Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2014
     permalink
    mamoniksa: Wychodziłam za mąż za ciepłego, cierpliwego człowieka. Aktualnie mój mąż w przeciągu ostatnich 2 lat okazał się być bardzo nerwową osobą, z którą trudno spokojnie porozmawiać


    Mamoniksa, ale Ty się na pewno też zmieniłaś w jego oczach, co? Chyba każdy z nas się zmienia - tak jak Isia napisała. Warto pogadać tak od serca.

    Często jest też tak, że przez zaganianie, przez codzienne obowiązki nie siadamy z mężem/żoną, nie gadamy tak od serca, a warto, naprawdę warto - chociaż raz w tygodniu dać sobie czas tylko dla siebie, na pogadanie "o nas", o związku, a nie o dzieciach, o tym co trzeba zrobić np. w domu.

    mamoniksa: Czy to jest jakaś reguła, że jeśli człowiek zastanawia się czy kocha drugiego, to znaczy, że go nie kocha, bo jakby kochał to by się nie zastanawiał?


    Hmm, może ja nie jestem odpowiednią osobą, żeby powiedziec tak lub nie... Ale pomyśl inaczej - czy jakby go teraz zabrakło, za czym byś tęskniła i czy byś tęskniła. Nie zastanawiaj się, czy wyszłabyś drugi raz za niego, ale czy jeśli teraz by się okazało, że nie możecie być razem to czego by Ci brakowało, czy pomyślisz sobie "w sumie chyba byłoby lepiej bez niego". Jak to drugie to faktycznie ciężki orzech.
    --
    •  
      CommentAuthormamoniksa
    • CommentTimeApr 9th 2014
     permalink
    The_Fragile: Mamoniksa, ale Ty się na pewno też zmieniłaś w jego oczach, co? Chyba każdy z nas się zmienia - tak jak Isia napisała. Warto pogadać tak od serca.


    Ale ta jego zmiana jest nie tylko w moich oczach....
    Ja też się zmieniłam, ale jestem właśnie spokojniejsza. Nie wiem, może odkąd mamy dziecko jestem bardziej wymagająca - w znaczeniu, że wymagam by był konkretniejszy, bo bez tego trudno zorganizować....dzień.

    The_Fragile: chociaż raz w tygodniu dać sobie czas tylko dla siebie, na pogadanie "o nas"


    No na to jest czas tylko w nd, bo w tygodniu prawie się nie widzimy. I ja naprawdę staram się żeby było o nas, ale dla niego o nas oznacza.... rozmowę o pieniądzach, o tym co będzie jak mu się uda rozwinąć firmę pewnego dnia, itd. Ciągle jest o jego pracy. Nawet jeśli mówi mi, że mnie kocha, a ja się go pytam jak to rozumie, to rzeczywiście rozumie kochanie inaczej niż ja...

    Wiem, że ja też popełniam błędy, znalazłam nawet w sieci takie 2 artykuły, jeden "jak stracić żonę?", drugi "jak stracić męża?", przeczytałam oba od deski do deski. Zostawiłam mu ten pierwszy do przeczytania. Zajrzał do niego po kilku dniach, przeczytał nagłówki i powiedział "ale ja cię nie chce stracić, pracuję żebyśmy mieli na życie".
    Dla mnie to jest jak rozmowa gęsi z prosięciem. Co się stało? Przecież kiedyś nasze rozmowy wyglądały inaczej. Teraz mam wrażenie, że on ma gotowe formułki, którymi rzuca. Że mnie nie SŁUCHA....

    The_Fragile: czy jakby go teraz zabrakło, za czym byś tęskniła i czy byś tęskniła


    Pewnie bym tęskniła, ale aktualnie prawie go nie ma, więc zdążyłam się przyzwyczaić, że muszę ze wszystkim radzić sobie sama, że niby jest ale jakby go wcale nie było.
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeApr 9th 2014
     permalink
    mamoniksa: ale aktualnie prawie go nie ma, więc zdążyłam się przyzwyczaić, że muszę ze wszystkim radzić sobie sama, że niby jest ale jakby go wcale nie było.

    Nie wiem jak to odebrać,czy żal do męża ,że pracuje i nie ma go przy Tobie ,czy po prostu myślenie o samej sobie "muszę sobie ze wszystkim radzić sama,bo on sobie pracuje " . ?
    --
    •  
      CommentAuthormamoniksa
    • CommentTimeApr 9th 2014
     permalink
    Hussy: Nie wiem jak to odebrać,czy żal do męża ,że pracuje i nie ma go przy Tobie ,czy po prostu myślenie o samej sobie "muszę sobie ze wszystkim radzić sama,bo on sobie pracuje " . ?


    Nie mam żalu do męża, że pracuje, mogę mieć co najwyżej trochę żalu, że nie umie zorganizować sobie tak pracy ( w końcu pracuje na swój rachunek), żeby jednak być w domu czasem choćby dlatego, że syn za nim bardzo tęskni. Praca jest dla niego tak ważna, że zostało mało miejsca dla nas. Według mnie za mało.

    A to, że muszę radzić sobie sama - to znaczy, że jakby go zabrakło w codziennym moim życiu, to faktycznie niezbyt bym to odczuła tak od strony hmmm "formalnej". Bo i tak go nie ma.
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeApr 9th 2014
     permalink
    mamoniksa: w końcu pracuje na swój rachunek

    jak na swój? Nie na Wasz?
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 9th 2014 zmieniony
     permalink
    KATKA domyślam się, że jej facet prowadzi własną działalność gospodarczą.
    A co za tym idzie pracuje na swój rachunek, to się tak mówi potocznie.
    Mój mąż też ma swoją firmę i jak mnie ktoś pyta, gdzie on pracuję to nigdy nie mówię, że pracuje na "nasz rachunek", no błagam Cię :wink:

    W sensie uważam, że się czepiasz niepotrzebnie słownictwa, które jest moim zdaniem prawidłowe jak najbardziej :wink:
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeApr 12th 2014
     permalink
    nie wiem jak długo maz prowadzi działalność, ale niestety takie sa czasy, ze trzeba nieraz pracować od rana do rana... ciężko jest się utrzymać na rynku ciezo zarobić na opłaty służbowe które sa koszmarne. Z czasem jak się firma ustali na rynku jest szansa, ze będzie łatwiej choć nie zawsze. My tez pracujemy na własnych działalnościach i czasem jest tak, ze nie mamy urlopu, weekendów.. Taki lajf niestetety. I rozumiem, zal do meza , ze go nie ma tyle ze ona nie lata z kolegami a zarabia na Was wszystkich.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeApr 13th 2014 zmieniony
     permalink
    TEORKA: W sensie uważam, że się czepiasz niepotrzebnie słownictwa, które jest moim zdaniem prawidłowe jak najbardziej :wink:

    TEORKO a nie mogłam po prostu nie zrozumieć? :shocked: Ok, fajnie, ze mi wytłumaczyłaś ale w/w zdanie już była niepotrzebne. Zluzuj trochę...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 13th 2014
     permalink
    Na końcu zdania celowo wstawiłam :wink:, więc to nie było ani złośliwe ani niegrzeczne ani nie miało żadnego innego negatywnego wydźwięku w Twoją stronę.
    Ja mam dużo luzu, uwierz mi :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeApr 14th 2014
     permalink
    TEORKA: Na końcu zdania celowo wstawiłam :wink:, więc to nie było ani złośliwe ani niegrzeczne ani nie miało żadnego innego negatywnego wydźwięku w Twoją stronę.
    Ja mam dużo luzu, uwierz mi :smile:
    --

    Ok.
    --
    •  
      CommentAuthormagda19800
    • CommentTimeMay 2nd 2014
     permalink
    mamoniksa: czy wyszłabym za mojego męża. I wiecie, że nie wiedziałam co powiedzieć? Nie wiem, nie jestem pewna.

    a ja jestem pewna, że bym nie wyszła. Gdybym chociaż przez tydzień zaznała takiego życia jakie mam teraz to nigdy by do ślubu nie doszło... i źle mi strasznie, że taka byłam zawzięta, żeby przed ślubem razem nie mieszkać, że go nie poznałam, że przymykałam oko i uważałam, że się dogadamy, w końcu dwoje w miarę rozsądnych ludzi zawsze się jakoś dogada... nieprawda :( mam poczucie, że życie mi ucieka, że wszystko co dobre już za mną, że nic dobrego mnie w życiu nie spotka. Terapia, rozmowy i coraz gorzej jest...
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMay 3rd 2014
     permalink
    magda to w takim razie jest sens to ciagnac?
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthormagda19800
    • CommentTimeMay 3rd 2014
     permalink
    pewnie nie ma, ale ślubowałam przed Bogiem, ma to dla mnie znaczenie... i cały czas się łudzę, że coś się zmieni... kolejny rok
    --
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeMay 3rd 2014
     permalink
    Magdo, rozumiem Cię.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 3rd 2014
     permalink
    a ja nie...
    życie mamy jedno, warto je świadomie marnować...?
    --
    •  
      CommentAuthormagda19800
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    coraz bardziej to do mnie dociera, że mam jedno życie, że w zasadzie nie wiadomo ile mi tego życia zostało, pewnie już mniej niż więcej i że nie ma sensu się męczyć, bo skoro od 5 lat nie jest ani trochę lepiej to już pewnie nie będzie.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    azniee:
    życie mamy jedno, warto je świadomie marnować...?


    Marnować swoje, drugiej osoby i dziecka. Bo często jest tak, że ludzie nie rozstają się dla "dobra" dziecka i ono dorasta w tragicznej atmosferze - pytanie, co gorsze.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    ja sie rozstalam, i jedyne czego zaluje to tego, ze MOGLAM wczesniej to zrobic. ale ja walczylam. mowi sie, ze warto walczyc. ja uwazam ze nie warto. zwiazek to swiadome starania dwoch osob. nikogo do niczego sie nie zmusi. jak dwie osoby chca to sie uklada, jak ktoras nie chce to ta chcaca zesra sie a nic nie zdziala. wg mnie szkoda zycia na walke.
    -- ;
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    The_Fragile: pytanie, co gorsze.


    Też się nad tym zastanawiałam. Odpowiedź wydawała się prosta. Ale moja koleżanka powiedziała mi kiedyś, że jej rodzice rozwiedli się jak miała 5 lat i to była, i jest dla niej największa trauma w życiu (aktualnie ma 35 lat). Wynikałoby z tego, że jak rodzice mają się rozstawać, to im szybciej, tym lepiej. Tym mniejsze szkody dla dziecka.
    Na pewno wiele zależy od tego CO SIĘ DZIEJE w danej rodzinie.

    Rozumiem dylemat związany z wiarą. Ale przecież jest separacja jak już nic się nie da zrobić w temacie naprawy związku.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 4th 2014 zmieniony
     permalink
    Trzeba wziąć pod uwagę też to, że dziecko, które dorasta w pełnej rodzinie, ale wśród krzyków, wyzwisk i ogólnej niechęci jednego rodzica do drugiego to też mocna dysfunkcja. Rośnie dziecko, które nie wie, jak może wyglądać fajny, normalny związek, dziecko, które myśli, że to jest norma i inaczej się nie da.

    Zgadzam sie z Ewą, bo jeśli dwie osoby chcą walczyć to tak - warto, ale jeśli nie, to nie ma to chyba najmniejszego sensu. I jedna i druga ma jeszcze szansę ułożyć sobie życie. I zawalczyć o normalny dom dla dziecka.

    I też jest tak, że dzieci kiedyś z domu wyfruną, a pani/pan co? Zostaną ze sobą, ale nie będą szczęśliwi? Będą markować tylko małżeństwo? Ja znam taką parę, która zostałą ze sobą tylko dla "dobra" dzieci. Dzieci są już dorosłe, wiedzą, że rodzice siebie nie cierpią, ale są już w takim wieku, że się na pewno nie rozstaną. I tak narzeka jedno na drugie, nie cierpią się, kłócą. I tak do śmierci jednego z nich.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    Też się nad tym zastanawiałam. Odpowiedź wydawała się prosta. Ale moja koleżanka powiedziała mi kiedyś, że jej rodzice rozwiedli się jak miała 5 lat i to była, i jest dla niej największa trauma w życiu


    Nie zgodzę się z tym. Moi rodzice rozeszli się gdy miałam 3 lata, a siostra 4. Po mnie jakoś to "zleciało", po siostrze nie...
    Ale wcale tu nie chodzi o czas, kiedy to się stało i która z nas była starsza, tylko o to co sie działo później.

    Tata założył nową rodzinę i tam sobie żyli w bogactwie - bo tata dobrze zarabiał. My na to patrzyłysmy, że nam brakuje, no to czy na tamto, a tamte dzieci miały... Np. jak poprosiłysmy tate o pieniądze na buty - dostałyśmy po 50 zł i finito. Jak tamte dzieci poprosiły o pienądze na buty - tatus na naszych oczach sypnął po 300 zł...
    Oni sobie jeździli na wczasy do Egiptu, a my szłyśmy na działkę... Raz tata zafundował nam wyjazd do Grecji. Raz...

    Po mnie oczywiście wszystko spływało, bo ja miałam w nosie "bogactwa", ale siostra bardzo przezywała. Obiecała sobie, że kiedys udowodni ojcu, że też wszystko ma. No i ta nadabmicja doprowadziła do uaktywnienia depresji.

    Poza tym znaczenie też ma to w jaki sposób rostaja się rodzice i czy po rozstaniu nie walczą ze sobą w obecności dzieci. Czy dzieci maja dobry kontakt z rodzicem, z którym nie mieszkają....
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    _mad: że jej rodzice rozwiedli się jak miała 5 lat i to była, i jest dla niej największa trauma w życiu

    pytanie, czy rodzice koleżanki w tym całym "zamieszaniu" nie zapomnieli o córce. Może była pozostawiona sama sobie ze swoimi emocjami i stąd ta trauma. Z pewnością większą krzywdę zrobiliby Jej, gdyby żyła w rodzinie dysfunkcyjnej. Myślę, że przy rozstaniach rodziców, dobrze jest zapewnić dziecku opiekę psychologa.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    tez tak mysle, ze przy wiekszcyh dzieciach warto zapewnic opieke psychologa.
    a sobie porade adwokata.
    Katka, mi sie wydaje, ze przy takich ciezkich sprawach doroslych ZAWSZE sie zapomina o dziecku. dorosli sami musza sie ogarnac z tym, a to czesto dla nich nie jest latwe.
    dziewczyny, rozwod jest ostatcznoscia, mozna go wziac zawsze. warto sie zastanowic co tak naprawde chcemy, co nam przeszkadza. czy u mnie jest dysfunkcyjnie.
    bo czasem tak jest, ze zona sie czuje zaniedbywana, facet nic nie robi, bo go nie ma w domu, ale czasy sa jakie sa i on pracuje do pozna, czasem na 2 etaty. ciezko wrocic do tego co przed slubem, ale w KAZDYM zwiazku tak bedzie predzej czy pozniej. czasem trezba zaczac od siebie zmieniac.
    moja kolezanka juz pozew w sadzie miala, wlasciwie to nie wiem czego chciala, bo facet byl w porzadku. rozstali sie na jakis miesiac, on sie staral, troche zaczal bardzej pomagac, ona na pewne rzeczy przymknela oczy i wrocili do siebie i sie uklada nawet fajnie.
    Nie znamy sytuacji Magdy, co tam takiego sie dzieje, ze ma dosyc.
    -- ;
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    katka_81: Z tym, że ja odeszłam od partnera 5 miesięcy po porodzie i może gdybym żyła z nim dłużej i dziecko miałoby szansę go pokochać, byłoby mi ciężej. No i przede wszystkim przyświecała mi myśl, że to jest najodpowiedniejszy moment, bo Misia nie zdążyła go poznać (mało przebywał z nami).


    Właśnie tak myślę, że jak ma się odchodzić, to im szybciej tym lepiej dla dziecka. Zanim zdąży pokochać.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    Katka, ale mala ma kontakt z ojcem teraz?

    Treść doklejona: 04.05.14 09:37
    z jednej strony rozumiem co macie na mysli, ale z drugiej po rozwodzie czy rozstaniu odcinacie kontakt dziecka z ojcem? ojcowiemaja odebrane prawa, az tak bylo zle?
    bo rozwod jest pomiedzy doroslymi a nie dzieckiem i rodzicem, wiec nawet jak sie rozstanie szybko to i tak moim zdaniem obowiazkiem matki jest stworzyc takie warunki, zeby dziecko moglo ojca pokochac, a obowiazkiem ojca jest pokochac to dziecko. on sie rozstaje z matka, a nie z dzieckiem, wylaczajac patologie kiedy ojciec zagraza dziecku.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorKlNGA
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    Ewasmerf: ZAWSZE sie zapomina o dziecku

    na pewno NIE ZAWSZE, znam przykłady, że nie ZAWSZE
    Ewasmerf: w KAZDYM zwiazku tak bedzie
    \
    na pewno NIE W KAŻDYM, też znam przykłady
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    Zanim zdąży pokochać.


    ja myślę, że dziecko tak czy siak kocha...

    Rozstałam się z ojcem Dawidka 9 miesięcy po porodzie. I od razu widziałam, że dziecko "odczuło zmianę"... Obecnie mija 7 miesięcy odkąd moje dziecko nie widziało taty wcale i pomimo upływającego czasu on nadal szuka taty, pomimo, że ma tylko 2 lata i 9 mcy. Ktoś by powiedział - niedługo zapomni, ale trwa to już 7 miesięcy, a on pamięta i to doskonale...
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    Monia502: Obecnie mija 7 miesięcy odkąd moje dziecko nie widziało taty wcale

    Monia, a dlaczego nie widzial taty aż 7 miesięcy???!
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    Monia, a dlaczego nie widzial taty aż 7 miesięcy???!


    O to trzeba zapytać tatę Dawidka. Ja mu nigdy nie zabraniałam przychodzić do dziecka, baaa nawet bywał codziennie. Moje i jego stosunki najlepsze nie były. Pewnego dnia po prostu przestał przychodzić, odpowiadać na smsy... Urwał kontakt.
    --
    •  
      CommentAuthorNadzieja86
    • CommentTimeMay 4th 2014
     permalink
    Ja Wam powiem tak. Moja mama ma staż ślubny 36 lat...Niestety...Bo ślubowała, bo przed Bogiem, bo we wsi by gadali?
    Mam żal do mamy, ze się nie rozwiodła! Robiła to dla nas, ale zgotowała nam los w biedzie, alkoholu, krzyku i biciu nas, i to wszystko dla nas, byśmy mogli mieś tatusia?
    Nie!!! Nie!!! Nie!!! Mam żal!!! Wmawiała nam, że tata się zmieni, że zmądrzeje, że zrozumie, ma 65 lat i nie zrozumiał!!!
    Siostra jak tylko uzyskała pełnoletniość uciekła za granicę, ja poszłam w jej ślady, uciekłyśmy z tej patologii. Ja? Ja mam kochającego męża, mimo mojego ciężkiego charakteru, mówili, ze mnie nikt nie pokocha, feministka, jędza, wredna...a jaka mam być jak tyle przeżyłam? Tak, jestem ostra, ale znalazł się ktoś kto to zaakceptował, szanuje go, gdyby był tak jak mąż mojej mamy, pogoniłabym go z połamanymi nogami!!! Nie zależnie od tego czy bym miała z nim dzieci czy nie, żeby potem nie słyszeć, mamo, zniszczyłaś nam życie swoim egoizmem...
    Co do siostry, nie rozumiem jej, poszła w ślady mamy, wyszła za mąż za człowieka, który od samego początku był podejrzany, mama go wyczuła, ostrzegała, ja jako 10 latka też go nie cierpiałam. Teraz jest jego żoną 10 rok, maja dziecko 7 letnie...I co? Powtarza to samo, że się zmieni, że przestanie pić...Boże... Nie można jej pomóc...ona tego nie chce!

    Przepraszam, musiałam się uzewnętrznić wreszcie...:shamed::shamed::shamed::shamed:
    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Nadzieja tak działa wspóluzaleznienie, którego chyba nie zrozumiesz nigdy.... Siostrze jest potrzebny lekarz od aa ale jak ona sama sobie nie będzie chciała pomoc to nikt tego nie zrobi.
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Widzę tu szereg stereotypów i naciąganych teorii:
    1. "Lepiej dla dzieci, jeśli rodzice się rozwiodą, niż kiedy będą świadkami patologii w domu." Na miłość boską! No lepiej jak tata późno przychodzi i nie zmywa naczyń, niż jak molestuje swoje dzieci. Lepiej jak kłóci się z mamą niż jak przyprowadza codziennie koleżków, żeby ją gwałcili. Lepiej jak upija się na umór, niż jak bije dzieci do nieprzytomności. I tak dalej. Lepiej jest jak rodzina jest normalna. Koniec kropka. Co to w ogóle za wybory?! Każde rozstanie jest krzywdą wyrządzoną dziecku i nigdy nie będzie dobrem, nawet jeśli zestawi się je z jeszcze większą krzywdą. Ja rozumiem takie decyzje, ale nie rozumiem wybielania się i tłumaczenia, że zrobiło się dobrze i jest się bohaterem. Wygramoliło się jakoś z bagna, w jakie się wpakowało, z ranami własnymi i dziecka. I tyle.
    2. "Lepiej jak się odejdzie wcześniej, zanim dziecko pokocha ojca". A od kiedy miłość jest czymś, co się powinno dziecku oszczędzać? Niech dziecko kocha, całym serduszkiem. Miłość jest piękna i wzbogacająca. Nigdy nie powinno się jej pozbawiać. A że będzie tęskniło - będzie. Tylko przynajmniej będzie tęskniło za czymś realnym, kogo poznało, nie za teoretycznym tatusiem, wymarzonym i wymyślonym. To chyba lepiej. Nie należy nigdy w życiu przekładać swoich żali na dziecko. Dla niego to zawsze będzie ojciec - jedyny, jakiego ma.
    3. No i po trzecie - dzieci wcale nie są głupie. One wszystko doskonale zrozumieją i robienie czegoś na pokaz "dla ich dobra" jest bzdurą. Z drugiej strony prawie z każdej patologii da się wyjść. A nie każda kłótnia jest szkodą dla dziecka. Dziecko musi się nauczyć, że ludzie się kłócą, przechodzą przez kryzysy, ale kochają się i szanują. A kiedy ktoś przekracza granice, to ponosi konsekwencje.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    jaca_randa: Lepiej jak kłóci się z mamą


    Przeżyj 18 lat w domu, w którym rodzice stale się drą na siebie, widać w każdym geście, że nie przepadają za sobą, kiedy boisz się przyprowadzić do domu znajomych, bo a nuż będzie kolejna draka, boisz sie, że się z końcu pozabijają (chociaż do rękoczynów nie dochodzi, ale groźby są) - i wtedy powiedz to samo. Nie twierdze, że kłótnie nie są potrzebne, ale jak dziecko na co dzień widzi brak szacunku jednej osoby do drugiej, słyszy kłótnie średnio kilka razy dziennie to uwierz mi - nie ma bata, żeby to było dobre albo chociaż przyzwoite środowisko do wychowywania młodego człowieka. Tak - w takim wypadku lepiej samemu wychowywać, ale spokojnie.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMay 5th 2014 zmieniony
     permalink
    jaca_randa: 2. "Lepiej jak się odejdzie wcześniej, zanim dziecko pokocha ojca". A od kiedy miłość jest czymś, co się powinno dziecku oszczędzać? Niech dziecko kocha, całym serduszkiem. Miłość jest piękna i wzbogacająca. Nigdy nie powinno się jej pozbawiać. A że będzie tęskniło - będzie. Tylko przynajmniej będzie tęskniło za czymś realnym, kogo poznało, nie za teoretycznym tatusiem, wymarzonym i wymyślonym. To chyba lepiej. Nie należy nigdy w życiu przekładać swoich żali na dziecko. Dla niego to zawsze będzie ojciec - jedyny, jakiego ma.

    Jaca, odniosłaś się do mojej wypowiedzi, więc proszę napisz mi, jak powinnam postąpić??? Pisałam przecież, ze dziecko od urodzenia miało z tatą znikomy kontakt. Nie zna go. Więc co? Mam pójść i włożyć mu dziecko w ręce na siłę tylko dlatego, by miało szansę go pokochać? I o jakiej miłości pięknej i wzbogacającej Ty mówisz??? Ja szeroko oczy otworzyłam, kiedy to przeczytałam? Dziecko wychowane w atmosferze ciągłych kłótni, wyzwisk i niekiedy przemocy fizycznej, na przyszłość jest "wzbogacone" jedynie o traumatyczne wspomnienia, nieumiejętność tworzenia trwałych związków, niskie poczucie własnej wartości, powtarzanie wzorców, które wyniosło z domu rodzinnego itp. a co za tym idzie, musi sobie zafundować psychoterapię na lata, bo inaczej nie będzie potrafiło być szczęśliwe. Poza tym, jak ma pokochać tatę tyrana, oprawcę? Mam wrażenie, że Ty myślisz, iż większość z Nas odeszła od partnera z powodu zwykłych kłótni. Dziwię się, ze odniosłaś się do moich słów, czytając to, co napisałam w tamtym poście.

    Treść doklejona: 05.05.14 15:13
    jaca_randa: dzieci wcale nie są głupie. One wszystko doskonale zrozumieją i robienie czegoś na pokaz "dla ich dobra" jest bzdurą. Z drugiej strony prawie z każdej patologii da się wyjść. A nie każda kłótnia jest szkodą dla dziecka. Dziecko musi się nauczyć, że ludzie się kłócą, przechodzą przez kryzysy, ale kochają się i szanują. A kiedy ktoś przekracza granice, to ponosi konsekwencje.

    uparłaś się na te kłótnie a są na prawdę przeróżne sytuacje w życiu. Kłótnie przecież są zdrowym objawem związku. O ile, tak jak piszesz, są w momencie kryzysu, który mija, czy są sporadyczne. Poza tym, jeśli między dwojgiem ludzi istnieje miłość i szacunek, to w ogóle bajka. Dla mnie to, co opisujesz jest wpisane w normalny, zdrowy, szanujący się związek dwojga ludzi, bo przecież ideałów nie ma. I tak, jak w takim związku dziecko nauczy się pokonywać trudności, bo ma wzór rodziców, którzy pomimo wszystko trwają razem w miłości i szacunku, tak w moim na przykład związku, wyrosłoby na skrzywdzonego człowieka, nieumiejącego radzić sobie w życiu. I tak jak Frag napisała, wolę dać jej spokój, niż dawać przyzwolenie na to, by była świadkiem tego, jak mnie poniżano, wyzywano, popychano.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeMay 5th 2014 zmieniony
     permalink
    Jaca Twoja wypowiedź zawiera 3 podpunkty dla mnie to bezsens, bo tego rodzaju problemy mają różne odcienie. Mam wrażenie, że niestety wrzuciłaś wszystkich do jednego wora, a tu nie ma co generalizować. Odniosłaś się do wypowiedzi Katki, której sytuacji kompletnie nie znasz.... i to co napisałaś w punkcie 2 lub 1 kompletnie do jej sytuacji życiowej nie pasuje.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Jaca, część z tego co piszesz to prawda- żadne rozstanie nie jest happy endem. Chodzi o wybór mniejszego zła.
    A jeśli chodzi o stereotypy, to ja bym do nich zaliczyła "zostanie razem dla dobra dzieci". Konsekwencje opisała Nadzieja...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    moim zdaniem troche pomieszanie z poplataniem tu wyszlo.
    pomijajac ewidentne patologie, czasem dwoje doroslych ludzi sie rozchodzi bo nie chca byc razem, bo jednemu cos nie pasuje, nie chce sie walczyc, czy nawet przestalo sie kochac.
    tylko nie mieszajmy dzieci do tego. relacja miedzy dwojgiem doroslych moze byc beznadziejna, a relacja kazdego rodzica z dzieckiem moze byc super.
    ja sie akurat z jaca zgadzam co do punktu 2. mimo rozstania pozwolmy tym dzieciom kochac wlasnych ojcow. pomijajac patologie, ze ojciec chce wyrzadzic dziecku krzywde, to mysle ze warto tworzyc sytuacje, zeby ten ojciec mial z dzieckiem kontakt - dla samego dziecka.
    ja nie mowie, ze mi bylo latwo, bo jaksie najlatwiej zemscic na eksie - ograniczeniem kontaktow, utrudnianiem i szantazem. ale przepracowalam to, i najpierw dawalam dziecko na moich warunkach - mialam katka tak jak u ciebie, ze may nie znal ojca, i byl za maly zeby dac ojcu na caly dzien. dawalam mu najpierw jak chcial w wozku na spacer, na 2 godziny (choc zaproponowalam ze moze nawet 3 razy w tyg do nas wpadac zeby sie zajac dzieckiem), potem zaczelam dawac na 6 godzin, potem na caly dzien. na nocowanie sie nie zgodzilam. ale np. zapraszalam eksa na kazde piotrka urodziny. na roczek nie przyszedl, na 2-gie nie przyszedl, a na 3-cie przyszedl. powiem szczerze - nie chcialam zeby przychodzil ALE to byly urodziny piotrka, jego swieto, jego impreza.
    mysle, ze jacy bardziej chodzi o to, zeby nie zaperzac sie na tych ojcow, tylko probowac ulozyc jakos te kontakty. jak sie nie da polubownie, to sadownie. przy malym dziecku mozna miec wizyty z kuratorem, mozesz sie katka uprzec, ze dziecko nie zna ojca, ze chcesz zeby najpierw go poznalo. ale nie wypinajcie sie dziewczyny bo robicie krzywde dzieciom. ja tez mam duzo do zarzucenia eksowi, i uwazam ze nie nadaje sie na ojca, ale moj piotrek ma tylko takiego ojca i kocha go bezgranicznie.
    reszty punktow jaca nie rozumiem;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthormamoniksa
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    "mam poczucie, że życie mi ucieka, że wszystko co dobre już za mną, że nic dobrego mnie w życiu nie spotka"...

    Smutne to co piszesz.

    Mam bardzo wierzącą przyjaciółkę, ona zupełnie nie dopuszcza rozwodu (w jej sytuacji). Tzn. nie wiem czy u Ciebie jest przemoc, czy nie, u niej bywa słowna. Ale częściej po prostu ze sobą nie rozmawiają, on nie interesuje się dziećmi, ma 32 lata i nagle zaczął szukać swojego miejsca w życiu, zaczął wątpić po 10 latach czy ślub był dobrym pomysłem, no nie będę dokładnie opisywać. Nie jest to więc patologia w czystej postaci, ale nie jest fajnie. Byli na terapii, ale nic z tego nie wynikło. Ona bardzo to przeżywa. Oczywiście po swojemu, chodzi na jakieś spotkania kościelne (nie bardzo ogarniam akurat ten temat). W końcu po 4 latach postanowiła zostawić to staranie się, zabieganie o ich małżeństwo. Zostawiła temat. Kiedy on mówi, że myśli o odejściu, ona wzrusza ramionami. Zajęła się sobą i dziećmi. Zaczęła szukać jakichś możliwości rozwoju, choć finansowo i czasowo jest bardzo ciężko, ale znalazła jakieś darmowe warsztaty, doszła do tego, że właśnie wiele dobrego w życiu ją jeszcze czeka, nawet jeśli jej związek stanie się fikcją. Ona raczej nie wyrazi zgody na rozwód właśnie przez wiarę, modli się, żeby ten jej mąż odnalazł do niej drogę, ale jak mówi "zostawiam to Bogu i żyję dalej".

    Różne są sytuacje, różni są ludzie, różne są postawy.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Mamoniksa,
    straszne jest dla mnie osobiscie to co napisalas. taki dramat rozgrywany w duszy.
    mamoniksa: Różne są sytuacje, różni są ludzie, różne są postawy.

    swietnie to ujelas (chociaz i tak takich postaw nie pojmuje)
    -- ;
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    jaca_randa: Dziecko musi się nauczyć, że ludzie się kłócą, przechodzą przez kryzysy, ale kochają się i szanują.

    No właśnie w zdrowym związku to normalne,że są lepsze dni i gorsze,ale rodzice się kochają,szanują i wspierają. Co wtedy ,gdy ani się nie kochają,ani nie szanują.Co gorsza wyklinają , wyzywają od najgorszych,poniżają przy dziecku,obrażają,a biją ? Tego się dziecko musi nauczyć ? To ja dziękuję bardzo.
    Poza tym ja rozumiem niektóre kobiety pozbawiające prawa ojcu dziecka. I tu nie chodzi o to ,że jest to zemsta na partnerze,ale chodzi o dobro dziecka,bo taki facet nie nadaje się na ojca,na męża,na chłopaka .
    Przykro mi się to czyta,bo co nie wejdę na ten wątek to wspomnienia powracają. I smutno się czyta jak ktoś ocenia i wrzuca do wora wszystko,bo sytuacje są różne i powody są różne..

    Rozumiem,że Ty napisałaś o typowej rodzinie dobrze ze sobą żyjącej,(ale wiadomo jak to w życiu) kłócącej się, ale akurat tutaj są całkiem inne przypadki. To już nie są zwykłe kłótnie,dzięki którym dziecko ma się uczyć , to już jest coś więcej,coś gorzej.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    a nie mowie, ze mi bylo latwo, bo jaksie najlatwiej zemscic na eksie - ograniczeniem kontaktow, utrudnianiem i szantazem.


    A mi było łatwo ;). Tzn. uznałam, że sama sobie tego dziecka nie zrobiłam i tatuś też ma obowiązki. Moja mama była przeciwna temu, że on przychodził kiedy chciał, ale mi troszkę to było na rękę, że mnie odciążył w opiece nad dzieckiem. No, ale któregoś dnia po prostu mu się znudziło i nie przychodzi wcale.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Katka, nie pisze ze ty sie wypielas, tylko tak ogolnie, jakby ktorejs przez mysl przeszlo, odnosnie tych wpisow.
    ja ci nic nie bede pisac, skoro kuratorem bylas to znasz temat, szkoda ze rowniesz z autopsji.
    trzymaj sie i nie daj sie;-)
    -- ;
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Ewasmerf: trzymaj sie i nie daj sie;-)

    Dziękuję :) Taki mam plan ;)
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Piszecie, że rodzice się poniżają, wyzywają i grożą sobie. To ja tu czegoś nie rozumiem. Jeśli ludzie są zdolni do takich zachowań, to nie tyle powinni się rozstawać i samotnie wychowywać dziecko, co powinno się to dziecko dostać do rodziny zastępczej.
    To nie sytuacje robią z ludzi zwierzęta. Jeśli ktoś ma godność, to nie będzie poniżał, groził i wyzywał. Ani nie pozwoli na takie zachowania wobec siebie.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 5th 2014 zmieniony
     permalink
    jaca_randa: Jeśli ktoś ma godność, to nie będzie poniżał, groził i wyzywał. Ani nie pozwoli na takie zachowania wobec siebie.

    Rozwiń proszę. To drugie zdanie.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    No bo piszemy chyba o dorosłych osobach, które napotkały na problemy w związku?
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Chciałabym, żebyś napisała jak wyobrażasz sobie, że ofiara agresji słownej/psychicznej czy fizycznej ma sobie "nie pozwolić". Bo gróźb i wyzwisk nie zaliczamy chyba do normalnych "problemów w związku"?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    jaca_randa: Jeśli ludzie są zdolni do takich zachowań, to nie tyle powinni się rozstawać i samotnie wychowywać dzi'ecko, co powinno się to dziecko dostać do rodziny zastępczej.

    :shocked::shocked::shocked:
    Uważasz, że lepiej jest dla dziecka pójść do rodziny zastępczej niż zostać z jednym z rodziców, po tym jak się rozstaną? :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    Jaca, dzięki Bogu nikt w naszym państwie, ba nawet chyba na całej kuli ziemskiej, nie wpadł jeszcze na tak głupi pomysł. I po raz kolejny szeroko otwieram oczy ze zdziwienia czytając Ciebie. Nawet nie wiesz, jaką przykrość można sprawić takimi słowami osobie, która walczy o szczesliwe życie. Mam nadzieję, że nie przeczyta tego nikt, kto jest właśnie na rozstaju...
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeMay 5th 2014
     permalink
    jaca_randa: Jeśli ktoś ma godność, to nie będzie poniżał, groził i wyzywał. Ani nie pozwoli na takie zachowania wobec siebie.


    Właśnie...nie pozwoli i dlatego rozstanie się/rozwiedzie z tą wybrakowaną drugą połówką, a często odseparuje dzieci, bo jeśli ktoś poniża, grozi i wyzywa także dziecko to twój argument
    jaca_randa: Dla niego to zawsze będzie ojciec - jedyny, jakiego ma.
    upada...
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.