreszta zobaczcie - na tych dużych nie ma "stempelka", że jest zalecana w żywieniu niemowląt, a na mniejszych butlach jest
Koalko, ja pasteryzowałam zupy w małych (ok. 200 ml) słoikach przed wyjazdem na 2 tygodnie do Włoch. Większość wytrzymała bez problemów (zrobiłam chyba 10 słoiczków), ale 2 "zbuzowały" - nie wiem czemu, moja mama mówiła mi, że może coś było nie tak z zakrętkami. Bo ja używałam głównie takich słoików z recyklingu - po kaparach, koncetracie pomidorowym itp. :P A pasteryzowałam tak, że gorącą zupę nalewałam do gorącego (przelanego wrzątkiem) słoika i gotowałam w garnku wyłożonym ściereczką. Ile czasu to różnie, tak minimum 15 minut, ale nieraz mi się po pół godziny przypomniało ;) Strasznie to upierdliwa robota, ale potem nie trzeba było się kokosić z lodówkami.
Ja tak nie świruję z wodą.. Na początku jak M. zaczęła pić dawałam Mama i ja. A teraz różnie... Czasami Nałęczowianka, czasmi Żywiec, a czasami przegotowaną.
Moja gotowana gardzi. Woli butelkowa. Ja pije naleczowianke. Kiedyś kupowalam baniak żywca. Ale czytalam ze badali zywca i syf. Dlatego sama nie wiem. Bo mineralnych nie można. Czasem jej dam
Treść doklejona: 02.08.14 13:28 No właśnie naleczowianka jej smakuje. Gotowana bee
A wiesz, że coś w tym jest? Jak ja piję kranówkę przegotowaną to zupełnie, ale to zupełnie inaczej dla mnie smakuje niż Żywiec? A ten inaczej niż Nałęczowianka. A ta inaczej niż jakieś inne.
Dziewczyny ja z zapytaniem o mleko krowie. Szukam szukam i jakos znalezc nie moge. Chcialabym za jakis czas przejsc z mm na mleko krowie. I nie wiem czy uht czy swieze. Wiem,ze uht jest poddane takiej obrobce, zeby mozna bylo je pic bez przegotowania a mleko swieże trzeba najpierw zagotowac. W uht utrata witamin jest na poziomie 5% a mleko swieze po przegotowaniu traci nawet okolo 20% witamin. No i biorac to pod uwage dawalabym uht, ale czemu w takim razie wiele osob zaleca swieże????? A moze swieże bez gotowania? No nie wiem, na prawde nie wiem.... A jeszcze jest takie mleko laciane junior, ktore ma 3,8% tluszczu. No i metlik w glowie.
Dziecko mojej sąsiadki ma 5 m-cy i pije normalne mleko uht, kaszki na nim i wszystko jest w porządku, żadnych problemów skórnych, brzuszkowych, nie choruje, wyniki dobre.
Koalko, odnośnie słoików na wakacje dla bobasa własnej roboty, to na takim blogu ostatnio rzucił mi się w oczy taki wpis..zobacz sobie...może skorzystasz;) (link poniżej)