Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Winni a może to zaczyna wynikać jednak z tego ze Adaś juz zakumal/przyzwyczail się , że jak dobrze "zagra" to jednak w tym domu go zostawiasz.. najpierw był dzień, dwa... teraz 4 i juz nie pomaga
może ma etap silniejszej potrzeby bycia z mamą a widzi że może to realizować
Winni, chcialas sie wygadac czy potrzebujesz konkretnej porady?
Bo na to drugie to wg mnie masz tylko takie wyjscia:
1. jesli da rade idziesz na wychowawczy.
2. probujesz z innym przedszkolem
3. probujesz wkrecic w opieke kogos innego - babcie, nianie
4. dajesz adasia do przedszkola na sile - ta wersja pewnie u ciebie odpada.

Ewa, sama nie wiem czego potrzebuję
;
nie sądzę by aż tak pamiętał co było kilka dobrych miesięcy temu...
Hania ostatnio (w listopadzie) przypomniała mężowi podczas przejeżdżania przez dzielnicę, przez którą na co dzień NIE jeździmy, że tu był kiedyś jeż na ulicy. Był - w czerwcu albo w lipcu, nie pamiętaliśmy dokładnie kiedy, ale na pewno latem i na pewno nie w sierpniu tam jechaliśmy. I nigdy nie rozmawialiśmy o tym jeżu później. A Hania jest rok prawie młodsza od Adasia.
Danap, a sa sytuacje, ze swiadomie mowisz dziecku NIE?
Agatella, gdybym wiedziała, problemu by nie było. Rzecz w tym, że właśnie nie potrafię pierwszy raz w życiu zlokalizować rzeczywistej potrzeby....
A tego akurat nie rozumiem. Dlaczego?

Winni, ja bym w takiej sytuacji zrobiła to co jest najlepsze dla dziecka w mojej ocenie jako mamy. Ja akurat bym posłała do przedszkola, skoro mówisz, ze musisz iść do pracy.
znajdziesz, prędzej czy później znajdziesz, a najważniejsze jest to że szukasz. I myślę, że samo poinformowanie o tym Adasia że szukasz rozwiązania i że nie potrafisz swoimi zasobami będzie ważne dla niego
Bo to, że ją muszę iść do pracy, niekoniecznie musi być najlepsze dla dziecka...
Winni , ale od zawsze rano bylo ok? Czy bywało jednak że nie?
masz możliwość proby aby np byl na noc u dziadków i stamtąd by oni zaprowadzili?
--
Dla mnie najlepsze dla dziecka jest to żeby mama poszła do pracy i żeby miała za co to dziecko utrzymać.

Dla mnie to jest bardziej skomplikowane, nie takie zero-jedynkowe.
Ja po pojawieniu sie slowa "lucyfer" przestalam dalej czytac
zresztą, chwila spokoju dla nas wszystkich, mały pospal pół godziny, myśmy w trójkę potanczyli i polaskotali. Lepsze nastroje do kolejnego załamania.
Ale ona jest zła, agresywna, zachowuje się tak, że budzi we mnie uczucia, do których sama przed sobą się nie chcę przyznać
Chciałabym JA być zraniona jej smutkiem, ale nie mieć w sobie takich uczuć do własnego dziecka

boże, napisałam to! 
czułam się cholernie bezsilnie. Dużo jeździłyśmy w wakacje nad jezioro, Małą usypiałam w chuście i odkładałam do wózka i miałyśmy czas na kąpiel i zabawy w piachu. U nas nałożyło się aklimatyzacja w przedszkolu, więc stres dla Łucji, ale szczerze ja odetchnęłam.

Miałam dokładnie to samo!!!!
Ba! bałam się, że już jej nie kochamboże, napisałam to!
To co czułam zabijało mnie od środka.
Martynia smutna zrobiła się po 3 m-cach, wcześniej była nadpobudliwa, agresywna - nie moje dziecko!

Boże! Dziewczyny!
Chyba największa siłą w tym wszystkim jest to, ze jestesmy tu razem i możemy podzielić sie naszymi doświadczeniami!
teraz to czasem mam ochotę uciec z własnego domu
Straszne to było i cieszę się, że już to za nami. Straszne i śmieszne, bo przecież dzieci wykochane, wystarane, wyczekane. Teraz jest naprawdę luz. Najwyżej latają za sobą i krzyczą, ale to już naprawdę pikuś.
Kurde blaszka nie gadajcie, że tylko u nas nie było żadnych akcji zazdrościowo wszelakich bo nie uwierzę

