Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
bo na moj chlopski rozum tnie sie w tym samym...
'jak polozna na ciebie ryknie
W ten sposób uniknęłam położenia pod ktg na IP przy 5-6cm i konkretnej już akcji, a tętno dziecka dało się jakimś cudem monitorować na porodówce, mimo mojej jakiejś pokręconej pozycji :P


gadza się, ale to już na szczęście nie jest reguła. Jest coraz więcej szpitali, gdzie dotarł "wiatr odnowy" i okazuje się, że jednak da się wertykalnie, swoim tempem itd. Ja rodziłam tak w Gliwicach - po ciemku, na materacu na podłodze (w sali nawet łóżka porodowego nie było), całkowicie po swojemu. Nikt specjalnie zdziwiony nie był, więc nie byłam jedyna. Takich miejsc jest coraz więcej. Warto szukać.
ale, ze jak?! jaki masz sposob? odryknelas ?



Mnie to położna wręcz namawiała na parcie w pozycji stojącej. Ale mnie było jakoś niewygodnie i wolałam na fotel. Dziwne, bo natura powinna wziąć górę. A nie wzieła....

Takich miejsc jest coraz więcej. Warto szukać.
, zrobiłam wywiad środowiskowy i mam taki wniosek, ze te znieczulone do końca porody sa jakies... mało intuicyjne. Tzn widać, ze te dziewczyny sa zagubione, nie czuja, kiedy przeć, czy to juz koniec czy nie etc. Koleżanka mi tez mówiła, ze nacinana musiała być właśnie dlatego, ze nie mogła na zzo współpracować z położna, bo nic nie czuła.Ja też nie potrafiłam rodzić na stojąco, kucaka, ból był nie do zniesienia, zwłaszcza w tyłku.
Stojąca mi na myśl nie przyszła, bo w zasadzie pierwsze poważniejsze skurcze po odejściu wód rzuciły mnie na ziemię i już nie chciałam wstawać. Siedzenie na stołku jakoś z miejsca mnie odrzuciło, choć była taka możliwość. Siedzenie na piłce też było koszmarem. Najlepiej mi było na czworaka czyli wcale nie aż tak bardzo "do pionu". Za to moment, w którym leżałam na plecach po badaniu i złapał mnie skurcz, zanim zdążyłam się podnieść, wspominam jako koszmar nr 1. Dlatego kompletnie sobie nie wyobrażam, jakby było tak rodzić, cały czas na plecach
Hydro, a mialas bole z krzyza?
rodzić to bym mogła co roku. W przeciwieństwie do bycia w ciąży


Tylko, żeby jeszcze porodówka i nastawienie personelu się u nas zmieniło. Ale idzie nowe! Młode położne Chołuj czytają :))))
).
w odpowiednim momencie puszczać zaczęło, skurcze czułam i poszło sprawnie. Zdecydowanie czułam ze chce juz przeć
a ona jest coraz bardziej wyczerpana. Zaproponowali jej zzo. Po podaniu mogła odpocząć
A ZZO działało godzinę, dopóki leżałam pod ktg, jak zaczęłam się ruszać to puściło. Ale dobrze wspominam, odpoczęłam, zjedliśmy z mężem po lizaku, zadzwoniliśmy do rodziny. Nie chciałam ZZO, odmówiłam 2 razy, w końcu jednak położna mi doradziła, żebym brała, bo będę mogła wstać, pójść na piłkę i to przyspieszy- na tamtym etapie leżałam w wannie polewana prysznicem przez meża i nie mogłam nawet palce ruszyć, bo mi się wydawało, że to sprawia ból. I faktycznie, jak wstałam, poskakałam na piłce, to zaraz poszło do 10cm. Z tym, że to już był bardzo zaawansowany etap porodu.
Czyli to taka chyba idealna opcja, że wraca panowanie nad ciałem pod koniec...
Ale podsumowując, poród był cudowny, zwłaszcza że pierwszy miałam przez cc w 34 tc z powodu odklejenia się łożyska.
że ZZO działa na uśnieżenie bólu ale nie "bóli partych"....
A czy któraś z Was miała kontakt z wanną w trakcie rodzenia?
W każdym razie doznania z gatunku mocnych
W obu porodach. Z opowieści i różnych opisów spodziewałam się "relaksu, złagodzenia skurczów, chwili wyciszenia" (cytaty z koleżanek, hehe), a tak naprawdę było hardkorowo - skurcze gwałtownie się nasilały i siedziałam w tej wannie za każdym razem wydając serie dzikich dźwięków. Była możliwość zostania do końca i urodzenia do wody, ale mnie ciągnęło na ląd. No i dwa razy okazywało się, że te parę chwil w wannie powodowało, że szyjka natychmiast puszczała i robiło się pełne rozwarcie. Więc dla mnie to był rodzaj naturalnego przyspieszaczaW każdym razie doznania z gatunku mocnych
Ja mam podobne odczucia, skurcze się nasilały i darłam się jak zarzynana świnia ale siedziałam tam bo akcja przyspieszyła i chciałam miec to za sobą. Pomiędzy skurczami przysypiałam.

No to nieźle, myślałam, że woda chociaż w lekkim stopniu łagodzi ból...
Aczkolwiek nie chciałabym zostać w wannie do samego końca, bałabym się o malucha że się zadławi itp.

Czy któraś z Was dziewczyny używała TENS przy porodzie?
