Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeNov 27th 2012 zmieniony
     permalink
    Peppermill: Lady, a co się stało, że chciałaś odejść? Co było dla ciebie tą granicą, po której powiedziałaś sobie dość?
    --


    Psychiczne znęcanie się było nie do zniesienia... nie da się tego opisać tutaj w kilku zdaniach... wiele lat się poświęcałam i ciągle wierzyłam, że uda mi się postawić ten związek na nogi i będziemy znowu rodziną... Słowa, gesty, zachowanie, styl bycia, styl życia... miałam dość... Wpadałam co chwilę w złe nastroje, nie miałam ochoty na nic... nic mi się nie chciało, nie potrafiłam poświęcić dzieciom uwagi ze spokojem i cierpliwością. Uśmiechałam się przez łzy... wszystko co robiłam było wymuszone... Najmniejsze szczegóły, słowa wyprowadzały mnie z równowagi... moje nastroje były tak zmienne, że aż mi zaczynały przeszkadzać.
    Powiedziałam sobie dość... mam tyle lat ile mam i może uda mi się jeszcze ułożyć życie... Postawiłam sobie cel z początkiem roku, że jak się nic nie zmieni w moim mężu to odejdę. Dniami, tygodniami i miesiącami przyzwyczajałam się do tej myśli... psychicznie zbierałam siły i z każdym dniem byłam coraz bardziej pewna swojej decyzji.... Ciągle jednak słyszałam, że nie dam sobie rady, że dzieci powinny mieć ojca, że i tak wrócę, że to Ja mam problemy nie on, że powinnam się leczyć... te słowa mnie dodatkowo budowały w przekonaniu o odejściu.
    Koniec roku był coraz bliżej, pismo rozwodowe miałam przygotowane... i wtedy w październiku stało się co się stało...
    Dwa lata już upłynęły od tamtej chwili :)
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 27th 2012
     permalink
    madrill: Zrozumienie tego, co kieruje postępowaniem danego człowieka, nie idzie za każdym razem z usprawiedliwieniem. I zrozumienie nie zawsze sprawia, że boli mniej.

    Chciałabym zrozumieć, żeby móc wybaczyć, bo do tej pory mi się to nie udało.
    --
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeNov 27th 2012
     permalink
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 27th 2012
     permalink
    Karko, tu jest mowa o kryzysie w związku z powodu alkoholizmu...
    --
    •  
      CommentAuthormarysia_23
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    osobiście nie uważam się za Tchorza dlatego że odeszłam. potrafiłam wybaczyc wiele nawet te że podnosił na mnie reke jak byłam w ciazy dla mnie momentem krytycznym było to jak podniosl reke na dzieci. nie darowałabym sobie gdybym została z nim i patrzyła na to jak krzywdzi dzieci które nie są niczemu winne.
    każda sytuacja jest inna ale jeśli ktoś nie zauważa problemu tylko brnie w nałóg nie patrząc na konsekwencje i nie potrafi zmienić się mimo wstrząsu to nie ma sensu ratowanie związku.
    odeszłam od męża i nic się nie zmieniło w dalszym ciągu zastrasza mnie, grozi ale dzieci dla niego nie istnieją nie interesuje się nimi, najwazniejsze jest to żeby on mial za co pic. jego zachowanie utwierdza mnie w tym że dobrze zrobiłam. dzieci są bezpieczne a to dla mnie Najwazniejsze...
    --
    •  
      CommentAuthormonii9797
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    W skrócie piszac to wielkie brawa dla tych dzieczyn, matek ktore dawaly szanse i w koncu zostawily drani Brawa za odwage ze spieły sie w sobie daly spokoj sobie i dzieciom.Bo na nienormalne sytuacje nie mozna pozwolic i brnąć w błoto.A dla tych co brną wytłumaczenia nie ma i są ślepe albo nie chca widzieć ze zle sie dzieje i tyle.Jeszcze raz wielki szacunek dziewczyny bo to nie lada wyzwanie podjac taka decyzje.

    Treść doklejona: 28.11.12 07:07
    marysia 23 kiedys dzieci podziekuja ci za ta decyzje tak jak ja i moj brat jestesmy wdzieczni.Wiadomo lekko ci nie bedzie z trojeczka szkrabow ale dasz rade bo sila dla ciebie jest ich usmiech milosc przytulenie.i to nie jest zadne tchorzostwo walczac o spokoj ,ktos kto tego nie przeszedlnie rozumie.
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Ja odeszłam od kata, mój synek miał 5 miesięcy a ja ważyłam 43 kg tym co robił doprowadził mnie do anoreksji, depresji i napadów lękowych. Po tym związku dochodziłam do siebie bardzo długo. Czy da sie zmienić alkoholika nie. Czy da sie uchronić dziecko tak czy da sie wyjść na prostą tak!
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Nie każdy alkoholik jest katem. Włosy mi się jeżą jak czytam wasze historie i okropieństwa, które ludzie robią ludziom. Gdybym była w takiej sytuacji, że fizycznie cokolwiek grozi mi, czy dzieciom na pewno nie wahałabym się ani chwili. Ale to co tu przeczytałam dało mi poczucie, że w moim nieszczęściu mam jednak dużo szczęścia i dlatego walczę o mój związek. To ostatni etap mojej walki i mam nadzieję, że się uda...
    --
    •  
      CommentAuthorMónikha
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    A czy wiedziałyście przed zawarciem małżeństwa, że Wasz przyszły mąż ma problem alkoholowy?
    -- Mama M & N & W
    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeNov 28th 2012 zmieniony
     permalink
    Monika chyba najczęściej kobiety nie wiedzą o problemie albo problem rodzi się dopiero w małżeństwie... u mnie tak było!



    Peppermill: Ale to co tu przeczytałam dało mi poczucie, że w moim nieszczęściu mam jednak dużo szczęścia i dlatego walczę o mój związek. To ostatni etap mojej walki i mam nadzieję, że się uda...


    u mnie przypadek sprawił bo tak nazywam padaczkę, że karta się odwróciła na korzyść Naszego związku :) Poza tym mąż też podjął walkę z nałogiem a do tego "oświadczyłam" że jeśli teraz zawali to nie będę więcej starała się o Nasz związek - odejdę bez słowa i tyle... zbyt wiele przeszłam aby poświęcać się dla kogoś z uzależnieniem i walczyć z uzależnieniem!
    Wiele lat wierzyłam w zmianę związku i zmianę mojego męża na lepsze ale teraz wiem, że bezskutecznie, że to nic nie dawało... dla niego ważna była wóda i tylko ten czas kiedy może być sam i się napić... Jego obietnice to były puste słowa bez pokrycia... Nie wierzę alkoholikowi, który pije i tyle!
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    90 % alkoholicy ukrywają to skrzętnie.I dowiadujesz się o tym będąc już w malzeństwie akbo będąc w ciąży.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Tak, bo alkohol niszczy ludzi. Alkoholicy nie zdają sobie sprawy z tego, że nie są w stanie trzeźwo myśleć. Nie są odpowiedzialni i to nie jest ich wina, chociaż tak wiele z Was tak uważa. Oni nienawidzą siebie za to, co wóda robi z nimi, jak tylko mają przebłysk jasnego myślenia, ale to jest silniejsze. Pytałam się tu, czy byłyście kiedyś pod niewolą nałogu. Jeśli tak, to wiecie, że gdyby ktoś dał Wam wybór - nałóg czy rodzina, z bólem, żalem i niesmakiem, ale wybrałybyście nałóg. Jeśli nie, to znaczy, że albo nie byłyście naprawdę uzależnione, albo macie naprawdę godną do pozazdroszczenia siłę woli. Nie piszę tego po to, żeby usprawiedliwiać picie wódy, ale żeby zobrazować problem. To bardzo trudne, żeby człowiek, który ma problem chciał go zmieniać, nawet całkiem zdrowy człowiek uważa, że kto jak kto, ale on jest w porządku, a problem to ma reszta świata. A co dopiero gość, który nie może po prostu nie pić.
    Dziwi mnie fakt, że dziewczyny nie widziały problemu alkoholowego zanim wiązały się z tym człowiekiem. No to wychodziły za mąż po pierwszej randce? Nie rozumiem, jak można czegoś takiego nie zauważyć. Jeśli problem zaczął się po ślubie - to należałoby zadać sobie pytanie, dlaczego facet zaczął pić? Ludzie żyją oddzielnie, nie interesują się sobą, nie tworzą prawdziwego związku, rodziny, a później nagle dziwią się, że ON stał się obcy i zachowuje się karygodnie.
    Czy można zmienić alkoholika? Można. Pod warunkiem, że ten alkoholik jest kochaną osobą, bliską, najbliższą na świecie. Jeśli naprawdę się kogoś kocha i jeśli na nim zależy, to się za to weźmie. Ale wiele kobiet rozumie miłość jako głaskanie po główce i pozwalanie na coraz więcej. Miłość natomiast jest wymagająca. Jest w niej bardzo dużo uwagi i wyzwań.
    Nie potępiam tych, którym się nie udało i odeszły zostawiając swoich partnerów. Trudno, nie każdy ma to szczęście, nie każdy ma tyle siły, miłości i odwagi, żeby zmieniać. Bardzo żal mi tych, które tkwią w bagnie i same są słabsze niż nałóg ich partnera. I kolejny raz powtarzam, że na największy pokłon i szacunek zasługują te, które uratowały rodzinę i wydarły człowieka ze szponów nałogu.

    Treść doklejona: 28.11.12 09:04
    czerwinka: 90 % alkoholicy ukrywają to skrzętnie.I dowiadujesz się o tym będąc już w malzeństwie akbo będąc w ciąży.

    Jak można czegoś takiego nie zauważyć? To gdzie się ma oczy, nos, rozum?!
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthormarysia_23
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Czasem po prostu kocha się tak mocno że nie zauważa się problemu albo Ma się nadzieję że miłość pomoże to przezwyciężyć. może głupie myslenie ale ja miałam taka nadzieję że uda mi się go zmienić. pomoc mu. ale było tylko gorzej.
    zrobiłam wszystko co mogłam dla ratowania naszego małżeństwa ale starać muszą się dwie strony
    --
    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    jaca_randa: Jak można czegoś takiego nie zauważyć? To gdzie się ma oczy, nos, rozum?!
    --


    Jaca jak Ty możesz takie coś napisać? Oczy, nos rozum to za mało... alkoholik jest sprytniejszy... potrafi mocno się kamuflować ale widać masze zero pojęcia...
    Kiedy jednak już się zorientuje, że wina całego "zamieszania" leży po stronie alkoholu to najczęściej dana osoba głęboko już siedzi w swoim nałogu!

    Poza tym czy można uchronić alkoholika przed piciem? NIE bo im więcej się go atakuje prośbami o zaprzestanie picia tym samym zamierzony Nasz cel jest zupełnie inny - odmienny. Alkoholik ucieka od problemu do kieliszka, butelki.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca – przerażasz mnie swoimi słowami… chetnie pokazałabym Ci zdjęcia mojego byłego męża, które zrobiłam na wypadek gdyby pachnący czyściutki i bosko przystojny sprawiał problemy na Sali rozwodowej, twierdząc że on zdecydowanie alkoholikiem nie jest a ja jestem wariatką.. zdjęcia na których leży urzygany po pas, albo te na których zwieracze mu puściły.. najmniej hardkorowe są te jak leży wśród butelek… na kilku zdjęciach pojawia się kot.. w miejsce kota wstaw sobie dziecko.. i podaj mi receptę jak uczyć takiego człowieka być szczęśliwym i uszczęśliwiać mnie.. dodam, że mój alkoholik nie był menelem spod budki z piwem, ale naprawdę inteligentnym człowiekiem..
    I nie mów mi że odchodząc wykazałam się tchórzostwem.. nie po piekle które przeszłam.. po morzu łez które wylałam, po depresji i myślach samobójczych.. nie mów mi tak, bo po prostu mnie obrażasz i deprecjonujesz wszystko co osiągnęłam. To że miałam siłę, mimo miłości do partnera, ocalić siebie. Bo rozpatruję to jako ocalenie siebie. Pochwalę się, bo mam czym. W ciągu 2 lat wywalczyłam sobie 50% podwyżki w pracy, Sama spłaciłam samochód który kupiliśmy jako małżeństwo, wyremontowałam mieszkanie, kupiłam motor.. to tylko materialne oznaki tego że żyję. Niematerialne? To że się uśmiecham, że nie warczę na ludzi, że nie zanoszę się płaczę przy kompie w pracy… że czekam na weekend z utęsknieniem a nie ze zgrozą… po 6 latach koszmaru stanęłam na nogi i żyję, nie wegetuję, nie marnieję.
    I żeby było jasne.. podejrzewałam że przyszły mąż ma problemy z alkoholem, ale postępowałam zgodnie z Twoimi zaleceniami.. kochałam i chciałam walczyć, bo wydawało mi się że miłość góry przenosi i pozwali pokonać kadzą trudność. Życie nieco zweryfikowało nieco moje zapatrywania. I nie mów mi proszę że jestem słabą kobietą, bo podejrzewam, że jestem jedną z tych silniejszych. Samodzielnie poradziłam sobie z anoreksją, bulimią 10 lat temu, współuzależnieniem niedawno i porozwodową depresją.
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca, ale o czym Ty piszesz?
    Choroba alkoholowa to tabu i gwarantuje Ci, ze 90% spoleczenstwa nie ma zielonego pojecia o niej.
    Poza tym picie alkoholu jest spolecznie akceptowane, wrecz w niektorych sytuacjach pożądane. Nie napicie się w towrzystwie oznacza dziwactwo itd.
    Jak kobieta poskarzy sie gdzies to w odpowiedzi slyszy:"daj spokoj,mezczyzna musi sie czasem napic","co to za chlop,co nie pije"...
    To kobieta slyszy:"siedz cicho","zmien sie","nies z godnoscia swoj krzyz"...
    A co slyszy w tym czasie facet? Ze rodzina jest najwazniejsza... Tylko, ze w zwiazku z choroba ma te rodzine w glebokim powazaniu.

    A sugerowanie,ze po slubie facet zaczyna pic PRZEZ COS lub PRZEZ KOGOS...
    Jaca cos mi sie zdaje, ze Twoja obrona osob uzaleznionych bieze sie z Twojego glebokiego uzaleznienia od czegos[tak przynajmniej mozna wywnioskowac po Twoich wypowiedziach]
    --
  1.  permalink
    Wg mnie właśnie te schematy , współuzależnienie odgrywają tu główną rolę. U mnie w domu się nie piło. Miałam potężny kręgosłup wchodząc w dorosłe życie. Dobrych kochających rodziców bez nałogów.
    Mój mąż pochodził z zupełnie innego domu. Teściu pił od zawsze praktycznie. Pochodził z rodziny w której pito, teściowa tak samo. Jej tata pił, jej dziadek, bracia... wszyscy dookoła. Dla niej jedno piwo dziennie to nie był alkoholizm . Godziła się na to. Przyjmowała wszystko no bo nie jest źle przecież... mąż pracuje, pieniążki do domu przynosi, a że w weekendy ledwo się na nogach trzyma. Przecież mogłoby być gorzej. ...Los się tak ułożył, że na rok czasu zamieszkaliśmy z teściami. Dla mnie to był szok. A wręcz niedopuszczalne było gdy teściu będąc pijany wyciągał ręce do Tymka, żeby go przytulić, a nie uderzyć oczywiście.. Teściu był łagodny po alkoholu. Ale jego dzieci nie miały nigdy miłości. I Mąż jak i jego siostra mają zachwiane poczucie wartości, kłopoty z emocjami . Siostra Marcina wyszła za alkoholika, no ale przecież w tygodniu pije tylko dwa trzy piwka dziennie... albo nie upił się tak mocno jak zawsze. We mnie rodzi się bunt na to. Pamietam jak którejś soboty teściu ledwo trzymając się na nogach podszedł do Tymka i chciał mi go wyrwać z rąk, no bo kocha wnuka. W jednej chwili podjęłam decyzję. Spakowałam nas i uciekłam z dzieckiem i mężem do mojej mamy. Następnego dnia rano, zadzwoniłam do teścia i powiedziałam mu, że czekam na niego bo chce z nim porozmawiać, ale jeżeli wyczuję alkohol to nie chcę go widzieć . Przyszedł. Powiedziałam mu jedno zdanie, jeżeli czegoś ze sobą nie zrobi, jeżeli nie przestanie pić to ostatni raz widzi swojego syna i wnuka. Prosił, płakał.... ale ja nie ustępowałam. Powiedziałam, że wrócimy, ale w momencie gdy da nam obietnicę i jej dotrzyma.. Obiecał. Od tamtej pory minęły 4 lata! teściu nie pije.
    Pisze o tym, bo chcę pokazać, że inaczej się patrzy gdy się w tym tkwi. Ja nigdy nie doświadczyłam życia z alkoholikiem, ani nawet z alkoholem w tle. We mnie nie ma na to przyzwolenia, nie ma na to zgody. Teściowa i jej dzieci zawsze w tym tkwiły i dla nich ten alkoholizm jest codziennością, czymś z czym im łatwo nie jest , ale na co się godzą. Od kiedy znam teściową, rozumiem czym jest współuzależnienie. Wiem, że czasem się po prostu nie udaje zmienić swojego życia. Nie daje się komuś czasem wytłumaczyć, że tak na prawdę od nas wiele zależy. U teścia który pił 40 lat wystarczył jeden porządny impuls. Walczcie Dziewczyny o swoje życie, bo każda z was zasługuje na ogrom miłości i szczęścia. Proście o pomoc...
  2.  permalink
    Witajcie,

    Na ten wątek trafiłam przypadkiem. Jestem w 6mc ciąży. Mój ojciec jest alkoholikiem już od 15lat. Moja mama gdy brała z nim ślub wiedziała i była przekonana, że nigdy nie sięgnie on po butelke bo był - abstynentem. Nic nie pił na żadnych urodzinach czy w święta nawet jak go częstowali... Był czas, że się to uspokoiło. Lecz od jakiś 5 lat znów nasila, tata pracuje na 3 zmiany ale gdy tylko ma dzień wolny od razu sięga po alkohol, szczerze nie pamiętam kiedy spędził dzień wolny od pracy bez alkoholu. Lecz najgorsze jest to kiedy ma np urlop, wtedy te picie ciągnie się przez tydzień, dwa... W pracy on kokosów nie zarabia tak więc kolorowo z pięniędzmi nie ma. Jak ma wolne on w 1 dzień potrafi wypić po 15 butelek piw... Mam także młodszego brata. Jest w wieku buntowniczym bo ma 15lat. Najgorsze gdy ojciec do niego się przyczepi. Wtedy jest wojna w domu... Raz jak byli sami w domu brat do mnie z płaczem dzwonił powiedział, że jeżeli zaraz ktoś nie przyjdzie to albo ojciec go zabije, albo on wyskoczy przez balkon wtedy chyba w ciągu 5min byłam w domu. Tata chyba tysiące razy obiecał, że pić nie będzie ale po co takie puste obietnice? Cały czas namawiam mamę na leczenie dla współuzależnionych od alkoholu. To też sprawi, wiem że będzie silniejsza i inaczej sobie z tym problemem poradzi. Wiem, ponieważ jej siostra(moja ciocia) ma ten sam problem i chodzi na takie spotkania. Mówi, że gdyby nie one to chyba by się psychicznie wykończyła. Ja mieszkam jeszcze z rodzicami. Ale staram się jak najmniej denerwować i nie wchodzić w jakikolwiek konflikt z tatą ze względu na córeczkę, choć jak to w ciąży bywa hormony biorą górę i po prostu zamykam się i płaczę.

    Przepraszam Was, że się tak rozpisałam.

    Treść doklejona: 28.11.12 09:58
    Aha zapomniałam dodać mój tata problem z alkoholem miał już w domu jego matka i ojciec pili codziennie odkąd on skończył 5lat i całe wypłaty jego rodziców przepadały na alkohol. Mam nadzieję tylko, że mój brat nie będzie taki jak ojciec... :sad:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorMónikha
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Niezalogowana0: Mam nadzieję tylko, że mój brat nie będzie taki jak ojciec...

    Trzymam kciuki :thumbup:
    -- Mama M & N & W
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Bosca, gratuluję, że wyszłaś z doła. Nie oceniam Cię, nie twierdzę, że jesteś tchórzliwa. Znasz swoją wartość - i dobrze. Ale pozwól, że podziwiać będę inne typy postępowań, co nie znaczy, że Twój uważam za zły.

    Jaheira, nie dogadamy się. Co ma wspólnego przyzwolenie społeczne na nałogi i agresję z wewnętrzymi przekonaniami i wyborami? Czy nie masz swojego rozumu, czy uważasz, że inne kobiety go mieć nie powinny?
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Agnieszka25: Mąż jak i jego siostra mają zachwiane poczucie wartości, kłopoty z emocjami


    To akurat występuje nie tylko w domach alkoholowych.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 28th 2012 zmieniony
     permalink
    jaca_randa: Można. Pod warunkiem, że ten alkoholik jest kochaną osobą, bliską, najbliższą na świecie. Jeśli naprawdę się kogoś kocha i jeśli na nim zależy, to się za to weźmie. Ale wiele kobiet rozumie miłość jako głaskanie po główce i pozwalanie na coraz więcej. Miłość natomiast jest wymagająca. Jest w niej bardzo dużo uwagi i wyzwań.


    Jaca, witki mi opadły. Nadal uważam, że żyjesz w jakimś wymyślonym przez siebie świecie. Czy uważasz, że nawalonego faceta walnie się w łeb wałkiem jak przychodzi kompletnie pijany do domu, krzyknie po sąsiadów, jeśli ten od razu nie padnie, tylko wzmocni się jego agresja, a sąsiedzi, ci kochani, pomocni sąsiedzi, wszyscy przybiegną, żeby Ci pomóc? I od tego momentu Pan przestanie pić, bo będzie się bał owego wałka i pomocnych sąsiadów?

    Czy alkoholik to marionetka, jak mu powiemy "kocham Cię, będę o Ciebie walczyć, od dzisiaj nie pijesz, jesteśmy w tym razem, wylewamy alkohol, ja zrezygnuję z pracy i będę przy Tobie czuwać 24h na dobę, żebyś nie wypił ani kropli,będę za Tobą chodzić nawet do łazienki i już nigdy Cię nie opuszczę", klaśnie w ręce, krzyknie "hip hip hurra, na to właśnie czekałem, tak żono, właśnie tak zrobimy?". Błagam Cię...
    --
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    jaca_randa: Nie oceniam Cię, nie twierdzę, że jesteś tchórzliwa

    Nie, mnie nie oceniasz. ale negatywnie oceniasz drogę którą obrałam i którą obierają inne kobiety, gloryfikując zachowanie na drugim biegunie. masz do tego prawo. problem w tym, że jest tu pełno, jak się okazało kobiet współuzależnionych, a Ty, mam wrażenie, mieszasz im w głowach. nie boję się tego napisać, bo skoro namieszałaś mnie na tyle, że od wczoarj zasatanawiałam się co Ci napisać, to co dopiero słabszym jednostkom?
  3.  permalink
    madrill:
    To akurat występuje nie tylko w domach alkoholowych.


    Ale ja nie twierdzę, że tylko w takich domach. Ale z całą pewnością częściej w domach, w których potrzeby dzieci nie są zaspokojone.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    The_Fragile: wylewamy alkohol, ja zrezygnuję z pracy i będę przy Tobie czuwać 24h na dobę, żebyś nie wypił ani kropli,będę za Tobą chodzić nawet do łazienki

    to jest akurat klasyczny przejaw współuzależnienia. kontrola swojego alkoholkia :)
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    bo skoro namieszałaś mnie na tyle, że od wczoarj zasatanawiałam się co Ci napisać, to co dopiero słabszym jednostkom


    Znaczy, ze nie mnie jednej... Ja już nie mam pomysłu.
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca to ma wspolnego, ze przyzwolenie=brak problemu.
    Jak kobieta tkwiaca w toksycznym zwiazku ma sobie zdawac sprawe z problemu, skoro NIKT nie widzi słonia na środku pokoju?

    Jaca próbujesz podważyc prace wielu terapeutów, psychiatrów, psychologów?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    bosca: nie boję się tego napisać, bo skoro namieszałaś mnie na tyle, że od wczoarj zasatanawiałam się co Ci napisać, to co dopiero słabszym jednostkom?


    O tym samym napisałam kilka stron temu. Mam wrażenie, że Jaca to ten ksiądz, który doradzał matce mojej przyjaciółki. Mąż pije? Trwaj przy nim, twa miłość go wyleczy. Mąż bije? Taki Twój krzyż kobieto, wybrałaś go, bądź z nim, trwaj. Walcz, walcz, ale nie odchodź od męża swego. No i nie odeszła. Bo jej ksiądz namieszał. Miała kobieta niby własny rozum, ale dla niej wiara, kościół i jego zdanie były bardzo ważne. Na tyle ważne, że zaważyły na życiu jej i jej dzieci.
    --
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Agnieszka25: z całą pewnością częściej w domach, w których potrzeby dzieci nie są zaspokojone.


    Takich domów jest bardzo dużo, niestety.
    --
  4.  permalink
    madrill:
    Takich domów jest bardzo dużo, niestety

    Niestety...:sad:
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    bosca: to jest akurat klasyczny przejaw współuzależnienia. kontrola swojego alkoholkia :)


    racja, racja, ale jak inaczej według Jacy ma wyglądać walka z nałogiem?
    --
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Oooo mi sie zaraz pewnie skonczy... A juz Jacy nie chcialam wiecej eeee-owac, w kazdym razie widac, ze teoria swoja droga, a w praktyce to nie tak latwo.

    Myslisz, ze latwo sie postawic, jak jest sie zaleznym finansowo i psychicznie od drugiego czlowieka? Taki potrafi tak obnizyc poczucie wlasnej wartosci, ze zaczynasz myslec, ze to twoja wina, ze pije i bije. A kazdy przejaw walki, zadzwonienie na policje, ucieczka do sasiadow, postawienie sie, powoduje jeszcze wieksza agresje lub konsekwencje typu - donioslas na mnie, to teraz cierp glod i chlod, albo jedno i drugiee..

    Co do sasiadow, to faktycznie wola sie nie mieszac i zyc w spokoju. Taki alkoholik potrafi sie nawygrazac, a kto wie, co mu jeszcze do glowy wpadnie i jeszcze dom sasiadowi podpali albo kotu leb ukreci, nie?
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca, ja nawet rozumiem, co ty masz na myśli i co próbujesz nam przekazać. Niestety z twoich wypowiedzi przebija tak niesamowita naiwność i nieznajomość problemu, że aż ciężko to się czyta. W większości to są po prostu puste słowa, porady, które pięknie brzmią, ale nie dają się w żaden sposób wykorzystać w prawdziwym życiu.
    Czy można zmienić alkoholika? Można. Pod warunkiem, że ten alkoholik jest kochaną osobą, bliską, najbliższą na świecie. Jeśli naprawdę się kogoś kocha i jeśli na nim zależy, to się za to weźmie.

    Nie można zmienić alkoholika. Nie można zmienić nikogo. Człowiek nie ma takiej władzy, żeby siłą woli, miłością czy czymkolwiek innym zmienić drugiego człowieka. Ten drugi człowiek może się zmienić sam, przy naszym wsparciu, pomocy itd. ale jest jeden warunek- sam musi tego chcieć.
    Nie potępiam tych, którym się nie udało i odeszły zostawiając swoich partnerów. Trudno, nie każdy ma to szczęście, nie każdy ma tyle siły, miłości i odwagi, żeby zmieniać.

    Jakie pięknie są te słowa o odwadze, sile i miłości. I jak pusto brzmią w odniesieniu do problemu alkoholizmu...
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaheira: Jak kobieta tkwiaca w toksycznym zwiazku ma sobie zdawac sprawe z problemu, skoro NIKT nie widzi słonia na środku pokoju?


    Bo ma oczy i widzi?


    Bosca, nie krytykuję Twoje drogi, po prostu dostrzegam inne, lepsze według mnie. Rozumiem, że dla Ciebie ta była najlepsza - no i dobrze, żyj, bądź szczęśliwa.

    Treść doklejona: 28.11.12 10:46
    The_Fragile: O tym samym napisałam kilka stron temu. Mam wrażenie, że Jaca to ten ksiądz, który doradzał matce mojej przyjaciółki. Mąż pije? Trwaj przy nim, twa miłość go wyleczy. Mąż bije? Taki Twój krzyż kobieto, wybrałaś go, bądź z nim, trwaj. Walcz, walcz, ale nie odchodź od męża swego. No i nie odeszła. Bo jej ksiądz namieszał. Miała kobieta niby własny rozum, ale dla niej wiara, kościół i jego zdanie były bardzo ważne. Na tyle ważne, że zaważyły na życiu jej i jej dzieci.


    Taaa.. jestem księdzem i doradzam kobietom, żeby cierpiały i nosiły krzyż. Weź się puknij, dziewczyno i czytaj ze zrozumieniem. Gdzie ja napisałam, że kobieta powinna się poświęcać? A jeśli Cię to interesuje, do kościoła mi bardzo nie po drodze.

    Treść doklejona: 28.11.12 10:50
    Peppermill: Jakie pięknie są te słowa o odwadze, sile i miłości. I jak pusto brzmią w odniesieniu do problemu alkoholizmu...


    Tu, tylko na tym forum można przeczytać kilka historii wskazujących na to, że jednak się da. Ale rozumiem mechanizm walki o własne poglądy i zaprzeczanie faktom. Pewnie te dziewczyny, które opisywały swoje historie zmyślały je... :confused:
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Nie da się walczyć z nałogiem występującym u drugiej osoby... to walka z wiatrakami :(
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeNov 28th 2012 zmieniony
     permalink
    Jaca - w pracy jestem i nie mam czasu przewertować wszystkie Twoje posty w tym temacie. więc cytat z cytatu [quote=]Trudno, nie każdy ma to szczęście, nie każdy ma tyle siły, miłości i odwagi, żeby zmieniać. [/quote]
    ja odnoszę to bardzo bezpośrednio bo prosta kobita jestem - słaba jestem, nie kochałam i tchórzliwa byłam - nie zmianiałam a odeszłam.
    nie jest to logiczne zachowanie?
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca, a może powiedz, jak praktycznie (nie w teorii) miałoby wyglądać codziennie życie z alkoholikiem? Jak walczyć z jego nałogiem? Jak zmieniać człowieka? Nie powiem, może faktycznie masz jakąś złotą radę - ale nie rzucaj proszę frazesami, tylko podaj konkrety. Mąż przychodzi do domu, nawalony, próbuje Cię uderzyć, a Ty co robisz (oprócz wzywania sąsiadów, bo to jest niestety nierealne)? Mąż próbuje Cię za włosy zaciągnąć do łóżka i zgwałcić (bo to chyba nie seks, skoro krzyczysz, że nie chcesz?). Co wtedy robisz? Mąż pije od rana, Ty wychodzisz do pracy i już widzisz opróżnioną butelkę. Wiesz, że za kilka godzin wsiądzie w samochód. Co w takim przypadku? Dzieci widzą tatusia przewracającego sie i bełkoczącego. Jak reagujesz i co im mówisz?

    Swoją drogą ostatnio była świetna społeczna reklama dotycząca picia przy dzieciach:
    --
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Błagam Jaca, nie kompromituj się...

    Czytałaś wypowiedzi Lady? czytałaś, jak otoczenie wmawiało jej, ze to ONA ma problem nie jej mąż. Ty robisz dokładnie to samo - wmawiasz, że to nie problem alkoholika, ze pije tylko osób współżyjących, bo:
    a) zaczął pić przez coś (w domyśle po ślubie przez nie też)
    b) trzeba go ratować nawet wbrew jego woli, nawet jak on sam nie dostrzega problemu...

    To jest tak: jak się spocisz i nie czujesz w autobusie swojego smrodu to nie wiesz, że śmierdzisz. Jak wysiądziesz to albo sama się przekonasz, albo ktoś Ci to uświadomi i wtedy, albo się umyjesz, albo olejesz temat bo stwierdzisz, ze oszczędzasz wode i wolisz ją wydać na bilet autobuswoy, bo tam i tak nikt nie poczuje smrodu.
    Czaisz? Bo już bardziej obrazowo się nie da.
    Nie proponuję "pukania się" bo mam klasę i to poniżej mojej godności.
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    jaca_randa: Weź się puknij, dziewczyno i czytaj ze zrozumieniem


    Wyłącz agresor Jaca i Ty przeczytaj to co napisałam ze zrozumieniem.
    --
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Peppermill: Nie można zmienić alkoholika. Nie można zmienić nikogo. Człowiek nie ma takiej władzy, żeby siłą woli, miłością czy czymkolwiek innym zmienić drugiego człowieka. Ten drugi człowiek może się zmienić sam, przy naszym wsparciu, pomocy itd. ale jest jeden warunek- sam musi tego chcieć.


    Tak właśnie.
    --
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Frag - ale ja to pisałam kilka stron wcześniej. nie dostałam odpowiedzi oprócz wymijajającej że kochając można dotrzeć do każdego alkoholka, bo jak się go zna i kocha to się znajdzie drogę :)
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Frag, pytałam, pytanie pozostało bez odpowiedzi...
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca, ale zrozum ze jeden pijak bedzie chcial sie leczyc, nie jest agresywny itd, a drugi nie widzi problemu, ze pije, robi burdy, krzywdzi dzieci.. A o leczeniu nie chce slyszec, bo przeciez on nie ma problemu..
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca, powiedz masz w swoim otoczeniu znajomych tkwiacych w destrukcyjnych zwiazkach?
    Znasz ich? Potrafisz powiedziec ile ichn jest?ile osob w Twoim otoczeniu ma problem alkoholowy? Ilu facetow tłucze swoje żony?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Bosca, czyli mam nie czekać na złote rady? :sad:
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    bosca: Jaca - w pracy jestem i nie mam czasu przewertować wszystkie Twoje posty w tym temacie. więc cytat z cytatu [quote=]Trudno, nie każdy ma to szczęście, nie każdy ma tyle siły, miłości i odwagi, żeby zmieniać.
    ja odnoszę to bardzo bezpośrednio bo prosta kobita jestem - słaba jestem, nie kochałam i tchórzliwa byłam - nie zmianiałam a odeszłam.nie jest to logiczne zachowanie?[/quote]

    Ech... bez komentarza. Rozum sobie jak chcesz. Dla mnie nie masz tyle szczęścia, miłości i odwagi, jak te kobiety, które wybrały wskazaną przeze mnie drogę. Ale ile szczęścia, miłości i odwagi masz - sama wiesz i nie potrzebujesz mojej pochwały. Tyle w temacie Twojej osoby.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Wam kobiety, które nie zderzyłyście się nigdy problemem alkoholu trudno będzie zrozumieć te, które w tym żyły na co dzień... trudno będzie zrozumieć dlaczego nie odchodzą i tkwią :( Też tego nie rozumiałam nigdy do momentu aż sama doświadczyłam tego problemu... Mój problem i tak nie był aż tak wielki ale był i dlatego choć troszkę staram się zrozumieć kobiety, które nie potrafią odejść :( którym ciężko postawić ten pierwszy krok.

    Niestety nigdy nie zrozumie tego, że ALKOHOLIZM to CHOROBA - nie dociera to do mnie w dalszym ciągu :( Nie potrafi mnie o tym przekonać nawet psycholog :( DLA MNIE TO GŁUPOTA NA WŁASNE ŻYCZENIE!
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Jaca, nie pozostaje nic innego jak Tobie pogratulowac szczęścia, miłości i odwagi by... No właśnie by co?
    Ech...
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeNov 28th 2012
     permalink
    Kobieta kobiecie... Brak mi slow.
    --
    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeNov 28th 2012 zmieniony
     permalink
    Alkoholik ma to do siebie, że on nigdy w niczym winny nie będzie tylko to My Kobiety z nim żyjące jesteśmy wszystkiemu winne... alkoholik na nas będzie zrzucał poczucie winy za to co złe... Niestety nasiąkając tym latami wierzymy w to, że tak jest naprawdę i dlatego litujemy się :( Nie odchodzimy, żyjemy dalej ale w chwilach kiedy naprawdę zaczyna być źle budzi się w Nas to, że mamy prawo do własnego szczęścia i szczęścia dzieci i nie chcemy być poniewierane z wywieranym poczuciem winy - Naszej winy i jeśli may dużo siły odchodzimy a jeśli NIE - tkwimy dalej!

    Warto sobie zadać pytanie: MAM PRAWO DO...? i tutaj zawsze szukać odpowiedzi i być może to pozwoli nam się choć troszkę obudzić i zacząć żyć!
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.