Muszę przyznać, że wiadomość o "nowej technologii" bardzo mnie poruszyła. Jestem zwolenniczką solidnego diagnozowania poprzedzonego obserwacją zanim zostaną podane jakiekolwiek leki. Nie powiem, żebym była przeciwniczką wspomagania rozrodu w ogóle, ale wiem, że to nie dla mnie - z przyczyn różnych: ideologiczno-religijno-zdroworozsądkowych. Dlatego napro wydała mi się kusząca i bardzo entuzjastycznie podeszłam do pomysłu, żeby spróbować. Jednak wraz z napływającą wiedzą zapał gasł... Po pierwsze napro nie proponuje nic nowego, a sposób przeprowadzania diagnozy powinien być standardowym u każdego innego lekarza. I tu niestety nie zawsze winę ponosi lekarz, bo nie jedna kobieta woli szybkie efekty i nie wszystkie są w stanie poświęcić pół roku na obserwacje. Nie mówiąc już o takich, co chętnie wybiorą lekarza, który po wstępnych badaniach przepisze im lek, zamiast serii kolejnych badań i monitorowań (kosztownych przecież). Nie znaczy to jednak, że z "zwykłym" lekarzem nie można przeprowadzić i obserwacji i diagnozy, i dalszego leczenia. Po drugie... drugie jest mniej istotne. Wynika z mojej frustracji związanej z faktem, że każdy wie, że na kobiecie, która bardzo chce mieć dziecko, bardzo łatwo zarobić...
Weszłam na forum przypadkiem i... postanowiłam dołączyć do Waszej grupy. Jestem jedną z instruktorek Modelu Creightona i pomyślałam, że być może mogę posłużyć Wam jakimiś informacjami.
To nie pierwszy tego typu artykuł. Szkoda, że wątek o badaniu i leczeniu na oślep przez ogół ginekologów nie został rozwinięty. O poszkodowanych przez NPT jakoś nie słychać, natomiast od przez "tradycyjnych" światłych i nowoczesnych ginekologów aż się roi, np na 28 dni.
(...) Jako alternatywę dla in vitro biskupi wskazali w liście ośrodki stosujące naprotechnologię, czyli starą metodę obserwacji cyklu płodności kobiety oraz standardowe metody leczenia niepłodności. Wielu ginekologów nazywa naprotechnologię "szalbierstwem".
wiem coś na ten temat. Przede wszystkim są drogie :-( Obecny kurs kosztuje 4.000 dolarów ( to nie są jeszcze całe koszty ). Po drugie wymagana jest w miarę biegła znajomość angielskiego ponieważ wszystko odbywa się po angielsku ( wykłady, rozmowy, książki do nauki... ). A co do terminów to być może następny kurs będzie pod koniec 2010 roku ( po angielsku ), albo będzie już po polsku ale wtedy to dopiero za ok 2-3 lata. Bo to kilkoro z naszej grupy instruktorów musi zdać egzamin końcowy, rok pracować niezależnie i otrzymać Certyfikację, potem ukończyć kurs na Edukatora i dopiero wtedy będzie to po polsku :-( Nie wiem, czy ktoś z nas się zdecyduje na Edukatora, bo to wydatek rzędu 12-15 tys dolarów ( nie można tego zrobić w Polsce, trzeba lecieć do Omaha w USA ).
A oprócz tego można robić kurs instruktora w Irlandii, tam są chyba organizowane dwa razy w roku, koszt 4.500 Euro.
Nie wiem jak inni, ja wyłożyłam swoje oszczędności, choć był to szalony pomysł :-)
Mąż - "mój Sponsor" :-) mówi, że znalazłam sobie drogie hobby, ale mnie naprawdę podoba się podejście Napro do Kobiety i leczenia. I daje dużo radości, choć jest czasochłonne ( mnie nie udaje się zrobić spotkania w "przepisowej" godzinie, zazwyczaj trwa 1,5 - 2 godzin ).
I trudno opisać tą radość, gdy dowiedziałam się o pierwszej ciąży Pani która starała się ponad 10 lat. :-))
Więc jeśli czujesz Lily , że chciałabyś to robić to zachęcam do wzięcia udziału w następnym kursie:-)
Tuli_Pani Tak, występuje pojęcie cyklu bezowulacyjnego. Mówimy o braku owulacji ( anovulation ) lub owulacji występującej nieregularnie ( oligoovulation ). Każdy z tych stanów może wystąpić u kobiety w ciągu jej życia. I z własnego doświadczenia widzę, że model CrMS jest w takich przypadkach bardzo przydatny. Przez pewien czas prowadziłam równolegle pomiar temperatury i obserwacje według CrMS. I miałam takie dwa cykle w których udało mi się dobrze wyznaczyć czas niepłodności po szczycie ze śluzu pomimo braku skoku temperatury.
Chciałam jeszcze zaprosić do obejrzenia chyba najbliższego ( lub następnego ) wydania " My, wy, oni " - czwartek godz. 14:30. Ma ono być poświęcone Naprotechnologii. Mam też informację od dr. Tadeusza Wasilewskiego ( ten który porzucił in-vitro ), że w najbliższą niedzielę będzie z nim wywiad w programie 2TVP "Wojna światów" godz 17:05.
Z góry przepraszam gdyby jednak nastąpiły jakieś zmiany i nie było tych programów.
cykl, cykl bezowulacyjny to sa terminy umowne. Jezeli ktos lub jakas grupa osob umowi sie ze cykl zaczyna sie o kazdego krwawienia i konczy sie przed nastepnym krwawieniem to ma do tego prawo -w koncu zyjemy w wolnym kraju :-))). Mnie sie to jednak nie podoba. Cykl, jak sama nazwa wskazuje, okresla jakiest tam zjawiska powtarzajace sie w pewnym rytmie. Jesli patrze sobie na obracajace sie kolo rowerowe, na migajace szprychy, na rozne plamy na oponie to skad bede widzial ze jeden cykl sie zakonczyl a ropoczal kolejny? Otoz moim zdaniem warto znalezc na kole cos co z pewnosca wystepuje na ni jeden raz i co jest dosc istotne, charakterystyczne dla tego kola. Dobrym tego typu obiektem moim zdaniem jest wentyl :-)) Wiadomo -kola w rowerze kreca sie roznie, czasem szybciej, czasem wolniej a czasem rowerzysta sie zatrzymuje. Jesli wentyl raz minal widelec to o cyklu ja mowie dopiero wtedy gdy tenze wentyl pojawi sie w rejonie widelca ponownie -niezaleznie jak dlugo przyjdzie mi na to czekac. Wracajac do kobiecego cyklu plodnosci. Tu istotnym, jednorazowym wydarzeniem powtarzajacym sie cyklicznie jest moim zdaniem owulacja. Plamienia czy krwawienia pojawiaja sie w roznych ukladach, sluz dobrej jakosci tez potrafi pojawiac sie w roznych fazach cyklu a owulacja, IMHO centralne wydazenie miesiecznego cyklu plodnosci pojawia sie raz. Przyjecie takiej zasady spowodowaloby uznanie ze nie ma cykli bezowulacyjnych. Sa natomiast cykle trwajace bardzo dlugo, z powtarzajacymi sie plamieniami czy krwawieniami, z powracajacymi fazami sluzu dorej jakosci, z wielokrotnie zamykajaca sie i otwierajaca szyjka itd. Sa tez cykle bezmenstruacyjne. Moja wiedza i doswiadczenie kaze mi przypuszczac ze choc poza beposrednia obserwacja jajnikow (i oczywiscie ciaza) nie da sie potwierdzic owulacji to jednak najlepszym uprawdopodobnieniem faktu jej zaistnienia jest kilkudniowy (zwykle zaklada sie ze przynajmnij trzydniowy) wzrost temperatury , najlepiej jesli jest poprzedzony szczytem objawu plodnosci. Stad bliska mi je st definicja miesiaczki wymagajaca by bylo to krwawienie poprzedzone wzrostem temperatury. Oczywiecie tak jak wspomnialem na poczatku nie oburza mnie, nie dziwi ani nie gorszy jesli ktos zdefiniuje, umowi sie ze w inny sposob bedzie definiowal cykle i ich granice.
Do Tuli_Pani , zasadniczo tak, krwawienie rozpoczyna nowy cykl. Naprotechnologia przywiązuje dużą wagę do tego objawu i precyzyjnie rozróżnia krwawienia. Na karcie zapisujemy intensywność krwawienia miesiączkowego i każde nietypowe krwawienie/plamienie śródcykliczne, okołoowulacyjne i inne. Bo np. skąpa miesiączka może mieć miejsce w początkowej fazie ciąży, to tzw. krwawienie implantacyjne, gdy dochodzi do zagnieżdżania się zarodka w macicy. Ale najogólniej mówiąc nowy cykl rozpoczyna się od krwawienia które kobieta identyfikuje jako normalne krwawienie miesiączkowe. Pozdrawiam
Tak naprawdę to nie jest miesiączka, ale może być jako taka potraktowana przez kobietę. "Implantation bleeding"- krwawienie o którym mówimy jest to zazwyczaj bardzo skąpe krwawienie / plamienie trwające od 2-5 dni i spowodowane jest wszczepianiem się zarodka w ścianę macicy ( endometrium ). Może pojawić się od 7-14 dni po zapłodnieniu, czyli rzeczywiście w czasie kiedy spodziewamy się miesiączki. Czasami towarzyszą temu łagodne skurcze. Nie jest to zjawisko powszechne, "Implantation bleeding" - występuje u około 10% kobiet będących pierwszy raz w ciąży i około 25% wieloródek.
PS1. Przepraszam za angielskie słownictwo, ale ja materiały mam po angielsku i nie chciałabym wprowadzać kogoś w błąd moim nieudolnym tłumaczeniem. PS2. Nie wiem czy nie rażą tu na forum aż tak szczegółowe opisy, jeśli tak to dajcie znać.
mangosik - ja tak tu sobie właśnie uzupełniłam wiedzę o NaPro i jedno co mnie dziwi to brak tych wszystkich opisów objawów i kart na necie (no chyba, że ja źle szukam). NPR jest na wyciągnięcie ręki, wszystko co trzeba jest dostępne i darmowe do pobrania. Książek służących pomocą, zatrzęsienie. Wykresy każdej z metod - ile dusza za pragnie w Wordach, excellach czy innych pdf-ach. A w kwestii NaPro ... nic. Tylko wiedza tajemna dostępna dla szkolących. Trochę to dziwne jak na tak szeroko popieraną i propagowaną przez Kościół metodę.
Jeszcze parę miesięcy temu byłam laikiem w kwestiach NPR-u, kilka książek, stron internetowych i forów takich jak to załatwiło sprawę. Bez prowadzenia za rączkę potrafię w stopniu poprawnym prawidłowo zaobserwować potrzebne objawy i właściwie je zinterpretować.
Dlaczego NaPro jest owiane taką tajemnicą, której rąbka uchylić może tylko instruktor na osobistej wizycie. (Oczywiście kwestię potrzeby przeprowadzenia badań rozumiem, czy zabiegów). Chodzi mi tylko o wstępną obserwację - karty i oznaczenia. Gdzie to mogę dostać - nie ruszając się z domu - choćby wysyłkowo. ?
Napro to co innego niż NPR. W inecie na wyciągnięcie ręki znajdziesz protokoły leczenia raka itp.? Takie treści zazwyczaj są dla wtajemniczonych lub dostępne z kompów na AM. Obecnie jest dostępna książka o napro.
Amazonko - ja tu mówię o codziennym badaniu śluzu i kartkach na jakich to należy zapisywać wraz ze wzorem oznaczeń a nie o próbie zdobycia instrukcji przeprowadzania operacji na otwartym sercu :) Musisz trochę uważniej czytać... :-)
Pewnie dlatego, że wiedza kosztuje. Kurs instruktora napro jest drogi, więc nie sądzę aby instruktorzy chcieli udzielac swojej wiedzy za darmo - każde spotkanie z instruktorem oraz materiały sa płatne, dlatego nie sa ogolniedostępne
1. Naprotechnologia to nie tylko jedna z metod naturalnego planowania rodziny, ale przede wszystkim profesjonalna metoda leczenia m. in. niepłodności. Potrzebna jest gruntowna wiedza, którą instruktorzy nabywają przez intensywne studia podyplomowe, praktyki i hospitacje. Całość trwa ponad rok. 2. Jest to program sprawdzony i rozwijany w Stanach od 30 lat i z zastrzeżeniem praw autorskich udostępniany w Polsce w takiej samej formie. Widać z ich doświadczeń wynika że to jest najlepszy sposób przekazywania tej wiedzy i zapewnienia wysokiej jakości. 3. W ten sposób zachowana jest standaryzacja, dla każdego kto czyta kartę oznaczenia znaczą to samo. 4. Jest to bardzo ważne ponieważ na tych obserwacjach opiera się leczenie i pewne badania robione są tylko w odpowiednich dniach cyklu. Lekarz musi mieć pewność że „mówicie” tym samym językiem. Dla lekarza karta obserwacji jest czymś w rodzaju badań laboratoryjnych, a jak wiemy tylko w wyspecjalizowanych placówkach można zrobić pewne badania. Po prostu lekarz musi być pewny, że karta wypełniona jest w 100% poprawnie. Inaczej leczenie nie ma sensu. 5. NaPro to jest coś więcej niż tylko obserwacje, chodzi także o rozwój wzajemnych relacji małżeńskich, o wysłuchanie i wsparcie psychiczne w problemach itd… 6. Ten sposób daje możliwość prowadzenia badań nad skutecznością metody, dokonywania statystyk, zestawień. Dzięki temu, że jest to uchwycone w sztywne ramy jest możliwość ciągłego rozwoju metody, ulepszania i doskonalenia zarówno instruktorów jak i lekarzy.
Podsumowując: Jest wiele powodów aby ta wiedza nie była dostępna on-line. Leczenie niepłodności jest zbyt poważną sprawą by oprzeć się na obserwacjach i zapisach kogoś kto nie został gruntownie przeszkolony w tym temacie
natknelam sie dzisiaj na ogloszenia na slupie wiec moze akurat komus z moich stron sie przyda 7 listopada o godz 10:00 odbedzie sie w Lomzy spotkanie "Jak zaradzic nieplodnosci. Naprotechnologia", gosciem bedze dr Tadeusz Wasilewski
Wszystko gra. Dziękuję za informacje. Cieszę się, że jest jakaś alternatywa dla in vitro. Może moje wrażenie amway-owskich zagrywek marketingowych wkrótce ulegnie zatarciu.
UWAGA: 26 stycznia - 21:40 Audycje dla małżonków i rodziców: Niepłodność i naprotechnologia Hanna Wujkowska - lekarz, bioetyk, Ewa Obertyńska-Romanowska - ginekolog, położnik audycja w RM
24 maja godz. 17.40 Konferencja "Naprotechnologia czy in vitro?"
Zapraszamy na konferencje pt. "Naprotechnologia czy in vitro?", która odbędzie się 24 maja na Politechnice Warszawskiej, o godzinie 17.40 w sali 306.
Wezmą w niej udział: dr Barbara Kurek, dr Marek Ślusarski, ks. prof. dr hab. Stanisław Warzeszek, dr inż. Antoni Zięba
Zaproszeni specjaliści przybliżą temat naprotechnologii jako alternatywy w stosunku do in vitro. Opowiedzą jak wygląda leczenie niepłodności tą metodą na polskim gruncie. Poznamy wady i zalety obydwu metod i zmierzymy się z wieloma mitami które dotyczą tematu.