Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJun 29th 2012
     permalink
    Irlandia: w końcu kiedyś każda samoobserwatorka stawia kiedyś w cyklu tę drugą kreskę kończącą płodność nawet po długim oczekiwaniu a wtedy to "hulaj dusza piekła nie ma"

    No niestety mój mąż w tym czasie to by dużo dał,żeby piekło w tym czasie było, taka jestem nie do życia:devil:

    Irlandia: jest już pewność, że jesteś bezwzględnie niepłodna?

    No właśnie,żeby do tej pewności dojść potrzeba czasu, który trzeba wykorzystać na przypatrywanie się sobie. Mówię cały czas o tym,że nie na początku zbudowano Rzym i nie sądzę,by każda para decydująca się na NPR robiła to na 100%, tak od pierwszego cyklu.
    --
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeJun 29th 2012
     permalink
    Jeśli temperatura i śluz "mówi mi", że jestem niepłodna, to owszem... Są pary, które w pierwszym cyklu się nie hamują. Ja TYLKO odkładałam z MRP i stąd może mam więcej zrozumienia, ale jak fizjologia mówi, że można, to można i tyle. Ale to też moze dlatego, że świadomość własnego ciała miałam na długo zanim sięgnęłam po termometr.
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJun 29th 2012 zmieniony
     permalink
    Irlandia, cieszę się naprawdę,że trafiłam na Ciebie w tej dyskusji...

    Irlandia moja fizjologia działała dużo lepiej przed porodem. Wtedy nie mierzyłam temperatury, ale na podstawie śluzu mogłam czytać jak w otwartej księdze...
    Teraz niestety, mimo prób wspomagania go, jest fatalnie...
    No i niestety moja fizjologia nie do końca mówi mi,że mogę...
    No i cały czas robię wszystko by przywrócić stan sprzed porodu.

    A przez ten czas... Cóż, rzeczywiście mogłabym w inny sposób rozładowywać napięcie seksualne... Ale ponad rok?
    --
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeJun 29th 2012
     permalink
    O! Znowu lądujemy w tym samym temacie :swingin:
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJun 29th 2012
     permalink
    Oooo przybył Klub Wsparcia Amazonki...

    Jak zwykle bez konkretów!
    --
    •  
      CommentAuthorPandora1
    • CommentTimeJun 29th 2012
     permalink
    Ama 'wspieranie sie' to jest opieranie sie na NPR w nieplodnosci bezwzglednej a na anty w dniach plodnosci.
    Wiec jest to system mieszany i jak dla mnie (i innych dziewczyn tez) nie wyklucza samoobserwacji.

    A jesli chodzi o ten temat to byl walkowany nie raz i nie raz bedzie, bo jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych w tak mieszanym srodowisku jak tu mamy.
    Obok tego czy anty hormonalna jest szkodliwa co bylo tu wspomniane, ktory to mi jako naukowcowi szczegolnie podnosi cisnienie, bo nie ma niepodwazalnych naukowych dowodow ze jest.
    --
    • CommentAuthorsara32
    • CommentTimeJun 29th 2012
     permalink
    Pandora1
    chociążbyś była naukowcem z tytułem profesora tudzież nagrodą nobla, Amy i paru jej "fanek" z klubu wsparcia jak to trafnie ujęła Jaheira, nie przekonasz swoimi argumentami. Tylko powiem, że nigdy jakąś fanką anty nie byłam, stosowałam bo mi było wygodnie, ale jak słyszę o takich patologiach jak ta z Będzina i Sosnowca, gdzie matki zabijają własne dzieci to wszystkie bym tak nafeszerowała tabletami, żeby już nigdy w ciąże nie zaszły i żadna istota z ich powodu by nie ucierpiała, ale to jest temat na zupełnie inną dyskusję.
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJun 29th 2012 zmieniony
     permalink
    Jaheira: A przez ten czas... Cóż, rzeczywiście mogłabym w inny sposób rozładowywać napięcie seksualne... Ale ponad rok?

    Nie Jah. W sytuacjach, kiedy interpretacja objawu sluzowego sprawia trudności lub budzi wątpliwości, masz regułę temperaturową i nie ma kłopotu.
    Poza tym nie wiem, czy starałyście sie poznać wybraną przez siebie metodę (bo piszecie, nie wiem, czy to zamierzone, w sposób budzący wątpliwości). Przecież każda z nich ma wskazówki i reguły dla początkujących, dzięki którym każda kobieta może wyznaczyć okresy płodności i niepłodności, jeśli tylko chce. Może wtedy korzystać z wybranych faz cyklu.

    Treść doklejona: 30.06.12 00:30
    Nie musi wówczas czekać aż pozna swoje ciało, lecz poznając je cieszyć się bliskością w wybranych przez siebie fazach ze świadomością konsekwencji podjętych decyzji.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJun 29th 2012 zmieniony
     permalink
    nana81: ze świadomością konsekwencji podjętych decyzji.

    - czyli ze świadomością możliwości zajścia w ciąże? Chyba nie o takich przypadkach była mowa :)

    Co do zawartości metod apropos wskazówek i reguł dla początkujących, o których mówisz - nie wypowiem się (choć zastanawia mnie to czy to faktycznie jest takie hop siup), gdyż nie stosuję tych metod do odkładania i szczerze mówiąc chyba nie będę stosować, jeśli nastanie taka chęć. Ewentualnie posiłkowo..
    •  
      CommentAuthorlampka2
    • CommentTimeJun 30th 2012
     permalink
    nana81 ,ale sama wiesz jaki wpływ ma np. alkohol, silny stres i inne czynniki zewnętrzne na temperaturę ? i wtedy zataczamy kolo ..
    --
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJun 30th 2012
     permalink
    Ja chciałam jeszcze podjąć temat tych nieszczęsnych gumek. Są mniej skuteczne niż nieuprawianie seksu w dni płodne. Mnie bardzo zależy na tym, żeby nie mieć jeszcze dzieci, dlatego zwracam uwagę na takie szczegóły. No ale wiadomo, kiedy czas płodny trwa 10-14 dni, to nie jest to duży problem (przynajmniej dla mnie), ale kiedy wydłuża się, to bywa ciężko. Poza tym, przynajmniej dla mnie, gumki drastycznie obniżają jakość i komfort seksu. Ostatnia rzecz, pod rozwagę, bo nie zweryfikowana. Gumka może powodować reakcje alergiczne (na zasadzie: nie wiesz, że masz alergię - chyba, nie znam się), bo poskutkuje dodatkowymi wydzielinami i utrudni stosowanie MRP. Ja tam wolę dążyć do skrócenia dni płodnych przed dokładną obserwację z modelem Creightona (wówczas nie muszę nawet mierzyć tepreratury), zdiagnozowania przyczyn ewentualnych zaburzeń i wyeliminowania ich.
    To są moje argumenty za tym, by gumki unikać kiedy się da. Dla mnie wszystkie argumenty ideowe w tej kwestii są nie do przyjęcia.

    bosca: jeszcze jedna uwaga odnośnie nastolatek/studentek uprawiających seks. Z moich obserwacji wynika, że w tym wieku rzadko która dysponuje z partnerem lokalem do seksu. Ja przynajmniej pamiętam z młodości dalekiej, że wykorzystywało się każdą możliwość wolnej chaty.. i już sobie wyobrażam…starzy wychodzą raz w miesiącu do kina na nocny seans, a ja mówię chłopakowi „ no sorry kochanie nie dziś, czekamy na okazję nastęny miesiąc, bo teraz ja płodna jestem”… wiem, że są takie pary, ja im gratuluję wstrzemięźliwości, wytrwałości i w ogóle. Ale wiem też że są pary z zupełnie innym podejściem.

    Hehe... No wiesz, nie wszyscy są w takiej trudnej sytuacji. :tongue: Może nie będę się szczególnie zwierzać, "jak to u mnie", ale, jak już pisałam, MRP stosuję.

    anne76: trzeba bezbłędnie wyznaczyć okres płodny i np. niepłodność poowulacyjną jako czas w 100 proc. bezpieczny. I tu zaczynają się kolejne schody.

    Bez przesady, to nie jest trudne. Zawsze można poprosić o pomoc nauczyciela lub instruktora. A jeśli chodzi o model Creightona, to wręcz trzeba się stale konsultować z instruktorem.
    --
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeJun 30th 2012 zmieniony
     permalink
    Doro, zapomniałaś o jednej zasadniczej kwestii związanej z modelem. Każde spotkanie z instruktorką i nauka modelu to bardzo duży wydatek. Materiały również. To jest dość istotna przeszkoda, choćby dla mnie by zainteresować się tym zagadnieniem i je zgłębić na tyle by swobodnie posługiwać się nim tak jak choćby metodą niemiecką, do której materiały można odnaleźć w sieci.
    Póki co nauka modelu Creightona to biznes a metody rozpoznawania płodności mają niewiele wspólnego z komercją.
    Chyba, że sie mylę i istnieje możliwość nauki tej metody i kontaktu z instruktorami na podobnej zasadzie, jak przy starszych metodach. Byłabym zainteresowana poruszonym przez Ciebie tematem skracania czasu płodnego na podstawie obserwacji śluzu. :cool:
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJun 30th 2012 zmieniony
     permalink
    Wydaje mi się, że w szczególnych sytuacjach istnieje możliwość negocjacji ceny. Fakt, mnie to przeszkadza, że nie każdy może się uczyć (np. "niemałżeństwo" nie może), ale jeśli chodzi o cenę to nie jest to taki straszny kłopot.

    Treść doklejona: 30.06.12 20:35
    Natomiast jeśli chodzi o to skracanie, to nie jest to tak krótki proces, jak mogłoby się wydawać. Creighton jest nastawiony przede wszystkim na wykrywanie i leczenie zaburzeń. Ja się obserwuję trzeci cykl i dopiero uczę radzić sobie z problemem wielokrotnego szczytu śluzu.
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeJun 30th 2012
     permalink
    Dlaczego niemałżeństwo nie może? O ile się nie mylę oscylujemy przy kobiecym cyklu płodności... Kobieta nie może się nauczyć rozpoznawać zmian w śluzie dla siebie tylko? Dla własnego zdrowia i komfortu? Jak dla mnie, to kolejny poważny minus po kosztowności całego kursu...
    --
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeJun 30th 2012
     permalink
    No to, jak "niemalżeństwo" nie może to jakoś się chyba nie kwalifikuję. W moich obserwacjach jestem sama, choć z obrączką na ręku. Szkoda... A sądziłam, że skoro nauka tego modelu została skomercjalizowana to jakieś względy natury moralnej nie będą przeszkodą.
    Doro, jak zostałaś instruktorką? Jesteś już mężatką? Przepraszam, jeśli pytam zbyt wprost.
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJun 30th 2012 zmieniony
     permalink
    Czekajcie, czekajcie, trochę źle się wyraziłam.

    Przede wszystkim nie jestem instruktorką Creightona (jestem tylko nauczycielką Rotzera), tylko uczę się metody na poziomie użytkownika. Małżeństwa (zawarte w dowolnym obrządku, chodzi o to, żeby były małżeństwami w świetle prawa) mogą uczyć się wspólnie. Ludzie niepozostający w związkach małżeńskich nie mogą uczyć się wspólnie.

    Mężatką nie jestem. Uczę sama, ale nawet gdyby mój Luby miał oficjalny status męża, to nie chciałabym z nim analizować spraw swojego śluzu. Ale w całym systemie Creightona jest duży nacisk na specyficznie rozumianą "duchowość" i na to, żeby być małżeństwem.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJun 30th 2012
     permalink
    Doro: w całym systemie Creightona jest duży nacisk na specyficznie rozumianą "duchowość" i na to, żeby być małżeństwem.

    dla mnie to jest kompletnie niezrozumiałe. Ale może mam za szerokie horyzonty tolerancji, jak na twórców tej metody - bo co z ateistami, co z młodzieżą, co z konkubinatami itd?
    "Duchowość" i małżeństwo to cudowne sprawy, ale co mają wspólnego z wyznaczaniem dni (nie)płodnych..
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJun 30th 2012 zmieniony
     permalink
    lampka2: sama wiesz jaki wpływ ma np. alkohol, silny stres i inne czynniki zewnętrzne na temperaturę ? i wtedy zataczamy kolo ..

    Jakie koło? :P Obserwujesz kilka objawów, nie samą tylko temperaturę właśnie dlatego, aby ewentualne zakłócenie wyłapać. Ustalenie poczatku III fazy nie odbywa się na zasadzie jednego pomiaru. Nie demonizujmy...
    Agatella: Co do zawartości metod apropos wskazówek i reguł dla początkujących, o których mówisz - nie wypowiem się (choć zastanawia mnie to czy to faktycznie jest takie hop siup), gdyż nie stosuję tych metod do odkładania i szczerze mówiąc chyba nie będę stosować, jeśli nastanie taka chęć.

    Więc widzisz, że w temacie plusów czy minusów stosowania npr oraz jego skuteczności, nie za bardzo masz podstawy, by się wypowiadać. Trzeba poznać metodę, tylko w taki sposób można ją stosować z powodzeniem zarówno do starania się o potomstwo jak i odkładania poczęcia. Mam za sobą jedno i drugie i doświadczyłam tego, iż mimo długich, czasem pokręconych cykli przy dobrych chęciach można z powodzeniem się na naturalnych metodach opierać. Jednak trzeba do tego podejść poważnie.
    I naprawdę nie róbmy z opanowania npr w praktyce fakultetu wyższych studiów. To nie jest trudne, trzeba tylko chcieć.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJun 30th 2012 zmieniony
     permalink
    nana81: Więc widzisz, że w temacie plusów czy minusów stosowania npr oraz jego skuteczności, nie za bardzo masz podstawy, by się wypowiadać.


    Tylko, że ja się nie wypowiadałam na temat plusów czy minusów ;) choć zauważam, że plusem jest to, jaka jest pomocna przy planowaniu potomstwa. Co do odkładania, to wybacz, ale nie zawsze za metodę w praktyce zabierają się ludzie z odpowiednim przygotowaniem teoretycznym - "żeby mieli podstawy, aby się wypowiadać" czy też decydować o zastosowaniu metody..
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJun 30th 2012
     permalink
    Agatella: ale nie zawsze za metodę w praktyce zabierają się ludzie z odpowiednim przygotowaniem teoretycznym


    No niestety nie można stosować czegoś, o czym się nie ma pojęcia. Nie można wówczas mówić o zastosowaniu naturalnych metod.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJun 30th 2012 zmieniony
     permalink
    Ok, w takim razie nie należy polecać tej metody nastolatkom, które dopiero podjęły decyzję o współżyciu. Tak więc wracamy do punktu wyjścia, bo mało dziweczyn interesuje się metodami "na przyszłość". Biorąc pod uwagę, że zacznie współżyć w wieku 18 lat, musi zacząć conajmniej rok wcześniej. Jak dla mnie mało prawdopodobne :wink:
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    Należy. Jak ktoś czuje, że nie może opierać się na obserwacji, może jednocześnie korzystać z niehormonalnej antykoncepcji i uczyć się obserwacji.
    --
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    Doro: jeśli chodzi o cenę to nie jest to taki straszny kłopot.

    no chyba jednak może być :) dla niektórych.
    Doro: Hehe... No wiesz, nie wszyscy są w takiej trudnej sytuacji. :tongue: Może nie będę się szczególnie zwierzać, "jak to u mnie"

    ja wiem, że nie wszyscy :) ale znaczna większość na pewno.. nie znałam w swojej młodości nastolatki dysponującej własnym mieszkaniem.. a i studentki też nie :)
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 1st 2012 zmieniony
     permalink
    Doro, zgadzama się w 100 %, napisałam to po to, bo wiele forumowiczek odradza jakiekolwiek metody antykoncepcji, nawet niehormonalne. Obserwację należy polecać wszystkim dziewczynom, ale jako formę odkładania poczęcia dopiero po dokładnym zaznajomieniu się z ciałem i metodą.
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    Bosca, ja nie mam swojego mieszkania. :tongue: A jeśli chodzi o cenę Creightona, to z tego co wiem, można wynegocjować nawet bardzo niską opłatę za zajęcia - jeżeli istnieje taka potrzeba.
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    Co to znaczy "bardzo niska" opłata za zajęcia? Tzn. ile?
    --
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 1st 2012 zmieniony
     permalink
    Agatella, konieczność poznania metody to chyba coś, co dotyczy każdego, nie tylko nastolatek. :wink:

    _sushi_: Co to znaczy "bardzo niska" opłata za zajęcia? Tzn. ile?

    Chyba nie mogę udzielić wiarygodnej odpowiedzi, bo nie należę do grona instruktorów CrMS, nie jestem dobrze poinformowana. Ja płacę 40 zł za jedno spotkanie, ale podejrzewam, że jeżeli ktoś naprawdę nie ma funduszy, to może o tym powiedzieć i poprosić o obniżenie kosztów nauki.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    Doro: Agatella, konieczność poznania metody to chyba coś, co dotyczy każdego, nie tylko nastolatek. :wink:

    nigdzie nie napisałam, że nie ;)
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    Nie miałam styczności z Creightonem, ale sposób, w jaki się go "rozprowadza", nieodparcie kojarzy mi się z Amwayem i tego typu sekciarskimi sprawami. No bo jak to, kobiece organizmy funkcjonują tak samo od zarania dziejów, powstały setki publikacji odnośnie cyklu, opracowano kilka metod, wiedza jest ogólnie dostępna, a tu nagle takie bezsensowne robienie tajemnic. Mi to brzydko pachnie. Ja i mój śluz pozostaniemy wierni metodom ogólnodostępnym, a pieniądze wydam na podręcznik.
    --
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    Zgadzam się z Tobą, Fiufiu, ale muszę przyznać, że Creighton to coś zupełnie innego niż typowe metody i daje większe możliwości.
    --
    •  
      CommentAuthoranne76
    • CommentTimeJul 1st 2012 zmieniony
     permalink
    Być może - ale nie sieć instruktorów niestety nie jest tak szeroka, żeby każdy mógł znaleźć kogoś dla siebie. No i "sposób dystrybucji wiedzy" - ja rozumiem, że nie ma nic za darmo. Jednak jeśli za darmo można zdobyć tylko ogólnikowe informacje, bo metoda obwarowana jest prawami autorskimi (!) no to przepraszam, ale coś mi tu zwyczajnie śmierdzi. I obawiam się, że może się okazać, że za jakiś czas głośno się zrobi o tym, że to nic innego jak wyciąganie kasy od zdesperowanych par, które zrobią wszystko (albo prawie - bo np. odrzucają IN VITRO) żeby tylko zostać rodzicami. Oczywiście kto chce, skorzysta. Ja podziękuję - choć nie ukrywam, że gdyby nie bariera finansowa i odległość do najbliższego instruktora (prawie 100 km) to bym się skusiła, bo lubię poszerzać wiedzę. Być może wtedy zmieniłabym zdanie...
    Doro możesz napisać cóż to jest to coś zupełnie innego?
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJul 1st 2012
     permalink
    też jestem ciekawa tej odmienności bo mam wrażenie, że twórca metody żerując na dokonaniach np Rotzera czy Kippleyów chce zrobić biznes:/
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 1st 2012 zmieniony
     permalink
    A mnie ukłuło to, że taką wagę przywiązują, to tej "duchowości", o której pisała Doro -
    bo duchowość duchowością, ale wizytę zaksięgować i skasować trzeba :wink:
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 2nd 2012
     permalink
    anne76: Doro możesz napisać cóż to jest to coś zupełnie innego?

    Konkretnie: metoda polega na obserwacji śluzu. Kobietę uczy się dokładnie, jak ma to robić. Podaje się szczegóły, co może wydawać się aż "niesmaczne", ale bardzo ułatwia sprawę (rodzaj papieru, którym należy dokonać obserwacji, kolejne kroki obserwacji; częstotliwość, czyli za każdym razem, kiedy tylko się da, także przed skorzystaniem z toalety, przed kąpielą etc.).
    Kobieta ma dokonywać obserwacji w ten sposób i przypisywać swoim obserwacjom uniwersalne symbole. Żeby uniknąć wątpliwości, instruktor/ka pokazuje jej zdjęcia konkretnych odmian śluzu. Obserwacje są zatem bardzo dokładne i pewne. Dzięki temu można zdiagnozować problemy z płodnością, albo i bardziej ogólne, można znaleźć ich przyczynę i je leczyć. Do zaklasyfikowania śluzu używa się kolorowych naklejek, które "wizualizują" sytuację - płodna, niepłodna itd...

    Nie zgadzam się z zarzutem, że to naciąganie ludzi, którzy odrzucają in vitro. O ile jestem przeciwniczką tej procedury, o tyle też uważam, że każdy, kto planuje ją przeprowadzić na sobie powinien zainteresować się najpierw NaPro, dlatego, że in vitro rozwiązuje problem bezdzietności, ale niczego nie leczy. NaPro może rozwiązać ogólniejszy problem zdrowotny na stałe.

    Z tą kasą to nie jest tak, że ktoś chce koniecznie ciągnąć. To raczej na tej zasadzie, że jak płacisz, to cenisz. Sama robiłam kiedyś bezpłatne warsztaty z FAM dla znajomych i wiem, że jak ktoś idzie po koleżeńsku na bezpłatne, to niestety bardzo to lekceważy.

    "Duchowość" CrMS rzeczywiście razi, dla mnie to wręcz oburzające, że gdy chcę się nauczyć radzić z rozregulowanymi cyklami, ktoś (tzn. podręcznik) wyskakuje mi z tym, że jak nie będę podejmować "kontaktów genitalnych" (co to w ogóle za sformułowanie?) przed ślubem, to będę postępować słuszniej. No ale cóż, przymykam na to oko, bo dzięki temu mam dobrą metodę.
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeJul 2nd 2012
     permalink
    Doro: metoda polega na obserwacji śluzu. Kobietę uczy się dokładnie, jak ma to robić. Podaje się szczegóły, co może wydawać się aż "niesmaczne", ale bardzo ułatwia sprawę (rodzaj papieru, którym należy dokonać obserwacji, kolejne kroki obserwacji; częstotliwość, czyli za każdym razem, kiedy tylko się da, także przed skorzystaniem z toalety, przed kąpielą etc.).

    Szczerze mówiąc, nie znalazłam tu nic, czego nie byłoby w książce Rotzera.
    --
    •  
      CommentAuthoranne76
    • CommentTimeJul 2nd 2012
     permalink
    Dzięki Doro :)
    Nie do końca zgodzę się jednak z tym, że cenimy bardziej to za co musimy zapłacić. Moim zdaniem - zwłaszcza w kontekście samoobserwacji - tutaj znaczenie raczej ma sama chęć poznania metod i swojego organizmu. Bo jeżeli przykładowo wprowadzono by opłatę za "nauki przedmałżeńskie" - mam na myśli nie część kościelną, a właśnie "przygotowującą do życia w rodzinie" (koszmarnie brzmi) - to nie wydaje mi się żeby spowodowało to zmianę podejścia par. Nagle nie zaczęłyby się tym interesować bardziej i bardziej się do wszystkiego przykładać tylko dlatego, że musiały za to zapłacić. Co najwyżej byłoby jeszcze więcej psioczenia i dodatkowe zniechęcenie do metod naturalnych. Trochę ogólnikowo napisałam, wiem, ale mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli.
    Podobnie myślę jest z CrMS - jeżeli komuś zależy i chce się nauczyć, to zrobi to rzetelnie niezależnie od tego czy zapłaci, czy nie. Mówisz Doro, że masz przykład bezpłatnych warsztatów FAM. Pytanie tylko czy ci znajomi przyszli bo byli zainteresowani czy z grzeczności, żeby ktoś prowadzący/organizujący nie poczuł się przez nich olany?
    No i kolejny argument - moim zdaniem - przemawiający za tym, żeby poznawanie CrMS było ogólnodostępne, wolne od opłat jest taki, że w tej chwili (od dłuższego zresztą czasu) głośno jest o napro, ale niestety negatywnie. Myślę, że popularyzacja tej metody mogłaby zmienić nastawienie wielu osób. A tak tworzy się wrażenie, że to tylko dla wybranych, tylko dla bogatych (przy czym zasobność portfela jest kwestią względną, bo dla jednego 20 zł za spotkanie z instruktorem to kwota nie do przeskoczenia, a inny bez problemu wyda 200 zł).
    Razi mnie też - nie piję tu absolutnie do Twojej wypowiedzi Doro - że napro często przedstawiana jest jako alternatywa, czy wręcz najlepsze rozwiązanie dla par, które nie mogą doczekać się potomstwa, a przez środowisko, które tak bardzo napro idealizuje in vitro jest bardzo krytykowane (to zdecydowanie najłagodniejsze i najogólniejsze określenie jakiego mogłam tu użyć).
    Słowem cała otoczka związana z napro i CrMS moim zdaniem bardziej odstręcza niż zachęca. A szkoda...
    •  
      CommentAuthorPandora1
    • CommentTimeJul 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    _sushi_: Szczerze mówiąc, nie znalazłam tu nic, czego nie byłoby w książce Rotzera.

    No ja też nie, tylko inne oznaczenia i większą uwagę dla śluzu.

    Dla mnie najdziwniejsze jest to utajnienie. Dlaczego tak zrobili? Chcieli żeby wiedza była dostępna tylko małżeństwom?
    To tak jak pisano na innym wątku, jakby np. Mendel chciał żeby jego odkrycia znali tylko zakonnicy i utajnił wiedzę o genetyce.. Dziwne.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 2nd 2012
     permalink
    Moim zdaniem chodzi o $$$
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 2nd 2012
     permalink
    _sushi_: Szczerze mówiąc, nie znalazłam tu nic, czego nie byłoby w książce Rotzera.

    To wierz mi na słowo, że w Creightonie przywiązuje się do tego 100 razy większą wagę. Bardzo żałuję, że na żadnym etapie nauki Rotzera nikt nie zachęcił mnie do tak dokładnych obserwacji. To przynosi wymierne korzyści. U niektórych to oznacza drogę do diagnozy (z tego śluzu lekarz może podobno sporo "wyczytać"), u mnie to znaczne ułatwienie stosowania metod naturalnych w ogóle. Jeśli stosuję Rotzera, to od dziesiątego do n-tego (bardzo często to "n" to spora liczba - mam długie i nieregularne cykle) mam "dni płodne", a raczej fazę płodną potencjalnie. W Creightonie omijam to dzięki interpretowaniu każdego dnia z osobna - powoli uczę się rozpoznawać tę faktyczną płodność, która przecież nigdy nie trwa dłużej niż kilka dni.

    anne76: rzez środowisko, które tak bardzo napro idealizuje in vitro jest bardzo krytykowane

    I vice versa. Przy czym środowisko NaPro i nie tylko to krytykuje in vitro z przyczyn zupełnie niedotyczących systemu Creightona i reszty - chodzi o status embrionu, więc tu nie widzę związku... No i nie rozumiem, dlaczego to zarzut.

    Pandora1: Dla mnie najdziwniejsze jest to utajnienie. Dlaczego tak zrobili? Chcieli żeby wiedza była dostępna tylko małżeństwom?

    No, prawie tak jest. Tzn. chodzi o to, że oni nie chcą mieć "na sumieniu" tego, że z ich dorobku będą korzystać niemałżeństwa.

    Treść doklejona: 02.07.12 22:28
    Gdyby to był biznes, to nikt nie bawiłby się w ideologię. Z mojej perspektywy to po prostu rodzaj sekty, od której mimo wszystko mogę zyskać wartościową wiedzę i umiejętności.
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeJul 3rd 2012
     permalink
    Doro: To wierz mi na słowo, że w Creightonie przywiązuje się do tego 100 razy większą wagę. Bardzo żałuję, że na żadnym etapie nauki Rotzera nikt nie zachęcił mnie do tak dokładnych obserwacji.

    Ale na co konkretniej zwraca się uwagę? Jest coś nowego czy po prostu bardziej dokładnie przyglądasz się swojemu śluzowi. Ma on jeszcze jakieś dodatkowe parametry?
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 3rd 2012
     permalink
    Skoro metoda jest obwarowana prawami autorskimi, to chyba nic nie wydusimy:rolling:
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 3rd 2012 zmieniony
     permalink
    _sushi_: Ale na co konkretniej zwraca się uwagę? Jest coś nowego czy po prostu bardziej dokładnie przyglądasz się swojemu śluzowi. Ma on jeszcze jakieś dodatkowe parametry?

    Masz w zasadzie trzy rodzaje obserwacji: śluz PEAKowy, śluz niePEAKowy, sucho. Każde z tych słów to kategoria, w której mieści się kilka możliwości. Śluz PEAKowy jest bardzo rozciągliwy (powyżej 2,5 cm) i/lub przejrzysty i/lub daje lubrykację. Lubrykację obserwuje się tylko przy przecieraniu papierem. Śluz niePEAKowy to każda inna wydzielina. Suchość to suchość, wilgotność lub "połysk" na papierze.
    Takie wyraziste rozróżnienie ułatwia interpretowanie. U Rotzera śluz jakikolwiek = płodność, w Creightonie - o ile kobieta nauczy się dobrze rozróżniać - płodność jest tylko w czasie śluzu PEAKowego i 3 dni po szczycie.
    Po Rotzerowsku śluz PEAKowy to śluz lepszej jakości, a niePEAKowy - gorszej.

    Agatella: Skoro metoda jest obwarowana prawami autorskimi, to chyba nic nie wydusimy

    Ja jestem tylko użytkowniczką, mnie nie obowiązuje żadna tajemnica. :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 3rd 2012
     permalink
    A jak ktoś nie obserwuje śluzu na papierze?
    •  
      CommentAuthorMónikha
    • CommentTimeJul 3rd 2012 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny, robi się znaczny offtop.
    Przejdźmy z tematem NaPro do wątku o NaPro.

    Mnie wzmożona obserwacja śluzu bardzo interesuje, ale wolałabym mieć to w jednym miejscu.
    -- Mama M & N & W
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 3rd 2012
     permalink
    Agatella: A jak ktoś nie obserwuje śluzu na papierze?

    No, to nie może stosować Creightona, chyba że się przekona.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 3rd 2012
     permalink
    Nie jest to kwestia przekonania, tylko skąpej ilości śluzu :)
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 3rd 2012
     permalink
    Agatella: Nie jest to kwestia przekonania, tylko skąpej ilości śluzu :)

    Z tego, co słyszałam - ale nie mogę zweryfikować - lekarz NaPro nawet z braku śluzu wyciągnąłby informację o Twoim stanie zdrowia.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeJul 3rd 2012
     permalink
    Tylko dla ścisłości - jak nie piszę o braku śluzu w ogóle, tylko o konieczności ograniczania się do obserwacji "wewnętrznych". Z tego co zauważyłam wiele dziewczyn ma taką przypadłość. Ale jeżeli to ma jakieś bezpośrednie odniesienie do płodności i prawidłowości cyklu, to faktycznie ciekawe..
    •  
      CommentAuthorPandora1
    • CommentTimeJul 4th 2012
     permalink
    No ale nie uwzględnia się różnorodności między organizmami?
    Mi się wydaje, że może być różnie i różne rzeczy mogą być dla danego organizmu w normie.
    Tak też pisze Rotzer.
    Ja mam niewiele śluzu, ale to po hormonach.
    Wcześniej też miałam mało, ale na bieliźnie trochę było widać.
    Dokładnie wtedy nie obserwowałam.
    --
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeJul 4th 2012
     permalink
    Pandora1: No ale nie uwzględnia się różnorodności między organizmami?

    Przeciwnie, uwzględnia. Dlatego na etapie nauki nad Twoją obserwacją czuwa tzw. konsultant/ka.

    Agatella: Tylko dla ścisłości - jak nie piszę o braku śluzu w ogóle, tylko o konieczności ograniczania się do obserwacji "wewnętrznych". Z tego co zauważyłam wiele dziewczyn ma taką przypadłość.

    To często działa na odwrót. Nie masz wprawy w obserwowaniu śluzu -> sięgasz po obserwację wewnętrzną -> śluz na zewnątrz staje się tak skąpy, że prawie się nie da go obserwować.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.