Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
To ze ktos nie wierzy Bogu, nie wierzy Kosciolowi wydaje mi sie dosc latwo zrozumiale ale znacznie ciekawsze dla mnie jest kogo zatem i z jakich powodow ktos taki uznaje za bardziej godnego wiary i zaufania..
To ze ktos nie wierzy Bogu, nie wierzy Kosciolowi wydaje mi sie dosc latwo zrozumiale ale znacznie ciekawsze dla mnie jest kogo zatem i z jakich powodow ktos taki uznaje za bardziej godnego wiary i zaufania...
No wlasnie jakiemu Bogu wierzysz? Skad, od kogo wiesz jaki On jest? Skad , od kogo wiesz co mowi, co Mu sie podoba, do czego cie zaprasza a przed czym przestrzega? Od kogo wiesz jak poznac co jest Jego a co nie Jego wola?
Najpierw to zamkniecie. Nie wiem jak je rozumiesz. Ja mam wrazenie nie jestem zamkniety i nie czuje sie przez Koscol zamykany. Np jeden z ojcow zalozycieli Kosciola, swiety Pawel z Tarsu napisal "wszystko mi wolno ale nie wszystko przynosi korzysc" To w kocu nie tylko slowa Pawla ale takze Slowo Boga. Jesli zamknieciem drogi poszukiwan nazywasz to ze Kosciol naucza np ze cos tam zabija, cos tam unieszczesliwia, cos tam burzy, cos tam niszczy malzenstwo, rodzine, swiat to rzeczywiscie Kosciol to robi ale ja bym tego nie nazwal zamykaniem drogi poszukiwan.
, jest to zdanie niezbyt skomplikowane; zarzucasz mi, że nie znaczy to co znaczy, czy twierdzisz, że tego nie napisałeś? Wiesz, nie będę wchodzić w zagadnienia aksjomatów, aż taka mocna z matematyki nie jestem; z tego co pamiętam miałam głównie 4 z matmy ;-) Taa, zawsze TAKIE dyskusje tak się kończą - jest odbijana piłeczka - nie można udowodnić istnienia Boga, więc zaraz wytkniemy Wam, ateistom, że wiele rzeczy, nawet matematyka jest też nieudowadnialna! Tak jak napisałam wcześniej, nie będę wchodzić w szczegóły aksjomatów (chociaż przy pierwszej lepszej okazji obiecuję sobie trochę o tym poczytać). Generalnie, matematyka, jako Królowa Nauk, jest bardzo logiczna i możliwa do udowodnienia (jakoś słowo "udowadnialna" ciągle mi się podkreśla - może nie jest poprawne?;-)). Zostało udowodnionenaukowo, że człowiek ma przodków wspólnych z małpą, albo, że świat nie został stworzony w sześć dni..jak pogodzisz TO z zapiskami w Biblii? Kiedy dzieje się coś dobrego, np ktoś przeżyje katastrofę, albo zwalczy raka, to często słyszymy, że to jest "dzięki Bogu; Bóg go uratował itd"...a kiedy np. giną dzieci to przez co? Dlaczego Miłościwy Bóg ich nie uratuje i pozwoli żeby ludzie umierali, chorowali itd, itd. Jaki ma cel Bóg w tym, że niewinny człowiek straci życie, a ktoś, kto mu je odbiera czasem nawet nie trafi za kratki? Dla mnie to jest bardzo jednostronne i niekonsekwentne. Fakt, mea culpa, napisałam katolik przez duże K; albo się zapędziłam po tym Polaku, albo mam może podświadomie trochę więcej szacunku dla katolika, niż niejeden katolik dla ateisty... Poza tym z pewnoscia ateista to wielka rzadkosc
Ja nie twierdze ze w tych sprawach nie masz racji ale jest dla mnie jasne ze uwierzylas konkretnym ludzim w mnostwo konkretnych zalozen ktorych nikt nie jest w stanie udowodnic. Nie mam pretensji, nie atakuje tylko bardzo spokojnie stwierdzam ze jestes osoba bardzo wierzaca. Wierzysz w konkretne rzeczy nie do udowodnienia. Wierzysz konkretnym ludziom i nie jestes w stanie sprawdzic tego co twierdza. Tak jest dobrze. Trzeba komus wierzyc i trzeba w cos wierzyc. Inaczej nie da sie zyc. Patrzysz w lusterko wsteczne i jesli nie masz w nim nikogo to wyprzedzasz. Czasem jednak okazuje sie ze obrazowi w lusterku wstecznym nie nalezalo ufac.
Wszystkiego nie sprawdzisz - musimy komus zaufac np piekarzowi ktory upiekl bulki, jakie zjadlas na sniadania, czy pracownikow stacji uzdatniania wodu ktora masz w kranie. Kazdy w cos i komus wierzy. Nawet niewierzacy :-)))
Podtrzymuje ze ateista ktory ma logicznie uporzadkowany pomysl na swiat to wielka rzadkosc natomiast ludzie ktorzy mowia o sobie jestesmy ateistami, nie wierzymy sa czesto spotykani ale zwykle nie zdaja sobie sprawy ze wierza w mnostwo bardziej zdumiewajacych rzeczy niz Bog, niebo, pieklo :-))
...Otoz moim skromnym zdaniem i tu i tu mamy do czynienia z gleboka wiara, z ludzmi gleboko wierzacymi :-) Jedni po prostu wierza ze Bog jest a drudzy wierza ze Boga nie ma :-)
A tak kończąc, muszę Ci napisać, że ja osobiście nie wierzę, że człowiek pochodzi od małpy :)))
Tsunami, trzęsienia ziemi, powodzie - są lekcją dla ludzi, których dotykają.
dzieci zagazowywane w komorach gazowych obozów koncentracyjnych
To człowiek człowiekowi wyrządza największą krzywdę. Ma wolną wolę i korzysta z niej jak chce.
To człowiek niszczy środowisko naturalne. To ma swoje konsekwencje.
--
Bóg obdarzył swoje stworzenia wolną wolą. Pozwala im na wybór czy chcą Go kochać czy nie. To, czy w Niego wierzą, też jest dla nich kwestią wyboru. Dla Boga nic się nie zmienia, nie przestał istnieć, bo ktoś stwierdził, że Boga nie ma
Zawsze wydawało mi się, że ateista to człowiek bardziej tolerancyjny i otwarty na świat niż ktoś, kto wierzy. A tu zaskoczenie - taki sam człowiek
Z Pisma Świętego. Wystarczy poczytać
Jeśli komuś potrzebna jest w wiara w Boga bądź nie to niech żyje w zgodzie ze swoim sumieniem. Przecież to chyba o to w życiu chodzi?
Dla mnie chrzest małych dzieci to coś jak wybieranie męża/żony dla własnego dziecka...
Jeżeli jestem katoliczką i uważam, że to jest dobre, dlaczego nie miałabym w wierze swojego dziecka wychowywać? Tak samo jak uczę go, że przez ulicę przechodzi się na zielonym świetle
Jeżeli jestem katoliczką i uważam, że to jest dobre, dlaczego nie miałabym w wierze swojego dziecka wychowywać?
Tak samo jak uczę go, że przez ulicę przechodzi się na zielonym świetle i że nie można bić kolegów.
Nie są wierzące i dlaczego nie miałyby swojego dziecka w nie-wierze wychować?
Ba! Dają swoim dzieciom wybór.
Ja myślę, że to jednak wybór dokonany przez rodzica, tak jak pisałam wcześniej mam nadzieję że moje dziecko nie przyjmie religii...
Pytanie, czy osobom wierzącym łatwo przyszłoby zaakceptowanie,że ich dziecko z dnia na dzień dokonuje apostazji...Czytając ten wątek mam wrażenie,że NIE.