Pierwsze koty za płoty, póki co wydaje mi się to wszystko strasznie zawile i niejasne.
Mam kilka pytań czy używacie do sprawdzania śluzu chusteczek czy papieru toaletowego? I czy zdarza sie wam sytuacja: macie dużo śluzu na wkładce a przy sprawdzaniu na chusteczne 0? Co zaznaczacie wówaczas na karcie?
mam dobra wiadomość dla mieszkanek trójmiasta i okolic. znalazłam w Gdańsku lekarza, który zajmuje się m.in. naprotechnologią.<a href="http://doktorginekolog.pl/">
Nie jestem pewna, czy lekarz z Trójmiasta polecany wyżej rzeczywiście ma coś wspólnego z naprotechnologią. Co prawda wpisał sobie słowo "naprotechnologia" na swojej stronie internetowej, ale chyba bezpodstawnie. Tak że upewnijcie się, gdyby któraś chciała skorzystać z jego pomocy czy na pewno brał udział w szkoleniu w Omaha w Stanach. Tylko ukończenie rocznego szkolenia zakończonego egzaminem uprawnia do wykorzystywania słowa NaProTechnology. Coraz częściej się zdarza że lekarze nie związani z naprotechnologią jako hasło reklamowe wpisują "naprotechnologia" bo to coś nowego, a Pary tego szukają.
Nie znalazłam tego gina na żadnej liście lekarzy NaProTechnology Ten spis wydaje mi się zaktualizowany: http://naprofamilia.pl/index.php?id=18 Na jego stronie są numery kontaktowe, więc planując u niego wizytę można dopytać czy przeszedł kurs.
Nie wydaje mi się, żeby był naprotechnologiem, ale na 100 % wie, jak poprawnie zinterpretować kartę obserwacji. Koleżanka jest jego pacjentką i każda wizyta odbywa się z kartą w ręku. Leczenie ustawia pod cykl.
i ja zdecydowałam się na napro. Jestem po pierwszej wizycie u dr Barczentewicza w Przychodni "Macierzyństwo i Życie" w Lublinie. Oto relacja: Wizyta trwała 50 minut, podczas których dowiedziałam się, że: - mam nadżerkę - powinnam przejść na dietę niskowęglowodanową (czyli schudnąć, mam za wysoki wskaźnik BMI) - mam podejrzenie PCOS - oraz niedobór progesteronu w fl (ktoś w końcu powiedział to wprost!) Dr B w zasadzie nie przejrzał moich wykresów wydrukowanych z 28dni, ale wyniki badań owszem. Bardzo zainteresował się moją laparoskopią (IX 2010 - usunięcie 5cm torbieli z niepękniętego pęcherzyka, powstałej w cyklu z Proverą, był wtedy monitoring cyklu) i tym, że mam całą akcję nagraną na dvd – jak przyznał nieczęsto się to zdarza i to bardzo interesujące rozwiązanie, obejrzał od razu. I tu ciekawostka – spytałam o wpływ _Provery_ przyjmowanej od 11 dc na powstanie torbieli – skwitował to słowami NIE WOLNO podawać progestagenów przed owulacją, bo może ją zablokować (moje podejrzenia były słuszne!) Przeprowadził też oczywiście wywiad – pytania o choroby moje i w najbliższej w rodzinie i cały szereg pytań odnośnie PMS, plamień itp. _________________________________________________________________________________________ Potem przeszliśmy do badania. Najpierw zbadał mi piersi. Po ściśnięciu sutków wypłynęła kropla mleka (aż zrobiło mi się słabo w tym momencie, pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłam) i dr stwierdził, że może to wskazywać na problemy z prolaktyną. Dalej zbadał mnie na fotelu, bardzo szczegółowo – uciskał, ugniatał, w międzyczasie pytał o plamienia przed i po miesiączce, pobrał też cytologię i na koniec usg (12 dc), w skrócie: endometrium 4,7mm, na obu jajnikach obustronnie liczne pęcherzyki do 13mm – w tym właśnie momencie padło podejrzenie policystycznych jajników. Dokładnie widać te pęcherzyki na zdjęciu, do tej pory żadne usg u poprzednich lekarzy tego nie wykazywało, czy to moja nowa przypadłość? _________________________________________________________________________________________ Dr zadawał dużo pytań, ale ogólnie małomówny był w kwestii jakiegoś tłumaczenia, wyjaśniania, nie skomentował bardziej szczegółowo usg itp. a ja sama nie wnikałam. Czuję jednak, że on te informacje sobie zapisywał jako bardzo istotne i na pewno wyciągnie z nich wnioski. Gdy dr mnie badał, mąż czytał ulotkę na temat badania nasienia zgodnie z moralnymi założeniami kliniki, czyli pobranie nasienia w wyniku naturalnego współżycia (w specjalnej prezerwatywie). Gin dał nam cały zestaw do pobrania – pojemnik, prezerwatywa, igłą z ulotką jak tego dokonać. _________________________________________________________________________________________ Na koniec przeszliśmy do meritum. Gin stwierdził, że na tą chwilę nie przepisze mi żadnych leków, bo poczekamy na wyniki badań, które mi zlecił, a mam ich całą masę: Morfologia 5 diff (21 parametrów) 3-5 dc: FSH, LH, CA 125 21-23 dc: estradiol, progesteron, testosteron – optym. 7 dni po owulacji (spytalam od razu, czy ten optymalny dzień mogę określić na podstawie prowadzonych wykresów – jak najbardziej) TSH (na czczo), Anty TPO, Anty TG TEST obciążenia 75g glukozy 0/2h glukoza i insulina Prolaktyna na czczo + test 1h metoklopramid Witamina B12, Witamina D3 25OH, Żelazo Z tymi wynikami + badanie nasienia mamy się zgłosić za miesiąc (umówiliśmy się od razu na 17.03), a w międzyczasie powinniśmy zacząć obserwację zgodnie z CrM __________________________________________________________________________________________ I na koniec koszty całego przedsięwzięcia: - wizyta 200 zł - usg 50 zł - cytologia 20 zł (nic nie powiedział, że to dodatkowo płatne) - zestaw do badania nasienia 40 zł !!! (nic nie powiedział jak nam to dawał, że to też dodatkowo płatne) - dojazd 40 zł Czyli łączny koszt na dzisiaj – 350 zł!!! Ogólne wrażenia – chyba pozytywne (mimo kosztów). Słowem – miałam do czynienia z kimś znającym się na rzeczy, było to czuć. Powiedział mi te rzeczy, o których wiedziałam, ale których nie powiedział mi żaden gin do tej pory. I sama przychodnia – nowoczesna, doskonały sprzęt, świetne warunki, możliwość skorzystania z łazienki w gabinecie bezpośrednio przed badaniem, miła obsługa, poczucie intymności (brak tłumów w poczekalni)
A wczoraj, tj. 12.02.2011 odbyło się pierwsze spotkanie z instruktorką: całkiem miła kobieta i całkiem miłe spotkanie (u niej w domu). Zrobiła nam herbatę, bo tacy zziębnięci byliśmy, do tego paluszki i cukierki – sympatyczne przyjęcie.Tłumaczyła założenia modelu Creightona i całej napro posługując się slajdami na komputerze, omówiła jak interpretować śluz, jak go badać (stąd rezygnuję już z badania szyjki i śluzu wewnątrz – to zabronione w napro). Dostaliśmy materiały do nauki, tj. karty obserwacji na 6 cykli, znaczki do naklejania i książkę omawiającą napro i wszystkie założenia obserwacji (PL). Oraz kartę do obserwacji PMS – to też bardzo istotny czynnik w napro. Obserwację mam zacząć następnego dnia (myślałam, że od nowego cyklu), a następne spotkanie za 2 tygodnie, też u niej w domu :) Jestem mile zaskoczona – jak wiele informacji można uzyskać na podstawie obserwacji cyklu i tym, że ktos będzie wiedział, co z tym dalej zrobić :))bez monitoringu, a za pomocą samego śluzu można wykryć np. torbiele! Instruktorka pod koniec spotkania (trwało 1,5 godziny) zaczęła wypisywać badania, które mam wykonać (te same, które już na wizycie zlecił mi dr B) i była zdziwiona, że dr po pierwszej wizycie zlecił już ich wykonanie i tym, że mam kolejną wizytę u niego za miesiąc właśnie z tymi wynikami, podsumowując, że dr pewnie ma juz jakiś plan. To chyba dobrze :)) I nie żałuję, że mąż uczestniczył i w wizycie u dr i w spotkaniu z instruktorką. Taki układ przekonał mnie, że to świetne rozwiązanie! Daje poczucie, że JESTEŚMY RAZEM :)))) _______________________________________________________________________________________________________________________________________ ________________________________________________________________________________________________________________________________________ aktualizacja: 21.02.2011 – badania: 282 zł *- Przeciwciała anty TG 181 IU/ml (norma 0 – 40) *- Przeciwciała anty TPO 288 IU/ml (norma 0 – 35) - TSH 2,53 uIU/mL (norma 0,25 – 4) - FT4 15,2 mpol/L (norma 11,5 – 22,7) - Progesteron 10,7 ng.ml (norma po owulacji 4,5 – 17,8) - Estradiol 211 pg/ml (norma po owulacji 27 – 246) - Testosteron 44 ng/dl (norma < 73) - Prolaktyna 13 ng.ml (norma 1,2 – 25) *- Prolaktyna po obciążeniu 163 ng/ml (norma 1,2 – 25) - Żelazo 231,7 ug/dl (norma 36,8 – 167,4) - Witamina B12 260 pg/ml (norma 193 – 982) *- Witamina D3 11,8 ng/ml (norma 30-80) - Morfologia WSZYSTKIE parametry w normie gwiazdką zaznaczyłąm wyniki niemieszczące się w normach - trochę mnie to niepokoi, szczególnie te przeciwciała...
za 3 dni, tj. 17.03 mam drugą wizytę u dr B - jadę z kompletem wyników i przyznam, że troche się boję. Jednak instruktorka już mi powiedziała (jestem po trzecim spotkaniu, wprowadzila nam żółte znaczki, bo mam za dużo dni ze śluzem), że mam problem z tarczycą i prolaktyną oraz lekko przekroczony poziom insuliny po obciążeniu glukozą, więc najpewniej dostanę już leki (mimo, że nie mam jeszcze pełnej obserwacji nawet jednego cyklu) oraz zalecenie diety niskoglikemicznej
No i już po. Wizyta trwało bardzo krótko, tj. ok. 15 min, ale taki plus, że zapłaciłam 80 zł zamiast 200. W ogóle mnie nie badał, to było tylko spisywanie przez gina wyników i wypisywanie recept. opierwsza diagnoza – Hashimoto druga diagnoza – insulinooporność dostałam torbe leków, tj.: - bromergon – mam zacząć od 1/4 tabletki przez 5 dni, potem zwiększyć do 1/2 - euthyrox – 1 tabl/dzień - glucophage – 3 tabl/dzień - selen – 2 tabl/dzień - witamina PP – 1 tabl/dzień Zapłaciłam za nie 120 zł, wszystkich leków po kilka opakowań :/ Oprócz progesteronu i estradiolu w P+7 mam też robić TSH. Obecny poziom to 2,53, a gin chce, żeby zeszło poniżej 2. Dodatkowo mam zrobić test FOOD PRINT (chyba tak to sie nazywa). na podstawie krwi zbadają co mogę jeść a czego nie i ustalą dietę – koszt 390 zł i robią to tylko u dr B. Na wyniki czeka się 2-3 tygodnie i on chce to mieć przed następną wizytą za 2 miesiące, tj. 19.05. czytając wyniki stwierdził, że troche tu jest namieszane. Tylko do wyników męża nie miał zastrzeżeń Ogólbnie jestem zadowolona, że to wszystko wyszło. Zastanawiam się ile jeszcze czasu trwałabym w przeświadczeniu, że jestem zdrowa, bo nikomu nie zależało, żeby mnie zbadać.. Ale szkoda, że tych nieprawidłowości jest aż tak dużo – kuracja na pewno potrwa kilka miesięcy. Na razie nie zaczepiał fazy lutealnej – powiedział tylko, że progesteron jest niski i jak przy nastepnym badaniu wyjdzie podobnie to podreperujemy i to. czyli wszystko stopniowo. A ja myślałam, że jestem okazem zdrowia
wczoraj podjęliśmy z mężem decyzje o włączeniu w naszą drogę po dziecko naprotechnologii. Spróbujemy. Zobaczymy. Mam jakąś ufność w sobie że to nam pomoże. Umówieni jesteśmy w Vimed na 6.04.
Julkowo, chętnie Ci napiszę na priv o moich doświadczeniach z Napro, ale chyba dopiero we wtorek, czeka mnie bardzo intensywny weekend i poniedziałek, więc wieczorami nie będę już miała siły :) Póki co zapraszam pod moje wykresy (są dostępne) możesz tam, poczynając od cyklu nr 10, prześledzić moją przygodę z Napro.
Dziękuję Tuli-pani - powiem szczerze że dawno takiego spokoju w sobie nie miałam, że dawno tak bardzo nic we mnie nie wzbudzało nadziei jak planowana środowa wizytya w Vimedzie. wierzę że przyniesie dobro. Julita no jasne że poczekam do wtorku... Teraz każdą wiedzę i każdą relację dziewczyn które poddały się napro chłonę jak gąbka. Czekam ;)
witam, no więc jestem już po pierwszej wizycie z instruktorką napro -w Vimed. Powiem tak: zarówno ja jak i mąż jesteśmy bardzo pozytywnie zadowoleni, mile zaskoczeni i radośnie spoglądamy w przyszłość. Pani bardzo rzeczowo nam wytłumaczyła jak będzie wyglądała nasza droga mniej więcej. Oczywiście dużo zależy od obserwacji. Kilkoma rzeczami mnie zaskoczyła jak chociażby to że tak bardzo naturalna dla zwykłych lekarzy II grupa cytologii nie wymagająca wg nich leczenia "bo to norma" tu w napro jest nie do przyjęcia. Od przyszłego tygodnia - jak mi się zacznie nowy cykl zaczynamy obserwację no i wstrzemięźliwość... oj wzrok M w tym momencie był bezcenny :) No ale M się zaangażował - powiedział że będzie naklejał, przyklejał i kartę pms-a mi wypełni on bo ja mogę być nieobiektywna. Bardzo ale to bardzo wyszliśmy zadowoleni. Już dziś wiemy ze to jedyna słuszna droga!
Jestem pacjentką NAPro od pół roku, samą metoda interesuję się od znacznie dłuzej, za miesiąc mam laparoskopię bliskiego kontaktu w Warszawie w celu leczenia endometriozy, nie mogę się doczekać, bo wszystkie pacjentki moich instruktorów zachodza w ciążę po tym zabiegu:) metodą jestem tak zafascynowana, ze poważnie rozważam zmianę zawodu....:) pozdrawiam!!:)
Zosia co prawda napisała też i o mnie ale dopiszę troszkę szczegółów: W sumie o dziecko staraliśmy się 4 lata. Przygodę z Napro rozpoczęliśmy 31.03. 2010 r (I spotkanie z instruktorką) Proces diagnozowania i leczenia trwał około roku. W 17 cyklu z Napro spełniło się nasze marzenie a 27.07 po raz pierwszy ujrzałam maleństwo i jego bijące serduszko :)
Klasyczna ginekologia nie rozwiązała naszego problemu niepłodności a Naprotechnologia jak widać nas nie zawiodła. Osobom zainteresowanym chętnie odpowiem na pytania dotyczące tej metody. :)
To i ja się pochwalę;) O dzidziusia staraliśmy się ponad rok, a w grudniu 2009 zaczęliśmy współpracę z instruktorką Napro. Od kwietnia 2010 byłam pod opieką doktora Barczentewicza ( co z tego że Lublin a my z Wrocławia...). Brak owulacji, szalejące hormony, nietolerancja pokarmowa - to wszystko wymagało wyprowadzenia na prostą. Ale warto było! Po kilku miesiącach brania leków (ech te koszty...) udało się. 22 czerwca 2011 urodziłam zdrową i śliczną córeczkę:) A teraz mała reklama: w najnowszym numerze tygodnika "Przewodnik katolicki" (nr 35 z 28 sierpnia) jest artykuł o naprotechnologii, wypowiadają się instruktorki, jest wywiad z dr. Barczentewiczem oraz dwa świadectwa par którym się udało (jedna z tych par to właśnie my:)) Trzymam kciuki za wszystkie starające, abyście i Wy mogły cieszyć się upragnionym maluszkiem!Pozdrawiam serdecznie:))
*AnnaMi*Też leczę się u dr Barczentewicza, od lutego 2011. Niestety nadal nie jestem w ciąży, cykle nie wygladaja tak jak powinny, wciąż mam plamienia mimo dużej dawki luteiny, poza tym stwierdził Hashimoto, insulinooporność, podwyższoną prolaktynę... dostałam całą masę leków i witamin, testy pokarmowe tez robiłam, zgodnie z zaleceniem schudłam 10 kg. jeśli masz ochotę zajrzyj do moich relacji wyżej. Do tej pory wydałam już 4900 zł. Zaczynam tracić wiarę w sukces, nie widzę poprawy, dr też przestaje spełniać moje oczekiwania - jest małomówny, jakoś tak opornie zmienia leczenie, czasem mam wrażenie, że naciąga na koszty. Jak to było u ciebie, jakie wrażenia?
Dziewczyny, napiszcie coś na temat nietolerancji pokarmowej, jakie to testy, gdzie wykonać, jaka cena i jeszcze o tym, jak napro podchodzi do sfery duchowej człowieka. Będę wdzięczna :)
Efiaa ja akurat testów na nietolerancję nie robiłam ale wiem, że kilka dziewczyn robiło testy w Vimedzie: http://vimed.pl/diagnostyka/nietolerancja-pokarmowa/ Ja z tej kliniki korzystałam przy okazji Napro, ale mój gin od Napro nie namawiał mnie na testy a nawet stwierdził, że są sporym wydatkiem, który może niewiele pomóc na mój problem i w sumie zaoszczędziłam sporo kasy ;)
Jeżeli jesteś zainteresowana to polecam lekturę książki: NAPROTECHNOLOGY. Ekologia płodności, red. Elżebieta Wiater. Książka zawiera trzy wywiady (z dwoma lekarzami oraz z instruktorką modelu Creightona) dodatkowo są opisane historie par, którym udało się począć dziecko właśnie przy pomocy naprotechnologii.