Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

  1.  permalink
    Jestem generalnie przychylna KK, ale jeżeli to stanowisko jest poglądem oficjalnym, to wypisuję się natychmiast. I nie, nie dla wygody, tylko dlatego, że sama idea jest nie do zaakceptowania.
    --
  2.  permalink
    gdyby popadać w taką opisywaną skrajność, to za przeproszeniem, mąż by nie mógł złapać za biust swojej żony, która właśnie bierze z nim prysznic bez zakończenia tego ejakulacją wewnątrz jej narządów rodnych. Piszę oschle i jest to zamierzone,dlaczego? bo nie wyobrażam sobie małżeństwa bez cielesnej bliskości, pieszczot i czasem nawet zielonych serduszek (przez które nota bene każdy rozumie pewnie i tak co innego), które niekoniecznie muszą zakończyć się pełnym stosunkiem seksualnym. Bo choćby dni kiedy kobieta ma @. Wiele z nas ma wówczas skok libido,ale nie każda musi lubić, chcieć lub nie każdy mąż wówczas uprawiać miłość jako pełny akt seksualny. Dlaczego nie może,lub co i kto gdzieś zabronił pieszczot w te dni,nawet takich które doprowadziłyby ją do orgazmu? lub na odwrót?
    Nikogo nie krytykuje,każdy ma swoje podejście.
    Popieram RóżęŻabczyńską :)
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeJun 20th 2011
     permalink
    Na czuja wydaje mi się, że chodzi o to, z jakich pobudek stawia się zielone serduszka. Jeśli w zastępstwie pełnego seksu w celu niedoprowadzenia do poczęcia dziecka, to jasne że to grzech. Bo to już wtedy podpada pod zachowanie antykoncepcyjne.

    Ale jeśli po to żeby sprawić przyjemność mężowi/żonie i w danej chwili wolimy zielone niż jakieś inne serce, to nie wydaje mi się to godne potępienia.

    Problem wg mnie zaczyna się gdy trzeba określić szczerze, z jakich pobudek się to robi - czy na pewno nie ma w tym nastawienia na antykoncepcję. Jeśli naprawdę szczerze go nie ma, to nie wiem, gdzie miałby być grzech.

    Tak na czuja to dla mnie wszystko sprowadza się do podejścia, a nie do techniki.
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
  3.  permalink
    Problem, który podjęłam, a który nie doczekał się wyjaśnienia nie dotyczy pettingu. Temat został już chyba wyczerpany. Chodzi o zakaz głębokiego całowania się. Nawet w małżeństwie.
    --
    •  
      CommentAuthorRozkosznica
    • CommentTimeJun 20th 2011 zmieniony
     permalink
    uważam iż głęboki pocałunek w małżeństwie , ba -ja uważam że i w narzeczeństwie nie jest żadnym grzechem.
    Ja to się nad inną rzecza zastanawiam;
    Tabaluga: Jeśli w zastępstwie pełnego seksu w celu niedoprowadzenia do poczęcia dziecka, to jasne że to grzech. Bo to już wtedy podpada pod zachowanie antykoncepcyjne.
    . chodzi o zielone serduszka oczywiście. Wytłumaczcie mi więc. Jeśli stosuje się NMPR i uprawia seks w dni niepłodne,czyli aby poczęcia uniknąć,to jak się to ma do zielonych serduszek,które się wprowadza,przypuśćmy aby poczęcia uniknąć ?? wszystko dzieje sie w malzenstwie. gdzie wiec roznica?
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeJun 20th 2011 zmieniony
     permalink
    Nie wiem, czy dobrze Cię rozumiem. Pytasz o to, jaka jest różnica między seksem w dni niepłodne a "zielonym" seksem w dni płodne i czemu jedno jest ok, a drugie to grzech?

    Jeśli tak, to zdaje się, że chodzi o to:
    Nikt nie broni wybierać czasu na seks, więc jeśli ktoś wybiera na seks dni niepłodne to ok. Tak samo jak można w ogóle nie współżyć i to nie jest antykoncepcja przecież.
    Ale jeśli wybiera dni płodne, ale ze względu na to, że są to dni płodne, próbuje ten stosunek ubezpłodnić, to wtedy wychodzi antykoncepcja.

    Powtarzam, na czuję piszę, nie jestem teologiem, czy doradcą rodzinnym.
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
  4.  permalink
    Mniej więcj o to mi chodziło. Dzięki Tabaluga :))
    Nie żeby to dla mnie osobiście miało znaczenie, ale zastanawiam się też nad inną kwestią. Czy wiedząc że w fazie lutealnej (od 3 lub 4 dnia) nie można zajśc w ciążę i wówczas decydując się na współżycie samych siebie nie oszukujemy? (piszę w liczbie mnoegiej żeby nikogo nie urazić,aczkolwiek to nie stanowi o mnie jako JA) w tej całej idei "czystego małżeńskiego" pełengo stosunku? i czy przypadkiem nie zmieniło się stanowisko Kościoła , że tylko antykoncepcja mechaniczna jest niezgodna z naukami Kościoła? pytam bo nie jestem pewna a być może ktoś się orientuje.
    No nic, nie będę zanudzać.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Na czym miałoby polegać to oszustwo?
    --
    •  
      CommentAuthoralfaromeo
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Róża myślę, że z tym głębokim pocałunkiem to jest tak, że może byc rozpatrywany jako grzech jeśli będzie wstępem do czegoś więcej. Czyli że całujemy sie tak namiętnie, tak głęboko, że pobudzamy się do tego stopnia, że w efekcie następuje zielone bądź serducho z Z.
    Podobnie z każdą inną pieszczotą. Całowanie po pupie podczas rozluźniającego masażu nie jest grzechem jeśli na tym się skończy.
  5.  permalink
    •  
      CommentAuthoralfaromeo
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    "Takie całowanie: z językiem w ustach, wiąże się z zasady z zamierzonym pobudzeniem, często dodatkowo zwielokrotnianym poprzez podniecające dotykanie" - no czyli jeśli nie wiąże się z zamierzonym pobudzeniem to jest do przyjęcia. Chociaż rzeczywiście kiedy chcę zachować wstrzemięźliwość unikam takich pocałunków.

    Każdy sam powinien ocenić co i w jakim stopniu go podnieca i po jakich pieszczotach trudno się opanować.
  6.  permalink
    czy w małżeństwie TRZEBA się opanowywać???
  7.  permalink
    mówię w kwestii porusznego tematu, nie w żadnej innej - czyli chodzi o pocałunki i seks.
  8.  permalink
    jeżeli małżonkowie zapomną się w głębokim pocałunku a ona ma dni płodne, przy czym odkładają poczęcie, oboje mają nieziemską ochotę na zbliżenie, kobieta jest tak podniecona że nie kalkuluje,dni płodne=nie można odbyć pelnego stosunku kulminującego we mnie =GRZECH:crazy:
    I zwróćmy uwagę na FAKT, podkreślam, iż znaczna większość kobiet odczuwa wzrost libido właśnie w I fazie cyklu - w jakich dniach to indywidualna sprawa- a nie w progesteronowej, kapryśnej, opuchniętej, wzdętej fazie lutealnej.
    •  
      CommentAuthorRozkosznica
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    Gdzie Bóg, piszę BÓG - nie Kościól powiedział, że trzeba tak a nie inaczej?? lub, pójdę na ultimatum, na podstawie jakiego Bożego przekazu Kościół nałożył na małżonków takie obowiązki?
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    Rozkosznico, no chyba w Księdze Rodzaju. Była o tym mowa w innym wątku i przy okazji innego tematu ostatnio ;-). Tak więc czy żona brata czy własna, unikac poczęcia nie wolno... Wiem - spłycam ;-)
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Nie miałam pojęcia, że na spowiedzi trzeba tak szczegółowo omawiać swoje grzechy seksualne. Jak ten spowiednik potem śpi? :-P
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    A o jakich zbrodniach i ciężkich grzechach się dowiedziałam :shocked: Nie boicie się współżyć dziewczyny? Strach cokolwiek robić, bo zaraz może okazać się grzechem:-/ A na dokładkę potem opowiadać o tym jakiemuś obcemu facetowi, brr:-/ Bycie prawdziwym katolikiem wymaga wielkich poświęceń.
    Wypowiadam się na podstawie tekstu z linku, który wkleiła Róża.
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    To jest współżycie z karzącą ręką Boga / Kościoła nad głową. Jakiś koszmar jak dla mnie.
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    f. Wydaje się jednak, że nie jest Wolą Bożą, by faza wstępna małżeńskiego zjednoczenia płciowego podejmowana była w formie podniecania się poprzez ujmowanie narządów płciowych ustami (nawet w założeniu, że szczytowanie nie nastąpi w ustach).
    – Całkowite zaniechanie takiej formy podejmowania pieszczot genitalnych sprawi, że staną się one skromniejsze. Z biegiem czasu małżonkowie dojdą do wniosku, że dzięki wyeliminowaniu takiej formy pieszczoty – ich więź nabywa większej przejrzystości i czystości, wyrażając się pokojem serca, poczuciem pełni i pogłębieniem widzenia siebie jako osób. Oboje dostrzegą pozytywne skutki dokonującego się oczyszczania z odradzających się odruchów pożądliwości. Owe ‘skromniejsze’ formy wyrażania obopólnej miłości owocują ostatecznie pogłębiającym się poszanowaniem swej obopólnej godności osobowej, a konsekwentnie wyraźnym pogłębieniem ich związania więzią prawdziwej miłości osobowej. Oboje staną się coraz bardziej wzajemnym darem „od osoby do osoby”


    Wydaje się, że ten, kto napisał ten artykuł świetnie przetestował wszelkie możliwe techniki seksualne i ich skutki. A jaki z niego jasnowidz. Wie co się stanie kiedy wyeliminuje się dane zachowania. Dobrze, że tak dokładnie to opisuje, bo małżonkowie sami pewnie by nie wpadli na to jakie to dla nich jest dobre i co z nimi się dzieje.
    •  
      CommentAuthoralfaromeo
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    No, ale chyba każdy zna swoje granice?
    Jasne, jak okres wstrzemięźliwości trwa miesiącami (bo ciąża, połóg, choroby), to wiadomo, że pocałunek może rozbudzić. Ale kiedy cykle są w miarę przejrzyste i płodność trwa powiedzmy kilkanaście dni, to chyba nie jesteśmy aż tak "naładowani" żeby każdy dotyk wywoływał eksplozję?

    Moim zdaniem każdy ma własną granicę, której przekraczać nie powinien. Jasne, może trochę trwać zanim ją wyznaczymy, możemy upadać po drodze. Ale przecież po jakimś czasie wiemy co nas podnieca, potrafimy wyczuć partnera, jak bardzo jest już podniecony itp.
    Nie wyobrażam sobie jakoś, że każdy pocałunek czy dotyk wywołuje konieczność orgazmu. Bo nawet, gdy podniecenie się pojawi to jest czas by tę machinę zatrzymać. A jeśli jakaś pieszczota rzeczywiście wywołuje silną reakcję to po prostu trzeba z niej zrezygnować. No sorry, ale dla mnie głębokie pocałunki są bardzo podniecające i kiedy nie chcę się kochać zamieniam je na delikatne muskanie wargami - równie przyjemne. A te głębokie odkładam na czas, gdy chcemy/możemy się kochać.

    Sama uważam się za osobę o dosyć sporym libido, ale nigdy mi się nie udało zapomnieć jaki mam dzień.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Przeczytałam sobie ten link i się zastanawiam jak odnieść się zatem do nauk o. Knotza, który mówi, że seks może być frywolny i bezgrzeszny ?
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Pewnie w samym kościele są różne szkoły. Jak ktoś lubi wyrzeczenia i poświęcenia wybiera tę ograniczającą, z linku Róży; ci bardziej otwarci, spontaniczni i wyluzowani słuchają o. Knotza :-P
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    No pewnie tak. Ogółem to się z KK nie identyfikuję, ale.... tego cżłowieka mogłabym słuchać cały dzień. Bardzo mądry facet. Zresztą podobnie jak Jan Paweł II - ma podejście do człowieka.
    No, ale mniejsza :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Ja z tego artykułu nie pojmuję przede wszystkim stwierdzenia, że popełnia się grzech przeciw miłości małżeńskiej...
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Swoją drogą ciekawe, kto go pisał. O tak restrykcyjnej wersji jeszcze nie słyszałam.
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    ks. Paweł Leks, SCJ - chyba on, na końcu jest napisane.
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Może opracował go na podstawie spowiedzi :-P
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Ano widzisz. Nie doczytałam :shamed:
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    A co znaczy SCJ?
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Na kilku forach poruszali cytaty z jego wypowiedzi. :smile:

    antyforum chociaż to akurat mało wiarygodne źródło :tongue:

    a nawet na forum książki :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    To chyba oznaczenie księży Sercanów
    Sercanie w wiki.
    --
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    przeczytałam link z przyjemnością. wiedzę na temat mojego grzesznego życia poszerzyłam. i chyba pojdę grzeszyć dalej.
    •  
      CommentAuthorgilese
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    Jesteśmy właśnie po kursie przedmałżeńskim, który odbywał się u Dominikanów. Kurs był prowadzony w ten sposób że padła cała masa różnych pytań, które ojciec wyjaśniał. Między innymi powiedział nam żeby się nie spowiadać z całowania się, bo cytuję: "to jest żałosne jak przychodzi dorosły człowiek i spowiada się z całowania się z własną żoną" i że to nie jest grzech. Grzechem również nie jest stosowanie prezerwatywy w małżeństwie, jeśli dopuszcza się myśl o tym, że jeśli ta metoda zawiedzie to może być z tego dziecko i nie będzie to dla nas tragedią i dramatem. I mamy przemyśleć to sobie we własnym sumieniu i sami zdecydować. Oczywiście wszystko z umiarem, jak ze wszystkim :) Ale już stosowanie pigułek, czy środków wczesnoporonnych jest zabronione i to jest grzech.

    Sporo takich "ciekawostek" dowiedzieliśmy się na tym kursie i powiem wam szczerze, że wolę takie podejście kościoła do ludzi i ludzie również wolą... to widać na każdej mszy świętej u Dominikanów w moim mieście.
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    A swoją droga to przykre, że KK jest przeciwny miłości małżeńskiej, takiej pełnej, bez tajemnic i bez pruderii.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Dominikanów lubie:bigsmile: za zdrowe, radosne podejście do życia:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Hanny, no niby tak, ale to ta sama religia, ten sam kościół - więc ja tu wyczuwam dysonans.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    No i jeszcze gwoli wyjaśnienia. My staramy się o dziecko od ponad 3 lat, a mimo to zdarza nam się zielone serduszko od czasu do czasu, nawet w okresie płodnym. Niczego jednak bardziej nie pragniemy niż dziecka. Grzeszymy?
    Edit: no wg mnie przynajmniej nie przeciwko miłości małżeńskiej ;-)
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    Aj tam dysonans od razu;) Skoro się te wszystkie zakony nie mogą zdecydować co do jednego podejścia, jednej postawy;) To wybieram, to co mi pasuje;) Ogólnie jestem osobą wierzącą, ale nie praktykującą (czy jak to się inaczej mówi;), ale przyznam szczerze, że do Dominikanów (lub Franciszkanów) zdaża mi się zajść;) Czy to na mszę, czy to jak jeszcze do spowiedzi chodziłam to tylko do nich:) Może ja tak trafiłam, ale zawsze spotkałam tam świetnego zakonnika, z ludzikim, radosnym podejściem i nie rzucającego we mnie gromami;)
    --
  9.  permalink
    gilese: Grzechem również nie jest stosowanie prezerwatywy w małżeństwie, jeśli dopuszcza się myśl o tym, że jeśli ta metoda zawiedzie to może być z tego dziecko i nie będzie to dla nas tragedią i dramatem.

    To jest wybitnie prawosławne podejście, natomiast w katolicyzmie - herezja. W gruncie rzeczy bardzo je popieram, chociaż entuzjastką gumek nie jestem. Wieeelką zaletą prawosławia jest ufność w rozsądek wierzącego. To, paradoksalnie, bardziej podmiotowe traktowanie wiernego, niż katolickie. Mniej dogmatów - więcej przekonania o rozsądku człowieka, a zarazem mniejsze przeświadczenie o nieomylności w kwestii rozpoznawania Boga. Mniej rygorów, więcej czucia. ;) Ale to taka dygresyjka.

    W katolicyzmie, o ile wiem, nie może być mowy o "różnych szkołach". Zastanawiam się, która opcja jest zgodna z nauczaniem Stolicy Apostolskiej: pruderyjna czy knotzowska.
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Hanny: Aj tam dysonans od razu;) Skoro się te wszystkie zakony nie mogą zdecydować co do jednego podejścia, jednej postawy;) To wybieram, to co mi pasuje;) Ogólnie jestem osobą wierzącą, ale nie praktykującą (czy jak to się inaczej mówi;),

    Nooo to jesteś Chrześcijanką... jak ja... nie Katoliczką.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    Hanny: jestem osobą wierzącą, ale nie praktykującą (czy jak to się inaczej mówi;)

    Ksiądz nas uczył na naukach przedmałżeńskich (mieliśmy w 3 klasie LO zamiast "normalnej" religii), że NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO.
    Albo jesteś wierząca i praktykująca albo nie.

    Dlatego właśnie, ja twierdzę, że się z KK nie utożsamiam. Bo jeśli już, to musiałabym napisać jak Ty, wyżej.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Pewnie tak jak mówisz;) Katoliczką nie jestem;) I dobrze mi z tym;)
    --
  10.  permalink
    Talinka, w pewnym sensie masz rację. Tzn. wiara w rozumieniu: akceptacja nauczania Kościoła w zasadzie oznacza również praktykę.
    Ale czasami jest tak, że nie mamy pełnego przekonania co do tego, czy Kościół w pełni trafnie interpretuje Boga i moralność. Wtedy wychodzi coś takiego, co potocznie nazywamy "byciem wierzącym a niepraktykującym". Ja też w czymś takim uczestniczę - kwestionuję naukę KK w różnych powodów, ale chcę poznawać Boga własną wiarą i intuicją.
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Widzisz, a mnie np nie do końca dobrze... Do niedawna byłam sprecyzowana, a teraz trudno mi się odnaleźc, a KK nie pomaga.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorJade
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    A dla mnie swiat bylby smutny gdyby nie bylo w nim Boga... tylko mysle ze dobry Bog jest bardziej wyrozumialy dla nas grzesznikow, niz ludzie ktorzy sa jego pomocnikami... Ponoc pieklo jest pelne ksiezy i zakonnic...
    -- "My thoughts are nothing like your thoughts," says the Lord. "And my ways are far beyond anything you could imagine."
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJun 21st 2011 zmieniony
     permalink
    Jade: Ponoc pieklo jest pelne ksiezy i zakonnic...

    Wcale bym sę nie zdziwila. :confused:

    Jednakże ostatnio staram się sobie tłumaczyć, że TO TEŻ SĄ TYLKO LUDZIE.
    Czasem ciężko mi zrozumieć, po co ksiądz zostaje księdzem, jeśli nie umie, bądź nie chce, żyć w celibacie? Dlaczego księża mają dzieci? Dlaczego dopuszczają się molestowania dzieci?

    Tylko, że pewnie sama sobie odpowiedziałam wyżej - bo są tylko ludźmi.
    --
  11.  permalink
    Kaonashi, przybij piątkę. Mam to samo.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    Talinka: NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO.
    Albo jesteś wierząca i praktykująca albo nie.


    Wiem, wiem, że księża tak mówią;) Ale szczerze, ja właśnie w księży nie wierzę, nie ufam i nie szanuję (mam swoje dość poważne powody) i nie obchodzi mnie co na temat wiary napisali i piszą dalej ludzie (czyt.księża i cała ta zgraja). Dla mojego Boga ważne jest bym była dobrym człowiekiem, nie krzywdziła innych, pomagała słabszym itp a to co sobie dopisali księża to ...cóż ...tylko ludzie, jak my wszyscy;)
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 21st 2011
     permalink
    RóżaŻabczyńska: Cytuj Oooo :) Eeee :( Zgłoś moderatorowi permalink
    Talinka, w pewnym sensie masz rację. Tzn. wiara w rozumieniu: akceptacja nauczania Kościoła w zasadzie oznacza również praktykę.
    Ale czasami jest tak, że nie mamy pełnego przekonania co do tego, czy Kościół w pełni trafnie interpretuje Boga i moralność. Wtedy wychodzi coś takiego, co potocznie nazywamy "byciem wierzącym a niepraktykującym". Ja też w czymś takim uczestniczę - kwestionuję naukę KK w różnych powodów, ale chcę poznawać Boga własną wiarą i intuicją.

    Różo, czyli generalnie też nie możesz się nazwac Katoliczką, bo podobno nie ma czegoś takiego jak "Katolik niepraktykujący". Dlatego ja nazywam siebie Chrześcijanką. Co np bardzo nie podoba się mojej mamie ;-). W każdym razie jak już do kościoła idę, to jest to kk.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.