Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015 zmieniony
     permalink
    _Fragile_: Agatella: ze wlasnie dziewczyny tu pisza o tym, ze tak na prawde zalozenia RB nie sa takie nowe i mimo, ze kiedys nikt o tym nie mowil i nie pisal, to nie znaczy nie czul intuicyjnie, ze tak wlasnie nalezy dzieci wychowywac.


    Ale też nikt nie napisał, że uważa że to nowe. Chodzi o pokazanie, że szanowanie decyzji dzieci, liczenie się z ich zdaniem, pochylenie się nad krzykiem, zamiast ignorowania nie wychowa potwora, a wręcz przeciwnie, osobę radosną, uczciwą, szczerą, wdzięczną, empatyczną.
    Wiele razy ten argument był podnoszony plus jeszcze, że nie ma na razie dorosłych dzieci tak wychowanych, więc dopiero za parę lat zobaczymy czy mamy rację.

    Treść doklejona: 17.12.15 11:48
    PENNY: O porozumieniu bez przemocy to się w ogóle dowiedziałam niedawno i chętnie bym zgłębiła tę wiedzę, tylko nie bardzo wiem od czego zacząć .
    --

    Od książek Marshalla Rosenberga.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    PENNY: wielokrotnie było widoczne w zdaniach typu "Ja bym tak nigdy nie zrobiła, nie dyskutowałabym z dzieckiem tyle, tylko ubrała i wyszła" i tak dalej

    Ale to tez nie znaczy ze ktos od razu RB atakuje w calosci. Ja popieram RB, a nie raz z dzieckiem nie dyskutuje i wiem juz dzis ze na pewno beda takie sytuacje ze dyskutowac nie bede . Oczywiscie mam nadzieje, ze bedzie ich jak najmniej. Znam po prostu swoj charakter, jestem osoba dosc zasadnicza i konsekwentna i po prostu ponad moje sily psychiczne sa niektore sytuacje. Nie przeskocze tego.. Choc pewnie bede sie starac.
    Jeszcze inaczej. To ze ktos skrytykuje jakis jeden aspekt, to nie znaczy ze krytykuje cale RB. Ja np.nie wiem, czy wypuszcze dziecko bez czapki (w obawie przed choroba, bo potem jestem z tym sama i jest armagedon w domu, wole wiec zapobiegac). Ale czy to znaczy, ze tylko przez to nie wychowuje w duchu rb?
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015 zmieniony
     permalink
    Agatella, no ja nie o tym jakby pisałam. Wkleiłam ten link, nie po to by dyskutować kto jast całkiem rb, kto wcale, a kto w połowie, chociaż uważam tak jak Penny: albo się jest rb, albo nie, dlatego, ze rb to jest po prostu postawa w relacji i tak jak nie można kogoś kochac w połowie, nie można być trochę prawdomównym, trochę wiernym, tak nie można być trochę rb. Ale to na marginesie. Link był po to, by pokazać, że dzieci wychowane w tym duchu nie wyrastają na potworów.

     
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Winni a co z przedszkolem i Adasiem?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015 zmieniony
     permalink
    Agatella: Ja popieram RB, a nie raz z dzieckiem nie dyskutuje i wiem juz dzis ze na pewno beda takie sytuacje ze dyskutowac nie bede

    Jeszcze tutaj dodam: mi się pewnie też zdarzą sytuacje, kiedy nie będę miała innego wyjścia, ze względu np. na jakieś swoje zobowiązania i będę musiała wziąć dziecko pod pachę, w ten poniedziałek trochę w ten sposób poszedł do przedszkola, no nie było wyjścia, tego dnia akurat nie mogłam wziąć wolnego absolutnie. Ale też byliśmy na to umówieni i miałam jego zgodę.

    Ale wiele osób tutaj podnosiło argumenty, że takie pochylanie się nad dzieckiem, wsparcie go i bycie obok gdy krzyczy i rzuca się na ziemię, branie jego zdania pod uwagę, ustępowanie w mało ważnych dla mnie kwestiach, porzucenie wychowania z pozycji władzy itd., że takie podejście sprawi, że mogę wychować sobie potwora. Ten blog jest zaprzeczeniem takich obaw. I ja nie mam nic do tego jak kto wychowuje dziecko, ale naprawdę dosyć już mam czytania, że jak będę ustępowała dziecku, liczyła się z jego uczuciami i potrzebami, sprzątała za niego czasami albo i często, wykazywała się niekonsekwencją, pozwalała mu decydować, to wychowam egoistę, nieszanującego niczyjego zdania i pracy innych, lenia, który będzie zawsze chciał robić to na co ma ochotę itd., itd. Wszystko to było pisane, w zależności od konkretnej sytuacji która była akurat omawiana. Mam tego trochę dosyć.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Winni: Mam tego trochę dosyć.

    To po prostu nie zwracaj na to uwagi, bo chyba szkoda nerwow. Ja np w nosie mam hasla o bezcelowym dlugim karmieniu piersia. Co chwile sie z tym spotykam, ae wiem ze to ja mam racje na100 %, wiec kompletnie to po mnie splywa.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Ja trochę inaczej patrzę na tego bloga - nie z perspektywy co wyrośnie z dziecka, bo na to wpływ ma wiele czynników, ale JAK wychowuje się dziecko w nurcie rb, spojrzenie ze strony dziecka, a nie mamy i taty.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Winni czyli rozumiem, że Adaś dalej do przedszkola nie chce ? :(
    Kurde ciekawe czemu....
    Pytam, bo moja koza też.ostatnio chce wolne coraz częściej i boję się żeby tak go nie oprotestowala jak Adaś.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Tak Agatella, ale mnie to razi też z tego względu, że są dziewczyny, które się wahają, albo poszukują dopiero, a takie mocne hasła jak wychowasz potwora, lenia, egoistę mogą je skutecznie odstraszyć niepotrzebnie.

    Treść doklejona: 17.12.15 12:42
    Teo, dziś już było, lepiej. Jesteśmy po wizycie u psychologa, sporo informacji mam i chce opisać wszystko, ale poczekam na maila od naszej psycholog, obiecała wszystko opisać, podsumować, jak to dostanę to wkleję tutaj, może nie w całości, ale fragmenty.

    Treść doklejona: 17.12.15 12:44
    _Fragile_: bo na to wpływ ma wiele czynników, ale JAK wychowuje się dziecko w nurcie rb, spojrzenie ze strony dziecka, a nie mamy i taty.
    --

    To prawda, ale każdy psycholog i specjalista potwierdzi, że rodzice jeśli tylko chcą, mają na dziecko największy wpływ, najbardziej znaczący i przeważający.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Ok Winni to będę czekać aż opiszesz.
    Oraz fajnie, że dziś było lepiej :)
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Winni: Ale wiele osób tutaj podnosiło argumenty, że takie pochylanie się nad dzieckiem, wsparcie go i bycie obok gdy krzyczy i rzuca się na ziemię, branie jego zdania pod uwagę, ustępowanie w mało ważnych dla mnie kwestiach, porzucenie wychowania z pozycji władzy itd., że takie podejście sprawi, że mogę wychować sobie potwora.

    Moja wypowiedz odnosila sie tylko do tego ze nic nie jest czarne i biale, sa jeszcze odcienie szarosci, Ty uwazasz ze albo sie jest rb albo nie, i spoko to jest Wasza droga. W moim poprzednim wpisie chcialam napisac ze mnie w tym nurcie nie wychowywano, ale bylam wytulonym i wykochanym dzieckiem, to ze mama nie dawala mi pol godz plakac zebym sie w koncu wyzalila tylko przytulila, podmuchala (jak bylo trzeba) i odwracala uwage nie sprawilo ze wyroslam na niewrazliwa osobie, ze nie jestem uwazna na potrzeby innych, jako 19sto latka nie wachalam sie isc do mamy i plakac w rekaw ze mi zwiazek nie wyszedl:wink:
    powiem Wam dziewczyny ze ja chyba tez mialam troche inna wizje tego "staromodnego" wychowania, nie zdawalam sobie sprawy ze u Was w domach bylo "inaczej" bo moi rodzice owszem zabraniali mi czegos tam, ale zawsze tlumaczyli dlaczego, jakos nie mialam potrzeby sie buntowac, ale moj dom byl pelen milosci, czesto slyszalam "kocham", moje zdanie bylo wazne i wogole to wszystko jest dla mnie jakby normalne i oczywiste. Jak czytam ze u Was "dzieci i ryby..." moi rodzice nigdy tak nie powiedzieli.
    Czesc z Was moze uwaac ze albo rb albo "zimny chow" ale jest jeszcze duzo pomiedzy.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015 zmieniony
     permalink
    Lecia, oczywiście, że jest dużo pomiędzy, ale nie nazywajmy tego, że ktoś jest częściowo rb, bo tak się nie da. Tak jak pisałam, rb to postawa życiowa, taka sama jak miłość, prawdomówność, uczciwość. Nie można być trochę uczciwym i nie można być trochę rb. Natomiast można nie być rb, można nie być zwolennikiem zimnego chowu i wychowywać dzieci według jeszcze jakiejś tam innej drogi – i to są te odcienie szarości. Nikt nie mówi, że ich nie ma.

    U mnie w domu było tak, że czasami „dzieci i ryby…!” a czasami „co o tym myślisz?”, w zależności jak mama to widziała, a finał jest taki, że w końcu to wychodzi, że nie jest to prawdziwe liczenie się ze zdaniem dziecka, prawdziwe branie pod uwagę jego propozycji i potrzeb, prawdziwe traktowanie go uczciwie i z szacunkiem. To jest wtedy kierowanie się swoją wygodą: jak mi nie zależy to niech dziecko decyduje, a jak mi nie po drodze z jego krzykiem, zdaniem, prośbą, potrzebą, to wtedy „dzieci i ryby…”.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 17th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni, rozumiem o czym mowisz, choc nie wiem w sumie jeszcze czy zgadzam sie z takim zero-jedynkowym podejciem. Czas pewnie pokaze.
    Troche mi to przypomina dyskusje o blw, gdzie dziewczyny byly mocno krytykowane za to, ze raz za czas podaly zupe lyzka :wink: Bo albo jestes blw albo nie jestes. To tak oczywiscie w ramach zartu, nie ataku, zeby nie bylo;)
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Winni: w zależności jak mama to widziała, a finał jest taki, że w końcu to wychodzi, że nie jest to prawdziwe liczenie się ze zdaniem dziecka,

    ja w szoku jestem ze Ty to pamietasz i ze az tak to analizujesz, chyba faktycznie "cos musialo nie grac" bo ja absolutnie nie pamietam takich sytuacji, zebym kiedys miala takie odczucie wzgledem rodzicow, moze to kwestia charakteru?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Wiesz Aga, jeśli traktujesz rb jako metodę wychowawczą, to zapewne możesz mieć takie podejście, że to koszyk z którego bierzesz co chcesz. Ale na ile ja znam ten nurt, to rb jest postawą życiową, a postawę albo ma się taką albo inną, nie ma się postawy „w połowie”.

    Inna kwestia to taka, że każdy ma inne granice, więc to rb czy też nawet nvc, bo o tych dwóch nurtach powinno się moim zdaniem mówić razem, u każdego w domu będzie nieco inaczej wyglądało. Dla jednego rodzica coś jest akceptowalne, dla drugiego to samo już nie jest i nadal w obu przypadkach jest to rb i nvc, jeżeli zachowany jest wzajemny szacunek, jeżeli jest wola zadbania o potrzeby wszystkich, wola kompromisu, dogadania się, a nie narzucenia czegoś, zakazania tylko dlatego, że to przekracza moje granice. Czyli w praktyce ja też swojego dziecka nie puszczę w listopadzie w koszulce na krótki rękaw, przekracza to moje granice poczucia bezpieczeństwa o jego zdrowie, danap swoją córeczkę puszcza bo jej granice leżą dalej. Natomiast wszystko rozbija się o podejście i sposoby zadbania o te potrzeby zarówno dzieci jak i dorosłych.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 17th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni: kwestia to taka, że każdy ma inne granice, więc to rb czy też nawet nvc, bo o tych dwóch nurtach powinno się moim zdaniem mówić razem, u każdego w domu będzie nieco inaczej wyglądało.


    No właśnie, czyli to też nie jest tak, ze w każdym domu rb będzie identyczne... A ciekawa jestem jak to jest rozwiązywane w rodzinach, gdzie np. partner/mąż nie zgadza się z rb i robi po swojemu. Czy można wtedy mówić o podejściu rb tylko matki? Czy nie bardzo? Bo tak myślę, ze jeśli dwójka ma być zaangażowana to takich domów robi się (chyba) mało?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Zasady będą identyczne Frag, tzn na tyle na ile identyczna jest wiedza. Granice będą inne, bo ludzie są różni.

    Treść doklejona: 17.12.15 13:46
    _Fragile_: Czy można wtedy mówić o podejściu rb tylko matki

    Tak, dlatego że rb to zawsze relacja 1:1.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Winni zgadza sie. Ja jako metode wychowawcza rb chce stosowac jak najbardziej. Swiatopoglad tez mi odpowiada, ale czy w praktyce to wszystko zagra, to sie okaze za kilka lat, jak mi kawaler podrosnie ;)
    _Fragile_: w rodzinach, gdzie np. partner/mąż nie zgadza się z rb i robi po swojemu.

    Takie sytuacje sa beznadziejne. Zreszta dotyczy to wszystkich przypadkow, gdy rodzice nie ida jednym torem. Jedno np nie pozwala jesc slodyczy, a drugie po kryjomu zabiera na lody itd.. Pelno takich przypadkow..

    Treść doklejona: 17.12.15 13:48
    Winni: Tak, dlatego że rb to zawsze relacja 1:1.

    To pocieszajace..
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Znaczy w ogóle każda relacja to 1:1 :wink:

    Treść doklejona: 17.12.15 14:15
    Dziewczyny, których mężowie nie są skorzy do przekonania się do rb, podrzućcie im linku do blogów rb prowadzonych przez ojców!

    blogojciec
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Tak się zastanawiałam właśnie jak to jest, no bo nie jest to wtedy dom rb, tylko jedno z rodziców wychowuje w tym duchu, a drugie nie, ale racja, że relacja jest 1:1. W sumie ja z mężem mam mega spójne poglądy jeśli chodzi o wychowywanie (może dlatego, że mu podczytuję na głos ciekawsze fragmenty z książek ;)), ale już moi rodzice mieli odmienne poglądy i stale na tym poziomie były spięcia. To musi być trudne.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Winni, już widzę jak mój mąż czyta te blogi:devil: on woli o samochodach, sztukach walki, podrozach itp. Tyle tylko, ze moj jak cos zrobi zle to da sie go przekonac, wytlumaczyc. No i ma wieeeeele cierpliwosci do nich. To uwazam, ze ogromny plus. Ja jestem nerwus:devil:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Mój też nie z tych co czytają bloga :( czy książki o wychowaniu:( woli grać na kompie.
    No i w ogóle rozmijamy się ostatnio z podejściem do wychowania, bo coraz częściej od niego słyszę, że "pozwalam na za dużo". albo, że "pozwalam na wszystko". No i potem coraz ostrzejsza wymiana zdań, która kończy się tekstem, że wychowam "Januszka"(filmowego Januszka).
    -- ,
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Heheheh...Januszek ten co kazal matce pod stolem siedziec?:wink: my sie czasem smiejemy, ze Kuba to taki Januszek, ale u nas to ma sete, typowo w formie zartu jest:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 17th 2015
     permalink
    Fran a powiedz mi z ciekawości tak.
    Czy Ty reagujesz w sytuacji, kiedy np Kuba (tak jak wczoraj pisałaś) podchodzi i kopie klocki czy tam,inne zabawki?
    Bo pisałaś, że reakcja mamy była głupia (przyznaję, była) ale czy Ty nie zdążyłas zareagować, czy nie chciałaś?

    Z ciekawości pytam. Bo nie wiem czy ja mam wąskie granice tolerancji, czy raczej przeciętne.
    W sensie ja bankowo bym zareagowała i na takie zachowanie nie pozwoliła oraz próbowała dociec,l skąd taki pomysł.

    A co do męża.
    Mój jest generalnie cudownym ojcem ale ostatnio zauważyłam, że strasznie działa na Nine denerwująco.
    Pisałam Wam, że ona ostatnio ma dziwne momenty złości nie wiadomo o co, frustracji etc.
    Mój mąż tego nie kuma (no cóż, facet :tongue:) i ilekroć znajduje się przy niej w takiej sytuacji tyle razy dziecko kończy zaplakane :sad:
    Nigdy nie była taka emocjonalna mocno, teraz tak jej cos, nie wiem co.
    W każdym razie ja już wiem jak z nią rozmawiać (i czy w ogóle w danym momencie - dzięki Waszym radom) i ostatnio pięknie sobie te jej smuteczki i złości rozwiązujemy.
    Dzisiaj po takiej akcji (wróciłam do domu i zastalam rozwyte dziecko i zdziwionego męża z komentarzem żartobliwym "jak ona jeszcze okres dostanie kiedyś to sie wyprowadzam" :tongue:) powiedziała mi Nineczka przytulona do mnie "kocham cię mamusiu, dziekuje że jesteś".
    Nie muszę mówić jaka była moja reakcja ? :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: powiedziała mi Nineczka przytulona do mnie "kocham cię mamusiu, dziekuje że jesteś".

    Za to oooo :)
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    No to faktycznie masz wąskie granice tolerncji:wink: MNie samej zdarza się z nerwów czymś rzucić. Oczywiście nikomu ani niczemu nic złego się nie dzieje, ale że dziecko rzuciło na podłogę kolcek, bo cos tam mu nie wyszło? Bardziej obawiała bym się, gdyby go z uśmiechem powolutku odkładał:wink:
    Ale odpowiadając na pytanie. Reaguję, ale w zależności od sytuacji. Gdy widzę, że to bardziej ze zmęczenia, to szykuję ich do spania, gdy widzę, że coś mu nie wyszło to pytam czy mu jakoś pomóc, bywa też i tak, że reaguję, gdy uznaję, że sam sobie poradził. Różnie bywa:wink:
    A wracając do tatusiów. Mój maż uważam, że jest super tatą. Tak jak wcześniej pisałam, ma przede wszystkim ogromne pokłądy cierpliwości. Zabiera ich na super wycieczki, bawi się z nimi. Fakt jest faktem, że te zabawy to bardziej zapasy na dywanie i stawanie na głowie, ale jednak. A egzamin z tacierzyństwa uważam zdał wzorowo, gdy Kuba miał szyty język i spędził całą noc przy jego szpitalnym łóżku, gdy czuwał przy nim po narkozie...A to, że nie zna metod wychowania. Trudno. On ogólnie najczęściej mówi, że co do wychowania dzieci to ja mam mieć głos najważniejszy "bo czytasz te ksiażki o wychowaniu i na tym swoim 28dni siedzisz", a on decyduje o np samochodach i sprzęatch w domu, czy mi się nawet nie chce głowy zawracać i uważam, że tak też jest ok. No ciężo mi wymagać od chłopa, by czytał te blogi, bo to trochę tak jakby on mi kazał "Auto Świat" czytać. No pewnie bym przeczytała, gdyby ładnie poprosił, ale czy cokolwiek z tego wyniosła.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: te zabawy to bardziej zapasy na dywanie i stawanie na głowie, ale jednak

    Według mnie to najlepsze zabawy. Ja jak się bawię, to właśnie tak, w takie zapasy, łaskotki itd. Sama mam przy tym niezły ubaw, a dziecko piszczy ze szczęścia :wink:
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Ja wiem, że to są świetne zabawy, wiem:wink: bardzo "zbliżają". Chodziło mi bardziej o to, że tych innych zabaw nie uskutecznia:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Fran ale nie pisałaś o rzucaniu, a o kopaniu.
    Dla mnie to.zasadnicza jest różnica :)

    Oraz myślę, że jak dziecko buduje dla siebie i nagle stwierdza, że nie chce to proszę, niech rozwala. Ale Kuba rozwalił tory układane przez Babcię i Dominika. To wg mnie niefajne bo czemu niszczy czyjąś pracę?
    Było by Ci przyjemnie jakby mąż wziął i rozwalił rzeczy w szafce (które dopiero co ułożylas), bo się zezloscil ? :-)
    Myślę, że raczej nie. Swoje niech rozwala ale nie.moje.

    Wiem, że nie powinno się porównywać dzieci z dorosłymi ale w sumie też porownalas, że Ci się w złości zdarza rzucić :)

    Mnie się nigdy nie zdarza, więc może.dlatego nie toleruję ? :)

    Oraz jednak uważam, że takie zachowania to trochę brak szacunku dla zabawek. A jednak z kosmosu się one nie biorą. Ktoś musi na nie zapracować i zarobić, żeby kupić. Więc nie powinno się ich tak beztrosko kopać.co nie :)
    Wiem, że nic się nie stało, kopniak pewnie mocny nie był, ale o sam fakt mi chodzi :-)))

    Kiedyś była tu dyskusja właśnie o granicach. Kto ma gdzie i jak daleko posunięte w wychowywaniu dzieci. To chyba kluczowa kwestia, która warunkuje sposób z dziećmi się "obchodzenia".
    Dla mnie np skakanie dziecka po stole jest nie do przyjęcia. Moja znajoma synowi pozwala. I luz, jej sprawa.
    Rozdzwiek pojawia się kiedy są u nas i ja zabraniam mu rzeczy, które w domu mu wolno.
    Ale pewnie w końcu zacznie umieć się dostosowywać do określonych warunków,.co nie ?
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: brak szacunku dla zabawek

    Teo co masz na myśli? Na pewno rzeczy się szanuje?
    czy to raczej chodzi o pracę która ktoś musi włożyć żeby te zabawki kupić? Teraz pytanie czyj to wybór ze chce te zabawki kupić?

    Mnie bardzo przekonuje to że jak daje coś komuś to z pełnym prawem własności, może zrobić z tą rzeczą cokolwiek chce, zniszczyć również. Ja daję na 100% i nie roszczę sobie żadnych praw. Jesli nie jestem gotowa dziecku dać zabawki za 500pln (każdy pewnie ma inny próg) to jej nie daję.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: nie pisałaś o rzucaniu, a o kopaniu.


    TEo, ogólnie mi chodzi o takie zachowanie czy to rzucanie czy kopanie czy co tam jeszcze, to był tylko przykład.

    TEORKA: takie zachowania to trochę brak szacunku dla zabawek


    Ja mam dokłądnie jak danap napisała. Mogą sobie robić z zabawkami co im się podoba (granicą jest żeby nikomu nic się nie stało, nie zostały przy tym zniszczone inne rzeczy np tv) jedyne co to nie naprawiam, nie odkupuję. Ostatnio był ryk, bo koła od traktora odpadły. Wytłumaczyliśmy sobie, że jak się rzuca rzeczami to tak się dzieje i ok. Trudno. Traktor teraz stoi na honorowym miejscu i nawet Dominik go ruszać nie może "bo zniszczy".

    TEORKA: Rozdzwiek pojawia się kiedy są u nas i ja zabraniam mu rzeczy, które w domu mu wolno.


    Eeeee, dzieci to bystrzachy. Szybko nauczy się gdzie na ile mu się pozwala:wink:

    Treść doklejona: 18.12.15 12:31
    Dodam jeszcze, że ja wląśnie byłam takim dzickiem, że mi się nie można było zdenerwować bo "nerwy w konserwy", niczym rzucić, bo klaps na dupę no i myślę, że miało to ogromny wpływ na to, że teraz zmagam się z nerwicą i stanami lękowymi.:sad:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    No widzicie ja uważam, że skoro kupujemy zabawkę (o którą dziecko bardzo prosiło) to możemy potem wymagać aby szanowało to, że trzeba było na nią zapracować, bo pieniądze z nieba same nie lecą. Nie mam przekonania, że skoro dajemy Ninie Talking Toma, o którego nudzila dość długo to ona sobie może go wrzucić do wucetu, oddać Oskarowi z przedszkola czy odciąć mu nożyczkami nogi i ręce :smile:
    Nie zgodzilabym się na takie coś nigdy.

    Fran no niby bystrzachy, ale jednak ten konkretny chłopiec coś zakumac nie może. Co nie jest fajne i jednak powoduje że nasze kontakty się rozluźnily. Bo ja nie pozwolę żeby mi trzylatek chodził po stole,.który nam służy do jedzenia a on na każdy mój zakaz reaguje histeria, jego mama się denerwuje i wizyty kończą się tak, jak się kończą. A jako, że oni nie są skorzy do zapraszania gości do siebie to widujemy się od jakiegoś czasu tylko na neutralnym gruncie, np w parku.
    Tam sobie Leon może nawet ziemią smarować po głowie i nowej, białej koszulce. To zupełnie już nie.moje problemy :.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: No widzicie ja uważam, że skoro kupujemy zabawkę...


    Fajny obszar do przepracowania i jak już jest przepracowany to uwalniające to jest.
    Czy jak kupujesz coś komuś i mimo wszystko rościsz sobie prawo do decydowania o tej konkretnej rzeczy to można powiedzieć dałem Ci? Czyją ta rzecz jest własnością?
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    No nie, wiadomo że jak daje prezent np mojej mamie to nie wnikam co ona z nim robi.
    Ale jak kupuje dziecku zabawkę to wnikam.
    Hmmmmm. Tak teraz myślę i w sumie nie wiem czemu. Tzn czemu od dziecka wymagam żeby nic z zabawką nie robiło a nie interesuje mnie czy mama prezentu nie wyrzuci do śmieci.
    :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    danap: Czy jak kupujesz coś komuś i mimo wszystko rościsz sobie prawo do decydowania o tej konkretnej rzeczy to można powiedzieć dałem Ci? Czyją ta rzecz jest własnością?


    Zastanawiając się nad tym myślę czy przyjęłabym wszystkie prezenty w swoim życiu? Prezenty które prezentami nie są, bo są obciążone prawami darczyńcy. Prawami, których do końca nie znałabym przyjmując dany prezent.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    U nas nie ma takiego problemu póki co, bo najlepsze zabawki to papier toaletowy (zażyczył sobie nawet od Mikołaja!!!!), chusteczki higieniczne, wkładki higieniczne(!!!), plastikowe opakowania po jedzeniu na wynos;) A no i papierowe pieniązki za 7 zika z pepco;)

    Ja swoim na stół też nie pozwalam wchodzić (głównie w sumie dlatego, że boję się,że znowu zakończy się szyciem czegoś tam), ale myślę, że bez problemu już teraz (bo wiadomo inaczej z np rocznym dzieckiem) bym im wytlumaczyla, że ktoś tam sobie czegoś nie życzy w swoim domu.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    jak dostaję od córki prezent w postaci rysunku, tysiące prezentów w postaci rysunków to tez robię z nimi rożne rzeczy... większość jednak została przeze mnie zniszczona. Ciekawe co tak naprawdę miało większą wartość zabawka za 500 czy jej rysunki?

    Treść doklejona: 18.12.15 13:06
    TEORKA: czemu od dziecka wymagam żeby nic z zabawką nie robiło a nie interesuje mnie czy mama prezentu nie wyrzuci do śmieci.

    no ciekawe czemu mamy taka przypadłość że inna miarą mierzymy i dajemy sobie prawo do oczekiwań i wymagań wobec dziecka
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Kurde ej dałaś mi mocno do myślenia Danap....
    Szok :)

    Fran no widzisz, ty swoim wytlumaczysz, a tamten Pieron nie kuma i histeryzuje :/
    Ja to w ogóle mam pecha do odwiedzających nas dzieci.
    2,5 letni syn sąsiadki, ponoć 100% odpieluchowany już dwa razy dywan u Ninki w pokoju obejszczał koncertowo :P
    Teraz już dywan zwijamy bo ostatnio pani była i wyprala elegancko :)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: Ja to w ogóle mam pecha do odwiedzających nas dzieci.


    Ja chyba też... Ostatnio opierniczyliśmy rodziców 3latka, który nam po szafach buszował... Tylko nie dziecka wina, a rodziców.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: Kurde ej dałaś mi mocno do myślenia Danap....

    bardzo się cieszę i mam dużą wdzięczność że otwarta jesteś

    daj znać co wymyślisz
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Tak sobie czytam ten wątek i powiem Ci Teo, że mam do Ciebie olbrzymi szacunek i podziw za to, że potrafisz się zastanowić nad tym, co ktoś ma do powiedzenia, że nie obstajesz bez sensu przy swoim zdaniu - niektórzy powinni się tego od Ciebie uczyć :smile: I tym sposobem i ja weryfikuję swoje dotychczasowe przekonania.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Ej no bez przesady :shamed:
    Po prostu to, co pisze Danap ma ogromny sens.
    Nie wiem czemu ja wcześniej tego nie widziałam.
    Czemu od dziecka wymagam rzeczy, których nie wymagam od męża, mamy czy przyjaciółki.
    Tylko dlatego, że to dziecko ma 4 lata ?
    Bez sensu....
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Ja tez jestem zdania, ze jak dajemy zabawke to juz nie wnikamy co sie potem dzieje..
    Jedyne co, to mysle, ze warto uprzedzic, ze jak zniszczy zabawke, to nowej nie dostanie. I w ten sposob uczyc szancunku do pracy/pieniadza.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Tak, moi są właśnie informowani, że jak zniszczą to po prostu nie będzie:wink: swoją drogą zauważyłyście, że lego są nie zniszczalne? Co te moje dzieci z tymi klockami wyprawiają! Zawsze mam wrażenie, że to już "ostatnia zabawa", a one mają się całkiem nieźle i nawet nie są pęknięte:shocked:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: swoją drogą zauważyłyście, że lego są nie zniszczalne?


    Lego tak, ale weź nadepnij na taki klocek, auć... Natomiast fakt, one nawet się tak nie brudzą jak inne zabawki!
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: Kurde ej dałaś mi mocno do myślenia Danap....
    Szok :)


    A wiecie, że mi to też dało do myślenia? Chociaż podejście mam, wydawałoby się, luzackie, w sensie, że mogą zrobić co chcą z zabawką, nawet zniszczyć. Ale dopiero teraz sobie uświadomiłam, jak dziwnie bym się czuła, gdyby ktoś dał mi prezent i jednocześnie kontrolował czy aby używam go zgodnie z jego wyobrażeniem :shocked: Nie do pomyślenia, prawda? A dając coś dzieciom, mimo wszystko gdzieś tam z tyłu głowy mam poczucie, że ja za to nadal odpowiadam... Fajnie, że ten wątek tak się ostatnio ożywił, wymiana doświadczeń dużo mi daje.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    A wiecie, co mi daje największego "kopa" jeśli chodzi o podejście do dzieci? Ostatnio przeczytany tekst, który wraca do mnie cały czas - chyba Doti go u siebie wrzucała. Za każdym razem jak robię coś "nie tak" to od razu przypomina mi się ten urywek: "Przecież nie mogę tego zepsuć! Co zapamiętają moje dzieciaki? Jaki będę w ich wspomnieniach? Co będą o mnie opowiadać swoim dzieciom? Czy będą miały tak samo kolorowe wspomnienia jak ja? Czy zapamiętają mnie jako surowego despotę, który wprowadza reguły i zakazuje jeść za dużo słodyczy? Czy we wspomnieniach będą widzieć mnie zgarbionego nad telefonem? Podnoszącego na nich głos?". Warto przeczytać.


    Jesteś dyrektorem fabryki wspomnień
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    _hydro_: mimo wszystko gdzieś tam z tyłu głowy mam poczucie, że ja za to nadal odpowiadam...

    to chyba jest kolejny aspekt, żeby to puścić i nie brać na siebie odpowiedzialności. Pozwolić dziecku przejąć odpowiedzialność, nie chronić przed nauką i ewentualną rozpaczą.
    •  
      CommentAuthorMuriah
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Jak postępujecie w przypadku wspólnych lub pożyczonych od innych dzieci zabawek?
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Nie wiem, jak jest u innych, ale u nas rzeczy pożyczone są traktowane przez dziewczyny inaczej. Nigdy im nie musiałam specjalnie uświadamiać, że pożyczający oczekuje, że jego przedmiot wróci w idealnym stanie, same to w jakiś sposób wiedzą. Z biblioteki też często korzystamy i też nigdy problemu nie było z traktowaniem wypożyczonych książek.

    PS "Inaczej" nie znaczy, że własne zabawki niszczą itp. W sumie rzadko się to zdarza. Myślę, że to dlatego, że w naszym domu nikt nie chroni ich przed konsekwencjami - np. jak rzucisz, to licz się z tym, że możesz zepsuć, nowych zabawek w zamian za zniszczone nigdy nie kupujemy i jakoś w sumie to działa.

    PS2 Za zniszczone celowo miało być, bo wiadomo, że każdemu może się zdarzyć coś zrobić niechcący i co wtedy? Przecież nie jestem jakąś bezwzględną jędzą ;)
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.