Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.


jakbym jej siłą założyła - to by się chyba zapłakała na śmierć, a tak to po 5 minutach gacie założone, że niby sama na to wpadła
[/url
[/urlTylko właśnie nie wiem czy przyjąć taktykę tłumaczenia jej (czy to w ogóle ma sens?) czy ignorowania


no to u nas zastanawianie trwało 1,5h:) Ja tam się z nią szarpać nie zamierzam i odpuszczam, chce latać z tyłkiem gołym, to lata. Tylko właśnie nie wiem czy przyjąć taktykę tłumaczenia jej (czy to w ogóle ma sens?) czy ignorowania. Ona po tym czasie, przyszła, ubrała się i był luz. Także chyba musiała sprawdzić co jej da to, że będzie robić po swojemu.
Czyli jeśli np. wiem, że mam wyjść o 9:00, a ubieranie trwa 1,5 godziny to o 7:00 oświadczyłabym, że czas się ubrać, żeby dziecku i sobie dać czas.
dzięki Ci Kasiu za te słowa


[/url]
[/url]

No fajnie, a gdybyś musiała wyjść o 6:30? I tak codziennie.
Codziennie o 6:30 wychodzę do pracy. Z Adasiem. Biorę go w krzyżowy ogień sposobów 

ale również jak suszka napisała... wstawac codziennie np o 4.30 jak wyjść musze o 6.30 a mogla bym pospac jeszcze godzine...
ale gdybym zobaczyła, że te pół godziny daje nam spokojniejszy ranek, bo tyle Adasiowi potrzeba, to byłabym gotowa wstawać o 5:00

często z poślizgiem
Ciekawe, czy tak samo radosna byłabyś z dwójką dzieci
Jak zwykle net nie oddaje takich niuansów
Na to pozwolić nie każdy sobie może.
Wychodzę z założenia, że wszyscy musimy rano się spiąć i wyjść o określonej godzinie, bo ja muszę być punktualnie codziennie
W rzeczywistości tozazwyczaj około 10 min, rozbitych na okresy 1-3 minutowe, wcale to nam nie dezorganizuje poranka.
Tobie się chyba wydaje, że cały poranek poświęcam na ubranie dziecka
zaczynam ubierać najwcześniej jak mogę czyli od 5:30.
Nieważne, co mi się wydaje. Ważne, że musisz wstać dwie godziny wcześniej, bo, jak sama piszesz:
Winni: zaczynam ubierać najwcześniej jak mogę czyli od 5:30
.
Wychodzę o 6:30, wstaję o 5:20, o 5:30 budzę Adasia i to jest pierwszy moment kiedy próbujemy się ubrać, jak nie wychodzi, zabieram się za swoje zajęcia i próbuję np po śniadaniu. Zawsze coś nam się w końcu udaje ustalić, nie zależy mi by dziecko ubrało się koniecznie od razu po wstaniu, zależy mi by ubrało się przed godziną wyjścia.

Nie wiem gdzie tu hardkor i matka polka poświęcająca swój cenny sen ...
ale gdybym zobaczyła, że te pół godziny daje nam spokojniejszy ranek, bo tyle Adasiowi potrzeba, to byłabym gotowa wstawać o 5:00

Winni: ale gdybym zobaczyła, że te pół godziny daje nam spokojniejszy ranek, bo tyle Adasiowi potrzeba, to byłabym gotowa wstawać o 5:00


) o zgrozo o 5:00, zamiast o 5:20, bo chcę dziecku i sobie dać trochę czasu abyśmy wypracowali sobie spokojnie czas ubierania i wyjścia. No straszne, wstawałam o 5:00 ( niech pomyślę... ) około 5-6 tygodni chyba, teraz nie muszę. Nie miałam ochoty musztrować i ustawiać Adasia od samego rana, wolałam poczekać aż nam się po prostu to samo ułoży, metodą pró i błędów. Kurczę, nie rozumiem, czemu załatwianie takich spraw z dziećmi za pomocą negocjacji, kompromisu czy tymczasowego ustępstwa spotyka się tak często z ironią...
Wiadomo, jak jest w życiu, czasem dzieci współpracują, czasem nie, kreatywność mam nie zna granic i na ogół da się zrobić to wszystko tak, żeby wilk był syty i owca cała. Raczej mało prawdopodobne, żeby istniały dzieci, które robią to codziennie i przez długi okres czasu. Na ogół takie zjawiska są krótkotrwałe i mijają tak szybko, jak się pojawiły. Zatem w tym kontekście też nie widzę problemu, żeby wstać kwadrans wcześniej (tak, mam dwójkę dzieci, tak, wiem co to wczesne wstawanie i wychodzenie z domu).
Raczej mało prawdopodobne, żeby istniały dzieci, które robią to codziennie i przez długi okres czasu. Na ogół takie zjawiska są krótkotrwałe i mijają tak szybko, jak się pojawiły. Zatem w tym kontekście też nie widzę problemu, żeby wstać kwadrans wcześniej


Co do ignorowania, miałam na myśli ignorowanie sytuacji, w sensie, że nie chodzę za nią i nie proszę 100 razy żeby się ubrała.
natomiast w rzadkich sytuacjach kiedy wybuchnie zbuntowanym rykiem i wiem , ze tak czy siak nawet mnie nie slyszy, siadam w pokoju i czekam. W przerwach ryku mówię że jestem i w każdej chwili może przyjść się przytulić.
jak juz sie uspokoi sama biegnie co sil zebym ja utulila. Pozniej na spokojnie omawiamy sytuacje.
Penny, z pyłkiem bym uważała, bo to tak jak miód może mocno uczulać (ja niestety do tych osób należałam jako dziecko), podobno powyżej 3 roku życia luz, ale poniżej lepiej uważać, kiedyś się pediatry o to pytałam jak Gugi tak chorował...
Kurczę dla mnie ten pyłek jest okropny w smaku, jak te dzieci to mogą jeść na sucho to ja nie wiem
Nadia to by ten pyłek jadła garściami, tak jej smakuje :):):)

po co znowu jakieś czepialstwo tu uprawiacie?
nie rozumiem dlaczego czepialstwo?
jedynie były próbą ośmieszenia i ironii, jak sama Suszka przyznała.