a my przedwczoraj opuściliśmy spody łóżeczek bo młoda już kombinuje jak wstać, na razie udało jej się podciągnąć na klęczki i kombinowała jak tu na nogi stanąć...
Ja się czuję świetnie (pozytyw mnie jakiś rozpiera ;))))) Wizyta była dziś (opis pod wykresem - udostępniony) i widziałam na USG jak moje urwisy machają rączkami ... no rozłożyło mnie to ;) Termin porodu na 24.02.2012 r. Jeśli chodzi o to jak wiadomość przyjęłam - ucieszyłam się po prostu bardzo bardzo mocno ;)) Rodzina cała też. Mąż po woli dochodzi do siebie po szoku - ale też jest mega zadowolony - bo zawsze chciał mieć bliźniaki ;) Wszyscy znajomi po woli już wiedzą a babcie "w sekrecie" sprzedają newsa reszcie rodziny ;)))
kurcze, od trzech miesięcy jestem mamą bliźniąt i nie widziałam tego topicu wcześniej :P tak więc i ja się przywitam ! Diabeł - gratuluję :) A książkę polecam tą co poleca Marezka i Zyzia - Joanna Tkacz BLIŹNIĘTA , często do niej wracam :)
Cherry Lady u mnie z każdym miesiącem lżej :) Teraz w porównaniu do tego co było rok temu to już w ogóle luzik :) Dla mnie najtrudniejsze były właśnie pierwsze trzy miesiące, a potem już z górki :) No i mój najstarszy to w ogóle dziecko bezproblemowe od urodzenia, takie na rozruch :) Mówię, że to był egzemplarz dla początkujących :D Dużo mi pomaga przy rodzeństwie, chociaż między nimi jest mała różnica. Więc nie jest to pomoc taka naprawdę, ale za to potrafi się z nimi dogadać i to jest super.
no widzisz kaja a mi z kolei bylo latwiej rok temu, to co bylo rok temu teraz wydaje mi sie rajem, obecnie przezywamy koszmar, dzieci sa po prostu tak zywe ze nie idzie ich samych na minute zostawic zeby czego nie zmalowaly, jeszcze nigdy nie musielismy ich tak pilnowac, to prawdziwe wyzwanie zajmowac sie nimi obecnie no i jestesmy wykonczeni, do tego wlacza im sie bunt dwulatka, nie chca sie sluchac i w ogole, ja czekam jak beda mialy 3 latka-moze bedzie lepiej :] takze nie kazdemu jest latwiej z biegiem czasu, a wrecz odwrotnie :]
Zyziaczkowo, ciekawe, jak się chłopaki będą rozkręcać, ale wydaje mi się, że im starsi, tym ciekawsze pomysły będą mieli :D Przykro mi, że teraz tak Wam dają popalić
mysle ze z biegiem czasu beda wiecej rozumiec a tym samym nie beda robic rzeczy ktore zagrazaja ich zyciu a to juz super by bylo, ale cos za cos, moje w ogole sie nie kloca :] no moze o przycisk do windy, ale to raczej takie przepychanki :] ale nie bija sie, nie gryza, za to wspoldzialaja razem w brojeniu, plakaniu, wymuszaniu na zawolanie, wiec moze na tym polega fenomen jednojajowosci
u nas póki co to są walki o zabawki - nie ważne że jedno i drugie może mieć identyczną zabawkę, to i tak np Zuzka będzie zabierać Szymowi i odwrotnie a przy tym wrzask niesamowity! Na dodatek młoda zabiera zabawki tak sprytnie że szok!Zuzka to jak dla mnie to w ogóle jest mały zadzior :-) A młody znowu wyciąga rękę , próbuje zabrać i się drze jak opętany ! Najfajniejsze jednak jest to jak rano sie obudzą i wołają się ze swoich łóżeczek, pełzną do szczebelek i gadają po swojemu :-) ewentualnie robią wymianę smoczków :-)
haha to ja jak na razie widze ze walki sa w ukladzie dwujajowym i przewaznie chlopiec-dziewczynka gdzie dziewczynka przewaznie daje po glowie bratu hehe dwujajowce to jednak inny uklad niz jedno :]
U nas dużo walki. Ale też sporo wspólnej zabawy. Uwielbiam to. Strasznie, strasznie lubię słuchać jak się wygłupiają i śmieją.
Zyziaczkowko, pewnie zagrożenia będą się zmieniać :) ale zawsze coś innego będzie zagrażało :) co teraz robią takiego niebezpiecznego? Współczuję równoczesności w wymuszaniu i płakaniu - zwariowałabym chyba!
wszystko na siebie zrzucaja ze stolow m.in. trzeba wszystko absolutnie odsuwac gorace, szklane, mokre, swiezo zrobione kaszki mleko, biora jeszcze do buzi male rzeczy (fuck juz myslalam ze wydorosleja w tym wieku) biegaja jak opetane wpadaja na siebie, na kaloryfer, na sciany, nie mieszcza sie w drzwiach to w futyryne walna i placz na calego, kaloryfer musi byc zabezpieczony kocami bo mamy te stare zebrowane wiec jakby sie jakis walnal to super, wlaza na szafy, duza lampe stojaca zrzucaja na siebie, wlaza na parapet (mieszkamy na 10 pietrze-kupilam juz klamki z kluczykiem bo przeciez moga juz zaczac sobie otwierace okno) a z upierdliwych-na chwile zostawione wyrzucaja co sie da z balkonu, co tam jakas pilka ale np z samaochodziku kruchego nic nie zostanie z takiej wysokosci a to 10 pietro wiec zajebioza jest tak latac w te i wewte nie mowiac juz ze raz dziennie psuje nam sie winda wiec bosko, jak np sa na nocnikach i na chwile sie wyjdzie z pokoju to potrafia zawartosc sikowa wylac na dywan i ostentacyjnie rzucic nocnikiem np na lawe, dostaly na urodziny (no jeszcze pare dni zostalo do dwoch latek ale juz rozlozylam) zestaw mamut z ikei dwa stoliczki i krzeselka, kurde myslalam ze jak normalne dzieci beda sobie siedziec i sie bawic ahh no ale nie, one chodza ze stolikiem i go pchaja przed soba po calym domu, krzeselko tez, albo stolik wywracaja do gory nogami i na niego staja, mialy takie wielkie ciezarowki-wywrotki to wlazily do srodka na ta wywrotke i stawaly sobie i juz jeden odjechal tak i sie wywalil, wiec ciezarowki zostaly odstawione na pozniej, ten zestaw ikea dostaly od moich rodzicow, a dla tresciowej wymyslilalm ze dwa namioty im kupia-takie domki i jezdiki -samochody takie duze, hahaha namioty kazali juz rozlozyc, niestety namioty lataly po domu :( albo np jeden dzieciak byl w srodku a drugi probowal namiot przewracac z zawartscia jezuuuuu juz prawie namiot zaczal latac z balkonu, no i turlaly go po domu, wiec dupa czekam az dziczyzna sie uspokoi troche, boje sie tylko tych jezdzikow, jak je dorwa to bedzie sajgon, chyba tylko na dwor beda mogly z nimi chodzic bo w domu za malo miejsca, ostatnio jemy w kuchni sniadanie, na chwile sie odwrocilimsy i zniknal nam grzybek z kuchenki ten najmniejszy, a skubane zawsze gdzies schowaja ze nie mozna znalezc, no i po dlugich bojach gdzies odnalezlismy, upychaja kielbase gdzies po katach-ja vege wiec beirze mnie na wymiopty jak to widze-ostatnio znalazlam w zaglebieniu kanapy bleeeeeeeeee-dostaly kielbaske na czas jak my jedlismy sniadanie zeby daly nam na chwile spokoj, bawia sie piciem nieustajaco-jak tylko je spuscisz z oka to nawet z niekapka potrafia zrobic fontanne, wystarczy ze tylko sie ich nie obserwuje to zawsze ale to zawsze cos wymysla, nie ma takiego momentu bez glupich pomyslow jak sa na chwile bez kontroli, a jak juz nie maja co zrobic bo wszystko zabezpieczone to podchodza do monitora i chociaz boczkiem mozna sie wcisnac i troche przesunac monitor lub pociagnac za kabel przez to ciagle monitor jest niebieski, telewizor od roku stoi u gory na szafie pod sufitem bo by go rozniosly ehhhh masakra jedyne wyjscie to chyba je wymeczyc, glownie to remik ma wiecej energii i glupawych pomyslow, radek chyba sie do niego dostosowuje ale jak jest sam jest spokojniejszy, no i broja wspolnie ciagle smiechy chichy jak cos zbroja ehhh sztama jest wiec starzy tez musza trzymac sztame jest jeszcze wiele rzeczy ktore robia ale nie potrafie sobie przypomniec bo tego jest tyle ze trudno spamietac, po prostu kazda rzecz staje sie super zabawka ciekawe ze to wszystko co robia zawsze prowadzi do jakiejs destrukcji, radek potrafi podejsc do cziki i ja noga szturchac a ona wtedy sie wkurza i go podgryza (bo teraz to na bosos biegaja ale wczesniej tak robil kapciami z gumowymi podeszwami a to super boli wiec sie psu nie dziwie) nic nie daje tlumaczenie ze to boli peiska itd dalej robi to co jakis czas a potem buuu jak go drapnie zebem-to takie ostrzegawcze raczej jest, a potem sie dziwi ze czika nie chce do niego przychodzic, dlatego niestety dosc czesto puszczamy im bajke Noddiego bo tylko ta bajka jakos ich potrafi skupic i sa spokojne przez jakis czas, CZY WASZE DWULATKI TEZ MAJA TAKIE JAZDY CZY TYLKO MOJE SA TAKIE ZWARIOWANE??? tlumaczenie, rozmowa nic nie daja, wiec co poczac z takim wulkanem energii? macie jakies pomysly, moze kaftan bezpiecznstwa i do lozeczka?? hahaha ale by byl ryk, matko :P
Ha ha ha :) boscy :) Bardzo dużo rzeczy moi też robią :) Identiko :) w ogrodzie to z namiotu robia sobie beczke śmiechu i zamieniają się rolami. Jedno w środku, jedno obraca i zmiana :) ale śmieszne :) Co do krzesełek mamut - moi też jeżdżą po całym mieszkaniu, wspinają się po nich na regały, na pianino. Wszystko rozrzucają, Franek lubi wylewać wodę z kubka. Burdel mam nieustanny. Ale ostatnio powiedziałam, że jak chcą iśc na spacer muszą posprzątać. Aż sama w szoku byłam, jak im to sprawnie poszło :) Fajnie, że Twoi chłopcy potrafią się skupić na bajce. A dajesz im jakieś zakazy, próbujesz ograniczać w tych zabawach? Jak?
no jasne, mowimy ojjj nie wolno, i jak sie szybko da podbiegamy i zapobiegamy tym rzeczom, odbieramy niebezpieczne przedmioty, zabieramy dzieci itd, jak rozwala zabawki to kaze im sprzatac-specem w zwalaniu pluszakow z lozka jest radek a potem oczywiscie sie wypina i phii nie posprzata, a jak nie chce to wtedy ja biore mu raczki i jego raczkami kieruje i wtedy sprzatamy hehe potem juz sam uklada, akurat do zbierania zbawek to sie nadaja-uwazaja to za fajna zabawe, ale jak juz uloza to chca znow rozwalic hehe ale one maja zwale, np remik jest specem-malym kradziejem :P (ten grzybek tez byl jego robota) i podbiera cos i wtedy ucieka z tym ile sil w nogach i przy tym smieje sie do rozpuku-chyba widzi ze wtedy skupia na sobie nasza uwage, a jak chcemy mu odebrac ta rzecz (ostatnio nawet probowalismy namawiac zeby oddal sam, niestety efekt ten sam) to wyrzuca przed siebie, a jak jest na balkonie to coz, zamiast oddac lub rzucic chociaz do nas to wyrzuca przez balkon, jakby szybko chcial sie pozbyc dowodu zbrodni no a ty jakie zakazy dajesz? ale w sumie twoje chyba mniej dziczeja bo widzialam jak ladnie sobie lepily cos siedzac na krzeselkach przy stoliku itd wiec chyba nie jest tak zle, a no i tradycyjnie jest wrzask jak wychodzimy z placu zabaw, jak bylismy ostatnio to taki tata byl z corka-ale chyba starsza niz nasze moze ok 3 lat i tez zaczela beczec ze nie chce isc, a on jej spokojnie powiedzial ze jak sie nie uspokoi to juz wiecej nie przyjda bo tak sie umawiali itd no mala troche pobeczala i sie uspokoila ale widac ze starsza byla, wydaje mi sie ze moje by nie skumaly tego tym bardziej ze przeciez jeszcze nie mowia to jak tu sie porozumiec, z kolei jak idziemy do lasu (kurde nawet nam sie udalo pozbierac troche grzybow dwa razy) to one zawsze gdzies sie zatrzymuja szyszki, patyki itd ja uwazam ze powinny same za nami chodzic i jestem sklonna daleko odejsc zeby nauczyly sie przychodzic-tak wychowywalam dwa psy i zawsze sie sprwadzala metoda (a dwulatki to dosc podobne sa do pieskow-gdzies czytalam ze podobne zachowania i podobnie mozna ich wychowywac na tym etapie-proste zasady) nigdy nie biegalam za psem typu: go wolam a on ma mnie gdzies i ja za nim biegne-to niestety zawsze prowadzi do jednego-pies nigdy nie poczuje sie zagrozony bo bedzie wiedzial ze pan zawsze przyjdzie i on rzadzi-tak samo jest z takimi dziecmi, widze ze one patrza na nasza reakcje czy przyjdziemy po nich czy nie, wiec ja sie oddalam, ale adam mieknie w koncu i po nich sie cofa wg mnie same powinny przyjsc, w koncu kiedys tak zrobilismy i same po dlugich bojach przybiegly jak poczuly ze chyba raczej po nich nie przyjdziemy i trzeba ruszyc nogami samemu, poza tym one maja taka przewage ze sa w dwojke i jak pojedyncze dziecko pewnie szybciej przybiegnie bo sie boi zostac same w miejscu gdzie wszyscy poszli tak oni nie maja zbytnio motywacji bo razem sobie grzebia w ziemi i maja towarzystwo, ostatnio caly krzak musialy oberwac zanim przyszly, oczywiscie wspolnymi silami go obrywaly
U nas nie ma ryku przy wychodzeniu z placu zabaw. Nigdy. ja kilka razy pytam, czy już idziemy, kto idzie do domu etc. Cała trójka nie chce, więc im kilka razy "ustępuję" mówiąc, że OK, jeszcze chwilkę, ale potem już idziemy, ok? I tak kilka razy, aż sami już wiedzą, że koniec. W pewnym momencie ja się zbieram, więc oni muszą też. Czasem na zachętę obiecuję jakąś atrakcję w domu. A jak dziczeją na spacerkach ponad miarę to też mówię, że mnie ten spacer bardziej męczy i nie będzie mi się chciało więcej z nimi iść. Fajnie też, że jak im zagrożę (czasem wychodzi odpowiedzialność zbiorowa, bo jak jedno źle się zachowuje, to zabieram wszystkich, albo wszystkim odbieram przyjemność) - to ci grzeczniejsi uspokajają to niegrzeczne :) ha ha ha :)
A co do rozumienia - z mową jest tak, że wcześniej się rozumie, a później mówi. Myślę, że Twoi wszystko rozumieją :) Mogą tylko nie skumać zasady skutków i konsekwencji.
Co do podobieństwa z psami - to ja się zgadzam :D
a co do biegania za dziećmi - u mnie jedno 100 metrów przed nami, drugie 100 metrów za nami zatrzymane właśnie nad jakąś szyszką. Dobija mnie to. Starszy robi za "owczarka" i mi ich zagania, ha ha ha :D
no ja tez tak robie ze odpowiedzialnosc zbiorowa ale to krzywdzace dosc i nie lubie tego, jeden jest niegrzeczny to czemu drugi ma miec kare za tamtego, ja widze ze byl takich okres ze remik nie chcial wychodzic z placu zabaw ogolnie o wszystko ryczal jak mu sie cos zabranialo itd na dworzu, radek sie ze wszystkim spokojnie godzil, a teraz samoistnie sie zamienily, remik spoko-wychodzi z piaskownicy luzik a radek wrzask tak jak wtedy remik, moze to jakis okres taki, bez powodu to raczej sie nie dzieje, a byl taki okres ze w ogole nie ryczaly, wiec mysle ze moze niedlugo znow sie zgraja i nie beda ryczec hahaha wiesz u ciebie jest stas a to tez wiele zmienia, on im pewnie pokazuje droge jak sie zachowac dobrze, u nas nie ma takiego dzieciowego wzorca, jakos sobie nie wyobrazam jak moje sie wzajemnie uspokajaja hahahaha chyba bym padla na zawal jak bym to zobaczyla nie ma takiej opcji poki co, ja widze jak np idziemy do tesciowej i sa tam ich kuzyni, milosz w ich wieku i starszy o 8 lat mateusz (brat milosza), no kurcze radek go uwielbia, najlepszy starszy kuzyn, lezy z nim, siedzi mu na kolanach, wpatruje sie w niego, aniolek sie robi przy nim :] a remik i milosz maja gdzies ze ich rodzenstwo sie zabawia z kims innym
Ja też nie stosuję takiej odpowiedzialności celowo, ale jak np. Baśka wariuje na maksa na placu zabaw, a karą jest wyjście z placu zabaw to przecież nie zostawię chłopaków samych. Najpierw ostrzegam, a potem.... widzę, jak chłopcy próbują ją uspokoić :) ha ha ha :) A jak się nie uda to tłumaczę tym niewinnym, że ich zachowanie mi się podobało, no ale trudno, nie zawsze się da tak sprawiedliwie. I chcę im to jakoś wynagrodzić.
Ja rzeczywiście wykorzystuję Stasia, jako wzorzec. Nieraz go proszę, żeby coś ładnie zrobił, żeby im pokazać. Przedtem prosiłam go o sprzątanie zabawek, które bliźniaki porozrzucały i tłumaczyłam mu, ze oni jeszcze nie potrafią, ale jak będziemy im dawać przykład to się nauczą. No i biedaczek sprzątał za nich. A teraz już sprzątają w trójkę (w dwójkę, bo królewna przecież nie może się zniżać do takich czynności ) Często proszę go, żeby ich wziął za ręce i poprowadził, a jak mnie nie słuchają to proszę go, żeby im powiedział, bo jego słuchają (zwłaszcza Basia)
Oj, chyba tęsknię za tym moim Stasiem! Już jutro :)
hahaha no widzisz u mnie zamiast uspokajania sie nawzajem to jest wzajemne nakrecanie sie :P chyba musze pozyczyc 10letniego kuzyna, on wlasnie taki spokojny jest moze to wlasnie jest sposob, jakis spokojny dzieciak w towarzystwie :P trudno zeby dzieci tej samej plci, jednojajowe urodzone minuta po minucie byly diametralnie rozne, po prostu to dwa zwariowane lewki, taka jest prawda, jak obserwuje najbardziej szalone dzieci w rodzinie i wsrod znajomych to niestety okazuje sie ze te wszystkie szajbusy to lwy :P no chcialam lewki a nie panienki to teraz mam za swoje :P
Oj, moi też się nieźle potrafią nakręcać :) Nawet Staś zaczyna przy nich świrować. Ale ja wtedy mam spokój, bawią się w swoim towarzystwie to skwapliwie to wykorzystuję i znikam :) Potem sprzątamy razem :) Jakoś nie przeszkadzają mi ich wybryki, ja nie z tych mamuś chodzących za dziećmi.
EDIT: wszyscy mi mówią, że grzeczne są te moje bliźniaki :)
my niestety akurat musimy za nimi chodzic bo inaczej nam zdemoluja mieszkanie hahaha a na to nie pozwole, niech sobie demoluja swoje zabawki, ale moje prosze zostawic w spokoju :P wszystko sie bierze z tego ze jak kupowalismy np tapczan dywan meble to z mylsa o wielu wielu latach a nie 2-3 latach z blizniakami i wymiana na nowe, bo nas nie stac na to, a pozostawiajac ich bez nadzoru spokojnie juz bym mogla zaczac wybierac nowy sprzet do domu-haha tylko placic by nie bylo komu za to, juz zepsuly jeden bombox kupiony specjalnie do ich pokoju na pioseneczki z plyt, remik chwycil pokrywe i pyk odskoczyla i cos tam sie zlamalo, potem przestal czytac plyty bo nie przyciskaly mu sie odpowiednio, i musial byc kupiony nowy, takze ja dziekuje za taka swobode, pozniej latal jeszcze z plyta i tak ja zalatwil ze nie szlo sluchac a ze to byly takie z gazety to niestety juz takiej nie mamy drugiej-teraz juz prowizorycznie zgrywam na kompa piosenki, udalo mu sie to wszystko zrobic wlasnie na chwile nieuwagi jak to mialy zostac same i sie ladnie razem bawic, stad tez ich zachowanie jest dla nas bardzo meczace bo z checia bym chciala zeby sie same pobawily i bym je same zostawiala gdyby tylko nie demolowaly mi chaty, a tak to niestety, trzeba sie meczyc wzajemnie :] mi akurat jeszcze nikt nie powiedzial ze moje sa niegrzeczne co mnie dziwi hehe a w windzie czy na dworzu wszyscy sie zachywcaja jakie grzeczne hahahahaha ja pierdziele ludzie maja fantazje bo grzecznie siedza w wozku nie znaczy ze grzeczne przeciez :] i do tego daja naszych na przyklad swoim dzieciom: np zobacz jakie chlopczyki sa grzeczne a ty.... hahahaah gdyby tylko wiedzieli to co my
a tak serio to mi sie wydaje ze to nie tyle niegrzecznosc jest co za duzo energii niewyladowanej-moze jak beda starsi beda gdzies chodzic na jakies zajecia fizyczne-remik w szczegolnosci i sie wyzyja, remik to w ogole taki jakis umiesniony jest :P macho :] a lydki to maja jak pilkarze, takie jabluszka :]
Dziewczyny uśmiałam się czytając Wasze relacje... u nas jest - TO SAMO :) Chłopców nie można spuścić z oka. RObią rzeczy, które zagrażają ich zdrowiu i czasem życiu. Są nie do okiełznania i tak jak u Zyziaczkowo - obaj wulkany energii. Jak ludzie mnie pytają, który jest spokojniejszy to parskam śmiechem i mówię, że żaden:) Ale tak poważnie - nie zamieniłabym tego co mam na nic innego. Uwielbiam ich i z niecierpliwością oczekuję kolejnych etapów rozwoju. Mają już skończone 1,5 roku. Ostatnio z M stwierdziliśmy, że nudno by było z jednym;) Przed nami w weekend pierwsza separacja (poza tą szpitalną jak nam się Darek poparzył). Szymon jedzie do dziadków a Darek zostaje z nami. W kolejny weekend zamiana. Tydzień temu siostra sprezentowała nam 4 dni bez dzieci (pierwszy raz od ich urodzenia byli sami poza domem 3 nocki i prawie 4 dni). Pilnowało ich w sumie 5 osób :) siostra, szwagier, ich dwie córki, przyjaciółka siostry. Dali radę. Dzieci wrociły wprawdzie z katarem, ale szczęsliwe i wybiegane. SIostra moja mieszka na wsi a my w miescie w bloku, więc u nas nie ma mozliwości, żeby się wyhasali na maxa. Z ciekawostek to Sz nakarmił psy węglem do grilla a Darek wcinał papierówki z robakami z ziemi:)
A my mamy dzis 2 latka jupiiii!!! + bylismy na bilansie dwulatkow dzis i maja kazdy 91 cm (a dwa lata temu mialy 45 cm :P )sa w 75 centylu i wazymy 13,30 radek i 13,60 remik (a 2 lata temu ok. 1,8 kg kazdy hehe :P )
Ukasieku :) fajnie :) U nas bliźniaki jeszcze nie były beze mnie nigdzie. Kilka godzin się zdażyło, ale i to bardzo rzadko. Zyziaczkowo, pięknie chłopcy nadrobili! Gratulacje! I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin (troszkę spóźnione) _________________________ U nas Basia rozgadała się na maksa - pięknie mówi zdaniami, bardzo się poprawia, z dnia na dzień mówi lepiej i więcej, straszna gaduła (i straszny nerwus - cała mama) Fran ją goni, chociaż widać, że zostaje w tyle. Ale też stara się coraz więcej mówić. Basia nie używa już wcale pieluszki, nawet w nocy. tzn. my jeszcze dajemy jej na noc, ale ona nie pozwala sobie założyć, albo w nocy każe sobie ściągać, jak nawet prześpi całą noc w pieluszce (już dawno się nie udało) to ma suchą. Na spacery, w ciągu dnia w ogóle jej nie zakładam.
2 lata temu leżałam już na sali pooperacyjnej. Dzieciaczki oglądałam na zdjęciach, które porobił M. Podczas cesarki żartowałam ze swoją ginką, z asystentką anestezjologa. Potem dali mi dzieci przytulić, najpierw na chwilkę Frania całego w mazi, potem Basieńkę. A potem czekałam na nie i czekałam, nie mogłam się doczekać, aż je nakarmię. A teraz mają już dwa latka :) Moje skarby!
Witajcie! Bardzo nieśmiało dołączam do dubeltowych mamuś. Dziś skończony 6t. W piątek dowiedziałam się, że będą 2 maluszki ( na pierwszym usg było widać 2 pęcherzyki, ale jeden widocznie mniejszy i było prawdopodobieństwo, że się wchłonie jednak po paru dniach już biły 2 serduszka). Bardzo się cieszymy z mężem, bo bliźniaki to było nasze marzenie:) Obecnie bardzo się wszystkim przejmuję i zamartwiam (np tym, że nie wymiotuję, mam tylko mdłości wieczorem) i oprócz bólu piersi nie mam więcej objawów. A ponoć w ciąży mnogiej są one podwójnie nasilone. Jakie są Wasze doświadczenia? Pozdrawiam wszystkie mamusie i bliźniaki
Kochane, chyba nie dotrwam jako mamusia dubeltowa:( Dziś na usg jednemu z moich maluszków nie biło serduszko i się nie ruszał:( Drugi jest większy, pomachał rączką, serduszko jak dzwon... Jest mi bardzo smutno, ale modlę się, żeby został choć ten jeden dzidziuś. W środę idę na potwierdzenie..
akirka przykro mi bardzo, dosc czesto do 12 tyg ciazy blizniaczej jeden maluszek moze przestac sie rozwijac, mysle ze wiekszy da rade, moze mniejszy byl np. chory lub nie w pelni rozwiniety, sama mam kolezanke ktorej to samo sie przytrafilo na tym samym etapie ciazy, a jej coreczka-drugi blziniak rozwinela sie normalnie i teraz biega do szkoly :]
Akirka, bardzo mi przykro. Widzę, że pisałaś to już jakiś czas temu. Daj znać, jak wygląda sytuacja. nas lekarka uprzedziła, że może się tak stać. Trzymam kciuki za drugiego dzidziusia!!!!