Dziękuję bardzo :) Jest mi bardzo miło, bo jestem po uszy zakochana w mojej bestyjce :) ba! po sam czubek głowy! :P Wrzucę jeszcze dwa, ale to już z dzisiejszego wypadu na konie :D
no i coś, co kocham najbardziej obok "goldenowskich uśmiechów", "goldenowska wirówka"
Kurde dziewczyny mój szczoch znowu zaczął uprawiać nieznośny proceder - mianowicie siura na sofę, która znajduje się w pokoju, w którym śpią. Wczoraj był gość z karcherem - wyczyścił całą sofę, dzięki Bogu pomyślałam by wyłożyć na to folię malarską wieczorem... Dziś wchodzę rano by je oporządzić a tam szczochy na folii... Później przy sprzątaniu zauważyłam, że nasiurał jeszcze w kąt. Szlag mnie trafia, bo kuwety myłam w niedziele, wręcz szorowałam, są nieskazitelnie czyste i cholera nie wiem już o co mu chodzi.
Czym mogłabym te miejsca spryskać by odechciało mu się tam załatwiać?
MANGA łączę się w bólu bo nasza Bianca dalej leje w salonie Kurcze wzięliśmy przygarnęliśmy sierotę, spała ze mną pierwszy miesiąc we włosy wtulona, dostawała kozie mleko za 10 zł polskich [] , najlepsze karmy i co ? Taka niewdzięcznica leje jak złoto
U nas nie działa dosłownie NIC ! Ani cytrusy, ani domestosy, ani ocet, ani płyn do mycia okien, ani cif, ani perfumy, ani specjalny koci odstraszacz zakupiony u weta. No ni choinki. Chwilę ten papier rozłożony ją odstraszał ale i to już nie pomaga.
Dzisiaj mój mąż wziął i jej pyszczek w tych sikach wytarzał. Powiedział mi o tym dopiero jak z Niną wróciłam bo przy mnie by się nie odważył. Żal mi jej bo to straszny sposób jest ale szczerze ? Już się wszystkiego chwytamy bo to jej sikanie zaczyna nas lekko irytować [mówiąc delikatnie] a i śmierdzieć nam zaczyna w pokoju
Teo taką samą irytację odczuwam w stosunku do Pidipa - przed chwilą na niego nawrzeszczałam i pogoniłam tak, że się schował do budki. Niech nie myśli, że wszystko jest OK. Moczenie pyszczka nic nie da, wręcz możecie uzyskać odwrotny skutek.
Dopiero co podłogę wyszorowałam rano, przychodzę przed chwilą i znowu w tym samym miejscu szczoch. Pokropiłam cytryną ten kąt i folię którą jest sofa obłożona, zobaczymy...
Już lał nam na wycieraczkę w przedpokoju, to ją zlikwidowaliśmy, był spokój przez kilka miechów, teraz znowu odstawia cyrki. Wiem, że o coś chodzi, może to wyraz niezadowolenia z tego, że nie wychodzi, a bardzo wymusza pod drzwiami... No ale nie zamierzam mu iść na rękę a później znowu się z nim włóczyć po wetach bo to jest fajtłapa.
Jeszcze kminię czy to nie zmiana karmy, w sumie wróciliśmy do Royala bo nie mogę dostać karmy, którą jadły cały czas.. :/ No nawet jeśli to ja nic nie poradzę na to za bardzo. Muszą jeść to co jest.
Treść doklejona: 04.07.13 22:45 U mnie póki co spokój. Nie ma sików, chyba się pogodziliśmy z Pidipkiem. :D Może u niego to wyraz mniejszego jednak zainteresowania, teraz wygłaskany to i nie myśli o szczochaniu po kątach. No ale ucieszę się jak to dłużej potrwa.
Montenia wysłałam Ci wiadomość na priv, ale nie wiem czy kliknęłam "wyślij" i czy doszła. Pytałam czy to Wy wzięliście tego Cyryla, bo widzę, że już sprzedany :) A pytam z czystej ciekawości no i czy jesteście zadowoleni (jeśli go macie) :)
MyAngel, no niestety to nie my:(((( Mopj Cyrylek sprzedany:(. Sliczny był. Poczekam,moze w następnym micie będzie podobny. Na razie niestety nie mogę kociaka wziasc,bo teście maja psa,ale jak pojdziemy na swoje to chciałabym kupic takie kociaka.
Długo myślałam, gdzie wrzucić tego demota :) Tak, tak, ostatnio z myśleniem troszkę słabiej u mnie Zobaczyłam i sama do siebie się śmiałam! :D Ciekawe jak będzie u nas :D
Mangaa [oraz inne dziewczęta mające problem z sikającymi kotami] śpieszę donieść, że po trzech miesiącach walki z siurającą w salonie Biancą w końcu udało nam się wygrać !! A próbowaliśmy wcześniej chyba sryliarda rzeczy i nic. Lała jak złoto.
W końcu wyszukaliśmy na Allegro ten specyfik i normalnie jak ręką odjął ! Także jakby co to ja polecam
Treść doklejona: 13.08.13 21:47
TEORKA: po trzech miesiącach walki z siurającą w salonie Biancą w końcu udało nam się wygrać !!
Nie sika już w salonie, za to znalazła sobie nowe miejsce i sika do wanny Ale oczywiście lepsze to bo wannę po prostu non stop myję i po kłopocie.
Natomiast mam złe wieści nt Buffonka Znowu bidula się na nerki pochorowała [mimo, że dajemy mu specjalne karmy dla kotów z chorymi nerkami]. Dzisiaj miał pobieraną krew i 30 minut temu dzwonili z przychodni, że mamy go jutro przywieźć i że rokowania nie są za dobre bo wyniki fatalne
Norma krwinek czerwonych jest od 4.5 a on ma zaledwie 1,5 a jakiś tam współczynnik dotyczący nerek powinien wynosić maksymalnie 40 a on ma ponad 80
Dziewczyny stało się niestety Buffa już z nami nie ma. Odszedł ok 20-stej i w końcu przestał cierpieć. Dzisiaj rano zaczął mieć problemy z oddychaniem, leżał na dywanie i strasznie ciężko dyszał. No i się okazało, że do niewydolności nerek doszła jeszcze ostra niewydolność płuc. Przez kilka godzin lekarze walczyli o Buffa podając mu przeróżne zastrzyki i kroplówki, ale niestety stan się cały czas pogarszał więc podjęliśmy bardzo ciężką decyzję, żeby ukrócić mu cierpienia (co z resztą sugerował weterynarz). Strasznie nam z tym źle, ale zmuszanie do kolejnych prób leczenia było by chyba z naszej strony egoizmem a nie wyrazem miłości Także Buffon już nie cierpi, przeszedł do kociego nieba i mam nadzieję, że będzie mu tam tak dobrze jak w domu
uś na forum.labradory.org znajdziesz więcej informacji na ten temat, masz tam nawet mapę labradorów do adopcji. Poczytaj wątek - labradory w potrzebie i labradory do adopcji.
właśnie nie ma żadnego dość blisko,bym mogła po niego jechać.najbliżej ponad 200km a na taką trasę się nie piszę zdecydowaliśmy się jednak na szczniaczka.może niedługo będę mogła wam się pochwalić naszym małym przyjacielem
Mam nadzieje, że wiesz ze labki to wymagające zwierzęta i bardzo potrzebujące towarzystwa. Jeśli macie go zostawiać na 8h w domu to poszukajcie innej rasy. Jeśli natomiast ktoś w domu jest bez przerwy i ma czas na spacery i zabawę - to jest to rasa dla was. Życzę powodzenia i mądrych wyborów.
Dziewczyny, może któraś mi podpowie: Przygarnęliśmy bernardynkę. Historia jej życia niesamowicie przykra bo najpierw jakieś bydle (wybaczcie nie ma innego określenia na człowieka, który robi takie rzeczy) przywiązało ją drutem kolczastym do drzewa. Wycieńczoną i mocno poranioną znalazł nasz sąsiad. Trochę udało mu się poprawić jej stan zarówno fizyczny jak i psychiczny, ale za to samemu sąsiadowi się zmarło. Pies został na działce bez żadnego dachu nad głową bez miski z czystą wodą czy dostępem do jedzenia. Najpierw przez dwa dni karmiliśmy ją przez furtkę, później kazałam mężowi rozcinać ogrodzenie i można powiedzieć, że ukradliśmy psa... Ale do czego zmierzam czy Waszym zdaniem wymaga ona jakiegoś specjalniejszego traktowania niż inne czworonogi? Mamy dwa laby i dwie chihuahua. Jest psem wyjątkowo ułożonym, dziecko traktuje niczym świętość (oczywiście uważamy i bacznie obserwujemy te kontakty) słucha się chodzi przy nodze, jakby po prostu była wdzięczna. Oczywiście była u weta, który oszacował, że ma góra 3 lata- została zaszczepiona na te wirusówki wszystkie, odrobaczona, skropiona preparatem od kleszczy. Z góry dzięki za wszystkie wskazówki
Karmella, mój tata przygarniał każdego zwierzaka, jaki osierocony chodził po naszym mieście i z mojego doświadczenia, mogę powiedzieć, że te psiaki po prostu potrzebowały miłości, czułości i stabilizacji. Nie wymagały, żadnych dodatkowych starań a ich wierność i miłość były ogromne. Wydaje mi się, że zrobiliście na początek wszystko co mogliście, teraz po prostu obserwujcie ją, czy nie przejawia agresji. Dajcie jej czas. Psina z czasem zrozumie, że znalazła nowy kochający dom i zasymiluje się z innymi zwierzakami. Okazujcie jej tyle samo zainteresowania co innym zwierzakom i będzie ok ;) Wielkie słowa uznania za przygarnięcie sieroty.
Dzięki Iris tak właśnie robimy, jeżeli chodzi o inne zwierzaki to nie ma żadnego problemu, pod warunkiem, że nie chcą jej z miski wyjadać :) a w kwestii dzieciaków czy nawet osób dorosłych: zero agresji, nie zdarzyło się nawet żeby zawarczała... Pan weterynarz też podchodził z olbrzymią rezerwą, ale na koniec wizyty sam się uśmiechnął i stwierdził, że gdyby miała inny charakter to pewnie nie miał by już ręki (ciut za krótką obciął pazur) teraz zastanawiam się czy rozmawiać z tymi ludźmi od zmarłego sąsiada (spadkobiercy- zostawił dom, samochód)??
Karmellla, jesteś dobrym człowiekiem, miała szczęście, że miała Was za płotem. Nie rozmawiałabym chyba o psie ze spadkobiercami, chyba, że sami się nią zainteresują. Chyba im na niej nie zależało Ja mam zwierzątka mniejsze od berneradyna - mam dwa kanarki
Dziewczyny, znalazłam dziś kotka na ulicy. Malutkiego, nie wiem ile może mieć, może z 2 mies. Wzięłam go do domu, bo darł paszczę okrutnie, przemoczony cały, ledwo na nóżkach się trzymał. Dałam jedzonko i w kartoniku posłanie. Jest mega wystraszony. Albo go ktoś wyrzucił, albo kotka go zgubiła. Nie mogę go przygarnąć, bo już mam 2 koty:( Co mam z nim zrobić:( No nie mogłam go nie wziąć, bo by prędzej czy późnij o coś rozjechało, a teraz kłopot. Czy jak się oddaje do schroniska to trzeba coś płacić?
Akirka, mam ten sam problem. Z tym że kocur duży i na bank komuś uciekł albo co gorsza ktoś go wywalil . Byłam u veta , zaszczepil , odrobaczyl itp. Do schroniska chyba nie odwioze bo tam szansa na adopcję marna. Na razie szukam właściciela a jak nie to nowego domu. Sama bym wzięła ale vet stanowczo odradzil . Bo że dziecko może mieć potem problemy z zajsciem w ciążę. Poza tym mąż by się nie zgodził. Może sama mu domu poszukaj....