Poszłam do łazienki eMowi kazałam karmić Dominika. Wracam, mały siedzi marudny w krzesłku, ojciec ogląda zawzięcie TV, słoiczek jak został na stole tak stoi. Ja: Dlaczego go nie nakarmiłeś? Mąż: Nakarmiałem go ale on nie chciał jeść
Coraz bardziej przekonuję się do tego, że mój mąż mógłby napisać nowy słownik j. polskiego
Na środku oceanu spotykają się trzy rekiny. Jeden z nich mówi: - Psiakrew, zżarłem jednego Francuza. Był tak wyperfumowany, że do tej pory czkam jakąś wodą toaletową. Drugi na to: - To jeszcze nic. Ja, zjadłem jakiegoś Rosjanina, chyba to był generał, bo do tej pory w brzuchu dzwoni mi jakieś żelastwo. Te jego medale tak brzęczą, że ryby płoszę... A trzeci rekin mówi: - To jest wszystko nic, koledzy! Ja zżarłem tydzień temu jakiegoś polskiego posła, taki miał pusty łeb, że do tej pory nie mogę się zanurzyć…
Treść doklejona: 10.04.13 22:21 Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę, i zamieszkać w hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej. Mąż miał dłuższy urlop, pojechał więc o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony. Niestety omylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy na poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół. Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie: Do: Moja ukochana żona Temat: Jestem już na miejscu. Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maile do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja. PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco".
Kiedyś bardzo długo pracowałam jako barmanka, bardzo do gustu przypadł mi ten żart i żałuję, że takiej odpowiedzi nie dałam paru mocnym w gębie nadąsanym klientom
Nad rzeką siedzi krowa i pali trawkę. Zadowolona, klimat itd. Podplywa do niej bobr, wychodzi na brzeg i pyta: -Te krowa, co robisz? -AAA, widzisz bóbr, jaram i jest OK -aj troche, jeszcze nigdy nie kurzyłem... -Jasne, Ciągnij i poczuj się cool. Bobr wciągną i zaraz wypuścil. Na to krowa: -Stary, nie tak!!! Ciągniesz i trzymasz go w płucach dłuższą chwile, zreszta najlepiej będzie jak pociągniesz, wskoczysz do wody popłyniesz w dól rzeki i spowrotem i wypóścisz jak wyjdziesz. Jak uradzili tak zrobili. Bobr się zaciągnął, wskoczył do rzeki ale juz po chwili poczół się happy. Wyszedł na brzeg po drugiej stronie, walnął na trawkę i orbituje. Podchodzi hipopotam i pyta: -Te bóbr, co robisz? -Aaaa, widzisz, hipciu, fazuje sobie... -Daj troche, juz dawno nie jarałem -Poplyn na przeciwko do krowy, ona ci da. Hipopotam podpłynął w góre rzeki, wychodzi na brzeg, a krowa wywalila gały i krzyczy: -Bobr, k**wa, wypuść powietrze!!!!!!!!!!!!
Do właściciela klubu go-go przychodzi dziewczyna: - Ja w sprawie ogłoszenia, chciałabym się zatrudnić. - Tańczyłaś już? - Trochę, w szkole. - Pokaż cycki. Dziewczyna bez zbędnych ceregieli podnosi bluzkę, a tam niezłe balony. - Dobra, wejdź na podest i zatańcz przy rurce. Po czterdziestu minutach wygibasów: - Nie nadasz się, za mało, ten, wyrazu. - A ja jeszcze na komputerze umiem. - Co tu, ku#*a, ma komputer do rzeczy? - Bo ja bym chciała w księgowości pracować.
dlaczego panny sa szczuplejsze niz mezatki?? panna wraca do domu, patrzy co ma w lodowce i idzie do lozka mezatka wraca do domu, patrzy co ma w lozku i... idzie do lodowki
Znaleziony w necie opis wymagań współczesnych kobiet:
"Facet doskonały jest przystojny. Ale nie za bardzo, żeby się inne nie oglądały. Po drugie starannie ogolony. Z dwudniowym zarostem. Kolejna sprawa: oczy. To ważne. Oczy muszą być jasne, przejrzyste, uczciwe, najlepiej czarne. Włosy? Długie gęste kręcone, dokładnie przystrzyżone. Blond o zdecydowanej kasztanowej barwie, z lekką łysiną.
Niezbyt wysoki, dwa metry. Szczupły, wysportowany, z brzuchem. Totalny luzak w garniturze. Wydepilowany niczym małpa. W łóżku delikatny jak bestia. Wrażliwiec, poeta, umięśniony jak Schwarzenegger.
Szarmancki. Nieznajomy w podróży powinien taszczyć bagaże. Ale niezbyt ochoczo, bo wyjdzie, że złodziej. Powinien się serdecznie uśmiechać, półgębkiem, najlepiej wcale. Sprawiać wrażenie miłego, stonowanego, odpowiedzialnego wariata.
Świetnie, gdyby był lekarzem. Artystą. Księgowym. Kierowcą rajdowym. Żeby miał psa. To znaczy kota. Świnkę morską. Rybki. Żadnych zwierząt!
Co jeszcze? Musi być inteligentny. Tylko żeby się nie mądrzył! Miły. Ale nie jakiś milutki. Dowcipny, ale nie wesołek. Taki trochę zadziorny, zawadiacki. Hm, typ spod ciemnej gwiazdy Ale z kryształową przeszłością! Chodzi o to, żeby nas po rękach całował, w drzwiach przepuszczał i rachunki płacił. I nie puszył się tym męskim szowinizmem, z cmokaniem w dłoń nie wyskakiwał. I niech pamięta, że jesteśmy niezależne, w końcu stać nas na zapłacenie rachunku! O, żeby mówił komplementy. Tylko, niech nie przesadza. Właściwie, lepiej niech się w ogóle nie odzywa.
Ma być wierny. I zazdrosny jak talib. Niech się jednak nie wtrąca w nasze sprawy, bo i tak ich nie zrozumie. Choć, oczywiście, jest cudownie wyrozumiały.
Podsumowując, Facet idealny to piekielny macho, sto procent mężczyzny, chodzący testosteron. Świetnie gotuje, robi zakupy, zajmuje się dziećmi. Ba! On karmi je piersią."
Na egzaminie profesor przyjaźnie zwraca się do studenta: - Egzamin jest jak teatr - pan jest aktorem, a ja widzem... - To wspaniale! - woła uradowany student. - Zaraz poproszę suflera!
Podczas gęstej mgły nad Seattle zabłądził helikopter. Zdesperowany pilot, krążąc nad wysokim budynkiem, przystawił do szyby kartkę z pytaniem: „Gdzie jesteśmy?”. W oknach budynku pojawiła się kartka z odpowiedzią. „w helikopterze”. Ukontentowany tą odpowiedzią pilot macha widocznym w oknach ludziom na pożegnanie, po czym bez trudu znajduje lotnisko i bezpiecznie ląduje. Siedzący obok drugi pilot pyta zdumiony: - Nie rozumiem, co dała ci ta odpowiedź. - Zorientowałem się, że jestem nad budynkiem Microsoftu, bo otrzymałem technicznie poprawną, ale zupełnie nieprzydatną odpowiedź.
Wchodzi kościelny do kościoła na godzinę przed sumą i widzi jakąś kobiecinę, która klęczy przed figurą i się modli. Przygotowawszy kościół do mszy, poszedł do zakrystii. Po mszy pogasił świece i wychodzi, ale widzi tę samą babinę, jak dalej się modli. Podchodzi do niej i pyta: - A co wy tu, starowinko, tak długo się modlicie? - Zgrzeszyłam, bo ja strasznie klnę i ksiądz kazał mi odmówić pięćdziesiąt zdrowasiek do Św. Piotra. - Ale to jest Św. Antoni, babciu! - No żesz kurwa mać!!! Czterdzieści siedem zdrowasiek w chuj poszło
Treść doklejona: 21.06.13 09:12 Co to jest - zaczyna się na D ma w środku U, kończy się na A i używa dużo papieru.?
~Drukarka.
Treść doklejona: 21.06.13 09:12 Króliczek Ferdek otworzył toaletę z muzyką : Przychodzi lisek Edek : - Hej Ferdek ! -Cześć Edek jakiej słuchasz muzyki ! Lisek na to : -No ja to Rapu ! -Dobrze ! Wszedł załatwił się i poszedł. Przychodzi następny klient tym razem Jeżyk Bob : - Witam Ferdek ! - Hej Bob ! Jakiej muzyki słuchasz ? Jeżyk odp. - Ja to Pop- u ! - ok. Następnie przybiega Mis Alfons i nic nie mówi, wiec Królik pyta go czego on słucha na to Alfons odp.: - Byle czego ! Tylko szybko Kiedy mis wyszedł cała toaleta była w gównie Misa Alfonsa ! Króliczek Ferdek pyta . : - Misiu co się stało ?! Na to Miś - Ty mi idioto hymn narodowy włączyłeś cały czas na baczność stałem !
Przychodzi absolwent wyższej uczelni do biura pośrednictwa pracy i pyta: - Czy jest praca dla absolwenta? - Oczywiście, że tak! Pensja 10.000 zł, komórka i samochód służbowy. - Pani żartuje?! - Sam pan zaczął..
Kierowca został zatrzymany przez policjanta. Kierowca: "O co chodzi?" Policjant: "Jechał pan co najmniej 90 km/h w terenie zabudowanym." Kierowca: "Skądże, jechałem równe 60." Żona: "Kochanie, przecież jechałeś 110!" (Kierowca rzuca żonie gniewne spojrzenie.) Policjant: "Otrzyma pan również mandat za uszkodzone światła stopu." Kierowca: "Nie miałem pojęcia, że są uszkodzone." Żona: "Kochanie, przecież miałeś je naprawić wieki temu!" (Facet znowu rzuca żonie gniewne spojrzenie.) Policjant: "Zauważyłem również, że nie zapiął pan pasów." Kierowca: "Rozpiąłem je jak pan podchodził." Żona: "Przecież ty nigdy nie zapinasz pasów kochanie." Kierowca odwraca się do żony i krzyczy: "ZAMKNIJ SIĘ WRESZCIE!" Policjant pyta się żony: "Czy mąż zawsze tak na panią krzyczy?" Żona: "Nie, tylko wtedy gdy jest pijany."
Małżeństwo z 23-letnim stażem wybrało się na urlop na Jamajkę. W trakcie zwiedzania wyspy Boba Marleya weszli do sklepu obuwniczego. - Heloł, maj frend - mówi sprzedawca w dredach. - Kolega z Polśki? Okej. Kupcie klapećki. Siuper klapećki. Zwykłe za 5 dolarów, a klapećki do seksiu - za 10. - A jakie to są dla seksu? - zainteresowała się żona. - Kolega ziakłada klapećki i nagle ma siłę na sekś. I kocha się tak długo, aś klapećki nie spadną. Przimierziś kolega? - Rysiek, przymierzaj! Facet rad, nie rad zakłada klapki. Nagle... prostuje się, mięśnie mu się napinają. W oczach pojawia się błysk pożądania, jaki żona nie widziała od 20 lat. W spodenkach zaczyna mu rosnąć... rosnąć... rosnąć! Facet nagle chwyta Jamajczyka, zdejmuje mu majty i zaczyna gwałcić na ladzie. Sprzedawca zaś drze się na cały sklep: - KO-LE-GA! NIE NA TĘ NO-GĘ ZA-ŁO-ZI-ŁEŚ! KO-LE-GA!