Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    U nas też jakoś nigdy nie było problemu specjalnego z pożyczonymi zabawkami, pobawiła się chwilę, a potem oddawała i już. W domu też jakiś zniszczeń wielkich nie było chyba, że nie pamiętam :tongue: Raz czy dwa czymś uderzyła, zobaczyła, że się rozpada i przestała :)

    Danap Twój wpis mnie też oświecił, serio, nigdy na to z tej perspektywy nie spojrzałam. "Zmusiłaś" mnie do myślenia :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    PENNY: Zmusiłaś" mnie do myślenia :)
    ulala to się podziało :shamed:

    jeśli chodzi o pożyczone rzeczy to mam to szczęście, że jak coś Gaja pożyczy to jest to od dziecka wolnościowego i z takiej rodziny więc mam luz, dużo luzu.

    jeśli chodzi o książki z biblioteki, biorę za nie odpowiedzialność, bo ja podpisałam zobowiązanie w bibliotece. Jeśli daję książkę Gai do swobodnej zabawy to jestem gotowa przyjąć wszelkie konsekwencje, ponieważ nie jestem to zazwyczaj książki biblioteczne są pod moim "ścisłym" nadzorem
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    danap: jak coś Gaja pożyczy to jest to od dziecka wolnościowego i z takiej rodziny więc mam luz, dużo luzu.

    Tzn jaka jest roznica miedzy pozyczeniem od dziecka wolnosciowego i nie?
    • CommentAuthorskapula
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Choć nie udzielam się aktywnie, to od dawna podczytuję i czerpię ile się da:)
    Nie wiem, czy ktoś już to wcześniej wklejał?

    https://www.youtube.com/watch?v=0Gj9SC75edk

    na mnie zrobił ten filmik ogromne wrażenie i niestety w wielu scenach widzę siebie…za nic nie chcę, żeby moje dziecko miało podobne wspomnienia…
    jeszcze wyjaśnię…siebie, patrząc na tego mężczyznę, któremu brakuje pewności siebie...
    -- [/url][/url]
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Agatella: Tzn jaka jest roznica miedzy pozyczeniem od dziecka wolnosciowego i nie?

    :bigsmile: wiem, że dziecko pożyczyło bo chciało, wiem ze jest gotowe przyjąć wszelkie konsekwencje i wiem że rodzic tego dziecka nie obarczy mnie odpowiedzialnością (w żaden sposób, werbalnie/poza werbalnie/finansowo) po prostu się nie spinam
    •  
      CommentAuthorMuriah
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Co z kwestią wspólnych zabawek rodzeństwa? Jedno dziecko zniszczy, to drugie też nie ma.
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/u
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Muriah u nas jeszcze nie było takiej sytuacji zniszczenia jakiejś zabawki. Natomiast wielokrotnie się zdarzało, że na przykład Liwka zburzyła wieżę, którą z klocków budowała Nadia. I wiadomo, że Starszej było cholernie przykro i niejednokrotnie się złościła bardzo, kilka razy w złości chciała nawet pacnąć Liwkę. Duuużo wtedy o tym rozmawiamy, tłumaczę, że Liwka nie ogarnia jeszcze, że nie zrobiła tego specjalnie, tylko z czystej ciekawości, bo może dźwięk spadających klocków jej się spodobał. Że jak sama była malutka to uwielbiała tak burzyć wieże, które razem budowałyśmy. Efekt jest taki, że złość mniejsza jest, czasem wspólnie coś budujemy i za zgodą wszystko to burzymy, żeby posłuchać jak klocki spadają :) to też odprężające, takie niszczenie zaplanowane :P

    Skapula jaki fajny ten film jest i jaki prawdziwy... ja mam chyba coś nie tak z hormonami, bo mnie tak to cholernie wzrusza.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Muriah: Co z kwestią wspólnych zabawek rodzeństwa? Jedno dziecko zniszczy, to drugie też nie ma.


    Muriah czy mogłabyś sprecyzować pytanie, lub inaczej go zadać, bo dla mnie to fakt i ja nie słyszę pytania.

    Jeśli któryś ze współwłaścicieli zniszczy wspólna rzecz, to kolejny współwłaściciel również ponosi tego konsekwencje. Kropka
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Chyba chodzi o to, ze jak jedno zniszczy (umyslnie) to dlaczego drugie ma ponosic tego odpowiedzialnosc i nie dostac nowej zabawki..

    Treść doklejona: 18.12.15 16:17
    Bo w swiecie doroslych, jezeli ktos komus wyrzadzil szkode (nie wazne czy dziadek, sasiad czy wspolwlasciciel) to ma prawo zadac odszkodowania, czyli nie ponosi konsekwencji w tym znaczeniu :wink:

    Treść doklejona: 18.12.15 16:32
    Troche nieskladnie to napisalam, ale chyba wiadomo o co mi chodzi :wink:
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Fajny tekst, o byciu rodzicem. Najbardziej mi się podoba zdanie: "Do Twojego dziecka jesteś skrojony na miarę."

    cała reszta
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Agatella: o w swiecie doroslych, jezeli ktos komus wyrzadzil szkode (nie wazne czy dziadek, sasiad czy wspolwlasciciel) to ma prawo zadac odszkodowania, czyli nie ponosi konsekwencji w tym znaczeniu

    dla mnie to sa jednak inne zdarzenia sąsiad, dziadek, współwłaściciel. Tu piszemy o współwłascicielu
    Jeśli mój mąż rozbije nasz samochód konsekwencje ponoszę również ja, jeśli stłuczę wspólne talerze (nawet celowo) to ciągle konsekwencje są wspólne

    Agatella: Chyba chodzi o to, ze jak jedno zniszczy (umyslnie) to dlaczego drugie ma ponosic tego odpowiedzialnosc i nie dostac nowej zabawki..

    mnie od razu nie pasuje założenie że umyślnie, ale przyjmijmy że umyślnie i odwróćmy pytanie. Dlaczego drugi ma nie ponosić odpowiedzialności i dostać nowa zabawkę ? I od kogo? Ważne też wydaje mi się założenie że współwłasność jest niewymuszona.
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    No wiem o co ci chodzi. Jednakze taka odpowiedzialnosc zbiorowa gdzies mi nie pasuje. Ale zarazem nie wiem jak by to mozna bylo rozwiazac z korzyscia dla wszystkich..
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    U nas jest tak, że jak Kuba zniszczy coś (w takim razie "z premedytacją") to musi oddać w zamian swoją rzecz dla Dominika. W odwrotną stronę też tak jest, ale DOminik się bardzo do rzeczy przywiązuje i w zasadzie nie niszczy.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: musi

    A jak nie chce?
    On wyraził na takie rozwiązanie świadomą zgodę?
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Ja to bardziej traktuję jako konsekwencje:wink: przecież też jakieś granice stawiacie nie? Ja chce dziecko biec przez ruchliwą ulicę to też pozwalasz?:wink:

    Treść doklejona: 18.12.15 19:48
    Uważam, że jak ustalaliśmy coś i to coś ma działać w obie strony, gdy Domink popsuje to też oddaje. Może się nie zgadzać, ale to właśnie konsekwencja jego zachowania. Obijał ostatnio auto Dominika to mu powiedziałam, że "przypominam, że jak mu rozwalisz to będziesz musiał oddać swoje" no i przestał. Takie rzeczy to mi się akurat nie kłócą z rb. No jakieś zasady w domu też muszą panować.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: Ja to bardziej traktuję jako konsekwenc

    Według mnie to kara, nazwana konsekwencja
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    No a z drugiej strony dlaczego Dominik ma być poszkodowany, bo Kuba z premedytacją trzaska jego auto? Jak macie inne rozwiązanie to chętnie poczytam:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Hmm... Nie porównywałabym wybiegania na ulicę do zniszczenia zabawki.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Nie chodzi o porównanie, chodzi o to, że jakieś granice każdy ma. Jeden pozwala na mniej inny na więcej. Ponawiam pytanie o inne rozwiązaznie takie sytuacji:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Kara zawsze łamie czyjeś granice. A chodzi nie tylko o to by dbać o swoje granicę, ale też by nie łamać granic dziecka.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Czy jak dziecko będzie tłukło młotkiem w szybę też go nie odsuniesz, bo to może "łamać jego granice"?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Gdyby obaj chłopcy, przy Twojej pomocy umówili się na takie rozwiązanie, wtedy to co innego. Tak jak to jest teraz, jest to po prostu kara, z której jeszcze dodatkowo drugi brat ma korzyści.

    Treść doklejona: 18.12.15 20:04
    To inną sytuacja. Zatrzymujesz rękę dziecka, broniąc wspólnej własności, bezpieczeństwa, zdrowia ( wiadomo czym grozi wybita szybą ). Zatrzymanie ręki nie jest kará, tylko powstrzymaniem.

    Treść doklejona: 18.12.15 20:05
    Przepraszam, że ją tak lakonicznie dziś i sucho, ale z doskoku piszę :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Gdy urodził się Dominik Kuba miał 1,5 roku, zaczął mówić jak miał 2,5. Ciężko bylo by im się "umówić".

    Winni: Zatrzymujesz rękę dziecka, broniąc wspólnej własności, bezpieczeństwa, zdrowia


    Serio masz cały czas na oku 3,5 latka? Bo moi czasem siedzą w swoim pokoiku i tam się bawią, czasem dopiero po jakimś czasie dowiaduję się, że cos się popsulo
    :wink:

    Winni: po prostu kara, z której jeszcze dodatkowo drugi brat ma korzyści.


    Ja piszę o konkretnej sytuacji. Obaj mają identyczne (w innym kolorze) takie duże autka, którymi jeżdżą po domu. W zasadzie stale z nich korzystają. Kuba trzaska auto Dominika. To kto jest bardziej poszkodowany?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances:
    Serio masz cały czas na oku 3,5 latka? Bo moi czasem siedzą w swoim pokoiku i tam się bawią, czasem dopiero po jakimś czasie dowiaduję się, że cos się popsulo

    Pytałaś czy go nie odsunę, więc piszę o sytuacji kiedy widzę i mogę zareagować.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Winni: drugi brat ma korzyści.

    Drugi brat teoretycznie wychodzi na zero, w miejsce zniszczonej zabawki dostaje druga.
    Inna rzecz, ze faktycznie odgorne przekazanie wlasnosci to juz rodzaj kary. Bo gdybysmy na konsekwencjach konczyly, to by nia bylo pozostanie bez zabawki, a ewentualnie drugiemu bratu zrekompensowanie tego jakos? Np kupno czegos co by odpowiadalo jego czesci w tamtej rzeczy..
    Ale tez tak mysle, ze ta cienka granica miedzy kara a konsekwencja wynika z tego, ze jestesmy przyzwyczajeni, ze konsekwencjami naszych dzialan w zyciu doroslym, np zniszczenia cudzego mienia jest wlasnie obowiazek nprawienia tej szkody. Jesli dobrowolnie go nie wypelnimy, to przyjdzie komornik i nie bedzie sie rozwodzil nad tym, ze narusza nasza granice zabierajac telewizor :wink: To bedzie swego rodzaju kara, a jednak kazdy ja nazwie konsekwencja.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: To kto jest bardziej poszkodowany?

    Pytanie, czy chodzi o to tylko by wskazać bardziej poszkodowanego i wymierzyć sprawiedliwość? Może chłopcy woleliby inaczej to załatwiać? Pytałaś? :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Dokładnie, u mnie mogą rozporządzać swoją zabawka jak im się podoba. Nawet spłukać w kiblu. Z tym, że nie naprawiam, nie odkupuję. Natomiast jeśli zniszczą zabawkę brata to muszą za to ponieść konsekwencję, tak jak w życiu - wjedziesz komuś "w tyłek" to pośrednio płacisz (wyższa składka oc).
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Fran, a nie wolałabyś, żeby chłopcy doświadczyli bardziej naturalnego i samodzielnego rozwiązywania takich sytuacji? Kurczę, jakoś cały czas rozumiałam, że jesteś przeciwna karom i nagrodom...?
    Czego ich uczy takie rozwiązanie, które stosujesz?Jak wpływa na ich braterską relację?
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Winni: Może chłopcy woleliby inaczej to załatwiać? Pytałaś?

    No najlepiej jakby sami to potrafili zalatwic. Np zasugerowac mozliwe rozwiazania, ale zeby sie dogadali bez przymusu. Super sprawa, zeby nauczyc dzieci rozwiazywac sytuacje konfliktowe samodzielnie :smile:
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Winni, w przypadku tego dokładnie auta, o którym piszę musiałanym je po prostu odkupwać, bo to jest obu zabawka nr jeden. Calymi godzinami jezdza nimi po domu, robią wyścigi, a Dominik nawet bierze je na dwór (Kuba rower). No nie ma opcji, by go zabrakło, bynajmniej nie na tą chwilę.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Fran, wkleję Ci coś, co mieliśmy na warsztatach dla "rodzeństw" jeśli chodzi o konflikty między dzieciarnią. Tego się nie da u nas zastosować, bo Gugi nie mówi, ale u gadających dzieci już tak.

    I zasada 5 kroków podczas konfliktu.

    1. Zbierz informacje o przebiegu konfliktu – wypytaj jednego i drugiego dziecka co się wydarzyło, powtarzaj po nich z nazywaniem emocji
    2. Zdefiniuj problem – zebranie do kupy tego, co dzieci powiedziały, bez oceniania (popchnąłeś Adama i teraz płacze)
    3. Zachęć dzieci, żeby poszukały różnych rozwiązań sytuacji (i zadać pytanie „co by było gdyby…faktycznie to wprowadzić w życie” ;))
    4. Pomóż dzieciom ocenić poszczególne rozwiązania
    5. Zapytaj dzieci o decyzję, wspólną i pomóż wdrożyć ją w życie

    Czyli mniej naszej ingerencji, a bardziej zostawienie dzieciom "decyzji" co z konfliktem zrobią. Przy autku rozbitym też może to zadziałać, pod warunkiem, że obaj są w stanie coś powiedzieć ;)) Ja to ćwiczę na mężu ;)))

    Treść doklejona: 18.12.15 20:59
    Winni: Najbardziej mi się podoba zdanie: "Do Twojego dziecka jesteś skrojony na miarę."


    A mnie się ten "Może nie jesteś nieskazitelnym rodzicem, jak ta designerska torebka. Bywa, że zdarzają Ci się dni z dziurą w skarpetce" podoba :D Ale tekst fajny.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Frances: U nas jest tak, że jak Kuba zniszczy coś (w takim razie "z premedytacją") to musi oddać w zamian swoją rzecz dla Dominika.

    Fran ja bym się bardziej skupiła na tym co w głowie Kuby, by się zadziało, jeśli by musiał to auto oddać. To tak jak z karą w przedszkolu: jak u nas Olek coś przeskrobie, to zazwyczaj idzie stać do kąta. Wydaje mi się, sądząc po jego minie, że on stojąc w tym kącie nie rozmyśla nad swoim nie najlepszym zachowaniem, nie rozmyśla o tym, że uderzył Kajtka czy Zosię. Nie rozwija się w nim wtedy żadna empatia, ni pomyślunek nad daną sytuacją. Myślę, że jest w nim w tej danej chwili wiele frustracji czy smutku z powodu stania w tymże kącie, a nie skruchy nad tym co właśnie popełnił. Bardziej się skupia nad swoim dziecięcym i dla nas oczywiście niedojrzałym cierpieniem, bo według dorosłego powinien stać i myśleć o przeproszeniu, pewnie nawet przeprosi poproszony lub nauczony. Być może nawet pomyśli: "Stoję w tym kącie przez nią", bo to tylko 3, 4 czy 5 latek, a nie dorosły który jest skłonny do głębszej refleksji. I tak samo Twój Kuba prawdopodobnie w tym momencie raczej się nauczy jak unikać kary, a nie zatrzyma się nad tym dlaczego niefajnie jest niszczyć bratu zabawki. Nie będzie jej niszczył, ale w zasadzie tylko po to, by obronić niejako swoją. Bo to, że czasem dzieci coś niszczą w złości czy w przypływie jakiejś emocji też jest poniekąd ich naturą, niszczą bo COŚ. I ja bym się chyba na tym bardziej skupiła :)

    No a tak na marginesie co do Olka, to gdyby faktycznie kara stania w kącie działała i była skuteczna, to by przestał w nim stać jakiś rok temu... a to nie działa, bo mimo wszystkiego ląduje w nim ciągle :( daje do myślenia, prawda ?

    My robimy tak. Jak Nadia na przykład obleje wodą Liwkę podczas kąpieli - zdarzyło się kilkukrotnie, gdy była zmęczona i już sama nie wiedziała o co jej chodzi. To ja jej zawsze tłumaczę, że Liwka teraz jest malutka i bardzo ją kocha i że w wielu sprawach ją naśladuje. I że jak urośnie to z dużym prawdopodobieństwem też może zacząć ją chlapać i że ona sama nie lubi być ochlapaną :) bo nie lubi :) i że może jednak nie warto tak ją po oczach pryskać. I do Nadii to zazwyczaj dociera.. po chwili dłuższej lub krótszej :P Zresztą coraz mocniej dociera do niej, że faktycznie Liwka ją naśladuje coraz częściej, więc to też zaczyna działać. U nas w domu nie ma czegoś takiego, że jeśli jedna coś drugiej by zniszczyła, to musi coś dawać swojego w zamian. Bo według nas to nie uczy współpracy, a kurczowego skrobania marchewek po własnych piętach :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Penny, my podobnie robimy, to znaczy jak Gugiś coś psuje albo popycha Krasnala, bo wydaje mu się to strasznie śmieszne to rozdzielam wtedy chłopaków (np. biorę Krasnala na blat kuchenny), tłumaczę "kumatemu", że kiedyś robił podobnie jak był maluchem, ale dzieci w ten sposób się uczą, poznają świat i że on robił tak samo.
    .
    Teraz mamy fazę, że Gugi robi WSZYSTKO to, co starszy brat - powtarza również te kiepskie rzeczy. I Krasnal go kilka razy popchnął, po czym Gugi się zrewanżował. I płacz i koszmar i tragedia. Wzięłam Krasnala na bok, tłumaczę mu, że on jest dla Gugisia takim bohaterem teraz, że on będzie powtarzał każdą jedną rzecz, że patrzy na niego jak na kogoś najważniejszego na świecie. I że będzie powtarzał te dobre rzeczy i te złe. Spytałam, czy chciałby braciszka uczyć popychania, szczypania, przewracania? No nie bardzo. A tulenia, całowania? No tak. I powiem Wam (wiem, że to może być tylko na moment) - zadziałało. Krasnal chodzi dumny po domu i powtarza, że jest najlepszym starszym bratem i będzie Gugisia uczył dobrych rzeczy. Pewnie, że jeszcze nie raz się popchnął, ale póki co dobrze, że się kochają ;)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Penny (uwaga będzie głupie pytanie ale wolę się upewnić :wink:) ale zwracasz Nadii uwagę jak leje Liwke wodą tylko wtedy, kiedy Liwce się to nie podoba tak ?
    Jak ją to bawi i rozsmiesza to nie reagujesz?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    I jeszcze jedna przydatna rzecz, to w sumie też z warsztatów - jak najmniej ingerować w relacje rodzeństwa. Dopóki jednemu nie dzieje się krzywda, dopóki nie zaczynają się lać - nie ingerować, niech spróbują między sobą rozwiązać konflikt. O dziwo działa to też i u nas, chociaż Gugi nie gada, jakoś się "dogadują".

    Treść doklejona: 18.12.15 21:13
    TEORKA: Jak ją to bawi i rozsmiesza to nie reagujesz?


    Teo, ja nie Penny ale u nas tak jest, że Krasnal potrafi w dziwny i nie zawsze przeze mnie akceptowany sposób "rozśmieszać' Gugisia. Wtedy nie ingeruję, bo co z tego, że ja powiem, żeby tak nie robił, bo to nie jest zabawne ani śmieszne skoro brat zaśmiewa się do rozpuku i najwyraźniej widzi w tym zabawę pomimo naszych sprzeciwów? Dopóki chłopaki nie zagrażają swojemu życiu lub zdrowiu i zabawa jest w granicach bezpieczeństwa to ja nie ingeruję.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Penny (uwaga będzie głupie pytanie ale wolę się upewnić ) ale zwracasz Nadii uwagę jak leje Liwke wodą tylko wtedy, kiedy Liwce się to nie podoba tak ?
    Jak ją to bawi i rozsmiesza to nie reagujesz?

    Pytanie absolutnie niegłupie :) Dokładnie tak robimy :> Nawet jeśli mi się wydaje albo Marcinowi się wydaje, że Liwci może być nie za dobrze, to jak ona sama nie reaguje albo tym bardziej się chichra to nigdy nie ingerujemy. Nigdy, zostawiamy to im. Co więcej, jeszcze często czekamy na rozwój sytuacji, tak by właśnie same do czegoś tam doszły. Pociągnę ten przykład z chlapaniem. Siedzą razem w brodziku, Nadia chlapie Liwkę, ona nic, my nic. Nadia chlapie Liwkę, Liwka zaczyna "burkać", my nadal nic. Bo często też jest tak, że same się fajnie wyciszają, a nasze "porady" paradoksalnie mogą zwiększyć między nimi napięcie, zupełnie przecież niepotrzebnie. Wkraczamy dopiero, gdy faktycznie widzimy, że już jest eskalacja i Liwka sobie nie poradzi. Wtedy zaczynamy tłumaczyć. I oczywiście to działa w dwie strony, bo i Liwka czasem pochlapie :) wtedy sytuacja jest analogiczna.
    _Fragile_: Penny, my podobnie robimy, to znaczy jak Gugiś coś psuje albo popycha Krasnala, bo wydaje mu się to strasznie śmieszne to rozdzielam wtedy chłopaków (np. biorę Krasnala na blat kuchenny), tłumaczę "kumatemu", że kiedyś robił podobnie jak był maluchem, ale dzieci w ten sposób się uczą, poznają świat i że on robił tak samo.

    :):):) u nas dokładnie tak samo. I właśnie często tak jest, że Nadia na przykład biegając po pokoju, chce pośpieszyć Liwkę, bo jest zabawa, bo jest wesoło, bo ma głupawkę i tak dalej :) a wiadomo, że Liwka chwiejna :P

    Treść doklejona: 18.12.15 21:19
    _Fragile_: bo co z tego, że ja powiem, żeby tak nie robił, bo to nie jest zabawne ani śmieszne skoro brat zaśmiewa się do rozpuku

    Hahahahaha, dokładnie :tooth:

    Frag pisałyśmy to samo w sumie :wink:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    PENNY: I właśnie często tak jest, że Nadia na przykład biegając po pokoju, chce pośpieszyć Liwkę, bo jest zabawa, bo jest wesoło, bo ma głupawkę i tak dalej


    O błagam Cię to samo u nas. A jeszcze dodaj do tego głupie miny i przewracanie się na siebie (tu czasem robi się mało bezpiecznie) to już w ogóle robię się blada. Ale najwyraźniej mają z tego frajdę. Faceci. Takie męskie "zapasy" to podobno norma, więc luzuję gatki jak to Teo czasem mówi.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Dzięki za odp Frag i Penny.
    Pytałam, bo dzisiaj właśnie miałam sytuację i nie wiedziałam jak zareagować i czy w ogóle.
    Oboje siedzieli w wannie, Ninka brała kubek, napelniala wodą i całą zawartość dość mocnym ruchem wylewala bratu w twarz, oczy, nos etc.
    Wyglądało to średnio, ja bym bankowo nie chciała żeby ktoś mi tak robił.
    Ale Hug aż się ze śmiechu zaniosl :wink:
    I wydawało mi się, że powinnam zareagować bo sytuacja z boku wyglądała słabo, ale właśnie nie wiedziałam czy bardziej kierować się reakcją Małego czy tym, co mi się wydaje.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    _Fragile_: A jeszcze dodaj do tego głupie miny i przewracanie się na siebie (tu czasem robi się mało bezpiecznie) to już w ogóle robię się blada.

    A weź mi nawet nie pisz :devil: u nas miny są, ale to przewracanie się jest bardzo rzadko, zazwyczaj na łóżkach rano czy wieczorem, a ja cała osrana jestem, czy Nadia nie przygniecie Liwci mocniej :devil: Staram się milczeć, ale normalnie mam ochotę je czasem rozdzielić słownie... U nas też inny "problem", bo Nadia ma takie love do Liwki, że ją tak ściska i całuje, że ta ledwo oddycha ... no kurde tak ją ściska, że prawie ją dusi z tej miłości :devil: Ale widzę światło w tunelu, bo Liwka o dziwo, zaczyna tak fajnie po dziecięcemu też się przytulać i chyba Nadia zaczyna kumać, że fajniej jest od przodu niż od tylca "przyatakować" siorkę :devil:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    PENNY: a ja cała osrana jestem, czy Nadia nie przygniecie Liwci mocniej


    Ja też... A wiesz co jest śmieszne? Mąż mówi "jeeezu, daj im się pobawić/nie psuj zabawy". Kiedyś czytałam, że mamy są od tego, żeby otaczać opieką, a tatusiowie są od przygód i gender nie gender, ale u nas to się sprawdza ;))

    PENNY: Nadia ma takie love do Liwki, że ją tak ściska i całuje, że ta ledwo oddycha


    Przybij piątkę. Ale powiem Ci tak - jak go przez dwa lata nie zadusił to już chyba nic mu się nie stanie ;)))

    Teo - jak mały się śmieje i krzywda mu się nie dzieje (hehe, rymsnęło mi się) to ja bym nie stopowała.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    TEORKA: Ale Hug aż się ze śmiechu zaniosl

    I to jest takie cudowne w dzieciach, to nieskalanie konwenansami :) to że jeden lubi być oblany, inny nie, a tamten pochlapać się w błocie, lub być ochlapanym i zaciesz milion. I im jest z tym dobrze, a nam dorosłym często nie....

    Treść doklejona: 18.12.15 21:29
    _Fragile_: Ale powiem Ci tak - jak go przez dwa lata nie zadusił to już chyba nic mu się nie stanie ;)))

    Przejmuję :cheer:
    _Fragile_: Kiedyś czytałam, że mamy są od tego, żeby otaczać opieką, a tatusiowie są od przygód i gender nie gender, ale u nas to się sprawdza ;))

    Coś w tym jest ....
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    PENNY: to że jeden lubi być oblany, inny nie, a tamten pochlapać się w błocie, lub być ochlapanym i zaciesz milion. I im jest z tym dobrze, a nam dorosłym często nie.


    Nie zapomnę jak byłam już chyba na końcówce Gugisiowej ciąży, a Krasnal wpadł w dół wypełniony wodą. Niby kałuża, tak sobie "tuptał" i nagle siup, dziecka nie ma. To znaczy jest, ale do pasa w błocie, wodzie i czymś paskudnym. Krasnal mało nie pękł ze śmiechu jak z moją mamą próbowałyśmy go stamtąd wyciągnąć - woda nalała mu się do kaloszków i ciągnęłyśmy kilka dobrych minut, a końcu wyciągnęłyśmy, a kalosze poszły na straty. I straszne, bo ja pamiętam, że na niego nakrzyczałam jak jeszcze był w tej kałuży, że nie wolno, żeby się nie śmiał, bo to nie jest śmieszne (to był już październik), on był zdziwiony i jeszcze bardziej się zaśmiewał, że co ta matka tak się drze, aż w końcu moja mama zaczęła się histerycznie śmiać... Teraz sobie to przypominam - z boku musiało wyglądać jak cyrk na kółkach, ale ilekroć dzieciarnia robi coś "głupiego" w moim mniemaniu, ale nic strasznego się nie dzieje (a przecież wtedy też nie działo) to odpuszczam. Szkoda moich nerwów, a skoro oni się śmieją to niech się śmieją, ja siedzę obok i czuwam, żeby sobie nic nie zrobili po prostu, bo co innego mogę?
    .
    Pisałam Wam kiedyś jak wyglądała u nas kąpiel jak Gugi się uczył raczkować, a męża wieczorem w domu nie było? Ogólnie armageddon, czasem zasiusiany przez Krasnala dywan, Gugi chowający się do szafy w drugim pokoju, kot latający po domu, Gugi pakujący się do kuwety. I tak staram się teraz na wszystko patrzeć z "boku" jak sytuacja zaczyna mnie przerastać. Zamykam oczy i wyobrażam sobie jak komicznie musimy wyglądać i jeśli ktoś by nas obserwował on-line to w komentarzu napisałby "dom wariatów". Jak chłopcy dostaną głupawki to latają po domu jak kot po opróżnieniu pęcherza, obaj ręce w górze i wrzeszczą wniebogłosy jakby goniło ich stado diabłów. Tak, to jest dla nich mega śmieszne. Dobrze, że mieszkamy na parterze... I szczerze? Są trzy wyjścia: wydrzeć się (czasem tak robię jak nerwy mnie poniosą, nie powiem, że nie), rozpłakać się (nie działa) albo śmiać się razem z nimi.

    Treść doklejona: 18.12.15 21:47
    A, jeszcze sposób na pokojowe "spacyfikowanie" dzieciarni. Działa zawsze, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł - jak już robi się ostro i widzę, że zaraz któryś będzie płakał to rzucam hasło "WYCHODZIMY!". Nawet Duży nie pyta gdzie, tylko lecą do przedpokoju się ubierać. Idę z nimi nawet dokoła bloku, tylko żeby ich trochę wyciszyć.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Dziewczyny, ja wiem, że idealnie było by gdyby rodzeństwo rozwiązywało problemy współnie i u nas tak się zazwyczaj dzieje (póki nie dochodzi do rękoczynów), natomiast błagam ale nie wymagajcie od 1,5rocznego dziecka i 3 latka np by usiedli i przedyskutowali "co zrobimy, gdy ty rozwalisz moje auto" no błagam! Przecież takie dzieci nie są w stanie przewidzieć jakichkolwiek konsekwencji swojego działania.

    I tak Penny, gdy Kuba chlapał Dominika to też mu tłumaczyłam w podobny sposób, ale tu nie ma straty materialnej. Gdyby zniszczylo się to autko o którym cały czas piszę to najzwyczajniej w świecie musiała bym odkupić i udawać, że to to stare i może tak jeszcze przez rok, co tydzień. Nie stać mnie na to.

    Ja jednak uważam, że w domu rb, jak w każdym innym muszą być wyznaczone jakieś granice. Kiedyś Winni chyba Ty pisałaś, że Adaś chciał sypać ryż do herbaty gościa i mu pozwalałaś. Ja rozwiązałabym to tak, że wytłumaczyła, że to jest herbata gościa i może on woli bez ryżu a swojemu dziecku zrobiła drugą herabtę do sypania tego ryżu. No dla mnie jednak nie może być tak, że cały dom kręci się tylko w koło dziecka, jego zachcianek. Owszem, należy być krok z tyłu, pomagać w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami, ze stresem, ale nie kosztem kogoś innego. Przykład. Wiele osób ma ogródki pod blokiem nie? Gdyby Wasze dziecko chciało iść pozrywac sobie kwiatki w ogródku sasiadki, która sobie tego nie życzy to co to też pozwalacie, bo dziecko tak chce, a przecież nie ma zagrożenia życia lub zdrowia? Ja tłumaczę, że to jest pani własność i że ona może chcieć, żeby te kwiatki rosły w tym a nie innym miejscu. Nie jedną lekturę nt rb mam za sobą i nadal będę uważać, że to jednak coś zupełnie innego niż "wychowanie bezstresowe", że jednak granice muszą być (jestem przy okazji wielbicielką Korczaka).
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015 zmieniony
     permalink
    Frances: natomiast błagam ale nie wymagajcie od 1,5rocznego dziecka i 3 latka np by usiedli i przedyskutowali "co zrobimy, gdy ty rozwalisz moje auto" no błagam!


    No toć dlatego mówię, że to dwójka musi gadać. A jakbyś Starszaka zapytała po rozwaleniu samochodu jak można naprawić tę sytuację? Chodzi o to, żeby to wyszło od dziecka, a nie od Ciebie, żeby on zaproponował jakieś rozwiązanie, na które można się zgodzić albo nie (np. to ja mu zabiorę jeszcze jeden samochód i rozwalę, bo i takie propozycje mogą paść ;)).

    Co do drugiej części to się nie wypowiem, bo my nie rb, a jeśli chodzi o osoby trzecie to mam duuużo granic.

    Treść doklejona: 18.12.15 22:01
    O, przykład Ci dam - nasz Gugi niegadający w ogóle. Krasnal bawił się jego pluszakiem, pluszak wpadł do miski z wodą, mokry, obświntany kocią mordką, więc tylko do prania. No i problem, bo Gugi w płacz, zbliża się wieczór i nie ma z czym spać. Tłumaczę Dużemu, pytam co mógłby zrobić, żeby "naprawić" tę sytuację i żeby Gugiś nie musiał spać sam. I Krasnal oddał mu na noc swoją pandę. Dopiero po chwili, po przemyśleniu, ale przyniósł i mu dał. A kto zna Krasnal a kto zna Krasnala to wie ile znaczą dla niego jego pandusie... Nie wiem, czy to zadziała zawsze i przy każdym dziecku, ale spróbować można, a nuż zadziała?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: Kiedyś Winni chyba Ty pisałaś, że Adaś chciał sypać ryż do herbaty gościa i mu pozwalałaś.

    No to niezupełnie tak było :tongue: Adaś nie robi takich rzeczy, to był przykład z głowy na zobrazowanie tego, że w taki sposób w dziecku rozwija się kreatywność. I napisałam owszem że ja bym tego nie zabraniała, ale chodziło mi o samo sypanie tego ryżu, jako takie, a nie o to że gościowi do szklanki. Fran, nie przywołuje, jak nie pamiętasz dokładnie o co chodziło :devil::tongue:

    Treść doklejona: 18.12.15 22:05
    Frances: Ja jednak uważam, że w domu rb, jak w każdym innym muszą być wyznaczone jakieś granice.

    U nas jest dużo granic, ale ustalamy je wspólnie, za zgodą wszystkich domowników, również Adasia. Robimy tak dlatego właśnie, że najlepszą lekcja
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    ALe jasnym jest, że większość istotnych sytuacji jest "przegadana". Słuchajcie, ja nie pracuję, jestem z dziećmi w domu, dużo rozmawiamy, na bieżąco. Najpierw tłumaczymy, że Dominikowi przykro, że nie będzie miał jak z bratem wyścigów robić itp, ale jeśli i to nie dociera i Kuba, bo wymyślił sobie zabawę w warsztat (jedzie na swoim aucie i trzaska Dominika) no to serio nie widzę innego rozwiązania. Oczywiście jak ktoś poda mi jakieś sensowne to z ogromną chęcia wypróbuję, gdyż w stronę rb jestem bardzo otwarta. Natomiast nadal będę się upierać, że dziecku też trzeba pokazać, że są jakieś konsekwenscje zachowania (jak w życiu).
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: śli i to nie dociera i Kuba, bo wymyślił sobie zabawę w warsztat (jedzie na swoim aucie i trzaska Dominika) no to serio nie widzę innego rozwiązania.


    Kurcze, nie wiem Fran. Po prostu nie wiem. U nas nie ma akcji takich, ze sobie cośtam roztrzaskają, bo chłopaki raczej z tych pedantycznie dbających o zabawki, zdarza się tylko "przypadkiem" jak z tym pluszakiem. Może dziewczyny coś innego podpowiedzą...
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Winni: Fran, nie przywołuje, jak nie pamiętasz dokładnie o co chodziło


    dlatego wcisnęlam tam "chyba"

    No i nadal nie doczekałam się odpowiedzi na najistotniejsze pytanie. Jak w taki razie rozwiązać tą konkretną sytuację.

    Treść doklejona: 18.12.15 22:12
    Winni: za zgodą wszystkich domowników, również Adasia


    rodzeństwo często ma sprzeczne interesy i żadnej ochoty na ugodę:devil:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances: odzeństwo często ma sprzeczne interesy i żadnej ochoty na ugodę:devil:


    Ojjj tak :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 18th 2015
     permalink
    Frances ja potrafię sobie wyobrazić w tej konkretnej sytuacji z samochodem że starszy ponosi naturalne konsekwencje swojego zachowania i mam przekonanie że gdyby dać mu szansę sam znalazłby sposób żeby to naprawić. Taka naturalna konsekwencją mogłaby być rozpacz młodszego z którą musiałby się zmierzyć

    Treść doklejona: 18.12.15 22:18
    Ja się nie podpisuje pod "granicami" dla mnie wyznacznikiem są potrzeby.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.