Ja właśnie kupuję Piatusie, bo reszta to szkoda gadać. Ja się pochwale - zainspirowana przez Teo kupiłam dobre parowki. I moja wybredna córka wciagnela prawiw całą. Nawet trochę jadła sama.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Mam pytanie. Mąż powiedział koleżance koleżance pracy ze Adaś na kolację dostaje kaszke z owocami. Kaszka jest na wodzie, do tego surowe owoce typu jabłka, gruszki, śliwki. Dostaje ja około 18.15-18.30. Tuż przed snem, około 20.00-20.15 jeszcze mleko z piersi. No i podobno nie powinno się dawać na noc owoców bo podnoszą cukier. Trochę się zdziwiłam, bo przecież Adaś to nie cukrzyk. A wraz z owocami, które to fakt, są cukrami prostymi, dostaje cukry złożone w postaci kaszy no i potem najlepsze pyszne odżywcze mleko mamy. W nocy tez się budzi na mleko dwa razy,często więcej. Slyszalyscie może o tych owocach, ze na noc nie wolno? Mi się to wydaje jakieś naciągane. Tymczasem Adaś dalej bojkotuje kawałki ale jest mały postęp, jak już poczuje te kawałki to coś tam próbuje memlac. I zamiast się krztusic część polyka a część wypluwa; )
_Isia_: No i podobno nie powinno się dawać na noc owoców bo podnoszą cukier.
Isia, prawda to. Adaś cukrzykiem nie jest, ale przy zdrowej zbilansowanej diecie, owoce jedzone po 17-18 nie do końca są dobrym pomysłem. Myśmy też unikali wieczorem owoców. Owoce to u nas przewodni składnik drugich śniadań i przekąsek. To nie jest tak, że owoce są zabronione wieczorem, ale są to cukry proste, które ponadto dają kopa energetycznego co wieczorem też nie jest super dobre. Wieczorem posiłki powinny być zbilansowane raczej tak, żeby te cukry dłużej się rozkładały.
Zostawię te kaszki z owocami na wieczór póki co. Adaś przyzwyczajony jest juz do konkretnej kolacji. Dostaje je dwie godziny przed snem, w towarzystwie pełnoziarnistej kaszki. I mówiąc szczerze nie mam za bardzo czym mu zastąpić tej kaszy. Jest alergikiem, akurat teraz ma sporo zmian na skórze (prawdopodobnie ryba). Na jajo też chyba uczulony ale nie mogę zrobić mu ponownie próby bo skoro teraz ma zmiany na lapce to nie ma sensu. Gryźć nie chce. Nabiału też mu jeszcze nie podawałam (koziego oczywiscie), muszę pogadać z pediatra. Ostatnio ograniczylam marchewkę bo sie zrobił miejscami pomarańczowy. Robię mu obiadki ale on woli słoiki. Z tych słoików mało co może. No i to taka "zabawa" z żywieniem małego grymasnego alergika. Najgorzej było w święta tłumaczyć rodzinie ze nie zje ani rybki ani ciasta (bo cukier, jajo, masło, mleko, jogurt, smietana). Że nie chce mu dawać kawałków bo zwymiotuje na świąteczny stół i naprawdę takie eksperymenty to wolę w domu robić. No jakbym mu zalowala. Po prostu nie może. Dobra, ponarzekalam sobie ;) Aniu, a zakładając ze można te kaszke przerzucić na śniadanie to co Adaś mógłby zjeść na kolację?
Isia jeżeli nie chcesz dawać tych owoców to albo daj samą kaszkę, albo jakieś warzywo do niej dorzuć. jeżeli nie marchewka, to może dynia, może buraczek (też słodki).
Ale te Piątusie są słodzone cukrem - nie lepiej takiemu maleństwu dać dobry jogurt naturalny z jakimś owocem? Cukru jeszcze zdąży się w swoim życiu najeść...
A z tymi owocami wieczorem to nie jest tak u dorosłych? Bo idąc tym tokiem to w nocy tez nie powinny dzieciaki jeść... Ja tez małej podaje jogurt czy kasze z owocem na kolacje. I nie widzę różnicy w zachowaniu jak zje coś mniej słodkiego.
W sumie w tym Piatusiu to cukru jest tylko 1-2gramy na 100- zależy jaki smak, więc stwierdzilam, że nie jest źle. Może faktycznie będę robić więcej jogurtu, bo matka dla siebie robi jogurt ze szpinakiem, bananem i jablkiem. Z dużego jogurtu mam na dwa dni. Nawet czasem mi podpijala z rurki. Z drugiej strony jak się trafia na niejadka to trochę jest ciężko. Nad zupami muszę popracować :( Jeśli chodzi o db jogurt to takim wg mnie jest Bakoma. Jeszcze piatnica robi lekki naturalny grecki. Co prawda nie jest tani. Swego czasu był w Biedrze za 1,89, co prawda 330, a nie 390, ale i tak wychodził taniej. Co do etykiet mnie rozwalilo ostatnio, a właściwie dwie rzeczy. Jogurt ekstra chudy i srata tata, a tam dodatkowy cukier w składzie, a drugi był jogurt naturalny z miodem a w składzie jeszcze cukier, a miodu jakaś słaba ilość. Tak potrafią oszukiwać z każdej strony. Nawet jedząc eko - trzy razy drożej nie ma się gwarancji.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Ja polecam zrobienie swojego serka homogenizowanego. Robi się 2 minuty. Ja daję twaróg, jogurt bądź śmietanę i owoce. To blenduję na gładką masę. Maks wcina że szok. Teraz to dodaję miodu, a czasem domowej roboty soku.
Ostatnio mama mówiła mi o barwniku e120 zwanym tez karminy. Nie miałam pojęcia ze jemy robale jest on w większości jogurtów i soków czerwonych, nawet dziecięcych. ...
Teo Hugo to by chyba konia z kopytami zjadł. No coś pomyślimy. Ja dawniej lubilam z Jogobelle, ale już dawno nie jadlam. Czasem coś kupię gotowego, ale takiego już z wsadem. Karolcia ja też ubolewam nad Bakoma, a były oba. Serek z Biedry czysty też ma db skład, a ja znalazłam jeszcze taki z OSM Gawrolin, a nasz tarnowski z Mlekataru też jest db. Jak popatrzylam na jogurty Piatnicy to nawet ten grecki jest dosladzany, bo jak rozumiem weglowodany mają być równe cukrom?
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Zwykle masz podane węglowodany xxxg w tym cukry yyyg. Nie zawsze są równe. I nie zawsze coś musi być dosładzane, np. w sokach jest naturalny cukier owocowy. Ale przy serkach i jogurtach cukier zwykle jest dodawany. Dla smaku i... zmniejszenia kosztów... Oglądałam kiedyś na tvn style chyba, brytyjski program o cukrze, ktory jest niemal wszędzie. Podobno daje się go jako wypełniacz, bo jest tani i obniza koszty produkcji. Nawet w wędlinach oprócz soi np cukier można znaleźć... Przy Krysi czytając etykiety szukalam mleka. Teraz nauczyłam się eliminować inne zbedne dodatki. Oczywiście w miarę możliwości. Korzystamy na tym wszyscy.
Db myślałam :) Dokładnie nie dajmy się zwariowac. Swoją drogą to mojemu dziecku nie przeszkadza, że coś jest niedoslodzone. Muffiny razowe z minimalną ilością cukru je aż się uszy trzęsą ;) Fajnie jest oglądać program Katarzyny Bosackiej Wiem co... jem i kupuję.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Ja Bosacką też oglądam. A jogurtów smakowych czy serków smakowych w ogóle nie kupuję. Tylko naturalne i dodaję owoce. Sama tych "kolorowych" nie lubię, mam po nich mega zgagę. Dziewczyny - pytanie mam. Ja zrobić jajecznicę czy placuszki na parze? ie mam garnka specjalnego, więc próbowałam na gazie, ale guzik mi wyszło.
Dziewczyny, dziękuję za wszystkie porady. Próbowaliśmy kaszy z warzywami i Adaś nie chciał jeść. To była jaglana. Spróbuję może kus kus z dynią. Zwykłej kaszy bez niczego nie chciał. W końcu dałam kasze z owocami. Ale próbuje dalej. W przyszłym tygodniu mamy pediatre, zapytam sie czy mogę podać nabiał. Może jakis jogurt czy serek kozi. Na razie słoików nie używam i wszystkie posiłki robię sama. Trochę z tym dodatkowej pracy jest ale mam satysfakcję ze jakoś kontroluje to co Adaś je. Bardzo zależy mi na tym żeby jadł różne warzywa, te słoiki sa mocno monotonne. Mam jeszcze pytanie o obiadki. Ile razy w tygodniu mają być mięsne, ile razy bezmięsne (np. z kaszą lub makaronem)? Póki co nie daje rybki bo nie wiem czy nie ma uczulenia.
Isia, w schemacie jest podane z tego co kojarzę, że mięso/ryba 1-2 razy w tygodniu. Ja w pozostałe dni dodaję do obiadku albo jajko, albo jakieś warzywa strączkowe np. soczewicę, groszek.
Isia, ja tam daję na wieczór kaszkę z owocami. Myślę, że u małego dziecka to nie ma co "szaleć". Ja wiem, ze dobre nawyki żywieniowe itp., ale jeżeli w rodzinie nie ma skłonności do cukrzycy, to czy kiedyś dziecko na pewno nie będzie nic jadło z owocami na wieczór? A lepiej cukier z owoców, niż cukier biały. Ale to moje zdanie. Co do mięsa, to ja daję praktycznie codziennie. Najczęściej jest to ryba, ale i ze zwierzów różnych też je. Nawet wieprzowinę mu dawałam. Tylko my jesteśmy na blw, więc nie trzymamy się żadnych schematów.
Dzasti, jak położysz talerzyk na garnku z woda zetnie Ci się jajo. Czy to jajecznica czy to sadzone. Bo tak samo trzeba na talerzyk nawet jak się ma garnek zeby przez te dziury nie przeleciało. Ja mam mały garnuszek i w nim robię jajecznice z odrobina oleju kokosowego.
jagodalg84: Teo Hugo to by chyba konia z kopytami zjadł.
Żebyś wiedziała.... Dzisiaj z ciekawości zwróciłam uwagę na to, co i ile on zjada. I moim zdaniem zdecydowanie za dużo. A już na pewno za często No, ale co mam robić jak drze koparę i mi "mniam mniamuje" ? Nie dam mu ?
Teo nie widziałam dawno Huga, ale po nim nie było widać, że taki ma apetyt. Ja się staram kombinować to z tym, to z tamtym i nie zawsze są tego pozytywne skutki.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Witaj w klubie Teo, mam taki sam egzemplarz. Kocha jeść. Moi siostrzeńcy byli zupełnie inni. Syna jak nie posadzę ze wszystkimi do stołu na krzesełku to jest afera na całego
Jak gotuje dla niego rano np kasze mannę to na krok mnie nie odstępuje i jojczy przy nodze patrząc na garnuszek. A jeszcze pozniej z mojego śniadania podjada.
Moi chłopcy też jedzeniowi są. Maks to wcinał wszystko jak leciało. Czy to czerwone porzeczki, czy jeżyny, czy rybę czy jogurt kozi. Teraz troszkę już wybrzydza. Chyba przedszkole ciut zaburzyło jego smak. A Aleks idzie w ślady brata. Wczoraj na kolację dostał kanapeczki z twarogiem kozim, to tylko oczy wytrzeszczył i zjadł wszystko bez żadnego odpadku. Zjadł doładnie tyle samo ile Maks. I jeszcze gdyby było więcej to by zjadł więcej. Bo z płaczem go ze stolika wyciągałam. (więcej nie miałam, bo się bułki skończyły)
No mój Hug spokojnie zjada dwa razy tyle co Nina. Jak nie lepiej .... Ale wagowo i wygladowo przeciętniak , więc się nie martwię ze bedzie gruby czy coś. Bardziej o tą nieregularnosc posiłków. W sensie w nocy ma przerwę 11-13 godzin, a w dzień potrafi nawet co godzinę i to ogromne ilości. A jednak dla brzucha to chyba nie za dobrze...
Blackbery - takie kawałki chleba czy bułki mniej więcej na 2 cm szerokości i 4 cm długości. Tak żeby do rączki weszły. Aleks nie chwyta jeszcze szyczypcowo, więc musi mieć kawałki, żeby wziąć w całą garść i żeby jeszcze wystawało. Bułki to kroję jak chleb - w poprzek i jeszcze wtedy taką kromeczkę na pół wzdłuż. Twarożej rozrobiłam z jogurtem też kozim i rozsmarowałam na kanapeczce. Tak samo robię pastę jajeczną z jogurtem. Wcina aż mu się uszy trzęsą
Ja mojej daję albo gryza lub kroje na drobne i daję jej do buzi lub pozwalam się jej czestowac, tylko pilnuję by nie brała wszystkiego na raz. Dziś jadlysmy jajecznice i za chiny nie chciała do buzi jej wziąć, mimo, że jadlysmy już i wzięłam ją na kolano i porwalam na takie małe części i wtedy dało się jeść. Wczoraj jej ugotowalam brokula i nie bardzo była chetna.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Dopytuję, bo Ola się ze 2-3 tygodnie temu stanowczo zbuntowała na papki. W sensie, że słoiczki to już bee, normalnie głowę o 180 stopni prawie odwraca, jak widzi łyżeczkę z zawartością o podejrzanej konsystencji Śniadanie łyżeczką jak najbardziej, każdą ilość kaszki/owsianki. Nie nadążam podawać, tak pożera. Ale na obiad musi mieć kawałki, najchętniej do rączki. Nie martwi mnie to, w sumie to nawet fajnie. Tylko trochę kombinuję, żeby dla nas na obiad gotować coś, z czego mogę jej coś odpalić. A kolacji w sumie jej jeszcze nie daję żadnej stałej, może powoli zacznę. I mnie te kanapeczki zaintrygowały Też tak łapie całą garścią. Choć dziś miała marchewkę z groszkiem i bardzo jej się zielone kuleczki podobały, to próbowała je chwytać paluszkami, ale jeszcze się nie udawało.
Blackberry - ja to właśnie jestem "chora" jak mam dawać Aleksiowi jedzenie łyżeczką. Nie na moje nerwy. Zabiera mi tą miskę, łyżeczkę, pcha ręce do miseczki. Więc już w ogóle nie podaję mu łyżeczką nic. A Aleksowi podoba to się o niebo bardziej. Widzę co mu smakuje, że interesują go nowe smaki. Sam sobie dawkuje co i ile zjada. Robiłam też placuszki na suchej patelni oraz jabłka w cieście zapiekane. No wszystko wrąbać potrafi. Jagoda - mój Maksiu w wieku Twojej Ali to jadł już filet z piersi kurczaka pokrojony na kawałki, warzywa, makarony z sosami itp. Generalnie wszystko co my jemy tylko bez soli i cukru. Ale ja jestem za blw. Dla mnie to jest idealna metoda rozszerzania diety. Siedzimy sobie całą rodziną przy kolacji, wszyscy jemy w tym samym momencie. Nie muszę walczyć z dzieckiem ani jednym ani drugim. Potem tylko wyciągam Aleksia z fotelika, optrzepuję go i od razu idę na przewijak i go całego przebieram Kawałeczki jedzenia zbieram z tacki i fotelika i już. A jak próbowałam kolację dawać łyżeczką, to ja sama nic nie zjadłam, Maksiu domagał się uwagi i się wydurniał. Aleks się wyginał, wywalał kaszkę. No armagedon.
A ja próbowałam blw i kurczę, nie na moje nerwy ;) bałagan jak nie wiem, dziecko całe do przebiorki. I jeszcze się boję, ze się udlawi. Więc póki co dałam sobie spokój z blw, bardzo fajna metoda no ale nie dla mnie. Byliśmy u pediatry i pytałam sie o te owoce na noc. Powiedziała, ze bez przesady, Adaś to nie stary dziad z nadwagą i problemami z cukrem ;) można te owoce dawać. Mięso co drugi dzień (przy założeniu, ze Adaś nie może ryby ani jaja). Pytałam sie też o pełne mleko po skończeniu roku. W przypadku Adasia byłoby to kozie. I usłyszałam, ze z dużym prawdopodobieństwem Adaś i na to się uczuli. I ze lepiej jakieś mleka sztuczne. Ja do tych sztucznych podchodzę bardzo niechętnie. Nie wiem jaki jest sens karmić ponad roczne dziecko mlekiem modyfikowanym. Inna pediatra mówiła, ze można podać kozie mleko. Za 2 tygodnie mamy alergologa i zobaczę co ten nam powie. Na podanie odrobiny nabiału typu serek kozi czy jogurt mamy zgodę pediatry. Więc myślałam właśnie o jakis małych kanapeczkach. Może do tego serka dodam jakiegoś ogoreczka? Tylko powiedzcie dziewczyny, jaki to ma być chleb? Bułek unikamy bo mogą zawierać mleko. W sensie jaka konsystencja tego chleba.
Isiu, ale bułki raczej nie zawierają mleka (chyba, ze sie mylę, poprawcie mnie). Skład to głownie mąka, woda, drozdze, sól. Pytanie czy na mąkę pszenna nie bedzie miał alergii.
Daj najpierw samo pieczywo albo sam ser i odczekaj kilka dni. Nie wszystko na raz jesli nie jadł jeszcze nic z tych produktów
Gabcia_I: Isiu, ale bułki raczej nie zawierają mleka (chyba, ze sie mylę, poprawcie mnie).
Zdziwiłabyś się :-) dobrej jakości bułki nie zawierają, chyba, że chodzi o słodkie, mleczne bułeczki... natomiast w wielu produktach pieczywowych jest dodawane mleko w proszku... po co? nie wiem, nie wdrażałam się w temat, ale na pewno niepotrzebnie. Tak nawiasem mówiąc - ja sama robiłam kiedyś jakiś rodzaj drożdżowego ciasta, w którym używało się ciepłego mleka do zaczynu drożdżowego...gdzieś mam przepis ;-)
No właśnie dodają mleko w proszku, serwatke czy inne cuda. Mamy pod nosem piekarnie i dopytam się o skład chleba. Jeśli nie będą w stanie mi powiedzieć co w nim jest to pozostaje chyba paczkowany :/ Adaś jadł już kasze jaglana, kus kus i pszenną kaszke wiec mogę chyba podać pieczywo bez obaw?
To faktycznie nie pozostaje nic innego jak zapytać w piekarni :) mleko albo ciepła wodę dodaje sie do drożdży na ciasto aby je "aktywować" ale nie wiem czy stosują to przy chlebie.
Ja też piekę sama chleb. Mam maszynę do chleba i jestem jej fanką :) Isia - mój Maksiu miał skazę białkową przeokrutną. Zaczynałam od przetworów kozich. Pierwszy raz uczuliło. Odczekałam jakiś czas i najpierw zaczęłam do swojej diety je wprowadzać. I wtedy nie było u Maksia żadnych zmian skórnych. Więc po jakimś czasie znów podałam jemu te przetwory i było super. Niestety krowie cały czas go uczulały. Więc kaszki, czy płatki gotowałam mu na wodzi e i dodawałam trochę mleka mm HA. I dobrze na to reagował. Więc jak go od piersi odstawiłam to dawałam mu do picia właśnie bebiko HA. I powoli wprowadzałam do swojej diety nabiał krowi i do diety Maksia przetwory krowie. Pierwszy raz jak dałam jemu mleko krowie do picia to miał rok i 5 mcy i go uczuliło niestety. Więc znów odczekałam i za jakiś czas podałam do picia gotowane mleko krowie. Zareagował dobrze. Ale na nieprzegotowane cały czas go wysypywało. I tak powoli, powoli, przyzwyczajałam, ze w wieku 1 roku i 9 mcy jak podałam mu normalne krowie bez gotowania to go nic już nie uczuliło.
Treść doklejona: 22.01.16 00:20 ps. od kiedy można pieczarki dawać dziecku?
Dżasti - pieczarki spokojnie po roku, można dawać. Oczywiście nie są lekkostrawne, ale przecież nie zrobisz ich dla dziecka, smażonych w sosie śmietanowym :-) Moja córka jada przeważnie na domowej pizzy :-) i w postaci zupy.
No właśnie od dawna chodziła za mną zupa pieczarkowa, ale nie dawałam Maksiowi jeszcze pieczarek, więc zupę zrobiłam, jak tylko z m. mieliśmy jeść obiad. Ale Maks kocha zupy, więc obawiałam się jak mu odmówię, kiedy zobaczy jedzącego tatę. Ale okazało się, że m. tak późno z pracy wrócił, że obalił cały gar po uspaniu Maksia. A jak się zapytałam mojej mamy to powiedziała, że dopiero po 7 rż i tak właśnie nie wiedziałam... A dziś Aleks wciągnął kanapeczki z pasztetem (z indyka mojej roboty). No istne szaleństwo to było :)
W sumie nie wiem czy pieczarki podchodzą pod to. Jak chodziłam na szkołę rodzenia to pieczarki były dozwolone, w sensie zupa pieczarkowa dla mam karmiacych.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Grzyby ogólnie - tak - po 7 roku życia, a niektóre nowe badania twierdzą, że nawet po 12 r ż (im później tym lepiej). Natomiast pieczarki są hodowlane i na pewno można po roku. Nawet w diecie przedszolnej widziałam pasty pieczarkowe czy paszteciki.
Moja córka jakieś dwa miesiące temu spróbowała dosłownie kawałeczek pieczarek i wiem, że jej więcej nie dam. Zwróciła je na następny dzień rano-niestrawione. Grzyby wartości żadnych nie mają poza smakowymi i wiem, że ja już więcej takiemu maluchowi pieczarek nie dam. Naturalnie inne grzyby kompletnie odpadają.
bananowiec, Twoja decyzja oczywiście, ale warto wiedzieć, że nie każde dziecko tak reaguje... moja nie miała żadnych dolegliwości, w Wigilie jadła kotlety pieczarkowe, pierogi z kapustą i pieczarkami... (oczywiście próbowała, nie były to wielkie ilości), jadła już parę razy zupę pieczarkową... nic nigdy sie nie działo, kupy normalne Więc ja bym nie demonizowała tak bardzo tych pieczarek... chociaż rozumiem Cię, bo ja i tak mam trochę fioła na punkcie tego co je moja córka, na punkcie składów produktów itp...
bananowiec: Grzyby wartości żadnych nie mają poza smakowym
Bananowiec, a to jest bzdura - grzyby mają sporo wartości odżywczych, wit. A, B1, B2, mają dużo białka (porównywalne z mięchem). Także to nie jest tak, że jesz papier ;) Ale fakt, dzieciom nie warto dawać chociażby z tego względu, że są ciężkostrawne.
A pieczarki to grzyby hodowlane jak już któraś z Was wspomniała.