Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 28th 2016
     permalink
    Karolajnas, u mojej Michasi w grupie jest taka dziewczynka, która dopiero teraz, w 2 grupie zaczęła jeść. W pierwszej, przez cały rok nie tknęła nic. Dziewczynka bardzo wrażliwa, mało mówiła nawet, ciągle przy pani praktycznie. Teraz, zupełnie inne dziecko :) Ja bym nie zmuszała, zostawiła jak jest - przyjdzie czas i na niego :)
    --
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeNov 28th 2016
     permalink
    Dziękuję bardzo za Wasze rady. Też myślę, żeby na razie nie robić z tego kłopotu, mam tylko nadzieję, że Panie nadal pozostaną wyrozumiałe i nie będą próbowały karmić go na siłę. Dodam, że Bąbel jest najmłodszy w całym przedszkolu, a radzi sobie całkiem fajnie. Jest chętny do zabawy, uczestniczy w zajęciach plastycznych, rytmice, także widzę, że podoba mu się sama instytucja przedszkola. Uspokoiłam się, dziękuję Wam bardzo !
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 28th 2016 zmieniony
     permalink
    Moja Nina zaczęła jeść dopiero w tym roku. Czyli po dwóch (!!!!!!!) latach w przedszkolu.
    Oczywiście dalej jest to jedzenie na zasadzie, że z zupy tylko rosół, z innych ewentualnie ziemniaki wybierze, drugie danie też nie każde, śniadania zawsze zjada.
    Ale jakiś sukces jest biorąc pod uwagę fakt, że przez dwa lata od godziny 8 do 15 jechała na kompocie :smile:


    Dziewczyny a jak na tablicy informacyjnej w przedszkolu wisi kartka, że "prosimy o dokładne sprawdzanie dzieciom głów w najbliższych dniach......." i tam dalej że wszy i coś tam, to znaczy że spodziewają się wszawicy czy że o co chodzi ?
    W sensie nie rozumiem tego, że w najbliższych dniach.......
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeNov 28th 2016
     permalink
    Teo, dla mnie to znaczy, że wszawica jest. Bo po co inaczej wywieszać?
    --
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeNov 28th 2016
     permalink
    *Teo*, o widzisz, ja czuję, że tak będzie z moim Bąblem. Kompot i chrupki kukurydziane :) Na razie luzuję, ale czuję, że niebawem znów mnie stres złapie.

    A co do wszawicy ... Słyszę od znajomych Mam, że coraz więcej przedszkoli się z tym boryka.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 28th 2016
     permalink
    No to jeśli jest to po co ten dopisek, żeby sprawdzać w najbliższych dniach ? Nie mogli napisać, że proszę wziąć i łby przepatrzyc? :tooth:
    A czego szukać ? Białych gnid czy już tego skaczacego gówna?
    Nina ma jasne włosy do pasa, czuję że będzie kosmos.
    Rany ale mnie swędzi wszystko !!!! :sad:


    Karolajna da chłopak radę nawet na tym kompocie :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Teo, wsza nie skacze, nie fruwa, tylko CHODZI po wlosach.
    sprwadzac czy nie ma gnid w okolicach uszu, w okolicach karku.
    usiasc z nina w dobrym swietle, wziac ciemny gesty grzebien i przeczesac dokladnie pasmo po pasmie.
    z doswiadczenia kolezanki wiem, ze ona zobaczyla dopiero u syna, bo corka ma dlugie geste wlosy (takie suche krecone, nie takie gladkie lsniace - to moja opinia) i u niej na pierwszy rzut oka nie zauwazyla.
    a w przyszlych dniach przegladac - bo dzis moze nie miec, a jutro juz zauwazysz gnidy. po porstu musisz byc czujna. ja jestem do tej pory, a przeciez problem wszawicy mielismy jakis miesiac temu, co nie?
    -- ;
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    A ja po poradę. Moja córa od września pojdzie do przedszkola, bedzie mieć wtedy 3,5 roku,jest towarzyska, więc się nie boję o aklimatyzację. Tylko teraz wy bór przedszkola przed nami... Ja bym chciała żeby poszła do Montessori, które jest 10 km od nas (bliżej Montessori nie ma), więc całe miasto do przejechania, a mąż się upiera żeby ja puścić do przedszkola przy bloku, które "jest jakie jest" i na którym mi wcale nie zależy... I teraz pytanie - dojeżdża któraś z Was tak daleko do przedszkola z dzieckiem?
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    U nas są dzieci, które np. ze wsi dojeżdżają 10-30 km. Wszystko się da... Ja bym bardziej brała pod uwagę "wybrane" przedszkole. Chcesz Montessori, to tam zapisz. Po co masz potem czuć niedosyt, albo być niezadowolona z przedszkola, bo Ci metody nie będą pasować?...
    --
    •  
      CommentAuthorElyanna
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Też miałam podobny dylemat, choć nie aż takie odległości wchodziły w grę, przedszkole publiczne 400 m od klatki albo dalej, ale Montessori... no i wybrałam to drugie, nic nie wiem o tym publicznym, może nie byłoby złe, ale z tego naszego jesteśmy z córką zadowolone.
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Jakbym miała Montessori 10 km to bym się nie zastanawiała. Ja mam 10 km do swojego i wybór był żaden albo państwowe albo prowadzone przez siostry.
    --
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Niby 10 km, ale w godzinach szczytu godzinę sie jedzie... No i problem jest taki, ze mąż pracuje dwie ulice dalej, ale w godzinach: 11-20, wiec musiałby obracać rano i od razu praktycznie po powrocie do domu zbierać sie do pracy w ta sama trasę, a potem ja tramwajem po corke z młodszym dzieckiem... Myślicie ze super przedszkole warte jest takiego rozgardiaszu?
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Ja bym najpierw sprawdziła to przy domu, bo to że publiczne nie oznacza, że złe. Jeśli nie podpasuje zmienicie, bo chyba problemu z miejscami tam nie ma?
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    to nie chodzi, że publiczne złe, ale jesli komus odpowiadają metody Montessori, to w "zwykłym przedszkolu" znajdzie wiele wad. Ja bym chyba szła za poglądami.
    --
    •  
      CommentAuthorSony85
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Ja wożę 10 km, ale tylko do tego ją przyjęli więc nie było wyjścia. Na razie mam po drodze do pracy, ale jak się przeprowadzimy to będę mijała pracę wiozła ją jeszcze 3 km do przedszkola i spowrotem do pracy.
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Dziewczyny, a jak jest z tym Montessori? Pozniej dzieci nie maja problemow w normalnej podstawowce?
    Bo czytalam na forach, ze maja. A bardzo nam (mi i mezowi) podoba sie ta cala idea, te sale zabaw. Bylismy w jednym takim przedszkolu w Gdyni i wywarlo na nas bardzo pozytywne wrazenie. Teraz obczajalismy drugie i tam maja jeszcze lepiej. Maja dosc zdrowe menu, a ciezko jakie przedszkole chyba znalezc w Polsce, co? Jakie sa wasze doswiadczenia?
    Chetnie poczytam za i przeciw. I ogolnie co i jak.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    madziauk: Dziewczyny, a jak jest z tym Montessori? Pozniej dzieci nie maja problemow w normalnej podstawowce?

    oczywiście, że mają i to straszne w szczególności jeśli chodzi o 'normalne' czyli ramowe funkcjonowanie. no chyba, że się kontynuuje szkołę Montessori. ale to też nei rozwiązuje problemu tylko przesuwa go w czasie, bo to co zaczyna się dziać na przełomie przedszkola i 'normalnej' szkoły przesuwa się na studia/pracę.
    idea jest bardzo fajna, ale totalnie nieadekwatna do naszych realiów.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Libra, a byłaś w tym państwowym? Może przejdź się tam, zobacz jak wygląda, pogadaj z paniami, z rodzicami, którzy wychodzą, zobacz jaki mają program, żywienie, etc.
    Powiem Wam, że nasze przedszkole jest debeściarskie, dzisiaj właśnie znajomej opowiadałam co tam się dzieje, a ona pyta, czy prywatne. No nie, państwowe, ale udane :) No i dzieciarnia je uwielbia. Także państwowe absolutnie nie oznacza, że gorsze (chociaż od Montessori na pewno inne). Ja się z kolei mocno na prywatnym przejechałam...
    --
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Ja nie twierdzę, że prywatne jest lepsze, tylko chodzi mi o to, że idea Montessori jest mi bliska i chcialabym akurat do tej placówki dzieci posłać. Co do przeskoku z Monte na "normalną" edukację, to akurat w tej placówce (zespół od przedszkola po liceum, choc przedszkole w innym budynku zupełnie) jest rozwiązane tak, że jest specjalna klasa dla dzieci po przedszkolu Monte, więc nie ma skoku na głeboką wodę, tylko zmiany są wdrażane stopniowo - więc mi się tylko o tą odległość rozchodzi i czas dojazdów... (godzina tam i godzina z powrotem rano i to samo wieczorem, w sumie prawie 4 godziny dziennie :/)

    A co do przedszkoli prywatnych to anegdotka: Moja bratanica wraca jakiś czas temu z przedszkola do domu, bratowa patrzy a ta ma paznokcie pomalowane. Pyta ją co się stało, kto jej pomalował paznokcie? A mała na to: "Ciocia w przedszkolu jak malowała sobie, to pomalowała też wszystkim dziewczynkom..." tak że ten... wiem, że prywatne nie znaczy lepsze :D
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeNov 29th 2016
     permalink
    Moim idealnym przedszkolem bylo by panstwowe dobre i z super menu. Ale pewnie do takiego ciezko sie dostac, bo slyszalam, ze w Polsce jak i pewnie w Londynie do przedszkola chetnych pelno. A miejsc malo.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 30th 2016
     permalink
    Libra1610: Co do przeskoku z Monte na "normalną" edukację, to akurat w tej placówce (zespół od przedszkola po liceum, choc przedszkole w innym budynku zupełnie) jest rozwiązane tak, że jest specjalna klasa dla dzieci po przedszkolu Monte, więc nie ma skoku na głeboką wodę, tylko zmiany są wdrażane stopniowo

    a po co prezdszkole monte skoro i tak chwile pozniej beda wdrazane do normalnego trybu nauki? zeby oddalic te perspektywe?

    Treść doklejona: 30.11.16 07:54
    no ja mam akurat inne spostrzezenia co do przedszkoli. bylismy w panstwowym i nie bylam zadowolona. dalismy do prywatnego i bylo super. a teraz przeksztalcilo sie w publiczne i znowu jakos tak panstwowo - bylo 10 dzieci, jest 18, byly 3 grupy, jest chyba z 6, brak psychologa, bo juz za niego trzeba by placic a nie ma z czego, no tak czuc te panstwowosc. no ale ja sie po porstu do dobrobytu przyzwyczailam, haha.
    ja mama za to inny problem i chcialam was o zdanie zapytac ale musze go zwerbalizowac a nie mam kiedy.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 30th 2016
     permalink
    My po dwóch latach zmieniliśmy przedszkole z prywatnego na państwowe i jesteśmy w szoku.
    Takim oczywiście pozytywnym.
    Wszystko wydaje nam się lepsze, począwszy od warunków lokalowych, przez częstotliwość wychodzenia na spacery, skończywszy na formach/ilościach/sposobach prowadzenia zajęć wszelakich.
    A i sama Nina twierdzi, że fajniej. I że panie fajniejsze i w ogóle.

    Także to chyba zdecydowanie kwestia przypadku, w sensie zależy jak się trafi.
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeNov 30th 2016
     permalink
    U nas państwowe ale prawie jak prywatne. 3 grupy co prawda po 25 osób, ale mamy 3 panie na grupę (plus woźna) , a zajęcia i tak są w mniejszych grupkach. Mnóstwo ciekawych rzeczy robią, ciągle jakieś wycieczki,
  1.  permalink
    Jak ci sie podoba Montesori to tam oddaj. Po co masz pozniej zalowac. Jak cie beda dojazdy dobijac to moze uda sie zmienic potem na blizsze.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 30th 2016
     permalink
    Ewa, tu nie chodzi o to czy lepsze prywatne czy państwowe, tylko o sama placówkę. Znam prywatne przedszkole, gdzie naprawdę dzieje sie źle. Jak sa jakies problemy z dzieckiem to każą rodzicowi wypisać, bo oni nie chca "takiego dziecka" u siebie, bo im klientów odtrasza. Non stop kogos "wywalają". Moja koleżanka musiała wypisac dziecko, u którego panie dostrzegły cechy autyzmu mówiąc, że takie dzieci to sie trzyma w domu, a nie do przedszkoli wysyła i że jest wyrodna matką.... Także tu nie kwestia statusu tylko osób, które pracuja w placówce.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeNov 30th 2016
     permalink
    No, albo do sądu podają. Bo na pewno, jak dziecko sprawia problemy, to znaczy, że w rodzinie jest patologia... :neutral: :shocked:
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeDec 4th 2016
     permalink
    10 kilometrów to nie tragedia, natomiast ta godzina to dla mnie już słabo, tym bardziej, że jak piszesz, nie jest to po drodze do pracy (inne godziny). Ja jestem wygodna i najważniejsza była odległość, tym bardziej, że to na mojej głowie jest odbieranie i zawożenie dziecka do przedszkola. Państwowe naprawdę może być fajne. U mojej córki ciągle coś się dzieje, ciekawe spotkania, wycieczki, dobra atmosfera. Może nie jest wszystko rb, ale jedzenie przyzwoite i widać, że panie mają ciepły stosunek do dzieci, że im zależy.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 5th 2016
     permalink
    ja dowoze piotrka do przedszkola oddalonego ok 30 minut tramwajem. + dojscie w te i we wte po jakies 5 minut. w sumie zajmuje jakies 40-50 minut.
    rano M go wozi, ale jak czsem nie moze to ja odpuszczam przedszkole, bo jechac w jedna 30, w druga 30, i po poludniu w jedna 30, w druga 30, to mi sie nie chce, bo robia sie tego wszystkiego 4 godziny. na sam dowoz i odbior z przedszkola.
    no ale ja mam przedszkole relatywnie blisko pracy, a ze nie pracuje chwilowo, wiec ten.

    Treść doklejona: 05.12.16 07:12
    ale jakbym byla wiedziala, ze bede siedziec w domu to bym przedszkole na przeciwko bloku wybrala.
    -- ;
  2.  permalink
    Moja koleżanka która ma syna z zaburzeniami sensoryki dała małego do Montessori. Dzis mi pisze,że dzwoniła pani dyrektor,że panie po raz kolejny nie radzą sobie z trzylatkiem. Rzuca się,krzyczy,biega na palcach etc. Ich trzy,a on jeden...boją się że cos sobie zrobi.

    Filip chodzi razem z nim do grupy.
    -- [/url[/url]
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 6th 2016
     permalink
    anairda1986: Dzis mi pisze,że dzwoniła pani dyrektor,że panie po raz kolejny nie radzą sobie z trzylatkiem


    I to jest aż dziwne, bo z rok temu dzwoniła do mnie babka, która przedszkole Monttessori otwierała i namawiała mnie na zapisanie syna własnie ze względu na autyzm i zaburzenia si... Mówiła, że już mają takie dziecko i widza, że takie przedszkole to super sprawa dla dzieci zaburzonych...

    Także kolejny raz okazuje się, że nie liczy sie czy przedszkole prywatne, państwowe, Montessori czy inne... tylko od kadry.
    --
    •  
      CommentAuthorCaris
    • CommentTimeDec 23rd 2016 zmieniony
     permalink
    Karolajnas, my mamy problem z niejedzeniem Niny w przedszkolu. W żłobku jadła baaardzo ładnie. Potem było przejście do przedszkola połączone ze zmianą ustawy o jedzeniu i przestała jeść. Panie stwierdziły, że nie będą jej zmuszać, bo szkoda nerwów. Przez rok wygrzebywała z obiadu to, co lubi... Nie schudła, przeżyła :)
    Teraz, z powodu przeprowadzki, zmieniliśmy przedszkole i mamy wybór: catering/własne jedzenie. Nina nie chce jeść nic innego niż moje obiady. Dodam, że cateringowe są naprawdę smaczne. Nie wiem, tak sobie myślę że są osoby, które kupy nie zrobią poza domem, to może moja młoda nie chce jeść "obcych" obiadów? Też bym odpuściła temat. Dwa tygodnie to krótki okres. Za jakiś czas może zacznie jeść, jak oswoi się z miejscem... Poza tym Panie proponują obiad- jeśli będzie głodny, to może się skusi. Ostatecznie, odbieracie młodego wcześnie- przez 5 godzin nie umrze z głodu ;)
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 23rd 2016
     permalink
    Szczerze mówiąc przez 14,5 roku pracy z dziećmi nie trafiłam na przypadek, aby nawet 8h niejedzący nic w przedszkolu "niejadek" umarł z głodu, albo schudł :P. A naprawdę bywają tak "trudne przypadki", że nie ruszą nic i koniec. Co dziwne w domu zjadają wszystko. Ale zdarzają się też dzieci, które w domu nie ruszą za wiele, a w przedszkolu zjadają wszystko i trzeba pilnowac, żeby talerza nie połknęły. To dopiero jest szok dla rodziców ;).
    --
    •  
      CommentAuthorCaris
    • CommentTimeDec 23rd 2016 zmieniony
     permalink
    Libra, od początku wożę dzieci 10-15 km. Najpierw do prywatnego żłobka, potem do państwowego przedszkola, a teraz do przedszkola Montessori.
    Odległość jest upierdliwa w takich sytuacjach, jak dzisiaj- na drodze była taka szklanka, że zawróciłam do domu. Poza tym, gdy jedno dziecko jest chore, drugie zdrowe- blisko może bym wyskoczyła, daleko- nie ryzykuję i siedzę z dwójką w domu :) Mąż jest chwilowo wyłączony z opieki nad dziećmi i trochę mnie męczy ta odległość.
    Czy super przedszkole jest warte takiego rozgardiaszu? Jeśli bardzo Ci zależy na montessori, to tak. Tyle, że może się okazać, że to przedszkole pod nosem też jest super. Nie masz możliwości kogoś podpytać, jak tam jest? Ja np. byłam bardzo zadowolona z państwowego przedszkola- Ninka się smuciła, gdy uświadomiłam ją że już do niego nie wróci. Może trafiłam na dobre przedszkole. Nie wiem też, jak obecne montessori przełoży się na późniejsze przystosowanie Ninki do szkoły, ale na tę chwilę nie widzę zmian w jej zachowaniu pomiędzy przedszkolem państwowym a montessori.
    --
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeDec 23rd 2016
     permalink
    Muszę Wam pochwalić się, że jest postęp. Brunon zaczął jeść :bigsmile: Je zupki (nawet te, których w domu nie ruszy), a z drugiego dania wybiera wszystko poza mięsem, czyli tak jak w domu. Fakt, że podpatrując dzieci zaczął być bardziej otwarty na nowe potrawy, bo w piątki zjada nawet troszkę ryby :wink:
    Na razie stres minął ... Teraz pozostał tylko notoryczny gil, który niestety ostatnio prawie doprowadził do zapalenia oskrzeli. Piszę prawie, ponieważ osłuchowo były jakieś delikatne szmery, natomiast żadnych innych symptomów poza katarem. Dostaliśmy inhalacje, leki rozrzedzające wydzielinę i wykrztuśne, ale musieliśmy Bąbla zostawić w domu. Tym sposobem nie będzie go w przedszkolu prawie 2 tygodnie. Boję się, że będziemy adaptację przechodzić od nowa ... A już było tak super.

    Treść doklejona: 23.12.16 23:04
    Zdrowych, spokojnych i wesołych Świąt !!!
    --
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJan 19th 2017
     permalink
    Hej dziewczyny.
    Słyszałyście może o czymś takim jak zaświadczenie od lekarza dla przedszkola informujące o tym, że dziecko jest zdrowe i może chodzić do przedszkola? Dzisiaj lekarka się oburzyła jak jej o tym powiedziałam, a mnie poproszono w przedszkolu o takie zaświadczenie bo Magda katarzy i lekko kaszle a Kacper ogólnie w domu siedzi - chory. Dodam, że Magda jest zdrowa wg dwójki pediatrów a kaszel/katar w tym przypadku występuje na tle astmatycznym/alergicznym...
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 19th 2017
     permalink
    Dii: Słyszałyście może o czymś takim jak zaświadczenie od lekarza dla przedszkola informujące o tym, że dziecko jest zdrowe i może chodzić do przedszkola?

    Niektóre przedszkola mają takie zapisy regulaminowe.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 19th 2017
     permalink
    Dii, my tez czasami prosimy rodziców o takie zaświadczenie, a to dlatego, że rodzice często zwracają nam uwagę, że wpuszczamy dzieci chore i ich dziecko się zaraża... Wiesz dzieci nie maja wypisane na czole "jestem alergikiem", "jestem chory"...
    --
    •  
      CommentAuthorAgnike
    • CommentTimeJan 19th 2017
     permalink
    Dii-u nas jeśli jest Zu nieobecna dłużej niż 3 dni wtedy kartka od lekarza potrzebna.
    -- Zu 10.2010 & Li 11.2015
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJan 19th 2017 zmieniony
     permalink
    Hmm. Ja oczywiście wczoraj dostałam takie zaświadczenie od jednej lekarki ale dzisiaj byłam na kontroli z Kacprem u innej,w Medicoverze, lekarki, która pracuje w CZD. Chciała też zobaczyć Magdę czy ją też grypa nie dopadła jak Kacpra, i jednak nie. Tzn. Magda na 100% zdrowa. W przedszkolu wiedzą że Magda ma podejrzenie astmy...
    I ta lekarka powiedziała żebym w przedszkolu spytała na podstawie jakiego rozporządzenia oni tego wymagają bo ona o tym pierwszy raz słyszy. I skoro wysyłają dziecko do lekarza, zapewne na wizytę do dzieci chorych bo do zdrowych nie ma na już wizyt, to kto weźmie odpowiedzialność za to że np. przez potrzebę uzyskania zaświadczenia od lekarza dziecko zarazi się czymś w przychodni.
    Ja nie wnikam, to słowa lekarki. Ale też mnie dziwi że mnie o to poproszono tym bardziej, że oni wiedzą o astmie. Jak mnie poproszono o to zaświadczenie to z taką dziwną pretensją, że czułam się obgadywana... Że siedzę i tak w domu, że Kacper jest chory a ja wysyłam Magdę do przedszkola... A dla mnie to jedyny sposób żeby ją właśnie uchronić od choroby. Nawet śpię z Magdą żeby przez nic czegoś nie złapała od Kacpra. I nawet powiedziałam że przewlekłe objawy, alergia... Ale jakby nie słyszeli...
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 19th 2017
     permalink
    Dii, wysłanie do przedszkola to akurat słaby sposób by uniknąć zarażenia, bo w przedszkolu pewnie ze troje dzieci ma "coś". Ja byłam wczoraj po syna, widziałam wszystkie dzieci o dziwo zdrowe... Mój wczoraj dostał mega gorączki. Poszłam dziś zgłosić chorobę syna, a tam już przesiane... Jeśli ma coś złapać, to i tak złapie... Ale na pewno szybciej w przedszkolu od kilkorga dzieci niż w domu od jednego...

    O ten kwot pewnie poprosiły, bo jakiś rodzic się mógł czepiać. Ja kiedyś tez miałam astmatyka i te prętechy ze strony rodziców zmusiły mnie o takie zaświadczenie... Natomiast nie było kłopotu, bo wcześniej mama o taki zadbała od pulmonologa i alergologa, także nawet w żadne zarazy iść nie musiała...
    --
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    Else - gdybym miała myśleć, że w przedszkolu coś złapie to bym w ogóle ją wypisała z niego.
    Magda chodzi cały tydzień i nic nie złapała a w domu dwoje grypowiczów - ja zdrowa :tongue: My babki chyba jesteśmy silniejsze :wink:
    Ale wolę żeby chodziła do przedszkola mimo wszystko. Tam obecnie na 45 dzieci w dwóch grupach (Kacpra i Magdy) jest zaledwie 15.

    A z tym zaświadczeniem to ciekawe właśnie czy to rodzic poprosił czy może dyrekcja bo boi się o swoją kasę :wink:
    Jak dla mnie to tam każde dziecko jest chore... A akurat ode mnie oczekują tego zaświadczenia... Ehh...
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    U mnie w żłobku chcieli zaświadczenia (prywatna palcówka), zasłaniając się właśnie pretensjami innych rodziców, jakoby przyjmują chore dzieci...
    I też z takimi pretensjami do mnie, że Wojtek smarka, ze kaszle. Docelowo żadnego zaświadczenia nie przynosiłam.
    I nie ukrywam, że nawet poczułam się nieco urażona- Krysia chodziła do nich prawie 2 lata. I "chorowała" podobnie, była na lekach przeciwalergicznych. I byłam wówczas jedną z nielicznych, która nie przyprowadzała dziecka z zamaskowaną gorączką. Dla mnie logicznym było, ze jeśli dziecko chore, to musi zostać w domu, bo inaczej jemu krzywdę robię.
    Teraz przy Wojtku nic się nie zmieniło. "Chorowanie" Wojtka przebiega podobnie- od najmniejszego kataru od razu pojawia się kaszel, mamy podejrzenie alergii, czekamy na testy.
    A tu nagle zarzut, ze powinnam go może w domu trzymać (choć w ostatnim roku wykorzystałam właściwie całe przysługujące mi zwolnienie). I mówi to znająca mnie od wielu lat właścicielka żłobka, która swego czasu sama przywiozła swoją córkę zarażoną ospą, obdarowując tym ustrojstwem połowę grupy...

    Ale cóż- sama byłam sceptycznie nastawiona do tych wszystkich kaszlących dzieciaków w przedszkolu, dopóki problem nie pojawił się u nas. Chodzisz po lekarzach i słyszysz, ze dziecko zdrowe. A czemu kaszle? Nie wiadomo. Teraz trochę bardziej wyrozumiale do tego podchodzę. Ale nie ma żadnego usprawiedliwienia dla rodzica, który poda gorączkującemu dziecku lek, przyprowadzi je do grupy, a to zaczyna się słaniać jak tylko lek przestaje działać. i nie chodzi tu już o zarażanie innych, a o krzywdzenie własnego dziecka.
    W przedszkolnej grupie u mojej Krysi rodzice są zdyscyplinowani, dbają o swoje dzieci i nie ma problemu z takimi akcjami. Ale juz w innych grupach zjawisko to pojawia się nagminnie.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    dziecko po infekcji kaszle jeszcze do okolo miesiaca. musi w koncu to wszytsko wykaszlec, co nie?
    -- ;
    •  
      CommentAuthordagus84
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    I wtedy takie kaszlące puszczać?? Może załapać coś nowego?
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    Dii, no ja pisałam w kontekście tego, iż napisałaś, że wypuszczasz do przedszkola chcąc chronić przed infekcją ;)... To się nie da :P...
    Co do zaświadczenia, to byc może nie tylko od Ciebie wymagają... No przynajmniej u nas idzie po sprawiedliwemu i wymagamy od wszystkich kaszlących, katarzących... No, ale ja tam w te świstki i tak nie wierzę, bo lekarze na żądanie i choremu wypiszą. Nie mniej jak rodzice zaczynają skargi i zażalenia to nie ma wyjścia. Musimy zbierać te kwity.
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    Dii: I ta lekarka powiedziała żebym w przedszkolu spytała na podstawie jakiego rozporządzenia oni tego wymagają bo ona o tym pierwszy raz słyszy. I skoro wysyłają dziecko do lekarza, zapewne na wizytę do dzieci chorych bo do zdrowych nie ma na już wizyt, to kto weźmie odpowiedzialność za to że np. przez potrzebę uzyskania zaświadczenia od lekarza dziecko zarazi się czymś w przychodni.


    Ja dokładnie to chciałam wczoraj napisać.
    --
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    karolciat: nawet poczułam się nieco urażona

    Właśnie ja tak samo. Moja mama pośredniczyła w kupnie lokalu na przedszkole, cały blok w zasadzie nadzorowała w sprzedaży, Właściciel nawet dał nam klucz prywatnie na plac zabaw żebym mogłą w weekendy korzystać :P a jego żona, dyrektorka przedszkola zaklepywała nam miejsce u siebie jak jeszcze Kacper był w brzuchu. Dlatego też czuję się urażona...
    Else: Dii, no ja pisałam w kontekście tego, iż napisałaś, że wypuszczasz do przedszkola chcąc chronić przed infekcją ;)... To się nie da :P..

    Wiem, wiem :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorkarolajnas
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    A ja uważam, że takie zaświadczenia nie są takie głupie. W naszym przedszkolu Panie Opuekunki same złożyły wniosek do dyrekcji, żeby zostało to wprowadzone, bo niestety jest wielu nieodpowiedzialnych rodziców, którzy świadomie przyprowadzają chore dzieci. Ostatnia historia z przedszkola, opowiedziana przez przedszkolankę. W poniedziałek, tydzień temu, do przedszkola przychodzi mama Zuzi z Zuzią, która kaszle tak, że chce wypluć płuca. Przedszkolanka zwraca uwagę, że Zuzia chyba jest chora. Na co mama Zuzi : "No tak, coś ją wczoraj wzięło, ale nie ma gorączki, a ja muszę służbowo wyjechać, więc niech jeszcze dziś tu posiedzi."

    Popołudniu przyszłam po Bąbla i słyszę rozmowę przedszkolanki z dyrektorką, że Zuzia kaszle, wymiotuje, a mama nie odbiera telefonu. Dzwonią po pogotowie.

    Ze mną stały jeszcze dwie mamy. Pogadałyśmy chwilę, że pewnie za moment pół przedszkola będzie chore. Efekt taki, że dziś nie ma w przedszkolu 12 z 35 dzieci. Wszystkie chore, z moim Bąblem włącznie. Zapalenie oskrzeli i antybiotyk ma 10 dni, dziękuję bardzo. Zuzia ma zapalenie płuc.

    Jestem wściekła, bo naprawdę szlag mnie trafia. To nie pierwsza historia, bo w listopadzie chłopiec z jelitówką chodził do przeszkola 3 dni wymiotując, bo mama nie może wziąć zwolnienia, bo straci prace. Tak tłumaczyła !
    A co mają zrobić inne mamy, które za chwilę też będą musiały siedzieć z chorymi dziećmi w domu ? Na jelitówkę zachorowało 8 dzieci.

    Dziewczyny, ja rozumiem, że może forma w jakiej byłyście poproszone o zaświadczenie nie była odpowiednia, ale naprawdę to coraz częstszy proceder i coraz więcej placówek ma taką zasadę. Osobiście uważam, że ani mnie, ani tym bardziej lekarzowi z przychodni korona z głowy nie spadnie, jeśli poproszę o takie zaświadczenie.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    ja pamietam jak w zlobku bylo. jesli dziecko zostalo odebrane jako chore, z goraczka, trzeba bylo podpisac sie w zeszycie i wtedy konieczne bylo zaswiadczenie od lekarza, zeby z powrotem moglo zostac przyjete do zlobka. u nas to paranoja czasem byla. odbieram dziecko, goraczka, podpisuje, wracam do domu, goraczki brak. no ale dziecka juz na drugi dzien przyprowadzic nie moge. wizyta u pediatry, zaswiadczenie, ze zdrowe, jeden dzien z glowy, zdrowe, zaprowadzam do zlobka, tam kolejna goraczka, odbieram, podpisuje, zas do pediatry.
    zreszta czasem pediatra mowi - hmm, no nic nie widze, ale w domu prosze potrzymac do konca tygodnia. i siedzi matka z przykladowo zabkujacym dzieckiem w domu.
    jak ktos nie ma babci do pilnowania to naprawde mozna sobie w leb strzelic. 80% zus? raz, ze 60 dni w roku. dwa, ze jak ktos pracuje w malej firmie do 20 osob to czeka na kase z zus, miesiac, dwa, rachunki sie same nie oplaca...
    u nas teraz do przedszkola tez chodza dzieci chore, wiem od innych rodzicow, ze niektorzy wrecz dzieci zostawiaja pod przedszkolem i zwiewaja. takie buty. mnie chyba jako jedyna to nie rusza. jak moj cos ma zlapac to zlapie i w sklepie. trudno sie mowi.
    -- ;
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 20th 2017
     permalink
    Ewa, u nas właśnie podobna sytuacja- 3 miesiące Wojtkowego kaszlu okazały się prawdopodobnym, przechorowanym śródmiąższowym zapaleniem płuc, oraz, po środowej wizycie u laryngologa, powiększonym migdałem podniebiennym, który aktualnie leczymy. Ale mimo, że nic nie szlo ustalić, siedziałam z nim w domu część tego czasu. Bo nasza pediatra zalecała "potrzymać do końca tygodnia, żeby czegoś gorszego nie złapał". No, ale ileż można siedzieć do końca tygodnia? Nigdy nie pytałam o takie zaświadczenie lekarki, bo z dużą dozą prawdopodobieństwa bym usłyszała, że bezpieczniej by było, gdyby jednak posiedział "trochę" w domu. Oczywiście mogę się mylić skoro nie zapytałam.
    Tylko w którymś momencie sytuacja robi się patowa - wyniki badań nie wskazują na jakąkolwiek infekcję, badanie osłuchowe nie wskazuje na jakąkolwiek infekcję, a dziecko kaszle. A że najczęściej kaszle śpiąc lub po spaniu, to i pediatra tylko ze dwa-trzy razy miała okazję usłyszeć, tak musiała wierzyć na słowo...
    I tak- ja się momentami już czuję u lekarza jak przesadzająca, przewrażliwiona matka, która wręcz wymyśla choroby (choć nasza pediatra nigdy mi tego odczuć nie dała) a w żłobku patrzą na mnie jak na tą, co się na siłę chorego dziecka pozbywa, bo kaszlał na leżakowaniu...
    I takie błędne koło się robi.

    Ale wiem, ze to wcale nie są proste wybory. I mimo że absolutnie nie pochwalam zostawiania chorych dzieci w placówce, to jestem w stanie zrozumieć matkę która mówi, ze musi, bo inaczej ją zwolnią...
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.