Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    tom_lukowski: To ze ktos nie wierzy Bogu, nie wierzy Kosciolowi wydaje mi sie dosc latwo zrozumiale ale znacznie ciekawsze dla mnie jest kogo zatem i z jakich powodow ktos taki uznaje za bardziej godnego wiary i zaufania..

    Z całym szacunkiem, ale nie rozumiem, dlaczego ktoś wierzący w Boga nie może przyjąć do wiadomości, że kto inny w niego nie wierzy.
    W Boga nie wierzy, a nie Bogu.
    --
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    WOW, dzięki, sushi, że dałaś mi znać o tym wątku...jestem ateistką..odkąd pamiętam;-) tzn. na pewno duża w tym zasługa (tak! zasługa) moich rodziców, że nie indoktrynowali mnie i brata...byłam w 4 klasie podstawówki kiedy religia weszła do szkół, byłam jedyna uczennicą w klasie, która na te "lekcje" nie uczęszczała..podobnie było w szkole średniej..kiedyś jakiś znajomy, po zorientowaniu się, że nie wierzę w Boga, powiedział (dumny ze swojej tolerancji i miłości do bliźniego swego) Wiesz co, nie przeszkadza mi, że nie wierzysz w Boga. A ja na to, że mi też nie przeszkadza, że on wierzy. Był lekko zszokowany, że to może też działać w drugą stronę...;-))
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Od pewnego czasu uczestniczę tu w dyskusjach światopoglądowych, które zahaczają o sprawy religijne. Obserwuję starcia wierzących i niewierzących. I nadziwić się nie mogę, że nie padają żadne argumenty. Ani z jednej, ani z drugiej strony.

    Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zarzut, tylko zdziwienie. Jestem w tej dziwnej sytuacji, że choć wierzę w Boga (nie jestem katoliczką, co niektórym w głowach się nie mieści, niestety), to o wiele lepiej znam argumenty tej "drugiej strony" (mój chłopak jest ateistą). Dla mnie argumenty za wiarą np. katolicką są niejasne. A może raczej - niejasne jest dla mnie to, dlaczego ktoś na wiarę przyjmuje akurat ten, a nie inny sposób myślenia, system wartości, takie wyobrażenia o światach doczesnym i wiecznym.

    Jeżeli kogoś z Was interesuje przykładowy sposób myślenia ateisty, to mogę go pokrótce zaprezentować. Nie wiem, czy przedstawię ogólny zarys ateizmu, czy tylko jeden z kierunków tego sposobu myślenia, w każdym razie przedstawię wszystko, co mi wiadomo. :wink:

    Ateizm polega na tym, że nie przyjmuje się niczego, czego nie można w jakiś sposób dowieść. Ktoś wcześniej pisał, że w pewne doniesienia naukowe również wierzymy, bo wielu z nas osobiście nie dysponuje narzędziami sprawdzania wiedzy. To prawda, ja - jako humanistka - tylko wierzę w to, że w komórce jest mitochondrium. I w wiele innych rzeczy. Ale ten zestaw obcej mi wiedzy, który istotnie przyjmuję na wiarę, nie jest systemem światopoglądowym, filozofią i w zasadzie to czy to mitochondrium jest, czy go nie ma, nie wiele zmienia w moim własnym życiu.
    Dlatego też ateizm wynika z uznania percepcji naukowej (i to nie koniecznie w sensie ścisłym, ale humanistycznym, mianowicie logicznym) za nadrzędną. Po pierwsze udzielenie odpowiedzi na pytanie o istnienie Boga jest niemożliwe - tego z zasady sprawdzić się nie da. Po drugie, nawet jeżeli jest, to skąd można wiedzieć, jaki jest dokładnie? Dlaczego robi się założenia co do jego natury? Wszystkie objawienia, np. Biblia, są wynikiem pracy człowieka. Ich dobór - tym bardziej.
    Ateista nie wierzy w Boga, bo nie ma powodu. Akceptuje perspektywę, że jego istnienie skończy się w chwili śmierci, nie stara się poszukiwać wyobrażeń na temat ciągu dalszego.

    To tak w skrócie. Dopiszę, uzupełnię, sprostuję, jeżeli o czymś zapomniałam lub coś namieszałam. Nie będę jednak uczestniczyć w sporze na ten temat, bo z wymienionymi poglądami nie identyfikuję się.
    --
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeMay 23rd 2012 zmieniony
     permalink
    _sushi_ to ja , rowniez z calym szacunkim nie rozumiem o co pytasz. Napisalem i zacytowalas to przeciez "To ze ktos nie wierzy Bogu[...] wydaje mi sie dosc latwo zrozumiale"
    Rozumiem zatem ze ktos nie wierzy Bogu, rozumiem bo to latwe i ludzie wierzacy zapewne to rozumieja bo to latwe.
    Wole pisac o wierze Bogu a nie w Boga. Dlaczego? Bo "wierze Bogu" jest precyzyjniejsze. Ludzie czesto mowia wierze w Boga ale nie wiem co to znaczy. Moga wierzyc ze Bog jest ale to nijak nie wplywa na ich zachowania, na ich wybory. Nie wiem tez co lub kogo nazywaja Bogiem. Podobnie jesli ktos mowi ze nie wierzy w Boga a jesli z nim porozmawiac dluzej to okazuje sie ze wierzy w naturalny porzadek rzeczy, w kosmiczna madrosc, w przeznaczenie, w nature, w ponadgalaktyczna harmonie itp. Dla mnie to on wierzy w boga, innego niz moj, inaczej niz ja. Wierzy w cos lub kogos kto przekracza ludzkie ramy i mozliwosci choc mowi ze w Boga nie wierzy. Ja nie wiem w co dokladnie taki ktos nie wierzy. Jesli pytam o to i ludzie precyzuja mi w kogo nie wierza to najczesciej calkowicie zgadzam sie z ludzmi okreslajacymi siebie jako niewierzacy - w takiego boga ja tez nie wierze.
    Nawet jesli ktos mowi wierze w Boga i wiemy ze ma na mysli Boga zydow, muzulmanow i chrzescijan, nawet jesli wiemy ze ma na mysli Boga rzymskich katolikow to i tak taka deklaracje niewiele musi nam powiedziec o tym co jest dla niego wazne. Jesli natomiast ktos deklaruje - "wierze Bogu" to moim zdaniem jest to wypowiedz duzo bardziej konkretna.
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Dodam, że u mnie w rodzinie traktuje się mojego Lubego jak dziwactwo (patrzcie, patrzcie, ATEISTA!!!) i bardzo mnie to irytuje. Chociaż, tak jak pisałam, w Boga wierzę, to o wiele lepiej rozumiem się z osobami, które nie wierzą z wcześniej wymienionych powodów (nic nieudowadnialnego, żadnych założeń). Wkurza mnie, gdy osoby bardzo zaangażowane w swoją religię mówią mi na przykład, że "nie wierzę Bogu" (a Ty, czemu nie wierzysz Wielkiemu Potworowi Spaghetti, co?), albo że odrzucam prawdę, czy coś.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 23rd 2012 zmieniony
     permalink
    A mnie się bardzo podoba to, co pisze Tom i jak pisze. Wydaje mi się osobą otwartą na dialog i nieszufladkującą. Może odpowiedzcie mu na pytanie, które zadał, bo wydaje mi się bardzo ciekawe.
    tom_lukowski: To ze ktos nie wierzy Bogu, nie wierzy Kosciolowi wydaje mi sie dosc latwo zrozumiale ale znacznie ciekawsze dla mnie jest kogo zatem i z jakich powodow ktos taki uznaje za bardziej godnego wiary i zaufania...

    Ja ze swojej strony mogę napisać, że wierzę Bogu, Kościołowi nieco mniej, ale szanuję to, co robi na Ziemi. Nikogo nie uważam za bardziej godnego zaufania, po prostu nie polegam na żdanym człowieku ani idei. Może moje życie przez to jest mało stabilne, w wielu sprawach poruszam się po omacku, zgaduję, szukam, testuję. I pewnie stoję w miejscu zamiast dążyć do celu. To taki mój wybór, z racji mojej wolnej woli, staram się poznawać świat bez żadnych (a przynajmniej niektórych) założeń. Polegam na mojej intuicji, rozumie, sumieniu i uczuciach. "Polegam" nie oznacza, że ufam im w 100%. Po prostu stosuję te narzędzia, czasem nieudolnie, czasem się na tym zawodzę. Słucham ludzi mądrzejszych od siebie, ale nie polegam na nich bez reszty. Uczę się tego, co uważam za cenne i wartościowe. Uczę się z różnych źródeł, także od KK. Ale nie tylko. To, co przeszkadza mi w przyjęciu doktryny Kościoła, to zamnkięcie drogi do poszukiwań poza nim. Rozumiem tego cel, ale go nie akceptuję.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  1.  permalink
    Doro przyznam z ja w zasadzie rozumiem twoja rodzine. Ja ateistow tez traktuje w sposob szczegolny:-) Nie powiedzialbym o ateiscie ze jest dziwactwem ale ze poglady ateistow sa dziwne to juz moge powiedziec smialo. Poza tym z pewnoscia ateista to wielka rzadkosc i choc nie unikam rozmow an tematy swiatopogladowe to takich konsekwetnych ateistow ktorzy maja spojny, logicznie uporzadkowany sytem wartosci bez odniesien do sily, rozumu, inteligencji nadprzyrodzonej ktora nas przewyzsza raczej nie udaje mi sie spotkac. Poukladany ateista to naprawde rzadkosc stad moze rodzina jest zadziwiona.
    Nie znam ani jednego czlowieka ktory nie opieralby sie na twierdzeniech nieudowadnialnych, na zalozeniach ktorych prawdziwosc sie przyjmuje z gory. Co wiecej twierdze ze tacy ludzie nie istnieja. Nie skonczyliby np podstawowki bo cala geometria, cala logika w ogole cala nasza wiedza o swiecie, kazda nasza wypowiedz opiera sie o zalozenia ktorych sie nie dowodzi. Zgadzam sie natomiast ze mozna spotkac ludzi i to bardzo latwo ktorzy sobie z tego zupelnie nie zdaja sprawy :-))
    •  
      CommentAuthorDoro
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Tak jak pisałam, to, że ktoś odrzuca niesprawdzalność w sferze filozofii nijak się ma do spraw w gruncie rzeczy przyziemnych (a na pewno doczesnych), jak np. matematyka, fizyka, biologia. To, że wierzę w 180 stopni w trójkącie nie rzutuje na moje życie. Za to przyjmowanie określonej, tak na prawdę "założonej" wersji Boga - w całej rozciągłości.
    --
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Nie powiedzialbym o ateiscie ze jest dziwactwem ale ze poglady ateistow sa dziwne to juz moge powiedziec smialo. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że tak jak Ty uważasz poglądy ateistów za "dziwne", tak samo ateista za dziwne uzna wiarę w Boga, niebo, piekło itd, itd...Nie wiem też skąd Twoje przekonanie, że z pewnoscia ateista to wielka rzadkość - hehe, na pewno trudniej spotkać ateistę w Polsce niż Katolika - z tym się zgodzę..ale nie traktuj ateistów jak dziwolągów, jak rzadkie okazy, które powinno się wystawiać w cyrku..bo prawie takie właśnie można odnieść wrażenie czytając posta toma_lukowskiego. Czy dobrze czytam, że twierdzisz, Tomie_lukowski, że matematyka jest nieudowadnialna???
  2.  permalink
    jaca dzieki za mile slowa ale musze cie uprzedzic ze trace w miare poznania, i to nie jest kokieteria.
    Jest mam nadzieje jasne ze nie da sie na forum internetowym , za pomoca krotkich komentarzy, zagladajac tu raz na kilka czy kilkanascie miesiecy, omowic w sposob w miare wyczerpujacy powaznych spraw o jakich tu piszecie. Te moje kilka tekstow to tylko jakis tam sygnal, jakis tam wstep do prezentacji pewnego sposobu pojmowania swiata i rozmowy na ten temat.
    Kazde zdanie ktore napisalas mialbym ochote przegadac, rozwinac. Ale oboje wiemy ze raczej nie ma nato szans, przynajmniej nie tu, nie w takiej formule.
    Np napisalas "wierzę Bogu, Kościołowi nieco mniej"
    Wielu ludzi tak mysli, tak mowi. Ale...
    No wlasnie jakiemu Bogu wierzysz? Skad, od kogo wiesz jaki On jest? Skad , od kogo wiesz co mowi, co Mu sie podoba, do czego cie zaprasza a przed czym przestrzega? Od kogo wiesz jak poznac co jest Jego a co nie Jego wola?
    Moze jeszcze slowo o twoim
    "zamnkięcie drogi do poszukiwań poza nim [Kosciolem]"
    Jasne, tak jak o wszystkich powaznych sprawach mozna i moze powinno sie o tym rozmawiac godzinami :-)))
    Najpierw to zamkniecie. Nie wiem jak je rozumiesz. Ja mam wrazenie nie jestem zamkniety i nie czuje sie przez Koscol zamykany. Np jeden z ojcow zalozycieli Kosciola, swiety Pawel z Tarsu napisal "wszystko mi wolno ale nie wszystko przynosi korzysc" To w kocu nie tylko slowa Pawla ale takze Slowo Boga. Jesli zamknieciem drogi poszukiwan nazywasz to ze Kosciol naucza np ze cos tam zabija, cos tam unieszczesliwia, cos tam burzy, cos tam niszczy malzenstwo, rodzine, swiat to rzeczywiscie Kosciol to robi ale ja bym tego nie nazwal zamykaniem drogi poszukiwan.
    Ja tez na podstawie wlasnych doswiadczen i ufajac ludziom ktorych w sposob wg mnie logicznie uzasadniony obdarzylem zaufaniem nauczalem swoje dziecko ze wkladanie cyrka do gniazdka elektrycznego to zly pomysl. Przyznaje ze moj syn czasem reagowal na to podobnym do twojego stwierdzeniem ze go ograniczam, ze mu w tym domu nic nie wolno, ze zamykam droge jego wlasnych poszukiwan. Ale moze i daloby sie na to spojrzec takze w inny sposob? Moze przy odrobinie sympatii do mnie daloby sie jakos przeforsowac i taki poglad ze mi po prostu zalezalo na moim dziecku, ze go po prostu kochalem...
  3.  permalink
    Może powiem tak... pracuję z koleżanką która twierdzi że jest osoba niewierząca - dokładnie rzecz ujmując właśnie uważa, że po śmierci jest koniec poprostu jest koniec i nie ma nas tak.. a ja wierzę że czas i życie tu na ziemi nie kończy się po śmierci... oczywiście nie znaczy to że nie zastanawiam się jak ma to wyglądać... Ja nie jestesm anty jeżeli chodzi o ludzi nie wierzących... mi często wiara chyba pomaga...
    chciałam skonczyć ale musze kończyć jutro wrócę do rozmowy...
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Może odpowiedzcie mu na pytanie, które zadał, bo wydaje mi się bardzo ciekawe.

    tom_lukowski: To ze ktos nie wierzy Bogu, nie wierzy Kosciolowi wydaje mi sie dosc latwo zrozumiale ale znacznie ciekawsze dla mnie jest kogo zatem i z jakich powodow ktos taki uznaje za bardziej godnego wiary i zaufania...


    No właśnie - czemu zakładacie z góry, że w COŚ, lub w KOGOŚ TRZEBA KONIECZNIE WIERZYĆ??? Jestem ateistką, podobnie jak część mojej rodziny i znajomych..wbrew pozorom, nie jesteśmy taką "rzadkością", jak się niektórym wydaje. Nie wierzę w Boga, nie wierzę w życie po śmierci. Wierzę natomiast, że człowiek ma przodków wspólnych z małpą, bo zostało to udowodnione naukowo, wierzę, że Wszechświat powstał parę miliardów lat temu, skoro poziom dzisiejszej wiedzy i nauki to sugeruje..wierzę, że najprawdopodobniej nie jesteśmy sami we Wszechświecie, że są inne cywilizacje. Jak interpretujecie, Wy wierzący, zapisy w Biblii o powstaniu człowieka i świata, skoro nauka mówi coś zupełnie innego..tak, ktos mi tu zaraz napisze, że Biblii nie wolno interpretować dosłownie - pewnie - trzeba tak wszystko poskładać żeby pasowało do całości, nie?
  4.  permalink
    Po pierwsze - dziewczyny za chwile koncze i zapewne nie dam rady odniesc sie do wszystkiego co warto byloby tu poruszyc i co mialbym nawet ochote przedyskutowac. Nie ma tu zadnego drugiego dna - po prostu i tak jestem tu z wami znacznie dluzej niz moglem sobie na to pozwolic. Ale bylo z pewnoscia warto i bardzo sobie cenie te rozmowe. Moze bedzie kiedys jeszcze jakas okazja...
    igan
    Nie pisalem ze ludzie mowiacy o sobie "jestem niewierzacy", " nie wierze w Boga", "jestem ateista" to jakas wielka rzadkosc. Twierdze jednak ze ludzie ktorzy tak o sobie mowia w sposob rozumny, przemyslany, ktorzy maja uporzadkowany poglad na swiat , na zycie , na smierc, na cierpienie, na niesprawiedliwosc, na sens swojego zycia, na sens zycia innych ludzi to rzadkosc, wielka rzadkosc. Jesli osoby niewierzace, ateisci o takich fundamentalnych sprawach porozmawialyby nap tu w tym watku to ja czytalbym taka dyskusje z ogromnym zainteresowaniem.
    Katolik piszemy przez male "k". To nie zlosliwosc ale uwaga ktora moze sie komus przydac. Wyznania piszemy z malej litery. Czyli jesli ja napisze "żyd" to mam na mysli osobe wyznającą konkretna religie a jesli napisze "Zyd" to chodzi mo o osobe określonej narodowosci. Czyli Polak ale katolik :-)
    Jesli ktos jeszcze poza toba odniosl wrazenie ze chodzilo mi o to zeby dziwolagi i inne rzadkie okazy wystawiac w cyrku to zapewniam ze sie niedokladnie zrozumielismy i ze pewnie w pospiechu wyrazilem sie nienajszczesliwiej. Przepraszam.
    Nie wiem czy w Polsce latwo jest spotkac katolika. Jesli mi napioszesz kogo uwazasz za katolika, kogo nazywasz katolikiem to odpowiem czy wg mnie takich ludzi latwo czy trudno spotkac :-)
    Tak, dobrze czytasz. Matematyka jest nieudowadnialna :-)) Np jej czesc zwana geometria opiera sie na tzw aksjomatach czyli twierdzeniach ktorych sie nie udowadnia, ktore uznaje sie za prawdziwe bo udowodnic ich sie nie da :-)
    Sa rozne systemy aksjomatow a wiec i rozne geometrie. Najbardziej znana, klasyczna geometria euklidesowa oparta jest na 5 takich nieudowadnialnych twierdzeniach. Znacznie mlodszy system Hilberta zawiera 21 czy moze 20 takich aksjomatow :-)
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    igan: No wlasnie jakiemu Bogu wierzysz? Skad, od kogo wiesz jaki On jest? Skad , od kogo wiesz co mowi, co Mu sie podoba, do czego cie zaprasza a przed czym przestrzega? Od kogo wiesz jak poznac co jest Jego a co nie Jego wola?

    Temu jednemu, jedynemu. Jaki jest, wiem przez aproksymację wszystkiego co dobre, piękne, mądre i pełne miłości. Wszystko to, czego w życiu doświadczyłam w tej materii jest jedynie maleńkim ziarenkiem tego, jaki jest Bóg. Poznaję Go wprost, a raczej te okruchy, jakie jestem w stanie dostrzec poprzez moją nieczystość i zabieganie.
    tom_lukowski: Najpierw to zamkniecie. Nie wiem jak je rozumiesz. Ja mam wrazenie nie jestem zamkniety i nie czuje sie przez Koscol zamykany. Np jeden z ojcow zalozycieli Kosciola, swiety Pawel z Tarsu napisal "wszystko mi wolno ale nie wszystko przynosi korzysc" To w kocu nie tylko slowa Pawla ale takze Slowo Boga. Jesli zamknieciem drogi poszukiwan nazywasz to ze Kosciol naucza np ze cos tam zabija, cos tam unieszczesliwia, cos tam burzy, cos tam niszczy malzenstwo, rodzine, swiat to rzeczywiscie Kosciol to robi ale ja bym tego nie nazwal zamykaniem drogi poszukiwan.

    OK, zgadzam się. Dlatego biorę na siebie odpowiedzialność za to skrzywdzenie samej siebie. Bóg i dobroć są dla wszystkich ludzi, także tych wyznających inne religie, czy ateistów. Prawda?
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  5.  permalink
    Doro dla mnie swiatopoglad, filozofia, etyka, logika dotycz spraw bardzo zyciowych, przyziemnych. Dla mnie spraw smierci, cierpienia, milosci, pocztku i konca ludzkiego zycia to sprawy bardzo przyziemne, bardzo mocno wplywajace na to jak wyglada nasz swiat, nasze zycie, nasze prawo, nasza cywilizacja, kultura.
    W filozofii, etyce, teologii podobnie jak w matematyce wiekszosc rzeczy byc moze da sie udowodnic ale te naprawde podstawowe na ktorych opiera sie cala nasza wiedza udowodnic sie nie dadza. To czy uwierzysz ze ludzkie zycie zaczyna sie od poczecia czy tez uwierzysz ze zaczyna sie np 50 dni po poczeciu albo w momencie przeciecia pepowiny ma ogromne znaczenie na codzien, w wielu "przyziemnych sprawach".
    Inna rzecz. W logice klasycznej zaklada sie ze jakies zdanie moze byc prawdziwe albo falszywe. Jesli nie jest prawdziwe to musi byc falszywe. Moze byc tez inna logika w ktorj jesli powiem " to nie jest prawda" nie bedzie oznaczalo ze "to jest falsz". Moze i metnie o tym pisze ale jesli nie wierzysz w logike i je prawa to zadna dyskusja, zadna rozmowa na jakikolwiek temat nie bedzie praktycznie mozliwa. Ja powiem ze Bog jest i przyznasz mi racje. Kolezanka aneczki powie ze Boga nie ma i tez powiesz ze ma racje. W sadzie np to wazne czy swiadek mowi prawde czy nie mowi prawdy...
    Teraz o sumie katow w trojkacie :-)) To ma ogromne znaczenie praktyczne, nie tylko w matematyce ale w tym jak opisujemy, jak rozumiemy nasz swiat. Np byl tki matematyk Łobaczewski. Zbudował geometrie oparta nie na 5 ale na 4 nieudowadnialnych zalozeniach. W jego geometrii suma katow w trojkacie jest mniejksza niz 180 stopni. Bardzo bys sie zdziwila gdyby ktos stosujac sie do tej geometrii robil stol, grodzil dzialke, przygotowywal wykroje do twojej sukienki :-)))
  6.  permalink
    Napisałeś
    tom_lukowski: Poza tym z pewnoscia ateista to wielka rzadkosc
    , jest to zdanie niezbyt skomplikowane; zarzucasz mi, że nie znaczy to co znaczy, czy twierdzisz, że tego nie napisałeś? Wiesz, nie będę wchodzić w zagadnienia aksjomatów, aż taka mocna z matematyki nie jestem; z tego co pamiętam miałam głównie 4 z matmy ;-) Taa, zawsze TAKIE dyskusje tak się kończą - jest odbijana piłeczka - nie można udowodnić istnienia Boga, więc zaraz wytkniemy Wam, ateistom, że wiele rzeczy, nawet matematyka jest też nieudowadnialna! Tak jak napisałam wcześniej, nie będę wchodzić w szczegóły aksjomatów (chociaż przy pierwszej lepszej okazji obiecuję sobie trochę o tym poczytać). Generalnie, matematyka, jako Królowa Nauk, jest bardzo logiczna i możliwa do udowodnienia (jakoś słowo "udowadnialna" ciągle mi się podkreśla - może nie jest poprawne?;-)). Zostało udowodnionenaukowo, że człowiek ma przodków wspólnych z małpą, albo, że świat nie został stworzony w sześć dni..jak pogodzisz TO z zapiskami w Biblii? Kiedy dzieje się coś dobrego, np ktoś przeżyje katastrofę, albo zwalczy raka, to często słyszymy, że to jest "dzięki Bogu; Bóg go uratował itd"...a kiedy np. giną dzieci to przez co? Dlaczego Miłościwy Bóg ich nie uratuje i pozwoli żeby ludzie umierali, chorowali itd, itd. Jaki ma cel Bóg w tym, że niewinny człowiek straci życie, a ktoś, kto mu je odbiera czasem nawet nie trafi za kratki? Dla mnie to jest bardzo jednostronne i niekonsekwentne. Fakt, mea culpa, napisałam katolik przez duże K; albo się zapędziłam po tym Polaku, albo mam może podświadomie trochę więcej szacunku dla katolika, niż niejeden katolik dla ateisty...
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Napisałeś

    tom_lukowski: Poza tym z pewnoscia ateista to wielka rzadkosc

    , jest to zdanie niezbyt skomplikowane; zarzucasz mi, że nie znaczy to co znaczy, czy twierdzisz, że tego nie napisałeś? Wiesz, nie będę wchodzić w zagadnienia aksjomatów, aż taka mocna z matematyki nie jestem; z tego co pamiętam miałam głównie 4 z matmy ;-) Taa, zawsze TAKIE dyskusje tak się kończą - jest odbijana piłeczka - nie można udowodnić istnienia Boga, więc zaraz wytkniemy Wam, ateistom, że wiele rzeczy, nawet matematyka jest też nieudowadnialna! Tak jak napisałam wcześniej, nie będę wchodzić w szczegóły aksjomatów (chociaż przy pierwszej lepszej okazji obiecuję sobie trochę o tym poczytać). Generalnie, matematyka, jako Królowa Nauk, jest bardzo logiczna i możliwa do udowodnienia (jakoś słowo "udowadnialna" ciągle mi się podkreśla - może nie jest poprawne?;-)). Zostało udowodnionenaukowo, że człowiek ma przodków wspólnych z małpą, albo, że świat nie został stworzony w sześć dni..jak pogodzisz TO z zapiskami w Biblii? Kiedy dzieje się coś dobrego, np ktoś przeżyje katastrofę, albo zwalczy raka, to często słyszymy, że to jest "dzięki Bogu; Bóg go uratował itd"...a kiedy np. giną dzieci to przez co? Dlaczego Miłościwy Bóg ich nie uratuje i pozwoli żeby ludzie umierali, chorowali itd, itd. Jaki ma cel Bóg w tym, że niewinny człowiek straci życie, a ktoś, kto mu je odbiera czasem nawet nie trafi za kratki? Dla mnie to jest bardzo jednostronne i niekonsekwentne. Fakt, mea culpa, napisałam katolik przez duże K; albo się zapędziłam po tym Polaku, albo mam może podświadomie trochę więcej szacunku dla katolika, niż niejeden katolik dla ateisty...
  7.  permalink
    igan wiem ze pieszesz o sobie ze jestes ateistka ale napisalas ze wierzysz w mnostwo rzeczy ktorych nie da sie udowodnic. To co napisalas o malpie, o wieku wszechswiata, o tym ze nie jesmy sami to tak naprawde sa ciegle teorie, pewne hipotezy oparte na ogromnej ilosci zalozen ciagle niemozliwych do udowodnienia. Jesli kiedys naprawde chlopcy odkryja ze cokolwiek moze poruszac sie szybciej niz swiatlo to cala nasza wiedza runie , cale nasze wyobrazenia o wszechswiecie zostana wywrocone do gory nogami.
    Ja nie twierdze ze w tych sprawach nie masz racji ale jest dla mnie jasne ze uwierzylas konkretnym ludzim w mnostwo konkretnych zalozen ktorych nikt nie jest w stanie udowodnic. Nie mam pretensji, nie atakuje tylko bardzo spokojnie stwierdzam ze jestes osoba bardzo wierzaca. Wierzysz w konkretne rzeczy nie do udowodnienia. Wierzysz konkretnym ludziom i nie jestes w stanie sprawdzic tego co twierdza. Tak jest dobrze. Trzeba komus wierzyc i trzeba w cos wierzyc. Inaczej nie da sie zyc. Patrzysz w lusterko wsteczne i jesli nie masz w nim nikogo to wyprzedzasz. Czasem jednak okazuje sie ze obrazowi w lusterku wstecznym nie nalezalo ufac.
    Napisalem wczesniej - to wazne czy suma katow trojkacie ma 180stopni czy nie, to wazne czy zycie ludzie zaczyna sie od poczecia czy od narodzin, czy czlowiek umiera, przestaje byc czlowiekiem gdy jego serce przestaje bic czy w innym momencie, to wazne czy wrzaca woda ma 100 st. C. Wszystkiego nie sprawdzisz - musimy komus zaufac np piekarzowi ktory upiekl bulki, jakie zjadlas na sniadania, czy pracownikow stacji uzdatniania wodu ktora masz w kranie. Kazdy w cos i komus wierzy. Nawet niewierzacy :-)))
    Mim zdaniem warto jedynie rozmawiac o tym komu i na jakiej podstawie warto wierzyc bardziej a komu mniej :-)
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 23rd 2012 zmieniony
     permalink
    tom_lukowski skoro jesteś taki dobry z matematyki i aksjomatów, to pewnie słyszałeś też o wybitnym matematyku i filozofie XX wieku Bertrandzie Russellu. Zachęcam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z bardzo ciekawym esejem, pt.Dlaczego nie jestem chrześcijaninem.

    Treść doklejona: 23.05.12 15:42
    tom_lukowski: Ja nie twierdze ze w tych sprawach nie masz racji ale jest dla mnie jasne ze uwierzylas konkretnym ludzim w mnostwo konkretnych zalozen ktorych nikt nie jest w stanie udowodnic. Nie mam pretensji, nie atakuje tylko bardzo spokojnie stwierdzam ze jestes osoba bardzo wierzaca. Wierzysz w konkretne rzeczy nie do udowodnienia. Wierzysz konkretnym ludziom i nie jestes w stanie sprawdzic tego co twierdza. Tak jest dobrze. Trzeba komus wierzyc i trzeba w cos wierzyc. Inaczej nie da sie zyc. Patrzysz w lusterko wsteczne i jesli nie masz w nim nikogo to wyprzedzasz. Czasem jednak okazuje sie ze obrazowi w lusterku wstecznym nie nalezalo ufac.


    .....a dla mnie jest jasne, że z braku konkretnych argumentów próbujesz na mnie jakiś pseudopsychologicznych zagrań o jakimś wstecznym lusterku...proszę...uwierzylas konkretnym ludzim w mnostwo konkretnych zalozen ktorych nikt nie jest w stanie udowodnic. Nie mam pretensji, nie atakuje tylko bardzo spokojnie stwierdzam ze jestes osoba bardzo wierzaca. Wierzysz w konkretne rzeczy nie do udowodnienia. Wierzysz konkretnym ludziom i nie jestes w stanie sprawdzic tego co twierdza. To Ty uwierzyłeś konkretnym ludziom, że Bóg istnieje, to Ty żyjesz według dogmatów, które ja odrzucam, bo NIE WIERZĘ. Moi rodzice dali mi wolną rękę - nie zabraniali chodzić do kościoła ani na "lekcje" religii; nie narzucali mi żadnych schematów, za co jestem im bardzo wdzięczna.To wszystko co napisałeś do mnie i o mnie i co ja zacytowałam, odnosi się do Ciebie, nie do mnie.

    Treść doklejona: 23.05.12 16:05
    tom_lukowski: Wszystkiego nie sprawdzisz - musimy komus zaufac np piekarzowi ktory upiekl bulki, jakie zjadlas na sniadania, czy pracownikow stacji uzdatniania wodu ktora masz w kranie. Kazdy w cos i komus wierzy. Nawet niewierzacy :-)))


    ...a ja myślałam, że ten wątek dotyczy wiary (lub braku wiary) w Boga...nie wiary w piekarza, czy hydraulika ;-) Sprawdź sobie może znaczenie słowa ateista; albo ja zrobię to za Ciebie:

    ateista - nie wierzący w istnienie Boga a. bogów, zwolennik ateizmu, poglądu odrzucającego wiarę w Boga i przeczącego istnieniu wszelkich sił nadprzyrodzonych....Hmm, czytałam dokładnie tę definicję..niczego o zaufaniu piekarzowi czy upiekł dobre bułki nie znalazłam..;-)
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Matematyka jest udowadnialna i logiczna sama w sobie. Opierając się na założeniach przyjmujemy tezę, którą można udowodnić. Tylko że owo twierdzenie matematyczne bazuje na ZAŁOŻENIACH, które nijak udowadnialne nie są, gdyż z definicji są założeniami.
    Osobiście uwielbiam matematykę, bardzo też lubię wszystkie nauki przyrodnicze, ale daleka jestem od ograniczenia mojego poznania li tylko do poszukiwań naukowych. Uważam, że nauka (rozum) i religia (serce) to dwie nogi, na których człowiek stabilnie może stać i się poruszać.
    Ale jestem zdania, że niezależnie od tego, jaką sobie kto przykleja etykietkę i pod jakim światopoglądem się podpisuje, to wszyscy jedziemy na tym samym wózku, jesteśmy zdolni przeżywać wszystkie wyższe uczucia i choćby nie wiem jak się ktoś zarzekał, każdy ma jakieś tam swoje wewnętrzne życie religijne.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  8.  permalink
    Dziewczyny naprawde musze konczyc. Obiecuje sobie i wam ze to moj ostatni post, w kazdym radzie dzis i chyba w najblizszym czasie.
    Podtrzymuje ze ateista ktory ma logicznie uporzadkowany pomysl na swiat to wielka rzadkosc natomiast ludzie ktorzy mowia o sobie jestesmy ateistami, nie wierzymy sa czesto spotykani ale zwykle nie zdaja sobie sprawy ze wierza w mnostwo bardziej zdumiewajacych rzeczy niz Bog, niebo, pieklo :-)) Jesli bedzie kiedys okazja to podpowiem jak chrzescijanie rozumieja sens ludzkiego niezawinionego cierpienia, smierci itp. Chetnie dowiem sie tez co o tym mowia ateisci :-)
    Zaden rozsadnie wierzacy a juz na pewno chrzescijanin nie mowilby ze jesli stanie sie cos dobrego to "dzieki Bogu" a jak cos zlego to "Bog sie odwrocil". To sie po prostu kloci ze zdrowym rozsadkiem a nie tylko z nauczniem Kosciola czy Biblia. Przeciez chrzescijanstwo zalozyl Jezus z Nazaretu. Czlowiek niewinny, sprawiedliwy, tak bliski Boga ze blizej sie nie da i zostal zakatowany na smierc. Chrzescijanin milaby twierdzic ze to bylo wbrew Bogu?
    Teraz o indoktrynacji.
    Zwracam uwage na pewien drobiazg w sumie zabawny. Jesli ja lub czyis rodzice mowia "jest Bog" to czesto bywa to nazywane indoktrynacja.
    Jesli ktos inny lub inni rodzice mowia "nie ma Boga" to to juz oczywiscie nie jest zadna indoktrynacja :-)) Otoz moim skromnym zdaniem i tu i tu mamy do czynienia z gleboka wiara, z ludzmi gleboko wierzacymi :-) Jedni po prostu wierza ze Bog jest a drudzy wierza ze Boga nie ma :-) Oczywiscie mozna twierdzic ze jeden z tych pogladow nie jest oparty na zadnych nieudowadnialnych twierdzeniach, ze jest udowodniony przez nauke ale to oznaka jeszcze wiekszej wiary :-)))

    Podtrzymuje ze kazda nauka , a wszczegolnosci krolowa nauk opiera sie na twierdzeniach, na zalozeniach ktorych nie mozna udowodnic. Pisalem o tym sporo i nie chce sie powtarzac bo to chyba dosc w sumie oczywista sprawa - nie da sie wszystkiego udowodnic. Bardzo mnie np ciekawi kto i jak udowodnil ze mamy z malzpa wspolnec=go przaodka. Mozna jedynie prezentowac taka teorie (ja np sie z nia zgadzam) i twierdzic ze to jest prawdopodobe przy okreslonych zalozeniach. Nie wszyscy lubimy matematyka, ja to rozumiem :-) Podam zatem przyklad z fizyki. Nie mozna twierdzic ze droga to jest predkosc razy czas. To jest prawdziwe tylko przy pewnych zalozeniach. Jesli sie na nie nie zgodzimy to ten prosty wzor straci sens. Nikt mi tu jeszcze tez nie napisal jak naukowo ateisci udowadniaja prosta rzecz - kiedy zaczyna sie i konczy ludzkie zycie.
    Zeby rozmawiac o katolikach , o szacunku do katolikow warto wczesnie napisac co do kogos znaczy slowo katolik. To trudne slowo, obce i bywa bardzo roznie rozumiene. Czesto w ogole bywa nie rozumiane :-)
    Na koniec slowo do tego co napisala jaca
    Napisalas ze jest jeden, jedyny. Skad to wiesz ze jest jeden? Pojedyncze egzemplarze w naturze to jednak rzadkosc :-)))
    Jak rozumiem twierdzisz ze To uosobienie wszystkiego co piekne, dobre, pelne milosci. No dobrze ale co ze smiercia dzieci nienarodzonych, z bezdzitnoscia, smiercia glodowa, tsunami, Oswiecimiem? Co z krzyzem?
    (Spokojnie, to tylko retoryczne pytania i nie oczekuje na nie odpowiedzi)
    Napisalas "poznaje Go wprost"... Naprawde? Poznajesz Boga bezposrednio, osobiscie. Z twojego doswiadczenia wynika ze jest dobry, sprawiedliwy, pelen milosci? Poza tym masz sporo zaufaia do siebie, do wlasnych doswiadczen. Nie komentuje ale pytam delikatnie... Naprawde nie popelniasz bledow, twoje obserwacje , wnoski, decyzje nigdy cie nie wyprowadzily w pole. Naprawde tak myslisz ze twoje osobieste doswiadczenia, twoja wiedza, twoje rozumowanie sa bardziej godne zaufania niz ludzi ktorych cenisz, ktorzy ci imponuja, ktorzy sa uznanymi autorytetami w swoich dziedzinach? jesli rzeczywiscie tak mozno wierzysz sobie to przyznaje zr to znacznie silniejsza wiara niz tych ktorzy wierza naukowcom, podrecznikom, dorobkowi ludzkosci :-)))
    Nie czepiam sie, naprawde. Wydaje mi sie jednak wazne podkreslenia ze zycia mamy jedno ( ta ja przynajmniej wierze :-)))) i ze bledy w tym zyciu bywaja bolesne, trudne do naprawienia. Trzeba komus zaufa -no nie wiem , np sobie, Kosciolowi, ludzom wierzacym Bogu, ludziom wierzacym ze Boga nie ma, rodzicom, madralom z internetu:-)... Komus trzeba. jestesmy na to skazani. Wa rto jednak mocno przemyslec to komu uwierzymy i co jakis czas weryfikowac czy to w co wierzymy i to komu wierzymy odpowiada naszym kryteriom zaufania.
    Tyle poki co.
    Raz jeszcze dziekuje wam wszystkim pieknie za te kilka godzin :-)
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    tom_lukowski: Podtrzymuje ze ateista ktory ma logicznie uporzadkowany pomysl na swiat to wielka rzadkosc natomiast ludzie ktorzy mowia o sobie jestesmy ateistami, nie wierzymy sa czesto spotykani ale zwykle nie zdaja sobie sprawy ze wierza w mnostwo bardziej zdumiewajacych rzeczy niz Bog, niebo, pieklo :-))


    ...a ja podtrzymuję, że powinieneś jeszcze raz sprawdzić znaczenie słowa ateista: nie jest to człowiek, który w NIC nie wierzy, tylko człowiek, który nie wierzy w istnienie Boga a. bogów. Ja wiem, że jestem ateistką, ale Ty najwyraźniej nie znasz znaczenia tego słowa.
    A propos indoktrynacji..to nie jest tylko tak, że rodzic mówi dziecku "jest Bóg"; dziecko jest zaprowadzane do kościoła, uczestniczy w mszach, spowiedziach, przyjmowaniu kolęd, przyjmowaniu sakramentów Komunii Świętej, itd, itd. Osobiście uważam, że paromiesięczne dziecko, które jest chrzczone, mało tego nawet 9 letnie dziecko przystępujące do sakramentu Komunii Świętej, nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia tego faktu; nie ma jeszcze świadomości czym jest wiara i jakie jest jego ustosunkowanie się do religii w ogóle. Moje dziecko nie jest ochrzczone i nie będzie..chyba że samo kiedyś zechce jako dorosła i w pełni świadoma osoba.
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    tom_lukowski: ...Otoz moim skromnym zdaniem i tu i tu mamy do czynienia z gleboka wiara, z ludzmi gleboko wierzacymi :-) Jedni po prostu wierza ze Bog jest a drudzy wierza ze Boga nie ma :-)

    idąc tym tokiem rozumowania to tak jakby powiedzieć że niegranie w piłkę jest takim samym sportem jak granie w piłkę

    spodziewałam się że pojawi się tom ze swoim pojmowaniem świata i niewiary i że będzie nam tłumaczył że jesteśmy wierzące i szczerze mówiąc to jestem zdziwiona że tak późno tom tu zajrzałeś....
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMay 23rd 2012
     permalink
    Odpowiem Ci Tomie, chociaż pewnie tego nie przeczytasz, skoro bierzesz urlop od forumowania. Otóż masz rację, nie mogę całkowicie zaufać swojemu rozumowi - i nie przy pomocy tegoż narzędzia poznaję, czy odkrywam Boga. Piszesz, że musimy uczyć się, zaufać komuś większemu od siebie, rozumiem, że masz na myśli ludzi, skoro bezpośredni kontakt z Bogiem uważasz za niepewny. Ja chętnie korzystam z doświadczeń tych, którzy byli bliżej, poznali więcej, dokonali czegoś, czego ja nigdy w moim życiu nie dokonam. Ale niestety, nie potrafię zaufać w 100% żadnemu człowiekowi. Przyjmuję więc te informacje jako założenia. Jestem w stanie ogarnąć wiele możliwych dróg, nawet tych sprzecznych. Sprzeczności nie stanowią dla mojej logiki problemu. Tłumaczę je sobie jako wynikające z innego przyjętego układu odniesienia, tak jak w matematyce czy fizyce pewne prawa w jednym układzie odniesienia mogą być niespełnione w innym. Każdy człowiek ma swoje indywidualne życie, doświadczenia, nawyki kulturowe. Stąd te sprzeczności. Ale jeśli tak dobrze się wgłębić, to wszyscy w zasadzie mówią o tym samym, dążą do tego samego. Dlatego to, co mówią prorocy, mistycy, Kościół, równie dobrze może być odkryte przeze mnie, w moim małym indywidualnym światku. Pewnie stwierdzisz, że porywam się z motyką na Słońce, że dążę do czegoś, co mnie przerasta. Ale zobacz, Bóg jest ojcem zarówno Chrystusa, jak i moim, Twoim i pijaczka, który myśli skąd użebrać na kolejną flaszkę.
    No a co do zła na świecie - według mnie wynika ono z odwrócenia uwagi. Człowiek szczęśliwy, dobry i mądry nie krzywdzi innego człowieka. Ludziom brakuje miłości, uwagi i troski. Stąd skupiają się na sobie samych, a to prowadzi do zapętlenia. Bo im bardziej chcą, im bardziej są w sobie zakrzywieni, tym mniej dociera do nich tego, co naprawdę ich kocha i obejmuje. Stąd Oświęcim, stąd wojny, kłótnie i nieporozumienia. Co zaś tyczy cierpienia niespowodowanego bezpośrednio przez człowieka - ja mam na ten temat swoją teorię, z którą możesz się nie zgodzić. Według mnie, życie to lekcja. Czasem trudna to lekcja, ale konieczna. Śmierć nienarodzonych, to najczęściej lekcja dla ich rodziców. Tsunami, trzęsienia ziemi, powodzie - są lekcją dla ludzi, których dotykają. Można to także rozpatrywać w kategoriach kary, czy raczej rezultatu jakichś przewinień. To też jest prawdą, ale osobiście wolę koncepcję lekcji, bo dzięki niej można zrobić coś więcej. Zresztą, nie ma jednej odpowiedzi. Ja straciłam dziecko w 10 tc i znam tego przyczynę. Wszystko ma odpowiedź, czasem tylko ciężko ją znaleźć. Czasem trzeba przestać szukać, żeby się pojawiła. Dla mnie życie jest żywe, nie jest sztywno ustalone, wszystko w pewien sposób wpływa na wszystko inne.
    A tak kończąc, muszę Ci napisać, że ja osobiście nie wierzę, że człowiek pochodzi od małpy :)))
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 24th 2012 zmieniony
     permalink
    jaca_randa: A tak kończąc, muszę Ci napisać, że ja osobiście nie wierzę, że człowiek pochodzi od małpy :)))


    Człowiek nie tyle pochodzi od małpy, co ma wspólnych z małpą przodków. Tak wynika z teorii ewolucji, która wydaje mi się dużo bardziej prawdopodobna i logiczna, niż to, że człowieka stworzył Bóg, kogoś tam z gliny, a kogoś z czyjegoś żebra, czy jak to tam szło...

    Treść doklejona: 24.05.12 09:43
    jaca_randa: Tsunami, trzęsienia ziemi, powodzie - są lekcją dla ludzi, których dotykają.


    A jaką lekcję miały wyciągnąć, np dzieci zagazowywane w komorach gazowych obozów koncentracyjnych?? Albo dzieci, które są porywane przez pedofilów i gwałcone? Jeżeli zło i okrucieństwo na świecie ma być "lekcją, dla ludzi, których dotykają" to powinnaś drżeć ze strachu na myśl o spotkaniu z takim okrutnym i mściwym Nauczycielem...
    •  
      CommentAuthorpatyk120
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    igan: dzieci zagazowywane w komorach gazowych obozów koncentracyjnych


    człowiek człowiekowi wilkiem

    Treść doklejona: 24.05.12 13:34
    Jakoś zupełnie nie przemawia do mnie: "gdzie był Bóg gdy..."

    To człowiek człowiekowi wyrządza największą krzywdę. Ma wolną wolę i korzysta z niej jak chce.
    To człowiek niszczy środowisko naturalne. To ma swoje konsekwencje.
    --
    •  
      CommentAuthorfigan
    • CommentTimeMay 24th 2012 zmieniony
     permalink
    patyk120: To człowiek człowiekowi wyrządza największą krzywdę. Ma wolną wolę i korzysta z niej jak chce.
    To człowiek niszczy środowisko naturalne. To ma swoje konsekwencje.
    --


    Zgadzam się w zupełności...dlatego (między innymi) nie wierzę w Boga..bo nie umiałabym pogodzić Jego istnienia z tym co się dzieje na świecie.., tak samo jak nie umiałabym pogodzić istnienia Boga z poziomem dzisiejszej wiedzy i nauki..
    •  
      CommentAuthorFretka_Flynn
    • CommentTimeMay 24th 2012 zmieniony
     permalink
    Danap, po Twoim zniesmaczonym poście o tym, że Twe dziecię zostało wtajemniczone w rytualne i zabobonne "amen" stwierdzam, że chyba będę musiała pozwać do sądu albo wynająć zbirów, żeby dokumentnie załatwili tego, kto powie moim dzieciom, że Mikołaj nie istnieje. :wink: Nie dajmy się zwariować... Choć też chciałabym, żeby moje potomstwo przejęło po mnie moje widzenie świata i wiarę, to ja, skostniały, ortodoksyjny katol godzę się z tym, że dzieci poznają inne perspektywy i wybiorą z nich to, co uznają dla siebie najwartościowsze. Zawsze wydawało mi się, że ateista to człowiek bardziej tolerancyjny i otwarty na świat niż ktoś, kto wierzy. A tu zaskoczenie - taki sam człowiek :smile:

    Treść doklejona: 24.05.12 16:13
    Bóg obdarzył swoje stworzenia wolną wolą. Pozwala im na wybór czy chcą Go kochać czy nie. To, czy w Niego wierzą, też jest dla nich kwestią wyboru. Dla Boga nic się nie zmienia, nie przestał istnieć, bo ktoś stwierdził, że Boga nie ma
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Fretka_Flynn: Bóg obdarzył swoje stworzenia wolną wolą. Pozwala im na wybór czy chcą Go kochać czy nie. To, czy w Niego wierzą, też jest dla nich kwestią wyboru. Dla Boga nic się nie zmienia, nie przestał istnieć, bo ktoś stwierdził, że Boga nie ma


    Zawsze mnie zastanawiało skąd niektórzy są tacy świadomi jaki jest Bóg :wink:
  9.  permalink
    Z Pisma Świętego. Wystarczy poczytać
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Musiałabym najpierw wierzyć w to co jest tam przez ludzi napisane. I skąd oni to mieliby wiedzieć? Poznali Boga?
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Fretka_Flynn: Zawsze wydawało mi się, że ateista to człowiek bardziej tolerancyjny i otwarty na świat niż ktoś, kto wierzy. A tu zaskoczenie - taki sam człowiek

    nie rozumiem skąd takie wnioski, więc napiszę tylko masz rację wydawało Ci się

    Treść doklejona: 24.05.12 20:16
    Fretka_Flynn: Z Pisma Świętego. Wystarczy poczytać


    a z którego Fretko starego czy nowego testamentu...??
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Tak sobie czytam tę dyskusję i chyba czegoś nie rozumiem...
    Danap jasno wyjaśniła skąd potrzeba nowego tematu. A tu zrodziła swego rodzaju przepychanka poglądowa. Ci, którzy mają odwagę powiedzieć głośno,że im nie po drodze z nauczaniem KK muszą się z tego tłumaczyć(???).
    Jeśli komuś potrzebna jest w wiara w Boga bądź nie to niech żyje w zgodzie ze swoim sumieniem. Przecież to chyba o to w życiu chodzi?
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Jaheira: Jeśli komuś potrzebna jest w wiara w Boga bądź nie to niech żyje w zgodzie ze swoim sumieniem. Przecież to chyba o to w życiu chodzi?

    dokładnie
    ale z drugiej strony to dobrze czytać/słuchać "takie" opinie bo w przyszłości możemy zetknąć się z nimi w realu, może chociaż trochę przygotuję się na przyszłość ;)
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Czytałam pismo święte i pamiętam, że wielokrotnie towarzyszyło mi przy tym uczucie niesmaku- bynajmniej nie przy opisach grzeszników, tylko przy samej naturze boga, który jak dla mnie na tych kartach wcale nie jawi się jako ktoś miłosierny.
    I rozumiem to, co chciała powiedzieć usilnie igan, a czego nie dopuszczał tom. Nie wiem, dlaczego tak usilnie zakłada się, że ateista nie wierzy w nic. Ateista nie wierzy w boga, ani w ideologię religijną, związaną z tym mistykę itp. Nie w matematykę, fizykę czy geografię. Dla mnie również wytłumaczenie ewolucjonizmu jest o wiele bardziej prawdopodobne niż glina czy palec boży, no ale okej.
    A co do chrztu małych dzieci- czy to ustanowił Chrystus? Czy on został ochrzczony będąc niemowlęciem? O ile dobrze pamiętam był już dorosłym mężczyzną, a wszyscy ludzie dookoła przyjmujący wiarę chrześcijańską również dziećmi nie byli. Wyrosła tradycja, że nagle rodzice chcą swoje dzieci wychować po swojemu i wpoić im (czasem usilnie i nachalnie) to, co moim zdaniem każdy powinien wybrać sobie w życiu sam i sam za to odpowiadać- w końcu chyba tak czynili pierwsi chrześcijanie? Dla mnie chrzest małych dzieci to coś jak wybieranie męża/żony dla własnego dziecka...
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Lexia, po raz kolejny chylę czoła przed Twoją dojrzałością :-)
    --
    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Lexia: Dla mnie chrzest małych dzieci to coś jak wybieranie męża/żony dla własnego dziecka...

    A dla mnie to takie samo wykonywanie władzy rodzicielskiej jak podejmowanie decyzji, do jakiej szkoły mam posłać dziecko. Jeżeli jestem katoliczką i uważam, że to jest dobre, dlaczego nie miałabym w wierze swojego dziecka wychowywać? Tak samo jak uczę go, że przez ulicę przechodzi się na zielonym świetle i że nie można bić kolegów. To nie przekreśla jego możliwości dokonania innych wyborów w przyszłości.
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    luczynka: Jeżeli jestem katoliczką i uważam, że to jest dobre, dlaczego nie miałabym w wierze swojego dziecka wychowywać? Tak samo jak uczę go, że przez ulicę przechodzi się na zielonym świetle

    Nie stawiałabym znaku równości między kwestią wiary a realnym niebezpieczeństwem w ruchu drogowym.
    Tak czy inaczej...ten wątek, jak mniemam, nie powstał po to, by ateiści i wierzący przekonywali się nawzajem, czyja racja jest na górze.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    luczynka: Jeżeli jestem katoliczką i uważam, że to jest dobre, dlaczego nie miałabym w wierze swojego dziecka wychowywać?


    Ale przecież dokładnie tym samym tokiem myślenia rozumują osoby niewierzące. Nie są wierzące i dlaczego nie miałyby swojego dziecka w nie-wierze wychować?
    Ba! Dają swoim dzieciom wybór.
    Pytanie, czy osobom wierzącym łatwo przyszłoby zaakceptowanie,że ich dziecko z dnia na dzień dokonuje apostazji...
    Czytając ten wątek mam wrażenie,że NIE.
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    luczynka: Tak samo jak uczę go, że przez ulicę przechodzi się na zielonym świetle i że nie można bić kolegów.


    Tylko jeśli w przyszłości Twoje dziecko będzie przechodziło na czerwonym świetle czy doprowadzało do bójek to poniesie konsekwencje prawne. Dla mnie, podobnie jak dla sushi porównywanie tych dwóch zjawisk to marny cel. Zagrożenie na drodze nie wynika z WIARY że jest zagrożenie ale z tego że ono na prawdę istnieje. A tego czy bóg jest czy go nie ma nie da się udowodnić, w przeciwieństwie do zagrożenia na ulicy.
    --
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Czytałyście? : 10 rzeczy, których nie wiesz o Biblii
    "Bóg zabił na kartach Biblii 2 476 636 osób - w tym m.in. 70 tys. ludzi w Księdze Kronik i 10 tys. Moabitów w Księdze Sędziów. A przykładów jest znacznie więcej."
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    jem, czytałam, tak samo jak fragmenty o gwałtach, przekazywaniu własnej żony na gwałt, współżyciu córek z ojcem w celach prokreacji. Można wymieniać przykłady.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Jaheira: Nie są wierzące i dlaczego nie miałyby swojego dziecka w nie-wierze wychować?
    Ba! Dają swoim dzieciom wybór.

    tak uważasz ?? Ja myślę, że to jednak wybór dokonany przez rodzica, tak jak pisałam wcześniej mam nadzieję że moje dziecko nie przyjmie religii... Właśnie sobie przypomniałam że nie poinformowałam matki że wystąpiłam formalnie z kk- powinnam jej powiedzieć ?
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    ja pamiętam, ze już w dzieciństwie czułam, że coś jest nie tak, byłam wrażliwym dzieckiem i na przykład opowieść, że Abraham oddałby w ofierze swojego syna, nie dawała mi spac po nocach :wink: mialyście podobnie?
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    A ja bym chciała umożliwić moim dzieciom to, czego moi rodzice sami mi nie umożliwili- wybór. Dać im rozmowy, dać poczucie, że zrozumiem ich decyzję, nauczyć ich tolerancji, tego że wiara jest sferą prywatną a nie czymś na pokaz co niedzielę, bo "co ludzie powiedzą". Jeśli mój syn/moja córka powie mi, że wierzy, że znajduje w tym radość, spokój, czuje obecność boga- będę cieszyć się razem z moim dzieckiem, bo będę wiedziała, że samo znajduje w tym szczęście.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMay 24th 2012 zmieniony
     permalink
    danap: Ja myślę, że to jednak wybór dokonany przez rodzica, tak jak pisałam wcześniej mam nadzieję że moje dziecko nie przyjmie religii...

    Z pewnością jest to Twój wybór na dziś. Ale co zrobisz, kiedy Gaja przyjdzie do Ciebie za 15-20 lat i oświadczy Ci,że chce przyjąć sakrament chrztu?
    --
    •  
      CommentAuthorluczynka
    • CommentTimeMay 24th 2012 zmieniony
     permalink
    Jaheira: Pytanie, czy osobom wierzącym łatwo przyszłoby zaakceptowanie,że ich dziecko z dnia na dzień dokonuje apostazji...Czytając ten wątek mam wrażenie,że NIE.

    Ja, czytając ten wątek, mam dokładnie takie samo wrażenie odnośnie niewierzących, gdyby przyszło im się zmierzyć z odwrotną sytuacją (dziecko decyduje się na przyjęcie religii - nieważne jakiej).
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    luczynka, to ja chyba nie pasuję- patrz mój post wyżej.
    --
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeMay 24th 2012 zmieniony
     permalink
    Ja nie miałabym z tym absolutnie żadnych problemów, syn chodzi na religię, do kościoła z babcią. Wręcz chcę, żeby poznał wiarę, żeby móc świadomie zdecydować.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeMay 24th 2012
     permalink
    Tak jak pisałam trzeba chyba zmienić tytuł wątku na "krytyka KRK, Biblii itd" , bo to się w tym wątku dzieje
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.